Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.10.2022 w Odpowiedzi

  1. Drobną pralinkę obracam w palcach z każdej strony, po otwarciu wącham i zamykam oczy. Biorę mały kęs i rozpuszczam na języku. Zdarza się, że zawijam z powrotem. Nie lubię jednorazowych rzeczy. Poznawanie siebie jest przywilejem i koniecznością. Bezczelna para. Życie ulotne jak slajd, często braknie czasu by pojąć jak daremne są poszukiwania w świecie zewnętrznym - nie tam jest sedno. Za oceanem szaleje huragan nienawiści. Zresztą, zawsze za jakimś oceanem szaleje jakiś huragan. Bomba rozerwała potomstwo i matki nie umieją poskładać ciał. Ludzie pomogą złożyć dzieci do trumien w jedność, a matki już na zawsze w ułamku.
    8 punktów
  2. Na ławeczce usiadły wspomnienia, nie sieroty od teraz nie same. Razem z nami rozstrzygną dylemat: drobne zmiany, czy one wskazane? Garstka zmyśleń nie wchodzi w rachubę, ani sensy w widziadle rozmglonym, a dogmaty - zostaną pod murem, bo logika tu rządzi i koniec. Niezależnie; czy plucha, czy słońce, my patrzymy na życie z uśmiechem mając dystans do dysput gorących, unikając jak ognia trzech rzeczy. Pierwsze primo, jak dawniej mówiono; nie ulegać nastrojom złej chwili. Chłodno ważyć zdarzenia minione, by w przyszłości się więcej nie mylić. Drugie primo, co chodzi wśród ludu (bo secondo nie znane już prawie) miast narzekać, nadzieję obudzić i z aniołem niebiański pakt zawrzeć. Trzecie primo, (o tercjo nikt nie wie) nie popadać w nostalgię i smutek, zaś w radości a nigdy nie w gniewie, zawrzeć w wierszach przepiękne uczucie.
    6 punktów
  3. kiedyś lubiłam listy pisać zatem napiszę dzisiaj do ciebie słowa w nim padną tradycyjne opowiesz mi jak jest w niebie drogi Jasiu synku kochany biegałbyś teraz roześmiany przyjaciół wielu byś miał jednak los inaczej chciał chociaż się nigdy nie urodziłeś w sercu wielką zasiałeś nadzieję w moim życiu dzień zajaśnieje i tym co mam się z tobą podzielę realnie wtedy myślałam o tobie szykując świat do twoich narodzin dziecięcą wyprawkę szykowałam w twoim pokoju do dzisiaj stoi życie ci jednak szansy nie dało nigdy się z tobą nie przywitałam nie wezmę nigdy cię w ramiona nie spojrzę w oczy ukochane nie ma cię teraz obok mnie jednak w duszy obecność czuję biegasz po łące kolorowej w krainie szczęścia podobnym tobie
    6 punktów
  4. Kiedyś zawitam do Tuwima Klapnę na ławce przy poecie I tak po prostu go zapytam czy ja też będę pisał wiersze Czy już na zawsze pozostanę tym sympatycznym lecz grafomanem
    5 punktów
  5. po kostki kolana szyję w miłości brodzi płynie - tak żyje aż kiedyś się zagłębi cały rozpłynie tak odchodzi
    4 punkty
  6. ludki z karmelu rzeźbię wam wioskę zielony lukier niech będzie trawką wafel niebieski nad wami kończę przykleję słonko bo przecież warto czekoladową piosnkę skowronka z waty cukrowej baranki białe domki z pierników ozdobię w kątach wesoło mieszam zaczynam szaleć boga dam z ciasta by się nie troskać a nie mówiłam cudny zakalec
    3 punkty
  7. Dla @Rolekautora przezabawnej części IV Brodaty, który miał dosyć życia w samotności wpadł w przeogromne sidła miłości. Skrzacica Jodełka tak na imię miała, też Brodatego bardzo kochała. - W marcowy poranek o dość wczesnej porze, na rękę mej lubej pierścionek założę! Jak pomyślał,tak zrobił. Kupił pierścień drogi. Zapleciony liść paproci, w środku się jagoda złoci. Ostatniego marca gładko ogolony, poszedł czym prędzej do swej przyszłej żony. Wracał ze swej wioski z pierścieniem w kieszeni. Nie sądził nawet, że los tak szybko się zmieni... Zgubił pierścień po drodze, dzień cały go szukał. Dopiero w kwietniu do domu zapukał. Jodełka oniemiała, gdy go zobaczyła! Brodatemu spod czapki łysa twarz zalśniła. Żart! - pomyślała. Był prima aprilis. To nie jest Brodaty! Ktoś się pomylił! Wyrzuciła za drzwi intruza łysego i z tęsknotą czekała na skrzata Brodatego.
    3 punkty
  8. Jestem pusta. Nalej mi wina, może wypełni mnie życiem, na chwilę będę tamtą dziewczyną, uśmiechnę się. Pobiegnę gdzieś, obejrzę coś, coś wymyślę. Nalej mi wina. Może pozwolę się dotknąć, zatańczę. Napiszę wiersz, zaśpiewam piosenkę, wypełnię ciszę. Nalej mi wina!
    3 punkty
  9. dusza jak zagubiony wilk z dala od swej watahy biegnie szalenie zatacza koło wypatruje właściwego szlaku ile zim musi przetrwać nim wreszcie trafi do domu? zdjęcie: pixabay
    3 punkty
  10. Część pierwsza: Kłótnia, czyli to wszystko przez nieszczęsną duszę Część druga: Przestrogi, czyli w snach skrywająca się prawda Olśnienie, czyli machinacje i plany Poeta Stęskniłem się już trochę. Mówcie wnet co was? Czy warto było pisać, śród tajemnic szukać Kawałków tej historii, dawno zapomnianej? Nie umiem się określić, lecz na razie dla niej Poświęcę się i spiszę to co wymyśliłem. Niewiele mam już czasu; Jeśli mój wysiłek Na próżno i bez celu wciąż wykorzystuję, Powiedzcie. Gdy fantazja słabość mą wyczuje, Od razu wszystkie zmysły do cna wykorzysta. Do czego? Wyobraźnia często jest kapryśna, I dręczyć swym natchnieniem umie doskonale. Dlaczego za marzenia mam ponosić karę, I cierpieć jak nikczemni marzeń niszczyciele? Za życia takich znałem. Byli moim cieniem, I widmem tej przyszłości, którą dziś współtworzę. Skończyli, mojej duszy nic już nie pomoże; Stanęło troje krzyży, czwarty już podnoszą. Któż na nim? Czy to miejsce, tutaj, pod Golgotą Widziało kiedykolwiek choć iskierkę światła? Lucyfer Zostałeś naznaczony. Dziś nędznika zagrasz, I umrzesz w swojej sztuce, tak jak tamci, wyżej. Jednego wciąż pamiętam. Stałem tam i byłem Kompletnie przerażony kiedy to się stało. Gdy wasze miłosierdzie w bólach umierało Poczułem się jak robak. Wszyscy przegraliśmy; Głos Pamiętasz pojedynek, który ci się przyśnił, I między aniołami skrzyżowane miecze? Gabriel Dlaczego mej pomocy w odkupieniu nie chcesz? Dlaczego ciągle błądzisz w marach, przywidzeniach? Ja jestem! Wiem żeś w życiu przewodnika nie miał, Lecz nie każ mi przewodzić twoim zatraceniem. Głos Ach, zrozum, że te ostrza palą się płomieniem Wznieconym śród piekielnych i diabelskich czynów. Poeta Kurtyna! Niechaj szybko znajdę coś do rymu…! Podeszli mnie tak prosto, czuję się jak dziecko, Lecz teraz duszy mojej diabli już nie wezmą, A sporem nieśmiertelnych wreszcie się zabawię. Już widzę… Nieświadomi wszyscy są na razie, Bo wszyscy wyczekują mego zatracenia, Lecz kiedy się dowiedzą… Bezmiar niespełnienia Ich obu wnet do piekła strąci niczym fala. A gdyby z tej powodzi jednak ktoś ocalał, Widownia zrobi swoje - taki mam scenariusz. Po wszystkim ktoś odczyta moje kalendarium, Lecz data mojej śmierci wciąż nieznana będzie, Bo skruszę ten nagrobek. Wtedy to, raz jeszcze Spróbują się z otchłani duchy złe wynurzyć. No dobrze, muszę wracać. Spektakl już się dłuży I zaniepokojeni widać są widzowie. Masz rację, przyjacielu. To, co teraz powiem Odmieni już na zawsze moje przeznaczenie. Gabriel Gdzie byłeś? Już pozostał w trumnie suchy szkielet, Bo tyle lat minęło odkąd zaginąłeś. Martwiłem się o ciebie. Jeśli nie podjąłeś Decyzji jakże ważnej dla przyszłości wiecznej… Poeta Ten głos niemiłosierny ciągle do mnie szepcze, Przemawia i buntuje. Możesz coś z tym zrobić? Nie mogę tego słuchać! Wiem już czym to grozi, Więc proszę cię o pomoc w jakże ważnej sprawie. Bywałem już pod wpływem proroctw i objawień, Lecz nigdy aż tak bardzo życiu nie groziły; O wieczne życie chodzi; Bądźże więc tak miły I zamień tenże bełkot w jaką pieśń lub chorał. Jeżeli to za dużo, podejdź tu i doradź, Co zrobić mam ze sobą aby się ocalić. Gabriel Inaczej jakoś mówisz, bowiem, miast się żalić, O pomoc archanioła niepokornie prosisz. Widziałeś swego trupa? Śmierci wciąż niedosyt Przyprawia piękne zdania złudną niepokorą. Trzydzieści lat minęło, lecz ty, nawet stojąc Nad resztką swoich kości, grzeszysz ciągle pychą, Bo nic się nie zmieniłeś. Do mnie już nie przychodź, I nie proś już o pomoc swego przewodnika! Poeta Wciąż słyszę. Nawał głosów zdaje się nie znikać, Lecz bez opamiętania dręczy moje zmysły! Czy wkrótce je utracę? Spraw, by już ucichły, Bo dusza potępiona więcej nie wytrzyma. Lucyfer Czy mogę jakoś pomóc? Wiedz, że tylko przy nas Odzyskasz dawne siły i do życia wrócisz. Ach, nie bądź zaskoczony. Znam przeróżne skróty I ścieżki najłatwiejsze - dla poetów także. Czytałem twoje wiersze. Gdy na ciebie patrzę, Jak błądzisz i się starasz, szkoda mi artysty, I wiedz, że mówię szczerze. Jesteś mi tak bliski, Że anioł nad chmurami może nam zazdrościć. Jesteśmy jednakowi! Nie patrz już na kości, Co prochem i popiołem staną się niedługo. Jeżeli tylko zechcesz będę twoim sługą, By spełniać po kolei każdą fanaberię. Nauczysz mnie poezji, a gdy się wyczerpie Źródełko naszych myśli, pragnień i fantazji Zabiorę cię ze sobą. Niechże wyobraźni Pulsują wciąż strumienie, choć z martwego serca! Jak będzie, przyjacielu? Chodź i nie zadręczaj Umysłu tym co było, kiedy przyszłość czeka! Poeta Masz rację! Między nami nieskończona przepaść Otworzy się za chwilę - znasz ją bardzo dobrze. Pamiętam. Gdy przyszedłeś na mój skromny pogrzeb Wiedziałeś czego pragnę, za czym bardzo tęsknię. Głos Przy tobie zawsze byłem. Popatrz! Dziś nareszcie Rozpoznasz co znaczyła senna przepowiednia. Gabriel Gdy weźmiesz go ze sobą nieuchronnie przegrasz; Przegramy, Lucyferze - nie pozwolę na to! Nie oddam ci tej duszy, nawet gdybym władzą Podzielić się z diabłami musiał nieuchronnie, Nie oddam! Będzie moja! Pragniesz jej agonię Przemienić w wielką radość dla szatanów swoich, Lecz o mnie zapomniałeś. Widzę, że się boisz, I słusznie! Jam jest strachem, wrogiem i upadkiem! Ja jestem Astarothem! Dusza będzie świadkiem Twej klęski w morzu ognia. Podnieś rękawicę! Głos Zobaczysz cóżeś wyśnił. Niechaj wieczne znicze, Na grobie zapalone, drogę ci oświetlą. Przy tobie zawsze będę, choćbym nawet piekło Splądrować miał - nie umrę. O tym wciąż pamiętaj. ---
    3 punkty
  11. Z samotnej wyspy wszystko dalekie Staje się tak bliskie, O przybój rozprysłe W złotej zbroi świeceń. Fregaty lot spokojny Całuje błękit z sykiem. Kamyk zimno z kamykiem Żeni bałwan dostojny. Albatros wysoką widzi bielą Sinawe plamki piaszczystych wysp, Oceanicznie gęsty szyk, I dumny wie, że to Archipelag.
    3 punkty
  12. powitanie z tekstem do muzyki skrzypiącego wózka dźwięki niczym ból przykre lecz wierne drżą w dłoni rozczapierzonej jak zniszczony pędzel mało czytelne parametry ostatnich tygodni bezużyteczność włożona na najwyższą półkę bezradność powieszona na oknie i nieodwracalność wniesiona na strych wraz z dawną fotografią o filmowym uśmiechu "piękna..." (łzy) tylko nikt jej tego wtedy nie powiedział
    2 punkty
  13. Próbę zrozumienia kobiety można porównać do próby przewinięcia tablicy fb do końca... Hmm.. Do początku??? Do końca... Może jednak do początku... No właśnie... Do końca nie wiadomo i chociaż to tylko początek, już pojawiają się problemy, ale mniejsza o to... Teoretycznie jest to technicznie możliwe, ale kto próbował, ten wie o co biega.
    2 punkty
  14. Miasto Miejsce Czas Znajdźmy coś dla siebie. Ludzie Rzeczy Las Gdzieś między ziemią,a niebem. Szukam Patrzę Myślę Błądzę z radością i gniewem. Nastanie w końcu brzask. Weźmie w ramiona mnie. Ciebie
    2 punkty
  15. Drżący poranek Upojna mgiełka Szron na szybach Zastygły świat Przemijający bohaterowie dzieciństwa Każdy dom mówi- to było, już nie ma Myślę- żegnaj Szepczę wieczne odpoczywanie Za tylu ludzi, że już ciężko zliczyć, O nikim nie zapomnieć Widzę jak się witają W pośmiertnej rzeczywistości Mówią- tęskniłam, czekałem We mnie żyją wszystkie duchy. Bardzo proszę o opinie, wróciłam do pisania po bardzo długim czasie i staram się na razie jedynie wyrażać swoje myśli, mniej dbam o formę. Uważam, że warto nad tym popracować. W tym wierszu nie podoba mi się jego zakończenie, może coś podpowiecie. Tylko na mnie nie krzyczcie, bo się w sobie zamknę ;) Dzięki :)
    2 punkty
  16. Świat jest mój twój i jego mamy do niego klucze którymi otwieramy noce i dni Świat należy do nas nie wstydźmy się go mówmy o nim poetycko kochajmy jak brat siostrę Świat to nie tylko znój i trud to mosty szczerości otulone mgłą - gdy ona opadnie uśmiech i fajne sny Świat to horyzonty to codzienny chleb który smakuje o każdej porze nawet gdy czerstwy
    2 punkty
  17. Przedzieramy się przez łąkę w chmurze wirujących pyłków. Pod nieboskłonem rozsłonecznionego lata. W którymś upalnym dniu lipca. Na stepie. W opuszczonym raju nuklearnego piekła. Gdzieś tutaj opuszczone miejsca, przedmioty… Palą i kłują rozpędzone atomy archaicznej radiacji. Przedzieramy się przez spróchniałe deski, skorodowane blachy, pręty… Chrzęści pod stopami spieczony szklisty popiół osuwający się na zboczu. Wspinamy się… Słońce oślepia i rani. Przesłaniamy oczy. Zaciskamy mocno powieki. Pod powiekami pulsuje boleśnie powidok pamięci. Przestrzeń załamuje się. Tętni od natłoku gorącego powietrza. Chmury płyną donikąd, wodząc po ziemi cieniste plamy nieokreślonych bytów. Dynamika obrazu. Lotność powietrza… Uwidocznione jaskrawo przemiany mieszają się z metafizyką istnienia. Kształty. Formy. Wizje bezgranicznej pustki… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-10-20)
    2 punkty
  18. @Jacek_Suchowicz Podoba mi się. Rozbawił mnie wątek z "primo" i następujące nawiasy, taki trochę prztyczek dla Czytelników, którym taka primowa wersja się utarła. Jednakże polemizowałabym z tym, że tworzyć należy jedynie w stanie "radości".
    2 punkty
  19. Czasem taka myśl najdzie i coś w ciele kiełkuje, że oto wcale nie opisuję, a niezrozumiałemu światu gdzie zaledwie się snuję, tylko odpisuję, co zresztą czynię na najróżniejsze sposoby. Warszawa – Stegny, 20.10.2022r.
    2 punkty
  20. @Quidem.art A jednak każda z samotnych wysp jet otulona wodą jednego "wszechoceanu" łączącą achipelag w jedna całość... Pozdrawiam :)
    2 punkty
  21. Piękne słowa. Gdyby częściej podobne wychodziły z ust, świat byłby piękniejszy (albo bardziej znośny)
    2 punkty
  22. @Deonix_ @goździk @Kwiatuszek Dziękuję bardzo :) @Deonix_ Anioły - łobuzy, może z lewego chowu ;)
    2 punkty
  23. Gdy pewien Stanik, sztygar z Rybnika zasnął po flaszce obok kwietnika, kobita jego, Frania chętna do świętowania z Maksem uczciła dzień bez Stanika.
    1 punkt
  24. "...Najbardziej lubię jesień, ma barwy jak Rothko…", Myślę o siódmej rano, spacerując z kundlem. "Ten pień ma dziki kontur i cień jak w Bazilleu…", Myśle, krocząc skąpaną w złotym żarze trawą. "Był pielęgnowany, gdy rósł przez sześć miesięcy...", Myślę, zajadając się dojrzałym granatem. "Ożywiającym jest, jak śnieg spadnie na skórę.", Myślę, biegając pustą ulicą po zmierzchu. "Spełniającym jest, mieć swój sklep i przed nim sprzątać.", Myślę, chłodnego ranka mijając staruszkę. "...Warto jest, nauczyć się, radzić z uczuciami…", Myślę, widząc jej twarz i słysząc anielski głos. "...Przeżywając uczucia, czuje się kompletny...", Myślę, umierając przed ciężkim snem, wieczorem.
    1 punkt
  25. Niepotrzebne nam himarsy Trawę zaś zryją abramsy A kraby i patrioty Klimat zniszczą co do joty Po co? Niepotrzebnie. A pioruny? Pioruny biją wszak z nieba ładnie same Byśmy broń kupili wymyśliły dranie Niepotrzebne nam są drogi i tunele W takiej Austrii widać jest ich bardzo wiele Inwestycja duża port oraz lotnisko W Rostocku Berlinie tak więc mamy blisko Najzbrodniejszy pomysł powstał w zdrajcy biurze Przekop przez mierzeję gwałtem jest w naturze Fashystom mówimy nie! Osoboekolożki. Osobopacyfiarze.
    1 punkt
  26. wierszem poskładam słów kilka z sensem z umiarem po prostu *******
    1 punkt
  27. @Cor-et-anima czytam po raz czwarty i nie żałuję. Ten wiersz jest już bez wątpienia gotowy.
    1 punkt
  28. Nie wiem. Wiem natomiast, że nie ma czegoś takiego jak kolor łososiowy - wiem to od profesora akademii plastycznej, więc chyba się nie mylił ;) Zauważaja, zauważają 😀 Serdeczne pozdrowienia.
    1 punkt
  29. Pięknie odniosłaś się do mojego krótkiego wpisu... dziękuję. Zgadzam się z Twoimi słowami.
    1 punkt
  30. dziękuję wszystkim za serducha a Tobie Natko szczególne dzięki - wiem, że jestem okropny ale życzę Ci abyś jak najszybciej się zaraziła rymami. Jeszcze przed zimą musisz koniecznie się wybrać do Częstochowy - przed klasztorem rośnie ich mnóstwo. Ja tam jeżdżę potem nic tylko piszę wiersz Jak zbierzesz solidny bukiet to od razu napiszesz dobry wiersz:))) Serdecznie pozdrawiam Jacek
    1 punkt
  31. Zainspirował mnie wtedy, zmyślny avek↔TylkoJestemOna ---------------------------------------------------------- avkorybek wciąż pulsuje zdrowo groźnie żwawo całkiem kto przechodzi pełen strachu że wyskoczy i go capnie a gdzie capnę to rzecz pewna avkorybek myśli sobie tam gdzie słonko nie dochodzi chcecie wiedzieć lecz nie powiem jednakowoż o poranku tam gdzie morze huczy słone ślady w piasku człek zostawił już niedługo bajki koniec avkorybek hyc wyskoczył żeby wreszcie mieć uciechę i pod czapkę wnet się schował odgryzając kłaków wiecheć
    1 punkt
  32. @kwintesencja jeszcze ma być ciepło. wkradła się nostalgia, u mnie kolory kapusty na sobie, ale jakie piękne.
    1 punkt
  33. Musiałem zamilknąć, by usłyszeć własne słowa. Krzyczą do mnie z czeluści umysłu. Ostrzegają przed niebezpieczeństwem. Ponaglają do ucieczki, bym jeszcze bardziej przyspieszył. To cholerstwo biegnie z tyłu. Zapewne chce mnie dopaść i wyszarpać całe pokręcone życie, razem z wnętrznościami. Mam wrażenie, że widzę ciemny drgający cień przed sobą, tego czegoś co biegnie za mną. Na końcu podwija się, jakby chciał wytworzyć ścianę, która zakończy bieg a zacznie game over. Chociaż zaczynam mieć wątpliwości. Wciąż te same. Dlaczego w ogóle mnie ściga? Widuje go codziennie, ale nie zawsze jest taki napastliwy. Na wszelki wypadek, zbaczam pod sklepienie czaszki. Biegam w kółko, aż kręci mi się głowie. Jakiej cholera głowie, skoro mam głowę na karku, w której biegam. A gdzie mózg. Skąd tu tyle wolnego miejsca. Coś nie tak ze mną z tego strachu. Wybiegam z powrotem na ulicę. Uciekam wśród ludzi. Patrzą na mnie jak na wariata. Zamiast patrzeć, mogli by bestię zatrzymać. Nikt mi nie pomaga, bo jestem nikim, w świecie nicości. Jakiej nicości? Raczej samotności. No nie bardzo. Ktoś się jednak mną interesuje. Mój prześladowca. Mam wrażenie, że za chwile rozszarpie wszystko co posiadam. No nic. Muszę odpocząć. Póki co, go nie widzę. Dyszę strasznie. Obcieram pot z czoła. Przerwa jest zbawienna. W przeciwnym wypadku, musiałbym płuca wypluć i by się kulały na pęcherzykach płucnych. Mimo wszystko nerwy nadal buzują, we wrzątku rozgotowanej psychiki. Postanawiam coś kupić do zjedzenia. Zgłodniałem od tego biegu. Ciekawie, gdzie się łajdak podział. A może obserwuje z ukrycia. W tej chwili mam go gdzieś. To znaczy chce mieć. To nie takie proste. Mózg pragnie powtórki zdarzeń. Tłumaczę mu wolno, że to dla mnie bardzo męczące. Kiwa fałdami, że zrozumiał. Oby. No nic. Jak już mówiłem, zgłodniałem. Wchodzę do piekarni. Kupuję dwie bułki. Niedopieczone. Takie jakich nie cierpię. Ten głupi sprzedawca, sprzedał jakiś niechrupiący szajs. Przecież widzi, że jestem zdenerwowany, a mimo wszystko wciska coś takiego, co zapewne uważa za smakowite jedzenie. Nie dosyć, że mnie wariat jakiś ściga, to jeszcze ta pokraka, dokłada zmartwień. Jakbym miał ich mało. Dobrze, że nie ma żadnych świadków. Przewracam go na podłogę. Wkładam bułkę do przestraszonej gęby. Dociskam ręką. Drugą zatykam nos. Kiedy przestaje wierzgać, wychodzę. Odreagowałem emocje, myślę racjonalnie. Czuję się o wiele lepiej, lecz jeszcze bardziej samotny. Czy aby na pewno? A jednak zabiłem człowieka, którego dobrze znałem. Dlatego poszło tak łatwo. Nie przypuszczał przecież, że akurat mam zły dzień, bo mnie jakiś czubek goni. –– Tatusiu. Dlaczego jesteś taki spocony? Znowu biegałeś po ulicy? Mama się martwiła. Poszła cię szukać. Chyba wiesz, że to już nie pierwszy raz tak z tobą jest? –– Posłuchaj ty mój aniołku. Tatuś czasami musi uciekać, bo coś go ściga. –– A powiesz mi co? Proszę. Może będę mogła pomóc. Lalce też pomogłam, bo umiałam. –– Jesteś kochana, ale nie możesz pomóc. Tatuś musi sam coś zaradzić. –– A wiesz, że ktoś zabił naszego piekarza, od którego kupowałam bułki. Bardzo je lubiłam. –– To musiał być bardzo zły człowiek. –– Też tak myślę, tatusiu. I chyba nie lubił bułek. Dzisiaj mój szczęśliwy dzień. Jestem taki podminowany emocjami, że aż się boję, że za chwilę wybuchnę. Dzisiaj też mnie ścigał, ale tym razem, wykazałem się cwaniactwem. Chyba pierwszy raz go przechytrzyłem. Byłem dobrze schowany, więc łajdak przebiegł obok, chwiejąc się na boki. Przecież wyraźnie widziałem. Byłem chwilę w jego cieniu, ale tym razem, bardzo mnie ucieszył taki stan. * Stoi nieruchomo. Jakby na mnie czekał. Na moją zemstę. Tak mi słodko na duszy. Aż bym chciał polizać, bo lubię słodycze. Szczególnie napoleonki i kruche ciastka. On też jakiś kruchy. Cholera jasna. Słyszę grzmoty. Idzie na burzę. Zaczyna padać. Dostrzegam go nadal z daleka. Może dlatego taki słabowity się wydaje. Znowu nachodzi mnie myśl, w jaki sposób mógł mnie ścigać. Jednak nie kombinuję za bardzo. Jestem już bardzo blisko niego. Wyciągam z obszernej torby siekierę. Szczęście dopisuje mi znowu, niezakłóconą możliwość działania. Nagle słyszę głośny huk. Burza przybiera na sile. Z ostrza zamiast krwi, kapią strugi wody. Tak samo jak ze mnie. Prawie zrobiło się ciemno. Co chwile widzę go w świetle błyskawicy. Nadal stoi nieruchomo. Może sumienie go gryzie i czeka na sprawiedliwość. O tak. Doczeka się. Jestem bardzo blisko. Zupełnie przy nim. Pierwsze uderzenie siekiery. Niedługo odzyskam spokój. Drugie uderzenie siekiery… * „Dzisiaj w naszym miasteczku, pewien mężczyzna zginął od uderzenia pioruna. Stał za blisko. Miał w ręku siekierę. Nie wiadomo dlaczego, chciał ściąć drzewo. Najładniejszy klon w mieście. Został nim przygnieciony.’’
    1 punkt
  34. Też tak uważam i praktykuję.
    1 punkt
  35. Mała głowa dużo myśli Uczucia od środka organizm wyniszczające Wszystko siada Psycha na dno spada Egzystencjalna żałoba Codzienna agonia Sił już powoli brak A wciąż rano wstawać trza Upaść i się nie unieść Tego bym chciał Ciężar na barkach niosę Nie swój lecz innych Przeżywam cudze emocje Bo tak muszę I się ciągnie Od świtu aż do zmroku W tej główce małej i pustej Żyję życiem Którego nawet nie znam Spytać by się chciało czemu tak jest Jestem empatą taką mam odpowiedź Przekleństwo żaden dar Ciąży jak kula u nogi A boli jak setki noży Wbitych prosto w te naiwne serce...
    1 punkt
  36. A TEMATU TA META. TABU TU BAT. OWO NA NOWO.
    1 punkt
  37. na razie jestem tyci malutki nawet pod lupą nie ujrzysz mnie a właśnie wstała choć sen był krótki głęboki oddech i o mnie wie gdybyś ją spytał skąd taka pewność to się zezłości rozmaże tusz wyrzuci z siebie na odczepnego ja swoje wiem i już ciemności wokół lecz miło ciepło i jak na razie miejsca jest w bród warunki super jako się rzekło to wszystko dla mnie bym szybko rósł czasem ktoś krzyczy mówi dosadnie amfa alkohol zamuli mnie tak bardzo bardzo wyznać ci pragnę mamusiu kocham cię więc nie zabijaj mnie jeśli możesz nie pozwól aby pociął mnie nóż z wielkiego bólu krzyczał bezgłośnie kloaka dla mnie będzie jak grób dziewięć miesięcy przemknie przez życie chciałbym zobaczyć wspaniały świat szaleńczo tętnisz tysiącem uciech a tu – bachora masz lecz jeszcze przemyśl i nie zabijaj żebrzę o życie o każdy dzień pieluchy kaszki ciężar nad wyraz wstręt cię ogarnia przenika dreszcz są okna życia może ocalisz przecież dla innych będę jak cud zmobilizuję zjednam zapalę słodki poniosą trud nim mnie zabijesz jeszcze przypomnę ja jestem człowiek nie żaden płód ciebie mamusiu kocham ogromnie a z czasem w sercu stopnieje lód do końca życia będziesz myślała tęsknić żałować wylewać łzy może nie powie już nikt ci mama chcę kochać cię i żyć
    1 punkt
  38. Dziatki szczęścia wyszły szukać Lecz go dotąd znaleźć nie mogą Odnajdują rozpacz srogą Na los będą fukać Biegają, by uciec od zła Otaczają się pięknem i złotem Uciszają serca płoche Oczyszczają duszę do cna Odrzuć substytuty Szukaj tego, co prawdziwe Nie idź na skróty Szczęście bowiem jest jedno Kochać masz, więc kochaj Oto życia sedno PS To mój pierwszy sonet, więc proszę o wyrozumiałość :)
    1 punkt
  39. @izabela799 Ucieszyłaś go tym wierszem, bardzo mu się spodobał. Wiedział o tym wszystkim, jadnak to, że wyraziłaś to tak oficjalnie, dodatkowa radość. Nie zapominaj Mamo, że się spotkamy. Tak pewnie mówi. Gdybyś go mogła usłyszeć... Pozdrawiam, +. Miłego dnia
    1 punkt
  40. 1 punkt
  41. Moi dziadkowie mawiali, że co jak co ale starość to się Panu Bogu nie udała.
    1 punkt
  42. „spływała przełykiem do żołądka, by za chwile połączyć się z krwią” Empuzjon - Olga Tokarczuk zwodnicza lepka słodkość po chwili delikatne ukłucie goryczy ciężkość obezwładniająca wszystkie zakamarki ciała niestety bardzo szybko nauczyłem się ignorować to co sprawia kłopot teraz wracam wychodząc ze strefy komfortu wytrzymuję poza nią możliwie długo konfrontując się z niewygodnym wracam do domu wszystko co nie jest miłością jest lęgnią tchórzy
    1 punkt
  43. Stoczył się stoczek z większego stoku i u podnóża leży na boku wnet zgromadziła się gapiów sfora i po dyskusji rzekła - już pora. Poddać decyzję pod głosowanie lecz wpierw należy zadać pytanie na, którym boku ma leżeć stoczek prawy czy lewy to będzie boczek. Czy jest możliwość, możliwość taka by przy pomocy dźwigu i haka podnieść ten stoczek lekko do góry nie zawadzając o niskie chmury. Nie zarysować, nie przedziurawić bo ciężko byłoby potem strawić niefrasobliwość operatora gdy się okaże, że dziura spora. Nie przyjdzie w sukurs szewczyk Dratewka tym bardziej laska Adama, Ewka więc z podniesienia zrezygnowano i to większością przegłosowano. Postanowiono, że skalny osuw przegłosowany większością głosów tak jak się stoczył tak pozostanie więc nie ma sensu dalsze pisanie.
    1 punkt
  44. zadrżały fundamenty tynk odpada wielkimi płatami rozstrzaskując się jak zranione pierwszą miłością serce skala Richtera rośnie a łomot pękających ścian kaleczy Ci uszy stoisz po środku płomień Hestii nadal się tli choć gruz oblepia jej skórę zdrapujesz cementowy pancerz pomagasz podtrzymać ogień rozbite szkło rani Wasze stopy ale dobrze wiesz tylko razem przetrwacie nawet jeśli kiedyś znowu zadrżą fundamenty
    1 punkt
  45. @Triengel Cholernie smutny tekst. Ale dobry. I to jest chyba najsmutniejsze w tym wszystkim ://
    1 punkt
  46. hmmmmm...... z moich znajomych to mało kto czyta, przeważnie są zdziwieni, że wydaję kasę na książki ....nie żebym czuł się lepszy od Nich, wręcz przeciwnie, zazdroszczę Im , że przez kilka godzin potrafią oglądać felgi
    1 punkt
  47. Popierasz ją czyli nieformalne państwo.
    1 punkt
  48. ble, ble, ble:) Od dawna wiadomo, że mężczyźni są z marsa:) A clou jest takie, że : Dla mężczyzny, kobiety są tym, czym żagle dla żaglowca - nie popłynie bez nich. i Co mężczyzna przez rok obmyślił, kobieta w jednym dniu obali;) Do widzenia Panom;)
    1 punkt
  49. nie ma co się oszukiwać, faceci też, czasami, może nie wszyscy, może nie zawsze, może nie każdy....bywają skomplikowani.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...