Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 20.08.2023 w Odpowiedzi
-
kiedy w wiersze wchodzę zakładam walonki bo też nie wie człowiek jaki złapie wątek jeden wiersz klarowny drugi zagmatwany trzeci chce mnie ponieść pomiędzy parkany czwarty coś tam smędzi następny odrzuca zaś w kolejnym och ty ukryta jest nuta już walonki ściągam zakładam lakierki tęsknotą rozglądam na wypadek wszelki lecz muzyki nie ma tylko mała czarna w aromatach wena bez cukru ogarniam9 punktów
-
Cierpimy na różnorakie sposoby wersji jest co najmniej kilka albo cała niemała klika beton real życie Najboleśniejsze są niedomagania przekonania o sobie i o otoczeniu dramat jak się patrzy galant W obrosłych siecią netu i tele kłótniach co dzielą fifty fifty coraz trudniej być przekonanym bywa że przekonywać nie warto Podważyliśmy pewności siebie w dodatku wszystkie bez wyjątku tego majątku nie idzie spieniężyć real rozrósł się w niebotyczny widnokrąg (jeszcze lepiej zasłania) Warszawa – Stegny, 20.08.2023r.5 punktów
-
4 punkty
-
co to jest ból zapytał raz król bo w życiu króla to raczej miód z ula zamyślił się król miodowy mówią ul niech się ktoś odważy ile ta korona waży znalazł się jeden taki co łowił w nocy raki założył ze złota koronę nie patrząc włożył na głowę bronę zaśmiał się król z tej pomyłki i zamiast byka dał mu w nagrodę dwie kobyłki uradowany z takiego obrotu sprawy przeznaczył cały rok na zabawy bawił się król i ten co raki łowił tylko biedny lud ciągle się nad tym głowił dlaczego on dostał dwie kobyłki i nie były mu potrzebne nijakie wysiłki a my lud biedny w ciągłej harówce i myśl słodka nigdy nie zawita nam w główce (ciąg dalszy może nastąpić) **********************4 punkty
-
a gdy nie ucieknę przed nim się pochylę - przysiada mi na plecach spokojnie, nie uwiera a ja idąc wolniej - rosnę w siłę robię głębsze ślady4 punkty
-
Apetyt mam wielki na soczyste cytryny zupełnie bez żadnej szczególnej przyczyny i mówiąc szczerze trudno mi pojąć że taka chęć mnie bierze na te owoce południowe przyznaję bardzo zdrowe Żóltą skórkę zdejmuję nożykiem i białą warstwę podskórną usuwam kroję cytrynę na plasterki obsypuję cukrem i do ust wsuwam Zjadam ją ze smakiem i z apetytem wielkim tak... tak... tak... wprost pożeram ociekające sokiem cytrynowe plasterki Doskonale czuję i delektuję ich cierpki smak a sok to po prostu kap... kap... kap... kropelka za kropelką wzbudzając moją chęć wielką na soczyste cytryny bez żadnej przyczyny choć mówiąc szczerze trudno mi pojąć że taka chęć mnie bierze i jakie emocje budzą we mnie te owoce żółte... nieduże... świeże... o przejrzystej strukturze wewnętrznej Pewnie są bogate w skladniki odżywcze a może dobre są na serce (?)4 punkty
-
Ćma za kontuarem, a wieczór to upija, to otrzeźwia: za barem stoją deszcze Wygląda na to, że już nigdy siebie nie dokończę Wygląda na to, że "już" musi zawierać się w każdym "jeszcze" Świat budzi się i biedzi - to miłość to znów nienawiść przeszywa kosmos dreszczem ... Najłatwiej się nie narodzić Najtrudniej - umrzeć pytając Czekać - na odwieczną wieczność Odejść - czasu nie mając ... Patrz na frunące wieżowce! Patrz na dachujące miasta! Droga, goń ją! Nie! Teraz zwolnij! Droga, bez rond i skrzyżowań, to bardzo płochliwa niewiasta ...3 punkty
-
Bliskość tak bliska odebrana Zgrzytliwie pociągu kołami Przez dzień, noc całą, do rana Wciąż razem, a jednak sami Obecność tak obecna, krucha Porcelana, jej dotyk ostrożny Tęsknota na wszystko głucha Samotna jak krzyż przydrożny Miłość tak gorąca, wzajemna Widzi Cię, szepcze i pamięta I wspólna wiedza tajemna I Ty ku mnie uśmiechnięta3 punkty
-
wysiadłam z pociągu.. ... ogromny widok wydm rozprzestrzenił się na horyzoncie szum morza wpadał do ucha jak.. echo w studni czym bliżej tym bardziej mieszały się dźwięki roślinnych wydm i ich owodów wybrzeże zatapiało się w piasku... powietrze.. sól morska pachnąca oceanicznym dnem promienie słońca.. i wiatr.. samotny uśmiechajacy się niczym gospodarz ...zaprasza machnięciem dłoni do stołu.. wita i mknie dalej przed siebie.. ja, idę w stronę słońca nabrzeżem moje stopy zostawiaja ślady w zimnej tafli wody w stronę słońca tam gdzie koniec widać w śnie..3 punkty
-
Fraszki nałogowe (sieciowe) Dlaczego nazwy substancji uzależniających są w większości rodzaju żeńskiego...? 1. Na KochaInę wciąż mi za mało hołdów zapewnień bo tylko wtedy czuję się pewnie gdy mówią "kocham" Czuję, że jestem. 2. Na KoffAnkę byle jak byle z kim kawę na ławę: Koffam!! byle był 3. Na HeroInkę awatarem (się) przegina zmysłowym jak wagina choć już dawno przekroczyła barierę wdzięku bidna 4. Nick: Otyna "Żyję, bo piszę!" (świata nie widzi) "Piszę - nie zniknę!" Zginęła, w sieci.2 punkty
-
Wspólnym mostem marzeń połączyć brzegi zdarzeń móc do siebie przywołać do danej chwili dopasować Tak by nie zaskakiwały z znienacka nie uderzały by były zrozumiałe i jasne dla mądrych myśli przyjazne Bo tylko otulone marzeniem nie będą zaskoczenia cieniem tylko faktem mocno przyjaznym w naszym życiu czymś ważnym2 punkty
-
Wędrówka brzegiem morza i chęci celem i falą wdzięk naturalności przez bliskość odpływ do głębi wnętrza pozorem skryta rajska muszelka Pruderia zrzuca tekstylne więzy obłok rozwiany przed prawdą nagą na piasku leży piękne olśnienie stopniały lody wstydliwej twierdzy Luzem rozwiane fruwają gesty swobodnym czuciem z dłoni do drugiej nieśmiałość dłużej przeszkód nie czyni w otwarte karty gra się najcudniej2 punkty
-
2 punkty
-
Móc swoje błędy naprawić I móc wszystko sobie wybaczyć W przyjaźni trwać do końca Do ostatnich promieni słońca Które dotkną nas swoją obecnością Bo przecież nie jesteś moją własnością Tylko darem przyjaźni zesłanym z niebios Więc kiedy w końcu usłyszę Twój głos? I odzyskam Twoje stracone zaufanie? Przecież zawsze to tylko Ty byłaś Dla mnie na pierwszym planie!2 punkty
-
gdzieś zapowiadana burza schizma przedwyborcza zaczynam rzepkę skrobać w końcu wymyśli się lub wymyślą po co myśleć co było co będzie teraz leniwe skrzydła motyl zamyka otwiera ani krzty wiatru grzmotów nie słychać choć chmura burzowa ani plusku wody zamiast pasikonika daleki huk odrzutowców ciche samochody lubię się usypiać ani to cisza ani hałas a jednak cisza drąży skały gdy padać zaczyna2 punkty
-
Tańczysz na lodzie okryta szalem z mgły. Tańczysz na jeziorze w sukni ozdobionej gwiazdami. Nie dotykając lodu lekka jak powietrze, księżyc na Twojej głowie. Wiatr rozwiewa Twoje włosy, śnieg je pokrył, są zupełnie białe. Dookoła pusto, tylko mróz i śnieg. Zatańcz z mrozem, a wiatr zagra melodię.2 punkty
-
...albo o jednym i drugim... Dobra myśl :) Dziękuję Ci za nią i za pochwałę wiersza. Jeśli się je świadomie przyjmie, z nimi pogodzi. Takie moje doświadczenie i odkrycie. Dziękuję Ci :) @poranki@iwonaroma@Dobry, Zły i Brzydki Dziękuję Wam! :)2 punkty
-
Dwie strony świata, jedną dotyk spotka Jako gładkie szkło drżące pod palcami Wtedy nadbiegnie mała myśl słodka By szorstkość zostawić daleko za nami Ucho połaskocze lekki śpiew z Berlina* Gdy oddech zamilknie ustami zabrany Błyśnie refleks piękna w kieliszku wina A umysł się podda zachwytem pijany... ___ * i nie chodzi o faszystowskie przyśpiewki2 punkty
-
2 punkty
-
Kłopocze się stonoga : nierówna jest droga i plączą się jej kończyny z liczebnej przyczyny. O każdej musi pamiętać. I na przemian nimi poruszać.2 punkty
-
Ze wzajemnością :). Dzięki No tak ... czasem sformułowanie 'zacisze domowe' nijak się ma do rzeczywistości... Dziękuję :) @duszka @Dobry, Zły i Brzydki @Wiesław J.K. Dziękuję:)2 punkty
-
@iwonaroma Tak jak mówisz. Kiedyś gdzieś napisałem, że bieda jest lepsza jako kochanka, niż jako żona. I tak chyba to wygląda. @duszka To tak złożony temat, że na temat bogactwa i biedy skleciłem 100 wierszy, albo coś koło tego Faktycznie, brak aktywności. Ale bieda w moim rozumieniu to nie tylko brak pieniędzy. Dobrze wyczuwasz. @poranki Dokładnie tak. Specjalizuję się w kiepskich rymach. To mój znak rozpoznawczy i największa ze słabości @Rafael Marius Powodów biedy jest wiele. Dobrze to widać w sejmie. Niby dobrze zarabiają a ja widzę w nich biednych ludzi... @Wiesław J.K. @Andrzej P. Zajączkowski i ww.. serdecznie dziękuję za zainteresowanie2 punkty
-
I. Złoty klucz do Tajemnic Historii, W zamyśle Bożym w swym przedistnieniu się tlił, Na nić czasu przez Anioły nawleczony, By przez tysiąclecia towarzyszyć epopei ludzkości, Nim leżąca w dorzeczu Tygrysu i Eufratu Mezopotamia, Przez wiele tysiącleci rozkwitać poczęła, Będąc kolebką władzy i oświecenia, Miejscem wynalezienia pierwszego pisma, Nim wzniesiono w starożytności egipskie piramidy, Nim Wielki Sfinks w kamieniu został wykuty, Nim zbudowano wiszące ogrody Semiramidy, Nim stanął na nogi Kolos Rodyjski, W nim zaklętą została wielka Ludzkości Tajemnica, W upływ ziemskiego czasu wrzucona niczym w przepaść, Ręką Wszechmocnego znającego sekrety wszechświatów Boga, By nurtować mędrców przez kolejne tysiąclecia... II. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Zaklęli dawno temu starożytni egipscy kapłani, By ludzkości towarzyszył przez wszystkie wieki, Strzegąc wiernie największych tajemnic przeszłości, By współczesnych wyobraźnię rozniecał z głębi wieków, Zapomnianym dziedzictwem wielkich faraonów, Blaskiem ukrytych w komnatach grobowych wyśnionych skarbów, Strzeżonych milczeniem wykutych w wnętrzach piramid labiryntów, By niczym najpierwsze wymarłych neandertalczyków krzesiwo, Spowitą mrokami dziejów przeszłością rozniecał ciekawość, Rozpalając ją niczym niegdyś wieczorną porą, Koczownicy płomienie kłaniające się gwiazdom, By letnimi wieczorami skłaniał do refleksji, Nad historii rodzaju ludzkiego niezliczonością tajemnic, Nad mnogością enigmatycznych zagadek przeszłości, Nad zawiłością poszczególnych narodów zakrętów dziejowych… III. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Ukryty jest w cieniu starożytnych egipskich piramid, Złotymi piaskami pustyni przysypany od tysiącleci, Z nocnego nieba okiem troskliwej Izydy strzeżony, Od wieków w największej tajemnicy spoczywał, Pod zasnutym domysłami Sarkofagiem Ozyrysa, Pośród krystalicznie czystego jeziora, Zatopiony w wygasłych z biegiem czasu Egipcjan wierzeniach, Lecz gdy na czele wielotysięcznej armii, Zbliżał się ku Egiptowi Aleksander Wielki, Wykradł go stamtąd przebiegły Anubis, Unosząc wraz z sobą do świata podziemi, Zaś staroegipski święty kamień Benben, Miejsc jego ukrycia mógłby zdradzić wiele, Lecz przemówić nigdy nie będzie mu dane, Do końca świata pozostanie niemym kamieniem… IV. Przed tysiącleciami wędrowały ku jego tajemnicy, Oddanej bogom, natchnionej Enheduanny myśli, Księżycowymi nocami tworzącej swe hymny, By przybliżyć się nimi ku historii ludzkości, Gdy sumeryjscy astronomowie ruch Jowisza śledzili, Nieprzeciętnymi umysłami wyprzedzając swe czasy, Ku jego tajemnicy nieznacznie się zbliżyli, Uporczywie długimi nocami wpatrując się w gwiazdy, Zaszyfrowany jest on w znaczeniu poszczególnych wersów, Starożytnego Eposu o Gilgameszu, Utkanego z niezwykłości starosumeryjskich mitów, Zrodzonych letnimi nocami w wyobraźni Sumerów, Lecz miejsca jego ukrycia Utnapisztim roztropny, Przenigdy nie zdradził mocarnemu Gilgameszowi, By pozostał nieodkryty przez kolejne wieki, By Homer go ukrył w pieśniach Odysei… V. Gdy przed wiekami starożytni Sumerowie, Zaklinali swe myśli w pierwsze pismo klinowe, Osuszając swe kruche tabliczki gliniane, Przedwiecznego słońca ciepłym blaskiem, Budząca się z snu głębokiego Historia, Obrazy, które senną wyobraźnią swą odmalowała, Zaklęła nieświadomie w wyszeptane półgłosem słowa, By niosły się echem przez kolejne tysiąclecia, Kształtując przez wieki postawy ludzkości, Na polach rozmaitych meandrów dziejowych, I niezliczonych w dziejach świata wojen straszliwych, Prócz okrucieństwa rodzących heroizmu akty, I wędrując przez świat, w Cylindrze Cyrusa, Historia niewidzialną ręką go ukryła, By odnalazł się dopiero w Kodeksie Justyniana, Po upływie lat przeszło tysiąca… VI. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Zawieruszył się w cieniu wiszących ogrodów Semiramidy, Gdzie zgubiła go roztargniona Amytis, Gdy wspomnieniom nocy poślubnej oddawała swe myśli, Zsuwając się niepostrzeżenie z jej piersi, Gdy nosiła go na smukłej szyi, Ukrytego starannie pośród swych klejnotów drogocennych, By monarchów nie przyciągał spojrzeń zawistnych, Rozniósł się jego niesłyszalny brzęk, Pośród babilońskich pałaców pozłacanych posadzek, I przez kolejne wieki wciąż echem się niesie, Dla historyków starożytności pozostając niegasnącym natchnieniem, Zradzając nocami przy księżyca pełni, W umysłach drzemiących archeolożek tajemnicze sny, O zatapiającej się w wspomnieniach swej ojczystej Medii, Przeglądającej się niegdyś w oczach Nabuchodonozora Amytis… VII. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Strzeżony jest przez potężne antyczne posągi, Ich wymownym spojrzeniem marsowym, Bijącym bezlitośnie z wykutych w kamieniu oczu pustych, Bez wyraźnie zarysowanych dłutem rzeźbiarza źrenic, By te miejsca jego ukrycia nie zdradziły, Bijącym i z martwego kamienia błyskiem wymownym, Zawsze głodnym wiedzy pasjonatom przeszłości, By powszechnie przez wszystkich podziwiane, Sekretów historii nie wyszeptały, Z dalekiej przeszłości szeptem niesłyszalnym, Lecz uśpioną wyobraźnię niekiedy rozniecającym, By z gablot muzealnych obejmując spojrzeniem dumnym, Spragnionych wiedzy turystów tłumy, Świadectwem pozostały jedynie milczącym, Epoki, która odeszła bezpowrotnie… VIII. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Zatopiony był w starożytnych królów klejnotach koronnych, Na głowach siwowłosych monarchów tajemniczo skrzących, Wkutych w mosiężne korony oczkach rubinowych, Im okazalsza spoczywała korona, Na głowie niejednego starożytnego króla, W tym większą pychę starca wbijała, Gdy dumnym spojrzeniem swe ziemie obejmował, I niejeden z nich swe rządy sprawował despotycznie, Zasiadając na bogato zdobionym tronie, Zaślepiony przez chore nieziszczalne pragnienie, Skupienia w swym ręku władzy nad światem, I zaraz rozkazywał wznosić z swą podobizną statuę, By przez przyszłe wieki upamiętniała jego imię, Górując nad niejednym nieistniejącym dziś miastem, Wiernych poddanych niekiedy przepełniała strachem… IX. Zaklęty był w niezliczonych iskrach złotych, Trzaskających spod potężnych młotów kowalskich, Wykuwających dla starożytnych królów mosiężne korony, Najczystszym zlotem wkrótce powleczone, By niebawem ozdobiły ich skronie, Zsyłając nań starożytnych bogów łaskę, By roztropnie władali każdy swym ludem, Powierzonym w opiekę swych umierających ojców testamentem, Bowiem każda maleńka złota iskierka, Złoty klucz do Tajemnic Historii skrywa, W mistycznej tajemnicy swego istnienia, Nim na zawsze zagaśnie w mroku zapomnienia, W tej jednej krótkiej swego istnienia chwili, Nim do nieznanej ludzkości wieczności wszechrzeczy, Cichutko a niepostrzeżenie się ulotni, Zdąży poznać całego świata tajemnice przeszłości… X. Ukryli go swymi tajemnymi zaklęciami perscy magowie, W następujących po sobie wiekopomnych zdarzeń horyzoncie, Na kartach kronik odnotowanych przez Historię, Na pergaminie czasu niewidzialnym piórem, Gdy wedle sprawiedliwych wyroków Historii, Okrutnych starych królów mosiężne korony, Po posadzkach pałaców w kąt się potoczyły, Spadając z głów przez spiskowców mieczami ściętych, Gdyż niejeden zaślepiony przez własną pychę, Nie liczył się wcale z poddanym mu ludem, Krzesząc z serc swych poddanych nienawiści iskrę, Rozniecającą z czasem wielkich buntów zarzewie… Lecz płaszcz czasu tysięcy lat upływających, Nie zagasił wielkich tradycji ludów starożytnych, W wspomnieniach siwowłosych starców niegdyś się tlących, Kolejnym pokoleniom wnuków ustnie przekazywanych… XI. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Ukryty jest w dziewiczych lasach i borach prastarych, Przez rzeczne demony chciwie pożądany, Przez leśnych faunów zazdrośnie strzeżony, Gdzie na porośniętych mchem pogańskich uroczyskach, Tańczył zauroczony nimi blask księżyca, Kładąc się cieniem na leśnych wrzosowiskach, Perląc krople rosy w wysokich trawach, Gdzie przed wiekami duchy celtyckich druidów, Spiskowały długimi nocami przeciw Imperium Rzymskiemu, Pomagając z zaświatów w jego obaleniu, Niesłyszalnymi podszeptami jątrzącymi gniew celtyckich wodzów, Gdzie w mrokach pradziejów przy księżyca pełni, Wznosili rzewne modły słowiańscy żercy, Upraszając u swych bogów darów szczodrych, Dla swych książąt wszelakiej pomyślności… XII. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Wyśnił przed wiekami wielki wódz Wercyngetoryks, Gdy pośród długich księżycowych nocy, W snach objawił mu się on zaklęty, Gdy ukazał mu się on we śnie, Zaklęty w szaleńczym celtyckich rydwanów pędzie, Czymś, co choć tak nieuchwytne pozornie, U celtyckich starców budziło rzewne wspomnienie, Gdy starożytne celtyckie rydwany, Przez nieustraszonych jeźdźców niegdyś dosiadane, Mknęły siejąc postrach przez dziejowe mroki, Aż ku niedosięgłej Imperium Rzymskiego granicy, Gdzie błysk jego odbił się w ostrzu miecza, Rzuconego na szalę przez zuchwałego Brennusa, Gdy warunkiem z rąk Celtów Rzymu wykupienia, Była fałszywa waga tysiąca funtów złota… XIII. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Swym tajemniczym skrzącym blaskiem złotym, Rozkochał w sobie niegdyś pierwsze powiewy wiosny, Snujące się nieśmiało pośród pól zaśnieżonych, Uwiódł niegdyś delikatną wiosnę, Niezliczonością tajemnic strzeżonych swym blaskiem, Przyobiecując rąbka tychże uchylenie, Gdy stopi gniew zimy swego uśmiechu powiewem, By roztapiając ostatnie śniegi, Odsłoniła przed ludźmi starożytnych kultur zabytki, Pośród wiosennych roztopów prześwitujące z ziemi, Wyłaniające się z swych kokonów błotnej mazi, By uradowywały serca archeologów, Uwolnione z srogich niepamięci okowów, Łaskawością dobrotliwego przemijającego Czasu, Rokrocznie wydzierającego zachłannej ziemi część jej sekretów… XIV. Delikatny a potężny wschód słońca, Odmalowany na twarzy starego bramina, Mógłby o nim opowiadać bez końca, Nad jego tajemnicą rozpływając się w zachwytach, Lecz dumnie wznosząc się ponad horyzont, By niebawem po kopule Tadż Mahal spłynąć, Skrzącym blaskiem zarazem ją okraszając, Niczym najdrogocenniejszemu klejnotowi majestatu jej dodając, Pozostawił w duszach braminów ziarno niepewności, Co do wielkich Indii wielkiej tajemniczej przeszłości, Zatopionej niczym lazuryt w morzu starożytności, Utkanej wielkich ludów, kultur i imperiów historiami, By zraszane niczym deszczem braminów domysłami, Maleńkie ziarenko niezgłębionej przeszłości, Wystrzeliło ku galaktykom cedrem rozłożystym, Bujnym mnogością rozgałęzień hinduskiej filozofii… XV. Mógłby o nim opowiadać i blask księżyca, Odbijający się nocami w królowej Kleopatry szmaragdach, Tańczący zatopiony w jej źrenicach, Głaszczący delikatnie jej kobiecą twarz, Poznał on liczne jego sekrety, Przysłuchując się nocnym rozważaniom Hypatii z Aleksandrii, Która miast głowę do snu złożyć, Nad tajemnicami wszechświata oddawała się refleksji, Poszukując w mrokiem spowitych, Zakamarkach aleksandryjskiej biblioteki, Przy nikłym świetle kaganka oświaty, Rozwiązania nurtujących ją historii świata tajemnic, Poszukując wyśnionego w dzieciństwie klucza, Otwierającego zamknięte wrota do wszelkich tajemnic wszechświata, Które przed tysiącleciami ledwo co uchyliła, Dociekliwymi domysłami natchniona Enheduanna… XVI. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Zaszyfrowany jest w zapiskach średniowiecznych kronik, Które nie szczędząc bezcennych kart pergaminowych, Trwałym inkaustem zapisali mnisi, Niegdyś w spowitych mrokiem czeluściach zamkowych lochów, Ukrył go skrzętnie siwobrody krzyżacki komtur, By strzegł największych tajemnic zakonu, Przed dociekliwością umysłów krytycznych historyków, Lecz miejsce jego ukrycia zdradził szczęk mieczy, Ciekawskiemu wiatrowi w wielkim zgiełku bitewnym, Snującemu się smętnie po polach rozległych, Przelaną krwią rycerską przed wiekami uświęconych… Na spowitych mgłą tajemnicy Grunwaldu polach, Gdzie w szczęku oręża niegdyś wykuwała się historia, Przez uczonych kronikarzy z zasłyszanych opowieści spisana, Ku serc pokrzepieniu na długie lata… XVII. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Zawieruszył się w mroku murów klasztornych, Choć dawno temu już opuszczonych, Przez duchy starych mnichów nocami strzeżonych, Choć zębem czasu już nadgryzionych, Znacząco niekiedy nadkruszonych, Wciąż przez wieki milczącym świadectwem będących, Średniowiecznych klasztorów niegdysiejszej potęgi, W podziemiach klasztoru na Monte Cassino, W dziejowych mrokach niegdyś zaginął, Poszukiwany bezowocnie starych mnichów ciekawością, Rozniecaną jesiennymi nocami Bożego Natchnienia iskrą, Lecz odnalazł się w snach Świętego Wojciecha, Gdy szedł Słowo Boże głosić między Słowian, I odnalazła go dusza Dobrawy w mrokach pogaństwa, Gdy ogień chrześcijaństwa roznieciła wśród Polan… XVIII. Złoty klucz do Tajemnic Historii, Ukryty jest w czeluściach tatrzańskich jaskiń, Strzeżony milczeniem skrzącej rozległych łąk zieleni, Milczącą mgłą bladym świtem zasnutych, Opiewali w swych pieśniach jego tajemnicę, Legendarni karpaccy i tatrzańscy zbójnicy, Przy blasku strzelających w nocne niebo ognisk, Sypiących księżycowymi nocami potoki iskier złotych, Odbijających się niekiedy w ostrzach ciupag, Wespół z tajemniczym blaskiem księżyca, By odbijających się niewyraźnie gorejących płomieni żar, Otuliła z wolna mistyczna księżycowa poświata, By wszelakie nocne zmory i strachy, Trwożył tajemniczy błysk ciupagi, By przelęknione natychmiast pierzchały, Między zamglone szczyty i spowite mrokiem lasy… XIX. Ukryty jest on w niezliczonych legendach, Szepczących do nas z mroków średniowiecza, Tych sławiących ojca plemion lechickich Lecha, I tych litujących się nad dolą oracza Piasta, Snujących domysły o trzech różnych drogach, Obranych u zarania Słowiańszczyzny przez Lecha, Czecha i Rusa, Biegnących przez uroczyska rozrzucone po prastarych borach, Zwieńczonych założeniem Gniezna, Pragi i Kijowa, Tych mówiących o zaklętych skarbach, Ukrytych w średniowiecznych zamków ruinach, Niekiedy o północy przy pełni księżyca, Ukazujących się śmiałkom o czystych sercach, Przez zazdrosne duchy nocami strzeżonych, Wraz z starannie pośród nich ukrytym, Złotym kluczem do Tajemnic Historii, Przywołującym swą tajemnicą rozliczne nocne zjawy… XX. Nim zdążyły go dojrzeć w lochach zwaliska, Błyszczące w ciemnościach ślepia bazyliszka, Ukryła go w głębinach Wisły warszawska syrenka, Co ukradkiem doradziła jej przezorna biała dama, By dojrzawszy w nim swe oblicze, Gdy o północy przed ślepiami mu zabłyśnie, Nie padł trupem jak rażony piorunem, Dla zmór nocnych stając się pośmiewiskiem, By chichocząc nie doniosły o jego wygłupieniu, Zalegającym w rzek głębinach posągom pogańskich bogów, By pośród szyderczych rusałek chichotów, Nie stał się on pośmiewiskiem dla wodników, By wodne, leśne i powietrzne demony Słowiańszczyzny, W niecnych zamiarach przenigdy się nie nabliżyły, Do poznania nieprzeniknionej tajemnicy, Zasnutych mgłą niepamięci pradziejów minionych…1 punkt
-
Janowi, mieszkańcowi miasta Zambrowa, przed nałogami udało się uchować, nie pił, nie dragował, nie palił, nigdy niczego nie zawalił, tylko hejtował. Musiał się odstresować. Inspiracja - hiszpańskie powiedzenie: el, que no fuma y no beve vino, se lo lleva el diablo por otro camino (tego, kto nie pali i nie pije wina, bierze diabeł w inny sposób)1 punkt
-
@Wiesław J.K. Król bardzo optymistyczny, wesolutki i napewno hojny ;):))1 punkt
-
@Wiesław J.K. Dziękuję:)) Piękna piosenka , jedna z naj... najlepszch, aż mi sie humor poprawił :)) Pozdrawiam serdecznie :))1 punkt
-
1 punkt
-
... , dlatego Soa zdecydowała się wyjść za niego ^(*_*)^ . Bo Soa, mając duszę księżniczki, szukała księcia ;-))*1 punkt
-
@duszka Wraz z treningiem, praktyką życia rośnie siła i wytrzymałość na znoszenie wszelkiego typu przeciwności.1 punkt
-
@Rafael Marius masz całkowitą rację, panie kolego 😉 tylko, że czasem zapomina się o nalanym winie...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius byłeś niedobrym dzieckiem i się nie słuchałeś:) na kawę się nie chcesz umówić:)1 punkt
-
1 punkt
-
Kiedyś gdy przeglądałem ryciny Władców Polski, Autorstwa arcywybitnego Jana Matejki, Nagle uwagę moją przykuła, Rycina na tle innych naprawdę wyjątkowa, Na owej rycinie naprawdę tajemniczej, Młodej księżniczki blade oblicze, A na ryciny tle czarnym, Blada księżniczka patrzy wzrokiem przenikliwym, Jakie to wielkie tajemnice, Skrywa owe księżniczki Dobrawy oblicze, Z czarno-białej ryciny spoglądające, U patrzącego ciekawość i trwogę wzbudzające, Na dalszym planie, świecy płomień wysoki, Naświetla modlitewnik bogato zdobiony, Zarazem na twarzy księżniczki się odbija, Do poznania jej tajemnicy podświadomie zachęca, Tak płomień świecy wysoki, Jak samo chrześcijaństwo głębokie, Do kontemplującego rycinę bezgłośnie przemawia, Symbolicznym swym blaskiem wielką tajemnicę objawia, Tajemnicza czeska księżniczko Dobrawo, Wielkiego księcia Polan Mieszka żono, Tak bardzo chciałbym odkryć twe tajemnice, Skrzętnie w dziejowej pomroce ukryte… Jaki był wpływ Bolesława Okrutnego, Na wychowanie młodego dziewczęcia wrażliwego, Czy ojcowskie zaniechania i przewiny, Wrażliwość młodej księżniczki trwale odmieniły, I czy stryja swego Świętego Wacława, Nadprzyrodzonej opieki w życiu swoim doznawała, I czy Święty Wacław z raju niebiańskiego, Opiekował się córą brata swojego, Za Polanami przed Bogiem się wstawił, Małżeństwu bratanicy z nieba błogosławił, Za młodym małżeństwem wciąż modły zanosił, Młodemu państwu łaski wyprosił, Czy Dobrawa naprawdę zawój z głowy zdjęła, Nim księciu Mieszkowi rękę swą oddała, Czy też zanim za Mieszka wyszła, Innego męża uprzednio miała, Jak młoda księżniczka się zachowała, Gdy po raz pierwszy księcia Mieszka ujrzała, Czy na widok swego przyszłego męża, Mimowolnie delikatnie się zarumieniła, Czy to nasze Państwo Gnieźnieńskie, Pokochała jak swoje własne, Czy za sprawą wielkiej miłości męża, Sama w swej duszy Polanką się poczuła, Czy księciu Mieszkowi radą służyła, W rządzeniu państwem sama pomagała, Czy swoich poddanych szacunek zjednywała, Gdy za skrzywdzonymi się ujmowała… Kiedy bitwa pod Cedynią się toczyła, Czy Dobrawa naonczas gorąco się modliła, W modlitwie rzewnymi łzami się zalewając, Zwycięstwa nad wrogiem gorąco upraszając, Czy na rozkaz czeskiej księżniczki, Dziejowe kamienie się poruszyły, Za Jej przyczyną dzieje bieg swój zmieniły, Kraju Polan nową historię tym wytyczyły, Czy kiedy ostatnie tchnienie wydawała, Na gnieźnieńską ziemię z miłością spojrzała, Czy swe ukochane Czechy wspomniała, Zanim na zawsze oczy zamknęła… Odnośnie naszej Dobrawy powstała nawet teoria, Iż wcale nie była córką Bolesława, Iż prawdziwą jej matką była Drahomira, Okrutna i krwawa czeska regentka… Te i inne tajemnice, Czarne tło ryciny oddaje symbolicznie, Lecz dumnej księżniczki wyraźna sylwetka, Historyczność tej postaci celowo podkreśla!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
po drugiej stronie brzegu świat ma kolor wczesnego poranka ze słońcem i kawą ci do twarzy teraz szukamy ciszy na skraju jeziora samotna plaża zanurzamy się w głębiny swoich myśli1 punkt
-
1 punkt
-
trzeszczący łańcuch i dwa gumowe pedały Bonjour Paris jazz na początek z przepoconym shirtem po obłokach oniemienia w tęczowym koszyku chat noir i wiadomość dobre wino kup kotku co nie drapiesz w francuskie noce przeciwnie do tego rudego spryciarza i koniecznie teraz musi padać deszcz velib zostaw przy stacji Blanche twoja płochliwa- Ryża cnotka wieczorem z ulic grzechu uciekniemy do konfesjonału nocnych wyznań gardząc niesmakiem pa -Ryża1 punkt
-
1 punkt
-
Jeśli od pęknięcia uchronię jedno serce, Nie na próżno me istnienie; Jeśli jednemu życiu znajdę ulgę w męce, Lub jednego bólu ukojenie, Lub jednego omdlałego wróbla zwrócę W gniazda schronienie, Nie na próżno me istnienie. Ot, taka miniaturka. Krótko i pięknie - oryginał znaczy się, bo ja bidny muszę napisać ze trzy sylaby więcej. A Dickinson niczym Juliusz Cezar ćwiczy lapidarność stylu. (Kto pamięta z czyjej to piosenki?) I Emily: If I can stop one heart from breaking, I shall not live in vain; If I can ease one life the aching, Or cool one pain, Or help one fainting robin Unto his nest again, I shall not live in vain.1 punkt
-
Jakaś tajemnicza postać Wyjrzała przez okno I powiedziała mi prawdę O Tobie i o mnie A gdy jej lodowate dłonie Zaciskały się wokół mojej szyi Już myślałem że to koniec I żegnałem się z życiem Ale to był tylko koszmar I bardzo zły sen A potem pomyślałem o Tobie Gdy swoimi pocałunkami Odbierałaś mi tlen I wracałem wciąż na nowo W Twoje objęcia Pewnej sierpniowej upalnej nocy1 punkt
-
Wszystkie partie takie same:) wiadomo, że rząd nie ma pieniędzy i musi z jednych, żeby dać drugim;)1 punkt
-
gdy Twoja rzeczywistość wkrada się w myśl lubię jej zapach i drżenia tych kilku słów które potrafię zapisać1 punkt
-
1 punkt
-
Koty chodzą własnymi ścieżkami, ludzie też tylko są bardziej wybredni. Schyl głowę do samej ziemi, nie potknij się o próg zawiści i pychy, którymi ściany są pokryte od lat. A kameleon co miał na imię Leon po drugiej stronie lustra szuka odpowiedzi na zaplątane pytania bo te rozplątane za łatwe są. Czasami myślenie boli, szczególnie tych co w pustkowiu.1 punkt
-
Ciekawie o tym strachu - tym skutkują przeciwieństwa. Czarna wołga... można zbić interes :);)1 punkt
-
To dobrze, że chociaż tutaj możesz się otworzyć. Wśród poetów w artystycznej, pozytywnej atmosferze, przynajmniej ja tak ją odczuwam.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne