Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.06.2023 w Odpowiedzi
-
Szkraby na plaży budują przy-stań beztroski azyl z radości sypkiej podbiegła Obca dodała garstkę nikt nie zapytał skąd tutaj przyszła Dziewczynki tworzą przyszłe widoczki rozbite szkiełka uśmiechów skrawki podeszła Szara wsunęła trawkę nikt nie wymagał modnej zabawki. Gdy spotkasz kiedyś zgubione dziecko gdzie życie płynie dni dawnych mgiełką nie pytaj z góry o wachlarz zalet do pary starczy że będzie tylko Dla młodszych czytelników link wyjaśniający na czym polegała zabawa w widoczki. https://pl.wikipedia.org/wiki/Widoczek8 punktów
-
A... zdarzyło się raz na spacerze kiedy słońce pełną mocą grzało; cień rzucany był bardzo miernie, nawet szybko iść się nie chciało. Wyszła z łąki w przejrzystej szacie; - może wyszła, może wypłynęła - rój motyli zagarniając zgrabnie, w ciągłym tańcu drogą przemknęła. W głąb ogrodu wtargnęła po chwili, kwiaty i rośliny w wir wprawiając. Nie zważała; byli przy tym, czy nie byli, więc ją chwilą zwiewną podziwiano.5 punktów
-
Sączy marzyciel życie przez słomkę dziurawą. Pójść by chciał przed siebie, ale ręka drży mu nerwowo, jakby nie był pewien czy chce mu się pić. Zerka ówdzie i tu, pytając zakamarków pamięci jaki był zanim. Kurtyna opadła nagle, bez spodziewanego i pokruszyła zwarty dotąd tors. Posypało się owo i to, dziwnie miałkie, jak ciastko kruche, a słodkie kiedyś było. Pogładził ją po głowie, co w obłoku była i szła pod prąd, ale ten wsteczny, bo przedni ją zawrócił. Już wiedział: chce mu się pić.5 punktów
-
5 punktów
-
powiedzieć prawdę która może swą siłą zawalić jedyny most łączący dwa brzegi czy poczekać aż sam się zawali pod ciężarem zebranych kłamstw i dalej udawać że nic się nie stało pomimo tego iż coraz bardziej sumienie zaczyna boleć5 punktów
-
-Mistrzu, piękne niewiasty samotne zostają. - Często bardzo wysokie wymagania mają, a ci, co je spełniają, jasne to jak słońce, że preferują panny mniej wymagające.4 punkty
-
punkt rosy myślę o pozostałościach migotek zjedzonych książkach pluciu pestkami szysz/yn/ki latem jak i o ściąganiu cugli hippokampowi który bije pianę ogonem ciągnąc tratwę z kory mojego płata czołowego w stronę źródeł strumienia świadomości kiedy w poprzek przepływają po światy zostawiając ślady linii papilarnych na całej powierzchni skóry - na powiekach małżowinach pod blaszkami paznokci zima się nie skrzyła jak źrenice tej która przyzywa mnie do siebie niczym morze półwysep siada mi na ustach czytając hrabala przemienia w oddech kiedy o świcie idziemy za las i promienie słońca mieszają się z cieniami drzew jej włosy ubierają zapach traw wzlatuję na pierwszej chmurze gdzie majaczą postaci skupione wkoło ognia dłonie rytmicznie uderzają w membrany bębnów i nic więcej tylko napisy końcowe pośród nich jestem wyrzutkiem jak rozbita butelka dosyć banalnie i duszkiem wypita na progu4 punkty
-
W skrzynce na listy Znowu leży zaproszenie Piękne pismo Szczyt kaligrafii Zachęca Spacer po tym samym gaju Już usychają pierwsze gałęzie Jesienno-zimowy klimat Huczne zabawy w jednym kącie statku Niezapomniane romanse w kajucie Ostatnie spojrzenia w bezkres oceanu Wymiana spojrzeń z księżycem Mroźne wdechy Namiętne wydechy Dziś powolutku płynie czas Wystroiłam się pięknie Na wieczorny bal Zajrzę głęboko W niejedną parę oczu Nasze dusze znowu się musną Ukradkiem Kolejna gałąź upadnie W zielonym gaju4 punkty
-
Spojrzał przed siebie i w jednej chwili całe życie mu przeleciało przed zmęczonymi oczami na czarnym niebie słońce za gęstymi chmurami może to tylko sen to nie może być jawa nie rozumiał co się stało na ziemi rozlana cuchnąca lawa kto napisze ostatni tren obejrzał się za siebie nie zobaczył już cienia powoli tracił nadzieję w zeszłym tygodniu był pogrzeb wolności i czystego sumienia czy świat jeszcze istnieje obejrzał się raz jeszcze na drogowskazach zamazane litery nikt już nazwy żadnej nie przywoła nie było już prawie niczego wszystko zatopione w otchłani arki nadziei odpłynęły z przystani może odnajdzie swego anioła zamiast łez piasek z mogił wysypał spod powiek nikogo już nie było tylko on ostatni człowiek4 punkty
-
Skarżyła się dama ponętna z Ligoty, że Zenka nie kuszą jej bujne przymioty. Na śląskie dąsy i ochy tak rzekł "Warszawiak" z Baniochy: "Ja wolę mam nawet, lecz brak mi ochoty."3 punkty
-
Za dnia wędrował górskimi ścieżkami upajając się wolnością którą upiększał białego orła lot Zaś nocą przy ognisku zapatrzony w gwiazdy na gitarze grał balladę do której słowa pisało echo i wiatr3 punkty
-
Róża przy płocie powita zapachem, za furtką woń rozsiewa maciejka. Lato ubierać się nadto nie każe... Jaśmin odurza, a księżyc dopełnia. Kwitną ogórki, czas grządki dopielić, które po deszczu obrastają w ziele, ale to raczej gdzieś tak po niedzieli, bo teraz czasu nie ma też za wiele. Garstka facelii przywabiła pszczoły, motyle cicho przysiadły na kwiatach. Z oddali słychać wieczorne odgłosy... Kalendarz przyniósł znów początek lata.3 punkty
-
Na niebie eskadra myśliwców prowadzona przez wytrawnego dowódcę klucza wypatruje odpowiedniego lądowiska. Przelot z kołowaniem zakończony powodzeniem, w dzienniku misji rozpoznawczej cechy okolicy lasu łęgowego, rozległe tereny podmokłe, dywany kaczeńców i lilii wodnych, suche kikuty brzóz oraz moją skuloną sylwetkę w niskiej wodzie, członkom misji skrupulatnie zagęgano. Boże, jakże tu pięknie, jakie to wszystko żywe i jaskrawe, tak skontrastowane z żócią i sepią sahelu: tam u nas zieleń jest kolorem smutku i żałoby, -- jest tak niespotykana na pustyni. Ta niezgodność przeciwstawiona mojemu doświadczeniu oraz istocie wita mnie triumfalnym hymnem przeciwłamaniowego alarmu. Pełno wokół mnie kwiatów kaczeńcy i grzybieni, z których napar tłumiłby doskonale moją rozbuchaną seksualność, gdyby nie to, że nie mogę pochwalić się wieloma podbojami, ostatnio zdobyłem w Mińsku smartfona Huawei, a jedyne, co zapiąłem, to siostrze w Amsterdamie pinezkę. Dręczy mnie pragnienie, staram się zająć myśli, kiedy leżę w mokrej trawie i patrzę na gwiazdy, aby wyestetyzować tę historię, ucieknę się zabiegu literackiego (bo pewnie się nie spodziewałeś, że w innym życiu tłumaczyłem irańską poezję nowoczesną). Więc tak. Gdyby jakiś malarz namalować mnie miał, weźmy Moneta; gdyby taki zaszczyt miał mnie kopnąć, to byłbym wtedy na granicy uniesienia i niedowierzania, chciałbym mienić się barwami dla niego. Być jak kaczeńce i nenufary o zmroku, będę więc pił wodę z rowu i kąpał się w niej dla mistrza, aż się stanę różowy, później biały, a potem zżółknę, a na koniec będę fioletowy, jak ta rzadka górska odmiana. Gdyby od granic Raju, (bycia namalowanym przez Moneta, nadążasz?) dzielił Cię tylko niski, kilkukilometrowy, dziurawy bukszpanowy płot, o liściach gładkich, jak dotyk ukochanej dziewczyny, który tylko co kilka dni jest patrolowany przez oddział wyposażony w cechowane kolorymetry nie wpuszczające ordynarnych, stłumionych odcieni, (rozumiesz, tych co niegodne są wielkiego Moneta) to też byś bez wahania go przeskoczył. Ba! To ja bym nawet kilka dni leżał bez ruchu dla Moneta, jak te kwiaty: pachniał słodko i wabił owady. (Bo przecież na codzień nie kąpię się i śmierdzę, atakuję zapachem kobiety w Uberze. Ładuję się codziennie rozpędzoną hulajnogą pachnącą szakszuką prosto w twoją przerażoną rodzinę). Kiepsko to ująłem, wybacz mi. Jednak nie skończyłem tej literatury w Chartumie. To moja siostra jest tą zdolniejszą, -- maluje kwiaty w Amsterdamie. Ja, to wiesz, wolałem być panem swojego losu, księciem kebabów, które tak lubisz. ---- Jak tu cicho. Tęsknię za nią. To dzięki niej tak tutaj kolorowo i spokojnie w moim intymnym wiatrołapie Raju. Już zawsze będę mieć dwadzieścia lat. Spokojna rzeka stanie się moim domem, będę jak książę rzecznych piratów; nieskrępowana wolność, wiecznie w podróży; nigdy nie zapuszczę korzeni. Jestem pewien, jakiś nowy Monet mnie niebawem namaluje. Może wtedy mnie dostrzeżesz. Przyjdź z rodziną na wystawę.3 punkty
-
niebo rozpuszyło się różem i cały błękit jest w soku kokosowy księżyc wygląda z okienka w obłokach wyciągam ręce do nieba i cała jestem w morelach i wszystko byłoby fajnie gdyby nie jedno zadrapanie na nadgarstku które nieznośnie przypomina że w piwnicy nieba jest jeszcze jeden księżyc żelazny podcinający korzenie i skrzydła2 punkty
-
Pięćset lat temu ostatnio widziany, znowu młodzieńczy, przemierza przestworza, złożyć popioły w słonecznym domu, cień purpurowy i złocista strzała. Miła woń znaczy podniebny szlak błysku, kardamon, kasja, nard, mirra, cynamon, plotą się, wiodą, zachęcają nawet... nim wstaniesz, znikną zdmuchnięte wietrzykiem. Zamilknie łopot nieśmiertelnych skrzydeł, lotnej legendy przedziwnej piękności. Jeśli chcesz znaleźć, na południu szukaj i nie tak nisko, podnieś głowę wyżej. Tam, hen, wysoko, płynie wciąż Erydan u jego brzegów łódź zacumowana. Stamtąd startuje olbrzymie ptaszysko, na wieki wieszczy śmierć i odrodzenie.2 punkty
-
Z cyklu Stonoga co wołali na nią Miłość (28 z lewej) Miłość nie czuła się najlepiej I poszła do doktora Doktor ją obejrzał I powiedział, najwyższa pora Aby troche odpocząć Ale trochę zluzować Nie pracować tyle I się w domu schować Nie wychodzić przez kilka dni Pod pierzyną siedzieć Łykać rozgrzewające proszki I co dobre wiedzieć Miłość pyta, ale co z ludźmi Jak ja będę odpoczywać Kto ich wypełni miłością Sami siebie będą zmywać Pokłócą się sami ze sobą Znienawidzą świat Kilka dni wystarczy A wokół będzie pełno wad Miłość nie posłuchała I w domu nie została Chora, ale robiła swoje Bo samej sobie nie kłamała Miłość rozumie Że smutny byłby bez niej świat Miłość ten świat buduje Już od setek lat. //Marcin z Frysztaka2 punkty
-
* z inspiracji Marianny lipa z lipy - rośnie zapas pitnego miodu w piwniczce lipa z lipy - stara zielarka suszy kwiaty na zioła2 punkty
-
W gęstwinie mroku Pośród wokalu istnień Las w końcu odetchnął Z ulgą - pełną piersią Bo pomimo opaski Hebanowej na oczach Słuchu użyczyła Mu gromada istot Chociaż bezszelestnie I na wskroś elegancko To jednak bezczelnie Z pasją podglądali Tajemniczą postać Z ognikami w oku Śmiało idącą Ścieżką wzdłuż potoku Gdy poświata księżyca Odkryła szczery uśmiech A gwiazdy rysy odkryły szlachetne Wiatr pierwszy ruszył Ku przyjacielowi Witając dotykiem go Bardzo dyskretnie Mężczyzna ukłonił się nisko Z wyrazem szacunku Wnet szklista powłoka Pojawiła się w oku Zdjął z głowy kaptur By oddać szacunek Siwe włosy emanowały Majestatem srebra "Długo mnie tu nie było" Powiedział wzruszony Zebrał wnet się w sobie Ruszył do przodu żwawo Rozwarto wrota królestwa Gdzie na niego czekano2 punkty
-
Wszystko dobrze się skończyło, a to co zaczęło na pewnym etapie znalazło pozytywny finał. Pokrótce postaram się tę historię opisać, ale jakiś sprawniejszy pisarz uczyniłby to znacznie lepiej ode mnie. Narrator niniejszego opowiadania wsiąkł bowiem w poezję, a tam jakoś krócej, metaforyczniej, z innymi szczegółami i przy innych akcentach. Interesujące narratora piosenki również mają zdecydowanie krótszy tekst, podobnie jak całe cykle internetowych wpisów i komentarzy, z którymi narrator zapoznaje się od czasu do czasu. No ale postara się uczynić tyle co może i opowiedzieć tę historię najlepiej jak potrafi. Zaczynamy. Tego dnia on, ładnie przed trzydziestką, miał luźny dzień. Nie kontaktował się z rodziną, ani z przyjaciółmi, miał wolne w pracy, a sprawy były poukładane. Dzień układał się po jego myśli. Wstał w pewnym rozgardiaszu, ale ogarnął rzeczywistość. Rzeczywistość go wcale nie przerosła. Czuł się swobodnie i w luzie, bo dzień nie nastręczał mu problemów. Nie oglądał telewizji tego dnia i nie zapoznał się z niepokojącymi doniesieniami z kraju i zagranicy, które zresztą od jakiegoś czasu starał się wypierać najmocniej jak potrafi. Wiedział tylko, że na dwudziestą ma wyznaczoną interesującą domówkę w gronie najbliższych przyjaciół. Miał sporo czasu żeby się do niej się przygotować. Mógł poświęcić niezbędny czas na toaletę, dopracowanie ubioru, kupienie jakiś smakołyków, czy wina na zaplanowaną z dużym wyprzedzeniem imprezę. Nie było zaskoczenia. Gdzieś o dwudziestej z minutami się na nią wybrał, zresztą chyba taksówką i chyba Uberem, na którą było go stać, bo sprawy finansowe miał całkiem dobrze ogarnięte. I pojechał z uśmiechem na twarzy i nie ma w tym nic dziwnego ani nadzwyczajnego. Zresztą każdy na jego miejscu tak właśnie by uczynił i w tym stwierdzeniu nie ma za grosz przesady. Ona podobnie, wiek gdzieś przed trzydziestką, zadbana, pewna siebie i uspokojona poukładanym życiem prywatnym. Nie miała tego dnia obowiązków pracowniczych ani domowych. Z pełną swobodą poczynań mogła sporo czasu poświęcić sobie. Mogła zadbać o należyty makijaż, czy o dobranie odpowiedniej garderoby. Z gracją godną influencerki nie miała problemów w zmieszczeniu się te, czy inne ubrania, które notabene posiadała od dłuższego czasu i to całą kolekcję niemalże na każdą okazję. I ona umówiła się z przyjaciółmi, a domówka wyglądała na interesującą. Wypoczęta, pachnąca, w pełni atrakcyjna i nawet pewna siebie i własnych przekonań udała się na spotkanie. I nawet jeśli pojechała na nie autobusem nie miało to żadnych przykrych konsekwencji. Miała prawo spodziewać się, że impreza będzie udana, choćby z tego tytułu, że miało na niej być obecne kilka jej najlepszych koleżanek. Wieczór zapowiadał się udanie i z pewną nadzieją, spodziewając się tego co najlepsze, wybrała się na spotkanie. Nikt nawet nie próbował jej swatać, a co za tym idzie czuła się w pełni komfortowo. I tak pojechała i nie było w tym nic złego, ani tym bardziej zdrożnego. Ot, życie damsko – męskie atrakcyjnych osób w wieku przed trzydziestką, gdzie zegar jeszcze nie tyka, albo czyni to znacznie wolniej. I usiedli razem obok siebie na wygodnej kanapie w salonie. Kanapa była duża, miękka, głęboka i w ładnych kolorach. Gdzieś pośród rozmów zatrzymali się na chwilę. I on i ona ze smacznym drinkiem w dłoni. I chyba poczuli tę swobodę i wygodę. I było tak jakby ta chwila się do nich uśmiechnęła. Dość powiedzieć, że okoliczności były tym obojga całkowicie sprzyjające. I chyba musieli się sobie spodobać, albo przynajmniej się sobą zainteresować. Chyba oboje poczuli gdzieś głębiej coś na kształt impulsu zainteresowania i zaciekawienia. Ona ładna influencerka, on zaradny gość, według zdań co poniektórych całkiem przystojny. Było coś swobodnego i ulotnego w tej chwili. I było w tym coś z wygody, która przecież – jak chcą niektórzy – wychodzi z mody. Konsekwencją tej sytuacji był fakt, że zaczęli ze sobą rozmawiać w sposób niezbyt zobowiązujący. I mieli możliwości zainteresować się sobą. Rozmowa była bowiem żartem, a nie opisem jakiś przykrych doświadczeń, czy prezentacją politycznych lub ideologicznych lub religijnych przekonań. W zasadzie oboje nie zdawali sobie większej sprawy co jest grane w tu i teraz i nie mieli głów obciążonych bagażem traumatycznych przeżyć. Ot, spotkali się przypadkiem i zaczęli ze sobą rozmawiać z jak to mówią błyskiem w oku. Życie obojgu jeszcze smakowało i oboje mieli gdzieś w tyle głowy frazę chwilo trwaj. Ona ładna, on przystojny. Ona uczesana, on ubrany. Ona uśmiechnięta, on pewny siebie. I ta kanapa, która złączyła ich dłonie, połówki ciał, toasty i poczęstunki. On siedział po lewej stronie kanapy, a ona po prawej. Gdybyś chciał zapewne znalazłbyś w nich jakieś wątpliwości, troski, obawy, lęki, nieporadności, ale te gdzieś niknęły przed przekonującym obrazem tamtej chwili. Słowem i w nim i w niej były gdzieś głębiej i akurat tamtego wieczoru nie miały najmniejszej ochoty wychodzić na światło dzienne, a nastrojowe okoliczności nie wymagały od nich żadnych poświęceń. Ot, było im obojgu wygodnie i dobrze czuli się we własnym towarzystwie. Niby nic, a jednak bardzo wiele. Ot sytuacja, że sprawy mogły się zacząć i pójść spokojnym i ładnym torem. I poszły, bo dlaczego niby miałyby nie pójść? Przyjaciele i znajomi mówili im, że nie ma przeciwwskazań. Nikt nie doszukał się niewierności, nieszczerości, złych intencji, ani tym podobnych przeszkód. Ot, tak zwyczajnie dosyć spodobali się sobie, inaczej przypadli sobie do gustu i mieli tę sposobność żeby później pójść gdzieś razem. I poszli. I znów wygrało dobre samopoczucie. I znów wygrał uśmiech. I znów wygrała życzliwość. I znów wygrało szczęście. I znów wygrała niemodna i niepoważana lub wypierana w niektórych środowiskach wygoda. I było w tym coś z obustronnego nie zdawania sobie sprawy, ale przecież niby dlaczego miałoby nas tak to aż razić? Czasem bywa tutaj dobrze nie wiedzieć, a oni nie wiedzieli i było w tym coś pięknego, naiwnego, subtelnego, niezobowiązującego, ulotnego, sympatycznego i ujmującego. Sytuacja ich ujęła, a co za tym idzie mogli być dla siebie ujmujący. Mogli się sobą zachęcić. Nie mieli żadnych powodów aby żałować sobie pozytywnych uczuć, więc nie żałowali. I tak po prostu, tak zwyczajnie byli dla siebie tego ładnego wieczoru intrygujący i interesujący. Cóż tak też się zdarza. Zdarzyło się i od tamtego wieczoru planowali już razem. Przypadek, los, przeznaczenie? Narrator tego nie wie i jeszcze przez dłuższy czas tego się nie dowie choćby dwoił się i troił pośród ksiąg wszelakich, czego notabene narratorowi wcale nie chce się czynić, choćby dlatego że i on bywa w życiu wygodny. Na imprezie wymienili się numerami telefonów, które rzecz jasna zabrali ze sobą. Wysłali sobie późną nocą po esemesie na dobranoc i w spokoju, dobrym nastroju i komforcie poszli spać do łóżka, a każde do swojego. Gdzieś około tydzień później w sposób ładny, bo przyjemną rozmową telefoniczną, która zabrała im jakieś dziesięć minut, umówili się na coś na kształt randki. Traf chciał, że mieszkali niedaleko siebie, co sprawiło że oboje mieli blisko do miejsca umówionego spotkania. W zasadzie oboje mogli pójść na nie spacerkiem, co zresztą uczynili, bo niby dlaczego nie mieli tak uczynić? I znów jakbyś gdzieś głębiej w nich oboje zajrzał sytuacja nie była pozbawiona wszelakich obaw, ale po cóż mielibyśmy tak naprawdę to czynić? Znów oboje mieli wolny dzień od pracy, mało obowiązków domowych, niewiele zobowiązań, a co za tym idzie z większą niż zazwyczaj przyjemnością mogli wybrać się na umówione spotkanie. Ona znów mogła się dobrze i starannie ubrać, a on miał tak zwany portfel i wcale nie musiał proponować dzielenia rachunku za kawę na dwoje. Zaraz się też okazało, że w gruncie rzeczy myślą podobnymi kategoriami, że dobrze im się ze sobą rozmawia, że potrafią się sobą interesować, a ci wszyscy jego i jej byłe i byli nie pozostawili w ich życiu spustoszeń, które jakoś tak we dwoje trzeba by było przegadać, przeboleć lub przemóc. Traf chciał, że oboje nie musieli przetrawić jakichś ważnych kwestii wymagających szeregu konsultacji i uzgodnień. Nie trapiły ich również – ach młodość i jej niepodważalne prawa – żadne jakoś nadzwyczajnie bolesne wyrzuty sumienia. Kawa była smaczna, choć nie najtańsza, a ciastka niczego sobie, choć również do najtańszych nie należały. On jako że jak wspomniałem miał portfel ze sobą mógł z wygodą zapłacić rachunek i mógł okazać ciut klasy wręczając napiwek kelnerce w wysokości jak to mówią w sam raz. Znów ona dla niego i on dla niej byli jak mawiają atrakcyjni. A, bo bym zapomniał, a przecież to bardzo ważna informacja, randkę przesiedzieli na dwóch różowych leżakach, wsłuchując się od czasu do czasu w ładną i nie najgłośniejszą muzykę, zresztą zaśpiewaną i skomponowaną przez kogoś, kogo niestety nie udało mi się rozpoznać, a nie mam jeszcze aplikacji w telefonie ku temu, zresztą jak całego szeregu innych - ponoć niezbędnych - aplikacji w komputerze komórkowym. c.d.n.2 punkty
-
Jakże mi w prawdziwej dusz wspólnocie Wskazywać wad. Miłość nie miłością Gdy się nowej poddaje ochocie, lub zraża odstępcy niestałością. O nie! Miłość jest jak znak niezmienny Burzom przygląda się niestrwożona; Jest jak statkom blask gwiazdy promienny, Tajemny, choć wysokość zmierzona. Miłość nie jest błaznem czasu, godnie Znosząc niknące młodości ślady; Nie zmienia się przez krótkie tygodnie, Lecz trwa w stałości po skraj zagłady. Jeśli w tym błąd ktoś by zilustrował, Jam nie pisał, ani nikt nie miłował. 116 ze względu na swój temat jest dziś najbardziej znanym sonetem i bywa wygłaszany przy okazjach matrymonialnych. Tajemny, choć wysokość zmierzona - na statku nawigator mierzył wysokość kątową gwiazdy polarnej, żeby ustalić szerokość geograficzną. Poezja poezją, ale ta strofa ma sens praktyczny. Pozostałe też mają sens. I William: Let me not to the marriage of true minds Admit impediments. Love is not love Which alters when it alteration finds, Or bends with the remover to remove. O no! it is an ever-fixed mark That looks on tempests and is never shaken; It is the star to every wand'ring bark, Whose worth's unknown, although his height be taken. Love's not Time's fool, though rosy lips and cheeks Within his bending sickle's compass come; Love alters not with his brief hours and weeks, But bears it out even to the edge of doom. If this be error and upon me prov'd, I never writ, nor no man ever lov'd.2 punkty
-
@Rafael Marius to prawda - promieniowanie el-mag a lokalne podwyższenie temperatury i zmiany nowotworowe mózgu - były takie badania, publikowane nawet 20 lat temu. Jak widać - nie miało to wpływu na dalszy rozwój GSM, a że każdy wynik badania można podważyć, więc "hulaj dusza..." Jakie jeszcze negatywny wpływ mają telefony komórkowe (jak zresztą cały rozwój cywilizacji) - dowiemy się w przyszłości (albo - nie...)2 punkty
-
To jeszcze lepsze. Technika faktycznie zmienia ludzi. Ostatnio słyszałem kilka hipotez od neurologów, że smartfony powodują zmiany w mózgu. To nie jest jeszcze pewne 100%, Są one bardzo niekorzystne. Upośledzają funkcje postrzegania.2 punkty
-
Prowadź mnie za rękę, prowadź na drugą stronę drogi. Idę pod jadący samochód nie wiedząc co robię. Za ścianą zostawiłem samego siebie, zmiany dokonałem, na gorsze. Gorszy człowiek ślepy i głupi prosi o pomoc bo sam nie wie co robi. Tylko Twój głos słyszę i zapach Twoich słów czuję, ufam tylko Tobie. Podążam tylko za Toba, dotknij mojej duszy bo tego potrzebuje.2 punkty
-
Jak co dzień siedzi i coś gryzmoli Zapatrzony w Tolkiena Mówi, że mógłby to robić do woli Chyba, że przejdzie mu wena Strona po stronie się zapełniają Czyżby wybitne dzieło? Lecz zaraz, zaraz; coś tu nie gra Gdzie fabułę wcięło? "Chleba z tego nie będzie" Pomyślał sobie (i szczerze mówiąc, nie był w błędzie) "Nie samym zasiłkiem żyje człowiek" Jak mawiał starożytny mędrzec Roboty szukać nie chciał wcale Choć żona mu kazała Co nie powinno dziwić Dwójka dzieci do utrzymania (a ona kokosów nie zarabiała) Co było dalej? Sam nie wiem Lecz główna myśl jest taka Bycie artystą To nie jest żadna praca.2 punkty
-
@Giorgio Alani Jeśli artysta utrzymuje się ze sztuki To najczęściej zapomina o co w sztuce chodzi Tak to jest ze złymi motywacjami2 punkty
-
Sorry, że się tak podczepiam, ale mnie zaintrygowało i dorzucę swoje trzy grosze :) Bo już samo słowo "powiązane" nasuwa mi na myśl nici (choć w wersji ostrzejszej mogłyby być łańcuchy, ale i one mają przecież splot (!)), to tak lingwistycznie. Ale i biologicznie się dopowiem :) Mamy bowiem w przyrodzie coś takiego, co się nazywa wrzecionem kariokinetycznym. I to od tego wrzeciona zaczyna się życie eukariotycznych komórek. Mamy też nici bądź łańcuchy kwasów nukleinowych, które są nośnikami genetycznych informacji. To tak na tę chwilę mi się umyśliło :) A powracając do wiersza - chyba będę do niego przywiązana sentymentem :) Pozdrawiam serdecznie :) Deo2 punkty
-
upalne lato na miododajnej lipie brzęczenie pszczół słoneczny ranek na miododajnej lipie pracują pszczoły2 punkty
-
Oj tak, w internecie trzeba wyostrzyć szósty zmysł:), żeby nie dać się zwieść. Dziękuję2 punkty
-
Fakt :);) Dzięki i też zdróweczka :) No na to wygląda:) Dzięki i też pozdrawiam Prawda, kwiaty się nie maskują:) Ale jak się uważnie przypatrywać twarzom to maski stają się często przezroczyste :) Dziękuję No, może ciut ;) Dzięki2 punkty
-
2 punkty
-
@Giorgio Alani Prawdziwy artysta jest niebieskim ptakiem i nie dba o pracę. Nie do tego został stworzony.2 punkty
-
poranki spokojne i powolne bez telefonu wpatrzona w książkę obiecującą tobą wilgocią kiedy ciepłą bryzą orzeźwiającymi kroplami spadasz na moją nagą skórę a potem rozsypana kapię z powrotem1 punkt
-
@Waldemar_Talar_Talar Dziękuję i również pozdrawiam z uśmiechem :) @Wiesław J.K. Dziękuję i również serdecznie pozdrawiam :) @poezja.tanczy Dzięki. Bardzo mnie cieszy twoje uznanie. Pozdrawiam serdecznie @Rafael Marius Dziękuję bardzo za trafny komentarz do wiersza. Byle bez lęku iść przed siebie, choć nie zawsze się da. Może poprostu trzeba zaakceptować naturę "nieznanego" ;) Dzięki za uznanie i pozdrawiam cieplutko @iwonaroma Dzięki, to miłe że tak uważasz. Z natury jestem sceptyczna, choć wierzę w cuda ;) Jest to zstem podwójny sukces ;) pozdrawiam serdecznie @Starzec Dziękuję i pozdrawiam z uśmiechem :) @corival Dziękuję za miły komentarz. Cieszę się, że doceniłaś moją twórczość określając ją w ten sposób. To dla mnie ważne, bo wciąż pracuję nad własnym stylem. Wcześniej wszystko trafiało do szuflady. W końcu się odważyłam i udało się :) pozdrawiam cieplutko @Tyrs Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
@Rafael Marius Zabawa znana mi z opowieści starszych w mojej rodzinie - zainicjowałem te wspomnienia chyba ja, jak przyniosłem kalejdoskop zmajstrowany z kolegami na podwórku. Wspólnota zawsze była ważna wśród dzieciaków :) bardzo fajny wiersz.1 punkt
-
@Rafael Marius mi jest budzik niepotrzebny, wstaję naturalnie o 7 :) z rzadka wcześniej lub później, no chyba, że sobie założę dłuższy sen:)1 punkt
-
@Rafael Marius dziewczęta tylko to układały, nie chłopcy, to odważny byłeś:) stokrotki, firletki, koniczyny wkładałam pod szkiełko, robiłam tez mniejsze cuda:)1 punkt
-
@Rafael Marius znajdowałam na polnej dróżce, nie było tego aż dużo, było czysto:) deszcz je odmywał:)1 punkt
-
Tak, matematyka, w tym ekonomia, królową nauk. Mała podaż i wysoki popyt kształtują cenę, ale rynek jej może nie zaakceptować i oferent zostaje z towarem. Wiele szkoleń w korpo za mną:).1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Deonix_ Bardzo interesujące informacje. Tego nie znałam :) To akurat znana mi informacja Niemniej bardzo dalekim strzałem można by podsumować Twoje dopowiedzenie, że najwyraźniej ludy starożytne "przeczuwały" jakby, że życie rozpoczyna się od wrzeciona i nici. Abstrahuję oczywiście od tego, że odkrywcy tych biologicznych elementów nazwali je z pewnością tak, jak im się one wizualnie kojarzyły... ale to inna bajka. Bardzo dziękuję za czytanie i komentarz. Miło mi, że wiersz do Ciebie przemówił. Pozdrawiam :)1 punkt
-
ZwierzoSzyki mają w tytule dopisek "tylko o kim te wierszyki" :) Szerszenie też nie zaszły mi za skórę Dziękuję za czas i polubienia @Rafael Marius @iwonaroma1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Asia Rukmini Ten wiersz jest o mojej córce, właśnie skończyła 18 lat.Jest w lekkim spektrum autyzmu, ma problemy z nawiązywaniem znajomości. Więc znam temat. Cały czas pracujemy, efekty są, ale idzie to bardzo powoli. Dziękuję za zainteresowanie wierszem i życzę odwagi i wiary w siebie. Pozdrawiam. @corival Dziękuję za świetną interpretację i zainteresowanie. Miłego dnia. @Rafael Marius Wiersz jest prezentem na 18 urodziny córki. Może posłucha?1 punkt
-
@poezja.tanczy Niezła ocena. Przy okazji może wyjaśnię kilka rzeczy... W wielu źródłach, jeziorach, czy rzekach, w miejscach przyporządkowanych rozmaitym kulturom, znajdowane są przedmioty powiązane z tkactwem. Badacze szukali powiązań i okazało się, że da się takowe zidentyfikować. Ogólnie wrzeciono ręczne identyfikowane było jak kosmiczne wrzeciono, obraz wszechświata. Czyli każda prządka przy pracy jest boginią losu, bo jej życie wiąże się z księżycem, który wszak jak każdy człowiek rodzi się, przeżywa rozkwit i umiera, by narodzić się na nowo. Poza tym księżyc wpływa na kobiety i na wodę, więc tka losy ludzi, tak jak i bogini losu. Tkaczkami były Mojry, Parki, Norny i Walkirie. Artemida miała przydomek "przecinająca pępowinę", albo "trzymająca złotą kądziel" Ejlejtyja - bogini porodów o przydomku "dobra prząśniczka" Co do źródła przeznaczenia: w nordyckiej mitologii u korzeni jesionu Yggdrasil (który utożsamiany był właśnie z osią kosmiczną, czyli podobnie jak kosmiczne wrzeciono) tryskało życiodajne źródło Urd, źródło przeznaczenia. To może tyle gadulstwa. Pozdrawiam :) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Waldemarze, również pozdrawiam serdecznie :) @Leszczym Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam :) @iwonaroma Miło mi, że poświęciłaś czas na zajrzenie tutaj. Pozdrawiam :) @Rafael Marius Cieszy mnie, że zerknąłeś. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Greckie, rzymskie, skandynawskie boginie. Łączyłaś mity w nową jakość, czy brak mi wiedzy? Wiersz ma klimat. Nie wadzi ni słowo i nic nie brakuje. Ładnie. Bb1 punkt
-
1 punkt
-
@Anna_Sendor Witaj! W tym wierszu, sztucznym z resztą widać błędy stylistyczne! To! Jest bardzo ciekawe... Dlatego chciałbym zapytać Cię, czy mogłabyś zapytać 'czat gp' o jego serce w sztucznej inteligencji?(przykładem wiersz, pt. Kim jesteś sztuczna inteligencjo, i co czujesz?); ja osobiście nie korzystam, bo nie chcę! Uważam, że dla Ludzkości to jest złe. Pozdrawiam1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne