Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.06.2023 w Odpowiedzi

  1. jestem dużym podobieństwem z odrobiną inności po tym mnie poznajesz jednocząc się zawsze trochę odstaję to moja cała wolność
    7 punktów
  2. Moje skruszone, potulne myśli przepraszają, że ciepłolubny czas jak zwykle objawił się nie w porę. Sumienie, zbyt prędko rozpoznane, staje się naturalną łzą, przemienia w zwierciadło, w którym dostrzegasz szept duszy. Piętno, zadane złudzeniom przez zbyt łakomy poranek, płynie wraz z prądem światła, narusza piedestał, na którym opierał się bezmiar macierzystej wieczności. Skrzypią łzy pod podeszwą serca, pada deszcz, tak ironicznie czarny, tak bojaźliwy i bogobojny. Nie, zbyt wyboiste są te ścieżki, wiodące za granicę stracenia, między skały - tam kona ostatnie źdźbło trawy, tam trwa zadośćuczynienie, skrzętnie powierzone rozpostartym dłoniom Boga. Jesteś dostatecznie niedaleko, żeby wskrzesić odbicie w szybie, żeby nasycić namiętność, zaginioną pośród ckliwych wołań o jeszcze.
    6 punktów
  3. między pierwszą a drugą wskazówką jest chwila okno otwiera dzień zaspane słońce turla się między wersami sosny tańczą wokół zieleni twoje oczy mówią wierszem pod gruszą śpią poeci spacyfikowani letnim winem
    5 punktów
  4. Jak szybko gaśniesz, tak szybko wzrośniesz W tych, co ich zostawisz gdy odejdziesz; Krew świeżą, darowaną w życia wiośnie, Swoją nazwiesz, gdy w starość wejdziesz. W tym żyje piękno, rozkwit i mądrość; Bez - szaleństwo, rozkład i zatrata: Gdyby jak ty, cała była ludzkość W trzy lat tuziny nie będzie świata. Kogo natura zachować nie chce, Brzydcy, głupi niech mrą bezpotomnie. Im większy dar, tym więcej dać zechce; W wianie, którym cieszysz się ogromnie: Wszak swą pieczęcią cię uczyniła, By cię kopiując, nie utraciła. - "im większy dar..." Uczeni wskazują, że to odniesienie biblijne (Mt 25:29). A powyżej coś jakby lekki przedsmak eugeniki... I William: As fast as thou shalt wane, so fast thou grow'st In one of thine, from that which thou departest; And that fresh blood which youngly thou bestow'st, Thou mayst call thine when thou from youth convertest. Herein lives wisdom, beauty, and increase; Without this folly, age, and cold decay: If all were minded so, the times should cease And threescore year would make the world away. Let those whom nature hath not made for store, Harsh, featureless, and rude, barrenly perish: Look whom she best endowed, she gave the more; Which bounteous gift thou shouldst in bounty cherish: She carved thee for her seal, and meant thereby, Thou shouldst print more, not let that copy die.
    5 punktów
  5. wolę napisać wiersz? Czy na nią spoglądać? Jednak spoglądać. Czy chcę być różą czy mną? Jednak mną. Przepraszam Poezjo. Przepraszam Różo.
    4 punkty
  6. z przepowiedni majowych wiem że będzie czerwiec słońcem topniejącym rozlany - na niebach i na obłokach w pieśniach słowików porannych z dala rozbrzmiewa już pasikoników szemranie z twoich rąk czytam że ty mój - kochany oczy patrzące wymownie też przywłaszczam i oddech gorący czerwcem zmieszany
    4 punkty
  7. Ten pierwszy raz Ta pierwsza łza To pierwsze milczenie To pierwsze westchnienie Niech będzie w moim sercu Głęboko pogrzebane I na dnie schowane
    4 punkty
  8. Niepewność w powietrzu poezja w głębokiej wodzie wszyscy mili ludzie zgnieceni w tłumie zamknięci w lodzie pozwólmy jednej osobie patrzeć się w morze za długo i bezsensownie delirium w betonie szklane ryby w kartonie zwróćmy chociaż jednej śmierć w wolnym ogromie za dziko i bezpowrotnie syreny z mętnej plaży śpiewają jakby wiedziały nigdy nie istniały
    4 punkty
  9. jeden gest i jestem z tobą pretekst w głowie słowem duchem jesteś nieodkryta a odkrywca w siódmym niebie będzie to wiem
    3 punkty
  10. "Proszę pani, proszę pani! Dostałem piątkę z drogi krzyżowej." Dzieli się dobrą nowiną uczeń obsadzany w roli kozła ofiarnego.
    3 punkty
  11. Postawiła się i zawalczyła o kompletny zestaw nieidealnych ideałów niczym ze szlachetnej paczki dla dziecka Tyle tylko że wcześniej nie sprawdziła oczywistości jak dwa razy dwa że postacie gazetowe rozpaczają i przeżywają samotność Twardzi bonzowie gdzieś na topie piramidy piramidalnej od wielokrotnego nieszczęścia w wygodzie anonimowości środków na życie zacierali i zacierają grubawe paluchy i ślady Nigdy nie szło ich poprawić czy zmienić Zresztą i miasto i wieś i trójmiasto zapatrzone niejedną istotną rolą i tak tętniło i tętni przestraszonym życiem. Warszawa – Stegny, 09.06.2023r. Inspiracja - poetka TylkoJestemOna
    3 punkty
  12. Ty wazon namaluj miła ja kwiatki a potem pójdziemy na łąkę By upiększyć lotem motyla nasz wspólny obrazek Który po powrocie do domu zamkniemy w złote ramki Żeby lot tego motyla trwał wiecznie a nie chwilowo jak w bajce
    3 punkty
  13. Skąd płomień równy w jego szaleństwie Kwitnie z ciszą ogrodu zasianą wieczorem Który cienie grzebiąc rozbudza nadzieję A żal wydarty sercu bierze w łez niewolę Nie spętam go słowem bo i tak mi ucieknie Choć jest ona zaledwie wolności namiastką Czasem myślę że jest moim złudzeniem Lecz nie raz jedynym co mi zostało Wciąż mieni się namiętność w oczach Pamięci o niej nie wyrwę z korzeni Dopóki pragnę niech gasną słońca I niech każdy zachód umiera w nadziei
    2 punkty
  14. w Nim złączyć się z miłością i przeżyć każdą śmierć
    2 punkty
  15. Czułem lekki podmuch wiatru Smugał moją twarz delikatnie Czy mogłem zatrzymać ten czas? Leżąc z wami na pachnącej trawie Przecież ta sielanka Nie mogła trwać wiecznie Myślę o tym patrząc na Kawałek nieba czekający na mnie Niecierpliwy głos mnie woła A co jeśli go okłamię? W sekrecie przed samym sobą A potem znów się obudzę Ach złote sny chociaż Nie chcą to ustępują Szarej rzeczywistości Asertywnej w swej naiwności Morfeuszu tym razem zostań Kolejnego dnia symbiozy Rozchwiania z równowagą Nie będzie dane mi wytrzymać
    2 punkty
  16. Świat jest : bez skazy, szlachetny, łaskawy, szczery, miłościwy… Nie- nie- nie- nie…
    2 punkty
  17. @kwintesencja taka pogoda za oknem - przepiękna, napełniająca wieloma cudownymi uczuciami 😊 Dziękuję i pozdrawiam ciepło :) @Tectosmith dziękuję pięknie :) Pozdrawiam czerwcowo 😊 @duszka dziękuję :) Bez serca ciężko się pisze, choć oczywiście można, ale ja wolę z ❤️ Pozdrawiam :)
    2 punkty
  18. Gdy na górę się wspinacie i ochotę wielką macie, może to być wasza wina, jeśli zejdzie w dół lawina.
    1 punkt
  19. Zatruję Twój umysł mym sercem z hebanu. Zatruję mój umysł Twym sercem ze smoły. A Zaimkoza Cię zeżre! 01.05.2023
    1 punkt
  20. A dziękuję za miłe słowa. Ja mogę być, bo jestem wege, a do tego kiedyś byłem muzykiem amatorem, zatem zagrać potrafię nie tylko na nerwach. A zdjęcia świerszcza nie mam pod ręką. U mnie w okolicy ich nie ma. Być może to sprawa kosiarek. Dla nich i dla wielu innych owadów to zagłada. @violetta @Ewelina Mam za to złotą i piękną jak czerwcowe słońce różę. Te dwa małe czarne punkciki na dole to mrówki.
    1 punkt
  21. Zielony busz traw i paproci Wabi mnie w głąb ogrodu Gdzie błyska szmaragdowe Oko wodnego oczka Całego w rzęsach I rechocie żab Te co wyszły na brzeg To już księżniczki W oczekiwaniu na Królewicza I pocałunku który odmieni Ich niesłusznie żabi los. Mała Marysia Wstrzymuje oddech Zamyka oczy i cala drży Gdy biorę ją za rękę Jeszcze chwila I zapadnie cisza W tej bajce A po nas przybiegnie Biały koń
    1 punkt
  22. Mam ulubiony sweter i ulubiony kubek i kilka długopisów, których nigdy nie gubię. Spisuję nimi chwile na białych, pustych stronach. A każda myśl o Tobie to moja ulubiona. I tylko Ciebie nie mam, a miałeś być na życie. Twoje imię rozmyte smutkiem w bladym zeszycie. Został mi ciepły sweter, który otula ciało, resztka herbaty w kubku, lecz bez Ciebie to mało.
    1 punkt
  23. nie warto płakać po facetach bo on jak pszczółek - dziś zdobycz łatwa w oczach ma jedno w ustach peta a rozum trzyma w swoich zabawkach nie wszystko tyczy całej nacji muszę przeprosić pochylić czoła trafiają się faceci zacni ich nie uwiedzie jakaś tam goła :)
    1 punkt
  24. Popieram nie-nie...:)))
    1 punkt
  25. nasza miłość jak grono dojrzałe w nim słodycz z dodatkiem fermentu by wino było klarowne powoli krzepniemy w objęciu
    1 punkt
  26. Wyschniętą rzeką ulica płynie zasnuta spalin dumnym orszakiem wygody cielec przyjmuje hołdy hałas procesją sunie na gapę. Na targu szczęścia dusze z plastiku przymiarka marzeń na sukces nowy stare naturą światło zgaszone sztucznością szumi zapach zachwytu. Koszyk niczego kolorów pełen wśród nich kilogram śmierci ukryty przynęta wabi uśmiechem słodkim| życie na raty możesz zakupić.
    1 punkt
  27. @poezja.tanczy Wyśmienity !!
    1 punkt
  28. Ciekawy temat do przemyśleń. Czy obcość jest brakiem? Jeśli tak, to sami ją tworzymy. Wielka odpowiedzialność. Inna sprawa, że bez obcości nie ma życia. Czyli może i życie tworzymy. My. Sami. Napędzamy. Hmm Ciekawe.. trzeba to przetrawić
    1 punkt
  29. @Rafael Marius U mnie na szczęście jeszcze jest :) Fajne wiersze pisze i zadaje mnóstwo interesujących pytań :)
    1 punkt
  30. @Corleone 11 Jestem pewna...😊
    1 punkt
  31. Nie lubię gdy kwiaty więdną gdy ptaki śpiewać przestają Nie lubię słuchać kłamstwa śmiać się z oczywistej prawdy Nie lubię gdy głodni głodują gdy nie doznają uśmiechu Wszystkiego co jest mocno złe gdy niewinne dzieci umierają Za to lubię gdy kwiaty kwitną gdy ptactwo jest rozśpiewane Gdy głodni są najedzeni wojny śmierci nie powtarzają Takie życie proste i otwarte chce uwiecznić w tym wierszu Szczerym od serca pisanym które nie jedną przeżyło ranę
    1 punkt
  32. @Ewelina wiersz przepełniony letnim ciepłem i namiętnością, piękny!
    1 punkt
  33. Modyfikacja dawnego tekstu –––––––——/?——————— Specjalnie przyszedłem na cmentarz, żeby przezwyciężyć strach. Podobno to znakomita terapia i szansa na zwycięstwo. Najpierw uwierz w istnienie wroga, następnie rozpracuj na ile to możliwe, jego słabości, żebyś wiedział z czym walczysz i jakie środki zaradcze zastosować. A zatem stoję między grobami i czekam na powtórkę z rozrywki. Zupełnie nie wiem, co jest naprawdę, a co tylko w głowie. Chociaż wczoraj na przykład wdepnąłem w namacalny, dowód. Przylepiony do podeszwy, śmierdział jak jasna cholera. Jednak pewności nie mam, czy faktycznie coś czułem, czy tylko umysł tak postanowił. Teraz stoję i czekam. Zawsze początek o tym samym czasie. Sześć minut po szóstej. Zaczynają jak zwykle bardzo spokojnie. Niczym muśnięcie motylich skrzydeł. Tyle, że czarnych ze srebrnymi obwódkami. Pełzną nisko na ziemi, z niekształtnym szelestem. Wiem, że to one. Nie wszystkie. Mam w środku jeszcze białe, lecz one nie wyłażą na zewnątrz. Nie chcą być pobrudzone, walczyć jak równy z równym. Czuję je w sobie odczuwając ich lęk. Zawsze tak samo. Może dzisiaj będzie inaczej. Żebym chociaż zobaczył szarość. Jest ich coraz więcej. Wyłażą z mojej głowy. Z oczu, z nosa, z uszu. Suną na dół. Czuję obrzydliwe, wilgotno zimne, łaskotanie. Jeszcze w miarę spokojne. Czarne rozpłaszczone koty. Lecz z każdą chwilą są coraz bardziej agresywne. Nie mogę ich w żaden sposób zniszczyć lub nawet złagodzić niekomfortową sytuację. Podejmują jak zwykle nagły frontalny atak. Mam wrażenie, że stoję w czarnej falującej rzece. Zadają rany, chociaż nie widzę żadnej krwi. To raczej oddzielne skrawki umysłu odczuwają ból. Aż nie mogę uwierzyć, że nie wirują wokół szarych fałd, schowanych pod sklepieniem z twardej kości. Dlaczego wybrały właśnie te długaśne, zakręcone u dołu kolumny, w zabłoconych butach? Zawsze tak samo. Powtarzają to jak mantrę. Widocznie nie wszystkie zamiary wroga, są mi znane. Paskudnie płaskie, ciemne, prześwitujące plamy. Widzę przez nie chodnik. W tej właśnie chwili, początek tego, co mnie najbardziej przeraża, chociaż przeżywałem to już wiele razy. Wiem co za chwilę nastąpi i nie mogę tego zmienić. Są niezniszczalne, uparcie powtarzają ciągle to samo. Kształtują z samych siebie, to co zwykle. Stanowczo i dokładnie. Baz pośpiechu. Wiedzą, że nie ucieknę. Jestem wewnątrz, ale nie w takiej zwyczajnej drewnianej. Stoi pionowo. Ściany uplecione z lepkiej, czarnej koronki. Jestem wewnątrz kokonu z pajęczyny, w kształcie trumny. Po wewnętrznej stronie, łażą malutkie trupie czaszki, na srebrnych włochatych nóżkach, wymachując tycimi narzędziami, w kształcie wspomnienia żniw. W innej sytuacji, byłoby to nawet zabawne. Tyle razy je widziałem, że nie powinno to robić na mnie żadnego wrażenia. Jednak teraz zaczyna być inaczej niż zazwyczaj, co jest dla wielce niepokojące. Nie wiem, co będzie za chwilę. Trumna jest coraz mniejsza. Zimne ścianki dotykają ciała. Odczuwam cholerną klaustrofobię. Twarde czaszki wyżerają otwory wszędzie, gdzie tylko mogą. Wchodzą w każdy zakamarek opakowania duszy. Przybywa ich coraz więcej. To tylko pokręcone urojenia. Tak myślałem jeszcze przed chwilą, ale teraz pewności nie mam… gdyż nie jest tak, jak być powinno. Czuję, że łażą pod skórą, chociaż wizualnie nie dostrzegam żadnych zmian. Odczuwam przemożną chęć wyjścia na zewnątrz, by głęboko odetchnąć, zaczerpnąć chociaż stęchłego powietrza, bo przecież innego w moim umyśle nie ma. Nic z tego. Im bardziej rozpycham wilgotne śmierdzące ściany, tym bardziej są bliżej mnie. Zmuszony jestem oprzeć plecy o koronkowe wnętrze trumny. Na ile to w ogóle możliwe, chce być jak najdalej, gdyż na przeciwległej ścianie, widzę przylepionego trupa. Wygląda jak płaski rozkładany obraz. Bardzo cuchnie, a zniekształcona twarz –z okiem na zewnątrz i bez ust – kogoś mi przypomina. Na domiar złego spleśniałe ciało, złośliwie prześwituje. Zauważam przez wnętrzności zwłok, nagrobki na cmentarzu. Jedno na drugie nachodzi. A właściwie całe wnętrze jest teraz półprzezroczyste. Wiem, że po drugiej stronie, czeka w miarę normalny – czyli jaki? – przyswajalny świat. Jest na wyciągnięcie ręki, ale nie mogę go nawet dotknąć. W pierwszej chwili nie wiem, na co dokładnie patrzę. Dostrzegam jakieś białe plamy na cmentarzu. Dopiero po jakimś czasie uświadamiam sobie, że na każdym grobie, siedzi przykucnięta niewielka dziewczynka, w białej sukience. W tym cały półmroku, wygląda to niesamowicie. Niczym białe kwiaty, na ciemnych nagrobkach. Albo raczej łabędzie śpiewy. Nagle wszystkie w tym samym momencie, spoglądają w moim kierunku. Nie widzę ich twarzy. Tylko dwa żółtawe punkty zamiast oczu. Jednocześnie rozkładają delikatne ręce. Przeobrażają w skrzydła. Są białe, ale strasznie postrzępione. Wiele piór chłoną nagrobne płyty. Białe żaglówki z wysokiej fali, wchłaniane przez mogiły, niczym topniejące grudki zapomnianego śniegu. Słyszę delikatne trzepotanie. Dziewczynki wzlatują ponad groby. Krążą dość wysoko, oświetlane blaskiem srebrnej tarczy. Szare cienie, deformowane na pomnikach i nazwiskach zmarłych, cicho szeleszczą ostatecznością. Nie wiem zupełnie, czy chcą mnie zniszczyć, czy pragną uratować. Krzyczę wniebogłosy, tak na wszelki wypadek. Nic z tego. Kokon jest dźwiękoszczelny. Krążą coraz wyżej. Niektóre są widoczne na tle księżyca. Z jednych grobów wypełzają błękitne wstążki, a z innych szare. Tylko z nielicznych, złotawe warkocze płomieni. Zauważają mnie. Zniżają lot. Słyszę zanikający szum skrzydeł. Lądują wokół trumny. Patrzą na żółtymi oczami. Czuję ciepły oddech i widzę z bliska ich twarze, ale nie mogę określić wyglądu. Jakbym nigdy w życiu takiego czegoś nie widział. Patrzę, ale mój mózg nie przemienia widoku w zrozumiały obraz. Zaczynam wierzyć, że mi pomogą, chociaż sam już nie wiem, w co wierzę tak naprawdę. Trumna jest nadal wokół, ale chociaż obraz zwłok zniknął. Na jego miejscu dostrzegam złotawą poświatę oraz szaro białe plamy, pulsujące na ścianach. Może wreszcie ze mnie wyszły i zaczęły walczyć. A one widząc, że sam sobie pomagam, przyfrunęły, by dodatkowo pomóc. Nie mam bladego pojęcia, co to wszystko znaczyć. Dziewczynki skrzydłami, otaczają ażurową trumnę. Dotykają jasnych cząstek. Wszystko zaczyna skwierczeć i dymić. Jakby jedno do drugiego zupełnie nie pasowało. Tak naprawdę nie wiem, czy chcą mnie zabić, czy wręcz przeciwnie… pragną zniszczyć niechcianą skorupę, w której szaleje uwięziony umysł. Szczur w klatce, w którym ściany są blisko, a jednocześnie tak daleko, gdzie na horyzoncie widać drzwi, do których już dawno zgubiłem klucz. Podejmuję ryzyko. Nic więcej nie mogę uczynić. Zupełnie niespodziewanie trumienny kokon znika. Dziewczynki też. Nie wiem, co było grane. Jeszcze nie bardzo rozumiem, sens koncertu. *** Specjalnie przyszedłem na cmentarz, żeby przezwyciężyć strach...
    1 punkt
  34. @Corleone 11 Tu chyba nie masz wybóru....
    1 punkt
  35. @violetta to ja jestem jak pasikonik ☺️
    1 punkt
  36. @Corleone 11 To bardzo miłe...
    1 punkt
  37. @JuliaKoszal Moja towarzyszka, czarna z natury Zebrana przez murzyna, co nie stronił od prokuratury :)
    1 punkt
  38. Ta kobieta, tak, to ona. Idę za nią od dłuższego już czasu ulicami pustego miasta. Słyszę stukot jej obcasów ginący, gdzieś między kamienicami. Chcę jej powiedzieć, chcę jej wyznać… Podążam, zatem — krok w krok, śledzę… Głupio mi, ponieważ czuję się jak szpieg, jak tajny agent w szarym prochowcu z podniesionym wysoko kołnierzem. Jak szpieg w mrocznym, czarno-białym kryminale noir z Humphreyem Bogartem, który dla niepoznaki czyta gazetę albo przegląda okładki ustawionych w witrynie księgarni książek. I przemyka chyłkiem pod osłoną nocy, bądź w jaskrawości świtu. Ale wbrew pozorom, ściga ją jako koneser piękna. Muszę jej to powiedzieć, przyznać się wreszcie do miłości. Widzę, jak rozgląda się, jak patrzy. Jak tonie w błękicie nieba, niosąc naręcza czerwonych róż, liliowego bzu, co omdlewa wonią melancholii i tęsknoty… — za czym? Za tym o czym od dawna marzę. A czy i ona marzy? Czy obserwuje mnie? Zerka? Staram się dojrzeć, usilnie dowiedzieć, lecz oślepia mnie jaskrawy refleks odbijający się od szyby w wielkiej galerii obrazów, kunsztownych fresków. Choć, teraz widzę, widzę wyraźnie. Przegląda się w słońcu, podziwiając swój jasny profil i spleciony warkocz swoich cudownych czarnych włosów. Widzę to, skryty w głębokim cieniu po drugiej stronie ulicy. I widzę ją całą w słońcu, w całej tej potędze upojnego lata… Wiem. Jerzy Pilch pisał podobnie, choć nie chcę się absolutnie do mistrza porównywać. Ależ skąd! Daleko mi do niego. Oparłem się tylko o jego tekst z pierwszego rozdziału „Pod Mocnym Aniołem”. Tylko, że on, to znaczy jego bohater, słuchał czeskiego saksofonisty tenorowego Feliksa Slováčka, ja słucham ambientu. Tak więc, chciałbym ją móc dogonić i zajść jej znienacka drogę a wtedy, skłoniłbym się szarmancko i ucałował jej dłoń. Choć nie wiem, czy lubi, kiedy się ją całuje w dłoń. Być może wyrwałaby ją z obrzydzeniem, podnosząc głos w ostrej reprymendzie, tak właśnie, kiedy się chce odgonić od siebie kogoś o podejrzanej proweniencji? Nie wiem. Być może aż nazbyt staram się przyozdabiać przedziwną metaforą o wielopiętrowej konstrukcji, doszukując się we wszystkim rozmaitych znaczeń i symboli. Nie wiem. Może trzeba bardziej zwyczajnie, bezpośrednio. Tak twarzą w twarz… Po prostu, kocham tę kobietę. Widzę przez okno szeleszczące liście starych dębów, kasztanów. Opływają mnie jakimiś tkliwymi szeptami, nostalgicznymi wspomnieniami. I ta dziwna tajemnica czasu w prześlizgujących się po drzewach drgających blaskach, w migocie słonecznych prześwitów. Widzę swoją twarz zamyśloną, odbitą w szybie profilem. Poruszaną przez ciepły wiatr, w którym strzępy słów toną w potoku szeptów i niedopowiedzeń. Jesteś tu jeszcze? Ja jestem i czekam w tym gwarnym żywiole samotności, co przepływa piskliwym szumem,. Co przepływa w odbijających się echach natrętnej, powracającej przeszłości. Kocham cię. Tak, po prostu, jak tylko mężczyzna może kochać kobietę. A czy ty kochasz? Widzę cię w słomkowym kapeluszu z niebieską wstążką. Widzę cię zakochaną w morzu, w wilgotnym pod stopami złotym piasku. To wszystko na próżno? Spójrz, nadchodzi szumiąca w swojej potędze fala, odpływa… I raz jeszcze. Po nieskończoność wdechów i wydechów ziemi. W oceanie powietrza biała smuga po odrzutowcu. Rozpływa się w powolnym prologu pędu i w milknących porywach silnika pierzasty wąż. Idziesz po piasku boso… Idziemy we śnie… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-08)
    1 punkt
  39. Pierwszym pisem był węgielek A kolejnym? może patyk, lecz najdłużej wieczne pióro. Dziś długopis albo pisak i cienkopis, Schemat jednak pozostanie jeszcze wieki całe; Pióro Chociaż też bywało , że masz pióra na swej głowie lub że robią koło pióra, albo masz kolegów już po piórze. Co ciekawsze - inni liczą na twe pióro. Nielegalność w naszym kraju jest zbieractwo owych piór, Zatem Prawo i Sprawiedliwość niech wymyśli kilka obejść. By na białym czarnym pisać - przepisywać sobie takich dóbr, Podpis też ciekawa sprawa - polityczna bo pod spodem - podpis nie jest twój - jeśli nieczytelny?! - a krzyżykiem jeśli chcę podpisać będzie mój? Jak widzicie kłopot jest tu z pisem, A co z piórem? Cóż jeśli dobrze się po(d)piszesz może zrobi i napisze coś!?
    1 punkt
  40. To nie był czas by odejść Tyle jeszcze przed Tobą czasu było życie kończy się nagle Piękno trwało i miłość cudowna też była Już nie płaczę, bo mam Cię w sercu Kiedyś się spotkamy w innym świecie Niech anioły cię tam poprowadzą i niech grają dla ciebie twoje ulubione melodie Nie mówię do widzenia , a mówię żegnaj Lovej . 2023-06-09
    1 punkt
  41. Na świat się pogniewał wyzwał go od różnych on zamiast go skarcić rzekł nie będę się kłócił Że zna życie i jego drogi przy których stoją znaki które trzeba zrozumieć we wskazany się udać Nie patrzeć na pobocza tylko iść przed siebie zadumać pod krzyżem nie myśleć o zakręcie Bo to nic nie pomoże co ma być i tak będzie pogniewany odpowiedział masz rację drogi świecie Po czym w pas się ukłonił i przeprosił wymownie wyciągając ku niemu obie swoje ręce _______________
    1 punkt
  42. @Ewelina Ślicznie. Miłość i pożądanie w pigułce. Pozdrawiam ciepło :-)
    1 punkt
  43. @poezja.tanczy smoothie ze szpinakiem wypiłam i pyszny sok na bazie jasnego grejpfruta i pomarańczy.
    1 punkt
  44. ARS LONGA, VITA BREVIS Astrud Gilberto, who performed the first ever song in a style of bossa nova, died at the age of 83. She was awarded a Grammy for the song The Girl from Ipanema. Astrud Gilberto, która wykonała pierwszą w historii piosenkę w stylu bossa novy, zmarła w wieku 83 lat. Otrzymała nagrodę Grammy za piosenkę The Girl from Ipanema. See Patrzcie https://www.theguardian.com/music/2023/jun/06/astrud-gilberto-bossa-nova-singer-of-the-girl-from-ipanema-dies-aged-83 I mentioned her in my posts Wspominałem o niej w tych postach and oraz
    1 punkt
  45. W ogień! Ręka za rękę! Dwoje kochanków Dwie dusze na wieki splątane Z prochu powstali W proch obróceni Co, gdyby Wars nie poznał Sawy? Czy byłoby gdzie miłości szukać? Czy byłoby czym dwie dusze plątać? Księga księgi pisze Serce sercem kuje A my śpimy na Wisły brzegu Oglądamy kochanków Dwie dusze na wieki splątane Jak płyną z nurtem i marzą Żeby tańczyć bez końca wokół ognia Żeby Słońce z nieba spadło Bo za dnia rzeki cichną Do morza płyną I nie ma już kochanków Nie ma Warsa I nie ma Sawy A my dalej śpimy zauroczeni Więc niechaj żyje warszawska noc! Bo dla jednych noc nie mija A dla drugich dzień się dłuży Ale i ich sen w końcu znuży
    1 punkt
  46. zmyślone historie lekko układają się przy ciastku przy herbacie w korytarzach w sieci pozwalają opisać ukryte myśli laur zwycięzcy założyć chociaż stopy nie poczuły Olimpu zmyślone historie pozwalają zapomnieć przy lampce bieleją albumy w zakamarkach chowa się odwaga tak łatwo zamienić zdjęcia trudniej słowa przy herbacie przy ciastku przy sobie
    1 punkt
  47. Makoląwga W marcu lub kwietniu tam gdzie Sorkwity, trzeszczące trele a nawet zgrzyty. Ziarnojad w chwastach szczebiocze, nim wśliźnie się w sezon zmrocze, dwa lęgi będą - chętką podszyty. maj, 2023
    1 punkt
  48. Jestem tutaj zamknięty. Bezsilny, bezmocny. Choć nie mam kajdan, Skrępowany... Nie, nie tobą, Nie twoją obecnością. Spętane dłonie Rozgniecie kolejny deszcz... Bo jestem zamknięty. Sobą i w sobie, przed... tobą? Okaleczone ścięgna. Nie zacisnę pięści... Nie tłumacz, nie chcę słuchać. Zbyt wiele serc odpłynęło By cokolwiek wybaczyć. A to co wczoraj... Jest już bez znaczenia. . .
    1 punkt
  49. zachwytem otwieram szczeliny małe i duże w zastałej pustce
    1 punkt
  50. :) poniżej, takiej muzyki nie może tutaj brakować.!
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...