Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.09.2022 w Odpowiedzi

  1. Kobiecie tak trudno dogodzić! Na nadchodzące Walentynki planowałem kupić jej coś wyjątkowego, czego jeszcze nigdy nie miała. Nawet gdyby zerwała ze mną następnego dnia, ten upominek miał ocalić mnie od zapomnienia. Chciałem, żeby patrząc na to po latach pomyślała: „Jednak miał klasę i charakter”. Może nawet byłoby jej żal, że nie jesteśmy już razem. Postanowiłem kupić jej coś, co związałoby nas na zawsze. Zacząłem od sporządzenia listy upominków: ode mnie, a również tych, które podarowali jej znajomi, choć oczywiście nie mogłem wiedzieć o wszystkich. Pierwsza lista nie była zbyt długa, gdyż nie dostawała ode mnie wielu podarków. Zazwyczaj były to okazyjne bukiety, ułożone z wyszukanych roślin. Ilekroć kwiaciarka pytała: — Do ilu? Szybko ją poprawiałem: — Nie do ilu, ale od ilu. Jednego razu wręczyłem jej wiązankę z egzotycznym kwiatem o trudnej do wymówienia nazwie, sprowadzanym z drugiego końca świata przez największego importera w Amsterdamie. Jej reakcją był uśmiech, lecz nie taki powodowany autentycznym uczuciem wdzięczności, tylko szablonowy, który za darmo można ściągnąć z witryny Google. Kilka dni później zwierzyła się koleżance, jak bardzo była rozczarowana: — Wiesz, przyniósł mi takiego badyla, co rosną w rowie jak osty. Czy on myśli, że ja jestem jakaś krowa? Innego razu, kiedy przechodziliśmy koło Cepelii, zauważyła na wystawie nieduży obrazek wyszywany kolorowymi nićmi z muliny. Przedstawiał szczupłą kobietę siedzącą z kwiatem w dłoni na ławce w parku. — Ależ to piękne, jak ja bym chciała mieć coś takiego… — westchnęła. Popatrzyłem na cenę — była rujnująca, lecz zaraz pomyślałem: nie ma takiego wydatku, którego bym dla niej nie poniósł. Pracowałem po godzinach, również w wolne soboty, oszczędzałem na jedzeniu, a myśl, że robię to wyłącznie dla niej, stawała się największą motywacją. Niedługo były jej imieniny i podarowałem jej ten niezwykły upominek, nie bez cienia nadziei, że przypadnie jej do gustu. — Kochany, to najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. Skąd wiedziałeś, że uwielbiam takie rzeczy? Zarzuciła mi ręce na szyję, lecz nie było w nich odrobiny ciepła. Po kilku tygodniach, szukając parasolki, odnalazłem nieszczęsne rękodzieło: leżało za szafą w przedpokoju, całe pokryte kurzem i pajęczyną. — Ach jak dobrze, że to znalazłeś. Sama nie wiem, jak to mogło przepaść bez śladu — skłamała bez zająknięcia. Miałbym łatwe zadanie gdyby lubiła bibeloty. Kupiłbym jej wtedy jakiegoś fikuśnego pajacyka, albo misia, do którego mogłaby się przytulić, ale ona była osobą gustowną, o wyszukanym smaku i gardziła taką taniochą. Myślałem o czymś z ubrania, lecz tu wybór był jeszcze trudniejszy: jeden rękaw może być przykrótki, szew nierówny, albo guzik przyszyty pod złym kątem. Poza tym, nie wiedziałem jaki nosi rozmiar, a gdy proponowałem wyjście na basen lub plażę, żebym mógł ją dokładnie ze wszystkich stron obejrzeć, wymawiała się rozstrojem żołądka bądź migreną. Jeszcze gorzej sprawa się miała z obuwiem. Jednego razu asystowałem jej przy zakupie luksusowych botków z zameczkiem. — Jak ci się podobają? — Super. — A te? — Fantastyczne. — No, to które lepsze? — Sam nie wiem… — Jesteś typowy facet, nawet doradzić nie potrafisz! — Cisnęła we mnie butem i rozzłoszczona wybiegła ze sklepu. Myślałam też o biżuterii jako najbardziej oryginalnym sposobie wyrażania uczuć, tylko nie miałem pojęcia co wybrać. Na szczęście w katalogu w internecie natrafiłem na reklamę pierścionka z ośmiokaratowym opalem, oprawionym w srebro szterlinga i rod, doskonale imitujący o wiele droższą platynę. Bursztyny, perły, korale podobne są do siebie, ale dwóch identycznych opali nigdy się nie znajdzie. Kamień w zależności od pory dnia i roku mienił się tuzinem różnych barw, a ja widziałem w nim jej odbicie — rankiem przy śniadaniu uśmiechała się do mnie niczym blady płatek róży, wieczorem jej usta nabierały koloru dojrzałej brzoskwini. Niestety, również i tym razem mój trud poszedł na marne: zrobiła minę jakbym kupił to w sklepie z drobiazgami za dwa złote. Nigdy nie włożyła tego pierścionka na palec, a później się dowiedziałem, że sprzedała go na e-bay za całkiem niezłą sumę. Może najprościej byłoby zaprosić ją do restauracji na kolację przy świecach, albo na kawę i ciastko do coffeeheaven. Siedzielibyśmy w wygodnych fotelach, raczyli się delicjami, podziwiając widok na Zamek Królewski i rynek Starego Miasta, byłoby cudownie… Czy aby na pewno? Skądże, taka możliwość nie wchodziła w grę — była obsesyjnie przewrażliwiona na punkcie swojej figury i odżywiała się wyłącznie według ścisłej diety, której jadłospis żadnej restauracji by nie sprostał. Osobiście wolę kobiety o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach, lecz nigdy nie miałem odwagi powiedzieć jej o tym. W końcu wpadłem na fantastyczny pomysł, prawdziwa bomba: podróż cruiserem po Adriatyku! Trasa z Dubrownika na wybrzeże dalmatyńskie, po drodze egzotyczne wysepki, gdzie niebo jest błękitne, a deszczu ani kropli. Czyż można ten ponury, lutowy dzień, spędzić w lepszym miejscu? Dzielilibyśmy przez osiem dni jedną kabinę, wspólnie jedli, pływali w basenie i grali w kręgle, tańczyli na dyskotece, a wieczorami spacerowali po pokładzie, obserwując delfiny, skaczące na tle zachodzącego słońca. Ten statek to byłby nasz Titanic. Poprosiłbym, żeby zamknęła oczy, poprowadził ją do poręczy na dziobie, schwycił za ręce, rozpostarł je ku górze i zawołał: — Teraz. A ona na to: — Frunę! Nie, takich momentów się nie zapomina, choćby musiała z powrotem polecieć na Wenus. Natychmiast się zalogowałem, żeby zrobić rezerwację… Co? Wszystkie miejsca zabukowane? Niemożliwe! Zadzwoniłem do agenta — to samo. W takim razie, może karnet narciarski do Jasnej w Słowacji? Warunki do zjazdu przyzwoite i taniej niż w Krynicy… Już widziałem nas zjeżdżających ze zbocza slalomem między świerkami, gdy naraz przypomniałem sobie, jak ostatniego dnia lata, wybraliśmy się na piknik do parku rozrywki w Powsinie. Tylko usiadła na kocu, od razu zaczęła podrygiwać i drapać się po całym ciele. — Jakieś robaki mnie oblazły, nie cierpię tego paskudztwa. Nie przywoź mnie tu więcej! W miarę upływających dni kończyły mi się pomysły. Niepocieszony krążyłem ulicami i obserwowałem przed-walentynkową gorączkę: Udekorowane sklepy na Nowym Świecie, przy wejściu tłum przechodniów. Chłopak w moim wieku kupuje drobiazgi, nie jakieś wyszukane nie wiadomo coś, tylko zwykłe karteczki z napisami, wierszykami, czerwone serduszka z błyszczącego papieru, pluszowe misiaczki, maskotki. Patrząc na niego próbowałem odgadnąć: czy miał aż tyle narzeczonych, czy może tę jedyną kochał tak bardzo? Zrezygnowany, zamierzałem wrócić do domu, kiedy na rogu ulicy zauważyłem sklep, którego przedtem tam nie było. Przeczytałem kolorowy szyld na ścianie i nie namyślając się wiele, wszedłem do środka. Choć front sklepu był dość wąski, wewnątrz wystarczało miejsca na obszerną sień, szeroką ladę, a za nią stos metalowych klatek, ułożonych jedna na drugiej, na kształt gigantycznej piramidy. — Czym mogę łaskawemu panu służyć? Za ladą stał niski, grubawy człowiek, ubrany wyjątkowo wykwintnie: czarną marynarkę, tego samego koloru spodnie i białą koszulę z włoskim kołnierzykiem, bez kieszeni, co nadawało jej elegancki ton. Szyję sprzedawcy ozdabiał niezbyt szeroki krawat z jedwabiu w wiśniowym kolorze, wiązany asymetrycznym węzłem z niedużą łezką. Krój mankietów wskazywał, że całość musiała pochodzić z najmodniejszej pracowni. Na rękach miał białe, bawełniane rękawiczki, a na jednej z nich, wyszyty purpurową nitką monogram „HP”. Mężczyzna wyglądał na około sześćdziesiąt lat; na jego głowie nie było prawie wcale włosów, za to nad górną wargą wyrastała kępka czarnych, gęstych jak szczoteczka i przystrzyżonych równiutko wąsów. Poza tym, nie było w jego twarzy nic szczególnego, może za wyjątkiem pary czarnych, przenikliwych oczu, które utkwił we mnie, gdy tylko zabrzmiał dzwonek u drzwi. Odniosłem wrażenie, że jest magiem i potrafi czytać głęboko w moich myślach. — Czym mogę łaskawemu panu służyć? — doszedł zza jego pleców zachrypnięty głos, choć w sklepie oprócz nas nie było nikogo. — Ja tak tylko… — zacząłem lekko zmieszany. — Przechodziłem ulicą… nigdy przedtem nie widziałem tego sklepu… Sprzedawca pozwolił mi skończyć, po czym pochylił głowę, oczekując konkretnych pytań, ale milczałem, więc się wyprostował, uśmiechnął i odezwał niespodziewanie energicznym, jak na osobę w jego wieku, głosem: — Nie mógł szanowny pan wybrać lepszego dnia, lecz proszę wpierw spocząć. Domyślam się, że sporo się pan dziś nachodził… To mówiąc wskazał fotel pod ścianą, który pomimo wiekowego wyglądu dawał wygodne oparcie, nie zapadł się, ale był idealnie miękki i sprężysty. Sprzedawca poczekał, aż przyjmę komfortową pozycję, za co byłem mu wdzięczny, gdyż nóg faktycznie już nie czułem. — Właśnie prowadzimy promocję wielu cennych okazów, których normalnie nie sprzedajemy w sklepie, tylko na prywatnej aukcji. Po tym wyjaśnieniu wskazał na niedużą alkowę z boku sali, gdzie na wysokich taboretach stało kilka stylowych klatek z bajecznie kolorowymi ptakami. Jeden z nich przekrzywił łebek i wpatrywał się we mnie parą malutkich, czarnych oczu. — Tylko na prywatnej aukcji! — powtórzył skrzeczącym głosem. Widząc moje zakłopotanie, sprzedawca kontynuował: — Podobnie jak ludzie, każda papuga jest inna, każda ma unikalne zalety… — A te… — Wskazałem na klatki w najniższym rzędzie. — Jaką mają zaletę? — Nie kosztują wiele, ale potrzebują dużo czasu, żeby się nauczyć prostych zwrotów, takich jak: „na zdrowie” lub „jak się masz?”. — A przeklinać potrafią? Sprzedawca uśmiechnął się spod wąsa. — Jeszcze jak! — i poważniejszym tonem dodał — ale po co marnować wybitny talent na tak przyziemne rzeczy. — A te wyżej? — Są w stanie się nauczyć do tysiąca słów w ciągu roku. Popatrzyłem na rzędy klatek piętrzące się pod ścianą. Z ich wnętrza przyglądały mi się z zaciekawieniem egzotyczne ptaki, różnej wielkości i koloru. — A ta liniejąca, pewnie po obniżonej cenie? — Pokazałem na papugę, która wyglądała jakby wyszła jej przynajmniej połowa piór. — Niech szanowny pan nie da się zwodzić pozorom. Upierzenie nie jest oznaką talentu, często wprost przeciwnie: taka co traci pióra, rozwija inne umiejętności. Wczoraj sprzedałem białą kakadu, która choć już nie najpiękniejsza, potrafiła zaśpiewać po niemiecku całą arię Królowej Nocy z Czarodziejskiego Fletu, bez jednej złej nuty. „Ta odpada, ona nienawidzi opery” — pomyślałem, a głośno dodałem: — A te w wyższych rzędach? — Potrafią naśladować języki podobne do polskiego: czeski, rosyjski… — To te nad nimi znają pewnie francuski i hiszpański? — Tak właśnie! Jak szanowny pan na to wpadł? — Sprzedawca nie posiadał się z zachwytu. Uniósł wysoko brwi i opowiadał z przejęciem: — Mój brat prowadzi podobny sklep na Rue Parrot w Paryżu. To taka mała uliczka, zaraz przy dworcu Gare de Lyon, kilka kroków od brzegu Sekwany… — Pan wybaczy — wszedłem mu w słowo — ale nigdy nie byłem w Paryżu. Asystent umilkł i spojrzał na mnie z wyrozumiałością. — Ach tak, nie szkodzi. Chciałem tylko powiedzieć, że raz na jakiś czas wymieniam się ptakami z bratem. Wtedy się uczą obcych języków jeszcze szybciej. — Ale czy zdążą? — Papuga żyje przeciętnie dwadzieścia lat, czasem sto, a nawet dłużej. To wspaniały kompanion na całe życie. Pan z myślą o sobie, czy o kimś innym? — Ja tak tylko… Zastanawiam się, po co komuś papuga, jaki z niej pożytek? Sprzedawca zaśmiał się z fałszywym tonem w głosie, jakby chciał ukryć wadę produktu, który zachwala. — Łaskawy pan to wytrawny klient, a ja takich cenię najbardziej. To prawda, że zwykłemu człowiekowi papugi mogą się wydawać czymś zupełnie zbytecznym: to straszne bałaganiary, zawsze się czegoś domagają, są hałaśliwe i samolubne, wiecznie zajęte sobą i narzekają na wszystko… „Znam dobrze taką jedną” — zaśmiałem się w duchu, lecz sprzedawca nic nie zauważył i ciągnął dalej: — Ale są piękne, a ile piękno jest warte, sam pan wie. — Tutaj wbił we mnie świdrujący wzrok. — Gdybyśmy nie mieli tej odrobiny piękna, tego powabu przyciągającego oczy, to otaczałaby nas zewsząd przeciętność i szpetota, czyż nie tak? „Och tak, czym byłby świat bez niej?” — Myśleliśmy całkiem podobnie. — No niech łaskawy pan raczy tylko spojrzeć na tę szkarłatną makawę z Meksyku. Czyż nie jest prześliczna? Czerwona główka, żółta kryza, a kuperek cały niebieściutki! — Owszem, jest niczego sobie, ale taki okaz musi kosztować. — Akceptujemy większość kart kredytowych i pobieramy tylko pół procenta od transakcji, a od łaskawego pana — w tym miejscu zmienił ton na poufny, jakbym był jego kluczowym klientem — na transakcji potrącamy zero, nulla. A więc? Szczyt piramidy był uwieńczony największą ze wszystkich klatek, we wnętrzu której drzemał ptak olbrzymich rozmiarów. Miał on jednakże nieproporcjonalnie krótki dziób, długi, przywąski ogon, jakby brakowało w nim kilku piór i ubarwiony był zgoła niepięknie, raczej na pstrokato. — A ten tam, na samej górze. Ile on kosztuje? Sprzedawca w odpowiedzi wyjął z pudełeczka wizytówkę, skreślił na jej odwrocie kilka cyfr i podał mi do ręki. — Specjalna oferta, tylko do następnej soboty. Popatrzyłem i pomyślałem, że za taką cenę można by równie dobrze kupić sobie kota w butach, który przyniósłby właścicielowi olbrzymią i dozgonną fortunę, bez potrzeby inwestycji i amortyzacji. Skoro tak, to ten ptak musi znać tysiące słów w rozmaitych językach i dialektach całego świata. — A co on potrafi, ile zna języków? Sprzedawca zamrugał oczami, jakby nie do końca zrozumiał moje pytanie. — On, języków? Żadnego. On jest tutaj dyrektorem.
    3 punkty
  2. Pewien facet, który mieszka pod Skałą przekonany, że piękne ma ciało goły tylko chodził bzykał i uwodził tak zaszalał, że zerżnął stajnię całą
    3 punkty
  3. W gminie Buk psotny wnuk dziadka Władka jajka stłukł. ... Na Hel gdzie cel Szwed szedł po chmiel.
    2 punkty
  4. Jest taka chwila co zdaje się prawdą gdy słowo wychodzi żeby nie wracać Są takie miejsca ze słów bez słuchacza kędy usta stają jakby ciszą był anioł I zdania w próżnię do pustki za ścianą liczone w pustych kartkach z kalendarza I rzecz co czasem nielicznym się trafia żeby czuć radość bez wyjścia na światło uczucia adresatów które odejdą za życia jakby dziś sens się stajał z prawdy we łzy wierszami płynące w jakie nie wierzył nikt to gdy na rzęsach się staje na siłach z baśniowych krain marzeń do domu drzwi żeby się ona wróciła, by ktoś w nich był...
    2 punkty
  5. Jestem pomocnikiem Boga, pragnę wzrastać w wierze, ponieważ Bóg zaprasza do jedności, oczekując wierności
    2 punkty
  6. kim ja jestem czemu raz płacze a raz się uśmiecham a może ja to cień niewiadomej która boi się siebie kim ja jestem pytam gwiazd które są mi bliskie lecz nici z tego bo one jak Bóg nauczyły się milczeć kim ja jestem trudne pytanie nawet los się zastanawia a może ja to zwykły kłopot to pustka za którą nie ma nic sam już nie wiem co z tym fantem zrobić by w siebie uwierzyć
    2 punkty
  7. pragnę może to nie w modzie czekam aż uwiesisz ciało powiesz że teraz a jakby na zawsze a ja delikatnie obejmę i się dowiem jaki cenny kryształek mam na sobie
    2 punkty
  8. więc zmieniam marzenia w pragnienia - są bliżej ziemi i źródła bez skrzydeł lecz zakorzeniam się piję i rosnę
    2 punkty
  9. nie bójmy się płakać śmiać marzyć śnić nie bójmy się kochać sobą wśród innych być to wszystko razem spięte jest cudowne jest piękne jak jesień odziana w barwną sukienkę
    2 punkty
  10. Ziemia jest spłaszczona nieco, ciała niebieskie krążą po elipsach. Podobnie sprawy… Próżno szukać idealnych kół. Czasem kreśli je dziecko. Niezdarnie
    2 punkty
  11. Pragnę ocalić w sobie przestrzeń, gdzieś na granicy światłocienia, tam się potrafi prosta radość, w dostatek serca pozamieniać. Dopóki jednak nieustannie, światło mocuje się z ciemnością, czasem niejeden okruch chwili, staje znienacka w gardle ością.
    2 punkty
  12. rzadko się smucą nawet gdy są chore nawet gdy śmiertelnie radosne dzieciątka szukają zabawy wszędzie nawet w brzydkich i ciemnych miejscach do czasu wy(s)chowania w twardy kształt tak trudno go rozradować
    1 punkt
  13. czuć ciepło prześcieradła pod skórą dźwięk wody ciurkiem wypełniający szklankę mrużyć oczy w poczuciu wdzięczności moment tuż przed wkrojeniem się w mango spoglądać bez oczekiwań w horyzont gęsią skórkę na wspomnienie namiętności patrzeć na beztrosko przeciągające się koty ulotny zapach jaśminu wieczorem bezwolny uśmiech gdy widzę miłość każdą chwilę ofiarującą mi siebie
    1 punkt
  14. Podróżnik Zabieram cię ze sobą, jeszcze dziś ruszamy; Masz mapę, więc pomożesz poznać mi jej sekret. Mówiłaś, że znalazłaś urokliwe miejsce, Nie patrząc, lecz jedynie wodząc opuszkami. Niezwykła okolica, przestrzeń jak aksamit; Wyczujesz drobne fałdki, nadwrażliwe, miękkie, Więc jeśli delikatny i troskliwy będziesz, Zabarwią się radością, drżeniem i ciarkami. Ach, jakże to uwielbiam; Wargi znów przygryzasz, Uwodzisz, kokietujesz, chcesz być tylko dla mnie. Zaborczo wokół dłoni wijesz się i wzdychasz, Jak gdyby twym natchnieniem były moje palce. Pozwalasz… Nie, ty żądasz, każesz się dotykać; Uważaj, bo rozkazy lubię coraz bardziej. ---
    1 punkt
  15. Popłynął promem Kurt z miasta Ystad, by z Kurdem z życia uciech korzystać. Kurt wypadł za burtę wołając: "O kurde! Jakaż ta natura Kurda dwoista."
    1 punkt
  16. ciało chce jeść ciało to i tamto a Ja? tego ciała nie obchodzę wcale?
    1 punkt
  17. Kiedyś dziewczyny były bardziej tajemnicze a wódka zdrowsza rankiem nawet extra mocne bez filtra nie dusiły kiedyś myślałem że w dwutysięcznym roku będę starym dziadem jeśli dożyję dzisiaj na szczęście jeszcze trochę kiedysiejszości we mnie zostało
    1 punkt
  18. seksowne ciacho z miasteczka Dobrzyń z grupa kolegów był się założył że w jedną chwilę przeleci milę był bardzo blisko ale nie zdążył
    1 punkt
  19. od dramatu do dramatu nosi mnie - zaraz pęknę odrąbana skórka... tyle - nie jest dobrze przegapiłem wiersz o cudzej wrażliwości zbieraninę słów - nie jest dobrze uciec znów w poezję? rżnąć erotyk w miniaturze czołga się świat u twych stóp - nie jest dobrze jeż z pancernikiem - rządzą ich nic nie przekona do dobrego samarytanina gdy - nie jest dobrze tu... obumrę na kolejnych czterdzieści zainpregnuję drzeworyt już wiesz... nie jest dobrze
    1 punkt
  20. z wiekiem ilość zmarszczek tym mniej porusza im bardziej z ulgą prostuje się dusza
    1 punkt
  21. zupełnie niczym ważka gubiąca kierunek w gęstym wilgocią powietrzu osiadam na ciężkiej ciszy między nami przyglądanie się własnemu bólowi jest jak powolnie oswajany fetysz wchodzi natrętnie pod skórę zaciśnięte w dłoniach tętno przypomina ile można zmieścić w ograniczonej od tlenu przestrzeni nie umiem już chować się za kolejnym kocim życiem świadoma że dotrwałeś siódmego
    1 punkt
  22. Dobrowolnie poszedłem za nią Anią na randkę nie myśląc za wiele nie bacząc na konsekwencje oczekując setki nieziemskich rozkoszy takie tam męskie klisze. Chcąc nie chcąc zostałem Ani mężem a ona Ania jest mi moją żoną i zrobił się sajgon sprawstwo sajgonu jest jak dotąd nie ustalone. Ciągle próbuję wtłoczyć w siebie całe rozprawy o pozytywnym myśleniu i pomyślę czasem że średnio mi to idzie. Kłaniam się częściej niż wcześniej obawiam i obwiniam się straszniej widzę dziewczyny nie uważniej i tylko z kumplami rozmawiam rzadziej. Warszawa – Stegny, 02.09.2022r.
    1 punkt
  23. Ku wielkim tajemnicom historii, Zanurzyłem się w tysiącleci głębiny, W poszukiwaniu pewnej wyjątkowej damy, Wertowałem latami najstarsze znane światu księgi, Upijała mnie starożytnych wieszczów poezją, Nęciła powstaniem gatunku ludzkiego tajemnicą nieodkrytą, Tajemnicę początków ludzkości na nić czasu nawleczoną, Ukryła za ludzkiej niepamięci czarną zasłoną… Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom, Czy skryłaś się pod wiejską strzechą, Czy pod gwiaździstym niebem w każdą noc, Przechadzasz się pomiędzy ruinami akropolu starożytnego, Historii tajemnice, historii sekrety, Zapełniły niemal całego świata księgi, Historii tajemnice, historii sekrety, Przez kolejnych historyków spisywane przez wieki… Zawiłości historii otulone w dziejowe mroki, Wciąż inspirują pokolenia kolejnych pisarzy, Niczym małe, niesforne dzieci, Nocami wymykające się spod puchowej pierzyny, Zawiłości historii tak majestatycznie tajemnicze, Niejeden historyk poświęcił wam całe swe życie, A na łożu śmierci będąc wspominał rzewnie, Pierwsze historyczne książki przeczytane w dzieciństwie… Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom, Czy pośród bujnej mistycznej zieleni, Gdzie w prastarej puszczy stoi wielowiekowy dąb, Pozostawiłaś niewidzialny podpis na każdym z żołędzi, Historii tajemnice, historii sekrety, Niezliczone niczym pszeniczne złote kłosy, Dziejowym wiatrem smagane od tysiącleci, Przez kolejnych badaczy wyłuskiwane z niepamięci… W poszukiwaniu tajemnic historii, Wypłyńmy na ocean wiedzy bracia historycy, Ku rozwikłaniu zagadek dziejowych, Podejmijmy w skrytości trud nasz uświęcony, Ku nieodkrytym tajemnicom starożytności, Powiedźmy prędko nasze myśli, Opowiadając o wielkich skarbach przeszłości, Szept historii w swym duchu posłyszmy… Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom, Czy tam gdzie przedwojennych kominów dym, Gdzie tymczasowe wystawy mają swój kąt, Przeszłości choćby niedalekiej oddając głos, Historii tajemnice, historii sekrety, Tajemnicze niczym młodych studentek uśmiechy, Późnym wieczorem wychodzących z budynków uczelni, Wynoszących z sobą bezcenne wspomnienia i w indeksach piątki…
    1 punkt
  24. @Leszczym Najwyraźniej czas randkowania był zbyt krótki. Zdecydowanie sajgon jest spowodowany obecnym związkiem. Czas na rozwód :-)
    1 punkt
  25. @Waldemar_Talar_Talar Wzruszasz, Waldemarze... Ja często czuję podobnie i zauważam, że pomaga mi wyobrażenie sobie, że mój byt był i jest chciany - nie tylko przez moich rodziców, ale przez tą wyższą inteligencję i moc, z której wszystko pochodzi. Tego się nie wie na pewno, ale można w to wierzyć. Wiara jest odpowiedzią na niewiadomą. Serdecznie pozdrawiam! :)
    1 punkt
  26. @Marek.zak1 A ja myślę, że często jest bardziej prozaicznie boli brak wystarczającej kasy (Polska to bardzo biedny kraj) i dojeżdża szara i ponura codzienność ://
    1 punkt
  27. Bóg zapraszając wzbudza pragnienie... Piękne :) Pokazuje, że pragnienie jest tu wyrazem wolnej woli, którą Bóg szanuje. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  28. Desuetudo moralności Gdy nie czuję miłości Nie uznaję zasad Bo ufam doświadczeniu Tabula rasa Bunt jest nieunikniony Ot porządek Systemu zburzony Wybawię ten świat Chyba, że z niego Pozostanie tylko piach
    1 punkt
  29. @Ana Chyba słuszna postawa :)) @duszka Duszko Ty zawsze, zresztą dziękuję Ci za to, dostrzegasz jakieś pozytywne aspekty. Chyba można się od Ciebie uczyć pozytywnego myślenia :) @Gosława No wspomógł bym uczenie jak się patrzy. Po tych dwóch dniach Twoi maluszkowie zaczęli by chodzić po ścianach i recytować wiersze forumowej poetki Gosławy :))
    1 punkt
  30. A co ma chłop do stracenia? Rżnąć jak leci, rozsiewać geny, nie on w ciążę zajdzie… Bardzo optymistyczny limeryk; działa lepiej niż proszki… ?
    1 punkt
  31. @[email protected] i ta ulotność, zwiewność, delikatność... dlatego - marzymy, bo uchwycić ją - niełatwo
    1 punkt
  32. lubię podglądać jak noc zasypia dzień się budzi wschodem słońca ptasim śpiewem mruczeniem kota zapachem kawy szumem w łazience uśmiechem żony nie wstydzę sie tego podglądania ono mnie cieszy
    1 punkt
  33. @Czarek Płatak Jak nie z broni to z pióra, i tak pozostanie dziura. Trzymaj się zdrowo Czarku.
    1 punkt
  34. @helenormeller Wszystkie interpretacje są dopuszczalne. Pozdrawiam
    1 punkt
  35. wgryź się mój wampirze szeptała do mnie zalotnie jak aktorka filmu klasy B ... nie tym razem bo widzisz kochana migrena mnie spowiła silniejsza niż ochota która jest a może była dziś gotuję sprzątam i maluję a z igraszek tak jak truteń rezygnuję lbido-dido libido-dido libidodido ole
    1 punkt
  36. @Pan Ropuch zastanowiło mnie to ole :) Pozdrawiam:)
    1 punkt
  37. kres zachodzi nad ziemią mi daną koniec końców świata barwą przesyconego i początek początków rzeczywistości ledwo w innym odcieniu rdzewieje każdy skrawek drzewa życia co nad głowami się swoją koroną wypiętrza czule cieniem spowijając rdzewieje myśl o cieple którego uczucie zanika w miarę przypływów powiewu chłodu targającego skłębione marzenia po niebie nie zanika świadomość że jeszcze chwila i będzie po wszystkim po ptakach (do ciepłych krajów odlecą) po lecie.
    1 punkt
  38. A ja tu widzę pewną jasność: Kłamstwo jest tym, czego nie znosisz, a prawda tym, czemu nie dowierzasz :) I przypuszczam, że taki problem z prawdą ma wielu z nas, bo nie można jej wiernie oddać w słowach.., bardziej może poczuć jej światło, czystość, radość jej obecności w nas. Wtedy chyba się ją kocha :) Pozdrawiam!
    1 punkt
  39. @Leszczym Od pewnego czasu staram się nie kłamać, bo jednak to nieładnie wobec okłamywanych osób i samej siebie. Taki brak szacunku... Choć gdyby moje drobne kłamstwo miało komuś pomóc - to tak, skłamałabym dla dobra tej osoby. Nie krzywdząc przy tym innych. Ciekawy temat...
    1 punkt
  40. Dziękuję i pozdrawiam :) To słowo jest interesujące, takie wieloznaczne. A laleczka no cóż... tak też bywa. Dziękuję i miłego wieczoru życzę :)
    1 punkt
  41. @anibas I ja się jak najbardziej zgadzam ze słowami @[email protected] :)
    1 punkt
  42. @helenormeller Dziękuję za ładne słowa. Będzie jak będzie albo jak nie będzie :)
    1 punkt
  43. żołnierze! 20 wieków spogląda na was! szpic piramidy celuje w niebo Wanad. Aktyn. Molibden. Jod. i nie ma przebacz drogi kolego... gdy wiosna radosna rozkwieci pierwiosnki słowik w niebo zakwili KOCHAM pojdę piechtami z wioski do wioski i będe śmiać się kląć płakać i szlochać.... milion logarytmów opisuje trajektornię mojego grawilotu... do centrum Drogi Mlecznej blisko jak... ....do budki z piwem!
    1 punkt
  44. Witam - światło mocuje się z ciemnością - super - Pozdr.serdecznie.
    1 punkt
  45. "one" wpierw nitki pajęczyny czule cierpliwie z należytą starannością przytuliły się do swojej ofiary ją oplotły potem delektując się jej smakiem bez pośpiechu krew w słusznej sprawie z niej wyssały swego żywiciela zabiły siebie ocaliły
    1 punkt
  46. Przed nami były drzewa konające A twoje usta smakowały Jak maki pachnące Całowałem je tak czule Powiedziałaś do mnie tylko: ''mocno cię przytulę'' I razem zaśniemy Wtuleni w swoje objęcia Piękna młoda para I czarno białe zdjęcia I doczekamy wielu Wschodów i zachodów słońca A naszych gorących pieszczot Nie będzie widać końca
    1 punkt
  47. Nie opychaj się całym światem, bo straci na ciebie apetyt ...
    1 punkt
  48. Pierwsza – niebiesko zielona. Druga – pomarańczowo niebieska. Trzecia- cała zielona… Wskazuje astrolog.
    1 punkt
  49. Pewien rencista, z dzielnicy Ości, śnił o przestrzeni, i prywatności. A podpatrywali, spokoju nie dali, więc dokuczyły mu te trudności.
    1 punkt
  50. Bezdroża myśli... Promienie słoneczne zniknęły Ciemność z fleszami grozy Warkocze błyskawic zaplatają chmury Szyby zapłakane Zimny wiatr rozrywa firany Pęka szkło spadającego wazonu Kwiaty umierają Chłodne ściany owiane samotnością Cicha muzyka zamknięta w ciemnym pokoju Zaplątany w sidła ludzkiego fałszu Upadam Łzy krwawe wypełniają duszę Fałszywe uśmiechy blizny zostawiają... Blizna za blizną oszukują ból istnienia Bezdroże... Otchłań się otwiera Chłód wiatru... Odbije dłoń na murze Mrok uciszy serce... LRD
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...