Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.01.2023 w Odpowiedzi

  1. Zadziwia mnogość mikrokosmosów Kiedy się stłoczy na celulozie Bez mała hektar, w zasięgu wzroku Całą opowieść… Zapał przeminął wraz z głuchą ciszą W którą się wkradło szuranie monet O trzewia szafy*, coś w niej zawyło (Oby zachrypło) Przepadł z kretesem łaskawy moment Choćby zalążek raczył przebłysnąć Rodzi się z szumu tylko mdły melanż Grunt niepodatny, dzieło wschodziło Lecz mi się puenta nazbyt pomięła ------------------------------------------ * mowa tu o szafie grającej (rzecz jasna)
    7 punktów
  2. Jestem liściem wierzby płaczącej Wokół słyszę szum innych jednostek I kres żywota niejednej konającej Irytujące- jak budowa wieży babilońskiej Dla naszego stwórcy hipotetycznego Budowa ta jak mroźna zima zabiła niejednego Jestem liściem bo się rozwijam Ale nie wiem po co- bo wszystko przemija Rozwijam się by skonać- paskudna wizja Przecież w życiu być musi jakaś misja Nie jestem żadnym nocnym ogniskiem Chce na wieki razić ludzi mym błyskiem Nie chce palić się i żarzyć by zgasnąć Nie chce pływać i dryfować żeby opaść na dno Lecz zapisać się w pamięci z roku na rok coraz trudniej Ludzie zapomną o tobie jak już będziesz leżał w urnie Musisz zostawić coś po sobie a to nie jest takie proste Wszystko już wynalezione- bronie palne bronie ostre Bronie atomowe, jądrowe, nuklearne Zostaw coś co będzie legendarne Maszynę która pokona niepokonane Urządzenie które będzie czasu panem Twoją kartą przetargową żeby innym zapaść w pamięć A co będzie dalej? Nie wiem, sam musisz wpaść w tą zamieć.
    6 punktów
  3. z lupą ogląda ocenia gładkość jędrność soczyście językiem mlaska uuu... ...gryźć...! tak blisko... chciałby pogłaskać z tą myślą jedną ślinka mu leci że mógłyby krągłe językiem pieścić gdy widzi słodkie ponętne miękkie o skórce wilgotnej nieskazitelnej jakby dla niego prężnie wypięte różem zalotnie przechodzą w czerwień... ...TAK!... Jaś już wie że spróbować musi... dzisiaj więc kupi u pięknej Lusi ...bo ma nieduże... . . . . . kilo jabłuszek
    6 punktów
  4. gdybyś wiedziała jak puste było krzesło naprzeciwko przy stole kuchennym gdzie dwa kubki szczerbiły się z daleka do siebie i jak samotne były pająki pokątnie zawieszone na cienkich niciach niezaistnień między zmąconymi cieniami mojego domu i jak samotny byłem w nim ja zanim nie przeszedłem wszystkich dróg by wrócić do ciebie wódko
    5 punktów
  5. Pewien znany, bystry ukwiał Doskonale liczyć umiał. A najbardziej, bez wątpienia, Kochał tabliczkę mnożenia. Ukwiał mądry i sędziwy, Raz miał setne urodziny. Na przyjęcie swe zaprosił Klan krewetek i łososi. A ponadto ośmiornice, Płaszczki i kałamarnice, Kraby, małże oraz wale, I tak dalej, I tak dalej… I wraz z panią Ukwiałową, Menu usiadł i planował. Liczydełko więc pożyczył, Wszystkich gości mnożył, liczył… ‘Tak, chimery algi zjedzą. W siedem rodzin nas odwiedzą… Jeśli żono droga, nie wiesz, Ile podać alg w zalewie, Pomnóż siedem razy siedem, Będzie to czterdzieści dziewięć!’ ‘Przyjdą do nas też łososie, Osiem grup, w każdej po osiem. Skok jak zrobią na desery, Zjedzą ich sześćdziesiąt cztery!’ ‘Koni morskich przyjdzie dziewięć, Każdy z żoną będzie siedzieć, Każdy dzieci ma też dwójkę, Więc przez dziewięć pomnóż czwórkę. Dań trzydzieści sześć podamy, Plankton wraz z wodorostami’ Dalej ukwiał liczył kraby: ‘Ich zaprosił cztery sztaby, W każdej ośmiu osobników Krabów będzie też bez liku! Dla liczebnej ich gromady Są trzydzieści dwa obiady!’ Chełbie, kiełże, żółwie, stułbie… Ukwiał gości liczył dumnie. Juz podliczyl wszystkie raki, Mnożył, mnożył te zwierzaki.. Chociaż mądry był nasz ukwiał, To uwagę swą źle skupiał. Gdy liczbami głowę kwapił, Urodziny swe przegapił!
    4 punkty
  6. kolejną noc słońce topi promieniami jasnego dnia sen ucieka w opary mroku i niestety budzę się sam pamięć gryzą chwile namiętne kiedy tango zamawiał świt nasza para na łuku tęczy rozpraszała wschodzące mgły twoje ciało muzykę grało słońce witał magiczny dźwięk noce były za krótkie dla nas tańczyliśmy dalej też w dzień nie potrafię tego zapomnieć w domu zawsze otwarte drzwi tak nie może wyglądać koniec wierzę kiedyś w nich zjawisz się ty
    4 punkty
  7. czas wielkich słów bo widny krąg zdarzeń znanej ekonomii ostro przeczy chleb i igrzyska a wy dajcie nam robić swoje podbój cywilizacją akwedukt biblioteka rzędy kamienic gdzie okiem spojrzysz ślady rzymskiej areny Rosja podniosła szpetny łeb zbrodni od neolitu nie reformowanego prawa bez względu na koszty przemoc zawsze poniża agresora zmysł życia podpowiada ,,do ostatniego Ukraińca" u nas miłość do pieniędzy wiara w wiedźmiński srebrny miecz i żelazny na ludzi żyjemy w legendzie niezgodą mocni w niemieckiej talii karty innego rozdania
    3 punkty
  8. Co dzień rano budząc się myślę co to będzie czy świat będzie na tak czy będą łzy czy tęcze Co dzień rano budząc się jestem ciekawy chwil którymi nowy dzień mnie poczęstuje Co dzień rano budząc się patrzę w stronę drzwi mając nadzieje że coś fajnego zapuka Co dzień rano budząc się szukam swego cienia to w nim widzę swego bytu sens
    3 punkty
  9. O brzasku widać że noc jak krew była żywa A niebo tak błękitne i księżycem muśnięte O brzasku widać że tobą jak kocem miękkim byłam okryta Ramiona masz niby łuk szeroko rozpięte w górę Dłonie i przez sen niecierpliwe - Wciąż drżąc proszą o więcej... Bo i kochałeś mnie tej nocy gwiaździstej Na trawie gęstej jak dywan W kwiatach i na ziemi w świetlistym kręgu Ciało me napięte Bo kochałeś oczy w ciebie wpatrzone choć dziewiczym płonące wstydem A plecy moje... Jak u kocicy wygięte Wyznaczały ci ścieżki dotyków Którym już zawsze niechybnie ulegnę O brzasku twoje ciało obok mnie leżące Jest pełne doznań i drżeń najczulszych A ścieżki na moich spękanych wargach Twoim językiem na wieki są już uleczone O brzasku śpisz spokojnie tuż przy mnie I twoje ciało nadal jest jak płomień Jak płomień tak gorące... Aura wokół ciebie mnie parzy Parzy mnie Niczym węgle rozżarzone
    3 punkty
  10. siedzę sobie w barze szafa gra w kąciku mi się zrodził pomysł na wiersz w serwetniku jedno piwko...drugie muzyczka ucichła trzeba wrzucić grosik i nalać znów piwka wiersz już prawie gotów serwetek brakuje kiedy nagle puenta wszystko mi krzyżuje nie mam zakończenia wszystko przeminęło i szlag trafił nagle całe moje dzieło;) O! Pozdrawiam;)
    3 punkty
  11. noc rozrzuca gwiazdy - są ciężkie spadająca rozbija ukamienowane słowa tabliczka z napisem: alea iacta est rozpada się na kawałki odłamek trafia w oko i transcendentalne traumy wypływają musisz zmierzyć ich wielkość prawda absolutna różni się od twoich wierzeń sięga tego co najczystsze pomimo różnych form najbardziej plastyczny jest czas znalazł w tobie diabła więc kiedy mówię że cię kocham przekraczam granice nieokreślone pozwala się określić i to jest ta przestrzeń być może próżnia gdzie archetypy wrastają w misterność
    3 punkty
  12. Puenta mnie rozbawiła :-) Fakt taki, że do twórczości potrzeba tej małej właśnie chwili, która zdaje się być delikatniejsza niż pajęczyna i tak łatwo można ją zatracić szuraniem monet o brzuch szafy grającej :-) Bardzo ładnie, obrazowo, dźwięcznie i kolorowo. Pozdrawiam serdecznie :-)
    3 punkty
  13. Szło się Szło Z opaską na oczach Przez życia Szkło I wszystko było Tak czarno białe! I wszystko było Tak niewidzialne Szło się Coś było ważne.. Zbywało życie Mijało śmierć Szło się Szło Przez życia Szkło
    2 punkty
  14. jeszcze ogień tli się w kominku tworzy nastrój zadumy cichej odchodzi miesiąc w zapomnienie z tymi co stali się wspomnieniem tworzy nastrój zadumy cichej za oknem świerszcze już nie grają z tymi co stali się wspomnieniem w pamięci na zawsze zostaną za oknem świerszcze już nie grają nie kwitną kwiaty kolorowe w pamięci na zawsze zostaną tworząc obrazy wspomnień nowych nie kwitną kwiaty kolorowe za szybko mijają krótkie dni tworząc obrazy wspomnień nowych tęsknoty jeszcze wciąż płyną łzy za szybko mijają krótkie dni jeszcze ogień tli się w kominku tęsknoty jeszcze wciąż płyną łzy odchodzi miesiąc w zapomnienie
    2 punkty
  15. że brak Ci czegoś? spytał żebrak brata tak naprawdę to niczego odparł brat żebraka żebrak dobrze wiedział że brał wiele jego brat stąd dziś twierdzi że niczego mu nie brak oszukał brat żebraka że nie brak mu niczego prawda - że brał kiedyś wiele dziś zbyt wiele nie ma z tego żebrak nie wie że brat żebrał o młodości kilka lat by powrócić i oddawać to co chętnie niegdyś brał lamentuje i zawodzi nie takiego życia chciał że za nos go wodzi ciągle cały świat stoi żebrak obok brata ze zwieszoną głową że brak już mu litości nad samym sobą
    2 punkty
  16. Siedzę skulony w kącie. Zimna ściana za moimi plecami. Światło wiszącej lampy okrywa wszystko mdławą, żółtawą poświatą. W uszach pulsująca krew. Szum wodospadu, gorączki. Kłujący pisk… Pozostawione w nieładzie zapomniane milczące przedmioty. Obrazy za zasłoną z falujących pajęczyn i kurzu. Noc. Moja jedyna, utęskniona melancholia. Puste fotele. Kanapa, stół… Kosmiczna otchłań nicości i opuszczenia. Noc. Próbuję wstać. Na próżno. Kto mi poda rękę? Nikt. Gdzieś w odmętach pustego domu skrzypienie podłogi. Od czyich kroków? Niczyich. Gong stojącego zegara niesie się po korytarzach jakimś przytłumionym echem… Po zawiłych meandrach mojego mózgu… Kto tu jest? Kto? Noc szepcze mi do ucha. Nuci tkliwą pieśń, jakby kołysankę ustami mojej nieżyjącej już matki. Mamo, chce mi się spać. Coraz bardziej i nieubłaganie odpływam w dal, w czeluść nieistnienia. Mamo, śpiewaj mi wciąż. Nuć i szepcz najczulej jak wtedy pierwszy raz. Znowu trzeszczenie podłogi, ostre skrzypienie drzwiowych zawiasów… Mamo, jesteś tu? Spójrz, jestem sam. Moje ręce są jak z ołowiu a w głowie pulsujący ból. Wiesz, ona chyba nie chce. Choć nic nie mówi, czuję, że ma mnie dość. Czasem rysuję jej twarz w zaparowanej szybie okna. I wtedy patrzę. Podziwiam. I tęsknię. Czy kocha? Nie wiem. Słaniam się na nogach, ponieważ przytłacza mnie słabość, kogoś, kto już nie ma sił. Wypaliła się we mnie ostateczna iskra życia. Uśmiechają się do mnie umarli z rozrzuconych wokół złachmanionych wytartych gazet, czarno-białych fotografii, bądź w kolorze sepii. Patrzą zalotnie albo z uwagą skoncentrowanych oczu. Wielkie litery wytłuszczonej czcionki krzyczą: zabito torbacza! Diabły tasmańskie zagrożone! Kolejne próby atomowe na atolu Bikini o blasku jaśniejszym niż tysiąc słońc! Pierwsza bomba kobaltowa nadzieją chorych na raka! Lecz oto biała koperta u moich stóp. List? Od niej? Otwieram drżącymi palcami, rozpalony nadzieją… W kopercie – stare pokwitowanie z pralni. Kilka sreberek po cukierkach. Ojciec je kiedyś zbierał, aby przyozdobić bożonarodzeniową przed laty gwiazdę. Lecz nie zdążył. Umarł… Przesypują mi się teraz przez rozedrgane palce i spadają niczym wirujące płatki brudnego śniegu… Cyzeluję swój styl. Przynajmniej staram się to czynić. To taka cmentarno-piwniczna, poetyczna proza. Ale co mogę innego robić, kiedy uwielbiam wręcz pustą przestrzeń opuszczenia. Bijącą mnie po oczach nostalgię smutku. Co mogę innego czynić, kiedy cię nie ma. Kiedy jej nie ma… Kiedy nie ma nic… Opadam powoli na kamienne dno ostateczności albo mojego początku z pierwszych godzin moich narodzin. Lecz tam jest jedynie deszcz. Stalowe niebo okrutnego świtu. Pusta sala porodowa z kolumnami pełnymi krwi i białą pamięcią krzyku. Wyjałowiony ze wszystkiego szpitalny oddział. Tak jakby zapowiedź pustego życia. Majaczący na końcu długiego korytarza zarys postaci ÷ jest jedynie ułudą, widmem rozpływającej się w powietrzu naiwnej nadziei. Deszcz stuka o szyby. Szare lastrykowe parapety. Zimne skorodowane kaloryfery. Kilometry poplątanych rur zakończonych żeliwnym u sufitu kwiatem… Za oknami wiatr kołysze strzelistymi topolami. Za oknami maj, ale tak jakby to była lodowata jesień. Sączą się zewsząd brunatne zacieki o piwnicznej woni i pleśni. Kiedy do ciebie idę. Donikąd idę. Kulę się w sobie z każdym uderzeniem martwego już serca. Pełznę do zupełnej pustki… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-01-23)
    2 punkty
  17. Herbatka u babci, to coś, co pamiętam. Nie wypije jej dziś, w dniu Twojego święta. Torcika nie kupię, nie zjemy go razem. Jedynie modlitwę zmówię przed obrazem. Poczuję Cię obok, jesteś przecież blisko. Choć dawno odeszłaś w Krainę Niebieską. Zapachem rumianku dasz mi znać o sobie. Szczęśliwej podróży życzę Babciu, Tobie. Naszym kochanym Babciom, których fizycznie już nie ma. Nadal jednak są naszymi Babciami. Niech wiedzą, że pamiętamy o nich a miłość do nich nigdy nie zgaśnie:-)
    2 punkty
  18. gdy ciepłem dotknę twojej skóry podam herbatkę z ciastem zabłyszczę jak kryształki małe nieistotne szczegóły a może
    1 punkt
  19. Ze słów wrażliwych na celny dotyk Wiło się canto na dwugłos tętna, W pętli refrenów źrenic muśnięcia Niezapomniane plotły szlagworty. Krew się uczyła burzyć w tętnicach Do szyku pierwszych nut, co nadały Takt biciu serca - by nie ustało, Gdy je ze sceny przepędzi cisza. Dawna melodia wraca - bezduszna, Dla braw rąk obcych, by rytm nakarmić Strawą z bezwiednych ruchów wargami, Za wszelką cenę - z pieśnią na ustach.
    1 punkt
  20. - Mistrzu, on wpierw ma zapał, ale zaraz mięknie, przecież to może zniszczyć nasz związek doszczętnie. - Niejeden ma z tym kłopot przez brak doświadczenia i bywa to niełatwy orzech do zgryzienia. Poproś go, żeby przestał, kiedy mu opada, odczekał i raz jeszcze, taka moja rada. możesz mu w tym pomagać poprzez masowanie, a natenczas opadły, bywa, że powstanie. Czasem szalej skutkuje, lecz stosuj rozumnie, bo gdy dawka zbyt duża, może skończyć w trumnie, warto modlitwą wspomóc wieczorne starania, niech ci proboszcz doradzi, bo ja nie mam zdania.
    1 punkt
  21. Przemierzam wiele dróg A każda wiedzie do Ciebie Panie. Dlatego wzmocnij mnie, Usłysz moje nocne modlitwy. Nie daj mi zasnąć w żmudnym znoju, Lecz ukazuj zawsze jasny koniec podróży. Powstrzymuj podstępnych, Aby nie spychali mnie z dróg do Ciebie. Spraw, aby zakręty nie były zdradliwe I żebym nie ślizgał się na nawierzchniach. A ci, którzy czyhają w zasadzkach, Zostali zapomniani na poboczach. Albowiem Ty jesteś początkiem i końcem. Od Ciebie wyruszam i do Ciebie zmierzam. Nie jak ci szydercy, którzy cieszą się, Podążając gładkimi szlakami ku otchaniom. Nie pozwól abym jeździł ich drogami, Ale daj przestrzegać Twych ustaw. One nigdy nie zapędzają mnie w ślepe ulice, Tylko otwierają mi serce na Ciebie Panie.
    1 punkt
  22. Odrobina ciepła roztopi lody. Zakwitnie kobierzec kwiatów - w kształcie serca.
    1 punkt
  23. Podoba mi się "na cienkich istnień niciach niezaistnień" szczególnie. Bardzo poetyckie. Abstrahuję od doznań autora. Ważny jest wiersz. Jest dobry niewątpliwie. A doznania.. Nasza osobista rzecz. Masz talent.
    1 punkt
  24. Bardzo ostrożnie stąpasz po tym gruncie i dobrze, bo łatwo można przekroczyć granice. Wyliczankowość w utworze uzmysławia, że podmiot nie przeszedł obok niczego obojętnie. Widział całe zło i nie pozostał wobec niego bierny. Pozdrawiam.
    1 punkt
  25. Co człowiek, to metoda, ale czasem warto przełamać rutynę, miłego wieczoru :)
    1 punkt
  26. A już myślałem, że czerśnie :-) Zabawnie. Pozdrawiam.
    1 punkt
  27. W moim przypadku potrzeba jest odrobinę zadumy a tą uzyskuję generalnie w spokoju. Nie dla mnie pisanie w barze, nie mógłbym się skupić. Mógłbym ewentualnie dać zarys, zanotować jakąś myśl, pomysł, ale twórczo pisać to absolutnie. Najwuraźniej ja i Pisarz mamy coś wspólnego :-) Sporo filmów traktuje o takim zjawisku. Dla mnie to tylko anegdota. Może faktycznie co poniektórzy tak uzyskują natchnienie? Wiesz, w zasadzie to tak może być. Jakiś czas temu poznałem na chwilę osobę, która cierpiąc na depresję wychodziła właśnie do kawiarenki po to, żeby nie czuć się aż tak samotną i zająć się twórczością. To prawda, każdy ma inne potrzeby i inaczej wszystko odbiera.
    1 punkt
  28. Wódka prawdziwy przyjaciel — wierna do samej śmierci. Dobry wiersz, zwłaszcza zakończenie — jak w Pętli Hłaski. Piję zdrowie autora! 🍷😊
    1 punkt
  29. nieprzytomna przez ciebie rozdrażniasz ekstazą cierpię nigdy tak nie kochałam potykam się o każdy próg pragnę patrzysz w oczy szukasz maleńkich piersi płaczę z rozkoszy za każdym nie mieszczę nas w sobie mokra zlizuję cię całego uwielbiam rozkwitasz w ustach twardy słodki czuję na wskroś kołyszesz jęczę błagam
    1 punkt
  30. Kwiatek kwiatek zapłonął kolorami dziś rano o świcie obudził wyobraźnię sen zniknął przyszła codzienność podała kawę realność ubrała powiodła do pracy marzenia domagają się spełnienia 1.2023 andrew
    1 punkt
  31. zapominam że jestem żywa gryzę dłonie nadgarstki nie napiszę pierwsza odczuwam twój ciężar przez sen wilgotne pocałunki rozchylają usta wybudzam się przekrwiona na gorącej skórze koszulka paruje współprzenikanie a miłość obosieczne rozdarcie czarnoskrzydły jesteś marzeniem
    1 punkt
  32. Na ohydnej ziemi, krążą ludzie w bieli Depczą pięty sobie wściekle klną, bo życie ich niezmienne czynność owa jest wręcz wstrętna łakną bólu, stąd mordęga krew, użyźnia czarną ziemię krew, pobudza ich pragnienie chcą zaprzestać lecz nie mogą okropności robić wolą gdyby mogli tylko ból zadawać nie przyjmować, tylko dawać ...
    1 punkt
  33. @Corleone 11 Pisać można różnie — oto początek najpotężniejszego i najbardziej wpływowego dzieła w historii literatury: ACT I SCENE I. Elsinore. A platform before the castle. FRANCISCO at his post. Enter to him BERNARDO BERNARDO Who's there? Tylko tyle! Żadnego opisu scenerii, kostiumów, kiedy się to rozgrywa, kim są postacie. Czy Bernardo jest olbrzymi, czy drobniutki? Ma dwadzieścia lat, czy czterdzieści? Czy noc jest chłodna, pochmurna, deszczowa, czy na dworze wieje wiatr? Ani słowa na ten temat. Tylko Elsynora i dwie osoby. Czy Bernardo jest na tyle pewien siebie, żeby zakrzyknąć potężnym basem: „Kto tam?”. Czy może jest wymoczkiem o cienkim głosie, albo zwyczajnie niczym się nie wyróżniającym oficerem, o formalnym sposobie zwracania się do kolegów? Znowu, kompletny brak jakichkolwiek wskazówek. Jedyne wyjście to doczytać scenę do końca, nie pomijając żadnego dialogu i odpowiedź znaleźć w wyobraźni. Mimo braku opisów Szekspir jest do dziś uważany za najwybitniejszego pisarza w języku angielskim oraz największego dramaturga w świecie. Przepraszam za przydługi komentarz i życzę szekspirowskiej sławy. 😊
    1 punkt
  34. @tetu wow! Mega. Takie coś to jest coś. Kochanie potrafi zbliżyć. Przeżyć coś w złudzeniu bliskości interfejsów indywidualnych świadomości. Pozdro
    1 punkt
  35. @tetu Każdy wzorzec ,to misterność, więc nie może być w próżni.... Pozdrawiam:)
    1 punkt
  36. @Leszczym zastanawia mnie ten kolor, jakaś sugestia czy przypadek... Pozdrawiam:)
    1 punkt
  37. Gdy jest miłość, to już jest wszystko.
    1 punkt
  38. Czuję na swojej skórze Potężne dreszcze I wciąż padają Jesienne deszcze A my spowici mrokiem Nie dostrzegamy światła miłości Nie ma w nas smutku Ani radości Tylko czyste wyrachowanie Dnia codziennego Tak w swej istocie okrutnego A jednocześnie tak pięknego Unoszącego nas na falach błękitu Czy padamy na kolana Z zachwytu?
    1 punkt
  39. To wiersz kilkukrotnego czytania. Faluje, wymaga powrotów, aby zidentyfikować, czego dany fragment dotyczy. Tym razem, Tetu, nie nadążam. Jestem za mała i tracę uwagę, choć tradycyjnie piszesz ciekawie. Pozdrawiam ciepło, bb PS Ale: jestem ułomna w miłości, może dlatego nie rozumiem. Znam słowa, ale rozbryzgują się po niebie.
    1 punkt
  40. Ustały obroty sfer, mróz ściął z nóg najwytrwalszych kolędników. Lunatycy zamarli przed drzwiami śpiewając a capella pieśń pożegnania. Gasną światła jak zdmuchnięty pył z opasłego tomiska, w którym nikt nie zapisał przyszłości, niewiele dbając też o przeszłość. Puste karty złowrogo szeleszczą obracane artretyczną ręką odchodzącego czasu. Na nic życzenia pomyślności i długich lat w zdrowiu. Kres obwieszcza powolny zachód gwiazdy, chociaż w sztok upojeni nocą wciąż pocieszamy się myślą, że to figlarne puszczenie oczka. Albo zapowiedź świtu, aby móc zakrzyknąć: Mróz zelżał, wciąż jestem. Człowiekiem.
    1 punkt
  41. Jasne @ais! Nie wiem, czy dla miłych Poetów będzie to aż tak interesujący temat, ale Tobie na pewno dam znać! 🙂 Miłego wieczoru niedzielnego!
    1 punkt
  42. @ais Cieszę się Ais. Ja chyba ostatnio mam lepszy okres, ożywiłem się widocznie trochę :) Inna sprawa, że kolega mnie bardzo inspiruje, bez przerwy wpadam na jakiś pomysł opisania reala. Również bardzo pozdrawiam :)
    1 punkt
  43. Wzbudzała w nich czułość I jakiś rodzaj tkliwości... Jej głębokie spojrzenie A nad nim grzywka I falujące jasne włosy... Policzki czasem różowe, Choć zazwyczaj całkiem blade Rumieńcem spływały Tylko gdy patrzyli na nią, Z zaciekawieniem za każdym razem. A ona wciąż taka milcząca... I zadumana W ruchach powabnych jak rusałka Rzucała ich na kolana. Oczy jej z długimi do nieba rzęsami Usta pełne I delikatne dłonie przy wąskich biodrach. A ruchy powolne Prawie dla nich niewidzialne - Niejasne w intencjach W obecności cichej jakby nieobecne A jednak wzruszające. Wzbudzała w nich czułość, Gdy ciszę z ust do ciała wlewała, Napełniając świat zachwycajacym wdziękiem I skromnością. Tonęła w duchowej zadumie cała I wciąż w bezmiar ciszy W wąskie gardło milczenia uparcie i spokojnie do siebie samej zmierzała.
    1 punkt
  44. To mi wygląda na linię, co prawda biegnącą ku nieskończoności, ale jednak przerywaną. Przerywaną na tak długich odległościach, że zostają z niej tylko kropki. Kropki biegnące ku nieskończoności. ale jednak. Zastanawiające. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  45. @Adriana Gawrysiak Adriano fajne rymy średniówkowe. Miłego dnia.
    1 punkt
  46. Obojętni jest nas miliony często obojętni zło niewidoczne schowane za uśmiechem bierzemy z życia tak wiele zachwycamy się przyrodą podziwiamy niebo gwiazdy piękne lasy parki rankiem budzi nas słońce do snu kładzie księżyc wszystko to gratis może tylko za prośbę Stwórcy rozglądnij się pomóż bliźniemu jesteś piękny cudowny dziel się sobą a staniesz się słońcem oświetlającym drogę zagubionym Jezu ufam Tobie 1.2023 andrew Piątek, dzień pamięci męki i śmierci Jezusa
    1 punkt
  47. @andrew Jest ode mnie lajk, za pozytywny proludzki, pobratymczy wymiar wiersza, za to, że piszesz jako "My" -> czyli wszyscy ludzie, bez podziałów np. na: nas czy ich, na: eko-fanów czy eko-fobów, industrialnych czy rustykalnych, merkantylnych lub minimalistów, posępnych czy optymistów, ... oraz -> za ludzkie tradycjonalne (jak wynika z treści wiersza) przywiązanie do idei wiary w Jezusa. To warte docenienia. Znieczulica społeczna -> tytułowa "obojętność" dotyczy nas wszystkich, bez względu na emanacje czy światopoglądy. Do technicznych stricte warsztatowych aspektów wiersza nie odnoszę się, każdy pisze jak czuje, ma ochotę i chce. Pozdrawiam.
    1 punkt
  48. @Stary_Kredens Wszędzie oczekiwania I konwenanse i przez to czasem brak swobody życia. To prawda
    1 punkt
  49. Klęknęła przed mym wzrokiem, żałość, której nie czułam od lat. Serce zamieniło się w biały w proch, który uformowałam z powrotem. Tym razem w czarne lustro. Krzyczałam pośród własnej ciszy, a i tak śmierć czyhała na moją wartość upadku. Oczy moje uległy obłędowi, którego nikt nie rozumiał. Nawet ja sama. Egzaltacja uczuć była nie potrzebna. Nic w środku dawno nie było, już dawno. Pragnęłam nienawiści od zawsze. Ona stała się koroną mojego umysłu. Złapałam własny symbol rozpaczy, zamieniłam go w bez opamiętanie. Nie chciałam pamiętać swojego istnienia. Chciałam jedynie wiedzieć, dlaczego dane mi było … Zginąć w szaleństwie. Wrażliwość zniknęła, dusza wraz z nią. Czułam pustkę i ciemność. Nareszcie rozerwałam własne życie. Czym było pragnienie obłąkania za wszelką cenę? Pewne oczy spojrzały na mnie. Łzy krwi spotkały się z taflą wody. I zmieniły jej koloryt na zawsze …
    1 punkt
  50. widzę róże, czerwone i grzeszne trwają w środku tego chaosu widzę konwalie, piękne i niebezpieczne ich przesyt zapewnia mi spokój widzę zieloną trawę, odurza aromatem chce zanurzyć się w niej w całości widzę błękitne niebo rządzące światem i chmury białe jak kości tańczę pośród kwiatów, krzycząc bez dźwięku świat kręci się wkoło nabierając pędu myślę, więc jestem czy na pewno? może mnie ktoś usłyszy nim wszystkie kwiaty zwiędną
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...