Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 04.06.2023 w Odpowiedzi
-
"on nie żyje" nic nie mów - zwyczajnie umarł.. oddech zgubił - wysoko pod niebem ciiii... nic nie mów - na zawsze usnął jest teraz gdzieś - gdzie bezpieczniej niż tutaj... "on nie żyje" po co to wszystko w słowach poruszać "on nie żyje" tak... nas też to kiedyś spotka tymczasem wypatrujmy jutra6 punktów
-
Ostatnie słowa mistrza... Tak, muszę już odejść: beznadziejna - misja śmiertelnie dobija okaleczone życie i czarna: torba - podróżna oczekuje kolejnej: wędrówki - spokojnie odejdę w cichą tajemnicę i będę wiecznie odpoczywał: w akademii wolnego seksu - nago wśród płatków dzikich - róż, zrozum: ten świat nie został - stworzony jako azyl bezpieczeństwa dla mojego ciała, umysłu i duszy: cudu... Łukasz Jasiński (czerwiec 2021)4 punkty
-
nie mogę tęsknić tęsknota mnie męczy - zakleszcza w wyobrażeniu o świecie do którego gnam wiecznie nie mogę tęsknić mój umysł tworzy lęk nie zdążę do ciebie mimo chęci - nie spotkamy się wiem nie mogę tęsknić4 punkty
-
A ja siedzę Siedzę i czekam Co mnie podniesie Zabierze daleko Obrosłem apatią Obrosłem tłuszczem Na stałe w ziemi Puściłem bluszcze A ja siedzę Siedzę i czekam Patrzę bezmyślnie Jak płynie rzeka Toczy się życie Pływają kaczki Płyną kajaki Ktoś wpadł do wody Wrzeszczą dzieciaki A ja siedzę Probuję ruszyć Zdrętwiałe ciało Potworna boleść Gdzie były nogi Widzę stalowe Do ziemi wrosłe Srebrne ostrogi Siedzę i patrzę Coraz mniej widzę Wpadają dźwięki Ptaszki do izby Siedzę i czekam Na jej odejście Mijają wieki Kiedy to będzie Kiedy się stanie Czy będę zdolny Znów iść na spacer Z moją gitarą4 punkty
-
Pod firmamentami gwiazd noc zapachem zmysłów czerwone zapala lampiony gra cieni na ścianie spleciona szeptów oddechami wygięte w łuk ciało uwerturą pod przymkniętymi powiekami to opada to wznosi się odwiecznym tańcem miłości jego dłonie na jej piersiach gestem drapieżnej czułości z chwilą każdą zmysłów niebios coraz szybsze wirowania oddech tracąc w sobie toną by doświadczyć zmartwychwstania zrodzony z ciał dusz i namiętności najwspanialszy dar - dar spełnionej miłości4 punkty
-
Moja dusza jest duszą poległych Historią zapomnianych Składam się ze wszystkiego Jestem każdym liściem spadającym z drzewa Każdym podmuchem wiatru i śpiewem słowika W tej wielkiej spirali niekończącego się czasu Tańczę chodź kroków nie znam Ale wiem, że taniec mój choćby i był najbrzydszym Ważnym jest elementem tej tajemniczej układanki Co mi zostało w tej boskiej piaskownicy Kreślić w kółko patykiem znaki nieskończoności4 punkty
-
Ma swoje drzewo swój dom dwóch synów To wszystko od lat uśmiechem ozdabia kochana dziewczyna Z nimi codziennie rozmawia o miłości nie używając słów Bo słowa to nic w porównanie z gestami które plotą wśród nich szczerą nić3 punkty
-
nigdy nie zobaczę czekolady która nie tuczy i można zjeść bezkarnie trzecią tabliczkę tego samego wieczoru, a następnego dnia z uśmiechem zbiec ze schodów niosąc pokój dla świata i dobrą nowinę; orgii fińskich karłów na łodzi podwodnej pomalowanej w paski łowickie; nagrody Nobla za wiersz "czego nie zobaczę wyliczanka niesynkopowana" wręczonej przez oślinionego króla Szwecji; czarnej dziury od środka, widzianej przez inną czarną dziurę na dnie kieszeni; Moskwy; wojny na śnieżki między Antarktydą i Afryką na środku Sahary; kolegi który pożyczył trzydzieści lat temu dzisieć złotych na rozrywki w wesołym miasteczku ale spadł z karuzeli i się zabił dwadzieścia lat później gdy żona uciekła z jednym bileterem z wesołego miasteczka; nicości bo sama przez się coś ma w sobie; ciebie jak nie marudzisz na skarpetki pod łóżkiem, ale przysięgam że one tam mieszkają od dawna i same wychodzą z szafy; dwumetrowego Chińczyka który studiuje filologię polską i zachwyca się polską literaturą i Świetlickim ale na razie myli mu się z pijanym Miłoszem i nauczył się mówić "a to chuj"; telewizora zapachowego i trzeciej części filmu Emmuelle; tabletki na nieśmiertelność po terminie przydatności do użycia; dietyloamidu kwasu lizergowego w bezalkoholowej gumie balonowej z pobliskiego kiosku ;problemów z kokainą i dostępnego bez recepty dobrego szamponu przeciwłupieżowego; Salvadora Dahli u zegarmistrza i końca remontu centrum w Poznaniu; końca świata bo coś tam, coś tam …ach, tego kurwamać nie jestem do końca pewny3 punkty
-
Lekcja czwarta: Święto, w planach najdłuższy weekend, wszystko i wszystcy zamknięci na głucho. W okolicznych parkach wiatr wertuje notatki. O ptakach nie warto wspominać, Mistrz zgodnie z planem wypił eliksir. Ma przed sobą wieczności, a przynajmniej do kolejnego skurczu tak zwanego wszechświata. Nawet sprzątacz się zawieruszył, pozostawiając na pastwę losu i gr abie, i miotłę.3 punkty
-
A gdy moja droga wyhipisiejesz całkiem inny atrament wypłynie spod twej dłoni na boki kolor będzie miał nie do końca taki i nie będzie dopominać się odznaki polubi stokrotki polubi maki obtańcują znaczenie postrzelone znaki popłyną łąki i zawiruje pejzaż karimata stanie się lżejsza niż materac. Warszawa – Stegny, 04.06.2023r.2 punkty
-
Gniewny, głęboki pomruk z niedźwiedziej gardzieli, wyostrza słuch, spojrzenie i wstrząsa horyzontem. Cichnie śpiewna symfonia, świat zastyga w ruchu, złowrogi cień zalega, pełznie, zdobywa teren. Pomruk i ciężki łomot, jak odgłos tarabanu, budzi niepokój serca w każdej żywej duszy. Zakrada się z wolna efektowny drapieżca,,, już nie horyzont tylko, opanował pół świata. Nagle warkot ponury, karzący batog trzaska, chłoszcze wściekłością wichru, siecze wodospadem, błyskiem oczu przeraża:złotym, srebrnym i sinym, wyje wysokim głosem, dziwna ciemność zapada. Przytuliska, barłogi, norki, domy, czy budy, nigdzie się nie ukryje przyczyna tego gniewu. Nadal pogoń zawzięta domostwa, drogi mija... lżejszy oddech, rzeźwieje, blade oblicze słońca. Dzielny, złocisty promień, wydusza radość, kolor, rozprasza mroki obawy. Śpiewa wdzięcznym głosikiem, wznosi łuk triumfalny, daje drogę zwycięzcy. Życie wraca do normy, dziś skłębione sążniście.2 punkty
-
Letum non omnia finit Przechadzka... i dalej, dalej – jak modlitwa, po (i na) moim, Starym cmentarzu – On mówi do mnie z płyt nagrobnych, językiem którego w obszarze umysłu, ty już nie masz – a na grobie antenata wieczne światło świecisz... Wielkie graby i dęby, tuje – pochylone ramionami nad mogiłami, szepczą opadającymi liśćmi – mors certa, hora incerta Może i pojmujesz, najprostsze – Fiat voluntas tua! Uśmiechasz się do FIAT-a bo jest taki samochód... Wielkie graby i dęby, tuje – pochylone ramionami nad mogiłami, szepczą tego dnia opadającymi liśćmi – mors certa, hora incerta Vita mutatur, non tollitur – bo stoisz teraz, przy moich kościach a ja jakąś częścią żyję w tobie, mój następco – mors ianua vita...2 punkty
-
Znów przepychają swoje slogany, a każdy w temacie konkursowym - - „wolność” panie i panowie - układają w pozycji obejściowej. Jeden przedziera się do niej ze śliną, drugi z jakimś smętnym kawałkiem, co mu się przypomniał w wannie. Naraz wszyscy na nią nacierają, chcąc ją posiąść ot tylko, bo tylko dla egoistycznej swej przyjemności: poużywać, pokrzyczeć, zepsuć, tak jak kiedyś się przystawiając - - bandyci od rudego z kreskówki chodzący hordami po ulicach miast. Chcieliby zbiorowo ją rozbierać obietnicami bez żadnego pokrycia, a potem dołożyć jej nowych siniaków do tamtego smutnego wejrzenia. Więc od progu wymachują pięściami przypominając stare, puste zdania którymi wypełniali ubytki szczęki, najpierw wolności zęby wybijając.2 punkty
-
Od koleżanki, uczeń z Elbląga otrzymał ściągę z wiedzy o ciągach. Pewnie w ramach rewanżu, na co drugim melanżu, ciąga ją w krzaki i ciuchy ściąga.2 punkty
-
umarli przechodzą obok od czasów Melquiadesa stoję na styku światów u kresu nocy bez deszczu żółtych kwiatów w ciszy przemknęło magnetyczne zwierzę sceny wiatr przynosi na próg oddech komory grobowej z Doliny Królów zapach czarnej żywicy morze gwiazd lapońskiego nieba życie i śmierć2 punkty
-
@tomass77 To chyba objaw "wyłączonego silnika"... Kluczyki i niewielki ruch dłoni mógłby może pomóc "ruszyć" :) Sugestywnie przekazałeś ten stan. Pozdrawiam.2 punkty
-
@Ewelina tęsknota - przeogromna a tu - próba jej wyparcia, przekreślenia, i przekonania samej siebie, że to uczucie i tak niczego nie zmieni tylko "ufiksuje" w świecie ułudy i własnych marzeń2 punkty
-
@Ewelina " niemoc" to słowo budzi koje skojarzenia z tym wierszem. Tęsknota obezwładnia i nie daje normalnie funkcjonować. Słowa powtarzane jak mantra dosadnie akcentują ten stan w wierszu...Pozdrawiam.2 punkty
-
nie... nie poczekam w suknie zieloną przebrana nie... nie zwiedziesz mnie padając do stóp na kolana ... nadzieja wciąż jest a jakże mięsista nadzieja - ognista matka paląca moje wnętrza od środka i czynom bliska więc nie czekając wciąż czekam lat... kilka2 punkty
-
Przelotem tu byłem będę i jestem Przelotem myśl bystra i włosy gęste Z furkotem jak strzała pędem niesiona Chciałbym zawrócić choć wiem że nie zdołam Wrócić do chwili gdy coś mnie trzymało Gdy z duchem lepiej wiązało się ciało Słowo z melodią odwaga z przyszłością Me sny naiwne ze szczerą ufnością Jak strużka wody cieknącej przez palce Jak wątły płomyk na mokrej zapałce Jak przy ognisku przedporanna rosa Tak smak lat tamtych uleciał w niebiosa Przelotem suną kolejne tygodnie Potem miesiące odchodzą łagodnie Milczenie złotem bo złoto jest tanie Więc słucham ciszy. To ona zostanie1 punkt
-
Nie mogłam się powstrzymać i w wierszu jest drobna wzmianka około słowiańska. Spróbowałam sobie porymować... Człowiek znikąd nie pochodzi. Afryka naszą kolebką. Stąd kilka fal, nie powodzi, podreptało hen, daleko. Pierwszy był homo erectus, ten wyginął już doszczętnie. Później człowiek z Heidelbergu, boczna gałąź za nim biegnie. Małe grupy w dal dążyły, tereny wolne rozległe, neandertalczyk przybyły, obozowiskiem zalegnie. Dopiero teraz wyrusza duża rzesza naszych przodków. Kataklizm jednak wykrusza, wszystkich niszcząc już w zarodku. Zostało bardzo niewielu i to głównie ci w Afryce. Szukając dla siebie celu rozeszli się szybko po świecie. Niektórzy dotarli do Azji, tu przemiany i łączenia, Ariowie na czele inwazji. Poszukajmy spokrewnienia. Inni poszli do Europy neandertalczyków tknęli, niedługo potrwało i tropy tych ostatnich zaginęły. Co ich gnało po bezdrożach? Czy tylko ciekawość ku światu? Przemieszczenia roślin, zwierząt i jeszcze zmiany klimatu.1 punkt
-
po tygodniu w którym Dalajlama prosił chłopca by possał mu język a rosyjscy sołdaci zdekapitowali obrońcę wolności powiedziałam ziemi że jeszcze trochę musi wytrzymać przyjąć nasiona nasycone krwią i łzami obrodzić w plony że teraz nie pora tracić grunt pod nogami1 punkt
-
trzydzieści gorzkich pigułek na blistr na miesiąc dwanaście blistrów na rok dawkować zgodnie z zaleceniami przełykam popijając rozcieńczoną jak wódka miłością od-do ludzi i nie ludzi zwierzątek i kwiatuszków dzieci i nie dzieci nie męża nie siebie nieswojo nie swoje zażywam życie1 punkt
-
Długi korytarz. A w nim półmrok i cisza. Odległe echa szlochów i płaczów, dziecięcych nawoływań z przeszłości… Chemiczna woń szpitalnych odczynników. Nikły zapach woskowej pasty. Poruszane niczyją ręką otwarte okna. .. Pusto tu. Zamknięte drzwi na klucz, na klamkę. Na twoje imię… W wirującym kurzu plamy zacieków, zarysy czyichś twarzy. Czyich? Niepodobne do samych siebie płynące widma. Wydaje się, że coś mówią, szepczą… Opowiadają dzieje ze swojego zapomnianego życia… Próbuję się wsłuchać, zrozumieć, lecz odpowiada mi jedynie milczenie rzeczy, piskliwy w uszach szum. … Za oknami noc. Rozproszone światło gwiazd. Dokąd my idziemy? Nie. To ja idę w samotności, mroku. W nieskończoność wnikam nieznaną. Chodź… Weź mnie za dłoń. Uchwyć. Kochanie, powiedz, że chcesz, abym… Do kogo ja to mówię? Do nikogo. Jestem sam. Mijam namalowane na ścianach sny, w których krajobrazy, pejzaże. Kwiaty… W smudze światła ptaki wznoszą się do lotu. W jasnym snopie deszczu. W znoju oczekiwania, w tęsknocie… Jestem… Z kim ja idę? Sam ze sobą. Zatem, chodź, mój cieniu. Na trzeszczącej lekko podłodze księżyc. Przekrzywione prostokąty srebrnego blasku. Chodź ze mną. Pójdziemy w zmierzch. W tym ciągłym jeszcze szeleście czasu, co opada zewsząd łagodnym wiatrem, co łka. Spójrz, w kołysce dłoni mych blask obłaskawia mrok. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-04)1 punkt
-
Co było minęło trzeba żyć dalej nie martwić się czymś byłym Przecież życie to nie byle tam coś to nasz prawda nas sens Co było minęło dziś nowe jest trzeba się cieszyć nie chować się Trzeba być pewnym tego co się chce nie wmawiać sobie smutku i łez Tylko polubić to co podał nam los przecież to nie grzech Co było już minęło więc po co wracać skoro dziś nowy wieje wiatr1 punkt
-
Machają szabelką z warszawskiej kanapy aż świszcze powietrze i pierze roznoszą historii przeciągi zamkowe na leże. Podgłówki zrosili skroniowym upotem i lepią się ręce w kabłąku. Poduchy za duchy ukośnym tną szotem w twarz błyszczą komórki na słońcu. Sprężyny im trzeszczą unosi się brzusiec zastawa a później w łeb piórem poniecha oponent swych ponęt i buzie ze wstydem uciszy i bólem. - U-Saki, Prusaki sadzają swe kicie: nie będziem ich głaskać po sierści! Za dużo kosztuje z arrasów obicie by pazur po meblu nam chrzęścił. - Izrael? Izrael naskoczyć nam może ustawa to sprawa jest nasza! Niech siedzą w gorącach miast w stolec się wtrącać – pot czoło perliście okrasza: - Wycofać? Ni kroku! - podbija na boku tapicer gwoździkiem staweczkę. Popuszczą – nie wpuszczą choć bywa na ogół ku nowej jest lepiej iść sprzeczce. Struktury kanapy gąbczasto-piankowe co prują na forum się chętnie chcą zeszyć ją z innym warszawskowym tworem nitkami białymi – bo piękne. Lecz cóż to? Z kanapy się zrywa – on jeden! – i wskazać to chce jednoznacznie że: - to już przesada więc ja się przesiadam! - lecz miejsce wybiera niebacznie. Na podłokietniku co może podnóżkiem w konfigu-tej-racji być łacno więc wraca zgrzytając kolczugą zębami choć ciasno choć ciasno choć ciasno… Machają szabelką z warszawskiej kanapy aż świszcze powietrze i pierze roznoszą historii przeciągi zamkowe na leże.1 punkt
-
Gdy obojgu to się marzy, mogą zrobić to na plaży, na tym jednak wic polega, by piach nie wpadł gdzie nie trzeba.1 punkt
-
Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie, Starość niech na koniec dnia się wścieka; Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie. Choć mędrcom mrok jest miły pozornie, Bo nic z ich słów się w blask nie obleka Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie. Ludzie dobrzy gdy już ich koniec, kornie patrząc jak cnota z ich uczynków wycieka, Buntują się, buntują o światło przekornie. Dzicy co słońce pojmali śpiewając upiornie, Zasmuciwszy je, wiedząc co ich czeka, Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie. Nobliwi, ledwie żywi widzą świat wybornie Z ich ślepych oczu bije ognia rzeka, Buntują się, buntują o światło przekornie. I ty ojcze, co trzymasz się opornie, Klinij, błogosław, niech mnie twa mowa sieka. Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie. Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie. Michael Caine recytuje ten wiersz w filmie Interstellar. I Dylan: Do not go gentle into that good night, Old age should burn and rave at close of day; Rage, rage against the dying of the light. Though wise men at their end know dark is right, Because their words had forked no lightning they Do not go gentle into that good night. Good men, the last wave by, crying how bright Their frail deeds might have danced in a green bay, Rage, rage against the dying of the light. Wild men who caught and sang the sun in flight, And learn, too late, they grieved it on its way, Do not go gentle into that good night. Grave men, near death, who see with blinding sight Blind eyes could blaze like meteors and be gay, Rage, rage against the dying of the light. And you, my father, there on the sad height, Curse, bless me now with your fierce tears, I pray. Do not go gentle into that good night. Rage, rage against the dying of the light.1 punkt
-
@Corleone 11 Jeszcze mogę pisać 😅😅😅 Może nie dostanę kary, wyjęłam tylko mały toporek i tylko do asekuracji...🤪1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Mitylene tak, niemoc to istotnie trafne skojarzenie. Czy tęsknota nie daje funkcjonować? Wydaje mi się, że każdy za kimś lub za czymś w swoim życiu od czasu do czasu tęskni i nadal funkcjonuje. Pozdrawiam :) @Nata_Kruk a tak, dałam się namówić :) Dziękuję za podpowiedź. Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
"Golono" monolog? Da i wywodów zwód: o, wywiad. Ul - opowiadaj - ujada i w Opolu? To gza jazgot. Iks, bełkotu tok... "łebski." Mam, oto: po to mam. Tam, Olu, k u l o m a t. Mol układa: zadał kulom. O, to pętla? Na Maltę po to. Ma to - cuda; sznur z run z sadu. Co tam? U kawona... Po konarze bez ran okop. Ale to psy; spot, Ela. Ilu tam... u matuli? Ale ma dar; i rada Mela. Ala, Kogo tu brak? Skarbu, to Go kala. A Jerzy... ty z Reja? Ma to - tag. Ale BOX... I SKOBEL, Agato, tam? U Bila; - taka s z m a t a tam z saka talibu... Cip - to hodowca kur: oporu kac... wodo. Hot.. Sowo...1 punkt
-
Nie mów, że trzymasz z chłopakami 😅😅😅. Niedziela sobie płynie, była na przejażdżce, zrobiłam dzieciom grilla a teraz kawa na trasie i wycieczka na plac zabaw...1 punkt
-
Czasem zmarszczone brwi Nic ustom nie mówią. Świta za wcześnie, myśli za późno, Beka pytajników wykrzyknikiem się tli. Czasem buty ciasne Chłepcą wiosenne kałuże, Chociaż dłoń spragniona zanurza Palce w duszę własną. Czasem cień jastrzębia Płoszy radość dziobiących kokoszy, A świst skrzydeł kosi Sielankę ptasiego zagłębia. Zawsze wszędzie wszystko już było. Rozdarte schematy, zdarte kolana, A czasem zachwyca kilka słów z rana, I miłość prosta aż miło. Nie pomalowana w snów ramach, Nie odebrana już żadną siłą.1 punkt
-
Już w 2027 roku będzie ogromne przesunięcie częstotliwości, świat jaki znamy będzie inny, czekaj czekaj :) będziemy żyć samowystarczalni z naturą, ja już to czuję, to jest bardzo dobra wiadomość:)1 punkt
-
@Corleone 11 Hahaha 😅😅😅, wiadomo że się upomnę, ale 12 czerwca, bo w międzyczasie zapomni... eh... chłopaki...1 punkt
-
1 punkt
-
@Corleone 11 Bo zbliża się druga rocznica naszej znajomości z Włodzimierzem, a on mi wciska kit, że ma 100 lat, chyba dlatego, że chce się zasłonić sklerozą i nie przesłać mi rocznicowej piosenki...🙄 Nie przesadzaj... z tymi pochwałami...😅😅😅1 punkt
-
@poezja.tanczy Ja bym nie chciał być niewidzialny. A niech sobie oceniają taka już ludzka natura.1 punkt
-
@Corleone 11 Napisałam o tym ostatnio wiersz... jest na forum od kilku dni.1 punkt
-
1 punkt
-
Zabawia, rozczarowuje… Wskrzesza i zabija czas. Odwiedza fizyka. Odmienia zegary. Za rytm często odpowiada przyroda. Chochlik nieraz doda magii.1 punkt
-
Wisielcami zdobili (tylko i aż) twoją choinkę, matka miażdżyła serca dłoni nieczystej. Oj dzieciątka! Nie gnijcie w glebie mogiły, Pani Jutra odziewa już najlepsze futra. Kochanie, nie czytaj już tych wizji, Nie dotykaj już tych pieśni w szumach skał wyrytych, ciągnących tępym ostrzem po klatce trupa. To ty, poczełaś nas dla samego Kolumba.1 punkt
-
Ciało nigdy cię nie oszuka, również serce jak ta wizja puka, puka — póki fizis z niego nie uwolni kukułki. Sferą oddziaływań zamułki ręce będą w kieszeni skryte, dopóki siła wyższa w oddział ciemne ściany maca pieniążki; tak spływ odpowiedzialności pobudzi z wolna wartości — nim klęknie twoja harmonia, oprze się jeszcze pokusie, ciało w Cherubinach zająknie, zanim ostatni znakiem Ziemi ogień wyryty skrzydłami zostawi i ślad ulotni się Gazem w to, co potrzebuje — masz mnie, a patrzeć się boisz, w środku kochania odfrunie... Matryca na nowo czysta ma przed tobą źródło wody — spij mnie, bo w końcu wyparuję ********************************************************* 'Nigdy nie miej wątpliwości, że Bóg jest w jakimś miejscu, a w innym Go nie ma. Gdziekolwiek Go szukasz, On tam jest.' / oryginalny track - 'Away - Julien Villa' / Alternatywa - Autechre - Eutow (Robot Dance Mix) ********************************************************** Całość tekstu proszę traktować jako sztukę1 punkt
-
z cztery dekady i rewolucja nas osaczy do kotła nabij inwigilacje cenzurę totalizm identyfikatory cyfrowe tiktoki fejsbuki instagramy zakaz odmowy mandatu zaklęcie wypraw im ja robot ex machina jarvis1 punkt
-
I. Mój maleńki saksofonisto, Będący jedynie małą, plastikową figurką, Szpulce nici rozmiarami ledwo co dorównującą, Bym mógł cię objąć niewielką swą rączką. Przy łóżku stojąc na nocnej szafce, Na swym maleńkim złotym saksofonie, Wygrywałeś mi niesłyszalną kołysankę, Rozniecając po zmroku mą senną wyobraźnię… Kołysanka ta choć ludzkim uchem niesłyszalna, Ku tajemnicom przeszłości wyobraźnię mą unosiła, I niosła się ma senna imaginacja, Czarodziejską melodią zaklęta… Zaczarowałeś dźwiękami swej niesłyszalnej kołysanki, Uśmiech najwspanialszej nauczycielki życia Historii, By w snach moich nocą się objawił, Dziecięcymi emocjami dnia codziennego przywołany… Zaś długimi nocami tajemnicza Historia, W snach mi uchylała swych niezliczonych tajemnic rąbka, Szepcząc do ucha o sekretach średniowiecza, Zaklętych w prastarych małopolskich legendach… Niczym moja pierwsza w życiu nauczycielka, Nie z namacalnej rzeczywistości lecz wyśniona, Opowiadała mi o sekretach starożytnego świata, Oprowadzając po rozmaitych dziejów bezdrożach… Śpiąc otulony puchową pierzyną, Wraz z strzegącą mnie maleńką saksofonisty figurką, Ofiarowywałem mą wyobraźnię niezliczonym snom, Nawiedzającym mnie każdą szczęśliwego dzieciństwa nocą, Wędrując przez niewysłowienie piękne sny, Po tajemniczych światach nieznanych, Dla rozbudzania dziecięcej mej ciekawości, Za rękę przez troskliwą Historię oprowadzany… II. Przez tysiące niezwykłych małopolskich nocy, Wtulając w dzieciństwie głowę w wypchane pierzem poduszki, Wędrowałem w snach do świata legend i baśni, Snutych niegdyś wieczorami przez starych gawędziarzy, Ochoczo przeze mnie wówczas zasłyszanych, W pamięci kilkulatka dobrze wyrytych, Zaś długimi nocami przy księżyca pełni, Odmalowujących się pędzlem sennej wyobraźni… Niegdyś w dzieciństwie zawędrowałem w mych snach, Przed dumne oblicze legendarnego króla Kraka, By legendarnemu władcy lechitów uniżony pokłon oddać, Z nieporadnością a pociesznością rezolutnego kilkulatka. Widząc mój pokłon oddany Krakowi nieporadnie, Jasnowłosa Wanda roześmiała się serdecznie, Nagradzając dziewczęcym uśmiechem, Me poczynienia hołdu staremu Krakowi staranie… Zaś wzruszony Krak stary, Dobrotliwie się uśmiechając brwi zmarszczył, Kładąc dłoń pomarszczoną na ramieniu moim, Wyszeptał mi do ucha sekret przedziwny… A była to jego wielka tajemnica, Na kartach kronik nigdy nie odnotowana, Przez średniowiecznych kronikarzy szyderczo wyśmiewana, Gdy z ust ludu w bajaniach starców padała… Było bowiem tajemnicą pradziejów niepamięcią zasnutych, Co we śnie tylko mnie zdradził, Iż smoka wawelskiego sam niegdyś oswoił, Niczym wiernego rumaka bez trwogi dosiadłszy… I dosiadając go niczym narowistego konia, Pędził na nim przez rozległe przestworza, Przecinając smoczymi skrzydłami ogromnych chmur kłębiska, Śnieżnobiałych niczym niegdyś Wandy i Waleski lica… III. Z dziecięcą ciekawością kilkulatka, W snach stukałem piąstką w czoło kamiennego Sfinksa, Ciekawym wielce będąc jak zareaguje rzeźba, Stworzona ludzką ręką z martwego kamienia. Czy mająca ludzkie rysy kamienna statua, W śnie mym na mnie się nie pogniewa, Za próbę odwiecznego jej spokoju naruszenia, Prostoduszną dziecięcą ciekawością świata… Wtem w sennym koszmarze Sfinks nagle ożył, W pogoń za mną natychmiast się rzucił, Rzeźbionymi łapami oderwawszy się od ziemi, Począł czynić susy wzdłuż schodów kamiennych… I miałem w dzieciństwie jeden straszny sen, W którym kamienny Sfinks nocą gonił mnie, Po wijącym się nadkruszonych schodów labiryncie, Z którego z koszmaru przebudzenie było jedynym wyjściem… Przebierając w mym śnie krótkimi kilkulatka nóżkami, Z płaczem pędem zbiegałem kamiennymi schodami, Srogiego Sfinksa mając wciąż za plecami, Nie zaprzestałem ku przebudzeniu panicznej ucieczki. Bacząc by na stromych stopniach, Biegnących w sennego koszmaru przepaść, W razie niefortunnego w zapamiętałej rejteradzie potknięcia, Nie paść łupem bezdusznego Sfinksa… Dopiero szeroko otwarte w środku nocy powieki, Od pogoni strasznego Sfinksa mnie uwolniły, Gdy w środku nocy cichutkim płaczem zakwiliłem, Na pierwsze koszmaru po przebudzeniu wspomnienie… I przyjazna czerń matki nocy, Wybawieniem bywała w dzieciństwie od koszmarów sennych, Na wyobraźnię kilkulatka po zmroku czyhających, Niczym na zbłąkane w lesie jagnię drapieżnik… IV. Wyśniłem w dzieciństwie lot mitycznego Ikara, O anielskiej twarzy nastoletniego chłopca, Którą ma senna wyobraźnia tak odmalowała, By przypominała tę z antycznych posągów Hermesa… Lecz Ikar w mym śnie był zwykłym chłopcem, Biegającym po łąkach z samodzielnie zbudowanym latawcem, Unoszonym przez przesiąknięte dziecięcymi emocjami powietrze, Ku kiełkującej w duszy młodego konstruktora uciesze… Zbudował go w starej szopie z deseczek cieniutkich, Kolorową bibułą misternie powleczonych, W budowę prostego latawca serce swe włożył, Wieńcząc pracę sukcesem niezmiernie się ucieszył… I biegnąc rozpromienionym przez skrzącą zielenią łąkę, Wypuścił ku niebu mieniący się kolorami latawiec, Z długim udekorowanym wielobarwnymi wstążkami ogonem, Łaskoczącym łąk rozległych wysoką bujną trawę… Wtem zbudowany przez niego latawiec, Niezrozumiałym ludziom snu prawem, Począł nagle unosić go w powietrze, Zapachem lata tak cudownie przesiąknięte… Widząc oddalającą się pod stopami ziemię, Okrasił twarz dziecięcą najserdeczniejszym uśmiechem, Wznosząc ku niebu tym tęskniejsze spojrzenie, By otuliło go swym skrzącym błękitem… Niesiony wiatrem uśmiechając się szeroko, Przeleciał w mym śnie nad moją głową, Serdecznie przy tym machając mi ręką, Poddając się ochoczo powietrznym prądom. Ku nieznanej przygodzie wciąż się unosząc, Radosnymi emocjami porwany ku niebiosom, Rozpromieniony wzbił się ku śnieżnobiałym chmurom, Z oczu mych wkrótce całkiem zanikając… V. Zdążając we śnie do wiejskiego kościoła, Ceglaną jego wieżę dostrzegając z daleka, Śniąc nie mogłem się spodziewać, Iż ukryty w jej cieniu Anioł na mnie czeka. Z daleka obserwując mnie bacznie, Zza wieży wyłaniając się niepostrzeżenie, By niezrozumiałym ludziom snu prawem, Powitać mnie u drzwi kościoła tajemniczym uśmiechem… I sen miałem, w którym wielki Anioł, Uniósł mnie ku niebu niewidzialną ręką, Łagodnie przy tym się uśmiechając, Anielskim uśmiechem twarz rozpromieniając. W śnie tym tajemniczym świetlisty Anioł wielki, Uniósł mnie wysoko ku chmurom śnieżnobiałym, Majestatycznie po błękitnym niebie płynącym, Na skrzącą zielenią ziemię cienie rzucającym… Ku słońca promieni tysiącom, Uniesiony zostałem mą senną wyobraźnią, Która to odmalowała w mej głowie ciemną nocą, Porywającą mnie świetlistą dłoń anielską… Bym mógł wieżę wiejskiego ceglanego kościółka, Zobaczyć we śnie z lotu ptaka, Która dotąd z ziemi jedynie podziwiana, Wyobraźnię kilkulatka zawsze rozbudzała… Bym mógł krzyża na kościelnej wieży, Z czcią dotykać swymi dziecięcymi rączkami, Dając upust dziecięcej swej ciekawości, Podziwiając krzyż w blasku słońca skrzący… Bym krzyż żelazny ucałował, Szepcząc we śnie dziecięcej modlitwy słowa, Która choć niedojrzała i prostoduszna, Nikomu przede mną nie była znana… VI. Gdy księżyca blask srebrzysty, W maleńkim twym saksofonie zatopiony, Zmuszonym był nieśpiesznie go opuścić, Spływając z wolna po blacie drewnianej szafki… Gdy z winy ustępującej przed świtem nocy, Zmuszony byłem żegnać me senne obrazy, Pośród w żyznej glebie budzącej się świadomości, Kiełkującej z wolna za nimi tęsknoty… Próbując jeszcze wyobraźnią się uchwycić, Odpływających z wolna obrazów sennych, Niczym powiew wiosennego wiatru ulotnych, Niczym łamliwe pieczywo kruchych, By niczym najdrogocenniejsze klejnoty, Zamknąć je w szkatule wspomnień dziecięcych, Ukrytej chciwie w najskrytszych zakamarkach pamięci, Wydobywanej niekiedy pośród dorosłego życia refleksji… Zmuszony byłem mych płonnych starań zaniechać, Odrywany od tajemnic nocy blaskiem słońca, Za horyzontem nowych wyzwań wschodzącego z wolna, By dniu nowemu niepodzielnie zakrólować… Lecz zaraz po przebudzeniu, Po pierwszym sklejonych powiek rozwarciu, W pierwszych promieni słońca blasku, Witałem zamglonym wzrokiem strażnika mych snów… Który to podczas trwającej w dorosłe życie przeprowadzki, Z przytulnego pokoiku dziecięcej beztroski, Z czasem gdzieś mi się zawieruszył, Zabierając wraz z sobą mych snów sekrety… Lecz zapewne gdzieś na starym strychu, Pośród zasnutych pajęczyną kątów, Niesie się niesłyszalny dźwięk jego saksofonu, Wyczarowujący niegdyś magię mych snów… - Wierszem tym chciałem oddać hołd kilku moim najbardziej niezwykłym snom z okresu przedszkolnego dzieciństwa.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne