Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 08.05.2023 w Odpowiedzi

  1. -Mistrzu, związki małżeńskie, jakie wady mają? -Ludzie, którzy w nie wstąpią, mniej się przykładają, uważając małżonka jak zawłaszczonego i bywa miłość gaśnie z niedbania o niego.
    5 punktów
  2. Kołem wokół Delos, kolebki Apollona. Bezleśne, górzyste, rybami słynące. Bogactwo figurek: drobne zaścielają, tam, tu, trwają duże. Wyczekują bogów. Cierpliwie stojące splatają swe dłonie. Od siedzących dźwięki harfy, fletu słychać. Cisza pełna życia mnogością tajemnic chlupoce falami, niknąc w przeszłości.
    4 punkty
  3. W takiej sukni jestem smukła jak kwiat magnolii, który jeszcze nie otwarty - kołysze się, jak ludzkie prośby wyrosłe na gruncie ziemi dopiero co rozgrzanej wiosennym promieniem. Nie widziałeś? Bo cóż mogłeś zobaczyć nocą, poza błyskotkami z gwiazd i księżyca blaskiem, któremu seriale przysiadły na ogonie. Krwią niedbale zlane pieczęcie. Życia losy? Ledwie ekran, przekątna nierówna marzeniom, a wzięła sobie wszystko czego nie doznałeś. Jak „być” może się tobie otworzyć w rozkwicie? Jak ty właściwie sobie ten stan wyobrażasz? I choć ptak uwił sobie gniazdo pod twym oknem, nie zdołasz go zauważyć... a tam pisklęta wołają wraz, jedno przez drugie - mamo! tato! Tak, wiosna uparcie tworzy prawdziwe światy.
    4 punkty
  4. najbardziej wewnętrzni najmocniej otwarci
    4 punkty
  5. morze dotyków, którego nie przepłynę, kałuża łez, do której nie wpadnę, bo tylko przelotem u mnie byłeś ach musnęłam cię okiem - nie całkiem uważnie
    4 punkty
  6. Wiersze przestały się liczyć. Seranon, 08.05.2023r.
    4 punkty
  7. Dawno temu, pewnej pani w pole z rana się śpieszyło, później mi opowiedziała, co tam jej się przydarzyło. Gdy zbliżyła się do studni, którą widać tuż przy drodze, usłyszała jakiś chrobot, i zdziwiła się tym srodze. Gdy do środka jej zajrzała; - w studni było mało wody - a na dnie, strwożony wielce, miotał się borsuczek młody. Pani przyciągnęła gałąź, którą wiatr ułamał z drzewa, i wepchnęła ją do studni, w której ów borsuczek siedział. Korzystając... z jednej szansy borsuk tu zadaniu sprostał, i - z pomocą t e j ż e pani - ze studzienki się wydostał. Opowieści o borsuczku z ciekawością wysłuchałam; to, co wówczas się zdarzyło, w tej bajeczce opisałam.
    3 punkty
  8. stoję na placu w obcym mieście wszystko tu obce pies szczeka w obcym języku patrzy na mnie na obcego piję oranżadę ze sklepu gdzie stoi groch z Kapuścińskim w miękkiej okładce dziewczyna przechodzi uśmiecha się inaczej niż dziewczyny w moim mieście patrzy na mnie na coś za mną tu się może zdarzyć wszystko ale nie ma sposobu na to żeby jednak coś ludzie przy placu szeptają że wczoraj na wieży była inna godzina a drzewa przestaną dawać cień po południu
    3 punkty
  9. Raz się spotkali w Suszcu pod Pszczyną facet puszysty z chudą dziewczyną. On nie przypuszczał, że ona z Pruszcza, a tłuszcz jest w Pruszczu żartów przyczyną.
    3 punkty
  10. w pobliskie krainy zmierzamy przy różanym zachodzie słońca gdy my i powietrze zupełnie nadzy i garstka oddechu z nozdrzy jest taka kojąco spokojna zacieśniamy przestrzeń między sobą miażdżymy ją chciwymi dotykami i niby ćmy fruniemy do siebie dźwiękiem żadnym niezbrukani a potem senny powieki zamykasz odpływasz w krainy ode mnie dalekie a ja znów sama ze swoimi wierszami i zamyślona życia swojego czekam
    3 punkty
  11. Nastolatki, jak zawsze, czują się niespecjalnie. Niespecjalnie dobrze, niespecjalnie ładnie. Wiszą godzinami na komunikatorach, jakby wyjście z domu było nielegalne. Siedzą w schronach, dziuplach, zamknięci w swych światach - - przodków rytuały są dla nich trywialne. Są inaczej posępne, inaczej radosne - - przeżywają raz pierwszy, jak nikt nigdy dotąd… Rozprawiają, śmieszkują, chcą być niebanalne. Ubierają się inaczej, inaczej się noszą, i na zawsze, naprawdę, stają się oryginalne. Ale jednak, jak zawsze, czują się niespecjalnie. Niespecjalnie dobrze, niespecjalnie ładnie...
    2 punkty
  12. Do szklanej kuli litania próżna przyszłość zasnuta milczeniem złotym z pewnych wykresów mylna prognoza na gładkiej ręce los nieodbity Na białych kartach jutro zawodne cyganka wróży zdziwionym wzrokiem uczony pragnie oswoić drogę ocalić życie od błędnych kroków Z przygodnych liter zbieramy lata odpłyną zanim myśli stężeją do wysp szczęśliwych przyszłego świata wbrew naukowym ścieżkom do celu
    2 punkty
  13. Labolubnie złączyliśmy nieparzyste przestrzenie Impet sumy mnożeniem zafascynował miało szumne razem cuda świata zastąpić miałem personalnie osobiście tobie wystarczyć Za rękę poszliśmy głębiej w las nieobojętny a drzew wyrosło nieprzejrzyste mega tysiące współodczuwanie wdepnęło w znaki zapytania wytęskniona laba wyprowadzona w pole Teraz real setką sposobów na przeżycie szepczesz na ucho ostrą jak brzytwa pretensją wzrok oblekasz w bolesny wyrzut sumienia krzyczysz że jesteśmy jak dwa grzyby w barszczu Seranon, 08.05.2023r.
    2 punkty
  14. A między nami tak rześko. Jeszcze emanują wszystkie oddechy myśli Jeszcze wpływa każdy bez wyjątku powiew wiatru Jeszcze świeże są chwilunie... A najbardziej rządzi nami (zaiste po monarszemu) istna loteria niejasnych okoliczności Króluje domiar domysłu. Seranon, 07.05.2023r.
    2 punkty
  15. Rozwijam się dla Ciebie. Dla Ciebie wśród tysięcy liści. Wśród tysięcy liści kocham. Nie wiem, czy to właściwa droga. Czy będę cierpiał raz jeszcze? Czy wspinać się będę? Czy ponownie powstanę... Pośród tysięcy liści jest nasze życie. Umyka w kolorach ta rzeczywistość. Ale pochylę się i utulę. I raz jeszcze dam Ci siebie. Rozwinę się dla Ciebie. Dla Ciebie wśród tysięcy liści. I tak właśnie będę Cię kochał. . .
    2 punkty
  16. Nigdy nie rozumiałem poetów Szalonych pisarzyn wierszokletów Zbytnio ich forma wyrażania uczucia Przyprawiała mnie o mdłości aż do zatrucia Za dużo chorej słodyczy miłosnej Depresyjnej jesieni, emocjonalności ciasnej I dusznej; Forma też tak pachnąca Kwiatami, metaforami - od przesytu zdychająca I te nastroje, doznania, wzruszenia miłością Rozpacze samotników, stające w gardle ością I płacze, zachwyty i przesłania Konsumpcji krytyka, do walki wezwania Ta prawdziwa sztuczność, ta boleść ogromna Do walki ze światem chęć nieudolna Wyrzyganie emocji i problemów wewnętrznych Aby się kto inny z nimi męczył
    2 punkty
  17. @Rafael Marius nie ma przypadków, są tylko cuda:)
    2 punkty
  18. ,,Już moja praprababka sypiała z Twoim prapradziadkiem. Co Ty na to?..." C.P.-B. mam pałac karety zaprzęgane jednak mieszkać pragnę w twoich spodniach w grze o tron bajkowy ślub przypada pannie Spencer ale nie ciało nie myśli ja tampon czuję poślizg twojej cipki ocean miłości w ratach przez całe życie czy pułap wyrachowania sięgający nieba pod rozpostartymi ramionami Jezusa religii siostrzanej zbutwiała baśń rozkwita nie całuj byle kogo możesz zostać królową
    2 punkty
  19. @error_erros Dziękuję :) @Kwiatuszek Dziękuję :) @zetjot @zetjot wiersz nie musi być rytmiczny, poza tym jak zaczynam pisać to płynę i nie zawsze liczę sylaby - chyba, że jest to wiersz typu strofa saficka itd. gdzie liczba sylab i akcenty muszą się zgadzać Co do rymów męskich z żeńskimi nawet nie wiedziałam, że takie się wyróżnia - słyszałam o gramatycznych, ale o męskich, czy żeńskich nie miałam pojęcia. Dziękuję za uwagi . @kwintesencja Dziękuję :) @Tectosmith Dziękuję i pozdrawia. Sama jestem laikiem, a nie specem, więc zapewne jeszcze wiele niedociągnięć w tych moich wierszach będzie, ale kocham pisać, dlatego czytam, analizuję rady i w każdym kolejnym staram się być lepsza. Czy mi to wychodzi niech oceniają "znawcy". @Jacek_Suchowicz Dziękuję za wskazówki
    2 punkty
  20. Niech mnie w "ucho" pocałuje kawał tak marnej ciemięgi.
    2 punkty
  21. Nie przewidział ojciec, że syn nie podoła. Skrzydlate koniska miotają rydwanem. Ogień tak żarłoczny, krzyk płonącej Ziemi niesie się daleko. Błysk i grzmot pioruna. Heliosowe córy głośno rozpaczają. Los okrutny dotknął, zła ocena siły. Lament siostrzyc biegnie Eriadonu brzegiem, dotyka serc bogów. Szum topól jest cichszy. Krople łez złocistych można tutaj znaleźć. Cenne jak klejnoty i poszukiwane.
    2 punkty
  22. @tetu Miło Cię powitać. Z podziękowaniem za odwiedziny, czytanie pozdrawiam serdecznie :) @GrumpyElf Cieszy mnie, że poświęciłaś czas temu wierszowi. Ucieszyłam się, że po długim czasie nie bycia tutaj, wciąż mogę poczytać Twoją twórczość i zamienić choć parę słów. Dziękuję za niezwykle pozytywny komentarz i pozdrawiam serdecznie :) @Wiesław J.K. Schował się biedaczek, bo go ze skóry obłupią gorliwi poszukiwacze. Dziękuję za czytanie i intrygujący komentarz. Pozdrawiam :) @Asia Rukmini Dziękuję za czytanie i komentarz. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  23. Natura jej pełna. Nie zawsze dostępna. Życiodajna skała byt wspomagająca. Mało, ciało umrze jak roślina suszą, zbyt dużo zaszkodzi, umiar cenną sprawą. Warzona z wody już od tysiącleci, wręcz poszukiwana na różne sposoby. Wypełnia pustynię, i górskie czeluści, wysiłek wkładany czasem tytaniczny. Metody zdobycia pochłaniały głowy, budziły pomysły, często wynalazki. Tam, gdzie wydobycie rozkwitają ludy, handel to bogactwo, ono mnoży siłę. Bywa źródłem wojen kuszącym pazernych, tak bardzo spragnionych cennego surowca. Kosztowna jak złoto, choć to tylko skała. Jedyna na świecie jedzona przez ludzi. Dziś powszechna, tania, nawet w słodyczach, choć skrzętnie ukryta. Zdetronizowana sól.
    2 punkty
  24. Majestatyczne kolumny mrocznej, tajemnej świątyni, gdzie światło z cieniem miesza szumne, strzeliste sklepienie. Mami spojrzenie i zmysły, bóstw, duchów leśnych siedziba. Znana, a tętni nieznanym, budzi obawy i lęki. Płochliwe oko chwyta ruch, czujne ucho trzask, szelesty. Pełne nieśmiertelności pnie... stajesz na progu świątyni. Przeszedłeś próbę dzielności. Złocista tarcza jaśnieje, dźwięczą rozliczne dzwoneczki przecudnych, wonnych kobierców. Puszyste wrzosową barwą, gronami kwiecia wołają, brzęczą i buczą miodnice, gromadzą plony bogate. Wzrok uspokaja, wyostrza, przepych kolorów, aromat. Uroczy szlak ze świątyni: symbolu życia na ziemi.
    2 punkty
  25. Wiatr niesie stare pieśni, echo żałobnych biesiad, prastary dąb znów składa na grób obfite dary. Pod nim zaś archeolog myśli drapie na głowie, patrzy w stare kości, jakby na tekst pisany. Życie od nowa daje do grobu złożonemu, nadając nazwy zgrabne z własnej wyobraźni.
    1 punkt
  26. Młodzieńczy sokół, użycza swych piór bogini. Dostojny orzeł: dziki, wojowniczy i nieustraszony. Szczęśliwy kruk łopocze nad głowami wojowników. Szczęście, śmierć i mądrość zarazem, szybuje na czarnych skrzydłach. Przekażcie temu kto czyta, same dobre wieści.
    1 punkt
  27. Nie można pisać o życiu nie znając nie szanując jego wartości z których zbudowany jest jego sens Nie można pisać o pięknie którego się nie widzi mimo że jest tuż tuż obok nas na wyciągnięcie ręki Nie można pisać o śmierci która była jest i będzie o którą się ocieramy udając że jej nie ma Bez tej powyższej trójcy których ktoś nie zna nie rozumie - na pewno nie można pisać zwłaszcza wierszy
    1 punkt
  28. Gorzej, gdy ktoś ma pecha i przewróci się na skórce od banana, obok, której wszyscy inni przeszli.
    1 punkt
  29. Proszę bardzo, choć nie zamierzony, naprawdę myślałem, że ze szkoły.
    1 punkt
  30. Niektóre dzieła sztuki to dobra lokata kapitału, ale to raczej obrazów dotyczy.
    1 punkt
  31. @Rafael Marius Fakt, no to nie wiem :// Oszczędzanie, lokaty jakieś ?
    1 punkt
  32. @Ewelina Może wakacyjna miłość? A ten nowy awatar to zdjęcie z podstawówki, czy liceum?
    1 punkt
  33. Tyle, że w ten sposób powstaje spirala inflacyjna.
    1 punkt
  34. @Rafael Marius Dziękuję za wizytę i pozdrawiam :)
    1 punkt
  35. @violetta Cudem jest wygrana na loterii ;) No np trafienie szóstki ;) @Rafael Marius Fakt, jak nie jak tak...
    1 punkt
  36. @Marek.zak1 Takie są reguły gry, gdy się je zna unika się zbędnych rozczarowań.
    1 punkt
  37. @Antypoeta Podoba mi się oryginalny pomysł z wyśmiewaniem poetów w formie wiersza. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem. Wygląda na to, że rzucileś poetom rękawicę, a ja ją przyjmuję. W ciągu najbliższych kilku dni pojawi się moja odpowiedź. PS. Witaj na forum
    1 punkt
  38. Przecież wróci, a samotność tymczasową. Można pisać wiersze i czekać. Lirycznie, przyjemnie się czyta. Pozdrawiam
    1 punkt
  39. Trafiłaś w sedno. U mnie w rodzinie też poruszenie tematem koronacji, dla mnie nie do końca zrozumiałe. Gdyby nie nowoczesne środki przekazu to mało kto interesowałby się tymże wydarzeniem na taką skalę. Pozdrawiam
    1 punkt
  40. Słyszę jak do mnie przychodzą spróchniałe truchła. Wyłażą z lustra stojącego trema, z popękanych ścian, trzeszczącej podłogi. Przychodzą i szepczą. Nachylają się. Nad czym? Nad zsiniałym ciałem mojej umarłej matki, gładząc opadowe plamy i zlizując z niej szary pył martwego domu. Który opada powoli. Okrywa wszystko warstwami zapomnienia. Zaciera ślady dawnego życia. Porozrzucane zdjęcia, pożółkłe gazety… Widma patrzą tymi czarnymi, wypalonymi wiatrem nuklearnego żaru oczodołami… Wyciągają kościste dłonie i klekoczą nimi tuż przed moją twarzą. Głaszczą mnie po czole, skroniach… I ten szum. Piskliwy w uszach szum, kiedy do mnie szepczą… Wskazują na ściany, na rdzawe zacieki. Upodabniają się do nich, próbując znaleźć w nich swoje odbicia. Otaczają plątaninę żeliwnych rur w jakimś dziwnym tańcu nocnego misterium. Nie wiadomo, po co. (W ogóle tu wszytko dotknięte jest atrofią pamięci) Wspinają się w kącie pokoju. Rzucają skrzydlate cienie w drgającym płomieniu świecy. I doznają wniebowstąpienia, przedzierając się przez płótna pajęczyn… Zmierzają do tej korony szeroko rozwartej jak grób… , Klekoczą i chrzęszczą. Wloką za sobą swoje cielska, postrzępione, dziurawe szmaty… Pokryte naroślami kończyny ścięgna, piszczele… Stępione nowotworowym bólem niepotrzebne nikomu chwasty. Pełzną w tym pochodzie urojone widma, przeszyte gorączką sennej maligny. Ostre jak brzytwa zwidy, majaki jarzące się na krawędziach czerwonym płomieniem. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-07)
    1 punkt
  41. ten co wojny wywołuje, też nie spocznie bez udręki.
    1 punkt
  42. znajdzie się nie jeden "wujek" co ukocha nie za treść a wdzięki
    1 punkt
  43. @Ewelina Zgubna to droga - uzupełnianie luk w prawdziwym życiu za pomocą wierszy. Ale za to jaka pasjonująca!
    1 punkt
  44. @Nefretete Dziekuję bardzo pozdrawiam. @FaLCorneL Dziekuję bardzo i pozdrawiam.
    1 punkt
  45. @corival Mitologia grecka + Twoje pisanie = Przyjemność poznawcza połączona z kojącą estetyką słowną. Bardzo mi tego brakowało, o czym się przekonałam właśnie.
    1 punkt
  46. Szumiał, mruczał, huczał, chlupał praocean. Tak mijały wieki... wody rozmyślały. Utworzenie życia niełatwa to sprawa, musi być materia. I powstało jajo. Wielkie, złote jajo istnienia zarodek spoczywało na dnie. Początek był dany. Drzewo niebotyczne wzniosło ponad wody. Rozbite początkiem światów i zaświatów. Prawyspa domostwem, gdzie dusze odchodzą. Życie i śmierć razem, idealna całość. Dla wyjaśnienia dodam, że wiersz bazuje na micie słowiańskim o stworzeniu świata. Miejscami jest bardzo niejasny, bo nie ma źródeł, które mogłyby wyjaśnić, czy choćby zasugerować o co chodzi.
    1 punkt
  47. Północne, lodowe pola, zimno z Krainy Mgieł. Spustoszona Kraina, ogień pożera wszystko: gorący i okrutny. I Bezdenna Otchłań kusząca głębiną. Tysiące lat... Buzują wulkany, walczą z lodami para wiruje, gęstnieje, obmywa ulewą. Bezkres wód rodzi olbrzyma Ymira. Mleko Audumli pokarmem mu było, pożywne, mocne, świętej krowy dary. Potomstwo Ymira, kiedy czas już minął dało ród Thursów Obfita Bezroga lizała lód Północy, i powstał Buri o magicznej mocy. Nie dostał cór Thursów, więc odszedł, albo zasnął gdzieś w mroźnej krainie.
    1 punkt
  48. Życie bujne wokół dzień za dniem pulsuje: rodzi i dojrzewa, a potem zanika. Zieleń, czy szarości, światło oraz ciemność nie przerwie procesu kolejnych pokoleń. Materia niszczeje, gwiazdy wypalają, zło zabija ciała, a miłość trwa wiecznie. Uroboros niesie przez wszechświat nasiona. Istnienie zapewnia bez nazwy i imion. Co umarło wzrośnie, chociaż nie od razu. Inne miejsce zajmie, inny czas zapewne...
    1 punkt
  49. Poszukiwanie i zdobywanie pożywienia było i jest jednym z podstawowych dążeń istot żywych, w tym również człowieka. Na ziemiach polskich przez tysiąclecia pozyskiwano żywność poprzez zbieractwo, myślistwo, łowiectwo, rybołówstwo. Nieco później pojawiło się również rolnictwo, które z czasem stało się podstawą gospodarki społeczności żyjących na naszych terenach, ale pozostałe wymienione sposoby zdobywania żywności wciąż funkcjonowały. Były wydajnym i koniecznym uzupełnieniem zapasów i stałego dopływu surowców spożywczych. We wczesnym średniowieczu (od VII wieku do XIII wieku) nastąpiła na terenach ziem obecnej Polski wielka kulturowa zmiana. Około X wieku, wraz z kształtowaniem się państwowości, wprowadzeniem chrześcijaństwa, powoli pojawiają się zakony: benedyktyni, dominikanie, kartuzi, cystersi. Początkowo przedstawiciele tych zgromadzeń byli obcego pochodzenia i dopiero z czasem zaczęli do nich wstępować miejscowi chętni. Systematycznie pojawiające się siedziby poszczególnych zakonów, były nie tylko ośrodkami krzewienia wiary, ale także źródłem wielu nowinek, między innymi spożywczych. W zakonnych ogrodach, obok rodzimych upraw sadzone były nieznane na naszych terenach rośliny, które mnisi sprowadzali z zagranicy do własnego użytku, ale też starali się je upowszechniać. To właśnie tam pojawiły się obce na ziemiach polskich przyprawy, zioła, warzywa i owoce. Istniały trzy rodzaje ogrodów. Wirydarz usytuowany był wewnątrz zabudowań klasztornych, stanowił raczej miejsce rekreacyjne i medytacyjne, niż uprawowe, chociaż porastały go rozmaite rośliny. Na zewnątrz zabudowy, w pobliżu klasztoru, znajdowały się natomiast: ogród użytkowy (hortus), gdzie sadzono, bądź siano przyprawy i warzywa, a także ogród ziołowy (hortus medicus), służący do uprawy roślin leczniczych. Założenie klasztorne obejmowało również cmentarz, na którym sadzono drzewa owocowe, czyli przybierał on charakter cmentarza-sadu. W ogrodzie warzywnym uprawiano przede wszystkim to, co od dawna rosło na obszarze ziem polskich na przydomowych poletkach, czyli bób, soczewicę, ciecierzycę, rzepę, ale też groch, marchew pochodzącą od dzikiej lokalnej marchwi, mającą fioletowy kolor i nieco nowszy asortyment kapustę białą, cebulę, pasternak, czosnek, ogórki, a od końca XI wieku sałatę i pory. Z przypraw natomiast uprawiano: koper ogrodowy, kminek zwyczajny, kolendrę siewną, cząber, wrotycz, bazylię. Warto jak sądzę dodać kilka słów co do niektórych warzyw. Jak zapewne zostało zauważone, wymieniłam powyżej kapustę białą, która już w tym czasie znana była w Polsce. Spożywano ją na świeżo, albo kiszoną. Przymiotnik „biała” jest w tym wypadku bardzo ważny, ponieważ dość powszechnie przyjmuje się, że to królowej Bonie zawdzięczamy kapustę. Owszem, sprowadziła ona ze swojego kraju kapustę włoską, ciemnozieloną o ostrym, korzennym smaku. Podobne perypetie dotyczą marchwi. Na terenach ziem polskich od bardzo dawna rośnie dzika marchew i pietruszka, które dopiero we wczesnym średniowieczu powoli zaczęły być uprawiane. Tymczasem w obiegowej opinii, to właśnie wyżej wspomniana królowa sprowadziła do Polski marchew i pietruszkę. Owszem, kazała przywieźć ze swoich rodzinnych Włoch marchew czerwoną i pietruszkę, obydwie o grubszym korzeniu spichrzowym. Nie były to jednak jakieś specjalne nowości roślinne. Ogórki znane były na naszych ziemiach prawdopodobnie nawet od IX wieku. Przywędrowały z Bizancjum, być może z tamtejszymi kupcami. Jedzone były w formie świeżej rośliny, albo też jako kiszone. Cebula również przybyła od wschodu, za to czosnek pospolity pojawił się dopiero w XII, a nawet XIII wieku z tego samego kierunku. Nasi przodkowie początkowo nie przepadali za nim, tradycyjnie używając liści czosnku niedźwiedziego, porastającego dziko rozległe miejscowe lasy. Dopiero około XV wieku zaczął być używany dość powszechnie. Interesująca jest w tym kontekście historia pojawienia się na terenie Polski winogron. Jak wiadomo integralną częścią Mszy Świętej w kościele katolickim jest wino. Zakonnicy, którzy przybyli na nasze obszary napotkali w tej sprawie poważną trudność. Znano tu miód pitny, kwas chlebowy, piwo, a nawet wino, ale zaledwie owocowe. Widocznie mnisi uznali ten rodzaj wina za pośledni, niegodny i nie przystający do potrzeb, bo niemal od początku importowali z zagranicy na swoje potrzeby wina gronowe. W XII wieku benedyktyni wprowadzili do swoich przyklasztornych ogrodów sadzonki winorośli. Ze względu na ostry klimat, rośliny wymagały osłoniętego od zimnych wiatrów miejsca i szczególnej opieki. Mimo troskliwości bardzo często zdarzało się, że i tak wymarzały. Eksperyment okazał się być raczej nieudany i aż do XVI wieku uprawa winorośli z uporem odnawiana w zasadzie nie wyszła poza próby ich zadomowienia. Dopiero w 1564 roku, na rozkaz królowej Bony, w okolicach Warki, w miejscowości Winiary, założone zostały spore winnice. Sprowadzono do nich sadzonki bardziej odpornych na zimno szczepów winorośli w nadziei, że się zaaklimatyzują. Tym razem próba się udała. Za przykładem królowej, możni tamtego okresu również w swoich ogrodach zaczęli sadzić winorośl i tym sposobem dostępność winogron i rodzimego wina gronowego stopniowo rosła. Wróćmy jednak do zakonnych ogrodów wczesnego średniowiecza. W XI wieku zakon benedyktynów sprowadził piołun, jako niezawodny lek na trawienie, środek do dezynfekcji i przyprawa do mięs. W tym samym czasie pojawiły się w tamtejszych przyklasztornych uprawach: kardamon, czarnuszka siewna, anyż badian. Sadzono również tymianek, używany jako przyprawa i lekarstwo wspomagające trawienie. Roślina ta jednak, jeszcze przez długi czas nie była zielem powszechnie znanym i używanym, a jej uprawa ograniczała się jedynie do ogrodów klasztornych. W Polsce powszechnie hołdowano i stosowano do podobnych celów macierzanki piaskowej. Dopiero za czasów królowej Bony tymianek przeżywa renesans i zaczyna być rośliną znaną, uprawianą i wykorzystywaną powszechnie. Pod koniec XI wieku tak benedyktyni, jak i cystersi zaczęli sadzić w przyklasztornych cmentarzach-sadach brzoskwinie i morele, które rosły obok jabłoni, wiśni, czereśni i rodzimych śliwek. W drugiej części artykułu chciałabym przybliżyć założenie i organizację przykładowego, wczesnośredniowiecznego, w zasadzie samowystarczalnego klasztoru, na przykładzie klasztoru cystersów w Łeknie. Zakon cystersów powstał w 1098 roku w Burgundii we Francji. Jego członkowie nazywani byli szarymi mnichami od koloru ich habitów. Wszędzie gdzie się pojawiali, szybko zdobywali wielkie uznanie i tym sposobem zakon rozwijał się bardzo prężnie. Około pięćdziesiąt lat później pierwsi cystersi osiedli w Polsce, między innymi w wielkopolskim Łeknie i małopolskim Jędrzejowie. Klasztor w Łeknie został założony jako filia klasztoru w Altenbergu pod Kolonią i to stamtąd byli mnisi, którzy go zasiedlili. Z rozmaitych powodów został opuszczony w końcu XIV wieku, a zakonnicy przenieśli siedzibę do Wągrowca. Oprócz źródeł pisanych dotyczących historii klasztoru, badacze mieli do dyspozycji uzupełniające te dane wyniki badań archeologiczno-architektonicznych i interdyscyplinarnych. Klasztor w Łeknie został zbudowany w taki sposób, żeby od najbliższej osady dzielił go obszar co najmniej kilometra. Taki był wymóg założenia kontemplacyjno-medytacyjnego. Powstał na półwyspie Jeziora Łekneńskiego, na miejscu wcześniej istniejącego tutaj gródka wczesnośredniowiecznego, którego konstrukcje zostały rozebrane i wyrównane. Dawne podgrodzie, zajmujące teren u nasady półwyspu, stało się miejscem, gdzie zlokalizowano między innymi warsztaty przyklasztorne (na przykład kuźnie) i inne zabudowania zaplecza gospodarczego. Na terenie półwyspu natomiast, posadowione zostały zabudowania klasztorne otaczające wirydarz i ogród warzywny, zapewne połączony z ogrodem zielnym i sadem-cmentarzem. Dokument fundacyjny klasztoru pochodzi z 1153 roku, ale przypuszcza się i potwierdzają to źródła pisane, że cystersi pojawili się tutaj parę lat szybciej, przynajmniej w 1150 roku, a może i wcześniej. Tyle zajęły procesy lokacyjne, podstawowe uzgodnienia i budowa przynajmniej części zabudowań. Pierwotne uposażenie klasztoru stanowiły trzy wsie: Rgielsk, Staszew i Panigrodz, a poza tym Jezioro Rgielskie i teren zasiedlonego półwyspu, wraz z obszarami przyległymi do granicy ziem sąsiadujących osiedli. Zakonowi przyznano też dochody z rynku i karczmy w Tarnowie Pałuckim, miejscowości przez którą przebiegał szlak handlowy w kierunku Nakła nad Notecią i Pomorza. To wszystko stanowiło solidne podłoże ekonomiczne i podstawę pod rozwój założenia klasztornego. Z czasem tereny podlegające klasztorowi w Łeknie rozszerzyły się przez dary, zakupy i tak pod koniec XIV wieku posiadał on już 32 wsie, w tym 18 osadzonych we własnym zakresie i to właśnie one były podstawą do rozwoju folwarków cysterskich, czyli grangii. Folwarki te pozwalały na prowadzenie własnej gospodarki na ziemi użytkowanej wyłącznie przez klasztor. Do tego doszły jeszcze różne nadania, immunitety i regalia, które dostarczały klasztorowi dochodów. Na przykład spore zyski otrzymywano z targów rozwijających się w posiadanych przez zakon miejscowościach. Od II połowy XIV wieku łekneńscy cystersi mieli też prawo do połowu wszystkich gatunków ryb, dwoma łodziami, na pełnym morzu. Asortyment spożywanych przez zakonników ryb rozpoznano podczas analizy szczątków kostnych znalezionych podczas badań wykopaliskowych prowadzonych w okolicy kuchni klasztornej. Okazało się, że z ryb słodkowodnych były to leszcze, krąpie, jazie, płocie, liny, sumy, szczupaki, okonie i ryby karpiowate, a z ryb morskich jesiotr i śledź bałtycki. Gospodarka cystersów opierała się na rolnictwie i hodowli. Uprawiano m.in. owies, żyto, pszenicę, jęczmień, konopie, proso i inne rośliny. Hodowano bydło, owce, kozy, konie, psy, koty i ptactwo domowe, czyli kury, kaczki i kapłony. Ludzie z przynależnych klasztorowi miejscowości, mieli także zezwolenie na polowania na rzecz mnichów. Podczas badań stwierdzono, że menu zakonników poszerzało mięso zajęcy, dzików, jeleni, łosi, saren, przepiórek i kuropatw. Zidentyfikowano także pozostałości trzech niedźwiedzi i zabijanych zapewne dla skór tchórzy i lisów. Źródła nie wspominają o bartnictwie, ale można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że je prowadzono w pobliskich lasach. Do zakonu należało również sześć młynów i jeden wiatrak, co pozwalało na przemiał własnego ziarna, a także być może ziarna sąsiadów i czerpania z tego zysków. Zakon miał także niewielką winnicę. Materiały archeologiczne pochodzące z wykopalisk prowadzonych u nasady półwyspu pozwalają zidentyfikować rozliczne warsztaty rzemieślnicze pracujące na rzecz klasztoru. Siedziba cystersów w Łeknie słynęła na przykład z dobrze rozwiniętej działalności metalurgicznej i kowalstwa, co potwierdzają pozostałości pieców do wytopu żelaza, brązu i przetapiania srebra. Znaleziono tu także warsztaty murarskie, działające zapewne najbardziej energicznie w czasie budów, a poza tym zidentyfikowano garbarnie, warsztaty rymarskie, ciesielskie, stolarskie, szewskie, tkackie, płóciennicze i inne. Poza tym dopatrzono się rzeźni i piekarni. O klasztorze w Łeknie można by jeszcze wiele powiedzieć, choćby o jego rozplanowaniu, zabudowie, a także różnych odmiennościach prawnych, na przykład odrębności władzy od zarządu miejscowych biskupów, ale to wątki odbiegające od poruszanego tematu.
    1 punkt
  50. Elegancka dama, prześlicznie odziana, życiodajne stopy chętnie moczy w wodzie. Wiosną ubiera gustowną ciemną zieleń, szeleści bogactwem fałd, zakładek, falbanek. Świat umajony przepychem barwnych kwiatów, kusi do zmiany stroju. Czarujące piękno białe bukieciki kwiatków wnet przypina, o przyszłości myśląc w ich ukształtowaniu. Słońce przygrzewa, w krąg buczą miodnice, pocałunki wiatru tajemnicę ukryją: dom śpiewaka pośród obfitej zieleni. Szarość niepozorna z operowym głosem. Nadchodzi czas i bogactwo okazuje dama, odziewa przepych czerwonych korali. Szkliste, połyskliwe, rwą urodą oczy i śmieją do słońca, karmią rozliczne ptactwo. Tańczy na wietrze w purpurowej sukni, drobne, żółte akcenty, czerwone korale. Szata wolno opada, odkrywa nagość. Godność strojna w czerwień, mróz kochankiem damy.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...