Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.10.2022 w Odpowiedzi

  1. Pod drzewem pląsają barwne baletnice. Wirują ich zwiewne, jesienne spódnice. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Paździerzcowa luna oświetla te tany, gdy świat do snu już ukołysany. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Połączone w pary od wczesnej wiosny, kończą wielkim balem żywot swój radosny. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Gdy bal się skończy zasną na wieki, pozwolą drzewom zamknąć powieki. W brzezieniu wiatr już nowym liściom będzie grał...
    8 punktów
  2. nie znam cię nie wiem jaką toczysz walkę ale mogę podać dłoń i być w milczącej ciszy wsparciem
    8 punktów
  3. lecz i czegoś nie ma pełne i niepełne próżne przepełnione niezliczone przejrzyste naczynia połączone jeszcze
    4 punkty
  4. Na stacji stoi pociąg donikąd nikogo nie dziwi jego bezsens Ludzie wsiadają proszą o bilet się uśmiechają czują że żyją Na stacji stoi pociąg donikąd kiedy odjedzie nie ważne Przecież i tak nie zatrzyma przygody która się zaczyna Na stacji stoi pociąg donikąd jego sława aż po horyzont Na stacji
    4 punkty
  5. Stoczył się stoczek z większego stoku i u podnóża leży na boku wnet zgromadziła się gapiów sfora i po dyskusji rzekła - już pora. Poddać decyzję pod głosowanie lecz wpierw należy zadać pytanie na, którym boku ma leżeć stoczek prawy czy lewy to będzie boczek. Czy jest możliwość, możliwość taka by przy pomocy dźwigu i haka podnieść ten stoczek lekko do góry nie zawadzając o niskie chmury. Nie zarysować, nie przedziurawić bo ciężko byłoby potem strawić niefrasobliwość operatora gdy się okaże, że dziura spora. Nie przyjdzie w sukurs szewczyk Dratewka tym bardziej laska Adama, Ewka więc z podniesienia zrezygnowano i to większością przegłosowano. Postanowiono, że skalny osuw przegłosowany większością głosów tak jak się stoczył tak pozostanie więc nie ma sensu dalsze pisanie.
    4 punkty
  6. Miasto Miejsce Czas Znajdźmy coś dla siebie. Ludzie Rzeczy Las Gdzieś między ziemią,a niebem. Szukam Patrzę Myślę Błądzę z radością i gniewem. Nastanie w końcu brzask. Weźmie w ramiona mnie. Ciebie
    3 punkty
  7. wieczorami anioły grają w piłkę na asfaltowym boisku – mogą kopać aż do nieba krusząc szklane domy pomiędzy błękitem a ziemią szukają nowych perspektyw poszerzania anielskości w ramach naprawienia szkód zabierają ludzi do Pana Boga na wczasy pod chmurką... czasami pożyczają skrzydła martwym ptakom
    3 punkty
  8. Dziatki szczęścia wyszły szukać Lecz go dotąd znaleźć nie mogą Odnajdują rozpacz srogą Na los będą fukać Biegają, by uciec od zła Otaczają się pięknem i złotem Uciszają serca płoche Oczyszczają duszę do cna Odrzuć substytuty Szukaj tego, co prawdziwe Nie idź na skróty Szczęście bowiem jest jedno Kochać masz, więc kochaj Oto życia sedno PS To mój pierwszy sonet, więc proszę o wyrozumiałość :)
    3 punkty
  9. Kwiecie lawendowy - Tak blisko, a tak w oddali. Murem oddzielony, Przez jednych wielbiony, lecz tylko, Kto po twej stronie barykady. Otchłań - Ściana. Tam, miłość do kwiatu zakazana. A może tylko zauroczenie? Które boli jak nożem zranienie. Jak człowiek spragniony na pustyni, Z wiadrem wody. Napić się nie może, Bo skażona. Tak Pan domu stoi na straży, I niepowołanych do kwiatu nie wpuszcza. Woń lawendy unosi się w chmury Wypełnia wszystkie duszy dziury. Łata je. I pokazuje nie co mieć człowiek może, A czego dostać by nigdy nie mógł. Jak wielkie zaszczyty mogą spotkać jednych, by kwiat w dłoniach trzymali, I jak wielkie nieszczęście tych, którzy chcą a dotknąć listka nie mogą. Życie nie jest proste i nigdy nie będzie, Coraz częściej ludzkość popada w obłędzie. A jeśli nie chcesz żyć jak ci każą - żyj po swojemu - z kwiatem, czy bez kwiatu. Bo każdy kwiat kiedyś zwiędnie a zostaniesz ty. We łzach, niewzruszeniu lub szczęściu.
    3 punkty
  10. „spływała przełykiem do żołądka, by za chwile połączyć się z krwią” Empuzjon - Olga Tokarczuk zwodnicza lepka słodkość po chwili delikatne ukłucie goryczy ciężkość obezwładniająca wszystkie zakamarki ciała niestety bardzo szybko nauczyłem się ignorować to co sprawia kłopot teraz wracam wychodząc ze strefy komfortu wytrzymuję poza nią możliwie długo konfrontując się z niewygodnym wracam do domu wszystko co nie jest miłością jest lęgnią tchórzy
    3 punkty
  11. Kolorowy świat szukamy pragniemy aby świat był kolorowy bywa że go komuś zazdrościmy szanujmy dbajmy o codzienność a kolorowy świat nie będzie powodem westchnień to ona będzie się mieniła wszystkimi wymarzonymi barwami bądźmy szczęśliwi w codzienności 10.22 andrew
    3 punkty
  12. Nie bój się żyć człowieku życie to nie tylko smutki i niepowodzenia To marzenia i nadzieje które ozdabiają noce i dni Nie bój się życia ani jego krętych dróg nie poddawaj się Nie marnuj jego chwil ciesz sie tym czym częstuje los Nie martw się jutrem nie przejmuj się byle czym uśmiechaj się
    3 punkty
  13. Zima Przykryłaś znów horyzont pajęczyną szadzi; Chcę uciec już przed tobą i oziębłym światem, Bo trzęsę się i słabnę jak zmarznięty kwiatek, Co marzy po kryjomu by go ktoś przesadził. Schowałem się w ruinach zasypanej chaty, By przetrwać co najgorsze żyjąc poza czasem, Gdzie między sekundami mija lat kilkaset I tworzą się na szybach diamentowe szlaki. Spojrzenie skute lodem czuję wciąż na plecach; Chcesz duszę moją zmienić w białe mrozowisko I nie mów, że się mylę, proszę, nie zaprzeczaj, Bo widzę jak z radości oczy twoje błyszczą. Jest anioł, co ratunek we śnie mi obiecał; Ach, przybądź już Eloe(1)! W ogień się przeistocz. --- (1) – Anioł o duszy i urodzie kobiety z poematu Anhelli, Juliusza Słowackiego. Po śmierci tytułowego bohatera opiekuje się jego ciałem.
    2 punkty
  14. Tak, tutaj chodzi o odwagę przeżywania i uważną ciekawość otoczenia. A nawet o zachwyt i niepewność. O pełne niepokoju nieoglądanie się za siebie. O zapach strachu. Reszty mogłoby wcale nie być. Trzeba czuć bluesa. Warszawa – Stegny, 18.10.2022r.
    2 punkty
  15. Na Poczty a nie - na poczcie nie tu chodzi o ulicę gdzie dorastałam tamto podwórko było moje... nasze gromadki rozbrykanych źrebaków pamiętam zmierzchy nie chcące iść do łóżka i dłonie w brązach bo na samym środku ziemię trzymał w garści olbrzym - orzech tulił gałęzie do ściany budynku dając cień w upalne dni ścieżynki między garażami były labiryntem do chowanego ... zupełnie jak dzisiaj... no i... dalej kiedy wiek... a jeszcze nie wiek kotwiczy w gardle kalendarze nie wiedzieć czemu zawieszają się... mkną na wstecznym biegu robiąc w głowie dłuższe przystanki szkoda że podwórka miast umierają albo już umarły... jak tamto pod dywanem tłucznia i asfaltu który strawił wszystkie owocowe drzewka czas rozgonił dekady plątaniną zegarów a rok za rokiem wciąż tak samo rzuca kasztanami w jesień kołysze złoceniami lub zniewala i uśmierca jak widać nie wszystko a ta ulica to było... na Poczty Gdańskiej a twoje podwórko ? październik, 2022
    2 punkty
  16. Gdy poczujesz ciszę tul się do niej nie pozwól by była sama Cisza nie lubi samotności jest czuła delikatna rozumie nas Cisza to nie pustka - jest namacalna ma w sobie dużo poezji Ciszy trzeba się nauczyć ona jest tego warta nie omijajmy jej
    2 punkty
  17. jestem drapieżcą łagodnym jestem co niejednego pozmieniał pewnie odpocznę deczko poleżę w rowie gdzie nawet niebo przygniata głowę moja gitaro brzdęknę ci w strunę a ty mi powiedz dźwiękiem jak umiesz jesteś drapieżcą łagodnym przecież choć porąbanym to wciąż człowiekiem słoneczna wiosko moja ty przystań gdzie mnie matula z łona wycisła właśnie tam idę zaśpiewać piosnkę żeby wiedzieli jaki wyrosłem w miejscu dzieciństwa zaśpiewam koncert o krwawym ptaku co zagryzł wiosnę miałem ja w życiu cele przeróżne została jedna czy inne później z matką przygłupów wspomnienia kończę widząc przez okno wschodzące słońce
    2 punkty
  18. jestem zarobiony stworzyłem Freak show z aktorów mieszkających na ulicy znalazłem ich na śmietniku w opuszczonym pustostanie oni zostali tam pozostawieni samym sobie mój kontent to samograj wyciągnięta pomocna dłoń wystarczy dać na kilka Amaren i żarcie z Biedry wynająć jakiś kąt do lajtów by mogli siedzieć przed kamerą dając się obrażać samo życie jak w Madrycie gdy pokazuje się prawdziwość trzeba umieć trzepać na tym dobry hajs który się musi zgadzać z tym co zapisane w biznesplanie
    2 punkty
  19. Nigdy nie wyskrobany napis „tu byłem” na drzewie, które próbowałem zasadzić brudnej szybie Nie tęskniłem, nie płakałem, nie zadręczałem myśli, nie patrzyłem, nie słuchałem, nie mówiłem Nie pisałem… nie pisałem Wracam Spojrzę tylko i już znikam Zabiorę wam kilka liter, kilka tu zostawię Już mnie nie ma Tu byłem
    2 punkty
  20. V - I ty, jak widzę, chcesz znać przyszłość - Jezus, skończywszy rozmowę z Soą, zwrócił się do Mila. - Ale przecież ćwiczyłeś tę umiejętność w medytacjach. I szło ci dobrze. Stare nawyki nie dają spokoju, prawda? - udał, że uśmiecha się krzywo. Chociaż zwyczajnie po ludzku nie podobało mu się, że jego padawan wciąż bywa wygodny. - Będąc wygodnym, idąc na przysłowiowe "skróty" ułatwiasz dostęp do siebie istotom Mroku. Zamiast mnie pytać, sam powinieneś zajrzeć do przyszłości. - Ale skoro i tak już zapytałeś o to myślowo, powiem ci, co cię czeka. Nie wprost i nie wszystko, aby było trochę trudniej. Olga jest sympatyczna, owszem - Jezus uśmiechnął się, widząc błysk radości w myślach padawana. - Ale nie licz na nią w dłuższej perspektywie. Ze względu na rodzinę i przyjaciół nie zechce przenieść się z Rosji do ciebie. Uczuć wystarczy jej tylko na krótko, jako że zbyt często ogląda się za siebie. Przykro mi, ale tak będzie. - A może jednak... - Mil w naturalny sposób chwycił się nadziei. - Mężczyzna, wierzący w miłość kobiety trzyma się nadziei - powiedział Mistrz We Wszystkim. - To naturalne i zrozumiałe. Jednak z drugiej strony patrząc, to właśnie jest jeden z twoich nawyków: chwytać się nadziei. Jeśli mówię ci, abyś ciągle rozwijał umiejętność wyrzekania się osoby, którą kochasz, to widocznie mam powód. Wiele razy powtórzyłem ci: kochać to jedno, przywiązywać się - drugie. I właśnie powtarzam ci tę zasadę po raz kolejny. Dokładnie trzydziesty siódmy. - Aż tyle?... - zawstydził się Mil. - Ale przecież ty sam, Mistrzu... - zająknął się uznawszy, że po prostu nie wypada kontynuować. - Ja, mój drogi, posiadłem tę umiejętność - odparł Jezus. - Chociaż dla każdej ze swoich żon mógłbym zatrzymać czas i sprawić, aby były wiecznie młode i żeby na przykład za tysiąc lat wyglądały dokładnie tak, jak wyglądają teraz. Jednak tego nie czynię. Nie bez powodu wpisałem przemijanie w naturę istot dwurzeczywistych: składających się z materii i z ducha. Wbrew pozorom trudno jest żyć, wiedząc, że żyje się wiecznie w tym samym ciele. I że nie można umrzeć. Przecież rozmawiałeś z Kainem * wiele razy, opowiadał o swoich przeżyciach i odczuciach. Znasz Connora MacLeoda ** . Oboje z Soą ich znacie. - A zatem - podjął Jezus, dawszy swojemu padawanowi kilka chwili na przypomnienie sobie rozmów ze wspomnianymi - jest, jak powiedziałem. I postępuję tak, jak powiedziałem. Kocham je wszystkie wiedząc, że któregoś dnia każdą z nich pożegnam. Tak, jak nieśmiertelni, których ci przypomniałem, żegnali swoje żony jedną po drugiej. Wracając zaś do sedna: wkrótce spotkasz tę wyczekaną. Z wzajemnością. - Kiedy to dokładnie będzie, Mistrzu? - ożywił się Mil, przygaszony wiadomością o stracie Olgi. Jezus odpowiedział mu podobnie jak Soi: - Zobaczysz. * Nawiązuję tu do "wersji" Kaina, przedstawionej w serialu "Lucyfer", emitowanym na platformie "Netflix". ** Wspomniany Connor MacLeod jest bohaterem filmu "Nieśmiertelny" z 1986 roku. Voorhout, 18.10.2022
    2 punkty
  21. Jego szklane oko ma w swojej opiece Kożuch żywych i martwych gwiazd... Odwraca skrzydła soczewek By posiąść światła odległych mewek... Śili się przyciskiem klawiatur samotnej ziemi Sokoła na czarnym tle - sprawia wrażenie... Do ogrodu zagląda ciekawie jedna gwiazda Zagląda do niego... codziennie
    2 punkty
  22. @Kwiatuszek Dobrze gdy sen jest piękny.
    2 punkty
  23. Ładnie opisany cykl natury i ulotność trwania.
    2 punkty
  24. Proste, ale jakże prawdziwe i budujące. 👍
    2 punkty
  25. zadrżały fundamenty tynk odpada wielkimi płatami rozstrzaskując się jak zranione pierwszą miłością serce skala Richtera rośnie a łomot pękających ścian kaleczy Ci uszy stoisz po środku płomień Hestii nadal się tli choć gruz oblepia jej skórę zdrapujesz cementowy pancerz pomagasz podtrzymać ogień rozbite szkło rani Wasze stopy ale dobrze wiesz tylko razem przetrwacie nawet jeśli kiedyś znowu zadrżą fundamenty
    2 punkty
  26. Nauczyliśmy się wszyscy pisać i czytać, co czynimy już ze zrozumieniem. Jeszcze nigdy w historii nie byliśmy aż tak piśmienni, a nawet oczytani, rzecz jasna co do zasady. W państwie świetnych literatów w literackich czasach śmiało wkroczyliśmy w erę żarliwego czytania i pisania, a nawet odważnego opisywania. A przecież o tym i o owym mieliśmy wcale nie pisać i nikt z nas nie miał tego przeczytać. Cóż, wyszedł nam nieziemski bałagan :)) Warszawa Stegny, 13.10.2022r.
    1 punkt
  27. Mówi że kocha się tylko raz ale tak że ach i w ogóle a potem już nic nigdy nie widziałem Jej w krótkim rękawku
    1 punkt
  28. w moim umyśle wyzwolił się tekst dość letargiczny senny dreszcz taki bez sensu z czym to jeść a jednak miał swoisty cel a w moich oczach wyraz przejrzysty jest zapisany płynną kursywą chcę widzieć życie bez owijania przesolonymi fragmentami kłamstw i w moich myślach chaosu bieg chcę poukładać w logiczny szyk w poszukiwaniu antycznych prawd tak oczywistych pomyśleć strach w moim jestestwie przewodnia myśl taki zwyczajny człowieczy sens liberum veto na to co jest i postrzeganie co mogło być a w moich uszach dźwięczna pieśń od wiecznej prawdy twórczy zew niespodziewany jak nagła krew a jednak adoracja w nim pewna jest podsumowując takowe wywody w miarę możności trzymajmy się zgody bez zgody same tylko szkody i to tak w skrócie jest **********
    1 punkt
  29. Patrzę na blaszane pudełko. Na czarnym tle fruwają żółte motyle, bądź gwiazdy… W środku następuje proces rozkładu. Tysiące neuronowych synaps oplata moje skostniałe dłonie. W lodowatym przeciągu nocy, w pulsującej samotności mroku… Drżę… … Ktoś puka do wejściowych drzwi. Kto? Otwieram… Jedynie głucha pustka schodowej klatki i bezkres zapomnienia. W podmuchach wiatru niedomknięta okiennica zatrzaskuje się i otwiera… Kto ma przyjść, nie przychodząc wcale? Czyjeś kroki wspinają się po kamiennych stopniach z mozołem umarłego. Przyzwyczajony do pustej przestrzeni nie oczekuję za wiele. Coś się przemieszcza i ginie w sennej melancholii. W deszczowej apoteozie nostalgii. Moja nieżywa już matka postanowiła mnie odwiedzić w postępującej fazie rozkładu. Sina, obrzmiała. Pełna opadowych plam… Z ojcem? Bez ojca. Coś do mnie mówi, lecz nie słyszę niczego poza szmerem. Poza piskliwym szumem buzującej w żyłach rozpalonej gorączką krwi… Przechodzi przez próg piwniczną wonią rozkładu. Opieram się plecami o wilgotną ścianę, wchłaniając milczącą poświatę księżyca, która naciera na mnie srebrną smugą idącą od okna… Przywieram ustami do żeliwnych, bulgoczących rur, splątanych w ciemnym kacie pokoju… Rozrywam językiem pokryte kurzem pajęczyny, wzbudzając niepokój wśród pająków, które rozpierzchają z milczącym rozgwarem cienkich odnóży… Zbliża się do mnie. Wyciąga rękę. Lecz nie dociera do celu. Rozpływa się. Niknie. Potykając się i kurcząc w jakiejś dziwnej substancji czasu… Trzeszczą w zawiasach otwarte na oścież drzwi, poruszane niczyją dłonią.. Boję się wyjrzeć, aby nie natknąć się na pozostałość ektoplazmy. Choć tak naprawdę, czy w ogóle miało cokolwiek tu miejsce, poza rozbestwioną jaźnią alkoholika? Poza zamroczonym umysłem schizofrenika? Zataczam się w obskurnym świetle wiszącej żarówki, wpadając w rozwarte szeroko ramiona cienia. Zbliża się do mnie wolnym krokiem kwintesencja smutku, muskając kontury przedmiotów. Kładzie się pod mój dotyk. Przybywa z dalekich obszarów w spokoju ciszy. Z obszarów bez granic, idąc w nieskończoność… Spoglądają na mnie z pożółkłych zdjęć zakurzone zatarte już twarze. Obserwują obojętnie każdy mój wylękniony krok. Chyba nie wytrzymam dłużej tego naporu spojrzenia. Chyba się poddam, stając z rozwartymi ramionami na parapecie otwartego okna… Nie spadnę, lecz polecę jak ptak. Gdzieś w przestworze i łąki. Nad płonące błękitem nieba skały. Nad pola, w których śmiech i gwar. W dolinę słońca i trawy. Płynącym perliście strumieniem… Schodzę. Nie. Jeszcze nie… Wśród wiwatów i oklasków. Wśród zgiełku powitania. Jestem dopiero, gdzieś w połowie drogi. W jakiejś niepojętej scenerii sennego widzenia. Lecz oto oplątują mnie czyjeś ręce. Podnoszą, stawiają na piedestał w upojnym zaduchu kwiatów. Wśród słonecznych smug padających coraz niżej z ukosa. Niczym schodzące przed burzą ptaki. W gęstniejącej scenerii potykam się krokiem schwytanego, którego powrotu nikt nie zauważył. Przede mną otwarta na oścież brama z kutego żelaza. Mnogość napastliwych korytarzy jakiegoś labiryntu. Idę schodami w dół? W górę?… Nie wiem… Mijam antyczne kolumnady, podwórza, zdobione kunsztownie komnaty. Malowidła, freski, których można wyczuć gęstość i wagę… Smak i zapach owoców… … Otwieram oczy. Leżę w kałuży rozlanego alkoholu i cuchnących wymiocin… Wpadające przez okno słońce razi mnie i kłuje. Noc poszła, przeszła. Zniknęła… Moja ukochana, nostalgiczna zmora. Bezcielesna, a jednak tak bardzo bliska. Rozszeptana w długim monologu mistrza ceremonii. Wznosząca w lustrze stojącego trema toast. Do mnie i do pozostałych odprysków mojego jestestwa. Do innych ukrytych widziadeł. Przepojona oddechem, natchniona. Przywarta do moich ust i powiek, z której pozostał jedynie wyrzut sumienia. (Włodzimierz Zastawniak,2022-10-17)
    1 punkt
  30. Serdecznie Ci dziękuje za te słowa, Kwiatuszku, - motywuja mnie :) I Pozdrawiam Cię miło! A może się powoli ze soba łączą, tak jak u mnie :) Zauważam, że dzieje się to z przyrostem świadomości i i otwartości na prawdę, też tę własną. Dziękuje Ci i pozdrawiam! To miło, Waldemarze :) Pozdrawiam!
    1 punkt
  31. @Sennek Tłumaczysz dziecku, co się stało z babcią, która umarła - wybrała się na wczasy pod chmurką. Kiedy wróci? - Babci za bardzo się tam spodobało i już zostanie na stałe... :D Ja tu sobie żartuję, ale wiersz niezwykle urokliwy.
    1 punkt
  32. Zajrzeli tu zaglądnęli tam doświadczyli niejednego nie raz i nie dwa więcej niż trzy wrzasnęli donośnym głosem otoczeniu nic tu po nas ponieważ i zmyli się do cna i bez reszty odważyli się odpisać i opisać morowo i wybornie! Warszawa – Stegny, 18.10.2022r. Po czymś takim poeta idzie do magazynu robić co potrafi :))
    1 punkt
  33. Witam - podoba się - Pozdr.
    1 punkt
  34. ... też lubię jego muzykę.. Wędrowcze... i w ogóle tego typu muzykę, ale Chopin, to Szopen.. Polak.! Wybrać ulubionego wykonawcę, byłoby niezmiernie trudno, nie jestem znawcą... mam na myśli szczególiki grania.. z sentymentem słucham Zimermana, bo Polak. Dygam, w podziękowaniu za szperanie w stronach, które połknął czas. Dziękuję i pozdrawiam.
    1 punkt
  35. @Aldo92 Miejsce jest tylko... Wasze, chcę go jednak nieco inaczej. Miłego wieczoru.
    1 punkt
  36. Mnie całość pogrywa...
    1 punkt
  37. @Nata_Kruk Uwielbiam Chopina. Utwór piękny, doprawdy. Masz może jakiegoś ulubionego interpretatora? :)
    1 punkt
  38. Dokładnie takie, jak pisze.. Kapi..
    1 punkt
  39. Olo... raz jeszcze dziękuję za przypomnienie mi, że istnieje Sanah... płyta "poezyje", odsłuchana w całości... jest znakomita... muszę kupić, koniecznie.
    1 punkt
  40. 1 punkt
  41. @Nata_Kruk Dziękuję za uwagi myślę, że udało mi się poprawić, Pozdrawiam, miłego dnia
    1 punkt
  42. TylkoJestemOna↔Dzięki:)↔Ale co to za szyfr?↔Jam nie kumaty we wszystkim, jeno błędnym ludziem :~)↔Pozdrawiam:) Nata_Kruk↔Dzięki:)↔Hmm... nie bardzo wiem, jak zrozumieć drugą część komcia, by nie wlecieć w otchłań niezrozumienia :~)↔Chyba?↔Pozdrawiam:)
    1 punkt
  43. 1 punkt
  44. Delikatnie Muskać dłoń Od wewnątrz Gęsią skórkę Pragnąc Na wskroś Przeszyć Spojrzeć głębiej Błękitniej Pozwól mi W lustrze gwiazdy Zawstydzić Rozproszyć kalejdoskop
    1 punkt
  45. hurrra... zareagowałeś na pytanie. Poczekam.. gdyby mnie nie było.. odkopię, albo.. dokopię się do Twojego podwórka... Miło, że zostawiłeś słówko. Dzięki. Rafael Marius... w wielu miastach, chyba w szczególności tych większych, wpierniczają się w każdy zaułek, zakręt ulicy, pełno plomb... ok, czasem warto.. ale gdy zabierają place zabaw, albo dawniejsze podwórza... normalnie, trafia mnie prostu w serce. To wyżej.. naprawdę było moje.. było skromnie, ale fantastycznie... ZAORALI.. jest szeeroka droooga w centrum miasta i okropny hałas. Dziękuję za refleksję.
    1 punkt
  46. A ja lubię tę opisaną symbiozę. Uściski!
    1 punkt
  47. @Waldemar_Talar_Talar Bardzo ładnie ujęte:-) Pozdrawiam:-)
    1 punkt
  48. Czytając po raz kolejny myślę sobie, jakże wielka jest siła w jego niedoścignionej i wiecznie świeżej muzyce. Pięknie to oddałaś. Pozdrawiam
    1 punkt
  49. ostatnie cztery strofy poruszyły aż świerzbi aby zapisać je po swojemu czarujesz pozdrawiam Jacek
    1 punkt
  50. słychać na schodach ciemną nocą gdy najtrudniejszy roztrząsasz temat pewny że kogoś przyniosło po coś już drzwi otwierasz nikogo nie ma zirytowany przez to licho chcesz się wyciszyć jak jakiś stoik chłód za plecami przechodzi cicho wnet się odwracasz i nikt nie stoi znów pogrążony w swych projektach na monitorze tkwi rozwiązanie a pokój obok utonął w szeptach dźwięk cytry północ i ciszę łamie wściekły spojrzenie przez drzwi rzucasz ulicznej lampy cień kreśli spokój dywan zgnieciony jakby ktoś upadł mignęło zda się coś nagle w oku już dosyć tego zwijasz pracę w fotelu kocur postawił futro nagle zeskoczył pod wpływem zachęt jakby się łasił zabawiał z pustką nie ma nikogo oprócz ciebie więc się uspokój wygodnie usiądź pomyśl że chyba ktoś jest w potrzebie nie patrz oczami spoglądaj duszą może zobaczysz nieszczęśnika chociaż zdrowaśkę pragnie wyłudzić więc daj mu kilka dla ciebie chwilka uniknąć pozwól mu wiecznej zguby przyszedł wewnętrzny do ciebie spokój noc granatowa już koi ciszą ktoś się szykuje wnet do odlotu skrzypienie podłóg odchodzi w nicość
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...