Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.09.2023 w Odpowiedzi

  1. czy dlatego przetrwała pokonując rozstaje że choć wiernie tuż obok niczego nie udaje
    9 punktów
  2. gdy nie odpycham myślą lecz nią obejmuję i czułość drogę znajduje niewidzialną miękką nicią splata bliskość rany zszywa
    6 punktów
  3. Wyzwanie Spróbuję zakląć piękno w równie piękne słowa, By to, na co patrzymy umieć też przeczytać, By umieć rzeczywistość snami pomalować, Miast do snów nieustannie po kryjomu wzdychać. Bo czym są wdzięk i gracja? Jak je zdefiniować? I jak to wszystko objąć ładnie, poetycko, Uroczo - tak by urok w tekście swym zachować, Współtworząc wespół z muzą kompozycję śliczną? Dokonał ktoś już tego? Nie wiem, trudno stwierdzić, A może wciąż zbyt mało w życiu przeczytałem, Lub jestem niewrażliwy? Przecież mnóstwo wierszy Podnieca, ekscytuje, w myślach pozostaje. Więc czymże jest uroda, jak nie słowem właśnie? Nie wierzę, bowiem inną mam przed sobą wizję, A ona wszystkim słowom przeczyć zaraz zacznie, I stanie się instynktów wyczulonym zmysłem. Zawładną zmysły ciałem, wespół z wyobraźnią; Marzenie - niech się teraz stanie fizycznością. Niech męczy, torturuje, nie pozwala zasnąć, By wreszcie ta fizyczność stała się miłością. A z nią tak ponoć bywa jako z polnym kwiatem, Któremu cudne płatki wkrótce czas rozwieje; Tragicznym to miłości musi być bohater, Dzielący polnych kwiatów zgubne przeznaczenie. On wichrem uniesiony, wyżej, coraz dalej, Bo może nad szczytami inne stoją szczyty? Szybując śród obłoków wszystkie pragnie znaleźć, Lecz pośpiech w uniesieniach często jest ukryty. Przez niego nazbyt szybko płatki kolorowe Marnieją i odchodzą w ujmie i niesławie, A patrząc na to wszystko kwiaty całkiem nowe, Starają się rozkwitać bujniej i ciekawiej. Wracając zaś do piękna i do słownych czarów; Wciąż magią niepojętą dla mnie jest uroda, Dlatego tworzyć zaklęć nie mam już zamiaru, I zamiast o niej pisać, zacznę znów smakować. ---
    5 punktów
  4. Magiczne noce Balkony kwitnące A wszystko bez strachu Przed klimatem Klimatem żyjące Taneczne noce Dywany na podłodze Klatki schodowe Otoczone ramionami Splecione dłonie Brak samochodów Elektroniczna muzyka Prawdziwe spojrzenia Prywatki w półcieniu Odprowadzanie do domu Jej klatka jak salon gier Schody Pocałunek ostatni
    5 punktów
  5. Królowa sowa za dnia się chowa, spuszcza swe wielkie oczęta. Unika ludzi, bo świat ją budzi, a ona ze snem w objęciach. Królowa sowa co noc gotowa, prostuje skrzydła i żyje. Próbuje zdążyć, samotnie krąży, łapie minuty niczyje. Królowa sowa poluje nocą, na słowa, myśli i zdania. Piórka wyrywa, cała szczęśliwa, wiele ma do pisania. Królowa sowa boli ją głowa, gdy za dnia ludzie jazgoczą. O nocy marzy, gwieździstej ciszy, by stać się znowu uroczą. Królowa sowa nie ma korony, bo zwykłą jest, szarą dziewczyną. Za dnia tęsknotą, jak szczere złoto, wieczorem miłosną przyczyną. Królowa sowa ubrana w słowa, wypełnia wszystko milczeniem. Im bliżej nocy , tym większej mocy, dostaje niczym spełnienie. Królowa sowa co noc jest nowa, choć duchem zawsze stara. Noc kocha sowę, niczym połowę, lecz dla dziewczyny to kara...
    4 punkty
  6. przychodzisz a od razu mam uśmiech mówisz a ja próbuję go ukrywać dłonie mam jednak zbyt małe zasłaniam nimi zaledwie usta a przecież cala jestem uśmiechem aż mi w tym niezręcznie aż nieswojo bo czuję że mnie dotykasz że pieścisz że się w słowach gubię coraz częściej a potem nocą tak łatwo mi zasnąć gdy myśli czegoś wołać potrzebują za czymś posyłając wciąż neurony które niezdarnie próbują się bronić lecz co rusz przymierzają echo tych scen na moment zatrzymanych długo przeciąganym spojrzeniem bym ocierała się o nie jak rudy kot prezentujący formę miłosnego obłędu który starasz się we mnie wywołać szerokim uśmiechem odbierając moją równie szeroką odpowiedź
    4 punkty
  7. -Mistrzu, niejeden mówi - żona urodziwa, jest dla małżonka niczym pułapka zdradliwa. -Wielu w takiej pułapce znaleźć by się chciało, lecz im się do niej nigdy trafić nie udało.
    4 punkty
  8. życie bywa dziwnym bumerangiem który nie wróci a nie wiesz gdzie spadnie
    4 punkty
  9. "Proszę", "dziękuję". To słowa, za które nie pójdę do piekła. Biję się w pierś i pełznę. Zmieniam się mimochodem, Wpadam w morze niedopowiedzeń. Dobijam do brzegu, a ty łowisz mnie w sztormie. Unikam spojrzenia. Jest zimno, nieprzyjemnie. Więc przepraszam. Dorzucę ci jeszcze trzy inne słowa uniżenia. Nie upadnę, będę zbawiona. Prawda?
    3 punkty
  10. Esy floresy tańczące po ścianie oraz trele morele słyszane z dworu, wczesnym rankiem zwabiły mnie z łóżka na taras zmuszając do uśmiechu i wyciągnięcia rąk do kogoś , kto siedząc w wiklinowym fotelu tulił filiżankę z kawą patrząc z żalem tam gdzie powoli znikała noc . Widząc to powiedziałem - nie smuć się proszę miła gdy dzień się zmęczy i pójdzie spać , ona wróci i otuli swą powłoką pod którą nasze ciała znowu za kosztują najpiękniejszej że wszystkich gier we wszystkich istniejących światach.
    3 punkty
  11. Spodziewam się Twojego przybycia Pod moim zamkiem Nawet w upalną noc I niech czas zatrzyma się Choć na chwilę Gdy będę go spędzać Razem z tobą I cieszyć się Chwilami radości Z naszego spokojnego istnienia (Tylko we dwoje) Nad brzegiem szumiących fal
    3 punkty
  12. Na stole nożyczki, pocięte karteczki, Piwo stoi z boku, od sushi pałeczki. Na ścianie zegarek wybija godzinę, Wskazówki wskazują, lecz tylko na chwilę. A w rogu pudełko otwarto-zamknięte, Wybiła dwunasta, ktoś złapał przynętę. Na krześle kocynio, poduszka i pies. Kto mieszka w tym miejscu przepięknym od łez? Za drogie warzywa schłodzone w lodówce, I krzesła, i szafy, i moda na sukces. Komputer włączony, gra w życie na sto, Kto taki tu mieszka, powiedz proszę kto? To moje, to ja, niestrudzony widz! To moje, to wszystko, to dla ciebie nic, Więc odpalę palnik, ugotuję zupę. To moje mieszkanie, pocałuj mnie w dupę.
    3 punkty
  13. - dla Belli i Siostry, moich Pań - Mąż mężem, milośc miloscią i wiernosc wiernoscia- Soa walczyla w myślach z pragnieniami i z myślami samymi, spacerujac samotnie po ogrodzie za sugestią Zuzanny - i nauki oraz duchowe samokształcenie pod okiem Jezusa swoją drogą, a i tak chciałabym przeżyc z Zuzanną taki... jeden raz. Upić ją sobą, upoić się nią. A przynajmniej tego sprobowac... Ma urodę zupełnie inną od mojej, jest piękna w zupełnie odmienny sposób niż ja sama. Czarnowlosa, o smaglej cerze i o pelniejszej figurze... taka kontrastujaca ode mnie, szczuplej blondynki o jasnej karnacji. Taka kontrastowa. Tak bardzo mi się podoba, kusi i przyciąga... Zniewala. W całkiem inny sposób niż mój Oleg. Ach... - westchnęła, przyłapawszy własną dłoń, przesuwającą się wolniutko, w mimowolnym odruchu, od skroni przez policzek ku szyi - pragnę, żeby to ona mnie tak dotykała. Żeby zechciała... więcej. Żeby mnie... zdominowała, jak tę Murzynkę. I żeby pozwoliła mi odwdzięczyc się... tym samym. Zobaczyc rozkosz na jej twarzy... usłyszec jęk oddania i poczuć przyspieszony oddech na... na piersiach, brzuchu i udach - osmieliła myśli. - Poczuć jej pocałunki... na... na... między udami - wzięła głęboki oddech czując, jak nagle robi się jej gorąco. Dobrze, że ona nie widzi moich myśli - szepnęła do siebie zawstydzona niemal do granic. - Co się ze mną dzieje? Jeśli Zuzanna tak działa na wszystkich, na mężczyzn i na kobiety, to nic dziwnego, że tak jej ulegają! Z Jezusem włącznie. - Zaraz, mój padawanie - raczej poczuła w umyśle niż usłyszala głos Mistrza. Trochę bardziej stanowczy niż zazwyczaj. - Ale Ja je widzę! A cóż to za myśli? Marzy ci się seks z moją żoną? Seksualna uległość? Seksualna dominacja? - Jezus wymówil te słowa celowo trochę emocjonalnie i specjalnie powoli. - Jak widzę, poszla na pustynię, o tam - uczynił gest ku przestrzeni piasków - twoja pamięć o podstawowej zasadzie: aby uważać na swoje myśli. Rozumiem i owszem, zapewniam - nie pozwolił sobie przerwać. - Jako że moja żona jest osobą bardzo wysoko energetyczną. Ale nie jestem zadowolony jako twój Mistrz, ponieważ twoja własna energia też jest wcale wysoka. - Mistrzu? - Soa podniosła dłoń, korzystając, że Jezus zakończyl wypowiadac myśl. - Nadto swoją energią, myślami i pragnieniami wkraczasz w naszą osobistą przestrzeń - skarcił padawana. - Ładnie to tak? A chciałabyś, żeby Zuzanna zaczęła uwodzić ci Olega? Albo czy Oleg zgodziłby się, żebym to ja zaczął ciebie uwodzić? - Nie, Mistrzu - zaprzeczyla Soa, mimo że nie lubila, zgodnie z Jezusonaukami, rozpoczynać wypowiedzi od przeczenia. - Ale przecież znasz mnie. Chciałam być Twoim padawanem, a Ty się zgodziles. Wiem, jakie są naturalne i uczuciowe zasady. Ale Ty jako meżczyzna jesteś tak ekscytujący... - zrobiła krok naprzód, w odpowiedzi na co Jezus odstąpił w bok. Szybko i zdecydowanie. - A Zuzanna... - Wiem, jaka jest moja żona - usmiechnąl się Jezus, do Soi i do swoich myśli jednocześnie. - Oszałamiająca. Cdn. Voorhout, 13. Września 2023.
    2 punkty
  14. Byli jak dwa zgodne gi pi esy. Trasę wyznaczali jednomyślnie pod zadane z góry im adresy. Życie się toczyło równą drogą, lecz, przez oczywisty błąd w systemie, dzisiaj porozumieć się nie mogą. Ona powiedziała: "Teraz w lewo", w tym samym momencie, gdy on wyrzekł: "Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo". Od tej pory, choć w tej samej skrzyni, żadne skorygować się nie może, więc tylko wciąż jedno drugie wini.
    2 punkty
  15. Miło, że się podoba. Pomyślę nad sugestią, jednak na tę chwilę, użyte przez mnie słowo pasuje mi najbardziej. Dziękuję za podzielenie się wrażeniami. Pozdrawiam :) :))) nigdy w to nie wątpiłam. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam :) Wychodzę z założenia, że jeśli coś lata, to trzeba to łapać i przyklejać na kartce jak wycinankę... bo nie wiadomo, co będzie latać jutro. Dzięki za kilka słów pod tekstem. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  16. Ja też. Chyba, że na kilka godzin na wycieczkę za miasto lub na działkę, gdzie cisza i spokój.
    2 punkty
  17. Jazz 2 1) W radio dziś ostry jazz leci. Za oknem sowa do sówki przytula się. Tu na 30kilku metrach dzieci…, mama, tata i ja..., kot, piesek i stół bez nogi… Tak nagle zniknął mój Świat. 2) Z pierwszą - z radością do domu przyjęli. Cóż, każdy wnuczkę mieć chce. Przy drugim z lekka się skrzywili…, pokój oddali…, dwa słowa za dużo krzyknęli i tak zakończył się jazz… 3) O mnie za chwilę nikt nie będzie pamiętał. Zbyt szybko sfilcował się (skurczył: (zniszczyłam swój)) Świat. Dobry jazz został moją nadzieją i sówka za oknem ma. 4) Czasami budzę się w nocy i myślę, że to zły sen… skończy się szybko… niebawem i wtedy powróci jazz… 5) Wrocławski nad Odrą powróci, …może powróci On… zabierze mnie (i dzieci?) w podróż najdalej stąd… 6) Nie będzie więcej narzekań, że zniszczyłam im (ich) Świat. Jazz mnie z dziećmi przygarnie... wrocławski dobry jazz… 7) Sówkę im tu zostawię. Czasem przypomni mnie… ile namieszać może zwykły wrocławski jazz… uśmiecham się do siebie -:) O mój Ty dobry Boże… wrocławski stary jazz…
    2 punkty
  18. Tak jest, dokładnie tak, a ja to jeszcze na dodatek nie lubię podróżować. :-)
    2 punkty
  19. @viola arvensis Prosta forma, ale treść wysokich lotów jak to u sowy. Są takie osoby, które z natury są dojrzałe, lecz nie mówię tu o tak zwanej parentyfikacji, ale o takich z urodzenia poważnych, z ciemną naturą introwertyka. Nie dla nich światło gwarnego dnia. Wolą ciszę i spokój. Lubią wyrażać siebie na zewnątrz przez pisanie lub inną sztukę.
    2 punkty
  20. @Dragaz Zwyczajowo nie poprawny romantyzm, ale jednak uroczo. Pozdrawiam :-)
    2 punkty
  21. Wczesnym porankiem Wiotka idea sennie przemyślana W trakcie budzenia się czy śniadania Przelotny błysk rozumem człek łapie Wisząca kropla mgły na okapie Marudnie zrywa się z urwiska Na parapecie się rozpryska Marek Thomanek 26.07.2023
    2 punkty
  22. To dla mnie szczerość, atentyczność, która z biegiem czasu mniej lub bardziej ulega "planującemu, kontrolującemu myśleniu". Dziękuję Ci :) Dla mnie też :) Dziękuję! Zaprzeczam zdecydowanie i z przekonaniem :) Jedyne, co moge w kierunku twoich przemysleń dodać, to to, co napisałam Iwonie - że z biegiem czasu dołącza sie do ich przeżywania "planujące i kontrolujące myslenie", ale nie ma ono nigdy takiej mocy, jak u dorosłego. A co, do mężczyzn, to może Ty wiesz lepiej :) Dziękuję i równiez serdecznie pozdrawiam. @[email protected] Miło mi i dziękuję :)
    2 punkty
  23. jak w miękki pled jak w delikatny woal jest bezpiecznie cień to nie czerń ma połączenie ze światłem
    1 punkt
  24. Tęskni dwuczęściowy trykot za zdjęciem lub zajęciem kąta w sytuacji, w której osobom wychodzić wcale nie trzeba. Warszawa – Stegny, 04.09.2023r.
    1 punkt
  25. Modyfikacja dawnego tekstu... oraz bez: się. Kopciuszek z nieuzasadnioną miłością, patrzy na Macoszkę, która nie jest jak ten kwiatek urocza, co na grobach ozdobą. Zresztą takiej lepiej nie wkopywać. Wszystkie wokół roślinki by szybciutko zmarniały, a i nieboszczyk w dołku, musiałby ze zgryzoty obrócić ciałem lub przesypać owe w urnie. Wspomniana wyżej łazi po izbie i łazi, rzucając w meble wyzwiskami. A to drzwi ślamazarnie skrzypią lub kurz nie przylega do szmatki. A to znowu pomstuje na bulgoczący garnek, gdyż ladaco nie oddał hołdu, uchylając rondelek nad czeluścią naczynia. Lub co gorsza, czajnik za głośno piszczy wrzącym dzióbkiem, ziejąc parą po wszystkich możliwych kątach. Kopciuszek zaczęła być kopciuszkiem od małego, kiedy to inne nieznośne bachory, zmuszały ją do kopania swoich ciuszków. Nieustannie słyszała: kop ciuszek, kop ciuszek. Tak to do niej przylgnęło, że nawet w późniejszych latach, tę nazwę o dziwo pokochała. Macoszka nadal łazi naburmuszona. Gradowa chmura pod rękę z piorunem. A Kopciuszek siedzi w kupie butów, gdyż co chwila dobrzy ludzie trzewiczki przynoszą, na wypadek, gdyby jakiś zapodziała. Nie wiedzą oni, że ona wprost marzy o tym, by zgubić wreszcie but i zyskać przez to wymarzone konsekwencje matrymonialne. Za mąż chce wyjść. Iść na swoje, ale nie z byle kim, jak już. Póki co, musi z Macoszką siedzieć, a przylepiony uśmiech, błądzi na twarzyczce, jakby ser przed nią fruwał przez własne dziury. Aczkolwiek trochę ją nawet miłuje, w granicach rozsądku rzecz jasna, bo jej życie uratowała. Oczywiście przez przypadek, niezdara jedna, cholerne babsko. A było to tak... Ścieżyną leśną obydwie wędrują, aż tu nagle misiu na drogę wychodzi. Beczułkę miodu w łapkach trzyma, wyjadając. Zobaczywszy jednak dziewczynkę, na inny kąsek apetyt dostaje. Lecz niestety, dostrzega też drugą. Starszą, łykowatą. Natychmiast z większym impetem miód pojadać zaczyna, by ów widok straszny, chociaż trochę osłodzić. Słodkość migiem go dławi i misiu na ziemię pada, aż wiewiórce orzech z łapek wylatuje, od kudłatego wstrząsu. Przy życiu wprawdzie pozostaje, lecz takim lelum po lelum. Kopciuszek, dobrocią serca otumaniona, chce mu zrobić usta usta, lecz odstępuje od zamiaru, będąc w lęku, że jej głowę odgryzie lub coś ważniejszego. A teraz siedzi w chatce i o lubym odpowiednim rozmyśla, podnosząc kąciki ust w kierunku marzeń swoich, a Macoszka przekonana, że do niej, staje jak wryta. Nawet w zmartwienie popada odrobinę, czy dziewczynka przy zdrowych zmysłach pozostaje, skoro śle jej uśmiechy. Nagle ściany ogłusza pukanie do drzwi. Tak donośne, że aż stado pająków na podłogę zlatuje, a za nimi wysuszone muchy. Kopciuszek otwiera drzwi. A w progu jegomość zacnie ubrany, zadaje rozsądne pytanie: – Cześć! królewicz jestem. Bucika zgubiłaś? Bo jeżeli nie, to spadam. No więc jak. Długo mam czekać? – Ależ kochanie moje, mam to na uwadze, ze wszystkich sił… ale nie mogę zgubić. Naprawdę robię co w mojej mocy. Nic z tego. Wszystkie mam. Dzisiaj liczyłam. – To w takim razie, precz idę. Po cóż moje członki, męczyć mam czekaniem. – A to spadaj w jasną cholerę! – dziewczę bierze przykład ze swojej opiekunki. – Nie chcesz czekać, aż zgubię… to będzie inny, co poczeka z pocałowaniem ręki. Myśli, że jak królewicz, to mu wolno nie poczekać. Sio, bo kopnę w jajka! Wprawę do kopania mam nabytą. – A ja poprawię – rzecze Macoszka. – A zresztą wiadomo to, żeś prawdziwy. A może przebieraniec jakiś? Wtem wszyscy troje zauważają starszego jegomościa, co stoi uśmiechnięty, popatrując w głąb izby. Dziewczę rozpoznaję natychmiast, kto to w progu drepce – O, o, dziadek przyjechał. Witaj dziadku. Fajnie, że wpadłeś. Właśnie jestem trochę matrymonialna… a może nie. – No to idę. Jestem obrażony – rzecze królewicz. – Obyś nogę zwichnął o swoje berło – dopowiada „kwiatek na grobie” – Chwila! Co to z awantura – pyta ugodowy dziadek. – Tak nie można gościa traktować. – Można, skoro taki – rzecze wnuczka. – No to idę. Widzi to ktoś? – pyta z nadzieją amant. – Młodzieńcze. Nie bądź w gorącym oleju kąpany. Kopciuszek i moja córka, tak mają. Pogadajmy na spokojnie. O co w tym biega? – Za mąż chcę wyjść! O to biega! A on nie chce poczekać, aż wreszcie zgubię. Pacan koronny! – Co zgubisz, dziecko drogie? – Pantofelek, lub coś w ten deseń. Tak nakazuje bajka! – To ja go ukradnę. Zgoda? – Nie. Prawdziwie muszę zgubić. Macoszka myśli sobie: jeżeli to prawdziwy Królewicz, to dałam ciała. Trzeba to jakoś załatwić. Kasa przydatna być może. A i rodzina zacniejsza będzie. No i prestiż wśród kum. Już wiem. Jak mogłam na to nie wpaść. Na bal ich wygonię i siebie też. Może w tym całym bałaganie wreszcie zgubi co trzeba. – O czym tak dumasz, paskudna córeczko? – mówi czule dziadek do Macoszki – A… nic nic… zasnęłam biedna. Jam przecie niewinny kwiatek zwiewny. – Na stojąco? Jak koń? – pyta królewicz na wylocie. – A co? Nie można. Bo jak cię… – Córko! Dość! Gębę stul! – Jak tak możesz – wtrąca wnuczka. – Ona mi życie uratowała. – Przypadkowo oczywiście? – Wyglądem, dziadku. Wdrażam plan. Nie ma co czekać – myśli wiadomo kto. – Posłuchajcie kochani. A może pójdziemy na bal? – A po cóż taka wredna, na bal miałaby chodzić – retorycznie zapytuje dziadek. – Nie jestem wredna, tylko jestem jaka jestem, ojcze! – To jeden pies. Na dodatek z kulawą nogą. Dziewczę popatruje z boku. Czy czasami królewicz nie dał nogi. A nuż prawdziwy. Z tym balem dobry pomysł – myśli sobie jak umie. Słyszy słowa: – Wspomnianą imprezę mój ojciec wyprawia, jakby ktoś pytał. No co… ktoś zapyta? No to idziemy na bal – zakrzyknęli całą kupą jak jeden mąż. Na balu Kopciuszek za czorta nie może zgubić pantofelka. Ani jednego, ani drugiego. A przecie dokłada wszelkich starań. Wszyscy inni gubią. Nawet niektórzy po dwa na raz, a po pijaku nie tylko buty, lecz całe odzienie. Biedna oczka spuszczać musi, chociaż raz po raz zerka, gdy jest na co. Ale nawet w takich okolicznościach, bucika zgubić nie może. Zdejmuje, rzuca w tańczących, kładzie w nieznane jej kąty… i nic. Zawsze widzi z powrotem, na ślicznych stópkach swoich. Macoszka też pomaga, kradnąc odzienie z nóg. Królewicz także dokłada trzy grosze. Nawet sam król ojciec, gdzieś je chowa, ale po chwili, znowu są na jej nóżkach i nikt nie wie, z jakiej przyczyny, taka sytuacja powrotna. A zatem ręki dać nie może. Martwi ją to wielce. Tym bardziej, że już wie, iż królewicz prawdziwy, a teraz jakaś inna go capnie, co potrafi zgubić. A zatem finał blisko, bo jak długo można nawijać o tym samym, zanudzając poddanych. *** Wreszcie swój trzewiczek zadział dziadek. Zgubę znalazła szwagierka króla. Popadła w zakochanie od pierwszego przymierzenia. Przysięgli sobie i nie zgubili owej, dopóki bajki. Nie byli skąpi dla rodziny. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie... lub coś koło tego.
    1 punkt
  26. @Leszczym Dziękuję Ci wielce, Kolego Michale, za tak życzliwy komentarz ^(*_*)^ . Bardzo jest mi miło czytać Twoje stwierdzenie, że moje opowiadanie jest >>swego rodzaju "małym bluźnierstwem"<< . Chcę prowokować, pobudzać i skłaniać do myślenia - oprócz, oczywiście, przekazywania wartości estetycznych. Dzięki Ci bardzo za literackie odwiedziny ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . Dobrej nocy.
    1 punkt
  27. 1 punkt
  28. Dlatego warto rozpisywać emocje, tak jakby jej składowe stanowiły zbiór przedmiotów umieszczonych w kadrze. Cały problem polega na tym, żeby udało się wyostrzyć pierwszy plan... cóż próbujmy.
    1 punkt
  29. Choć czasem trudno zobaczyć prawdziwy sens i go przyjąć, zaakceptować.
    1 punkt
  30. ... bo dostajemy dokładnie to, czego w danym momencie potrzebujemy :))
    1 punkt
  31. Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej patrzymy w "przeszłość". Poniekąd do takiego zastoju być może zmusza nas sam postęp, który się przyczynia do psychicznego rozleniwienia ludzkości, powielania i wprowadzania w obieg błędów. Dziękuję i pozdrawiam :)
    1 punkt
  32. I słusznie. Ja robię tak samo, gdy tylko jest możliwość.
    1 punkt
  33. @Rafael Marius Ależbym się chętnie przeniósł w tamte czasy. Czasy pierwszej miłości, młodzieńczego zauroczenia... Do dziś pamiętam dziewczyny, w których się wtedy zakochałem. Wszystko pamiętam.
    1 punkt
  34. @Tectosmith dziękuję bardzo za komentarz! Myślałam, że ktoś tu przewidzi przyszłość peela 🙈 @Rafael Marius dziękuję bardzo za komentarz! Szczęśliwa kraina brzmi obiecująco! @Tectosmith @Rafael Marius pozdrawiam ciepło 😁
    1 punkt
  35. @czkawka Grzeczność nic nie kosztuje i wiele pomaga, a grzecznemu każda kraina szczęśliwa.
    1 punkt
  36. @janofor Jak najbardziej jestem za... miłością do świata we wszystkich kolorach, całej różnorodności.
    1 punkt
  37. Dziękuję. Niech się spełnia.
    1 punkt
  38. @Corleone 11 Wybacz Kolego Michale, że niezbyt wnikliwie śledzę Twoje opowiadanie, faktycznie moja aktywność na tym forum ciut siadła, i chyba zbyt zaniedbałem dział prozy :// Dla mnie Twoje opowiadanie jest pięknym, uroczym i wcale nie głupim czymś co nazwałbym swego rodzaju "małym bluźnierstwem" ;)) Ale spokojnie, jestem zdania że autorom sztuki można takie rzeczy robić, a Twoje opowiadanie jak najbardziej na sztukę zakrawa :))
    1 punkt
  39. Tak było, a dodaj, że jak się miało o tyle lat mniej, świat wyglądał inaczej, a szare wydawało się niebieskim. Uchwyciłeś nastrój:). M
    1 punkt
  40. gdy dzieci płaczą to wszystkim co mają - całe zranione
    1 punkt
  41. Eee tam… Najczęściej płacz dziecka to testowanie rodziców: na ile można dokazywać i całkiem słusznie, bo skąd mają wiedzieć? Całym sobą to płacze facet po czterdziestce, któremu już… no, nie napiszę co. Pozdrawiam serdecznie. 🌼
    1 punkt
  42. Tak. Tylko niestety trudno taki błysk złapać i utrwalić. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam
    1 punkt
  43. @Halohalo Chcesz mogę posolić? ;))
    1 punkt
  44. Nie da się ich pochwycić i zatrzymać... Tak, jak motyla. Ale można pokochać :) Dziękuę Ci :)
    1 punkt
  45. Dziękuję :) (co zabawne mój ojciec wykłada anatomię :D) pozdrawiam
    1 punkt
  46. @Kalina Coś mi tu współczesną Improwizacją pachnie-:)Konkretny .Nrawo😁
    1 punkt
  47. Nie zatrzymuję się nad chwilami, które nie wzbogacają mnie o serce. Czuję jednak, że dość często go nie mam. Nie tracę czasu na grzecznościowe powitania - szanuję cudzy brak czasu na zdawkowe "Nie do zobaczenia" czy bardziej "Dzień niedobry" "Nic nie słychać!" "Może pan milczeć nieco głośniej?" W myślach starannie układam horyzonty. Zadziwia, że wszyscy przechodzimy przez to samo zaskoczenie: "To już?! Tak szybko?! Życia?! Koniec?!" W nocy słyszę przepiękną kołysankę świerszcza. Jest lato - płochliwe, szybo ucieka. Ile masz lat? Ile masz zim, wiosen i jesieni? Ile pór roku zmienia się w tobie? Klimat łagodny czy arktyczny? Przytul mnie. Tylko z daleka od siebie! Dojrzewamy jak papierówki. Czyli kwaśne i nigdy ... Jest to życie, które nam się nie udaje, a może tylko podrzucamy je pod cudze drzwi wiedząc, że mylimy adres ... Czekoladowy budyń. Proszę wchodzić bez butów do mojego wnętrza. Pragnę stać się ascetycznie konsekwentna. W tym celu zamykam w klatce anioły, a w sobie okno. Na świat czekam na balkonie Romeo i Corncertina. Harmonijnie! Jednak nie trzeba zachłannie poznawać wszystkiego wszędzie. Wystarczy mały wszechświat gdzieś daleko poza nami. W pocałunku, w przytuleniu, w nagłej kłótni,w grobie... Morze...? Może. ... Morze-my?
    1 punkt
  48. jest takie miejsce na ziemi gdzie schować Cię mogę przed światem jest takie miejsce tu u mnie w szafie tu nikt Cie szukać nie będzie najwyżej wspomną dwa słowa lecz nic im o Tobie nie powiem z wyjątkiem że bardzo Cię kocham
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...