Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.08.2023 w Odpowiedzi
-
tyle wierszy popełniono z miłości albo z jej braku tyle niepewności - zaciśnięto w wersach rozchwianych tyle lęków i strachu... szkła potłuczonego nadszarpniętych pamiętników pozrywanych tęsknot i słów na kształt "ratuj" tyle już człowieku...5 punktów
-
Szumne zdarzenia zderzenia nie w porę spotkały dniem wczorajszym autora na mieście gdzie wydarzenia mają miejsce Powstał – bo musiał – bo trzeba (niektórzy tak mówią i nie wiadomo czy słusznie) nieokrzesany nieociosany wiersz z chodnika Nucił dzikość przynudzał szaleństwem wodził zdartym co sił parkietem lampki w nietakcie poszły w ilość (po cóż miałyby się zaświecać?) Zresztą ten wiersz niewiele pamięta i bynajmniej nie zdaje sobie sprawy ani dlaczego ani po co ani kto co ani z kim Całkiem leniwie się wysławia kompletnie nie uzmysławia oraz - mawiają - że się stawia Warszawa – Stegny, 29.08.2023r.5 punktów
-
4 punkty
-
Na płaskim ekranie Wciąż się pojawia Byś zmienił swe zdanie O kupnie iPada Gdy wyjdziesz na spacer Ona pójdzie z tobą Na wielkim billboardzie Świecąc nową modą Zechcesz film pooglądać I się zrelaksować Objawi się znowu Nie uda Ci się schować A gdy już będziesz zmęczony Ciągłymi jej wrzaskami O niesamowitych produktach Wraz z niskimi cenami O kremie Co odejmuje lat O telefonie Bez żadnych wad O koszulce Dodającej szyku O suplementach Zapobiegających tyciu O słodyczach Umilających chwile O napojach Idealnych na grille W końcu ulegniesz I pójdziesz z torbami Otaczając swe życie Niepotrzebnymi gratami.4 punkty
-
Znów do Erazma z Rotterdamu we śnie szeptała dama, że da mu. Mruczała wdzięcznie: "Erazmie, weź chociaż jeden ty raz mnie. Raz nie zeszpeci twego biogramu".4 punkty
-
nie będę owijał w bawełnę życie mnie fascynuje lubię jego noce i dni zaćmienia i tęcze jest moim horyzontem który nigdy nie smuci jest moim światłem nadzieją i snem nie będę owijał w bawełnę moje życie to prosta droga jej pobocza to mój sens to prawda w którą wierzę nie boje się ciemności smutku ani łez to one uczą mnie są lekiem na wszelkie zło nie będę owijał w bawełnę po prostu nauczyłem się żyć być codziennie sobą nie myśleć o byle czym4 punkty
-
Testament Kiedy umrę (a umrę na pewno) Świat nie zatrzyma się w smutku na dłużej Mało kto łzę uroni Nie zaczną w bębny bić Nawet gdybym była królewną nie będą wyły syreny Jeśli umrę – a kiedyś umrę na pewno Chcę by mój OGRÓD pożegnał mnie By nucił naszą piosenkę Bo tylko ON dobrze zna mnie Żeby jak co dzień o tej samej porze o szyby dzwonił cicho majowy deszcz Ptaki niech tworzą preludium Liście dostroją muzykę Sowa ta moja od lat... niech krzykiem oznajmi mój zgon. I ogłoszą całemu Światu że nie kończy się Świat tylko mała ISKIERKA nie chce już tutaj być Wrócę tu jeszcze na pewno bo nie wszystko skończyłam Nie wyprasowałam Twych koszul… siebie nie wyśpiewałam może ja nigdy nie żyłam… Spojrzę raz jeszcze w Niebo i powiem czego chcę: Zostać tu w klatkach ziemskich? Czy w Niebie schronić się? Tylko dopóki żyję (a żyję jeszcze na pewno) sznur pereł znaleźć muszę… założyć je czuć ich ciężar Owinę się nimi wokół. Pobiegnę przed siebie w ciszę... Pożegnam ogród. Podziękuję. Zatańczę już chyba ostatni raz... Perły rozrzucę po drodze... Oświetlą drogę do Nieba by nikt nie zgubił się. Jedną z nich Tobie zostawię. Może uronisz łzę. I wtedy umrę na pewno3 punkty
-
tańczę toń we mnie piękny to spektakl przyniosę ukojenie z dzikich mirabelek my dwa żywioły niełatwo okiełznać soczysty i słodka3 punkty
-
W świecie gdzie słońce nigdy nie wstaje Nocą zaś nie śpi jak w żłobku dziecię Widzę załamane promienie światła Odbite w rosie na polnym kwiecie Kamienny strażnik - ludzki przyjaciel Tym razem jednak broni dostępu Chroni człowieka - jakże inaczej Od majestatu. Drogowskaz błędu Nieśmiałość tytana nas rozzuchwala Tracimy szacunek do łask strumieni Lecz kto by pomyślał, że złota gwiazda Przed marnym człowiekiem się "zarumieni" Wciąż zawieszeni w tej niepewności Między wahaniem a rządzą rewolty Czekamy na trafny sygnał od losu Mając wątpliwość czy będzie choć dobry Walcząc o ciepło, pochłania nas chłód To nasza klątwa, nic się nie zmieni Witaj w świecie niedoszłego słońca Krainie współżycia światła i cieni3 punkty
-
łono opuszki twoich palców stanowią mój początek nie mogę krzyczeć staję ci się pod powieką pisk ciszy jest sygnałem że tutaj zaczynasz swój sen dzień wzrok mi wraca złoty nóż w miąższu ust zdarzasz mnie ze słów poprzez świt w tobie chowam się jak dziecko żeby się począć2 punkty
-
- dla Belli i Siostry, moich Pań - Kochanie - Oleg wolno i starannie wymówił polski wyraz, chcąc zrobić Soi intelektualną przyjemność - po pierwszowspólnorankowych seksualnie wzajemnych doznaniach, po czym pocałował ją delikatnie. - Mm... to dokąd udamy się w podróż poślubną? I jak widzi ci się nasz miesiąc miodowy? - Mm... - odwzajemniła się Soa, wracając do siebie - powiedzmy to sobie wprost - z sporym trudem, wszak namiętności w ciągu ostatnich godzin doznała tak wiele, że krótki sen bynajmniej przywrócił jej równowagę. - Podozhdi, poczekaj... niech zbiorę myśli... powiedziała cicho z niejakim trudem, też chcąc sprawić mężowi przyjemność i uśmiechnąwszy się przepraszająco. - Pozwól mi się zastanowić... - dodała po dłuższej chwili wciąż słabym głosem. Jak latwo się domyślić, zastanawianie się trwało pewien czas, Oleg jednak czekał cierpliwie. - Wiesz - zaczęła Soa powoli - jest wiele miejsc, w których chciałabym się znaleźć... które chciałabym zobaczyć. Poczynając od twojego rodzinnego domu - spojrzała na męża łakomie, starając się jednak bardzo ukryć pragnienie. - Jesteś w nim - Oleg uśmiechnął się udawszy, że nic zauważył. - No, prawie - skorygował. - Urodzilem się w gródku, stojącego wcześniej w miejscu obecnego kremla, w którym się znajdujemy. Jako syn dowódcy książęcej drużyny w czasie, gdy Moskwa była raczej osadą, niż miastem. Chociaż przybierającym na znaczeniu i rosnącym w siłę. Do obecnej pozycji, jak już wiesz - podkreślił naturalną dumę bycia kimś ważnym w takim miejscu. Książę Jurij jest niewiele młodszy ode mnie, tak że praktycznie dorastaliśmy razem. A dalej? Jakie są to miejsca? - zakończył pytaniami. - I miejsca, i inne czasy. I inne wymiary - odparla Soa, będąc trochę bliżej siebie. - Jestem ciekawa wszystkiego, a z takim mistrzem jak Jezus mam mozliwosc odwiedzić wszystkie... a w każdym razie wiele z nich. I spotkać interesujące mnie osoby w ich własnych czasach i przestrzeniach - dopowiedziała. - Czyli, jak rozumiem - Oleg zaczął odpowiedź - nasz miesiąc miodowy będzie miesiącem tylko z nazwy. Jako podróż, która potrwa znacznie dłużej. Nie wiem tylko, co na to wszystko książę Jurij... - udał wahanie. - Bo z drugiej przecież strony - podjął - dla twojego Mistrza wszystko jest możliwe, jako dla stwórcy i władcy wszelkich przestrzeni i wszelkich czasów. - Zatem - ciągnął dalej - od spotkania z kim zaczęłabyś naszą podróż? Oraz dokąd i do jakich czasów udamy się najpierw? Lekki ton słów męża zachęcił Soę. - Istotnie - rozpoczęła wyrażać myśl - dla mojego Mistrza możliwe jest wszystko. Chciałabym więc przenieść się do Izraela w czasach imperium rzymskiego. Spotkać Marię Magdalenę i z nią porozmawiać. - Marię Magdalenę, późniejszą Zuzannę? - Oleg mówił wolno, nadążając za usłyszanymi pewien czas temu treściami. - Ach, ówczesną żonę twojego Mistrza i obecną Mila? Oo! - jego zainteresowanie jeszcze wzrosło. - To bardzo, ale to bardzo ciekawe. Kobieta, która miała Jezusa za męża, musi być stosownego formatu: urody, inteligencji, wiedzy i kultury. A także reprezentować wysoki poziom duchowy. Ale i inne ważne osoby z tamtych czasów byłoby warto poznać... - Oleg kontynuował podążanie za myślami. - Kogo masz na myśli? - zaciekawiła się Soa. - Mam na myśli Poncjusza Piłata - odparł Oleg pełnym zdaniem. - Chciałbym widzieć jego minę, gdy zobaczy żywym twojego Mistrza... Cdn. Voorhout, 30. Sierpnia 2023.2 punkty
-
@Rafael Marius tak, to prawda. Tylko ja czasem z tego się podśmiewałam, jak jakieś mądre głowy - profesorzy, znawcy literatury, grzebali w biografiach poetów i tak czy owak zgadywali, co poeta miał na myśli, co chciał przekazać... Zawsze mi się to wydawało nadmiarowe i obciążone sporym marginesem błędu.2 punkty
-
To nie magia, to Ty lśnisz swoim pięknem Otwieram oczy, w moim sercu jest anioł Nie widzę mojego cienia, jedyne co widzę to ty piękna Podróżuję z tobą, widzę twoje niebieskie oczy To nie jest film o miłości, to nasz filmowy miesiąc miodowy Czas płynie, płyniemy z prądem w miłości Muzyka gra, nasze serca tańczą w rytm My będziemy , póki wy będziecie o nas pamiętać Lovej . 2023-08-302 punkty
-
moje słowa są stare wszystkich słowa są stare a jednak... poruszone, ożywione, odmłodzone tańczą z nami a muzyka wiersza w tle2 punkty
-
A ja uważam inaczej: jest bardzo dużo osób, którzy mają dobre i ustabilizowane życie, a mimo to - piszą wiersze. Nie wiem, czy są szczęśliwi, bo to pojęcie względne. Po prostu potrzebują rozładowania emocji dobrych lub złych - to ich uspokaja albo - przeciwnie - nakręca. Tak mają poeci wydający dziesiątki tomików, autorzy tekstów. Nie sądzę, by tworzyli tylko i wyłącznie dla celów komercyjnych. Wśród moich znajomych też są osoby piszące. I zdecydowanie robią to nie w celach zarobkowych :) Lubię czytać ich poezję. Jest inna. Tematyka bardzo często zaskakuje. Opisują coś nietypowego lub odwrotnie - piszą o czymś przeciętnym, tylko w sposób bardzo nietypowy. Mam wrażenie, że ich poezja jest ciekawsza (z całym szacunkiem dla poetów ze złamanym sercem sercem). Wychodzą poza ramy pospolitego "ja" i mimo osobistych emocji, jakimi przesycone są ich wiersze, znacznie szerzej otwierają oczy, duszę i umysł czytelnikowi tą swoją twórczością. Pozdrawiam! :)2 punkty
-
do liści zachodzących brązem: czy to tak słońce was spaliło, że pociągnięte rdzą, mosiądzem spadacie, jakby was omdliło? do słońca, co się szybciej skrywa: od kiedy to tak wiatr ponagla, z wcześniejszych coraz minut zbywa, że prędzej toniesz w nocy żaglach? do wiatru, co inaczej wieje: widoczna zmiana w tobie zaszła – z zefiru w mroźne pędzisz knieje – a czemu właśnie tak cię naszło? a w końcu – do tej nocnej zlewy: dlaczego spływasz prosto w ziemię? zmywając strugą leśne śpiewy ze snu wyrywasz przez zdziwienie by przyśnił się za rok na nowo z właściwym wytchnieniem i mową. 24 VIII 20231 punkt
-
1 punkt
-
Hakuna matata wywierasz presję, otwierasz klatki dla współczesnych istnień, zabierających przestrzeń by fałszywie biec, atatam anukah z rekordem świata, nagrzewa bieżnię sawanny, niczym piec.1 punkt
-
Tak się słyszy. To bardzo dobrze. Ja to mam od dziecka. Mój ojciec zawsze deklarował się jako stoik, a mama jak na kobietę też była dość powściągliwa. I ja też taki jestem. Miałem również w rodzinie prawdziwych ascetów, ze względów religijnych. Ja to raczej filmów nie oglądam, co też się w minimalizm wpisuje.1 punkt
-
@Giorgio Alani ja mam to samo, zrobią mi się dziury, kupuje nowe. W tym roku zdarłam pięć par różnych butów, aż się dziury zrobił, ale kupuje dwie:) bielizna, koszulki szybko się dziurawią:) tez lubię mieć tyle rzeczy, żeby się spakować w walizkę. Mam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, które używam i to jest wszystko, ale przestrzenie i nie zagracam się i strategicznie myślę:)1 punkt
-
Za oknem deszcz, ten znowu deszcz. Ten deszcz… Za oknem drzew puszyściejący szum. Liści szept… Za oknem smutek ten… Nie! Ma być bez rymu. Po cóż rym? Nade mną plejady gwiazd w jakimś nagłym wyłomie chmur. I znowu sam. W bezkresie milczących snów, co majaczą na horyzoncie kaskadą przytłumionego blasku. Powiedz mi. Mów… Noc wdziera się w każdy załom i pęknięcia sufitu, ścian. Między trzaski rozsychającej się klepki, regału dźwigającego książkowy garb… Skąd ten poryw wiatru z przeszłości? Skąd ten nagły przypływ wizji? Kocham cię bezwarunkowo i bezapelacyjnie… Kocham cię tak, jak tylko można kochać skarb… Czekam tutaj. I czekam wciąż zatopiony w czasie a raczej bez-czasie… Czekam i tęsknię tak jak ktoś, kto czeka moknąc na deszczu. Czekam jak wtedy, kiedy czekałem na przystanku na autobus. Na kilka dni przed śmiercią mojej chorej matki. Padał wtedy deszcz, taki marcowy, mieniący się kolorami tęczy. Skąd te kolory? Nie wiem. Ale chyba z nieba, z miejsca, do którego zmierzamy. Tam, gdzie jest wieczne lato… Padał wtedy deszcz… I wszystko mżyło, kropliście lśniło. Ciii… Słyszę czyjeś spóźnione kroki na ulicy, w granacie nocy… To jakiś człowiek z teczką i w szarym garniturze, któremu została powierzona rola prestidigitatora. I którego nikt tutaj nie oczekuje. Ale jest, będąc jakby na przekór. Jest i znika. Ale oto znowu jest, nie będąc wcale. Jest, ale będąc w niebycie i w niewidzeniu… Czy ty mnie kochasz? Przepraszam za to wtrącenie bez sensu. Ale po co sens, skoro miłość rozsadza mnie od środka? Jestem tutaj i tęsknię. Wiesz? Kocham cię. Tak, po prostu. Prestidigitator znikł, jak na prestidigitatora przystało. Choć, tak na prawdę nie było go tu wcale. Kochasz mnie? Nie musisz nic mówić. Poczekam… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-08-30)1 punkt
-
Czasami myślę... ...o tobie w dziwny sposób jakbyś był wielorybem wymyślam różne historyjki -"wyssane z palca" pilnujesz mnie bym o siebie dbała a kiedy idziemy spać, nadzy umieramy razem z niezliczonej ilości pocałunków ... pragnę tęsknię przestaję prawie myśleć ...o nas tyle czasu minęło .. jeżeli chcę wracam myślami jesteś blisko czuję cię jak jedwab i aksamit myślę czasami ...jak za mgłą..1 punkt
-
@kwintesencja współczuję. To są ciężko gojące się obrażenia. Osobiście mam wrażenie, że takie blizny nigdy do końca się nie zasklepjają. Sam byłem można rzecz w oku cyklonu. Razem z nim latając wkoło jak krowy w filmie Twister.1 punkt
-
1 punkt
-
Ja również. Nawet się zatrzymuje na dłużej i patrzę co robią. Czasami sobie machamy. Ale co innego przechodzić, a mieszkać przez całe życie.1 punkt
-
Ja nawet bardziej niż muzykę :) Cieszę się i dziękuję! A ja przechodzę chętnie obok i słucham tych prawdziwych radości - tak jak w miniaturce :) Dziękuję Ci :)1 punkt
-
@Giorgio Alani Stąd wniosek, że trzeba unikać reklam, by uchronić się od ich zgubnego wpływu. Mnie to się całkiem nie najgorzej udaje. Mało kupuję.1 punkt
-
@slow Ładnie napisane i muzyka również miła dla ucha, szkoda tylko, że z reklamami. A co do treści, to odczytuje wspomnienia miłych chwil z przeszłości, które jak się wydaje bezpowrotnie odeszły. Jednak życie wciąż sunie do przodu, czy tego chcemy, czy nie.1 punkt
-
1 punkt
-
Zasadą jest by nie utożsamiać podmiotu lirycznego z autorem, z drugiej jednak strony ciekawość, nieodłączna towarzyszka człowieka domaga się swoich praw. Chciałaby wiedzieć, czy autor pisał o sobie, czy o kimś innym. Są też tak zwane wiersze zaangażowana, gdzie twórca prezentuje poglądy na jakiś gorący temat. Tylko tu też zawsze rodzi się pytanie, czyje one są?1 punkt
-
1 punkt
-
Witam - miło że mnie czytasz - zgadzam się lubię o miłości pisać - bo jest mi bliska - Pozdr.serdecznie.1 punkt
-
@Leszczym Rzeczywiście jest w nim jakaś "dzikość" - próbujesz go nazwać i opisać, ale on się nie daje... I to mi się w nim podoba :)1 punkt
-
na niebie ciemne chmury pogoda dokucza wystarczy dotknąć ciebie myślą dzień robi się jasny wspomnienia wskrzeszają słońce a ty ty w pełnym jego blasku spacerujesz plażą włosy rozwiewa wiatr morska bryza chłodzi stopy oblizujesz słone usta uśmiechasz się do siebie wyglądasz uroczo z grymasem na twarzy wystarczy wspomnieć 8.2023 andrew1 punkt
-
@andrew Wspomnienie nieba nad głową i na ziemi... Wzrusza mnie delikatnośc tego wiersza. Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Zdecydowanie najwięcej wierszy popełniono z powodu nieodwzajemnionej miłości, bo odrzucony człowiek zanim skoczy w przepaść, chce powiedzieć ostatnie słowo. Szczęśliwi nie piszą wiele, bo nawet o swoim szczęściu nie wiedzą. Dziękuję za piękny wiersz na piękne, sierpniowe popołudnie i pozdrawiam. 👋1 punkt
-
@beny7777Przeczytałem dzisiaj ciekawy wpis na FB o dualnosci: Zamieńcie cień w światło. Daje do myślenia.1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius Jeśli mowa o nauczaniu w domu, to jest to jakieś wyjście. Dochodzi indywidualne podejście do ucznia, i brak styku z zagrożeniami, jak agresja kolegów, czy narkotyki Ale dla mnie to dalej szkoła, tylko w innym wydaniu. Nauczanie w domach jednak najczęściej sporo kosztuje, więc nie każdego na to stać Nie każdy ma osoby z wiedzą i podejściem pedagogicznym w rodzinie Tak czy inaczej, szkoła niesie wiele zagrożeń. Z tym się zgadzam. I zaburzenia u młodzieży, o których mówisz, nie są fikcją1 punkt
-
@Wiesław J.K. W rzeczy samej. Przy fakcie, że odległość między Toruniem a Moskwą wynosi blisko 1.517 kilometrów i przy założeniu, że konno przemierzysz 40 kilometrów dziennie, imć Mikołaj potrzebowałby ponad miesiąca na tę podróż ^(*_-)^ . Pozdrawiam Cię serdecznie ^(*_*)^ .1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Szkoła jest fundamentem systemu, po to została stworzona przez Bismarka, by wytresować ludzi do pracy w rodzącym się przemyśle i służbie w armii. Jej celem jest odczłowieczenie zarówno uczniów jak i nauczycieli. Na ten moment nikt nie musi chodzić do szkoły w Polsce. Jest nauczanie domowe i coraz więcej osób z tego korzysta. Wcale nie trzeba być bogatym. W klasach 1-3 najczęściej wystarcza wiedza rodziców, by zrealizować wymagany program. A potem ludzie łączą się większe grupy i dzielą się obowiązkami, kto co umie. Najtrudniej znaleźć kogoś do przedmiotów ścisłych. Jednak ludzi dobrej woli nie brakuje. Takie nauczanie jest tańsze niż w normalnej szkole, a wszystkie statystyki pokazują że lepsze. Wielopokoleniowa rodzina też może być dużą pomocą w realizacji nauczania w domu. Moim początkowym nauczaniem zajmowała się babcia, a prababcia uczyła mnie rosyjskiego, bo była nauczycielką tego przedmiotu. Ojciec przedmiotów ścisłych na wszystkich poziomach edukacji (inżynier). Nikt tak dobrze nie tłumaczył jak on. Mama języków, jest filologiem z wykształcenia, zna ich 8. Ciocia muzyki i gry na pianinie, gdyż to jej profesja. Wujek malowania, bo to jego zawód. Stryjek religii, ostatecznie był księdzem. Po nim odziedziczyłem Biblię. Dziadek biologii, bo to była jego pasja. Umiał tworzyć nawet nowe odmiany roślin i zdobywał za to nagrody. Moim wychowawcą był z kolei inny wujek, terapeuta młodzieżowy, gdyż znał się na tym świetnie. Niestety za moich czasów nie było domowego nauczania, za to był obowiązek szkolny. Jednak cała rodzina niespotykanie zgodnym chórem przeciwstawiała się chodzeniu do szkoły. Zatem bywałem tam w kratkę szczególnie w klasach 1-3. W trzeciej przez całe półrocze nie pojawiłem się ani razu. Bawiłem się na podwórku, wbrew pozorom nie sam. A w ósmej to już bywałem tylko gościem na jakiś tam zaliczeniach. Pozostaje tylko pytanie , jak zapewnić socjalizację dzieci z nauczania domowego. Jednak i z tym sobie rodzice radzą tworząc różne grupki wokół zainteresowań. Zresztą w szkołach teraz też jest kiepska socjalizacja, a czasem gdy się źle trafi może być nawet patologiczna. A jeśli chodzi o mnie to ja sobie sam zapewniałem socjalizację i to taką, że każdy by mógł pozazdrościć. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie każdy ma taką rodzinę. To prawda, jednak gdy zbierze się kilkanaście wielopokoleniowych rodzin z okolicy i nauczanie będzie prowadzone w kilku osobowych grupkach to daje się zrobić. I ludzie tak teraz robią. Do mnie wtedy też mogłoby powiedzmy pięcioro dzieci dołączyć, ale tak się nie stało, bo uwierzyli systemowi. Ich strata, bo po takim nauczaniu byliby w liceum i na studiach jedni z najlepszych. Jeśli chodzi o szkołę średnią to tu już jest znacznie trudniej zapewnić młodzieży nauczanie w domu. Ale to już nie są dzieci. Mają już całkiem nieźle ukształtowane fundamenty człowieczeństwa i nie przerobi się już ich tak łatwo na trybiki systemu. Jest też wiele ciekawych alternatywnych propozycji nauczania w szkołach społecznych. A z tym, że bez edukacji jest bieda i patologia to się naturalnie zgadzam. I właśnie dlatego szkoły powinno nie być. Jest ona tylko pozorem edukacji i wychowania, a tak naprawdę jest źródłem patologii, a w szczególności psychopatologii. Z tegorocznych danych wynika iż 50% uczniów ma zdiagnozowane jakieś zaburzenie psychiczne, a ile do tego należy doliczyć niezdiagnozowanych. Jest też bardzo wysoka tendencja wzrostowa. Moja klasa w podstawówce była dość dokładnie badana w ramach eksperymentu naukowego i wyszło około 30 % zaburzonych. Również 1/3 chodziła na psychoterapię, a 2 osoby były leczone psychiatrycznie. Nietrudno się domyślić, że mnie w tym odsetku nie było, bo z tą degenerującą instytucją mało miałem wspólnego. Chodziłem tam w celach towarzyskich, szczególnie uczennice mając na względzie.1 punkt
-
Podczas wylotu na odległy księżyc choć w planach widniał piękny Saturn wytracam optymizm ustawicznie Paliwa coraz mniej w żeliwie energia połknęła je do absolutu zera czeka kosmodrom karkołomne lądowanie Narasta mój zawód kosmo astronauty gdy uzmysławiam sobie coraz bardziej że nie przywita pocałunek ani uścisk dłoni Maksowane udręki techniczne cięgi i ciągi radiostacjowe relacje z Syzyfa poszukiwań ufoludków śladów schodów wody i etcetera Których nie ma i nigdy nie było (no ale trzeba będzie sprawdzić) Warszawa – Stegny, 27.08.2023r.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ołów Czy pachnie, gdy trafia, tam, dokąd zmierzał? Jeżeli tak, to radośnie jest zbierać łuski, czyste ziarna na zupę, dla tych, którzy zgłodnieli, dla tych, którzy wszystko niedługo oddadzą. J.A.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne