Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 01.06.2023 w Odpowiedzi
-
umarli przechodzą obok od czasów Melquiadesa stoję na styku światów u kresu nocy bez deszczu żółtych kwiatów w ciszy przemknęło magnetyczne zwierzę sceny wiatr przynosi na próg oddech komory grobowej z Doliny Królów zapach czarnej żywicy morze gwiazd lapońskiego nieba życie i śmierć4 punkty
-
Budzi ze snu ten dźwięk łypie na mnie ten dźwięk jego kolor czerwony na ruterze jak ranek we mnie wpatrzył zły wzrok w duszy budzi mej wstręt. Jeśli oczu nie zamknę to ruterem się stanę. Matematyczny rytm doszedł z szafy od wnęk w których chowam komputer - przecież był wyłączony! Czy to bestii jest bit? Czy to twardy dysk pękł i pogrzebał pamięci wszelki ślad hard korowy? Z nosa wysiąkł mi lęk słowa kapią jak jęk. Chrypią na mnie niebiesko telewizji lampiony… Jak uwolnić od diod idiotycznych się mąk co lukaja w głąb łyka obdzierając mnie z kory? Nie ma kłoda by wstać siły krzyknąć że …mać! zerwać z siebie sentencje i odrzucić piżamę. Wtedy znowu ten dźwięk: krąg piekł sięgł by mną grać i ruterem się staję i ruterem zostaję3 punkty
-
Między ziemią a niebem otulone mgłą i echem błądzą marzenia i sny Między ziemią a niebem miłość uśmiecha się do nadziei Między ziemią a niebem smutki i łzy czekają na lepsze dni Między ziemią a niebem człowieczy los szuka prawdy o życiu Między ziemią a niebem szumi dostojnie las nasłuchuje go czas Między ziemią a niebem ktoś na harfie gra o przemijaniu3 punkty
-
I ja się od ciebie – moja droga A – odbiłem, a przychylny ciąg przypadków sprawił, że popadłem w wygodę (wcześniej nie było mi z tobą zbyt wygodnie). I oto lekcja, że z wygody płynie szczęście i właśnie z wygody wypływa miłość. W wygodzie i szczęściu, co oczywiste i bezdyskusyjne, dużo łatwiej o subtelniejsze kolorki miłości. I dopiero wtedy rodzą się na ogół dzieci. I bywają wychowane jak należy. Warszawa – Stegny, 01.06.2023r.3 punkty
-
blask zszarzał oczy zamknął - na smutek łase i łzy lejące się donikąd smuga jasnych myśli rozproszyła zbłąkane echem lasu słońce - za horyzont zaszło majacząc coś o lepszym jutrze3 punkty
-
kalendarze zwariowały stanęły wszystkie zegary czas się zatrzymał umarły marzenia umarły nadzieje i sny dzień ciemnym częstuje człowiek zapomniał co to jest uśmiech kupił smutek i łzy myśli dokuczają są podobne do zaćmienia nie umieją cieszyć kwiaty przestały pachnąć lasy przestały szumieć ptak już nie śpiewa czyż byłby to koniec tego co umie żyć czy to tylko sen3 punkty
-
Tam no i... jak ci tam cisza trawi każdy poranek zaczynam nowy dzień bez ciebie a jednak z tobą bo ciągle jesteś na wyciągnięcie filiżanek z szafki kiedy już zaparzę poranne cappuccino sączę łyk za łykiem myśli o tobie maj, 20232 punkty
-
Mroczny Mesjaszu, czy to nasionko światła tkwi niczym zadra w twoim serdecznym palcu? Czy to gwiazdy oddają hołd uniżoności, twoim wykrzyczanym modlitwom, których nie rozumieją nawet skrupulatnie wierzący? Piedestał, na jakim przyjęła się przewartościowana pokuta, kruszeje pod dotykiem twojej delikatnej dłoni. Pewnego dnia roztrzaskały się o moje sumienie najpiękniejsze anioły, najwyraźniej pozazdrościły nam nieba, zatęskniły za Bogiem, który wybrał się na wycieczkę krajoznawczą po zachodniej części raju i dotąd nie wrócił. Mroczny Mesjaszu, dziś zapomniały o nas szlachetne bolączki tego kulawego świata, który obudził się w środku nocy. Czuję delikatność twoich westchnień na moim rozpostartym ciele, doświadczam lekkości obietnic, otulających nas muśnięciami warg. Wraz z kolejnymi modlitwami poznajemy naturalne oblicza miłości, by mogła zjednoczyć nasze rozkoszne myśli, potrafiła wskrzesić z popiołu kolejny rozdział naszego natarczywego życiorysu.2 punkty
-
i niech budzi w nas ciepłe myśli - świat i człowiek zimny ten ledwo żywy w wypchanych kieszeniach zamarznięte łzy może roztopić2 punkty
-
Ciało nigdy cię nie oszuka, również serce jak ta wizja puka, puka — póki fizis z niego nie uwolni kukułki. Sferą oddziaływań zamułki ręce będą w kieszeni skryte, dopóki siła wyższa w oddział ciemne ściany maca pieniążki; tak spływ odpowiedzialności pobudzi z wolna wartości — nim klęknie twoja harmonia, oprze się jeszcze pokusie, ciało w Cherubinach zająknie, zanim ostatni znakiem Ziemi ogień wyryty skrzydłami zostawi i ślad ulotni się Gazem w to, co potrzebuje — masz mnie, a patrzeć się boisz, w środku kochania odfrunie... Matryca na nowo czysta ma przed tobą źródło wody — spij mnie, bo w końcu wyparuję ********************************************************* 'Nigdy nie miej wątpliwości, że Bóg jest w jakimś miejscu, a w innym Go nie ma. Gdziekolwiek Go szukasz, On tam jest.' / oryginalny track - 'Away - Julien Villa' / Alternatywa - Autechre - Eutow (Robot Dance Mix) ********************************************************** Całość tekstu proszę traktować jako sztukę2 punkty
-
-Mistrzu, mam dobrą żonę, lecz pożądam inną. -To odwieczne pytanie, rozkosz, czy powinność. Z dedykacją dla Wędrowca z podziękowaniem za inspirację. .2 punkty
-
@Marek.zak1 Tak to z reguły właśnie wygląda, choć i tu zdarzają się pewnie wyjątki.2 punkty
-
Posłuchaj mnie przez chwilę, to tylko parę słów. Jestem nieśmiały i rzadko mówię do Ciebie chcę powiedzieć parę słów. W jednej ręce mam kwiaty w drugiej owoce. Ofiaruję je Tobie. Kwiaty piękne owoce dojrzałe przez nie mówię do Ciebie. Moja dusza mówi w kilku prostych słowach podziwia Ciebie.2 punkty
-
@corival Miło mi, że się spodobał. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie! @Dared Może faktycznie mogłoby to brzmieć inaczej. Pomyślę o tym, dziękuję za sugestię. Pozdrawiam serdecznie! @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz jak zawsze;-) Dziękuję i pozdrawiam! @Wędrowiec.1984 Jedni mają czegoś za mało, drudzy za dużo... Tak to już jest. Dziękuję i pozdrawiam! @Waldemar_Talar_Talar Bardzo dziękuję i pozdrawiam! @Tectosmith Twoja podpowiedź też do przemyślenia. Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam! @Rafael Marius Dziękuję za serduszko i komentarz, pozdrawiam serdecznie! @lena2_ Cieszę się, że się spodobało. Pozdrawiam i dziękuję! @Manek Rytm - muszę to przeanalizować. Dziękuję i pozdrawiam! @Natuskaa Zdecydowanie tak. Pozdrawiam i dziękuję bardzo za serduszko:-)2 punkty
-
kołyszę się w przestrzeni nieba jak kołyska raz w prawo raz w lewo krzyki przeszłości łączą się w szereg pętla na szyi się zaciska a ja wciąż kołyszę się jak kołyska raz w prawo raz w lewo wylewa się z ust dźwięk do życia porywa a ja... do snu się układam tęsknota za tym co było wciąż jest mi bliska2 punkty
-
@Rafael Marius To prawda. Zdecydowanie jest właśnie tak jak mówisz. Do tego każdy z nas widzi inaczej i dlatego często się mówi, że ktoś ma "swój świat" - w zasadzie zawsze wtedy, gdy postrzeganie odbiega tego kogoś znacząco odbiega od tego jak postrzega większość. @poezja.tanczy A może nie ma co tego smutku już bardziej pogłębiać? Pozdrawiam serdecznie :)2 punkty
-
a miało wyjść całkiem poważnie rozbudzić zaspany intelekt a wyszło ciut może zabawnie choć treści w twych słowach jest wiele więc dźgnęłaś mnie ciszą powabną "do sedna co wgłowie się lęgło" dobiłaś tą nocą zajadłą sumieniem co wzięło i zdechło czytając się człowiek uśmiecha komiczny jest dobór określeń chcąc słyszeć swą duszę - nie zwlekaj się wycisz i słuchaj jak mówi do ciebie :)2 punkty
-
Nie mogłam się powstrzymać i w wierszu jest drobna wzmianka około słowiańska. Spróbowałam sobie porymować... Człowiek znikąd nie pochodzi. Afryka naszą kolebką. Stąd kilka fal, nie powodzi, podreptało hen, daleko. Pierwszy był homo erectus, ten wyginął już doszczętnie. Później człowiek z Heidelbergu, boczna gałąź za nim biegnie. Małe grupy w dal dążyły, tereny wolne rozległe, neandertalczyk przybyły, obozowiskiem zalegnie. Dopiero teraz wyrusza duża rzesza naszych przodków. Kataklizm jednak wykrusza, wszystkich niszcząc już w zarodku. Zostało bardzo niewielu i to głównie ci w Afryce. Szukając dla siebie celu rozeszli się szybko po świecie. Niektórzy dotarli do Azji, tu przemiany i łączenia, Ariowie na czele inwazji. Poszukajmy spokrewnienia. Inni poszli do Europy neandertalczyków tknęli, niedługo potrwało i tropy tych ostatnich zaginęły. Co ich gnało po bezdrożach? Czy tylko ciekawość ku światu? Przemieszczenia roślin, zwierząt i jeszcze zmiany klimatu.1 punkt
-
zamykam się w kropli nasycam jej świeżością a życie trwa we mnie spokój zgiełk został daleko w spojrzeniu mam blask i trwam wciąż trwam bezpowrotnie zamknięta w kropli każdego dnia1 punkt
-
Tyś muzyką, lecz słuchasz z przykrością? Słodycz nie wojuje ze słodyczą, A radość zachwyca się radością; Czemu dobre przyjmujesz z goryczą? Kiedy dźwięków zgodne zestrojenie, w więzach melodii twe uszy dręczy, Karcą cię one, za pomylenie z solową, partii co wspólnie dźwięczy. Spójrz! Struna, dla drugiej jak mąż tkliwa, gdy we wzajemnym porządku drgają; Jak ojciec, dziecko, matka szczęśliwa, Co wspólnie jedną nutę śpiewają: Ich pieśń bez słów, jednako brzmi nam, śpiewają ci - Jesteś nikim, gdyś sam. Dziś słowno-muzycznie. Podwójne struny ma mandolina, zapewne stąd ta inspiracja. I William: Music to hear, why hear'st thou music sadly? Sweets with sweets war not, joy delights in joy: Why lov'st thou that which thou receiv'st not gladly, Or else receiv'st with pleasure thine annoy? If the true concord of well-tuned sounds, By unions married, do offend thine ear, They do but sweetly chide thee, who confounds In singleness the parts that thou shouldst bear. Mark how one string, sweet husband to another, Strikes each in each by mutual ordering; Resembling sire and child and happy mother, Who, all in one, one pleasing note do sing: Whose speechless song being many, seeming one, Sings this to thee: 'Thou single wilt prove none.' Ten sonet był trudny, a szczególnie dwa wersy wytarły mną podłogę: Sweets with sweets war not, joy delights in joy: i Whose speechless song being many, seeming one,1 punkt
-
Cisza przykryła śniegiem nasze pierwsze w tym roku łzy. Samotność, która pozostała po bezstronności, kojarzy się z pustą godziną, ze wzniesionym dobrodusznie piedestałem łatwowierności. Do pustki pod powiekami dobija się wszędobylski czas, odradza się w nas wrogość, do jakiej tak prosto się przyzwyczaić. Żyje w nas tyle słów, które mogłyby stać się wiecznością, ale czeka na nas lekkomyślność barier, trwa źdźbło targane wiatrem, jakiemu ktoś przetrącił jasnoniebieskie spojrzenie. Natrętne sekundy umykają z prędkością światła, bezsens wlecze się niby przerwana w połowie wieczność. Popraw słowo, kłębiące się pod językiem, wołające o ostatni podryg galaktycznego podmuchu. Znów dopadł mnie leciwy poranek, uderzył sercem prosto w twarz. Nie odnajdę w sobie życia, jeśli nienawiść zatoczy koło.1 punkt
-
Brzęczysz naczyniami, piszę pod ten rytm Anturaż: kubek po kawie, blant. Trochę sierści, sos z muzyki - piętro wyżej jak dzieci w ekranach, wśród następstw, ze światła z zewnątrz. Cień kota nad parapetem, w podsłowiu. Dosięganie. Mam skórę na lewą stronę. Wkrótce córka Niny w tanich liniach. Odkrztuszam popołudnie. Pochmurnieje się. To powieki czy story na oczach?1 punkt
-
Trochę prawdy Dla ciebie i dla mnie Która nie istnieje I tylko sam dobry Bóg Wie co tu się dzieje Między nami Cudownymi kochankami I nawet zatrzymał się czas Ale nie było nas Tylko pustego pokoju przestrzenie I znikające gdzieś dwa cienie1 punkt
-
Jak tu kochać Gdy lista nieskończona Wlecze się ogonem Jak kochać Jej najbrzydszy skrawek ciała Gdy nie umiało się inaczej Jak kochać Krwawą plamkę na palcu Po zabiciu komara Jak soku jagody1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Poszedł Franek raz na cmentarz. Po co poszedł? Nie pamiętał. Chodził nieco zatroskany... Gdzieś tu sens jest pogrzebany. Wciąż przemierzał więc alejki w tym bezsensie, jakże wielkim i pod nosem: Bez wątpienia, mruczał, sensu tutaj nie ma. Jednak jakieś miał przeczucie, że sens był, lecz gdzieś mu uciekł. W końcu znalazł stary kamień z wielkim znakiem zapytania. Obok stała też łopata, więc ochoczo za nią złapał. Kopać zaczął niczym hiena, choć tu hiena sensu nie ma... Może jednak jest na miejscu, choć nie szuka zwykle sensu. Lecz zostawmy już ten temat, bo go ciągnąć, sensu nie ma i wracajmy do Franciszka, wszak łopata, to nie łyżka, więc, choć duży był w nim zapał, bardzo szybko się zasapał i ze zgrozą szepnął prędko: Znowu wszystko jest bez sensu. Jednak chociaż z sił już opadł, nadal kopał, kopał, kopał. Kopał tak przez cały tydzień, miesiąc, rok, przez całe życie... W końcu wyznał przy konaniu: Cały sens był w tym kopaniu. Zamknął grób się ponad Frankiem, na nim kamień z wiekim znakiem: ? Jeśli szukasz czegoś więcej, to zastanów się nad sensem. Tylko mi go nie dopisuj, bo go nie ma w tym wierszyku, napisałem go dla wprawy, dla rozrywki i zabawy. KONIEC.1 punkt
-
1 punkt
-
Nie marnujmy chwil które nam dane swoich marzeń i snów Z których nasze życie jest zbudowane cieszmy się żyć Być zawsze obok prawdy to ona drogowskazem Nie marnujmy chwil one naszym światłem naszą łzą uśmiechem Cieszmy się żyć tak by nie bolało nas zachwycajmy się1 punkt
-
@Leszczym nie potrzebuję skandalu, rozgłosu, jestem prostą, skromną kobietą, mogę tylko tak zachęcić:) kto chce, to przeczyta. Ja bez końca oglądam te same francuskie filmy, czy dla dzieci czy dla dorosłych, nie oglądam nowości, jak mnie nie interesują:)1 punkt
-
Zrozumiałam, jak wiele bólu potrzeba, aby pojąć samotność skradzionej łzy. Zrozumiałam, ile słów brakuje, aby miłość postawiła kolejny krok i ucałowała twoje nieprzespane skronie. Dziś, kiedy ciemność jednoczy się z blaskiem gwiazd, pozostało mi jedynie przyśnić przeszłość, która nie ma prawa wstępu do teraźniejszości. Dostrzegam w tobie złociste refleksy nadziei, dostrzegam serce, za jakim można udać się za granicę światłocienia. Wiem, że mogę zadedykować światu tylko marny okruch naiwności. Wiem, że jestem w stanie podziękować Bogu, że zaprowadził mnie na manowce marzeń. Dobrze jest mi na tym wrzosowisku, które zna tylko strzępy rzeczywistości, moje bezsenne łzy, które pragną deszczu.1 punkt
-
@poezja.tanczy Dziękuję! Pozdrawiam serdecznie1 punkt
-
Fale twoich włosów przenikają się z falami wzburzonego morza. Mieszają się, kotłują w rozgorączkowanej scenerii krajobrazu. W tańcu meduzy. Zanurzam się w sobie. W poświatach błysków i mrugnięć, w refleksyjnej kaskadzie idącej prosto z głębin. Coś tu miało być, nie będąc wcale… Nie będzie? Ale, czy, zatem, będzie? Muszle, rozgwiazdy, struktury koralowej rafy. Nadciąga zmierzch. Podmorskie stworzenia spoglądają posępnie. Nie patrzą. Udają niewidzenie. Przepływają obok. Odpływają. Nikną we wzburzonym mule sennego kalejdoskopu.. I znowu te oczy obserwatorów. Jakże ich wiele! Badają każde moje poruszenie. Czujne. Opadają pletwą… Jesteś? Nie słyszę ciebie. Zagłusza cię, bowiem oddech przypływów i odpływów… Krople na twarzy. Wiatr o zapachu soli. Ociekam wodą fal rozszalałych. Zanurzony w swojej egzystencji. Gdzieś, w oddali spowite pianą ostre skały. Przesłaniam dłonią oczy. Między palcami, liliowy potok światła. Drgający obrys wieczornego blasku. Nade mną sine obłoki, niewysłowione w tęsknocie milczące usta. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-31)1 punkt
-
Rozkoszy, miej litość Stałaś się nudna, Przewidywalna. Wpadasz na chwilę, I znów cię nie ma. Wiem, że na dłużej Lubisz zostawać. Jak cię ugościć? Powiedz mi teraz. Zdradź tajemnicę, Powiedz na ucho. Daj mi się złapać W sidła spragnione. Każesz mi czekać, Każesz mi prosić. Błagam o pomoc, Cała znów płonę. Widzę jak pragniesz, Jestem przy tobie. Nie bądź już, proszę, Tak niecierpliwa. Widzę, że pragnień, Tak jak fantazji, Nawet specjalnie Już nie ukrywasz. Czy mam je spełnić? Zrealizować? Swoim zapachem Przybrać znów kwiaty? Wciąż mnie namawiasz Żebym została, Więc skorzystajmy Obie dziś na tym. ---1 punkt
-
Gdy się zbudzisz o północy, słysząc kopyt stuk, Nie odciągaj zaraz zasłon by spojrzeć na bruk, Tym co nie pytają, nikt kłamstwa nie powie. Na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie. Dwadzieścia i pięć kuców, W ciemności się przemyka - Brandy dla pastora, tytoń - urzędnika. Koronki dla damy, a listy szpiegowi, Ty na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie! Gdy znajdziesz przy drewutni, biegając wokoło Baryłki pełne brandy, uszczelnione smołą, Nie bierz ich do zabawy, nie rozgłaszaj wszędzie Przykryj dobrze chrustem - a jutro ich nie będzie! Gdy widzisz wrota stajni otwarte szeroko; Gdy wewnątrz koń spieniony oddycha głęboko; Gdy matka płaszcz rozcięty pośpiesznie naprawia; Gdy mokrą ma podszewkę - ty pytań nie zadawaj! Króla Jerzego ludzie będą wokół stali. Uważaj co im powiesz, gdy będą cię pytali. Choć dla ciebie będą mili ze wszystkich swych sił, Nie mów im kto gdzie jest, a zwłaszcza gdzie kto był! Stuki, kroki wokół domu - gwizdy po zmroku - Póki nasz pies nie zaszczeka, ty nie rób kroku. Leżą Trusty i Pincher, a ciche jak w grobie. Bo nie robią hałasu gdy jadą Panowie! Jeśli zrobisz jak mówię, może tak się zdarzy Że przyjedzie z Francji lala, ta o której marzysz W czepku z Valenciennes i kapturem z aksamitu Prezent od tych Panów, w uznaniu twego sprytu! Dwadzieścia i pięć kuców, W ciemności się przemyka - Brandy dla pastora, tytoń - urzędnika. Tym co nie pytają, nikt kłamstwa nie powie. Ty na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie! Kipling - tak, ten od Księgi dżungli - w przewrotnym wierszyku, który jak nic nadaje się na konkurs recytatorski dla uczennicy klas wczesnych. Valenciennes to francuskie miasteczko, wtedy słynne z koronek. A linia: "Them that ask no questions isn't told a lie." niewątpliwie przyda mi się w pracy. Ale przyznaję, że nie zdołałem ubrać ludzi Króla Jerzego w ich niebiesko- czerwone mundury. Cztery wersy po 13 sylab to wciąż za mało. I Rudyard: If you wake at midnight, and hear a horse's feet, Don't go drawing back the blind, or looking in the street, Them that ask no questions isn't told a lie. Watch the wall my darling while the Gentlemen go by. Five and twenty ponies, Trotting through the dark - Brandy for the Parson, 'Baccy for the Clerk. Laces for a lady; letters for a spy, And watch the wall my darling while the Gentlemen go by! Running round the woodlump if you chance to find Little barrels, roped and tarred, all full of brandy-wine, Don't you shout to come and look, nor use 'em for your play. Put the brishwood back again - and they'll be gone next day ! If you see the stable-door setting open wide; If you see a tired horse lying down inside; If your mother mends a coat cut about and tore; If the lining's wet and warm - don't you ask no more ! If you meet King George's men, dressed in blue and red, You be careful what you say, and mindful what is said. If they call you "pretty maid," and chuck you 'neath the chin, Don't you tell where no one is, nor yet where no one's been ! Knocks and footsteps round the house - whistles after dark - You've no call for running out till the house-dogs bark. Trusty's here, and Pincher's here, and see how dumb they lie. They don't fret to follow when the Gentlemen go by ! 'If You do as you've been told, 'likely there's a chance, You'll be given a dainty doll, all the way from France, With a cap of Valenciennes, and a velvet hood - A present from the Gentlemen, along 'o being good ! Five and twenty ponies, Trotting through the dark - Brandy for the Parson, 'Baccy for the Clerk. Them that asks no questions isn't told a lie - Watch the wall my darling while the Gentlemen go by !1 punkt
-
@Ewelina ta kropla, to taki „kokon bezpieczeństwa” :) czasem jakaś nieproszona myśl go przedziurawi i trzeba go odbudowywać od nowa :) pozdrawiam1 punkt
-
@Ewelina To życzę miłych snów i tak do realnego życia nie mamy dostępu. Za duzi jesteśmy. Ono toczy się na poziomie mikrocząsteczek i rządzi innymi prawami. A to co postrzegamy to tylko wytwory naszego mózgu specyficzne dla homo sapiens. Inne gatunki widzą świat zupełnie inaczej.1 punkt
-
@lirycznytraktorzysta A spójrz do sonetu 3. Szekspir pisze tam: Thou dost beguile the world, unbless some mother. For where is she so fair whose unear’d womb Disdains the tillage of thy husbandry? dosłownie to tak: Ty zwodzisz świat, pozbawiasz jakąś matkę błogosławieństwa (ciąży). Bo gdzie ta tak piękna (fair), której nieorane łono Wzgardzi orką twego..... (I tu gra słów: husbandry to uprawa ziemi, rolnictwo, ale husband to mąż, więc może)... mężowskiego? Przez setki lat niejedna białogłowa się spłoniła czytając ten wers. Generalnie pierwszych kilkanaście sonetów to Szekspir nakłaniający nieznanego młodego człowieka, aby się ożenił i koniecznie spłodził dzieci - bo taki jest ładny i szkoda żeby się zmarnowało. Utarło się mówić o nich sonety prokreacyjne. Ale z czasem pojawią się też inne tematy - sonetów jest 154.1 punkt
-
@Nata_Kruk Dziękuję, mam nadzieję, że jednak nie wyschniemy i nie braknie twórczej wody w naszym życiu.:-) Pozdrawiam serdecznie.1 punkt
-
ładny wiersz. ale zgadzam się z wędrowcem. W drugiej zwrotce łamie się na końcu rytm1 punkt
-
Może być ze mną, ja się nie boję. A serio, samotność jest na indywidualną miarę. Do mnie by nie pasowała... ta Twoja.1 punkt
-
@Kwiatuszek Bać się nie ma czego, ale i trudno powiedzieć, czy da się oswoić samotność tak na 100%. To trochę nieokiełznany charakter. Natomiast sam wiersz dobrze przemyślany i nader zgrabny. Pozdrawiam :)1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 Intrygująca rozmowa między dwoma, zdawałoby się raczej mało wymownymi odczuciami. Niezła fantazja. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Podczas wczorajszego spotkania z wiecznością nabawiłam się samotności. Poczułam w sobie wszędobylską noc, której tak boleśnie brakuje światła spadających gwiazd. Nie, nie mogę przyzwyczaić się do tutejszych wędrówek w stronę tego muru, poza którym nie istnieje powietrze, ani jeden haust kamienia. Rozproszona na skrawki zbędnych przejaskrawień, oddana smutkowi, który jak zwykle szuka sensu, owijam się w znoszoną mgłę, doszukuję się istnienia tam, gdzie skonały wszystkie jabłonie, przebrzmiała ostatnia słona modlitwa. A kiedy już pomalujesz na czerwono swoje niebo, kiedy rozbłyśnie w tobie ostatnie wzgórze - staniemy na straży ostatniego człowieka, ostatniej w tym sercu litości.1 punkt
-
Przyśniły mi się posągi z Wyspy Wielkanocnej, Przyśniły mi się tuż za moim oknem… Siedmioletnim dzieckiem wtedy byłem, Świat wokoło ledwo co rozumiałem, Zaś dnia codziennego troski i obawy, Nocą przeobrażały się w senne koszmary, Gdy ciężkie ilustrowane Atlasy Świata, Z podnieceniem ściskałem w dziecięcych rączkach, Uwagę moją szczególnie przykuwały, Posągów z Wyspy Wielkanocnej zdjęcia okazałe, Jakże niesamowicie kolorowe zdjęcia, Potrafią rozbudzać wyobraźnię dziecka, Historię świata swym pięknem opowiadać, Zachwycając, zarazem wiedzę przekazywać… Lecz dziecku nadwrażliwemu emocjonalnie, Łatwo wyrządzić szkody w psychice, Gdy często drobne radości, Dnia codziennego zabijają troski, Lecz często głośny krzyk nauczyciela, Zabija dziecięcą ciekawość świata, Często jedno spojrzenie nauczyciela srogie, W wrażliwym dziecku zabija pochłaniania wiedzy pasję, Zamiast uczyć szkoła do nauki zniechęca, Gdy nauczycielowi brakuje właściwego podejścia, Gdy zamiast z zapałem przekazywać swą wiedzę, Podopiecznych swych ciągle podniesionym głosem tresuje… Gdy wieczorem głowę na poduszce kładłem, Snem niespokojnym trwożnie zasypiałem, Choć, od świata zarania, snu spokojnego, Potrzeba dziecku do kształtowania psychiki odpowiedniego, W dziecięcym pokoju ciemną nocą, Gdy nocne koszmary do okien łomocą, Posągi, które ciekawość dziecka uwiodły, Senne koszmary do swej służby zaprzęgły, Posągów z Wyspy Wielkanocnej oblicza tajemnicze, I napawające niepokojem złych nauczycieli twarze, Pod osłoną czarnej nocy, W głowie wrażliwego dziecka razem się mieszały, W koszmarze moim niebo burzowe, Od chmur ciężkich niemalże stalowe, Snu nakreśliło klimat ponury, Sennemu koszmarowi właściwy, Na tle burzowego nieba, Karzeł na wielkiej kupie żwiru siedział, Gdy mnie postrzegł, spojrzał wymownie, I uniósł w górę swą murarska kielnię, Przykrótkimi rękami wymachując, Niezrozumiale przy tym bełkocząc, Gdy złowrogo na mnie spoglądał, W koszmarze moim strachem mnie napełniał, Murarz karzeł wskazał swą kielnią, Na dziejące się straszne dziwo, Na ciemne posągi wielkie, Spowite przez niebo chmurne, Z wieczornej mgły poczęła się wyłaniać, Twarz kamienna sroga, Z wieczornej mgły się wyłoniła, Wielkiego posągu twarz kamienna, Rumor przesuwanych posągów, Podobny do odgłosu stłumionego gromu, W śnie moim wydał się złowieszczy, Strachem zarazem napełniający, Wielkie posągi dom mój otoczyły, Przesuwane nieziemską tajemniczą siłą, I wlepiły swe puste oczodoły, W okna mojego domu, Z wysoko zadartymi podbródkami, Z kamiennymi, acz chmurnymi czołami, Patrzyły złowrogo pustymi oczodołami, W koszmarze moim strachem mnie napełniały, Niczym mrówka na szachownicy, Pomiędzy szachowymi figurami, Tak ja biegłem w śnie moim, Pomiędzy kamiennymi posągami, Lecz zwykle daremną się okazuje, Ucieczka podjęta w sennym koszmarze, I gdziekolwiek moje nogi pobiegły, Posągi za mną głowy odwracały, Gdy tak we śnie uciekałem, Niespodziewanie nagle spadać zacząłem, Kiedy iż spadam zrozumiałem, Niespodziewanie nagle się obudziłem, Gdy tak nadal wystraszony, Ze strachu w łóżko swe głęboko wbity, Po ciemnym pokoju śpiesznie się rozejrzałem, Że tylko śniłem powoli zrozumiałem… Lecz po tylu latach, Gdy powracają wspomnienia z wczesnego dzieciństwa, Nijak gniewać się nie potrafię, Na piękne posągi mgłą tajemnicy spowite, Przeciwnie świata całego historia, To moja wielka życiowa pasja, I historię wszelkich kultur starożytnych, Wciąż pochłaniam z dziecięcymi wypiekami na twarzy…1 punkt
-
To piękny dzień, kiedy jesteś ze mną Słońce świeci na błękitnym niebie, ty jesteś słońcem w domu podwójne szczęście nasze serca rozgrzewa miłość Dopóki żyjemy, kochamy życie Każdy dzień jest jak czerwona róża Miłość istnieje, ponieważ jesteśmy jej częścią Nasze serca, nasze miłości, nasze życie są piękne Lovej . 2023-05-301 punkt
-
Pan świat oglądał przez dziury w skrzydłach, A gdy piór sięgał - jak brzytwy ostre, Dłonie mu cięły. W obietnic sidła Ufny zbawienia, pchał swą istotę. I stróż uwierzył - trwać mędrcom w ustach Wystarczy, aby pan szczęście spijał Z pustych słów cebra - że go porusza Marchew wiązana na końcu kija. Raz jeden panu okazał serce - Gdy rozpacz murem porosła drogę. W stróżu zrodziło się miłosierdzie, Zydel spod pańskiej wytrącił nogi.1 punkt
-
czy czujesz się zbawiony? w końcu oczyszczony? pieśń aniołów wreszcie nad tobą jesteś przecież święty nietknięty ludzkością pokarmu pusty jak oczodoł boga w żołądku w końcu światło mówię ci jesteś święty ogłusza cię chór jego świty jak krwawisz z dziąseł a zęby wypadają na dno muszli jeden po jednym jesteś w końcu święty dwa palce wzniesione ikona uklejona kłamstwem i kwasem łzy mieszane w wymiotach jesteś święty ponad sobą pożegnaj się ze skórą co zwisa z twoich kości czeka na ciebie tak bezczłowieczo piękna ruina czy słyszałeś jesteś święty z każdego otworu sączy się krew w ogrodzie oliwnym płytek klęczysz twoja modlitwa jak maniakalny śmiech już nareszcie jesteś święty zasłużony w cierpieniu jak on ku niebu możesz zmierzyć trzymając gabrielową dłoń wszyscy ci mówią że jesteś święty zbawiłeś się sam sam ukrzyżowałeś sam pochowałeś ale nie czeka cię zmartwychwstanie ty jesteś fantazja heretyka zwłoki śmieszne, niewierne i obłąkane 23.04.20231 punkt
-
śliwy wybuchły bielą wiosny barwiąc marzenia ciepłem słońca chciałbym wyszumieć moją miłość powiewem młodych liści brzozy. i głosem znużonego ptaka co przysiadł właśnie po podróży zaśpiewać chciałbym o miłości na grzbiecie sokorowej łozy.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne