Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.09.2022 w Odpowiedzi

  1. nie bójmy się płakać śmiać marzyć śnić nie bójmy się kochać sobą wśród innych być to wszystko razem spięte jest cudowne jest piękne jak jesień odziana w barwną sukienkę
    6 punktów
  2. lubię podglądać jak noc zasypia dzień się budzi wschodem słońca ptasim śpiewem mruczeniem kota zapachem kawy szumem w łazience uśmiechem żony nie wstydzę sie tego podglądania ono mnie cieszy
    6 punktów
  3. zanim wystygnie kawa tyle może się zdarzyć można się w kimś zakochać można śnic albo marzyć można zrobić śniadanie sobie, komuś bliskiemu ponieść fali rozkoszy nie wiedząc do końca czemu dlatego: zrobię nam kawę byśmy byli dla siebie do miłosnych przelotów kilka metrów nad niebem zauroczeni nawzajem patrzymy w oczu swych głębię i nagle znika świat cały a serce: po chwili mięknie... niestety kawa wystygła a ty utknąłeś w mej głowie i chyba wiem już dlaczego tak mocno myślę o tobie... przez twe błękitne oczy to nigdy nie będzie koniec bo patrzysz na mnie tym wzrokiem którego nie umiem zapomnieć...
    5 punktów
  4. rzadko się smucą nawet gdy są chore nawet gdy śmiertelnie radosne dzieciątka szukają zabawy wszędzie nawet w brzydkich i ciemnych miejscach do czasu wy(s)chowania w twardy kształt tak trudno go rozradować
    5 punktów
  5. Twoja skóra Pachnie majowym bzem A ja jestem tylko Szarym tłem Nie wyróżniającym się Z miejskiego tłumu I nie mogącym znieść Tego zgiełku i szumu Wciąż rozpadam się W twoich ramionach
    5 punktów
  6. kres zachodzi nad ziemią mi daną koniec końców świata barwą przesyconego i początek początków rzeczywistości ledwo w innym odcieniu rdzewieje każdy skrawek drzewa życia co nad głowami się swoją koroną wypiętrza czule cieniem spowijając rdzewieje myśl o cieple którego uczucie zanika w miarę przypływów powiewu chłodu targającego skłębione marzenia po niebie nie zanika świadomość że jeszcze chwila i będzie po wszystkim po ptakach (do ciepłych krajów odlecą) po lecie.
    5 punktów
  7. Gdy oczywistość ubierasz słowem Nagle traci swą bezkresną pewność A wprawą wchodzi w kanon piękna I okazuje się, że wcale nie jest błaha Ta oczywistość, którą tyle chowałaś Myśląc, że nie wymaga komentarza Duszo nie chcąca robić za tłumacza
    5 punktów
  8. Późnym latem starzeją się miłości zagubione w szarościach martwych traw ostudzone zimnymi mgłami dzisiejsze słońce już ich nie rozgrzeje jutrzejszego słońca nie będzie koniec może być przedwczorajszy albo wczorajszy potem odlecą ptaki
    4 punkty
  9. bezwonne kwiaty mi dałeś tak przejmująco emanowały nicością czarno-białe płatki zachwycały delikatnością bukiet otulił rumiany policzek ileż łez go podlało tego już nie zliczę szary bukiet napojony bezsilnością wstawiony w kamienny wazon już nigdy nie będzie pachniał miłością
    4 punkty
  10. przez otwarte okno wnika obiecana ziemia wpisana na jutro na co dzień tłumaczy tożsamość od teraz do wczoraj od zawsze z potrzeby rozbitka wiem jak kochać wyspę
    3 punkty
  11. Fajansowe figurki w szklanej oranżerii, wybudzają się w nocy, prowadzą rozmowy. Złote oko księżyca po niebie już krąży, do walca w mig ruszyły, w blasku gwiazd misterni. Król z królową i słudzy, śliczne damy dworu, różnorodność księżniczek... cudne krynoliny, Karoce podjeżdżają - dzisiaj się bawimy, jak światło twarz pokaże, pląsy błagam - porzuć. Laleczka z porcelany przybyła ostatnia, z książęciem pięknolicym balet zatańczyła. Wszystkie pary ustały, oni w gwiezdnych pyłach, na krawędzi kredensu... czarowna Arkadia. Noc astralna na tańce, do pierwszego słońca, zakochani na umór, czyżby zapomnieli? Porażeni promieniem w bajecznej scenerii, laleczkę z porcelany w kawałeczki strąca. Jakże miłość przelotna - jest - czasami - nie ma, trzeba złapać chwileczkę, do serca przytulić. Zagubiona bogini, a finał ponury... ...bo zostały odpryski - kruchość - to jej cena. "Ty nie jesteś plastikiem, rozgryzłem cię... jesteś jak... porcelanowa lalka, która najlepiej wygląda na wystawie za szybą, każdy chce cię mieć, ale tak łatwo cię rozbić." - Dirty Girl.
    3 punkty
  12. więc zmieniam marzenia w pragnienia - są bliżej ziemi i źródła bez skrzydeł lecz zakorzeniam się piję i rosnę
    3 punkty
  13. ON delikatny czuły miły sympatyczny wrażliwy wierny uczynny troskliwy życzliwy kochający przedsiebiorczy wielbiący szanujący nie zazdrosny współczujący zapobiegliwy rozsądny szczery ujmujący ustępliwy przydatny wyrozumialy dowcipny silny odważny niezastąpiony i Apollo i Heros dający miłość radość szczęście wytchnienie bezpieczeństwo wzbudza zaufanie zawsze można na nim polegać 8.22 andrew To nie jest satyra, najwyżej pobożne życzenie
    3 punkty
  14. Pragnę ocalić w sobie przestrzeń, gdzieś na granicy światłocienia, tam się potrafi prosta radość, w dostatek serca pozamieniać. Dopóki jednak nieustannie, światło mocuje się z ciemnością, czasem niejeden okruch chwili, staje znienacka w gardle ością.
    3 punkty
  15. Zapukał z przeciągiem do drzwi Zostały ślady palców na szybie Przebiegł przez drogę nie widząc Strzelił w przewód odłączył Zaświecił nocą w okno W okolicy przebrzmiało echo słownej tyrady Pogłoskami w uliczkach szumem wiatru nad wodą Namierzył pomierzył Z ławki plotką przelotną sypnął i zniknął Psotnik promień pech rech.... rech.... - e c h Tylko kawa latte tam gdzie zawsze smakowała jak zwykle a nawet o wiele bardziej
    3 punkty
  16. Podróżnik Zabieram cię ze sobą, jeszcze dziś ruszamy; Masz mapę, więc pomożesz poznać mi jej sekret. Mówiłaś, że znalazłaś urokliwe miejsce, Nie patrząc, lecz jedynie wodząc opuszkami. Niezwykła okolica, przestrzeń jak aksamit; Wyczujesz drobne fałdki, nadwrażliwe, miękkie, Więc jeśli delikatny i troskliwy będziesz, Zabarwią się radością, drżeniem i ciarkami. Ach, jakże to uwielbiam; Wargi znów przygryzasz, Uwodzisz, kokietujesz, chcesz być tylko dla mnie. Zaborczo wokół dłoni wijesz się i wzdychasz, Jak gdyby twym natchnieniem były moje palce. Pozwalasz… Nie, ty żądasz, każesz się dotykać; Uważaj, bo rozkazy lubię coraz bardziej. ---
    2 punkty
  17. Bóg Modlitwa Kościół Klęczysz z mocno zaciśniętymi dłońmi Z twoich oczu kapią wielkie słone łzy Na twej twarzy maluje się tylko jedno słowo – Błagam! Jesteś przepełniony wiarą dzięki której twoje problemy mogą zniknąć Tak bardzo wierzysz że to zależy od Jego bezgranicznej dobroci Że rozwiązanie leży w jego wielkich boskich dłoniach Objawię ci prawdę - Ta wiara to kłamstwo Skierowana w bóstwo dla którego jesteś przeźroczysty Karmisz tylko ściany Nadwyrężasz nadgarstki Brudzisz kolana Nawet nie jest mi przykro że to tak nie działa Obojętność boga to najlepszy prezent jaki może ci podarować Musisz to tylko dostrzec i docenić Musisz unieść smutną od żalu twarz Powstań! Wiem, że się boisz bo właśnie teraz w tej makabrycznej ciszy i rozpaczy jesteś sam Zupełnie sam Ta cmentarna cisza cię przeraża? Nie walcz Przyjmij ją Wsłuchaj się w nią Ból Żal Tęsknota Samotność Wysłuchaj każdego po kolei Usiądź na niewidzialnym tronie Teraz ty jesteś bogiem Sam dla siebie To czego potrzebujesz Jest w tobie Zanurz się w swoim mroku Bo wszystko co jest cudem Zaczyna się od ciemności
    2 punkty
  18. Nie znoszę i nie cierpię kłamstwa, a zarazem wielce powątpiewam w uzdrawiającą i poprawiającą moc prawdy. Jakże często w ogóle nie podważam kłamstwa oraz nie dowierzam prawdzie, nawet tej, która już jest ustalona i wydaje się być bezdyskusyjną i niewątpliwą. Oto jest skala mojego uczuciowego, emocjonalnego, intelektualnego i każdego innego rozdarcia. Sądzę, że to jakiś efekt uboczny moich pisarskich i nie tylko poszukiwań. Efekt niekiedy bardzo przykrych doświadczeń. Efekt problemów ze zdrowiem. A bliscy ciągle mi mówią tylko spokojnie, tylko spokojnie. Moje myśli bez przerwy toczą wewnętrzne, zażarte boje oraz w miarę bogatą w argumentację polemikę, a najwięcej z sobą samym nawzajem. A gdy mam czas mogę te sprawy nareszcie gruntownie przemyśleć, co również niniejszym właśnie czynię. Warszawa – Stegny, 01.09.2022r.
    2 punkty
  19. owszem, kosa a czasem walec i pług to twoje spojrzenie...
    2 punkty
  20. @duszka "Drzewa nie marzą" - z tym nie moge się zgodzić. Pozdrawiam.
    2 punkty
  21. @[email protected] może nie mam już ciepłej kawy, ale bardzo dziękuję za te ciepłe słowa;)) miłego dnia i smacznego! @Kapistrat Niewiadomski bardzo mi miło, dziękuję!
    2 punkty
  22. Ogniem do Ciebie rzucono, chcąc wypalić Ci oczy. Serce Ci wyjęto, byś nigdy już nie czuł. Pustka pozostała, czucia nie zabiła. Myśli i czyny do walki stanęły, jedni chcą pokonać drugich. Ile trzeba włożyć pracy by Cię zniszczyć? Nadal egzystujesz, ciągle trzymasz się na nogach. Oczy w końcu zgasną sumienie dzwon zagłuszy, bije głośno ale jeszcze słyszysz. Jeszcze będziesz sobą, gdy tylko pokonasz wroga, czyli samego siebie.
    2 punkty
  23. Kobiecie tak trudno dogodzić! Na nadchodzące Walentynki planowałem kupić jej coś wyjątkowego, czego jeszcze nigdy nie miała. Nawet gdyby zerwała ze mną następnego dnia, ten upominek miał ocalić mnie od zapomnienia. Chciałem, żeby patrząc na to po latach pomyślała: „Jednak miał klasę i charakter”. Może nawet byłoby jej żal, że nie jesteśmy już razem. Postanowiłem kupić jej coś, co związałoby nas na zawsze. Zacząłem od sporządzenia listy upominków: ode mnie, a również tych, które podarowali jej znajomi, choć oczywiście nie mogłem wiedzieć o wszystkich. Pierwsza lista nie była zbyt długa, gdyż nie dostawała ode mnie wielu podarków. Zazwyczaj były to okazyjne bukiety, ułożone z wyszukanych roślin. Ilekroć kwiaciarka pytała: — Do ilu? Szybko ją poprawiałem: — Nie do ilu, ale od ilu. Jednego razu wręczyłem jej wiązankę z egzotycznym kwiatem o trudnej do wymówienia nazwie, sprowadzanym z drugiego końca świata przez największego importera w Amsterdamie. Jej reakcją był uśmiech, lecz nie taki powodowany autentycznym uczuciem wdzięczności, tylko szablonowy, który za darmo można ściągnąć z witryny Google. Kilka dni później zwierzyła się koleżance, jak bardzo była rozczarowana: — Wiesz, przyniósł mi takiego badyla, co rosną w rowie jak osty. Czy on myśli, że ja jestem jakaś krowa? Innego razu, kiedy przechodziliśmy koło Cepelii, zauważyła na wystawie nieduży obrazek wyszywany kolorowymi nićmi z muliny. Przedstawiał szczupłą kobietę siedzącą z kwiatem w dłoni na ławce w parku. — Ależ to piękne, jak ja bym chciała mieć coś takiego… — westchnęła. Popatrzyłem na cenę — była rujnująca, lecz zaraz pomyślałem: nie ma takiego wydatku, którego bym dla niej nie poniósł. Pracowałem po godzinach, również w wolne soboty, oszczędzałem na jedzeniu, a myśl, że robię to wyłącznie dla niej, stawała się największą motywacją. Niedługo były jej imieniny i podarowałem jej ten niezwykły upominek, nie bez cienia nadziei, że przypadnie jej do gustu. — Kochany, to najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. Skąd wiedziałeś, że uwielbiam takie rzeczy? Zarzuciła mi ręce na szyję, lecz nie było w nich odrobiny ciepła. Po kilku tygodniach, szukając parasolki, odnalazłem nieszczęsne rękodzieło: leżało za szafą w przedpokoju, całe pokryte kurzem i pajęczyną. — Ach jak dobrze, że to znalazłeś. Sama nie wiem, jak to mogło przepaść bez śladu — skłamała bez zająknięcia. Miałbym łatwe zadanie gdyby lubiła bibeloty. Kupiłbym jej wtedy jakiegoś fikuśnego pajacyka, albo misia, do którego mogłaby się przytulić, ale ona była osobą gustowną, o wyszukanym smaku i gardziła taką taniochą. Myślałem o czymś z ubrania, lecz tu wybór był jeszcze trudniejszy: jeden rękaw może być przykrótki, szew nierówny, albo guzik przyszyty pod złym kątem. Poza tym, nie wiedziałem jaki nosi rozmiar, a gdy proponowałem wyjście na basen lub plażę, żebym mógł ją dokładnie ze wszystkich stron obejrzeć, wymawiała się rozstrojem żołądka bądź migreną. Jeszcze gorzej sprawa się miała z obuwiem. Jednego razu asystowałem jej przy zakupie luksusowych botków z zameczkiem. — Jak ci się podobają? — Super. — A te? — Fantastyczne. — No, to które lepsze? — Sam nie wiem… — Jesteś typowy facet, nawet doradzić nie potrafisz! — Cisnęła we mnie butem i rozzłoszczona wybiegła ze sklepu. Myślałam też o biżuterii jako najbardziej oryginalnym sposobie wyrażania uczuć, tylko nie miałem pojęcia co wybrać. Na szczęście w katalogu w internecie natrafiłem na reklamę pierścionka z ośmiokaratowym opalem, oprawionym w srebro szterlinga i rod, doskonale imitujący o wiele droższą platynę. Bursztyny, perły, korale podobne są do siebie, ale dwóch identycznych opali nigdy się nie znajdzie. Kamień w zależności od pory dnia i roku mienił się tuzinem różnych barw, a ja widziałem w nim jej odbicie — rankiem przy śniadaniu uśmiechała się do mnie niczym blady płatek róży, wieczorem jej usta nabierały koloru dojrzałej brzoskwini. Niestety, również i tym razem mój trud poszedł na marne: zrobiła minę jakbym kupił to w sklepie z drobiazgami za dwa złote. Nigdy nie włożyła tego pierścionka na palec, a później się dowiedziałem, że sprzedała go na e-bay za całkiem niezłą sumę. Może najprościej byłoby zaprosić ją do restauracji na kolację przy świecach, albo na kawę i ciastko do coffeeheaven. Siedzielibyśmy w wygodnych fotelach, raczyli się delicjami, podziwiając widok na Zamek Królewski i rynek Starego Miasta, byłoby cudownie… Czy aby na pewno? Skądże, taka możliwość nie wchodziła w grę — była obsesyjnie przewrażliwiona na punkcie swojej figury i odżywiała się wyłącznie według ścisłej diety, której jadłospis żadnej restauracji by nie sprostał. Osobiście wolę kobiety o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach, lecz nigdy nie miałem odwagi powiedzieć jej o tym. W końcu wpadłem na fantastyczny pomysł, prawdziwa bomba: podróż cruiserem po Adriatyku! Trasa z Dubrownika na wybrzeże dalmatyńskie, po drodze egzotyczne wysepki, gdzie niebo jest błękitne, a deszczu ani kropli. Czyż można ten ponury, lutowy dzień, spędzić w lepszym miejscu? Dzielilibyśmy przez osiem dni jedną kabinę, wspólnie jedli, pływali w basenie i grali w kręgle, tańczyli na dyskotece, a wieczorami spacerowali po pokładzie, obserwując delfiny, skaczące na tle zachodzącego słońca. Ten statek to byłby nasz Titanic. Poprosiłbym, żeby zamknęła oczy, poprowadził ją do poręczy na dziobie, schwycił za ręce, rozpostarł je ku górze i zawołał: — Teraz. A ona na to: — Frunę! Nie, takich momentów się nie zapomina, choćby musiała z powrotem polecieć na Wenus. Natychmiast się zalogowałem, żeby zrobić rezerwację… Co? Wszystkie miejsca zabukowane? Niemożliwe! Zadzwoniłem do agenta — to samo. W takim razie, może karnet narciarski do Jasnej w Słowacji? Warunki do zjazdu przyzwoite i taniej niż w Krynicy… Już widziałem nas zjeżdżających ze zbocza slalomem między świerkami, gdy naraz przypomniałem sobie, jak ostatniego dnia lata, wybraliśmy się na piknik do parku rozrywki w Powsinie. Tylko usiadła na kocu, od razu zaczęła podrygiwać i drapać się po całym ciele. — Jakieś robaki mnie oblazły, nie cierpię tego paskudztwa. Nie przywoź mnie tu więcej! W miarę upływających dni kończyły mi się pomysły. Niepocieszony krążyłem ulicami i obserwowałem przed-walentynkową gorączkę: Udekorowane sklepy na Nowym Świecie, przy wejściu tłum przechodniów. Chłopak w moim wieku kupuje drobiazgi, nie jakieś wyszukane nie wiadomo coś, tylko zwykłe karteczki z napisami, wierszykami, czerwone serduszka z błyszczącego papieru, pluszowe misiaczki, maskotki. Patrząc na niego próbowałem odgadnąć: czy miał aż tyle narzeczonych, czy może tę jedyną kochał tak bardzo? Zrezygnowany, zamierzałem wrócić do domu, kiedy na rogu ulicy zauważyłem sklep, którego przedtem tam nie było. Przeczytałem kolorowy szyld na ścianie i nie namyślając się wiele, wszedłem do środka. Choć front sklepu był dość wąski, wewnątrz wystarczało miejsca na obszerną sień, szeroką ladę, a za nią stos metalowych klatek, ułożonych jedna na drugiej, na kształt gigantycznej piramidy. — Czym mogę łaskawemu panu służyć? Za ladą stał niski, grubawy człowiek, ubrany wyjątkowo wykwintnie: czarną marynarkę, tego samego koloru spodnie i białą koszulę z włoskim kołnierzykiem, bez kieszeni, co nadawało jej elegancki ton. Szyję sprzedawcy ozdabiał niezbyt szeroki krawat z jedwabiu w wiśniowym kolorze, wiązany asymetrycznym węzłem z niedużą łezką. Krój mankietów wskazywał, że całość musiała pochodzić z najmodniejszej pracowni. Na rękach miał białe, bawełniane rękawiczki, a na jednej z nich, wyszyty purpurową nitką monogram „HP”. Mężczyzna wyglądał na około sześćdziesiąt lat; na jego głowie nie było prawie wcale włosów, za to nad górną wargą wyrastała kępka czarnych, gęstych jak szczoteczka i przystrzyżonych równiutko wąsów. Poza tym, nie było w jego twarzy nic szczególnego, może za wyjątkiem pary czarnych, przenikliwych oczu, które utkwił we mnie, gdy tylko zabrzmiał dzwonek u drzwi. Odniosłem wrażenie, że jest magiem i potrafi czytać głęboko w moich myślach. — Czym mogę łaskawemu panu służyć? — doszedł zza jego pleców zachrypnięty głos, choć w sklepie oprócz nas nie było nikogo. — Ja tak tylko… — zacząłem lekko zmieszany. — Przechodziłem ulicą… nigdy przedtem nie widziałem tego sklepu… Sprzedawca pozwolił mi skończyć, po czym pochylił głowę, oczekując konkretnych pytań, ale milczałem, więc się wyprostował, uśmiechnął i odezwał niespodziewanie energicznym, jak na osobę w jego wieku, głosem: — Nie mógł szanowny pan wybrać lepszego dnia, lecz proszę wpierw spocząć. Domyślam się, że sporo się pan dziś nachodził… To mówiąc wskazał fotel pod ścianą, który pomimo wiekowego wyglądu dawał wygodne oparcie, nie zapadł się, ale był idealnie miękki i sprężysty. Sprzedawca poczekał, aż przyjmę komfortową pozycję, za co byłem mu wdzięczny, gdyż nóg faktycznie już nie czułem. — Właśnie prowadzimy promocję wielu cennych okazów, których normalnie nie sprzedajemy w sklepie, tylko na prywatnej aukcji. Po tym wyjaśnieniu wskazał na niedużą alkowę z boku sali, gdzie na wysokich taboretach stało kilka stylowych klatek z bajecznie kolorowymi ptakami. Jeden z nich przekrzywił łebek i wpatrywał się we mnie parą malutkich, czarnych oczu. — Tylko na prywatnej aukcji! — powtórzył skrzeczącym głosem. Widząc moje zakłopotanie, sprzedawca kontynuował: — Podobnie jak ludzie, każda papuga jest inna, każda ma unikalne zalety… — A te… — Wskazałem na klatki w najniższym rzędzie. — Jaką mają zaletę? — Nie kosztują wiele, ale potrzebują dużo czasu, żeby się nauczyć prostych zwrotów, takich jak: „na zdrowie” lub „jak się masz?”. — A przeklinać potrafią? Sprzedawca uśmiechnął się spod wąsa. — Jeszcze jak! — i poważniejszym tonem dodał — ale po co marnować wybitny talent na tak przyziemne rzeczy. — A te wyżej? — Są w stanie się nauczyć do tysiąca słów w ciągu roku. Popatrzyłem na rzędy klatek piętrzące się pod ścianą. Z ich wnętrza przyglądały mi się z zaciekawieniem egzotyczne ptaki, różnej wielkości i koloru. — A ta liniejąca, pewnie po obniżonej cenie? — Pokazałem na papugę, która wyglądała jakby wyszła jej przynajmniej połowa piór. — Niech szanowny pan nie da się zwodzić pozorom. Upierzenie nie jest oznaką talentu, często wprost przeciwnie: taka co traci pióra, rozwija inne umiejętności. Wczoraj sprzedałem białą kakadu, która choć już nie najpiękniejsza, potrafiła zaśpiewać po niemiecku całą arię Królowej Nocy z Czarodziejskiego Fletu, bez jednej złej nuty. „Ta odpada, ona nienawidzi opery” — pomyślałem, a głośno dodałem: — A te w wyższych rzędach? — Potrafią naśladować języki podobne do polskiego: czeski, rosyjski… — To te nad nimi znają pewnie francuski i hiszpański? — Tak właśnie! Jak szanowny pan na to wpadł? — Sprzedawca nie posiadał się z zachwytu. Uniósł wysoko brwi i opowiadał z przejęciem: — Mój brat prowadzi podobny sklep na Rue Parrot w Paryżu. To taka mała uliczka, zaraz przy dworcu Gare de Lyon, kilka kroków od brzegu Sekwany… — Pan wybaczy — wszedłem mu w słowo — ale nigdy nie byłem w Paryżu. Asystent umilkł i spojrzał na mnie z wyrozumiałością. — Ach tak, nie szkodzi. Chciałem tylko powiedzieć, że raz na jakiś czas wymieniam się ptakami z bratem. Wtedy się uczą obcych języków jeszcze szybciej. — Ale czy zdążą? — Papuga żyje przeciętnie dwadzieścia lat, czasem sto, a nawet dłużej. To wspaniały kompanion na całe życie. Pan z myślą o sobie, czy o kimś innym? — Ja tak tylko… Zastanawiam się, po co komuś papuga, jaki z niej pożytek? Sprzedawca zaśmiał się z fałszywym tonem w głosie, jakby chciał ukryć wadę produktu, który zachwala. — Łaskawy pan to wytrawny klient, a ja takich cenię najbardziej. To prawda, że zwykłemu człowiekowi papugi mogą się wydawać czymś zupełnie zbytecznym: to straszne bałaganiary, zawsze się czegoś domagają, są hałaśliwe i samolubne, wiecznie zajęte sobą i narzekają na wszystko… „Znam dobrze taką jedną” — zaśmiałem się w duchu, lecz sprzedawca nic nie zauważył i ciągnął dalej: — Ale są piękne, a ile piękno jest warte, sam pan wie. — Tutaj wbił we mnie świdrujący wzrok. — Gdybyśmy nie mieli tej odrobiny piękna, tego powabu przyciągającego oczy, to otaczałaby nas zewsząd przeciętność i szpetota, czyż nie tak? „Och tak, czym byłby świat bez niej?” — Myśleliśmy całkiem podobnie. — No niech łaskawy pan raczy tylko spojrzeć na tę szkarłatną makawę z Meksyku. Czyż nie jest prześliczna? Czerwona główka, żółta kryza, a kuperek cały niebieściutki! — Owszem, jest niczego sobie, ale taki okaz musi kosztować. — Akceptujemy większość kart kredytowych i pobieramy tylko pół procenta od transakcji, a od łaskawego pana — w tym miejscu zmienił ton na poufny, jakbym był jego kluczowym klientem — na transakcji potrącamy zero, nulla. A więc? Szczyt piramidy był uwieńczony największą ze wszystkich klatek, we wnętrzu której drzemał ptak olbrzymich rozmiarów. Miał on jednakże nieproporcjonalnie krótki dziób, długi, przywąski ogon, jakby brakowało w nim kilku piór i ubarwiony był zgoła niepięknie, raczej na pstrokato. — A ten tam, na samej górze. Ile on kosztuje? Sprzedawca w odpowiedzi wyjął z pudełeczka wizytówkę, skreślił na jej odwrocie kilka cyfr i podał mi do ręki. — Specjalna oferta, tylko do następnej soboty. Popatrzyłem i pomyślałem, że za taką cenę można by równie dobrze kupić sobie kota w butach, który przyniósłby właścicielowi olbrzymią i dozgonną fortunę, bez potrzeby inwestycji i amortyzacji. Skoro tak, to ten ptak musi znać tysiące słów w rozmaitych językach i dialektach całego świata. — A co on potrafi, ile zna języków? Sprzedawca zamrugał oczami, jakby nie do końca zrozumiał moje pytanie. — On, języków? Żadnego. On jest tutaj dyrektorem.
    1 punkt
  24. Pewien facet, który mieszka pod Skałą przekonany, że piękne ma ciało goły tylko chodził bzykał i uwodził tak zaszalał, że zerżnął stajnię całą
    1 punkt
  25. cieszmy się chwilą tak czy siak to wszystko kiedyś pierdolnie jak nie teraz to za tysiąc lat da nam znać o sobie słońce więc podziwiajmy zachód słońca i wschód cieszmy się że budzimy się z rana a wieczorem z nadzieją kładźmy się spać że pobudka będzie nam dana zakochajmy się raz a porządnie wierni bądźmy jak przysłowiowy pies psy przecież są takie mądre wiedzą że miłość najważniejsza jest nie zdradzajmy się i nie kłóćmy o pierdoły w życiu mało ważne życie przecież tak krótkie jest więc żyjmy ze sobą w przyjaźni zobacz jaki piękny ten świat bierzmy przykład z mrówki motyla z owocowej muszki ta co dokucza nam lecz nie zabija więc oszczędźmy słonie żyrafy krokodyla co zjadł dziś człowieka wszyscy przecież bywamy głodni (choć jak mówią przejedzeni i syci z głodu podobno się nie umiera) głodni bądźmy wrażeń i doznań i po burzy wypatrujmy tęczę spójrz jaka śliczna jest pajęczyna kiedy zniszczyć nam jej się nie chce
    1 punkt
  26. :) Dziękuję bardzo :) To 'pięknie napisany' to chyba troszkę na wyrost, ale nic nie szkodzi :) -ginie będąc dzieckiem- oczywiście bywają 80-letnie dzieci, niektórym się udaje uciec przed wtłoczeniem w schemat. Pozdrowienia :) :) No tak, młodociani bywają już różni, małe dzieci są na ogół niewinne. Zdarzają się niechlubne wyjątki, no ale ziarna też bywają czasem zepsute. Dziękuję :) :) Dziękuję i również pozdrowienia. :) No tak, w komunikowaniu wszystko rozbija się o słowa, tj. o ich wieloznaczość bądź niejednoznaczność. Twardy charakter trzeba mieć wobec tego i owego natomiast popaść w twardy,ciężki życiowy schemat to już niekoniecznie pozytywne. Dzięki za kmnt i przemyślenia. Również zdrówka
    1 punkt
  27. @koralinek Przemijanie jest jak najbardziej naturalnym procesem :) Coś się kończy, coś innego zaczyna ;) A we wszystkim my, cząstka nas ;) A więc to przemijanie, czy jedynie nasza przemiana...? ;) Wiersz zatrzymał . Pozdrawiam :)
    1 punkt
  28. Witaj - cieszy mnie twój komentarz za który serdecznie dziękuje - Pozdr.wieczorowo.
    1 punkt
  29. @anibas Dla mnie żadna wiara może nie istnieć, bo stworzona jest przez ludzi aby resztę wyzyskiwać. Wierzę natomiast w Boga, nie pytaj jakiego... po prostu w Boga. Pozdrawiam.
    1 punkt
  30. Co nam los przynosi trzeba przyjąć i kochać, nawet jeśli ziemia obiecana okaże się bezludną wyspą. A i lepiej, że bezludna. Można użyć wyobraźni do stworzenia własnego świata.
    1 punkt
  31. @helenormeller dzięki B)
    1 punkt
  32. @Dragaz słyszę przemawiający ból: brak poczucia wyjątkowości bądź może wręcz poczucie niewystarczalności? trochę też samotności, ale jednak w czyichś objęciach. ktoś jednak docenił i wybrał spośród tego szarego tłumu i zgiełku miasta. może to nie tak, że rozpadasz się w czyichś ramionach, a to one podtrzymują cię byś nie runął?
    1 punkt
  33. b ładny... i fajnie opisany koncept przemijania!
    1 punkt
  34. Witam - jestem na tak dla takiego pisania - Pozdr.
    1 punkt
  35. Tak, pragnienie bliższe jest ziemi, dlatego się spełnia. Masz wielki dar ukazywać istotne rzeczy w sposób piękny i prosty. ?
    1 punkt
  36. @duszka - krótko ale ciekawie piszesz - Pozdr.serdecznie.
    1 punkt
  37. A jak będzie nas już przeszło 15 miliardów szalony naukowiec najprawdopodobniej wcale nie z Polski wynajdzie urządzenie co nas okazale zmniejszy i wówczas zjemy wszystkie prusaki. Warszawa – Stegny, 31.08.2022r. Inspiracja: Film - King Sajz
    1 punkt
  38. ~~ .. przyszła kryska na Matyska - prawdę tę wyszczekał ów nieszczęśnik na łańcuchu; niewolnik człowieka .. W tejże budzie, czyli szkole wnet utemperują dyscypliną zachowania - a niekiedy dwóją .. Siem* zastanów więc młodzieńcze nad sensem istnienia; w swoim, jakże krótkim życiu - rachunkiem sumienia .. ~~
    1 punkt
  39. Romantyczne, marzycielskie, dziecięco-naiwne, ale właśnie dlatego piękne. ?
    1 punkt
  40. w ciągu trzech najbliższych lat dwie czarne dziury połkną się, a do nas dotrze fala i konsekwencja ów zdarzenia. Tak naprawdę to się wydarzyło już miliard lat temu tylko dopiero teraz (odległość około milard lat świetlnych) będziemy tego świadkami. Być może i te rozkosze krążą gdzieś nad nami, czasem do nas wracając. pozdrawiam ropuszy
    1 punkt
  41. @helenormeller Widzę Heleno że lubisz zimną kawę, ja także, ale zanim ona wystygła, napisałaś drugą zwrotkę która mnie podniosła w fotelu. Pozdrawiam i gratuluję cudownego debiutu.
    1 punkt
  42. @Natuskaa Można też się rozbić... jak laleczka o podłogę, jeśli miłość, choć nie chcę, złym słowem schłodzę. Miłego dnia Nat.
    1 punkt
  43. Chce widzieć twój usmiech, Chce poczuć twą radość Chcę widzieć cię zawsze wieczorem i rano Zasypiać przy tobie jak jesteś wtulona I głaskać twą szyję, twe usta, ramiona A kiedy się zbudzisz Słoneczko Kochane To chcialbym Ci przynieść do łóżka śniadanie. I mówić Ci Kocham gdy patrzysz mi w oczy, Dziękując ze byłaś tuż obok tej nocy. Tak bardzo chce wrócić do tego wszystkiego. Gdy bylem kimś więcej nie tylko kolegą. Gdy byłem twym wsparciem, nadzieją, radością I czułem że darzysz mnie wielka miłością. Te czasy minęły i złudzeń już nie mam Dlatego po nocach wciąż łzy swe wylewam I błagam me serce by wreszcie przestało Tak mocno cię kochać jak zawsze kochało Lecz serce nie sługa i ciągle to czuje Że kogoś w mym życiu mi bardzo brakuje Więc mówię do siebie ze w tym świata tłoku Chce być całkiem sam.... Lecz przy twoim boku ???
    1 punkt
  44. Witam - dziękuję za ową refleksje - jest miła - Pozdr.
    1 punkt
  45. @Leszczym Ja bym wolał Prusaków.
    1 punkt
  46. Witam - fajny wiersz - Pozdr.
    1 punkt
  47. Ciekawy temat, ale można by go chyba wyrazić prościej, w sposób obrazowy, bez abstrakcyjnych wyrażeń jak: „zabij prokrastynację” (bo cóż to może oznaczać, „nie zwlekaj”?) To słowo jest kalką procrastinate i mój słownik przekreśla je jako błąd. Posiadać biały kwiecisty uśmiech? Posiadać można rezydencję, uśmiech raczej mieć.? Niemniej doceniam wysiłek twórczy i pozdrawiam. ?
    1 punkt
  48. @Nefretete jesteś mistrzem metafor... "gołębie rozrzuciły swoje obrączki - niezależnie wolne pozostawiły na koronach drzew ślady, w echach jesteś;" wiersz oryginalny, za to trudny, ale przekaz dotarł
    1 punkt
  49. Czuję pustkę Która przypomina mi o przeszłości O dniach beztroskich O radosnych chwilach Które przeminęły I już nigdy nie powrócą Nie wiem co dalej... Czuję strach myśląc o tym, co będzie Co przyniesie jutro? Wciąż siebie o to pytam Lecz nie znam odpowiedzi Któż by ją znał? Trzeba żyć tu i teraz Oglądać się wstecz tylko po to By wyciągnąć z niej jakąś lekcję Trzeba twardo stąpać po ziemi Lecz nie bać się być marzycielem Myślę, że to właściwa droga.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...