Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.09.2023 w Odpowiedzi
-
Zakwitłaś, Przepiękna. Złudzenia umknęły. Tam nie ma gorąca, Zmienność się zieleni. Błękitem przeplatasz Rumieńce na twarzy. Usta rozświetlasz Chłodnym blaskiem fali. Rozkwitasz, Przepiękna. Gdzie serce tam diament. Rozbłyśnie ponownie Nim minie ten zamęt. Rozchylę rękami Warkocze splecione, Żeby tam spojrzeć Wprost w oczy twoje. I tak pozostanie, Dopóki nie przeminie, Zwierciadło duszy Skąpane w Seledynie. Pozwól, że Cię dotknę...15 punktów
-
Kiedyś przeczytam wszystkie twe wiersze, podelektuję się każdym wersem. Powoli sącząc za słowem słowo, będę je czytać długo, miarowo. Napełnię głowę twoim myśleniem, metaforycznym, nowym spojrzeniem. Omiotę ludzi i wszechświat cały, barwą twych pojęć mądrych, wspaniałych. A jeśli zechcesz zajrzeć mi w oczy , być może prawda cię ta zaskoczy, że z nich wyczytasz własne cierpienie i wypełnione są twym marzeniem. I jeśli zechcesz być rozczytanym, będę jak balsam, opatrzę rany. I nie żałując swojej czujności wszystko podkreślę kreską miłości.7 punktów
-
To ciało smagane kolejną dekadą Szkaradnie się zmięło, od biedy założę Nie sposób wyplenić – na stałe przywarło Doń siódme nieszczęście, ja – dziecko strapione Oczyszczam się krzykiem, przeżywam na wylot Pękają fastrygi w rytm pieśni wisielczej Wracają wspomnienia, jak dobrze się żyło… Choć z wierzchu wciąż rdzawa, jaśnieje mi wnętrze7 punktów
-
5 punktów
-
Jestem zmęczona dniem i nocą Myśli czarne nocą łopocą Nie mogą odejść Małe marzenie po myślach się tłucze Z wielką łatwością na pamięć nauczę Nim słońce zdąży wzejść Mała tęsknota za czymś niewielkim W sercu ukryta w skarbie maleńkim Głęboko głęboko w toni Lecz dnia pewnego wyrwie się z wrzaskiem Powyje, powarczy - i z wielkim trzaskiem- Leży cierpliwie na dłoni.4 punkty
-
Gdybym tak mogła wypisać się cała, z tego co było i co pozostało, i wymalować wierszem niczym farbą, to co bolało i co było warto. Wtedy nocami sypiałabym twardo. Błędne obrazy w końcu by zniknęły, lecz wiem, póki żyję będę tą nostalgią, którą swym tańcem wspomnienia objęły. Gdybym tak mogła wypisz i wymaluj, idź spać i zostań jak śpiąca królewna, ale nie mogę w sercu ziarnko grochu, spać nigdy nie da, każda noc niepewna.4 punkty
-
nie tylko radosne widoki twarze i chwile częstuje uśmiechem również te smutne barwiąc nimi szarość która od nich bije szarość za którą nie tylko malarz piękno widzi4 punkty
-
Winogrona. 1) Szybko minęło dzieciństwo. Mój syn wyruszył w Świat. Ja Karierę robiłem. Żona to Wolny Ptak. 2) Dom okazały, bogaty, Szlachectwo w murach wpisane. Na kolumnach oparty… tylko tak jakby od komina zaczęty… 3) Wszystkiego w nadmiarze - dziś wiem. Prawdy zabrakło mu. Ojcowskiej silnej ręki i matki ciepłych słów. 4) Synowi dałem wszystko… Wtedy myślałem tak. Pieniądze…,auto…, studia prestiżowe hen w świecie… 5) Co było dalej - widzisz… Samotny jestem jak… Syn w świecie - rzadko dzwoni… uczucia jakby brak. 6) Popatrz tu - kartkę mam, a na niej słowa te… Księga Ezechiela: ”Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby cierpły synom…, a przecież „syn nie będzie ponosił odpowiedzialności za winę swego ojca, ani ojciec - za winę syna swego”(Ez 18.2-4) 7) Czego zabrakło? Dziś wiem… Czasu nie cofnę już. PRZESTROGĄ dla innych NIECH BĘDĘ…4 punkty
-
Dzień zacznę od papierosa - Na balkonie wspomnień rosa; Wielkich drzew korony barwne Wyśpiewują modły mszalne. O straconych chwilach chóry, O zmiennej naturze chwili, O smaku twej nagiej skóry, Obraz ostry niczym chilli. O jakże beztroska jesteś Myśli o przeszłości sławna; Rośniesz skazana w mym mieście - Twoja to kolonia karna. Słońcem jasnym oświetlona, Strzeżona, wzgardzona w tłumie; Drzew korony, a ty ponad, Uciekasz w następstw lagunę.4 punkty
-
nie umiem nie potrafię nie chce być kimś kim nie jestem kimś kto nie widzi prawdy mgły tęczy oraz nadziei nie umiem nie potrafię nie chcę - takim jestem nic na to nie poradzę wole być tylko sobą nie udawać Boga to mego życia sens3 punkty
-
Peel rozsiada się w barze wieczorową porą staje niezaradnie pod monopolowym ewentualnie kiwa się w pobliżu supermarketu i coraz to więcej, głośniej, mocniej - przeklina w słowach – cytuję: „jasny gwint” Warszawa – Stegny, 11.09.2023r. Inspiracja – poeta Wielebor.2 punkty
-
- dla Belli i Siostry, moich Pań Soa patrzyla na ciąg powoli przesuwających się i zmieniających w naturalnym tempie obrazów. Na pierwszym z nich Zuzanna spacerowaładc po alejkach przydomowej posesji wraz z kobietą, wyglądającą na Domina Romana, rzymską damę, o czym świadczyły uroda, a w jeszcze większym stopniu strój i uczesanie. Zachowanie obu pań, ich swoboda i naturalność były natomiast wyrazem postawy bynajmniej nieakceptowalnej w owych czasach, pomimo pewnej wprowadzonej - ba, wręcz zalecanej - swobody obyczajów. Idąc bowiem wolno, trzymaly się za dłonie, a chwilami jeszcze bardziej skracały dystans - w przenośni i dosłownie - nie tylko ujmując się pod ręce, jednocześnie opowiadając sobie coś najwyraźniej śmiesznego, skoro, przystając, obie śmiały się radośnie - ale i, obejmując się i całując w chwilach, gdy zatrzymywały się od czasu do czasu. - A kim jest owa dama? - ciekawość Soi zmaterializowala się w pytaniu, będąc wszak na równi z kolejnym zawstydzeniem. I zzczerwienieniem z powodu własnych, mimowolnych wyobrażeń. - To jedna z Rzymianek, jak słusznie zauważyłaś - telepatycznie odparła jej Zuzanna. - Nosząca imię Julia osoba wiele znacząca i ustosunkowana, nazywając tę sprawę w oficjalny sposób. Dama, będąca żoną jednego z miejscowych cesarskich urzędników - poszerzyła ogólną, celowo mało mówiącą, prezentację. Na umysłowidok kolejnych obrazów Soa zarumieniła się i zawstydziła jeszcze bardziej. Nie tylko z powodu tego, co zobaczyła, ale także wskutek pojawiającego się już kolejny raz pragnienia, by znaleźć się z Zuzanną w intymnej sytuacji. Będące bowiem w łożu całkiem nagie - jeśli nie liczyć kobiecych biżuteryjnych ozdób, jak bransolety, kolczyki i pierścionki - panie nie żałowały sobie zarówno czułych pocałunków, składanych nie tylko na ustach i powiekach, ale i w innych miejscach - jak i dotyku. Tak samo czule delikatnego - chociaż, przyznać trzeba to szczerze, chwilami o wiele bardziej intensywnego. Dotyku poznającego wzajemną namiętnością niemal każdy fragment ich wzajemnie spragnionych i wzajemnie pożądających się ciał. Na kolejnej, zdecydowanie krótszej serii obrazów Soa zobaczyła Zuzannę, obdarzającą czułościami młodą Murzynkę. Zapewne służącą lub niewolnicę, najwyraźniej wysoce skrępowaną i onieśmieloną bezpośredniością swojej pani oraz - również najwyraźniej - nieoczekiwalnością sytuacji, w której przyszło jej się znaleźć. Które to uczucia Soa wywnioskowała z jej niemal całkowitego braku aktywności - albo inicjatywy - i z ograniczenia się do wypełniania poleceń, wydawanych przez Zuzannę. Lub też, innymi słowy i z innej strony rzecz ujmując, z niemal całkowitej uległości wobec kobiety, w której towarzystwie się znajdowała. - Zatem, pani... - znów zarumieniła się Soa, rozpoczynając pytanie tuż po zgaśnieciu ostatniego ruchomego obrazu, na którym oszołomiona i - powiedzmy wprost: rozpalona do białości - Murzynka za zezwoleniem swej pani zwleka się z łoża i, z trudem łapiąc oddech, oddala na chwiejnych nogach, otrzymawszy w pośladek pożegnalnego klapsa - jesteś "bi", jak to nazywa się w moich czasach. - W czasie, w którym nasze dusze przeżywają swoje obecne wcielenia, też używa się wyrazu "biseksualny" - powiedziała wyjaśniająco Zuzanna. - Jak zobaczyłaś, swego czasu i kochanie się z innymi kobietami też sprawiało mi przyjemność. I to całkiem sporą. Ale - tu spojrzała na Soę tyleż badawczo, ileż ostrzegawczo - byłam. Przyjemność kochania się z Jezusem jest nieporównywalnie większa od seksualnych doznań z kimkolwiek innym. Poza tym seks z inną osobą, podczas gdy pozostaje się w związku z kimś innym - przekreśla wierność. - A nawet gdybym pozostała dwuseksualna i nawet jeśli byłoby inaczej - Zuzanna zachowywała poważnie zasadniczą minę - to bez zgody naszych mężów, mojego Jezusa i twojego Olega o czymkolwiek między nami nie może być mowy. A bardzo wątpię, że twój mąż i w tamtej sytuacji wyraziłby zgodę. Z wiadomych ci powodów. Tym razem Soa zaczerwieniła się mocniej niż przy którymkolwiek z poprzednio zobaczonych obrazów... Cdn. Voorhout, 11. Września 20232 punkty
-
Kiedy czuję się tak na granicy krzyku to myślę sobie o tym kiwającym się Panu z Floriańskiej Jeśli mówię, że życie niemasensu, to niemasensu A słowo ciałem, a ciało już w stanie dość zaawansowanego rozkładu tworzy jedność ze ściółką rozkładówki non omnis moriar bo pozostało nagryzmolone ZBIERAM NA WÓDĘ2 punkty
-
potrafi serce na chwilę uwolnić i dać się wzruszyć bliskością ulotnych istnień z motylem na dłoni mu lżej2 punkty
-
Poezja jest jak w powietrzu tlen Poeta na deszczu jak dziecko w piaskownicy Artyści w teatrach na bulwarach i w kawiarniach Gdzie się kończy sztuka w tym wierszu? mikroskop dla sylab teleskop dla metafor skojarzenia - dla porównań jeszcze trochę: newsów z Googla kwiatów i chwastów czy pisać o wszystkim to? kalać ciszę czy jestem godny być? własnych dni: klawiszem2 punkty
-
@Tectosmith nadmierna empatia może rzeczywiście zasmucać... Dzięki za dobre słowo. @Rafael Marius ładnie powiedziane.2 punkty
-
Naiwny głupcze Biologiczny sługusie Umierasz.. A gdzież są córusie? Ledwo obracasz głowę W kolorowych liniach monitory Wezgłowie na podłodze Uciekasz do wspomnień Gdy byłeś młody Czy to było naprawdę? Pojawiła się pierwsza Była taka słaba Miała ufne oczy.. Tak trudno jest ruszyć ręką Brakuje oddechu Sąsiad woła siostro! Straciłeś przytomność Miałeś fach w ręku Pamiętasz uczelniany murek? Ktoś bije cię po twarzy Panie 7oriot jest pan z nami? Obce twarze lekarzy.. Noce nieprzespane Przerywane dziecięcym wrzaskiem Miękkie ramiona Zdolne przed złym uchować Miłosna noc Pulchnych rączek czary.. Są, stoją obie Wyciągają ręce Kocham cię tato Mam tu pod łóżkiem dla was podarunek.2 punkty
-
Właśnie miało być bardzo pozytywnie i bardzo Ci dziękuję. Cieszę się, że udało mi się przekazać te emocje. Również pozdrawiam :-) I bardzo dobrze widzisz. Bardzo Ci dziękuję i również pozdrawiam :-)2 punkty
-
@viola arvensis wydaje mi się, że jesteśmy skazani na wieczne niewypisanie się do końca ;) pozdrawiam!2 punkty
-
czytam książkę to chyba literatura klasyczna trochę zaspałem na tę współczesną miałem pożyczyć inną ale dźwięki nie te same brzmią jak z autobiografii zostanę na dłużej i kwiaty rosną na zewnątrz jednak ptaki ciernistych krzewów wszystko jasne2 punkty
-
Noc ciemnieje wokół mnie, Zimne wichry budzą trwogę; Lecz klątwa tyrana wiąże mnie. I nie mogę iść, nie mogę. Wielkie drzewa się zginają Ciężki śnieg zawiewa drogę; Błyskawice się zbliżają, A jednak iść nie mogę. Nade mną chmury kłębią się, Pode mną widzę pożogę; Lecz żaden strach nie ruszy mnie; Nie pójdę, nie mogę. Od tłumacza - wiersz jest oparty na trzykrotnym powtórzeniu frazy cannot go z mocnymi rymami w każdej strofie. Próbowałem tak dobrać rymy do "nie mogę" - a lista jest krótka - aby przekazać choć zbliżone obrazy z każdej strofy. I Emily: The night is darkening round me, The wild winds coldly blow; But a tyrant spell has bound me, And I cannot, cannot go. The giant trees are bending Their bare boughs weighed with snow; The storm is fast descending, And yet I cannot go. Clouds beyond clouds above me, Wastes beyond wastes below; But nothing drear can move me; I will not, cannot go.2 punkty
-
W spektrum Wciąż uczę się emocji; Wiem, że są sposoby, By jakoś odgadywać, co nieoczywiste, Lecz bardzo dużo tego. Ciągle, niczym pisklę, Rozbijam na skorupce najróżniejsze dzioby, Bo stwardnieć już zdążyła; Chciałbym kiedyś dożyć Tej chwili, by jak tamci, przebić się i istnieć, Popatrzeć tak jak oni, umieć spontanicznie Radością przybrać rozum, zamiast snami zwodzić. A tam, pod powiekami, wiele czeka światów, Jednakże nie potrafię nimi się nacieszyć, Nie umiem się nasycić. Chciałbym, lecz od razu Zatracam się w szczegółach nieodkrytych dziedzin. A w życiu, poza nimi, trzymam się schematów, Wielokroć zbyt dosłownie rozumując rzeczy. ---2 punkty
-
nadałem imię pan ropuch siedzi pod kamieniem i patrzy bywalec niejednego sucharu buduje umieszcza burzy transmituje medytuje i kontestuje wchodzi wychodzi wiesza się oczyszcza się w samodyscyplinie w strukturze rzeczy namacalnych obrał szczęście za pewnik by trwać eliminuje zbytki zatrwożeń chłonie póki chłonąć może nie kończy myśli o finiszu2 punkty
-
Piję, bo nie chcę już żyć. Żyję, bo nie chcę odchodzić jeszcze. Piję, bo myślę, że to coś zmieni Więc dalej piję. Nie piję, bo lubię. Już nie. Piję, bo boję się przestać. Lęk przed lękiem, który niewiadomo ile będzie trwać. I co potem? Co mam potem robić jak przestanę pić? Dlaczego ludzie się tak cieszą? Dlaczego ja już się nie cieszę? A debilny śmiech przykrywa wszystko. Śmiech, którego nie czuję. Ale przecież nikt nie może wiedzieć, że coś jest nie tak - ze mną. Przecież wszystko gra. A ja tylko piję...2 punkty
-
Cieszę się i dziękuję :) ...ale jak ciężkim, zalezy też od nas samych. Zastanawiam sie, czy jej powstanie nie zaczyna sie w nas... U siebie, w swoim życiu taka odpowiedź odnajduję. Dziękuję! I w takich trudnych sytuacjach może powstać, czy odżyć piękno... Nasunęłaś mi tą myśl :) Dziękuję!2 punkty
-
@duszka Pytanie co zobaczymy. A może sobie samego siebie wyśnimy @Rafael Marius Mam tak jak Ty, więc nie znam innego. Może faktycznie niektórzy nie dadzą rady bez wspomagaczy, hmm.. @iwonaroma Dzięki za czytanie2 punkty
-
XVII. On był mężczyzną i niewiele wiedział o kobietach, a ona była kobietą i niewiele wiedziała o mężczyznach stąd byli siebie ciekawi i mieli chęć się siebie uczyć i siebie odkrywać. Sprawy im się układały na kilku obszarach dlatego ta ich ciekawość nie była przytępiona przez zmęczenie, znużenie, niezadowolenie, rozdrażnienie i szereg tym podobnych przypadłości. Brak powyższych pomagało również drugiej stronie uroczo, z wdzięcznością i szacunkiem odpowiadać na szereg zadanych pytań w tym zakresie. Zresztą ta ich ciekawość dotyczyła również kolejnych dni, miesięcy i lat. Narratorowi nie do końca jest wiadomo i właściwie aż nie może wyjść z podziwu, gdy obserwował jak oni wstają i są zainteresowani, zafrapowani, przejęci okolicznością co przyniesie nowy dzień. Gdy tak siadali w kuchni nad kawą oczy im się jeszcze błyszczały, usta jeszcze się uśmiechały, głowy jeszcze kiwały się na tak, gazeta jeszcze opowiadała, radio jeszcze grało, a telewizor i jego sto kanałów odpowiadał ich oczekiwaniom. Jakkolwiek z wielu spraw nie zdawali sobie sprawy to mieli jeszcze tę świeżość żeby zadawać kolejne pytania, a pytania przeinaczać w działania. Komfort pozwalał tej parze na odważne, a nawet niekiedy ryzykowne posunięcia, a w każdym z nich mieli tę wygodę, że nie musieli stawiać wszystkiego na jedną kartę. Świat nie zmuszał ich do ryzykowania wszystkim czym dysponują, co wnikało również z ich swobody finansowej. Żadne jej influencerskie działanie nie przerastało jej możliwości materialnych, organizacyjnych i czasowych, a gdy tylko spotkała się ze zbyt uciążliwym projektem zwyczajnie w niego nie wchodziła, albowiem wygoda sprawiała, że wcale nie chciała się pakować w jakieś duże, czy ryzykowne tematy, a jak wspomniałem wcale nie miała ambicji krajowego zasięgu (aczkolwiek zasięg rósł). I on w swoim życiu zawodowym unikał podejmowania największego ryzyka i wcale nie dążył, aby zostać miliarderem, choć się bogacił. Właściwie nie raz się też okazywało, że nie tyle komfort tutaj decydował, a ich satysfakcja i obawa przed utratą tego co już osiągnęli, zresztą niejedno już razem i we wspólnym porozumieniu. Cechowała ich również pewnego rodzaju ostrożność i ona również miała źródło w niczym innym jak wygodzie. Poza tym, oni naprawdę potrafili się czasem zatrzymać. Gdzieś dajmy na to spacerze po parku ot tak stanąć w połowie drogi i z ciekawością – dla przykładu – przyjrzeć się uważniej skaczącej w zawrotnym tempie ponad nimi wiewiórce. Od tak, gdzieś o siedemnastej usiąść na ławce przed blokiem i chwilę nic nie robić, a nawet niewiele mówić. Od tak włączyć mecz piłki nożnej i oglądać piłkę, a nie gubić się w ambicjach nad zrozumieniem tej gry, czy popaść w jakieś większe niezadowolenie w przypadku przegranej ich faworytów. Czasem gdy ona usiadła przed telewizorem i nawet włączyła nie najmądrzejszy serial, co narrator musi przyznać bez bicia, a nawet podsumować, że ten serial był po prostu głupi, źle zagrany i kompletnie nie przemyślany, to ciekawość świata pozwalała jej na wyciąganie wniosków i odnajdywanie inspiracji do własnych działań nawet w czymś co oględnie mówiąc do najmądrzejszych wcale nie należy. Jakaś dziwna, niespotykana, unikalna i chyba zupełnie nie polska umiejętność podpowiadała im żeby się pilnować w wewnętrznym rytmie, a czynili to całkiem zgodnie i po równo dzieląc się obowiązkami, co w zasadzie jest czymś wręcz niespotykanym. Zdarzył się i jej i jemu jakiś ciężki tydzień, ale bardzo, ale to bardzo się pilnowali żeby żaden miesiąc już taki nie był, w czym istotnie pomagało im bycie na tak zwanym swoim i możliwość samoorganizacji swoich harmonogramów dnia, tygodnia i miesiąca. Pilnowanie się rytmu, sprzyjało wygodzie, płynęło z komfortu i faktycznie pozwalało im obojgu na zachowanie ciekawości świata. Zresztą chyba mieli jakiś ukryty i nie uświadomiony plan właściwie wykorzystać energię i jakąś bliżej nieokreśloną świadomość jej ograniczonego zasobu na całe życie. Codzienność im sprzyjała, a nie wykańczała, co można uznać za wręcz nieprawdopodobnie szczęśliwe zrządzenie losu i choć może oni z tej okoliczności akurat nie bardzo zdawali sobie sprawę to narrator już niejednego doświadczył i widział tutaj o piekło gorsze historie. Zresztą właściwie ta para wręcz pomagała samemu narratorowi, bo wcale nie musiał popadać w przesadną niewygodę, czy skrajny dyskomfort w pisaniu jakiejś trudnej, wątpliwej, czy nagannej historii z tysiącem naplątanych i ponad miarę pokomplikowanych wydarzeń, których by sam nawet nie potrafił do końca zrozumieć, przemyśleć i odpowiednio zaakcentować. Komfort tej pary pozwalał na fantastyczną okoliczność możliwości ukazania ich w raczej pozytywnym świetle. Nic innego jak wygoda pozwalała narratorowi opisać ich tak, że zwyczajnie da się ich lubić, choć istotnie mogą trochę denerwować, a zwłaszcza narratora i ładnych kilka osób, którym niesprzyjający szereg przypadków ten komfort nie raz i nie dwa, a nawet więcej niż pięć razy po prostu zabrał, a wręcz ukradł. I rzecz jasna trzeba nadmienić, że takich bandziorowatych złodziei jest tutaj więcej niż kilku, ale oni mieli to szczęście nie zadać się z żadnym z nich. A jak już się zadali to tylko na krótką chwilę i całkiem niezobowiązująco, a nawet z wdziękiem, klasą, sympatią i urokiem.1 punkt
-
Teraz mamy już wszystko: szkolnictwo, gorącą kąpiel w środku zimy i przejazd autobusem. Nasze stoły uginają się pod ciężarem posiłków. My współcześni, w szafach przechowujemy napoje jakich by nam dawniej sam król pozazdrościł. Jednak ciągle nam mało. Mało wzorów na ciało zakładanych i fasonów, mało zabawek do pokazania znajomym, mało wciąż i mało. Doszliśmy do muru na którym ktoś powiesił lusterko i stoimy tak w nie wpatrzeni, a nasze „mało” przy nim jeszcze bardziej się kurczy. Na własnej twarzy malujemy tym bohomazy, a potem ściągamy staniki, żeby nas nie więziły i przymierzamy jakieś bajeczne wakacje albo życie bez adresu albo inne kolorowe migawki z tła odbijające się w lusterku za naszymi plecami. Mamy wszystko, a jednak jesteśmy samotni, przesterowani cudzymi wyborami, przymuszeni do cudzych teorii... nie zdolni do przebicia się przez mur. Na jałowym biegu przemierzając parki, brzegi plaż, miejskie chodniki, lasy... dalej nie docieramy, a jeśli już to są to nieliczni z nas. Ledwie nikły procent ludzkości ma tę siłę, żeby odrzucić na bok co przeszkadza i wygrzebywać kawałek po kawałku zaprawę z przestrzeni cegieł, narzędziami jakimi się dorobili nie kupując składanych telefonów i ogromu uwagi osób szukających partnerów do tej ściganki zwanej postępem. Bo tak naprawdę ciągle siedzimy w jaskini, obszerniejszej, bo powiększanej co dnia, dlatego, że mózg zajęty oglądaniem się za siebie nijak nie potrafi się skupić na szukaniu wyjścia, a jedynie rozbudowuje posiadane już tereny, przez co w lustrze widzi coraz więcej rzeczy jakie chciałby zdobyć.1 punkt
-
Obok drogowskazu Wskazującego cztery Możliwości do wyboru Zaczął się zastanawiać Miłość jest zdradliwa Dobroć oszukańcza Prawda nie prawdziwa Wolność ma granice Więc gdzie mam iść Skoro wszędzie tam Nie ma możliwości Ominięcia tego zła Po czym usiadł na Kamieniu odciskając Na nim kolejny ślad Ludzkiej zadumy1 punkt
-
Dziś wyjątkowo zbrakło pretekstu Zwleka się, zwleka… zwlekło się w końcu Wciąga na plecy coś pierwsze z brzegu Ledwo rozmyty przybiera kontur To tylko ciało, w ciele się kryje Pstrokaty prospekt, tak na pamiątkę Tamtych ekscesów, gładko zaszyte Bliźnić się nie chcą, wciąż niegotowe Przestać się jątrzyć i odżyć wreszcie Nowe jestestwo w starej powłoce Dziwny krajobraz – bladość i kolce A ponad nimi sine sklepienie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Nie_wiem Życie bezdomnych do łatwych nie należy. Czasem pozostaje po nich tylko bezimienna mogiła i okruchy w ludzkiej pamięci, które z czasem wydziobią kruki i wrony.1 punkt
-
1 punkt
-
@Waldemar_Talar_Talar Dziekuję za czytanie i komentarz. Pozdrawiam T. @Rafael Marius Święta racja. Dzięki za czytanie i komentarz. Pozdrawiam T.1 punkt
-
@kwintesencja Nie no, naprawdę, wiersz dobrze skrojony i fajnie, klimatycznie zrymowany, robi świetny klimat, pomimo tego, iż jest krótki.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Bożena De-Tre miło mi, że tak uważasz. Dziękuję Bożenko ! @kwintesencja dzięki, serdeczności!1 punkt
-
U mnie też było podobnie. Tyle, że to były kolejne choroby, eliminujące mnie stopniowo z życia towarzyskiego. Zatem czynnik bezpośredni związany ze mną, choć mimowolny i niezawiniony akurat w moim przypadku.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@andrew Polityka to szambo, utożsamianie się z politykami to błąd, zawsze prowadzi takie coś na manowce. Na Ojczyznę patrzeć tak jak piszesz i będzie pięknie.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Otóż to. W ślimaczym, czy żółwim tempie, to raczej do przewrotu duchowego nie dojdzie. Gdyż ten ze swej rewolucyjnej natury domaga się kangurzych skoków. A skorupa, dodatkowo, symbolizuje lękowe ukrycie się przed światem. Podczas gdy do buntu konieczna jest otwartość na nowe idee i ludzi oraz ponadprzeciętna odwaga. A zdaje się, że większość naszych rodaków w takich skorupach się schowała. Nawet tych co głośną krzyczą, jednak jakoś tak nie po swojemu. Jakby z nakazu odbijali echem zasłyszane słowa.1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne