Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.08.2023 w Odpowiedzi
-
A ja bym tak chciała czasami spektakularnie zwariować i zalać się cała łzami. Niech myślą: wariatka skończona. I przestać dźwigać skały - niech stoją tam, gdzie stały i rzeki nie zawracać, bo to za ciężka praca. I bym też chciała czasami rozwalić futrynę z drzwiami i rzucić je z łomotem na to co będzie potem. (Bo ile grzecznych dziewczynek zmyliły kierunkowskazy i w obietnicy nieba na ziemskim ruszcie się smażą?) Tak, przestać robić za świętą i podnieść wysoko głowę. I szepnąć: mój świecie sp....j już więcej Ci dawać nie mogę. (Bo skoro już będę wariatką, a wszystko przystoi takowej, przestanę się światem przejmować... (I co? obetną mi głowę?)7 punktów
-
Papierowe, cudaczne dziwnymi formułkami słów testy nie były, nie są i nie będą dla ludzi z literacką głębią. Uważajcie poetko i poeto, albowiem na tych właśnie etapach świat może Was negatywnie zaskoczyć. I to bardzo bardzo... Oby tylko nigdy więcej nikt mnie nie zmuszał rozwiązywać coś podobnego. Warszawa – Stegny, 09.08.2023r.5 punktów
-
nigdy nie było tak chłodno mimo obecności słońca zastygło pióro na moment jakby chciało dać myślom wytchnienie one nie chcą wakacji ciągle się plączą i wirują nadając tętno letargu droga do Walhalli rozpoczęta słyszę szepty z drugiej strony w innym języku nieludzkim bo przyjaznym niewrogim staranne obietnice odpłynęły zapominając że to nie grad ani piach a życie bardziej bolesne niż śmierć anioł zapłakał przy narodzinach i przy zbieraniu porzuconych po świecie części bo życie nie zostawia nikogo w całości nawet jeśli ciało nietknięte Klaudia Gasztold polecam moj blog poetycki https://m.facebook.com/Poetka973 punkty
-
tęsknotą będę zszyta zasznurowana jak but i prawda niechciana - niczyja o mroku o nas z melodią graną bez nut2 punkty
-
Dziś mija równo rok odkąd jestem tu z Wami. To takie mini - urodziny. Narodziła się we mnie nowa pasja i to w dużej mierze dzięki Wam. Dziękuję serdecznie za to, że byliście ze mną przez ten rok i swoimi miłymi słowami mobilizowaliście mnie do dalszej pracy. Cieszę się z tego jak wiele się nauczyłam. Mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy:-) Szczególne podziękowania z okazji tych 1urodzin dla moich wiernych, stałych czytelników. Nie wszystkie moje * produkcje* były super udane, a Wy mimo to nie uciekliście;-)))) 😘😘😘😘2 punkty
-
Z cyklu: Stonoga co wołali na nią Miłość (12 z lewej) Dostałem miłość pod choinkę W prezencie Mam nową zabawkę Będę miał zajęcie Będę ją na spacery wyprowadzał Będę ją głaskał Pochwale się przed przyjaciółmi Jaki wspaniały czas nastał Że mam własną miłość Całą dla mnie Oby była usłuchliwa Oby chciała się myć w wannie Oby słuchała komend Oby powtarzała starannie To co jej powiem To co sobie wymyśle Miłość cała moja Tak sobie życie wyśnię Miłość nie dała rady Miłość nie wytrzymała I po tygodniu ćwiczeń Sama do schroniska się oddała Gdzie przygarniają miłości Niechciane i zdyszane Bo Ci co je mieli Zbyt wiele od miłości chcieli. //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org2 punkty
-
Zostawiłeś pustkę - do wypełnienia po brzegi i wypełniam ją Wypycham jak kukłę - bezmyślnie... grochem O ścianę uderzam w czarne jak asfalt noce Z rozsądkiem jest mi na bakier Zostawiłeś bezmiar wszystkiego co drogie Zostawiłeś pustkę po sobie Mój Boże!2 punkty
-
Zbyt często się zapominamy bezpodstawnie go obrażamy nie okazujemy nań litości mówiąc że brak mu świeżości A przecież on wśród jadła kolędą której wszyscy pragną i będą więc starajmy się go szanować bezmyślnie nie marnować Gdyż każdy polem pachnie świeży czy czerstwy zawsze ładnie2 punkty
-
Gra tango, tańczymy zwinnie, szybko i szalenie. W ramionach trzymam damę : lichą, mroczną. Bierze ona moje serce - zatrzymując. Umieram z…2 punkty
-
Zbyt szybko to się stało, zbyt nagle, Jesieni łono pękło przedwcześnie. Choć sierpień - jeszcze nie uschły żagle W szalupach pełnych strat, pchanych wrześniem. Dzisiaj rozbitków śpiew - już u okien, Płomień ze świecy kradnie przez szybę, W oko minione wkłada widoki O dryfie pośród liści. Ach, gdyby... Zwabić podstępnie, gardła przetrząsnąć, Zeznania wydrzeć z trzewi demonów, Że je przygnało tutaj łakomstwo, Gdy wszystko zjadły już z twego stołu.2 punkty
-
gdy ludzie gną się jak wiotkie drzewa zrzucają ciężkie krople a ja przy nich jak gąbka bez parasola2 punkty
-
@Somalija Ojej, ręce opadają... Ty mi mówisz o czytaniu, a ja: doświadczeniu życiowym, najwidoczniej żyjesz w małej społeczności, myślę, aby ten temat zakończyć - do niczego on nie prowadzi, miałem kiedyś koleżankę - Monikę, która jest po okresie aborcyjnym i jeszcze urodziła kolejne dziecko, tym razem: kompletnie niepełnosprawne pod względem fizycznym i psychicznym - do końca życia będzie musiała na wózku go prowadzić - wozić, dziękuję za rozmowę i miłego dnia. I jeszcze jedno: jej dziecko jest do końca życia uziemione - nie jest zdolne do samodzielnej egzystencji, a ktoś musi je utrzymywać, prawda? Takie osoby są jeszcze bardziej droższe w utrzymaniu od osób pełnosprawnych, więc? Zasiłki, nieprzysługujące prawnie renty socjalne i różne dodatki, prawda? Powtarzam, jestem byłym pracownikiem Zakładu Pracy Chronionej, Archiwum Akt Nowych i Narodowego Klubu Libertyńskiego - płaciłem składki rentowe, ubezpieczeniowe i emerytalne - nie jestem na utrzymaniu podatników, owszem, mogę iść do pracy, ale po co? Wiesz, to ja stawiam warunki pracodawcom, a nie na odwrót: mogę pracować siedem godzin przez pięć dni w tygodniu na odpowiednich warunkach - pracodawca ma obowiązek przygotować mi odpowiednie warunki ze względu na moje bezpieczeństwo - życie, minimalna płaca - 3500 zł z podatkami, najpierw: umowa o pracę na trzymiesięczny okres próbny, potem: umowa o pracę na czas nieokreślony, jeśli mam pracować przy biurku, to: wszystkie polecenia mają być na piśmie - czarno na białym, nie może być tak jak w Archiwum Akt Nowych, iż góra: od ministra poprzez wiceministra, różnych sekretarzy stanu, dyrektora, wicedyrektora poprzez różnych kierowników do zwykłych pracowników na wyższych stanowiskach - mieliby mi wydawać służbowe polecenia - ustne, a każde polecenie ze swojej natury jest inne, otóż to: Agnieszko, mam doświadczenia zawodowe, tak przy okazji: odblokowałem Wiolettę, a trzech facetów - nie odblokuję. Łukasz Jasiński2 punkty
-
@poranki Chcem, bo muszem :) @Rafael Marius Z miłością, jak z kobietą, trzeba delikatnie :) @slow Dziękuję, za to chętnie, będzie więcej :) Dzięki za komentarze @Lidia Maria Concertina @Tectosmith @iwonaroma @poranki Dzięki za polubienia Do zobaczenia!2 punkty
-
Wieści biegają wzdłuż niespokojne sierpniowa burza pod płaszczem błyska z bramy wychodzi młodość do nieba święty z kapliczki patrzy zadziornie Wolność nadeszła z pustym chlebakiem zabito konie była kiełbasa z browaru worek z jęczmieniem zniknął na ogniu z mebli wciąż tylko kasza Pocisk zbłąkany trzy piętra zdmuchnął wiara ze śmiercią w piwnicy tańczy pokerek czysta miłość tęsknota za słońcem latem woń pomarańczy Na Matki Zielnej po swoje przyszli brama skrzypnęła po raz ostatni RONA zbierała na złoty bilet w płomieniach cichły wariatki krzyki Wszystkie opisane tu, zasłyszane od rodziny i znajomych, zdarzenia są autentyczne.1 punkt
-
Sen Marmurowy sen w obłokach, promienisty sen w potokach zanika w tęczy orbicie kontrolując serca bicie, czarne legendy w źrenicach, nikczemna krawędź w granicach przenika w brzasku po życie kontrolując serca bicie, zgorszony sprawca snu dudni, rozpościera sen w dno studni biegnąc ostrożnie po picie kontrolując serca bicie, bieluchny warsztat snu-grzechu trzepocze podstęp snu-stresu. Samozagłada? Szczyt? Tęcza? Niewolnictwo? Sieć pajęcza? Łukasz Jasiński (lipiec 2006)1 punkt
-
Trochę inna wersja dawnego tekstu. Było siedem plag. Tak samo jak siedmiu krasnoludków. Tylko że one z plagami nie mają nic wspólnego. Siedzą żwawo przy okrągłej ławie, popijają wywar z grzyba i rozprawiają filozoficznie o wpływie brody na stosunki między: purpurowymi mrówkami, a różowymi, lub na jakich gałęziach, najładniej by dyndały czerwone pomidory. Oczywiście całe to gadanie, nie ma większego wpływu na rozwój lasu. Las szumi i będzie szumiał. Akceptacja lub jego brak, nie ma tu nic do rzeczy. Z zewnątrz, jako że zmrok nadchodzi, widać w grzybie światło, w zasłoniętych oknach oraz różne cienie gestykulujące lub w bezruchu. Aż by człek chciał tam wejść, by ogrzać zimne członki swoje. No chyba, że już są odgryzione przez leśne bestie wszelakie. Wtedy ocieplanie wspomnianych, nie ma większego sensu. A zatem siedzą maluchy i gadają nie wiedzą nawet, co za krzywda ma teraz początek na skraju lasu i kto ową krzywdę na barkach dźwigać musi. A ciężar targać musi: starsza Kuzynka. Piąta woda po szóstym kisielu, wrednej Śnieżki, co ją nieboraczkę z izby zamkowej wygnała. A za co? A za to, że za dużo luster potłukła, ale najpierw z nimi gadała. Urocza Śnieżynka nie mogła zrozumieć, jak można konwersować ze zwierciadłem. Nawet nadwornego konowała, psychiatrę do Kuzynki swej wezwała. Lekarz umysłowy owszem przyszedł, ale sam chciał pogadać z lustrem, by wyciągnąć z niego, kilka przydatnych odbić słownych. Na przykład, czy żona go zdradza z lekarzem od rozwolnień. Zmrożonej Wodzie było tego stanowczo za dużo. Dwóch świrów w jednej komnacie, to o dwóch za dużo. A Kuzynka lustra tłukła w diabły, bo żadne nie chciało powiedzieć, że jest brzydsza od Śnieżki. Wtedy miałaby szansę, że ją owa nie wygna na zbity pysk. A i tak wygnała, gdyż budżet państwowy był znacznie nadszarpnięty, produkcją luster. Nagadane i pośniadaniowe krasnoludki, ruszają do wyjścia. Nie mają co prawda na to ochoty, ale trzeba jakoś zarobić na remont grzyba, w którym mieszkają. Między blaszkami zaczyna przeciekać, a przez rurki, nieproszone robactwo włazi. Mogli by oczywiście potrzebny mech wyrwać z lasu, ale to by było nieekologiczne działanie. A zatem – chcąc nie chcąc – muszą zarobić na syntetyczny. Mimo, że śniadanie zjedli, to do zakładu im nie spieszno. Swoją frustrację, wyśpiewują wesoło, życzeniową piosenką: Hej ho, hej ho gdziekolwiek nam by szło to nie do pracy nie do pracy bo to zło Nagle raptownie przystają. Tak że ostatni wpada na pierwszego poprzez wszystkich między nimi. Temu na przodzie broda staje słupka i uważnie słucha. Każdy kłaczek w inną stronę wychylony. Kuzynka drepce przez las, jak potłuczone zwierciadło, targające swoje kawałki. Czyli nie można rzec, że człapie żwawo. Z przyzwyczajenia trzyma w łapce małe okrągłe lusterko. Ale cóż to za gadanie z takim maleństwem, co nawet za bardzo mówić nie umie. Jedynie ino cicho gaworzy. Trzeba do ucha dokładać, żeby cokolwiek zrozumieć z tego całego mamrotania. A odbicia w nim tyle, co kot łez nie wylał na mysz. Krasnoludki zmieniają trasę. Dzisiaj jak zwykle, robią sobie wolne. Zgodnie ze słowami pieśni przewodniej. Ponadto są ciekawe, co tam w kniejach popiskuje. Wygnana na poniewierkę spogląda w górę. O zgrozo! Lepiej żeby nie spojrzała. Na gałęziach drzew wiszą ludzkie ręce. Dłońmi do dołu, wyrastają z tego, na czym zawieszone. Każda trzyma małe lusterko i denerwuje zbłąkaną, puszczając zajączki po oczach. Mimo, że sytuacja nie jest groźna, to Kuzynka wyobraża sobie, co one mogą wyprawiać, gdy nocka zapadnie. Pomijając sprawy oczywiste, mogą na przykład skakać z drzewek, łapać ją za szyję i dusić. Na dodatek lustro podsuwać, żeby widziała, jak oczy wytrzeszcza i siny język wywala. Jej serduszko z tego wszystkiego, najchętniej by wlazło do własnego przedsionka, by tam znaleźć schronienie. A może z tej zgryzoty, kuzynczy umysł omamy wymyśla? Nagle jakaś ręka stuka ją w głowę. Omal, że upada na runo ze strachu. – A bodaj to, co to jest? – Stare babsko i tyle. – Nie aż tak. – Nawet ładne, gdy spojrzeć z dala. – Smutne jakieś. Nagle krasnoludki otumanione wnerwionym biadoleniem: – Do jasnej ciasnej, oczywiście, że jestem smutna. Wredna Śnieżka mnie wygnała. A wiecie za co? – My dopiero przyszli. Nic nie wiemy. – Ja też dopiero przyszłam, ale wiem za co. Za lustra. – To takie coś, gdzie człowiekowi odbija? – pyta rozsądnie krasnal. – Nie chciało mi rzec, że jestem brzydka. Wyobrażacie sobie? – Nie musimy. Wystarczy spojrzeć. – To skoro tak… to ja wracam. – Ale my żartowali. Można patrzeć. – No to mam przesrane. – Proszę waćpanno wulgarków nie używać. Zwierzątka słuchają. – Zaprosicie mnie do domku swego? – No jasne – odpowiedziało wszystkie siedem. A w komnacie zamkowej, popłoch niesamowity. Kuzynka dała nogę. Śnieżka jest zrozpaczona. Najbardziej brakuje jej luster. Teraz je nawet pokochała. Nie trzymała nerwów na postronkach swoich. Co ona tam robi sama w lesie. Na pewno napadły gibką kibić, jakieś zbóje niewychowane, bez ogłady wszelakiej. Muszę szukać. Szukać, szukać. Muszę!!! Ale najpierw walnę lustrem głowę mą, jeżeli całe znajdę. Pokrętna natura ma, może wyjdzie chociaż na półprostą. – Fajny grzyb. Nawet przestronny – rzecze zaproszona. – Dbamy o niego. – A o porządek? – Też. – A w którym miejscu, że zapytam? – Im rzadziej sprzątamy, tym większa uciecha nasza z porządku. – A kiedy ostatnio? – Jeszcze wcale. Nie możemy przylgnąć do radości, bo spowszednieje. – Aha. Śnieżka biegnie zdyszana, siódmym zmysłem, wiedząc gdzie. Stoi przed chatką grzybową. Zagląda przez okno. Widzi Kuzynkę, jak wystaje z bałaganu. Śnieżkowe oczy cieszy taki widok. Zbóje ją nie zjadły. Została przygarnięta przez rozkoszne maluchy. Stoją wokół niej. Stara Jędza idzie przez las. Dźwiga koszyk z owocem. Ma uśpić Śnieżkę. Tak jest w pierwotnym scenariuszu powiedziane. Dyszy, jęczy i nosem kiwa na wszystkie strony. Nawet ptaszka strąca, co usnął blisko ziemi. Nagle widzi Wielkiego Prawdziwka. Jest blisko. Co raz bliżej. Puk puk, puka do drzwi. Słyszy: – Wiemy, że to ty. Właź. Jędza wchodzi razem ze Śnieżką, co w takiej sytuacji pukać nie musi. Kuzynka zauważa krewną i pragnie zwiać, lecz przeszkody w progu stoją. – Przebacz mi te lustra, Kuzynko! – Przebaczam. – No to fajnie. Wracamy. – Zjedz jabłuszko na drogę – mówi Jędza. – Umyj najpierw – krzyczą krasnale. – Dbaj o zdrowie. – E tam – rzecze Śnieżka. – I jabłko zjada. Moment ów, to początek koszmaru. Obżarta owocem, wcale nie zasypia. Wręcz przeciwnie. Zaczyna szaleć. Krasnoludki gwałci natręctwem swoim, ale tylko przez chwilę. Biega po wszystkich możliwych kątach. Tłucze naczynia. Prostuje nos jędzowaty. Szarpie białe brody. Kłaki z nich wyrywa. Wrzeszczy, że lustra są cudowne. – Co ja narobiłam – tym razem wrzeszczy Jędza. – Pomylić coś musiałam. – O cholera! Kopnęła mnie w czułe miejsce. – Mnie też. Nawet w dwa naraz. – Zróbcie coś wreszcie – wrzeszczy Kuzynka. – Bo całego grzyba rozwali. – Właściwe jabłko musiałam zgubić w lesie. Krasnale, biegnijcie tam… a łaj dostałam… jak znajdziecie… a łaj znowu… to migiem z nim do mnie – przekrzykuje tumult, Jędza. Krasnalki wybiegają jak szalone. Śnieżka tymczasem biegnie na piętro, skakać po łóżkach. Żadne nie ocaleje w całości. Wreszcie zasypia. Nie przez czary, ino ze zmęczenia. Grzyb nadal trzeszczy i skrzypi, z lekka falując. Po chwili nieruchomieje. Tak samo jak obrazek z portretem na ścianie. Przodek ściska ramę i wisi. Po chwili włazi z powrotem do obrazu i nieruchomieje. Chatka też. Nastaje złowieszcza cisza. – Gdzie są maluchy, Co z nimi? – pyta Jędza Kuzynkę. – No właśnie. Długo nie przychodzą. – Wyjdźmy na podwórek. Zerknijmy. – Dobry pomysł. Wychodzą na zewnątrz. Krasnoludki śpią jak zabite. Brody unoszone powiewem oddechu, też. Uśpione chrapią przeraźliwie na cały las. Bardziej odważne zwierzątka, stoją wokół i ziewają. – O żeż w mordę – rzecze Jędza. – Ogryzka po jabłku. A byłam przekonana, że mam jabłko, a nie gruszkę dopalacza. Żdżarły i koniec. Jedyne wytłumaczenie. – Jedno jabłko do podziału? – nie wierzy Kuzynka. – Duża było. Mutant. Jak dynia. – Aha. To rzeczywiście mogły. Jak długo będą spać? – Aż ich Królewicz nie pocałuje. – Wszystkie musi? – Wszystkie. Każdą sztukę z osobna. – Będzie chciał? – Nie. – No to mamy problem. Nagle słyszą słowa: – Jaki tam problem. Pocałuje wszystkie, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze: żądam folię na każdą brodę, by kłakami ust nie zadławić. Po drugie: tak normalnie jak w bajce było, chce rękę Śnieżki za żonę. – Tylko rękę? – pyta Jędza – Rzecz jasna, przede wszystkim resztę – odpowiada Królewicz. 7 x cmok… Krasnale obudzone. Tylko brody nadal śpią. Nagle dochodzi wołanie Jędzy: – Do mnie! Ale już! Maluchy dobre były i poczęstowały jabłkiem. Całość biegnie do wspomnianego miejsca. Patrzą i co widzą? Ano Jaś i Małgosia smacznie śpią. – Ależ Jędzo – rzecze wzruszony Królewicz. – Ta urocza para, dzięki Tobie, do chatki Jagi Baby nie dotarła. Nie będą upieczeni. Życie im uratowałaś. Dobra z ciebie kobieta. – No coś ty głupi. Bez przesady – rzecze Jędza. Mówiąc to oczka spuszcza w pończochach,zażenowana. Lecz nagle dochodzi do siebie – bo daleko nie ma - i wrzeszczy: – Kto pocałuje Małgosie? –– My!!! - wrzeszczą chętne Krasnoludki. – A Jasia? – Jasiu niech śpi. Co sobie będzie chłop żałował – powtórnie krzyczą maluchy. – Ależ nie może tak spać na poszyciu leśnym. Wilka dostanie i zmarnieje od zimna. Królewiczu, pocałuj go. Masz wprawę – dodaje Kuzynka. Królewicz, jako że z niego uczynny człek, Jasia całuje. A obudzony go za to po buzi tłucze. Nawet zaczyna szarpać za boże poszycie, ale przerywa im wrzask Jędzy: – Wielki Prawdziwek podskakuje! Śnieżka wyspana! Zaczyna znowu szaleć! Wszyscy biegną jak stoją do chałupy. – Oj, oj, oj – płaczą Krasnoludki. – Co za burdel. Nawet my to widzimy. Kto to posprząta? Wreszcie łapią wojującą. Wierci gibkie ciało wśród nich, a oni razem z nią na obrzeżach złapania. Podbiega Królewicz, by ją w usta pocałować i czar oddalić, ale cel jest ciągle w innym, że jeno widzi zarys latających ust. Nagle ma farta. Cmok, cmok, cmok. Śnieżka jest spokojna. Tyle tylko, że Królewicz zaczyna szaleć. Na szczęście przez niewielką chwilę, lecz na tyle długo, że Jędzowaty pypeć z nosa jej strąca. Widocznie czar był zmęczony. Teraz wszyscy leżą i dyszą obwicie. Słyszą, jak ktoś w kółko powtarza : – Nie chcę być za diabła pięknym łabędziem. Pragnę zostać szarym kaczątkiem. Idą w kierunku głosu. Przystają. Patrzą. – A tej co znowu? – pyta Kuzynka. – Zatruta czymś. Majaczy. – Zostawmy ją. Jak dorośnie, to zmieni zdanie. – Ja bym nie zmieniła – rzecze Śnieżka. – Fajnie być szarą kulką. Wtem zauważają, że są nagle w podłużnym, długaśnym wgłębieniu. Las i wszystko wokół, łącznie z nimi, zaczyna wznosić po bokach prostokątne powierzchnie. Ogromne ściany, nie wyglądają groźnie, chociaż złowieszczo szeleszczą. Nagle z wysoka, dolatuje dziewczęcy głosik: – Mamusia każe mi przestać, bo pójdę niewyspana do szkoły. Jutro znowu was poczytam. A teraz do łóżeczek i spać. Zamykam książeczkę. – Tylko nie spać!!! – zakrzyknęli w ostatniej chwili przed zamknięciem.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ja się bardzo lubię uczyć, ale dopiero od 30 roku. Wcześniej preferowałem aktywności ruchowe i towarzyskie.1 punkt
-
Afera walutowa o nie rozliczone drobne troll przeciwko człowiekowi by nie być złudnie paskudnym grosik milinowi brzydko podobny w matrycy z nadzieją. Odbita po kursie w zwyczaju niewydana poparta rezerwami złota kieszeń naszyta w spodniach masową przestrzeń bez oddechu lubi łapać. Oszukać powietrze jak postrzał w kiecy której nie przecenisz na scenie powrotu do przeszłości w pól ludzkim spieku oskrzeli rykoszetem wydzielić. Wymieszany kwarcem czasu cichutko wierzchem w płucny zmierzch przesypując nieśmiało ziarenka w bosych tezach burzących siódmą część pustynnym wschodem na oklep tkwię.1 punkt
-
@Elephant Siódme nie kradnij, czyli o przykazaniu z tablicy danej Mojżeszowi. Jak zwykle, od początku zatarte i niewyraźne, kuszone wizją pozornego szczęścia, tych co służą mamonie.1 punkt
-
Wzięli i dorwali kiedyś malarza, skądinąd całkiem niezłych obrazów, którego zresztą o to i tamto posądzali, no ale w sumie już nieważne o co i kazali mu narysować psychorysunek. Rysunek wyszedł ładnie nadpodziw (zresztą baba i powstało pytanie dlaczego taka ładna, goła i z dużymi piersiami?), ale jeszcze mało tego, bo wyszły też całkiem niezłe jaja. Warszawa – Stegny, 09.08.2023r.1 punkt
-
XIV. Dlaczego tak właśnie potoczyły się wypadki? Czy miało miejsce coś z zamiaru, czy przypadek, czy plan, czy zbieg okoliczności, czy kolejna podpowiedź od sprzyjającego świata? Narrator tego nie wie i prawdę mówiąc nie bardzo ma jak się dowiedzieć, co akurat może być uznane za prawdę. Dość powiedzieć, że i im (bo niby dlaczego ich właśnie ta okoliczność miałaby ominąć) przytrafiła się niepewność płynąca ze spraw kobiecych. W pewnym momencie powstała kwestia, a raczej przypuszczenie urodzenia im się dziecka w nieco dalszej perspektywie. Można powiedzieć, że kwestia jak najbardziej zwyczajowa, no ale trzeba było przedyskutować. I okazało się, że właściwie nie widzą większych przeciwwskazań albowiem przecież sprawy zawodowe, prywatne, rodzinne i szereg innych mieli całkiem dobrze poukładanych. On miał okazję, a także możliwości ucieszyć się z tej całkiem dobrej nowiny, a trzeba przecież przyznać, że nie każdy mężczyzna ma takie możliwości, zresztą z najróżniejszych względów, o których można by pisać i pisać, a nawet napisać kolejne opowiadanie, a nawet książkę pokaźnych rozmiarów. Gdzieś kiedyś po powrocie do mieszkania od tak się ucieszył, a nawet wyskoczył do pobliskiego sklepu po zestaw jakichś smakołyków, a traf chciał, że sytuacja nie miała miejsca w niedzielę, a co za tym idzie bez większych przeszkód mógł tak uczynić, bo nie obowiązywał tego dnia zakaz handlu. I ona doszła do wniosku, choć jej rola jest tutaj bardziej niejednoznaczna, co narrator wyjaśnia bynajmniej nie ze złośliwości, a raczej z dziennikarskiego obowiązku, że przecież sprawy im się układają dlatego dziecko może przecież się urodzić, a oni postarają się mu zapewnić odpowiednie warunki i wyglądało, że na ten moment po prostu mogą tak uczynić. Do sprawy podeszli też z wyjątkowym spokojem, co spowodowało, że w ogóle ta sytuacja i rozmowa miały miejsce i jednak, pomimo nie zdawania sobie z wielu rzeczy sprawy świadczyła o ich pewnej jednak emocjonalnej i każdej innej dojrzałości. A przecież fakt ciąży trzeba było dokładniej sprawdzić, a jak już sprawdzili, okazało się, że jednak ciąży nie ma. I ta sytuacja podbudowała ich tylko, albowiem już trochę lepiej zdawali sobie sprawę, że jak coś sobie poradzą i jakby coś mają zamiar trwania ze sobą razem, pomimo szeregu okoliczności, które przecież w każdej chwili mogą się pojawić. Możliwe, że od tamtego momentu patrzyli na siebie odrobinę poważniej, ale akurat im nie bardzo było wygodnie z przesadną powagą. Zaraz potem sytuację obrócili w żart, kupując gdzieś w sklepie przemysłowym obrazek z wiele znaczącym napisem „ fałszywy alarm” z dorysowanym wizerunkiem dwóch strażaków, a właściwie strażakiem i strażaczką (ach feminitywy). Traf jednak chciał, że ten fałszywy alarm był o tyle prawdziwy, że przygotował ich na pewną potencjalną możliwość jak w przyszłości sprawy mogą się potoczyć, bo przecież bardzo się kochali, zresztą również dlatego że swobodnie mogli tak czynić, a świat ustawicznie nie rzucał im pod nogi najróżniejszych kłód, co bynajmniej nie każdemu się tutaj udaje i nie ma w tym cienia przesady. Najbardziej interesującą okolicznością w tym drobnym, choć znaczącym zdarzeniu był fakt, że niniejszą sprawą najbardziej przejął się narrator, co spowodowało, że kolejny już raz popadł w przestraszone zamyślenie. Zamysł narratora był bowiem taki, że co jak co, kto jak kto, ale wcale nie planuje napisać biografii w dodatku wieloosobowej rodziny, choćby dlatego że wygodnie mu jest tutaj tego nie potrafić. Właściwie w tej sytuacji najbardziej on chciał uciekać, co akurat jest prawdą i wcale nie musi jakoś przesadnie dobrze o nim świadczyć no ale przecież jego obecność w tym opowiadaniu jest całkowicie drugorzędna.1 punkt
-
1 punkt
-
@poranki @poranki można ewentualnie bez sznurówek buty kupować :) Dziękuję, bardzo mi miło. Pozdrawiam serdecznie :) @Rafael Marius zgadzam się w stu procentach! I pięknie to wszystko ująłeś słowami.1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius W moim przekonaniu pewne testy nie pasują do pewnej grupy osób, co miałem odwagę właśnie sformułować w tekście Testy i Dorwany malarz. I naprawdę myślę, że jest jednak coś na rzeczy, ale nie będę jakoś przesadnie zadziornie tej tezy bronił...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Pytanie czy improwizowaną, czy powtarzaną z pamięci zgonie z wyuczonym w szkole życia schematem.1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym A ja lubię testy. Można się posłużyć intuicją i wypaść znacznie lepiej niż, gdyby poziom umiejętności, wiedzy był sprawdzany inną metodą.1 punkt
-
1 punkt
-
Płonę dla ciebie, bo chcę twojej płonącej miłości Tak jak jest, nie powinno być lepiej W tobie widzę serce, jakiego nigdzie nie widziałem Znalazłem drogę , którą chcę iść Miłość w dzień iw nocy to nasza codzienność Szukałem tysiące serc , tyś jesteś tym, którego szukałem Kocham Cię bez słów, bo każde Twoje działanie jest miłością Nadejdzie koniec świata, ale bez względu na wszystko będziemy razem Lovej . 2023-08-091 punkt
-
ciężarem lat zahaczał o życia cień który chodził za nim nocą i dniem był mu bliski jak ogrodnikowi kwiat lubił jego kontury malowane z ciemnych barw mógł mu się żalić wiedział że nie będzie się śmiał że mężczyźnie nie wypada by uczuciem grał1 punkt
-
Witam - każdy czyta po swojemu i to szanuje - dzięki za czytanie - Pozdr. Witam - cieszy mnie że tak widzisz ten wiersz - dziękuje - Pozdr.słonecznie. Witam - ano można...miło że zajrzałeś - Pozdr. Witam - no niby tak - jednak kobiety są czulsze - dzięki za czytanie - Pozdr. @huzarc - dziękuje -1 punkt
-
@Konrad Koper Czytam tak: "Gra tango, tańczymy zwinnie, zwinnie i zwinnie i szybko - szalenie, w ramionach trzymam damę: lichą i mroczną - bierze ona, ona, ona, ona, ona i ona moje serce - zatrzymując i umieram..." Łukasz Jasiński1 punkt
-
1 punkt
-
Tak, trzeba (uczciwie i odważnie) poznać swoje granice. Ta uczciwość, a może każda uczciwość, to odwaga... Dziękuję Ci :) Dziękuję bardzo :)1 punkt
-
jak to jest żyć dźwigi podniosły amunicje do dział trzy minuty spóźniony wystrzał rozpoczął krajobraz strachu drugiego września Niemcy jeszcze respektowali białą flagę tylko kapłani mogli rabować grobowce faraonów nic mi ta data nie mówi może to jakaś promocja o siedemnastej ludzie robią zakupy przeżył trzydzieści zamachów by móc samodzielnie przyłożyć pistolet do głowy najstarsze teksty biblijne nadal leżą w piaskach pustyni1 punkt
-
1 punkt
-
@Łukasz Jasiński Pytam o sens tego. co powyżej: komentarza odautorskiego w odniesieniu do mnie. Serdeczne pozdrowienia.1 punkt
-
@iwonaroma Dlatego powinniśmy chwytać to co żyje A nie ciągnąć za sobą trupa Ładnie napisane Pozdrowienia najlepsze :)1 punkt
-
@Łukasz Jasiński Przeczytaj sobie, będziesz wiedział z czym się borykają te kobiety, to czasem straszne choroby, uszkodzenia płodu, zaniki wzrostu, albo ciąże źle zagnieżdżone.... Mężczyźni rzeczywiście są silniejsi, ale w dzisiejszej zagmatwanej rzeczywistości kobiety równie dobrze sobie radzą, pracują, wychowuję dzieci. Idę, bo jako matka i kobieta jestem często dyskryminowana, że czegoś mi nie pasuje robić czy mówić...1 punkt
-
@Somalija już tak nie oskarżamy w liczbach. Bardzo dużo kobiet ma poronienia, a próbują dalej. Nikt tego nie mówi, jak bardzo chcą mieć dzieci. Polityka zawsze jest negatywna.1 punkt
-
@Somalija Ja wiem, ż Ty byś tego nie zrobiła, ale nie mów, że to powinno być dla kobiet. Co innego się robi, a co innego się robi. Sprawa prywatna.1 punkt
-
@Somalija masz sama dzieci, a jesteś za aborcją? Za niedługo w Polsce będzie starzejące się społeczeństwo, za mało dzieci się rodzi. Polski rząd będzie musiał ludzi z zagranicy ściągać. Za parę lat będą musiały być mieszane związki.1 punkt
-
prąd stały jest lepszy elektryczność też musi być sztuką niebezpieczeństwa iskra trafia w osierdzie i uziemia się w mięśniach rozruszniki robią kuku1 punkt
-
To ona nas życia uczyła ona w potrzebie tuliła droga matka nauczycielka osoba wspaniała i wielka Pani miłości i pani życia naszego na świecie bycia więc gdy staruszką będzie bądźmy z nią tu i wszędzie Zawsze piękną mową mówmy że jest królową by gdy chwila nadejdzie czuła że sama nie będzie1 punkt
-
@w kropki bordo wiem do czego pijesz. Zaproponuj administratorowi portalu nowe forum, taką lożę dla wierszy, które zostały oznaczone np. 10-12 razy. (Kwestia dyskusji). Wiersz, tak wskazany automatycznie musiałbym być przenoszony do tego forum. Wtedy mielibyśmy jasny obraz, kogo promujemy, kogo czytamy i jaki jest poziom. Byłby warsztat, wiersze gotowe i np. loża taka złota komnata. Wskazań może być nawet 15, wtedy ciężko byłoby się przedostać, nawet największym pochlebcom.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne