Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.10.2022 w Odpowiedzi
-
dylemat mam zdradziłem cię ze zdradą już tak bywa że lepiej ukryć ją niż chwalić się nią chyba zdradziłem cię i świat się nie zawalił może to było złe lecz grzech pięknością mamił zdradziłem cię wyrzuty mam sumienia czy przyznać się czy może od niechcenia powiedzieć tak: miłością moją jesteś wręczyć ci kwiaty i potrzymać cię za rękę8 punktów
-
Wieś to nie tylko gnój ona cudnie pachnie maciejką oraz majerankiem Wieś to nie tylko kurze i krowie łajno to kraina ozdobiona łąką i sianem Wieś to nie tylko pola oranie - to mleko jajko i boćka klekotanie Wieś nie wstydzi ma świętą kapliczkę której zmęczenie się kłania Wieś to nie tylko nuda to miłości wołanie tu echo i mgła burka szczekanie Wieś nie przegrywa tu rządzi radość zwłaszcza zimą gdy białe pada Wieś to ojczyzna niejednej poezji tu słowo woła ty jesteś nasza6 punktów
-
po wielu latach na drabince w świecie atrybutów rozwoju i sukcesu odkrywam ponownie siebie robiąc wycinankę z kolorowej bibuły jak wtedy gdy jeszcze nie zadałam nikomu pytań o życie5 punktów
-
ponoć umiera ostatnia właśnie ją pochowałam pod spróchniałą wierzbą na bezkresnym pustkowiu kwiatów nie położę nigdy tam nie rosły3 punkty
-
Czerwień wylała się zza lasu wpłynęła w dolinę dosięgła nagich gałęzi i zmieszała z rudością traw dzisiejszy wschód wczoraj był zachodem pomiędzy są twarze wciśnięte w okienne ramy i sny... tam czerwień nie sięga3 punkty
-
Kupuję papierosy błyszczące opakowanie krzyczy w oczy z lady "Palenie jest przyczyną impotencji i niepłodności" To ja dziękuję pani wymieni na te z zawałem albo takie z rakiem3 punkty
-
3 punkty
-
Kolekcjoner Mawiają, że przeszłości tak naprawdę nie ma, Że wczoraj to wyłącznie martwa teraźniejszość; Zobaczysz, jeśli tylko zgodzisz się pójść ze mną, Jak głodne i spragnione mogą być wspomnienia. Poznajesz? To skrzypiąca pod stopami wena, Zdeptany codziennością, porzucony klejnot; Ach, jakże wokół ciebie tych klejnotów pełno, I dziwię się dlaczego nie chcesz ich pozbierać. Układam wciąż na półkach najróżniejsze chwile; Nie krępuj się i popatrz, weź choć jedną, proszę. No przecież tak niedawno ciekaw każdej byłeś, A teraz przestraszony gdzieś uciekasz wzrokiem. Bo widzisz, one wszystkie… Dziś już są niczyje, Lecz tęskni ciągle do nich rozmarzony chłopiec. ---2 punkty
-
Staś zagubił się na wojnie. Zabłądził w labiryncie przypuszczeń, wyobrażeń i obaw i nie doszedł do linii frontu. Wolał być raczej frontmenem. Marzył mu się fronton budowli i drzwi otwarte i okna na oścież i słoneczny ogród i herbata na tarasie. Albo browary, papierosy i miękkie narkotyki po kątach lub po barach. Staś ocalał pośród gradu kul i wichury łez i błyskawic zawiści. Gdzie walka była dla wielu więcej niż wszystkim. Po latach mówili o Stasiu, że też mądry, ale i za mało bohaterski. Cóż, nie spotkała go śmierć ze spojrzeniem prosto w oczy i nie zasłużył na medal. Był zresztą kimś zwyczajnym i nienawykłym do aktów odwagi i noszenia orderów. Inny charakter. A dumni i poważni i majestatyczni panowie szli zawsze przodem. Porywacze tęsknych serc rozmiękłych. Przewodzili, a inni odchodzili nieskrzętnie w zapomnienie. Staś nikogo nie pytał o powiew wiatru i nie upominał się wcale generałów o wskazanie mu drogi. Nie chodziło mu ani o laury, ani o zasługi, ani o zaszczyty, ani o wygrane. Ja o takich zwykłem mawiać, że jednak Stanisław. Tak, w moich oczach był Stanisławem. Warszawa – Stegny, 25.10.2022r. Inspiracja: film Na zachodzie bez zmian.2 punkty
-
Znowu pełnia księżyc w pełnej zbroi spuszczam na oczy przyłbice powiek prawie ołowiane może sobie wyśnię jutro na jutro2 punkty
-
zbudziłaś się dziewczę zanucę ci śpiewkę bo przecież to chyba już rano los w tyłek cię kopnie na deszczu znów zmokniesz a krople duszę ci zranią ~ spozieraj z uśmiechem co daje pociechę lecz nie wiem czy to ci pomoże bądź silna gdy płaczesz podumaj inaczej że zawsze może być gorzej ~ niełatwo jest tobie gdyż bunt masz ty w sobie bo los ciebie nieźle pogonił i może tyś przez to tak słodką dzieweczką choć z sercem także na dłoni ~ szkatułką poszybuj wśród kwiatów i przygód wirując w niebieskich migdałach świetlistym promieniem pomaluj ty ziemię w myślach go przecież zabrałaś ~ nie przejmuj się jednak tyś spoko choć wredna gdy zaśniesz niech znów ci się przyśni że jesteś aniołem nie jakimś potworem pomarzyć można o wszystkim2 punkty
-
dłutem nie piórem wyrywamy słowa krusząc monument w niezmiennym pragnieniu w imię przyszłości ... jej łaska u bram relief tatuaż na kamiennych skórach niezmienność czeka w ornamentach dni archetyp bytu niemal doskonały nostalgie zwątpienia radości i łzy wyczuwam jak stają się martwe pod palcami w pył się rozwieje kiedyś każdy sen nicość jest celem nieśmiertelnej sławy świat powstał z wiersza obróci się w wiersz spokój jak pustka pomiędzy strofami2 punkty
-
szukał w lesie dzikiego zwierza jagód szukał grzybów przygód ochrony przed chmur baldachimem czy mógł tam zostać czy został czy rosę już na zawsze spija czy opuszcza norę swą szałas przegląda się w sarnich oczach płochych bo strach odnajdujących czy może odważnych wilczych w watahach teren stróżujących czy znalazł to po co przechodził przez zieleń wśród traw wysokich strumienie napotkane mącąc mieszkając w ciągłym czuwaniu czy dobrze wydał oszczędności na nowy zegar z kukułką2 punkty
-
Krwawy miecz na polu bitwy Żniwo srogie zawżdy zbierze Na nic modły i pacierze Dłoń na klindze już spoczywszy Rzezi pragnie w wirze bitwy Szkarłat mknie w takt miecza Cięcie jedno drugie trzecie Otoczony trupów kopcem Żąda glorii i zabawy Demon bitwy król pożogi Bieży między trupów stogi Szczęk i stukot zwiastun śmierci Rozpacz bliska czasy bólu Wtem nadchodzi bastion ludu Omamiony pieśni blaskiem Naznaczony boskim darem Tarcza nasza zbawca ludzki Pod ostatnim mknie sztandarem Śród pożogi bitwa będzie Ciemne chmary tak zwiastują Kolos życia demon śmierci Swoje miecze wnet skrzyżują2 punkty
-
mężczyzna współczesny składa się z węgla i wodoru którym napędza ekologiczne pojazdy szybujące w kosmos z plastikowym kierowcą i jego kutasem zawieszonym na czymś co udaje kierownicę ale nią nie jest tylko gadżetem ze sklepu z ekologiczną tandetą przywiezioną znad rzeki Jangcy wieczorami czyta bajki o smoku za siedmioma chujniami za ośmioma dupami swojej wybrance oblanej luksusowym formaldehydem w łóżku złożonym z wszystkich grzechów głównych potem posyła artystycznym kopniakami dzieciaki do szkoły gdzie tak samo nie wiedzą co z nimi robić ale na wszelki wypadek pionizują kręgosłup w części odpowiedzialnej za ekspresowe wydalanie obłędu nie wie czemu się cieszy że ktoś wygrywa na drugim końcu świata w tenisa a on grać nie umie w ogóle za to potrafi zmyć podłogę płynem do mycia naczyń oraz popić płynem Lugola trochę gorszą wódkę pitą na co dzień z butelki po kryjomu schowaną za tapczanem obok zakurzonego misia który chuj wie czemu zniknął pół roku temu wieczorami leży na trawniku przed swoim domem łącząc kropki na niebie i tkając z dymu tytoniowego kobietę swoich marzeń która znika szybko między migoczącymi gwiazdami i oznajmia zaspanemu światu POCAŁUJCIE MNIE WSZYSCY W DUPĘ2 punkty
-
Pokuso dnia codziennego Życiem cię nazwać trzeba Używki pokazujesz Spełnienie obiecując Kusisz mieszając rozum Bo przecież to nic złego Przecież nikt nie umiera Od życia wesołego. Innym razem gdy nocą Nie umiesz już zapomnieć Szukając nowych podniet Rozmieniasz życie na drobne. 25.10.222 punkty
-
kwitnę i więdnę do wilgotnych ust miękkimi płatkami w zachodzącym ciebie gdy uderzasz jaskrawością jestem piękną chwilą2 punkty
-
Ujrzałem ogień, zdolny spopielić wszystko na swej drodze. Między lawirującymi kolumnami ognia, pełną żalu postać. Ogień mimo swej bestialskiej natury, wydawał się poruszony, odczuwał ból wraz ze swą matką. Spopielone zwłoki jak jeden mąż powstały, oddając honory zrozpaczonej matce płomieni. Tłumnych salw procesje wciąż jednak siały spustoszenie. Pożodze nie było końca. Cały wszechświat w jednym momencie stanął w ogniu. Krzyk płomieni, dzikszy niż zazwyczaj, przepuszczał jednak szloch. To matka ognia nad losem dziecka swego ponownie zapłakała. Senny koszmar przerwał wszechobecny chłód mego serca. Na mej twarzy zagościły pierwsze promienie porannego, zimowego słońca. Świat zdawał się być, całkowicie nieporuszonym oniryczną wizją ognia, był jeszcze spokojniejszy niż dotychczas. Pozostałem więc sam, owładnięty wydarzeniami nocy. Samotny i przerażony. Usłyszałem zdradzicielski szept ognia. Namawiał me serce do przełamania chłodnych okowów szarego żywota. Rozum jednak za wszelką cenę starał się stłumić ten paskudny szept. Między szepty wkradał się pojedynczy szloch. Nim jednak ten doleciał mych uszu, taraban zabrzmiał z całą swoją wrogością. Oto jest, właśnie nadszedł czas. Czas wiecznej wojny, czas wielkiej rozpaczy. Poczułem ulgę, słyszałem ogień, czułem jak przemawia. Towarzyszył mi niemal nieprzerwanie, był przy mnie. Początkowy koszmar powoli przeradzał się w uczucie spełnienia. Z fascynacją śledziłem wzrokiem jego pełen gracji taniec. Z każdym spalonym papierosem, coraz bardziej oddawałem się ogniu. Wreszcie mam kogoś bliskiego memu sercu. Płomień jest jedynym godnym mnie towarzyszem. Przebudzony, poczułem jego ciepło. Chciałem by ten stan trwał wiecznie. Ciągle uciekałem we własne sny, by tylko go ujrzeć. Z czasem ucichł nawet i ten irytujący szloch. Nic nie zagłuszało płomieni, mogły trwać wiecznie. Ogień jest ze mną, czuje jak mnie wypełnia. Oto ja jedyny zdolny posiąść płomień. Jedyny godny, naznaczony ogniem. Wierny jego sługa i przyjaciel. On zawsze będzie mi bliski, nigdy mnie nie opuści. Spełniają się najgorsze koszmary, nadchodzi chłód. Chcą nas rozdzielić. Chcą abym znów obległ w chłodzie. Nie poddamy się. Będziemy walczyć. Wieczna zmarzlina otuliła wszelka żywą materię. Chłód tryumfalnie kroczy ponad niebiosami. Jetem przerażony, czuje jak ciepło ognia oddała się ode mnie z każdym dniem. Muszę do niego powrócić. Dłużej już nie wytrzymam, przestałem słyszeć ogień. Przestał mnie koić swoim łagodnym dźwiękiem. Miejsce ognia wypełnia już tylko chłód. Mam dość, muszę coś zrobić. Nie mogę go stracić. Ogień wygasł. Chcę poczuć go jeszcze raz. Muszę go poczuć. Postanowiłem, skoro on nie chce przyjść do mnie to ja muszę wykonać krok w jego stronę. Nie mogę się doczekać naszego ponownego spotkania. -Co za psychol!- rzucił śledczy, ponownie wertując ocalone od ognia zapiski -Czyli co, tak po prostu się podpalił, bo było mu zimno?-dodał drugi mężczyzna z nutą ironii w głosie2 punkty
-
powitanie z tekstem do muzyki skrzypiącego wózka dźwięki niczym ból przykre lecz wierne drżą w dłoni rozczapierzonej jak zniszczony pędzel mało czytelne parametry ostatnich tygodni bezużyteczność włożona na najwyższą półkę bezradność powieszona na oknie i nieodwracalność wniesiona na strych wraz z dawną fotografią o filmowym uśmiechu "piękna..." (łzy) tylko nikt jej tego wtedy nie powiedział1 punkt
-
1 punkt
-
północ tęsknoty na niebie krwawią przygryzane usta kształt pomieszczenia wydaje się znajomy patrzę w okno alkoholiczne nic nie widzę współzmysłowy mi jesteś uwięził nas przedludzki język ciał czerwone minerały piersi w koszyczkach dłoni jestem splecione światło słońca i księżyca przepojona czuję opierasz usta o moje na policzkach zakwita różowy sad dotykasz palce rozsuwają uda kocham cię w dychotomii miłości najcięższe zmaganie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
targamy się na wiatr który rozdmuchuje nasze ciała na wszystkie strony życie znów niepoukładane noc bez prześcieradła i wygnieciony sen dotknąłem twoich oczu pamiętam ten obraz z łezką ze sztuką jest jak z kobietą nie należy jej rozumieć1 punkt
-
hilo uniosłaś ramię nad głowę wybacz zawsze miałem słabość do miejsca w którym ręka przestaje być ręką uniosłaś ramię nad głowę wybacz stawiając żagle popłynąłem w zatokę pachy i już żegluję ku słońcu1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Hej Wszystkim, Właśnie odebrałem z drukarni 200 egzemplarzy mojej pierwszej książki Daniel Forsit (pseudonim) "Opowieści poboczne". Jakby ktoś był zainteresowany jej kupnem to bardzo proszę o kontakt. Motywem przewodnim tomiku jest tolerancja i szeroko pojęta "inność", cokolwiek by to nie oznaczało. Jest kilka wierszy, ale większość to prozatorskie opowiadania z tak zwanym przekazem. Tomik powstawał przez 8 lat nieregularnej pracy. Gdyby kogoś moje pisanie zainteresowało to szykuję drugi, bardziej poetycki tomik, który właśnie kończę. Wszystkie szczegóły podam w prywatnej wiadomości. Z poważaniem, Michał L. "Leszczym" "Daniel Forsit"1 punkt
-
Lew zamknięty w klatce, z dala od wyzwań życia, staje się gnuśnym i tchórzliwym kotem. Pozdrawiam. 🙂1 punkt
-
poliż do 6 spokojnie… zwarty kulej coraz jak bardzo mnie nie nawiedzasz a węszysz fenylo kotem ośmielaj później lulaj zwoje a serce dostroję lej luksu suv logo od pudło żywiej zabić co to, o to to to? martw się mimo dychaj od ważnie pójdź i święć się światłem by w ciemności prościej się nie da a ja będę Twoim1 punkt
-
O, fajne :) Wyrapowałam to sobie nawet ;p Wiemcoczujesz :) :( A jak do fejsbuka dochodzi jeszcze praca zdalna, to mamy przepis na hemoroidy :P Pozdrówki, Deo1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Wymowa szumu wyobraźni Gdzieś szumią gazety nocą późną Szpaki dziobią nasiona goryczy Ludzie w pomyleniu swym się różnią W tym leżącym na symbolu pryczy Pośród gajów słychać piekieł krzyk Ogary rozdrażnione wyją do księżyca Damę karo niszczy król otchłani pik A jopek dary przeklętym przemyca As wachluje swoją mocną stronę Co wyrywa z korzeniami i miażdży Bierze dziewice w gromu obronę Kiedy nad landem deszcz dziś dżdży Ogród osłonięty anioła skrzydłami Zakreślonym okręgiem dzikiego ognia I Adama ostrymi w oborze widłami Gdy honor walczy z formatem dnia Groby leżące wieczność na mej ziemi Wśród bluszczy i zagadek wieczności Podziwiali ludzie głusi i całkiem niemi Tak dziś obdarci z ludzkiej możliwości Ale słońce już zachodzi noc przybędzie Kartka też już wzywa do pisma końca Odlatuje poeta do ciepła jak łabędzie Odlatuje z nim wena nadworny obrońca Autor: Dawid Daniel Rzeszutek1 punkt
-
raczej dość gwałtownie gryzę jej sutki unoszą nas ponad prześcieradło w żałobnej czerni po miłości zimnej klamry metal otwiera jej wargi i fale kuszącego piżmem ciepła zalewają wygłodniałe oczy rozsznurowują jej fałdy wciskają się w moje usta szukają cząstki ciała o smaku rozpusty karmione alchemiczną synestezją spaja strumień świadomości i uzależnia od muśnięć nieskalanego bogiem zapomnienia1 punkt
-
Turkoczą miastem konie płosząc stada wróbli. Strumienie ust, Pustych słów plusk, Zmęczone słońce płonie zza mglistych pudli. W nerwowym Teraz rozbity zegar Chrobocze głosem tiary. Dziś nowym wydaje się świat stary, Chociaż melodię wciąż brzdąka Vega. Carvingiem płynę po dość stromym losie, Bez śniegu rysując sercem ściegi. Bogactwem nie jest druga strona biedy, Tylko nadziei troskliwej pokłosie.1 punkt
-
pragnę zedrzeć z ciebie wątpliwość łapczywie przyszpilić i zatracić się w ułamku chwili zwalnia czas przeszywając dotykiem aż po kręgosłup odurza jedność dusz ty i ja w nieistnieniu1 punkt
-
Czasami nie wiadomo czy być tym gorszym czy lepszym? Dlatego to pytanie zostawiam dzieciom, a nie sobie, po kilku głębszych... Ja do tej pory nie mogę tego ogarnąć, Brnąć w ślepy zaułek, czegoś na siłę pragnąc.? Tkwię na odludziu ludzkiej egzystencji, Mam żal do wielu , ale nie szukam atencji..1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jesteś moim nadziei promykiem I chcę żebyśmy całowali się Nad leśnym strumykiem Smak twoich ust Piękny i wiosenny A ja bez ciebie Taki senny I tak dziwnie zagubiony Całkiem samotny Zniknął gdzieś mój bilet powrotny I została tylko tęsknota Nasza pierwsza i ostatnia pieszczota1 punkt
-
1 punkt
-
@OloBolo Bardzo, bardzo ;-))) fajna melodyka, spytam chodziła Ci po głowie jakaś piosenka? (czasem tak mam)1 punkt
-
Gdybym tylko mógł zmieniłbym tak wiele Tyle ran stworzonych na umyśle i ciele To życie nie jest niczym więcej aniżeli pyłem Gdy na nie z boku patrzyłem nie raz się skrzywiłem Nie z bólu fizycznego A raczej psychicznego Idzie za mną, krok w krok Z ust wychodzi słów potok I nie zatrzymuje się, o nie Tylko ono jest pewnikiem, cierpienie Do nikogo się nie przywiązuj Ludzie przychodzą i odchodzą, wyluzuj Wszyscy czynimy różnie, wyznajemy różne wartości A na końcu po każdym z nas nie ostaną się nawet kości1 punkt
-
1 punkt
-
Królowa zakochała się w królu przeciwnika. Gotowa jest zginąć w jego imieniu. Król bawi się – każe kochance tańczyć wokół niego. Zaprosili do zabawy dwa konie. ( Z kraju królowej.) Monarcha zaczyna balować beztrosko. Wkrótce przebija sztyletem królową. Dwa konie porywają go. ( Niosą go na przemian.) Król pod groźbą wrogiego pionka abdykuje i oddaje swe królestwo.1 punkt
-
Przedzieramy się przez łąkę w chmurze wirujących pyłków. Pod nieboskłonem rozsłonecznionego lata. W którymś upalnym dniu lipca. Na stepie. W opuszczonym raju nuklearnego piekła. Gdzieś tutaj opuszczone miejsca, przedmioty… Palą i kłują rozpędzone atomy archaicznej radiacji. Przedzieramy się przez spróchniałe deski, skorodowane blachy, pręty… Chrzęści pod stopami spieczony szklisty popiół osuwający się na zboczu. Wspinamy się… Słońce oślepia i rani. Przesłaniamy oczy. Zaciskamy mocno powieki. Pod powiekami pulsuje boleśnie powidok pamięci. Przestrzeń załamuje się. Tętni od natłoku gorącego powietrza. Chmury płyną donikąd, wodząc po ziemi cieniste plamy nieokreślonych bytów. Dynamika obrazu. Lotność powietrza… Uwidocznione jaskrawo przemiany mieszają się z metafizyką istnienia. Kształty. Formy. Wizje bezgranicznej pustki… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-10-20)1 punkt
-
tajemnym drzewem jesteś lubię spozierać na twoje gałęzie lecz szumisz do mnie jednym owocem górą kilkoma tak trzeba inaczej mógłbyś poznać nazwę drzewa1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne