Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.10.2022 w Odpowiedzi
-
dylemat mam zdradziłem cię ze zdradą już tak bywa że lepiej ukryć ją niż chwalić się nią chyba zdradziłem cię i świat się nie zawalił może to było złe lecz grzech pięknością mamił zdradziłem cię wyrzuty mam sumienia czy przyznać się czy może od niechcenia powiedzieć tak: miłością moją jesteś wręczyć ci kwiaty i potrzymać cię za rękę8 punktów
-
Wieś to nie tylko gnój ona cudnie pachnie maciejką oraz majerankiem Wieś to nie tylko kurze i krowie łajno to kraina ozdobiona łąką i sianem Wieś to nie tylko pola oranie - to mleko jajko i boćka klekotanie Wieś nie wstydzi ma świętą kapliczkę której zmęczenie się kłania Wieś to nie tylko nuda to miłości wołanie tu echo i mgła burka szczekanie Wieś nie przegrywa tu rządzi radość zwłaszcza zimą gdy białe pada Wieś to ojczyzna niejednej poezji tu słowo woła ty jesteś nasza6 punktów
-
po wielu latach na drabince w świecie atrybutów rozwoju i sukcesu odkrywam ponownie siebie robiąc wycinankę z kolorowej bibuły jak wtedy gdy jeszcze nie zadałam nikomu pytań o życie5 punktów
-
ponoć umiera ostatnia właśnie ją pochowałam pod spróchniałą wierzbą na bezkresnym pustkowiu kwiatów nie położę nigdy tam nie rosły3 punkty
-
Czerwień wylała się zza lasu wpłynęła w dolinę dosięgła nagich gałęzi i zmieszała z rudością traw dzisiejszy wschód wczoraj był zachodem pomiędzy są twarze wciśnięte w okienne ramy i sny... tam czerwień nie sięga3 punkty
-
Kupuję papierosy błyszczące opakowanie krzyczy w oczy z lady "Palenie jest przyczyną impotencji i niepłodności" To ja dziękuję pani wymieni na te z zawałem albo takie z rakiem3 punkty
-
3 punkty
-
Kolekcjoner Mawiają, że przeszłości tak naprawdę nie ma, Że wczoraj to wyłącznie martwa teraźniejszość; Zobaczysz, jeśli tylko zgodzisz się pójść ze mną, Jak głodne i spragnione mogą być wspomnienia. Poznajesz? To skrzypiąca pod stopami wena, Zdeptany codziennością, porzucony klejnot; Ach, jakże wokół ciebie tych klejnotów pełno, I dziwię się dlaczego nie chcesz ich pozbierać. Układam wciąż na półkach najróżniejsze chwile; Nie krępuj się i popatrz, weź choć jedną, proszę. No przecież tak niedawno ciekaw każdej byłeś, A teraz przestraszony gdzieś uciekasz wzrokiem. Bo widzisz, one wszystkie… Dziś już są niczyje, Lecz tęskni ciągle do nich rozmarzony chłopiec. ---2 punkty
-
Staś zagubił się na wojnie. Zabłądził w labiryncie przypuszczeń, wyobrażeń i obaw i nie doszedł do linii frontu. Wolał być raczej frontmenem. Marzył mu się fronton budowli i drzwi otwarte i okna na oścież i słoneczny ogród i herbata na tarasie. Albo browary, papierosy i miękkie narkotyki po kątach lub po barach. Staś ocalał pośród gradu kul i wichury łez i błyskawic zawiści. Gdzie walka była dla wielu więcej niż wszystkim. Po latach mówili o Stasiu, że też mądry, ale i za mało bohaterski. Cóż, nie spotkała go śmierć ze spojrzeniem prosto w oczy i nie zasłużył na medal. Był zresztą kimś zwyczajnym i nienawykłym do aktów odwagi i noszenia orderów. Inny charakter. A dumni i poważni i majestatyczni panowie szli zawsze przodem. Porywacze tęsknych serc rozmiękłych. Przewodzili, a inni odchodzili nieskrzętnie w zapomnienie. Staś nikogo nie pytał o powiew wiatru i nie upominał się wcale generałów o wskazanie mu drogi. Nie chodziło mu ani o laury, ani o zasługi, ani o zaszczyty, ani o wygrane. Ja o takich zwykłem mawiać, że jednak Stanisław. Tak, w moich oczach był Stanisławem. Warszawa – Stegny, 25.10.2022r. Inspiracja: film Na zachodzie bez zmian.2 punkty
-
Znowu pełnia księżyc w pełnej zbroi spuszczam na oczy przyłbice powiek prawie ołowiane może sobie wyśnię jutro na jutro2 punkty
-
zbudziłaś się dziewczę zanucę ci śpiewkę bo przecież to chyba już rano los w tyłek cię kopnie na deszczu znów zmokniesz a krople duszę ci zranią ~ spozieraj z uśmiechem co daje pociechę lecz nie wiem czy to ci pomoże bądź silna gdy płaczesz podumaj inaczej że zawsze może być gorzej ~ niełatwo jest tobie gdyż bunt masz ty w sobie bo los ciebie nieźle pogonił i może tyś przez to tak słodką dzieweczką choć z sercem także na dłoni ~ szkatułką poszybuj wśród kwiatów i przygód wirując w niebieskich migdałach świetlistym promieniem pomaluj ty ziemię w myślach go przecież zabrałaś ~ nie przejmuj się jednak tyś spoko choć wredna gdy zaśniesz niech znów ci się przyśni że jesteś aniołem nie jakimś potworem pomarzyć można o wszystkim2 punkty
-
dłutem nie piórem wyrywamy słowa krusząc monument w niezmiennym pragnieniu w imię przyszłości ... jej łaska u bram relief tatuaż na kamiennych skórach niezmienność czeka w ornamentach dni archetyp bytu niemal doskonały nostalgie zwątpienia radości i łzy wyczuwam jak stają się martwe pod palcami w pył się rozwieje kiedyś każdy sen nicość jest celem nieśmiertelnej sławy świat powstał z wiersza obróci się w wiersz spokój jak pustka pomiędzy strofami2 punkty
-
szukał w lesie dzikiego zwierza jagód szukał grzybów przygód ochrony przed chmur baldachimem czy mógł tam zostać czy został czy rosę już na zawsze spija czy opuszcza norę swą szałas przegląda się w sarnich oczach płochych bo strach odnajdujących czy może odważnych wilczych w watahach teren stróżujących czy znalazł to po co przechodził przez zieleń wśród traw wysokich strumienie napotkane mącąc mieszkając w ciągłym czuwaniu czy dobrze wydał oszczędności na nowy zegar z kukułką2 punkty
-
Krwawy miecz na polu bitwy Żniwo srogie zawżdy zbierze Na nic modły i pacierze Dłoń na klindze już spoczywszy Rzezi pragnie w wirze bitwy Szkarłat mknie w takt miecza Cięcie jedno drugie trzecie Otoczony trupów kopcem Żąda glorii i zabawy Demon bitwy król pożogi Bieży między trupów stogi Szczęk i stukot zwiastun śmierci Rozpacz bliska czasy bólu Wtem nadchodzi bastion ludu Omamiony pieśni blaskiem Naznaczony boskim darem Tarcza nasza zbawca ludzki Pod ostatnim mknie sztandarem Śród pożogi bitwa będzie Ciemne chmary tak zwiastują Kolos życia demon śmierci Swoje miecze wnet skrzyżują2 punkty
-
mężczyzna współczesny składa się z węgla i wodoru którym napędza ekologiczne pojazdy szybujące w kosmos z plastikowym kierowcą i jego kutasem zawieszonym na czymś co udaje kierownicę ale nią nie jest tylko gadżetem ze sklepu z ekologiczną tandetą przywiezioną znad rzeki Jangcy wieczorami czyta bajki o smoku za siedmioma chujniami za ośmioma dupami swojej wybrance oblanej luksusowym formaldehydem w łóżku złożonym z wszystkich grzechów głównych potem posyła artystycznym kopniakami dzieciaki do szkoły gdzie tak samo nie wiedzą co z nimi robić ale na wszelki wypadek pionizują kręgosłup w części odpowiedzialnej za ekspresowe wydalanie obłędu nie wie czemu się cieszy że ktoś wygrywa na drugim końcu świata w tenisa a on grać nie umie w ogóle za to potrafi zmyć podłogę płynem do mycia naczyń oraz popić płynem Lugola trochę gorszą wódkę pitą na co dzień z butelki po kryjomu schowaną za tapczanem obok zakurzonego misia który chuj wie czemu zniknął pół roku temu wieczorami leży na trawniku przed swoim domem łącząc kropki na niebie i tkając z dymu tytoniowego kobietę swoich marzeń która znika szybko między migoczącymi gwiazdami i oznajmia zaspanemu światu POCAŁUJCIE MNIE WSZYSCY W DUPĘ2 punkty
-
Pokuso dnia codziennego Życiem cię nazwać trzeba Używki pokazujesz Spełnienie obiecując Kusisz mieszając rozum Bo przecież to nic złego Przecież nikt nie umiera Od życia wesołego. Innym razem gdy nocą Nie umiesz już zapomnieć Szukając nowych podniet Rozmieniasz życie na drobne. 25.10.222 punkty
-
kwitnę i więdnę do wilgotnych ust miękkimi płatkami w zachodzącym ciebie gdy uderzasz jaskrawością jestem piękną chwilą2 punkty
-
Ujrzałem ogień, zdolny spopielić wszystko na swej drodze. Między lawirującymi kolumnami ognia, pełną żalu postać. Ogień mimo swej bestialskiej natury, wydawał się poruszony, odczuwał ból wraz ze swą matką. Spopielone zwłoki jak jeden mąż powstały, oddając honory zrozpaczonej matce płomieni. Tłumnych salw procesje wciąż jednak siały spustoszenie. Pożodze nie było końca. Cały wszechświat w jednym momencie stanął w ogniu. Krzyk płomieni, dzikszy niż zazwyczaj, przepuszczał jednak szloch. To matka ognia nad losem dziecka swego ponownie zapłakała. Senny koszmar przerwał wszechobecny chłód mego serca. Na mej twarzy zagościły pierwsze promienie porannego, zimowego słońca. Świat zdawał się być, całkowicie nieporuszonym oniryczną wizją ognia, był jeszcze spokojniejszy niż dotychczas. Pozostałem więc sam, owładnięty wydarzeniami nocy. Samotny i przerażony. Usłyszałem zdradzicielski szept ognia. Namawiał me serce do przełamania chłodnych okowów szarego żywota. Rozum jednak za wszelką cenę starał się stłumić ten paskudny szept. Między szepty wkradał się pojedynczy szloch. Nim jednak ten doleciał mych uszu, taraban zabrzmiał z całą swoją wrogością. Oto jest, właśnie nadszedł czas. Czas wiecznej wojny, czas wielkiej rozpaczy. Poczułem ulgę, słyszałem ogień, czułem jak przemawia. Towarzyszył mi niemal nieprzerwanie, był przy mnie. Początkowy koszmar powoli przeradzał się w uczucie spełnienia. Z fascynacją śledziłem wzrokiem jego pełen gracji taniec. Z każdym spalonym papierosem, coraz bardziej oddawałem się ogniu. Wreszcie mam kogoś bliskiego memu sercu. Płomień jest jedynym godnym mnie towarzyszem. Przebudzony, poczułem jego ciepło. Chciałem by ten stan trwał wiecznie. Ciągle uciekałem we własne sny, by tylko go ujrzeć. Z czasem ucichł nawet i ten irytujący szloch. Nic nie zagłuszało płomieni, mogły trwać wiecznie. Ogień jest ze mną, czuje jak mnie wypełnia. Oto ja jedyny zdolny posiąść płomień. Jedyny godny, naznaczony ogniem. Wierny jego sługa i przyjaciel. On zawsze będzie mi bliski, nigdy mnie nie opuści. Spełniają się najgorsze koszmary, nadchodzi chłód. Chcą nas rozdzielić. Chcą abym znów obległ w chłodzie. Nie poddamy się. Będziemy walczyć. Wieczna zmarzlina otuliła wszelka żywą materię. Chłód tryumfalnie kroczy ponad niebiosami. Jetem przerażony, czuje jak ciepło ognia oddała się ode mnie z każdym dniem. Muszę do niego powrócić. Dłużej już nie wytrzymam, przestałem słyszeć ogień. Przestał mnie koić swoim łagodnym dźwiękiem. Miejsce ognia wypełnia już tylko chłód. Mam dość, muszę coś zrobić. Nie mogę go stracić. Ogień wygasł. Chcę poczuć go jeszcze raz. Muszę go poczuć. Postanowiłem, skoro on nie chce przyjść do mnie to ja muszę wykonać krok w jego stronę. Nie mogę się doczekać naszego ponownego spotkania. -Co za psychol!- rzucił śledczy, ponownie wertując ocalone od ognia zapiski -Czyli co, tak po prostu się podpalił, bo było mu zimno?-dodał drugi mężczyzna z nutą ironii w głosie2 punkty
-
świt odbarwia mrok — znikam w jaskrawym świetle dnia niebo bliższe śmierci daleko mi do powtórnych narodzin gwiazdo zaranna wschód jest dla tych którzy się obudzą nie szczędź im blasku niech czerpią siłę z żywego ognia nim pod ciężarem czasu noc zmieni się w kamień1 punkt
-
1 punkt
-
chuj piźnięty kretyn pedał co to wszystkich by tu sprzedał kochajmy się chociaż jesteś straszna menda jak syfilis prawie wstrętna kochajmy się bez kochania nic nie wyjdzie trzeba kochać-będzie ślicznie kochajmy się zobacz-już to aniołowie tak wbijali w naszą głowę żeby kochać się bez kochania nic nie wyjdzie będzie zazdrość-oczywiści spadną liście z drzew zobacz jesień już nadchodzi a my ciągle tacy młodzi kochajmy się może gdzieś tam-ktoś-dziś-kiedyś wyspowiada się w spowiedzi a spowiednik na pokutę każe kochać choćby ciutkę kochajmy się1 punkt
-
Nie zwódź mnie przed czasem w wiek; ile lat mam - dobrze wiem. Sama przyznam się, gdy kiedyś tam już wejdę w program... "75+ (plus)."1 punkt
-
Śpij mój malutki, jestem przy tobie by twoje oczka zaznały snu. Słońce już dawno zgasło na niebie, drzemie w pościeli z puchowych chmur. Gdy noc tu przyjdzie cicho zaśpiewa, przykryje czule kołderką z gwiazd. A pod poduszkę włoży marzenia by kolorowy stał się twój świat. Gdy się obudzisz wstanie dzień nowy, kolejne troski wycisną łzy. Bo to co będzie teraz się tworzy: Tak się spełniają maleńkie sny. Śpij mój malutki, tęczowa rzeka opływa myśli, zatapia czas. Chciałbym tak zawsze nocami czekać. Jutro wyszepcę ten wiersz jeszcze raz...1 punkt
-
@Kwiatuszek Wiesz?, a gdybyś tak wyrzuciła to "pod spróchniałą wierzbą"? wydaje misie że byłoby lepiej1 punkt
-
@Leszczym Znałem gościa który lubił mawiać " kto pił a przestał pić, ten pił będzie, kto palił a przestał palić, palił będzie, (tu modyfikacja czy cenzura;-))) kto został impotentem ten już pewnych rzeczy nie zrobi ;-)))1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym no można się tym podeprzeć, ale czy zawsze się sprawdzi, to nie wiem............:)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
O dnia, kiedy to spożył pierwszy kęs, już nie mógł przestać. Jego obecność bardzo mu zasmakowała. Zjadał ją coraz bardziej łapczywie, a przez to, z każdym dniem, mniej ludzi go rozpoznawało. Nawet stojące wokół, rodzinne członki. Odczuwał przykrość z tego powodu, ale nałóg spożywania obecności, odczuwał silniej. W końcu, po ostatnim kęsie, nawet własny pies go nie poznał. Na drugi dzień, znalazł paczkę przed drzwiami. W środku było antydotum, oraz informacja, by używać z umiarem, po trochu. Po pierwszym kęsie, pies go rozpoznał. Zatem spożył łapczywie wszystko... wyszedł na ulicę… i nagle umarł. Zjadł swoją rozpoznaną obecność, raz na zawsze.1 punkt
-
Pod drzewem pląsają barwne baletnice. Wirują ich zwiewne, jesienne spódnice. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Paździerzcowa luna oświetla te tany, gdy świat do snu już ukołysany. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Połączone w pary od wczesnej wiosny, kończą wielkim balem żywot swój radosny. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Gdy bal się skończy zasną na wieki, pozwolą drzewom zamknąć powieki. W brzezieniu wiatr już nowym liściom będzie grał...1 punkt
-
1 punkt
-
No właśnie .wsiąkamy w otoczenie bo daje nam poczucie bezpieczeństwo bojąc się nieznanego trwamy wystarcza nam nasz mały świat. Tak ,tak z przyzwyczajenia piekę ciasto bo dzieci lubią czekam na przyjazd wnuków i przez chwilę znów słychać śmiech.1 punkt
-
@iwonaroma U mnie się już zdarł i tylko się urwać wredny nie chce. A poleciałaby dusza do nieba.1 punkt
-
@Kapistrat Niewiadomski ANKO, ZA KILKA LAT, A NATALA KLIKA Z OKNA. I IM URZĄD? IDĄ Z RUMII... UBĘDZIE I Z DĘBU. ŁAT NAUKA; ŻOŁĘDZI MI ZDĘŁO ŻAKU ANTAŁ. JUŻ ŻUJ. NA MOLE MELOMAN.1 punkt
-
wieczorami anioły grają w piłkę na asfaltowym boisku – mogą kopać aż do nieba krusząc szklane domy pomiędzy błękitem a ziemią szukają nowych perspektyw poszerzania anielskości w ramach naprawienia szkód zabierają ludzi do Pana Boga na wczasy pod chmurką... czasami pożyczają skrzydła martwym ptakom1 punkt
-
@Kapistrat Niewiadomski Nazwa Małopolska (łac. Polonia Minor) została po raz pierwszy użyta w źródłach pisanych w 1411 r.[1], a potwierdzona została dopiero w roku 1493 w statucie piotrkowskim króla Jana Olbrachta[2] (podczas obrad dwuizbowego sejmu walnego w Piotrkowie w latach 1493–1496)[3] w celu odróżnienia tej części państwa od Wielkopolski (łac. Polonia Maior). Pierwotne znaczenie tej nazwy nie jest pewne – słowa maior i minor można odczytywać tu w kilku kontekstach (nie tylko najbardziej oczywiste większa – mniejsza, ale też np. starsza – młodsza, rozszerzona – właściwa). Prawdopodobnie pod koniec VIII w. powstało na ziemiach późniejszej Małopolski państwo Wiślan, które uznaje się wraz z państwem Polan za kolebkę państwowości polskiej. Stolicą Wiślan był Kraków (Wawel) lub Wiślica. Nie jest pewne, czy w skład państwa Wiślan wchodziła ziemia sandomierska, którą od ziemi krakowskiej odróżniają wzorce osadnictwa doby plemiennej oraz brak w ziemi sandomierskiej „wielkich grodów” wiślańskich. Oddzielał także te regiony płaszcz lasów staszowskich (Puszcza Rytwiańska i Szydłowska). Istnieją hipotezy, jakoby Wiślanie w IX w. zostali podporządkowani państwu wielkomorawskiemu i przyjęli za jego pośrednictwem chrześcijaństwo; nie znajdują one jednak przekonującego oparcia w materiale dowodowym. Upadek państwa wielkomorawskiego nie przyniósł radykalnej zmiany sytuacji politycznej w Małopolsce. Być może w X wieku ziemie Wiślan znalazły się pod panowaniem czeskim, jednak nie da się rozstrzygnąć, kiedy to nastąpiło, jaki miało zasięg, charakter i czy w ogóle miało miejsce[12]. Obszar zamieszkany przez plemię Wiślan w IX wieku obejmował zapewne część ziem obecnej Małopolski zachodniej opierając się na północnym wschodzie o puszczę rytwiańską i szydłowską, być może sięgając źródeł Warty i Pilicy, a na południu o Karpaty. Na wschodzie prawdopodobnie obejmował dorzecze Dunajca, a na zachodzie dorzecze Skawy. Źródło Wisły mogło już leżeć na ziemi Golęszyców, którzy sąsiadowali z Wiślanami od południowego zachodu. Pozostali sąsiedzi to: Opolanie (północny zachód), hipotetyczne plemię zamieszkujące ziemię sandomierską (północny wschód), Lędzianie (wschód). Nie jest jasne, jakie plemiona żyły na północ od Wiślan, na obszarze dzisiejszego województwa świętokrzyskiego. Źródła: https://pl.wikipedia.org/wiki/Małopolska https://pl.wikipedia.org/wiki/Wiślanie1 punkt
-
...a do tego trzeba chyba zejść z tej drabinki, albo z niej spaść... Ale warto :) Wzruszająca metafora. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Ile razy mam się przekonać jeszcze, że ja Cię kocham, a Ty mnie nie chcesz. Kiedy miłość jest bezowocna czas zaoszczędzić na emocjach.1 punkt
-
Pisząc zahaczam o hieroglif To stary wiersz, z tamtej epoki Gdzie lament, trud i brudu pełno Gdziem uprawiała beznadziejność Aż nadszedł kres tamtych wypocin Z czasem tak trzeba, po dobroci Gdy się wymiesza dzień z godziną Może zapomni Nam przeminąć1 punkt
-
Jestem Świstakiem. Wołali na mnie: Słupek, lecz od dzisiaj: Dupek. Wędruję od jakiegoś czasu, bardzo zdyszany i wnerwiony. A czym? Ano Wilkiem. Na niego, to wołają: Niecnota. A czemu? Bo nią jest. A czemu jeszcze? Bo ukradł mi ladaco, mój własny świst. Dlatego jestem Dupkiem. Pozwoliłem na ten niecny precedens. Tak mi grono współbraci i współsióstr ubliżało świszczącym śmiechem, że w końcu sprowokowali do działania. Jeno świstać melodyjki marszowej nie mogę. A jak próbuję mruczeć, to marsz żałobny, tyłkiem wylatuje. Co prawda jakiś odrzut jest, lecz nieprzydatny. Tak po prawdzie, ten cały złodziej kłaczaty, to raczej poczciwa bestia, ale pełno ma figli durnych w głowie. Tak samo, jak świrnięty odjechany autor, co pisze ów tekst. Przyspiesz wreszcie akcje, pacanie jeden grafomański, gdyż chce spotkać Niecnotę. Dzięki! Dostrzegam go w dali. Śpi jak nieżywe zwłoki. Podchodzę słupka, dając ciche kroki. Stoję przy nim. Wstrętnym kradzieju. Tylko mam w mordę świstaka, problem. Przecież nie mogę wsadzić łapę w ten nieogolony pysk i mój świst stamtąd wyjąć. A niech się przebudzi i wysięgnik zostanie w środku. Nagle widzę rzecz niebywałą. Przecież on ma skórę owieczki na sobie. To chociaż figlarzowi, płaszczyk ukradnę, skoro nie mogę, co moje. Staram się jak najdelikatniej. Mam szczęście. Gołemu marznie dupa, a ja wyciągam przenośne laboratorium chemiczne i jak te afrykańskie główki, wdzianko zmniejszam. Wracam do swoich, elegancko ubrany. Może docenią i zapomną, żym ułomny z własnej winy. Do jasnej ciasnej. Autorze przyspiesz akcję. Nużyć zaczyna. Dzięki! — Coś ty za szkarada – wrzeszczą na mnie. – Mini owieczka, stojąca słupka. Normalnie boki zrywać. –– To ja. Słupek. –– Dupek tak nie wyglądał. Tyś nie tyś. Wypad stąd. –– Zdejmę wdzianko do gołego. Wtedy mnie poznacie. –– Wypad! Mini baranie! Autorze! Ratuj! Przyspiesz! Dzięki. Niecnota biegnie prosto na nas. Głośny świst, błyszczy donośnym dźwiękiem, w otwartej groźnie paszczy, a w krwawych ślepiach, tańczą ogniki pożogi, zniszczenia i rozszarpywania. Co ja Słupek Dupek, najlepszego zrobiłem. Mogłem mu tej owczej skóry nie zdejmować. Nagle bestia staje słupka i wypluwa mój świst. Podnoszę go z ziemi, kładę do ryjka i świszczę puentę bez puenty.1 punkt
-
1 punkt
-
Mezalians nikczemny nad miłością Księża pod sutanną płaczą za duchami Co żywiąc sny dławiły straszne ich chwile Bo oni drżą przed bolesnymi odsłuchami Treści lecących na anioła skrzydłach milę Tyle róż upadało w ogień kuźni trudów Obracając czerwień w dymów czerń Czerń grzechu nieboskich dziś ludów Czerń czarna jak ziemi grobowa darń Ostatkiem siły dmucham ponton żywy Dmucham sercem, bo nie tylko płucami Kiedy przyjdzie odpłynąć na brzeg Niniwy Gdzie sad zasrany dziełami jak owocami Tajemnice kuźni zdradza płodny kuśnierz Który wolał zginąć niż zdradzić wolności Woła pędząc w tunel ból wiernym uśmierz Woła dodaj ludziom wszech miłej czułości Krater ostygł a uczucia dawno wyschły Serce nie poi czerwonym życia nektarem Skaczą tylko wszędzie stargane pchły Cień nocy w świetle księżyca jest darem Kończy się opowieść kruczego braterstwa Poderżniętych żył w geście wyzwolenia Tego dekadenckiego wśród róż dziaderstwa Wśród Maków Monte casino smug cienia Odpowiedzi tylko jeden wulgarny mają cień Rzuca się na partytury jego końcówką złotą Światła Venus co rozbłyśnie każdy dzień Tylko dziś śmierć to cień i on tu pała ochotą Bo różańce nie odniosły żadnych sukcesów Stały się podwalinami przegranej w szachy W szachy między dobrem a złem ekscesów Wszyscy upojeni i utopieni byli po pachy I modląc się mocno i wiernym będąc czas Wieczności co końca ani początku nie ma Chciałem powiedzieć że kochałem tylko raz A idea tego uczucia mnie za krtań trzyma Kiedy stukniesz w szybę starymi dłońmi Zakończy się cierpienie wytoczone działem Wszyscy obudzą się - będą znów przytomni Obudzą się ubrudzeni gównem czyli kałem AUTOR: Dawid Daniel Rzeszutek1 punkt
-
1 punkt
-
"...Najbardziej lubię jesień, ma barwy jak Rothko…", Myślę o siódmej rano, spacerując z kundlem. "Ten pień ma dziki kontur i cień jak w Bazilleu…", Myśle, krocząc skąpaną w złotym żarze trawą. "Był pielęgnowany, gdy rósł przez sześć miesięcy...", Myślę, zajadając się dojrzałym granatem. "Ożywiającym jest, jak śnieg spadnie na skórę.", Myślę, biegając pustą ulicą po zmierzchu. "Spełniającym jest, mieć swój sklep i przed nim sprzątać.", Myślę, chłodnego ranka mijając staruszkę. "...Warto jest, nauczyć się, radzić z uczuciami…", Myślę, widząc jej twarz i słysząc anielski głos. "...Przeżywając uczucia, czuje się kompletny...", Myślę, umierając przed ciężkim snem, wieczorem.1 punkt
-
Pijany przyjaciel Zawsze pił jak ojciec, zwęglony na wersalce. Dobry przykład spłodził córce Annie. Wczoraj za dużo wypił toni z jeziora, zapatrzony w gasnący nieboskłon. Zbliżyła się jesień liśćmi płonąca, zapalił się być niedźwiedziem i tak zasnął w ciemnościach.1 punkt
-
jestem zarobiony stworzyłem Freak show z aktorów mieszkających na ulicy znalazłem ich na śmietniku w opuszczonym pustostanie oni zostali tam pozostawieni samym sobie mój kontent to samograj wyciągnięta pomocna dłoń wystarczy dać na kilka Amaren i żarcie z Biedry wynająć jakiś kąt do lajtów by mogli siedzieć przed kamerą dając się obrażać samo życie jak w Madrycie gdy pokazuje się prawdziwość trzeba umieć trzepać na tym dobry hajs który się musi zgadzać z tym co zapisane w biznesplanie1 punkt
-
Jutro się okaże czy świat ten jest nam dane przeżyć razem czy też nie Czy duszę nasze są dla siebie stworzone Czy tylko mijanie się jest im pisane Czy jesteś dla mnie a ja dla ciebie Czy warto iść w to i walczyć razem Czy oddalimy się znów od siebie Czy będzie mi ciężko znowu zasnąć Czy spotkam znowu ciebie w śnie swoim A może lepsza droga czeka nas razem Może zaskoczy mnie ten zły los I na zawsze z tobą zostanę Gdy cie zobaczę nie będę czuła już pustki Ukłucia serca i nagłej zmiany nastroju Może zrozumieć będzie mi dane Po co na co dlaczego on I na zawsze z tobą zostanę Bo tylko ciebie chce Proszę tylko ze mną tu bądź1 punkt
-
Wysyłam siebie na adres słońca Nadmiar Brak Czekanie Nikt nie otwiera, bo nie ma nawet drzwi Nie ma nawet budynku, który mógłby je pomieścić Nie, to nie parabola dla miłości Tęsknota Nie skamle Spokojnie czeka przy stoliku na przystawkę, może kawę A ty to kto? Nie znam. Nawet siebie. Założę korale z kamieni. Rzucisz mi się na szyję ...? Dziś pogoda ładna - w samym środku nocy Ktoś wyprowadza lemura na spacer Gdzieś za przepierzeniem z muślinu świętują środek roku - petardą miłości A potem rodzi się pierwszy przypadek: kto? co? Rozkoszny mianownik, mały bobasek Za kilkadziesiąt lat ten właśnie bobasek będzie architektem - własnego wnętrza, żalu, niespełnienia, a może nawet ... szczęścia? Kto wie - nierealne czasem się zdarza. Wyjdę po chleb. Pójdę się zakochać. Pozostanę - przy życiu, ktoś w końcu musi się nim zajmować? Niby proste czynności, a jednak nikogo po drodze nie udało mi się spotkać, nikogo nie udało mi się ... zanucić, rozczytać jak szyfr, niedbale wrzucić do torebki, zaciągnąć - jak wilka do lasu ... Płaczę I śmieję się do tych łez Słowa przychodzą I odchodzą z kwitkiem Jestem cała pozniekształcana. Od spędzania czasu w sobie Od przerw na drugiego człowieka Od powrotów do ... otwierania wyważonych drzwi Somnambulizm. Zbyt wcześnie zdiagnozowana myśl. Jeśli jestem ... w ogóle ... Kontrabas samotnego popołudnia i Paryża za progiem snów ... ... Poddaję się walkowerem. Nie mam szans na twoje Budapeszty, jeśli mi we mnie nie wierzysz ... "Z Panem Bogiem."1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne