Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.08.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zatrwożone szukają punktu zaczepienia, pragną więcej. Kiedy zegar za długo je odmierza, chwytają za dzień, miesiąc, rok, godzinę. Miejsce... Bywa, że w gwałtowności zniecierpliwienia rozdzierają dusze na pół. Jedna na może, druga na kiedyś. Potem, z kolei dźwięczy o jakiejś niechęci, wymiary ma poukładane i ściśle określone zamysłem. Lub Zostawia sprawy do teraz, by potem ze smakiem delektować chwilę. Autor wiersza: a-typowa-b Zdjęcie : https://pl.pinterest.com/pin/30328997464890329/
    9 punktów
  2. Żył w Londynie dżentelmen niezwykły. Do fligera i muszki przywykły. W muszce uwodził damy, w lot mu się oddawały, bo to był lotnik wręcz niedościgły! __ 28 sierpnia obchodzimy Dzień Lotnictwa i Dzień Muszki (z męskiej garderoby)
    7 punktów
  3. do cna przecież wiesz tak wkurwiaj mnie bezwzględnie i systematycznie żeby bolało i nie fizycznie taki ból nie istnieje dla mnie a wtedy pofrunę pobiję rekordy samą siebie pokonam nie ma barier jest tylko mózg jest tylko urojony brak sił będziesz? to bądź wiesz co robić tylko wyraźnie do cna
    5 punktów
  4. błękity w chmurach się rozmyły deszcz coraz częściej nie jest miły wiatr chętniej się do walca zrywa wspólnych chwil nam ubywa mokną liście i skrzydła osy na piedestał pchają się wrzosy gorące dni zamknięte na spust już nie całujesz mych ust wczesne zmierzchy w okna się pchają pająki żwawo nici tkają ziemia bladą mgłą jest usłana już nie mówisz kochana poranek ptakami nie śpiewa ostatnią zielenią lśnią drzewa słońce dłuższym czaruje cieniem ty już tylko wspomnieniem głośnym kluczem płyną żurawie ostatni świerszcz pogrywa w trawie zasnęły pod dachem rude ćmy odeszło lato i ty
    5 punktów
  5. Świat w niewidzeniu Jeśli od zawsze To tęsknota za nim Ponoć nie aż taka Witam cię słowem i dotykiem Milkniesz na chwilę Widać skupienie na twarzy Tu każdy ton musi być wyważony A każdy dotyk - adekwatny do sytuacji Twój przewodnik ma trudne zadanie Tylko kilka sekund na każdą nierówność (Wszak trasa - to nie dywan) Jego słowa przyjmujesz jak aksjomat Wierząc w doświadczenie I dajesz z siebie wszystko Reszta jest sumą Zawsze z plusem dla ciebie Nie wracasz z pucharem Po co ci on Przecież wiesz że Zwyciężyłaś
    4 punkty
  6. Twórca limeryków z okolic Sieradza, tworząc swe pięciowiersze wokół stołu chadzał. Wdzięk ignorował żony, a tak był zakręcony, że wciąż sama sobie musiała dogadzać.
    4 punkty
  7. ostrzenie pazurków dziś mi rzekło pióro stalówka już miękko leży na papierze spływają z niej rytmy rymy całą furą akcenty są w szyku - patrzę i nie wierzę zaś wiersz sam się pisze piórem roztańczonym skaczącym rytmicznie w sobie znanym takcie porusza problemy proste i złożone ostrzega przed faktem wylewając racje już nie wytrzymuję dosyć polityki pisz mi o miłości nad błękitną rzeką a ono mi kończy zdanie wykrzyknikiem cóż mogę napisać kiedy płci sześćdziesiąt same kontrowersje słychać grzmoty z lewej w mediach tolerancję znów sączą pomału za to nikt nie wspomni kiedy ludzie drzewiej mówili: cyklista - dziecko dwóch pedałów zamilcz wreszcie proszę temat szybko zmieniaj rozejrzyj się wokół pisz o egzystencji napiszę o Bogu powiedzą że ściema ostrzenie pazurków nigdy nigdy więcej
    3 punkty
  8. Tripodróż Nie wracam, bom ciekawy co jest w dalszyciągu; Wciąż biegnę i uciekam, nie chcę się wydostać, Lecz one ciągle za mną, sieją w duszy postrach, A z nimi przepotężny, wielki grzybopotwór. Wszechbrama, ciasne wyjście, twór z żelazobrązu; Dogania mnie, już czuję, zostaw mnie, ach, zostaw, Pokonam cię, rozerwę, strącę w ciemną otchłań, Gdzie ręką twardą rządzi rządów wszechpierwowzór. Przybywam, wciąż istnieję, nagi, nadobecny; Nastąpił samoczynny obcych zjawisk wyrzut, Więc jestem, powróciłem, piszę ten niezręcznik, Wrażliwy, zmysłoczuły całkiem już w negliżu. Nie ćpałem, nie wąchałem. Lubię mózg wydręczyć, A lepszych niż poezja nie ma narkotyków. ---
    3 punkty
  9. Leciała raz harcerka szybowcem IS "Mucha" Nad lotniskiem szalała wtedy zawierucha Pasażera miała w kabinie Nie odmówił słodkiej dziewczynie Ekstremalnie całkiem wycisnęła tego druha Inspiracje; @ais @Klip http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/2832/126/IS-2-Mucha2
    3 punkty
  10. Kobiecie tak trudno dogodzić! Na nadchodzące Walentynki planowałem kupić jej coś wyjątkowego, czego jeszcze nigdy nie miała. Nawet gdyby zerwała ze mną następnego dnia, ten upominek miał ocalić mnie od zapomnienia. Chciałem, żeby patrząc na to po latach pomyślała: „Jednak miał klasę i charakter”. Może nawet byłoby jej żal, że nie jesteśmy już razem. Postanowiłem kupić jej coś, co związałoby nas na zawsze. Zacząłem od sporządzenia listy upominków: ode mnie, a również tych, które podarowali jej znajomi, choć oczywiście nie mogłem wiedzieć o wszystkich. Pierwsza lista nie była zbyt długa, gdyż nie dostawała ode mnie wielu podarków. Zazwyczaj były to okazyjne bukiety, ułożone z wyszukanych roślin. Ilekroć kwiaciarka pytała: — Do ilu? Szybko ją poprawiałem: — Nie do ilu, ale od ilu. Jednego razu wręczyłem jej wiązankę z egzotycznym kwiatem o trudnej do wymówienia nazwie, sprowadzanym z drugiego końca świata przez największego importera w Amsterdamie. Jej reakcją był uśmiech, lecz nie taki powodowany autentycznym uczuciem wdzięczności, tylko szablonowy, który za darmo można ściągnąć z witryny Google. Kilka dni później zwierzyła się koleżance, jak bardzo była rozczarowana: — Wiesz, przyniósł mi takiego badyla, co rosną w rowie jak osty. Czy on myśli, że ja jestem jakaś krowa? Innego razu, kiedy przechodziliśmy koło Cepelii, zauważyła na wystawie nieduży obrazek wyszywany kolorowymi nićmi z muliny. Przedstawiał szczupłą kobietę siedzącą z kwiatem w dłoni na ławce w parku. — Ależ to piękne, jak ja bym chciała mieć coś takiego… — westchnęła. Popatrzyłem na cenę — była rujnująca, lecz zaraz pomyślałem: nie ma takiego wydatku, którego bym dla niej nie poniósł. Pracowałem po godzinach, również w wolne soboty, oszczędzałem na jedzeniu, a myśl, że robię to wyłącznie dla niej, stawała się największą motywacją. Niedługo były jej imieniny i podarowałem jej ten niezwykły upominek, nie bez cienia nadziei, że przypadnie jej do gustu. — Kochany, to najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. Skąd wiedziałeś, że uwielbiam takie rzeczy? Zarzuciła mi ręce na szyję, lecz nie było w nich odrobiny ciepła. Po kilku tygodniach, szukając parasolki, odnalazłem nieszczęsne rękodzieło: leżało za szafą w przedpokoju, całe pokryte kurzem i pajęczyną. — Ach jak dobrze, że to znalazłeś. Sama nie wiem, jak to mogło przepaść bez śladu — skłamała bez zająknięcia. Miałbym łatwe zadanie gdyby lubiła bibeloty. Kupiłbym jej wtedy jakiegoś fikuśnego pajacyka, albo misia, do którego mogłaby się przytulić, ale ona była osobą gustowną, o wyszukanym smaku i gardziła taką taniochą. Myślałem o czymś z ubrania, lecz tu wybór był jeszcze trudniejszy: jeden rękaw może być przykrótki, szew nierówny, albo guzik przyszyty pod złym kątem. Poza tym, nie wiedziałem jaki nosi rozmiar, a gdy proponowałem wyjście na basen lub plażę, żebym mógł ją dokładnie ze wszystkich stron obejrzeć, wymawiała się rozstrojem żołądka bądź migreną. Jeszcze gorzej sprawa się miała z obuwiem. Jednego razu asystowałem jej przy zakupie luksusowych botków z zameczkiem. — Jak ci się podobają? — Super. — A te? — Fantastyczne. — No, to które lepsze? — Sam nie wiem… — Jesteś typowy facet, nawet doradzić nie potrafisz! — Cisnęła we mnie butem i rozzłoszczona wybiegła ze sklepu. Myślałam też o biżuterii jako najbardziej oryginalnym sposobie wyrażania uczuć, tylko nie miałem pojęcia co wybrać. Na szczęście w katalogu w internecie natrafiłem na reklamę pierścionka z ośmiokaratowym opalem, oprawionym w srebro szterlinga i rod, doskonale imitujący o wiele droższą platynę. Bursztyny, perły, korale podobne są do siebie, ale dwóch identycznych opali nigdy się nie znajdzie. Kamień w zależności od pory dnia i roku mienił się tuzinem różnych barw, a ja widziałem w nim jej odbicie — rankiem przy śniadaniu uśmiechała się do mnie niczym blady płatek róży, wieczorem jej usta nabierały koloru dojrzałej brzoskwini. Niestety, również i tym razem mój trud poszedł na marne: zrobiła minę jakbym kupił to w sklepie z drobiazgami za dwa złote. Nigdy nie włożyła tego pierścionka na palec, a później się dowiedziałem, że sprzedała go na e-bay za całkiem niezłą sumę. Może najprościej byłoby zaprosić ją do restauracji na kolację przy świecach, albo na kawę i ciastko do coffeeheaven. Siedzielibyśmy w wygodnych fotelach, raczyli się delicjami, podziwiając widok na Zamek Królewski i rynek Starego Miasta, byłoby cudownie… Czy aby na pewno? Skądże, taka możliwość nie wchodziła w grę — była obsesyjnie przewrażliwiona na punkcie swojej figury i odżywiała się wyłącznie według ścisłej diety, której jadłospis żadnej restauracji by nie sprostał. Osobiście wolę kobiety o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach, lecz nigdy nie miałem odwagi powiedzieć jej o tym. W końcu wpadłem na fantastyczny pomysł, prawdziwa bomba: podróż cruiserem po Adriatyku! Trasa z Dubrownika na wybrzeże dalmatyńskie, po drodze egzotyczne wysepki, gdzie niebo jest błękitne, a deszczu ani kropli. Czyż można ten ponury, lutowy dzień, spędzić w lepszym miejscu? Dzielilibyśmy przez osiem dni jedną kabinę, wspólnie jedli, pływali w basenie i grali w kręgle, tańczyli na dyskotece, a wieczorami spacerowali po pokładzie, obserwując delfiny, skaczące na tle zachodzącego słońca. Ten statek to byłby nasz Titanic. Poprosiłbym, żeby zamknęła oczy, poprowadził ją do poręczy na dziobie, schwycił za ręce, rozpostarł je ku górze i zawołał: — Teraz. A ona na to: — Frunę! Nie, takich momentów się nie zapomina, choćby musiała z powrotem polecieć na Wenus. Natychmiast się zalogowałem, żeby zrobić rezerwację… Co? Wszystkie miejsca zabukowane? Niemożliwe! Zadzwoniłem do agenta — to samo. W takim razie, może karnet narciarski do Jasnej w Słowacji? Warunki do zjazdu przyzwoite i taniej niż w Krynicy… Już widziałem nas zjeżdżających ze zbocza slalomem między świerkami, gdy naraz przypomniałem sobie, jak ostatniego dnia lata, wybraliśmy się na piknik do parku rozrywki w Powsinie. Tylko usiadła na kocu, od razu zaczęła podrygiwać i drapać się po całym ciele. — Jakieś robaki mnie oblazły, nie cierpię tego paskudztwa. Nie przywoź mnie tu więcej! W miarę upływających dni kończyły mi się pomysły. Niepocieszony krążyłem ulicami i obserwowałem przed-walentynkową gorączkę: Udekorowane sklepy na Nowym Świecie, przy wejściu tłum przechodniów. Chłopak w moim wieku kupuje drobiazgi, nie jakieś wyszukane nie wiadomo coś, tylko zwykłe karteczki z napisami, wierszykami, czerwone serduszka z błyszczącego papieru, pluszowe misiaczki, maskotki. Patrząc na niego próbowałem odgadnąć: czy miał aż tyle narzeczonych, czy może tę jedyną kochał tak bardzo? Zrezygnowany, zamierzałem wrócić do domu, kiedy na rogu ulicy zauważyłem sklep, którego przedtem tam nie było. Przeczytałem kolorowy szyld na ścianie i nie namyślając się wiele, wszedłem do środka. Choć front sklepu był dość wąski, wewnątrz wystarczało miejsca na obszerną sień, szeroką ladę, a za nią stos metalowych klatek, ułożonych jedna na drugiej, na kształt gigantycznej piramidy. — Czym mogę łaskawemu panu służyć? Za ladą stał niski, grubawy człowiek, ubrany wyjątkowo wykwintnie: czarną marynarkę, tego samego koloru spodnie i białą koszulę z włoskim kołnierzykiem, bez kieszeni, co nadawało jej elegancki ton. Szyję sprzedawcy ozdabiał niezbyt szeroki krawat z jedwabiu w wiśniowym kolorze, wiązany asymetrycznym węzłem z niedużą łezką. Krój mankietów wskazywał, że całość musiała pochodzić z najmodniejszej pracowni. Na rękach miał białe, bawełniane rękawiczki, a na jednej z nich, wyszyty purpurową nitką monogram „HP”. Mężczyzna wyglądał na około sześćdziesiąt lat; na jego głowie nie było prawie wcale włosów, za to nad górną wargą wyrastała kępka czarnych, gęstych jak szczoteczka i przystrzyżonych równiutko wąsów. Poza tym, nie było w jego twarzy nic szczególnego, może za wyjątkiem pary czarnych, przenikliwych oczu, które utkwił we mnie, gdy tylko zabrzmiał dzwonek u drzwi. Odniosłem wrażenie, że jest magiem i potrafi czytać głęboko w moich myślach. — Czym mogę łaskawemu panu służyć? — doszedł zza jego pleców zachrypnięty głos, choć w sklepie oprócz nas nie było nikogo. — Ja tak tylko… — zacząłem lekko zmieszany. — Przechodziłem ulicą… nigdy przedtem nie widziałem tego sklepu… Sprzedawca pozwolił mi skończyć, po czym pochylił głowę, oczekując konkretnych pytań, ale milczałem, więc się wyprostował, uśmiechnął i odezwał niespodziewanie energicznym, jak na osobę w jego wieku, głosem: — Nie mógł szanowny pan wybrać lepszego dnia, lecz proszę wpierw spocząć. Domyślam się, że sporo się pan dziś nachodził… To mówiąc wskazał fotel pod ścianą, który pomimo wiekowego wyglądu dawał wygodne oparcie, nie zapadł się, ale był idealnie miękki i sprężysty. Sprzedawca poczekał, aż przyjmę komfortową pozycję, za co byłem mu wdzięczny, gdyż nóg faktycznie już nie czułem. — Właśnie prowadzimy promocję wielu cennych okazów, których normalnie nie sprzedajemy w sklepie, tylko na prywatnej aukcji. Po tym wyjaśnieniu wskazał na niedużą alkowę z boku sali, gdzie na wysokich taboretach stało kilka stylowych klatek z bajecznie kolorowymi ptakami. Jeden z nich przekrzywił łebek i wpatrywał się we mnie parą malutkich, czarnych oczu. — Tylko na prywatnej aukcji! — powtórzył skrzeczącym głosem. Widząc moje zakłopotanie, sprzedawca kontynuował: — Podobnie jak ludzie, każda papuga jest inna, każda ma unikalne zalety… — A te… — Wskazałem na klatki w najniższym rzędzie. — Jaką mają zaletę? — Nie kosztują wiele, ale potrzebują dużo czasu, żeby się nauczyć prostych zwrotów, takich jak: „na zdrowie” lub „jak się masz?”. — A przeklinać potrafią? Sprzedawca uśmiechnął się spod wąsa. — Jeszcze jak! — i poważniejszym tonem dodał — ale po co marnować wybitny talent na tak przyziemne rzeczy. — A te wyżej? — Są w stanie się nauczyć do tysiąca słów w ciągu roku. Popatrzyłem na rzędy klatek piętrzące się pod ścianą. Z ich wnętrza przyglądały mi się z zaciekawieniem egzotyczne ptaki, różnej wielkości i koloru. — A ta liniejąca, pewnie po obniżonej cenie? — Pokazałem na papugę, która wyglądała jakby wyszła jej przynajmniej połowa piór. — Niech szanowny pan nie da się zwodzić pozorom. Upierzenie nie jest oznaką talentu, często wprost przeciwnie: taka co traci pióra, rozwija inne umiejętności. Wczoraj sprzedałem białą kakadu, która choć już nie najpiękniejsza, potrafiła zaśpiewać po niemiecku całą arię Królowej Nocy z Czarodziejskiego Fletu, bez jednej złej nuty. „Ta odpada, ona nienawidzi opery” — pomyślałem, a głośno dodałem: — A te w wyższych rzędach? — Potrafią naśladować języki podobne do polskiego: czeski, rosyjski… — To te nad nimi znają pewnie francuski i hiszpański? — Tak właśnie! Jak szanowny pan na to wpadł? — Sprzedawca nie posiadał się z zachwytu. Uniósł wysoko brwi i opowiadał z przejęciem: — Mój brat prowadzi podobny sklep na Rue Parrot w Paryżu. To taka mała uliczka, zaraz przy dworcu Gare de Lyon, kilka kroków od brzegu Sekwany… — Pan wybaczy — wszedłem mu w słowo — ale nigdy nie byłem w Paryżu. Asystent umilkł i spojrzał na mnie z wyrozumiałością. — Ach tak, nie szkodzi. Chciałem tylko powiedzieć, że raz na jakiś czas wymieniam się ptakami z bratem. Wtedy się uczą obcych języków jeszcze szybciej. — Ale czy zdążą? — Papuga żyje przeciętnie dwadzieścia lat, czasem sto, a nawet dłużej. To wspaniały kompanion na całe życie. Pan z myślą o sobie, czy o kimś innym? — Ja tak tylko… Zastanawiam się, po co komuś papuga, jaki z niej pożytek? Sprzedawca zaśmiał się z fałszywym tonem w głosie, jakby chciał ukryć wadę produktu, który zachwala. — Łaskawy pan to wytrawny klient, a ja takich cenię najbardziej. To prawda, że zwykłemu człowiekowi papugi mogą się wydawać czymś zupełnie zbytecznym: to straszne bałaganiary, zawsze się czegoś domagają, są hałaśliwe i samolubne, wiecznie zajęte sobą i narzekają na wszystko… „Znam dobrze taką jedną” — zaśmiałem się w duchu, lecz sprzedawca nic nie zauważył i ciągnął dalej: — Ale są piękne, a ile piękno jest warte, sam pan wie. — Tutaj wbił we mnie świdrujący wzrok. — Gdybyśmy nie mieli tej odrobiny piękna, tego powabu przyciągającego oczy, to otaczałaby nas zewsząd przeciętność i szpetota, czyż nie tak? „Och tak, czym byłby świat bez niej?” — Myśleliśmy całkiem podobnie. — No niech łaskawy pan raczy tylko spojrzeć na tę szkarłatną makawę z Meksyku. Czyż nie jest prześliczna? Czerwona główka, żółta kryza, a kuperek cały niebieściutki! — Owszem, jest niczego sobie, ale taki okaz musi kosztować. — Akceptujemy większość kart kredytowych i pobieramy tylko pół procenta od transakcji, a od łaskawego pana — w tym miejscu zmienił ton na poufny, jakbym był jego kluczowym klientem — na transakcji potrącamy zero, nulla. A więc? Szczyt piramidy był uwieńczony największą ze wszystkich klatek, we wnętrzu której drzemał ptak olbrzymich rozmiarów. Miał on jednakże nieproporcjonalnie krótki dziób, długi, przywąski ogon, jakby brakowało w nim kilku piór i ubarwiony był zgoła niepięknie, raczej na pstrokato. — A ten tam, na samej górze. Ile on kosztuje? Sprzedawca w odpowiedzi wyjął z pudełeczka wizytówkę, skreślił na jej odwrocie kilka cyfr i podał mi do ręki. — Specjalna oferta, tylko do następnej soboty. Popatrzyłem i pomyślałem, że za taką cenę można by równie dobrze kupić sobie kota w butach, który przyniósłby właścicielowi olbrzymią i dozgonną fortunę, bez potrzeby inwestycji i amortyzacji. Skoro tak, to ten ptak musi znać tysiące słów w rozmaitych językach i dialektach całego świata. — A co on potrafi, ile zna języków? Sprzedawca zamrugał oczami, jakby nie do końca zrozumiał moje pytanie. — On, języków? Żadnego. On jest tutaj dyrektorem.
    2 punkty
  11. Wybieram się w podróż i choć złote algi prowadzą donikąd, przyszłość, to śnięty spokój, życie nad taflą. Brzuchem do góry odmierzam sen; zmrożony na wieki trzyma metrum (nie)śmiertelności. Tylko ten, co uwierzył, zostanie oczyszczony, reszta — sól na nieszczęście. Śliski, biały nalot oblepia mięso. Wybielam się z doczesnych obietnic, nic już przeze mnie nie przepływa. Porzucam rybie ciało na pastwę niemego krzyku. Jestem prądem, płynę pod prąd.
    2 punkty
  12. kiedy oszczędzam rozdrabniam się i czekam na wichurę w całości nie latam utulam ręce nogi potem inne części i inne organy grają mi szumnie a w głowie się kręci od zdrobnień kiedy oszczędzam wtedy rozdrobniona na chodniku na ręczniku zostaję tam gdzie słowem spojrzeniem roznoszę się w każde miejsce dające przestrzeń do zdrobnień
    2 punkty
  13. po nas choćby i potop choć potopu raczej nie będzie obiecał Bóg dając tęczę ale trzęsienia ziemi pożary wulkany podobno na Antarktydzie jest ich setki jak nie tysiące wybuchnie jeden potem drugi i trzeci lody roztopią się dym zasłoni słońce nastanie totalny głód teraz też nie jest wesoło miliard ludzi głoduje z przeszło siedmiu żyjących miliardów -to sporo i co mam dalej pisać-sam nie wiem zastrzelić się ? byłoby o jednego pasożyta mniej wydalającego do atmosfery dwutlenek węgla * https://pl.wikipedia.org/wiki/Po_nas_choćby_potop fota z netu.
    2 punkty
  14. bardzo tania wojna kryptydy w mundurach muzeum techniki i zaporoska bomba in situ to nie szaleństwo Putina raczej krótka pamięć bogatego świata znudziły się gwałty trzeba kupić kaszę tytan syberyjskie drewno ktoś opisał Exodus i obroni doktorat w podwójnej grze ta biedna dziewczyna po węgiel na wysokiej półce skaczą Polacy otwierają biedaszyby przecież nawet nie ma takiego kraju możliwe na mapach sprzed trzystu pięćdziesięcu lat wszędzie tu leżą ich przemieszane z żydowskimi kości decyzje podejmie ten kto przeżyje
    2 punkty
  15. @ais @Jacek_Suchowicz Niezłe jaja. Miało by " nie zależy mi na polubionkach". Po przemyśleniu, zostawiam jednak łąki, "gdzie Pan pozwoli się paść na zielonych pastwiskach". Pozdrawiam Was
    2 punkty
  16. tu się schodzi na psy wciąż coś ujada i u ja da zazwyczaj słychać chór szczekających jazgodliwie do rymu w nudnym bo przewidywalnym rytmie ale zdarzają się białe sztuki na przykład ten piesek o sierści zlepionej jak dredy odkąd skrzywdził go pijak rzuca mięsem na prawo i lewo bo niewiesioło psiamać i uj obok mopsica w koronkowej obróżce na szyi ze śliną zwisającą z odętej wargi pewnie wciekła bo znowu wypina zad przez sztachety zamiast pilnować obejścia i kultury w przerwach puszcza wodniste oczko do kundelka-psiapsióła który w zadtchnieniu biega oplotkami wyjąc do księżyca a pies-czy-kot kot to wie szczeka przez ce-ha Chała rju jakby właśnie odkrył Chamerykę jest jeszcze ten rasowy przez wielkie er napuszony jakby pozjadał wszystkie karmy i rozumy na psa urok wie jak kąsać z przekąsem dość tego psioczenia i ja dam się wyprowadzić na psacer
    2 punkty
  17. Ha! Ze smuteczkiem stwierdzam dyskwalifikację? Medal zdobywa... ais! Yuppi!?
    2 punkty
  18. Dom pijany, czarne myśli, słowa echem zniekształcone, może mi się łąka przyśni i kwieciste dwa dywany. Chcę iść po nich boso, naga, nogą trącać chłodną trawę. Rosa, rosa, rosa moja! Nie — to łzy osamotnione.
    2 punkty
  19. @ais Dobre, przypomina mi się scena z filmu gdzie para uprawiała obsesyjny seks w samolocie podczas lotu. Nie mogę sobie przypomnieć tytułu. Pozdrawiam
    2 punkty
  20. @Klip W około Sieradza ale też Krakowa Panoszy się strasznie zjadliwa choroba O swoich połówkach nie myślą poeci I nóżka w pończoszce nawet nie podnieci
    2 punkty
  21. Tak tak szukam Ciebie tak szukam Ciebie Jezu w ogrodach kwitnących wśród róż tulipanów piwonii na rozległych polach łąkach skąpanych w słońcu wśród czerwonych maków i błękitnych bławatków a może jesteś w ptaku który zerwał się przed chwilą do lotu przez moje wtargnięcie w jego królestwo nigdzie cię jednak nie widzę zaraz zaraz przecież Ty jesteś we mnie spojrzałem w lustro zobaczyłem moje życie cóż ja widzę… przecież nie możesz mieszkać we mnie Panie pewnie w TOBIE znalazł piękne mieszkanie 8.22 andrew Niedziela, dzień Pański
    2 punkty
  22. @Kapistrat Niewiadomski Politycznie była, tożsamość zachowała, ale, sam widzisz, ze wpływów trudno uniknąć. Taki Fredro w zaborze rosyjskim by pisał zapewne inaczej.
    2 punkty
  23. Spadek po byciu częścią Rosji, gdzie wszystko co nie jest smutne, nie jest sztuką. Jednak twórcy z innych regionów tak mają jakby mniej. Pozdrawiam
    2 punkty
  24. SOME LINGUISTIC IMPLICATIONS OF THE MOST FAMOUS HAIKU'S TRANSLATION, OR MORE ON MORAE KILKA IMPLIKACJI JĘZYKOWYCH NAJSŁYNNIEJSZEGO TŁUMACZENIA WIERSZU HAIKU, CZYLI WIĘCEJ O MORACH BASHO:'S MOST FAMOUS HAIKU is the below following monoku, or haiku in a single line of 17 syllables (morae). Poniższe monoku, czyli haiku w jednej linii z 17 sylab (mor) jest NAJBARDZIEJ ZNANYM WIERSZEM HAIKU PRZEZ BASHO: 古池や蛙飛こむ水のをと The most famous English translation by the British scholar Reginald Horace Blyth (レジナルド・ブライス) breaks the sequential order of 5-7-5 syllables (and morae) of the three-line Japanese original. Najsłynniejszy angielski przekład brytyjskiego uczonego Reginald'a Horace'a Blyth'a (レジナルド・ブライス) przełamuje sekwencyjny porządek 5-7-5 sylab (i mor) trzywierszowego japońskiego oryginału. furu ike ya 5 kawazu tobikomu 7 mizu no oto 5 The translation of his below contains 3-4-6 syllable lines, and a number of morae (units [of measurement] of a metrical foot quantity) co-incides with that of syllables like in Basho:'s poem where, however, there are 5-7-5 morae co-inciding with the same number of syllables in lines correspondingly. Tłumaczenie przez niego poniżej zawiera 3-4-6 sylab haiku, gdzoe liczba mor (jednostek [miary] wielkości stopy metrycznej) pokrywa się z liczbą sylab, tak samo jak to istnieje w wierszu Basho:, gdzie jednak są 5-7-5 mor odpowiednio pokrywających się z taką samą liczbą sylab w wierszach. The old pond; 3 A frog jumps in - 4 The sound of the water. 6 Stary staw; Żaba wskakuje - Szum wody. My own translation of Basho:’s famous haiku corresponds to the original 5-7-5 mora lines, therefore it is so-called zappai 雑俳*), or formally, technically correct 17-syllable (17-mora) haiku, though it is hardly better than the above classical, even model translation by R.H. Blyth [blˈaɪθ], which I love. Yet here it is! Moje własne tłumaczenie słynnego wierszu haiku Basho: odpowiadające oryginalnym 5-7-5 linijkom mor, jest tzw. zappai'em 雑俳*), lub formalnie, technicznie poprawnym 17-sylabowym (17-morajskim) wierszem haiku, który nie jest wiele lepszy niż powyższe klasyczne, nawet modelowe tłumaczenie przez R.H. Blyth', które kocham. A jednak oto jest! A deserted pond 5 A frog has jumped into it 7 The splash of water 5 Opuszczony staw Wskoczyła do niego żaba Plusk wody If to translate the second line as Jeśli przetłumaczyć drugą linię jako "A frog leaped into it" Wskoczyła do niego żaba there will remain 6 syllables, but there'll be the same 7 morae, because we have a long sound, a long vowel in the word of "leaped" [liːpt]. In Japanese, a long vowel makes up two morae. w angielskim pozostanie 6 sylab, ale będzie te same 7 mory, bo mamy długi dźwięk, długą samogłoskę w słowie "leaped" [liːpt]. W języku japońskim długa samogłoska tworzy dwie mory. Similarly, in the two-syllable Japanese word mo:ra (haku 拍 or mo:ra モーラ in Japanese), meaning mora (morae)) , the o: is a long vowel and is equal to two morae. The word is written in three symbols, モーラ, corresponding here to mo-o-ra, each containing one mora. **) Podobnie w dwusylabowym japońskim słowie mo:ra (haku 拍 lub mo:ra モーラ po japońsku), oznaczającym mora (mory)), "o:" jest długą samogłoską i zawiera równe dwie mor . Słowo jest zapisane w trzech symbolach, モーラ, odpowiadających tutaj mo-o-ra, z których każdy zawiera jedną morę. **) --------- A LITTLE LYRICAL DIGRESSION TO THE POINT MAŁA LIRYCZNA DYGRESJA NA TEMAT My "haibun" [俳文] (a piece of the humorous prose written by a poet writing haikus, or haijin [俳人] in Japanese): Mój "haibun" [俳文] (fragment humorystycznej prozy przez poetę piszącego haiku, czili haijin'a [俳人] po japońsku): "However, now that the boy shouted at the frog to jump, it refused to leap in any way!" "Jednak teraz, kiedy chłopiec krzyknął na żabę, aby skończyła (jump), w żaden sposób odmówiła skoku (leap)"! (I'm kidding! (by the way, true to the rules of the genre). I just mean by that that I prefer the first variant of my own translation with the word of "jumped". Tee-hee!). (Żartuję! (swoją drogą, zgodnie z regułami gatunku). Chodzi mi tylko o to, że wolę pierwszy wariant swojego własnego tłumaczenia ze słowem "jumped". Hi-hi!). --------- Mora (morae in Plural) is as well a unit in phonology, and a consonant sound "n" ***) in the Japanese language may also make up one, single mora, being not a syllable at all. It is especially noticeable in poetry and lyrics when singers, for example, sing not two syllables in the word of Mora (w liczbie mnogiej "morae" po angielski) jest również jednostką w fonologii, a spółgłoska "n" ***) w języku japońskim może również tworzyć jedną, pojedynczą morę, nie będąc w ogóle sylabą. Jest to szczególnie widoczne w poezji i tekstach piosenek, gdy na przykład śpiewacy śpiewają nie dwie sylaby w słowie yon-de 1st-2nd but three morae ale trzy mory yo-n-de 1st-2nd-3rd Scholars argue that the 5-7-5 pattern of the haiku is of morae rather than of syllables, and therefore the equation 17 morae = 17 syllables does not work for haiku. The example of haiku proves as well that the Japanese have got a moraic rather than syllabic system of writing. Uczeni twierdzą, że wzór 5-7-5 w haiku składa się raczej z mor niż sylab i dlatego równanie 17 morae = 17 sylab nie działa dla haiku. Przykład haiku udowadnia również, że Japończycy mają bardziej morajski niż sylabiczny system pisania. *** I don't think that the formal exactness is of such a great importance in translating the classical poetry of Japan, since, firstly, the English poetry is based on the different principles. Nie sądzę, aby formalna ścisłość miała tak wielkie znaczenie w tłumaczeniu klasycznej poezji japońskiej, ponieważ po pierwsze, poezja angielska opiera się na innych zasadach. Secondly, it is an impressionistic poem, and to convey the exact impression of the original is more important for a translator than to stick to the formal exactness. Po drugie, jest to wiersz impresjonistyczny, a oddanie dokładnego wrażenia oryginału jest dla tłumacza ważniejsze niż trzymać się formalnej ścisłości. When reading translations of the Japanese hokkus 発句 (lit., initial sentences)/haikus 俳句 (lit., playful sentences) there would be ideal for a foreign reader to feel exactly the same a Japanese reader feels when reading it in the original. An aesthetic purpose of the translation would be achieved in that case to the full extent. Czytając tłumaczenia japońskich hokku 発句 (dosł., zdania początkowe)/haikus 俳句 (dosł., zabawne zdania) byłoby idealnie, gdyby zagraniczny czytelnik czuł się dokładnie tak samo, jak japoński czytelnik czytając to w oryginale. Estetyczny cel przekładu zostałby wówczas osiągnięty w pełnym zakresie. By the way, there are also two other variants of the famous haiku by 松尾芭蕉 Matsuo Basho: Nawiasem mówiąc, są jeszcze dwa inne warianty tego słynnego haiku prez 松尾芭蕉 Matsuo Basho: 古池や蛙飛ンだる水の音 furu ike ya kawazu tondaru mizu no oto an ancient pool a frog jumping in the sound of water stary staw wskakująca [do niego] żaba szum wody and oraz 山吹や蛙飛込む水の音 yamabuki ya kawazu tobikomu mizu no oto globeflowers a frog has plunged in the sound of water Pełniki żaba się zanurzyła szum wody The poetry of antiquity, the poetry of Old Rome and Hellas, may sound more accurate by its form in translations into Japanese with its alternation of long and short syllables rather than in translations into the modern European languages. "Thermae Romae" with Abe Hiroshi, adventures of a Roman in modern Japan. "Thermae Romae" z Abe Hiroshi, przygody Rzymianina we współczesnej Japonii Poezja antyczności, poezja Starego Rzymu i Hellady, może formalnie brzmieć dokładniej w tłumaczeniach na język japoński z jego naprzemiennością długich i krótkich sylab, niż w tłumaczeniach na współczesne języki europejskie. SCHOLAR'S COMMENTARY KOMENTARZ FILOLOGICZNY *) zappai 雑俳 is a variety of the Japanese syllabic verses with an emphasis on versification techniques. zappai 雑俳 to różnorodność japońskich wersetów sylabicznych z naciskiem na techniki wersyfikacyjne. **) the names of cities To:kyo: (to-o-kyo とうきょう), O:saka (O-o-sa-ka, おおさか), and Nagasaki (Na-ga-sa-ki, ながさき) all have four morae, even though they consist of two, three and four syllables respectively. nazwy miast To:kyo: (to-o-kyo-o Tokyo), O:saka (O-o-sa-ka, Ōsaka) i Nagasaki (Na-ga-sa-ki, Nagasaki) mają cztery mory, chociaż składają się odpowiednio z dwóch, trzech i czterech sylab. The number of morae in a word is not always equal to the number of graphemes when written in kana; for example, even though it has four morae, To:kyo: (とうきょう) is written with five graphemes, because one of these graphemes (ょ) represents a yo:on (ようおん [拗音]), a feature of the Japanese writing system that indicates that the preceding consonant is palatalized (e.g. きゃ) a contracted sound, a palatalised sound (e.g. Japanese morae with small kana). Liczba mor w słowie nie zawsze jest równa liczbie grafemów, gdy pisze się je w kana; na przykład, mimo że ma cztery mory, To:kyo: (とうきょう) jest zapisywane z pięcioma grafemami, ponieważ jeden z tych grafemów (ょ) reprezentuje "yo:on" (ようおん [拗音]), cechę pisma japońskiego, która wskazuje, że poprzedzająca spółgłoska jest palatalizowana (dźwięk skrócony, dźwięk palatalizowany (japońskie mory z małą kaną, np. きゃkya). ***) the Japanese syllable-final (the consonant ending a syllable) "n" is also counted moraic, or, simply, is a mora too, though a so-called weak mora. japońska spółgłoska -n kończące sylabę jest również uważana za morą, chociaż to jest tak zwana słaba mora. In the hiragana spelling, three morae of one of the two Japanese name for "Japan", 日本, "Ni-ho-n" are represented by three characters (にほん), and the four morae of its second name "Ni-p-po-n" need four characters to be written out as にっぽん. And it is used to be fully taken into account in Japanese haiku. W pisowni "hiragana" trzy mory jednej z dwóch japońskich nazw Japonii, 日本, "Ni-ho-n" są reprezentowane przez trzy znaki (にほん), a cztery mory drugiej nazwy Japonii "Ni-p-po-n" są wypisane przez cztery znaki jako にっぽん. I to jest w pełni trzeba brać pod uwagę w japońskim haiku. In the pictures, Na obrazkach, Matsuo Basho: [Photo of Mikao Usui (臼井甕男) as Basho:, he was very much like him] Matsuo Basho: [Zdjęcie Mikao Usui (臼井甕男) jako Basho: był bardzo do niego podobny]. Reginald Horace Blyth
    1 punkt
  25. puste koryto pośród wyburzałych traw siedem chudych krów
    1 punkt
  26. - Bardzo dobrze - powtórzył Jezus, uśmiechając się po raz następny. - Będę cię odwiedzał - zapewnił bosmana chwilę przed translokowaniem go w przestrzeni do wybranego przezeń miejsca. Tak samo, jak poprzednio obiecał to każdemu z rozbitków. Jednemu po drugim. - Moje ukochane - Najlepszy Mąż We Wszechświecie zwrócił się radośnie do swoich żon. A jako Pierwszy Żeglarz, moment później uczynił pytający gest w stronę przyjaciół i towarzyszy podróży. - Kapitanie - profesorze - Conseilu - i ty, Nedzie. Więc dokąd teraz? - A czy... - zaczęła Arwena. - ... my... - spojrzały po sobie jedna za drugą, a potem wdzięcznie na Jezusa. - ... możemy... - samurajskim zwyczajem skłoniła się Mariko. - ... coś... - uśmiechnęła się Maia. - ...zaproponować? - dokończyła Ewa. - Zależy co - odparł zapytany Wszechmąż, robiąc przerwę w jedynym możliwym miejscu. - Chcemy - zaproponować - dokąd - teraz - Mężu - odpowiedziały, tym razem ostatnie słowa pozostawiając Arwenie. - Miejsce pełne słońca i spokoju, bezludne, w którym można odpocząć. - I poopalać się - dodała Ewa, strojąc słodka minkę. - Bezludne, powiadacie hm? - zapytał Jezus tonem, przypominającym Mistrza Yodę. - I wszystko jasne - przemknęło przez myśl Milowi, obserwującemu wraz z Soą całą scenę. - Yoda jako padawan Jezusa zaczerpnął odeń tak wiele energii, że nic dziwnego, iż żył tak długo. Moc dawała mu siłę* , dosłownie - przypomniał sobie jedną z historii, w której mieli okazję razem z Soą uczestniczyć dzięki wszechmocy ich Mistrza. - Czyli wyspa na południu będzie w sam raz - upewnił się, spoglądając najpierw na żony, a potem na kapitana i pozostałych podróżników. - A wy, milites romani, rzymscy żołnierze, co powiecie? Dowódca i jego brat spojrzeli na towarzysza, którego jeszcze niedawno mieli w niejakim lekceważeniu. Teraz jednak ich podejście uległo zmianie. Zadziwiała ich śmiałość, z którą ich towarzysz zwracał się do Niezabitego. A jednocześnie krępował fakt, że Niezabity okazywał mu więcej uwagi, niż im samym. - Może więc Sycylia? - podpowiedział legionista. - Częściowo tkwisz myślami w przeszłości - odpowiedział mu Śmiertelny inaczej. - Ale jesteśmy in centurio undevicesimo, w dziewiętnastym wieku. Nie w twoich czasach, kiedy Sycylia była prawie bezludna. Owszem, jest tam ciepło, nawet bardzo; pogoda sprzyja odpoczynkowi. Ale z bezludnością już trochę gorzej. - Moje żony? - łączył swoje spojrzenie kolejno z ich spojrzeniami. - Co zaproponujecie? - Może Madagaskar? - uśmiechnęła się Ewa. - Albo Wyspa Wielkanocna? - Słyszałam o nich, Jezus-san - odezwała się Mariko. - Opowiadał mi... pewien mężczyzna - zarumieniła się lekko na wspomnienie z poprzedniej inkarnacji. - A, John Blackthorne ** - uśmiechnął się Jezus. - Tak, był odważnym człowiekiem. I ciekawym świata. - Bliżej nam do Madagaskaru, prawda kapitanie? - zapytał dowódcę Nautilusa. Chociaż przecież wiedział, że tak. Jak również to, że odległość od Wyspy Wielkanocnej nie stanowi żadnego problemu. Ani chłodniejszy klimat. - Soa? Mil? A wy, co powiecie? - zaindagował swoich padawanów. - Tęsknię za stałym lądem pod stopami - westchnęła Soa. - I za słońcem... Odpoczynek to świetny pomysł. Poopalać się... zrelaksować... poplotkować trochę... - rozmarzyła się. - Brakuje nam słońca, Mistrzu - przyznał Mil. - Klimat Madagaskaru jest w sam raz. Ale i posągi na Wyspie Wielkanocnej warte są zobaczenia. Gdyby tam pogoda nie dopisywała, możesz użyć Mocy, by ją zmienić. I spowodować, że Rapa Nui *** nie będą nas widzieć. A może... - zamyślił się. Jezus czekał cierpliwie, aż padawan dokończy wypowiedź. Mimo, że widział dokładnie każdą jego myśl. - Mistrzu, a może połączyć odpoczynek z podróżą w czasie? By zobaczyć, kto, jak i po co postawił Moai? **** Soa, zgodzisz się? - No dobrze... - trochę niechętnie zgodziła się Soa. Marząca wyłącznie o ciszy i spokoju. I mająca jak na razie dosyć wrażeń. - Też chciałybyśmy to zobaczyć - w imieniu swoim i współżon powiedziała Arwena. - Zatem w drogę, kapitanie - Jezus uczynił w jego stronę stosowny gest. - Panowie legioniści, wam stały ląd pod nogami przyda się również. I odpoczynek od wrażeń. A z drugiej strony też nieco nauki w postaci zobaczenia tego, czego w waszym cesarstwie ani w waszych czasach, ani później nie moglibyście zobaczyć. Concordia? Zgoda? Przytaknęli. We wspomnianej uprzednio kolejności. Cdn. * Wyróżnione zdanie jest przekształconym, wypowiedzianym przez Mistrza Yodę na początku "Powrotu Jedi", Epizodu VI "Gwiezdnych Wojen" - "Moc daje mi siłę (...)". ** John Blackthorne jest bohaterem powieści Jamesa Clavella pod tytułem "Szogun". Kto nie czytał, polecam. *** Rapa Nui to polinezyjska nazwa Wyspy Wielkanocnej, ale też i miejscowej ludności. **** Tłumaczenie tej nazwy zdaje się być zbytecznym. Voorhout, 28.08.2022
    1 punkt
  27. Ago ?, dziękuję Ci serdecznie za wizytę i czytanie. Cieszę się, że i kolejny rozdział znalazł Twoje uznanie. Pozdrawiam cieplutko. Kapistracie, na razie wprowadziłem pięć i przedstawiłem je w rozdziale 35. Ile ma On żon w ogóle, tego jeszcze nie ustaliłem. Albo nie wymyśliłem - jak wolisz. Dzięki Ci wielce za odwiedziny, czytanie i komentarz. Serdeczne pozdrowienia.
    1 punkt
  28. @A-typowa-bNemožné napsat. Můžeš to cítit.
    1 punkt
  29. Witam - bardzo udane pisanie tu widzę - podoba się - Pozdr.zadowoleniem.
    1 punkt
  30. Bardzo fajny wiersz, zainteresował i zatrzymał. Zapis też ciekawy. Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  31. @ais Może to dyskusyjne i na bakier poezji, ale skoro tak jest to może warto byłoby pobyć cwaniakiem lub cwaniaczką? To nie jest wcale takie głupie, choć może nazbyt konformistyczne. Zresztą tutaj każdemu się obrywa :)) Również pozdrawiam !!
    1 punkt
  32. @A-typowa-b poczucie przemijania, a może bardziej chwytania co obok nas przemija co za chwilę czas strawi tęsknota, niespełnienie na pewno boli ale myślę, że coś w zamian daje ... czasami Pozdr. p.s. ma w sobie ten tekst dużo wrażliwości
    1 punkt
  33. Rozbieganie tego tekstu @A-typowa-bodrywa mnie od całości, jakby oddala od tego co istotne. Nie pozwala skupić się w pełni na emocjach. Być może to kwestia indywidualna, ale tak mam, dlatego podeszłam do niego w inny sposób, żeby bardziej się oswoić.
    1 punkt
  34. @A-typowa-b Chodziło mi tylko o zapis tekstu odnośnie grafiki (układ graficzny tekstu) :). Być może rzeczywiście to kwestia komórki. Spojrzę raz jeszcze, jak dopadnę kompa :). Pozdrawiam!
    1 punkt
  35. @Kapistrat Niewiadomski Im ciaśniej Tym przytulaśniej. Pozdrawiam Kapistrata, mistrza australijskich i Bóg wie jakich opowiadań. @Klip Genialne! Szczególnie pszczyńskie rogi. @Kapistrat Niewiadomski Niestety, zostaję przy swoim. Jest rym, jest rytm i seks!
    1 punkt
  36. @ais @Rolek @Klip Dyskwalifikacja?? Ja się nie zgadzam, ja protestuję, ja was do sądu… ? Przecież Międzynarodowy Dzień Awiatora jeszcze się nie skończył, jeszcze samolot nie wylądował, miłość w przestworzach trwa…? Proszę łaskawie w imieniu kolegi Rolka o jeszcze jedno podejście: Leciała raz harcerka szybowcem z Dęblina Dziewka urocza, usta jak malina Chochlika miała w kabinie Nie odmówił słodkiej dziewczynie Do cna wyczerpała tego goblina
    1 punkt
  37. Świetne, zwłaszcza puenta. Co do prezentów, nie lubię ich dostawać po całości, bo uważam za ingerencję w moją prywatność, więc moja rodzina ma to z głowy. Moja ma podobnie, więc ja też tak mam. Pozdrawiam
    1 punkt
  38. 1 punkt
  39. @ais Dziękuję, rzeczywiście nie znałem swojej wielkości i piękna mojego wewnętrznego ogrodu...
    1 punkt
  40. @Rolek! Ha! Jesteś niedościgły! A myślałam, że będę pierwsza? Fajnie Ci wyszło? Pozdrawiam!
    1 punkt
  41. @Anna_Sendor To świeży zapis, właściwie podyktowany emocjami, po tym jak Rosjanie rozjechali dwa polskie cmentarze; jeszcze myślę... Dziękuję ☺ Dziękuję, bardzo piękna piosenka...
    1 punkt
  42. @ais Dzięki za wpis i polubienie. Żona się z tego uśmiała, więc myślę, że nie będzie tak źle:) PS1. Mam nadzieję, że chwila autoironii nie jest powodem do przejścia na pan - pani:) PS2. Uruchom temat dnia lotnictwa i muszki. Mam coś o pilotach, ale wczoraj licho podkusiło i mam do 21:30 zablokowaną możliwość tworzenia nowych wpisów. Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  43. Jest wiele krajów, w których populacja w ciągu ostatnich 50 lat zwiększyła się kilkakrotnie, więc to tam ludzie się zachowują irracjonalnie, bo tam ani pracy, ani jedzenia. Pozdrawiam
    1 punkt
  44. @Wędrowiec.1984 Coś w tym jest... Dodałbym jeszcze klimat i specyficzną pogodę: jesień i przedwiośnie, niespotykane nigdzie indziej na świecie. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa w społeczeństwa wyrosłych w dobrobycie, gdzie radość jest częścią etykiety i nawet umierający człowiek, zapytany jak się czuje odpowiada: „Dziękuję, całkiem nieźle”. Jednak chyba łatwiej żyć z taką sztuczną przymilnością. Zatem miło mi. ?
    1 punkt
  45. @Kapistrat Niewiadomski Kiedyś przeczytałem jakiś tam artykuł, w którym było napisane, że nasza poezja jest jaka jest przez to jaką mieliśmy historię. Dotyczy to również mentalności i ciągłej potrzeby kombinowania, wykształcanej w narodzie już od czasów zaborów. Jest tripodróż, ponieważ mamy grzybopotwora. ;-) Co do dalszyciągu, zobaczymy. W sumie... sam jesten ciekaw.
    1 punkt
  46. @Kapistrat Niewiadomskidzięki za przeczytanie i komentarz! :) Potrzebujemy bodźców do działania: zarówno pozytywnych, jak i negatywnych (marchewka- kij). W wierszu proszę o takie bodźce, o przysłowiowego "kopa". Z radością - różnie w życiu bywa. Raczej mniej do niej powodów, jak więcej. Niech zatem będzie złość. Chęć odreagowania negatywnych emocji spowodowała że znalazłam swoją niszę, w której dobrze się czuję. Ale cały czas potrzebna jest stymulacja :). Przysłowiowa "adrenalina". Pozdrawiam! :)
    1 punkt
  47. Bardzo dobry wiersz Wilgo. Sporo tu zakamuflowałaś i to niezwykle umiejętnie. Też miewam momenty w których czuję, że jestem tu obca, ale milczenie choć jest złotem, nie zawsze popłaca. Pozdrawiam.
    1 punkt
  48. @Quidem.art to jest taka psia odmiana kota :). Również pozdrawiam
    1 punkt
  49. @Jacek_K Haiku in Japanese and haiku in the foreign languages are like a fork and a bottle, they cannot be compared. The versification system in Japanese poetry is syllabic, based on the alternation of lines of the different length, but with an equal number of the unstressed syllables (morae), while European poetry is syllabotonic, and therefore European haikus are just a conventional stylization, as are the translations of poetry from Latin and ancient Greek, and by their form they are but a three-line vers libre (free verse). Haiku w języku japońskim i haiku w językach obcych to widelec i butelka, nie można ich porównać. System wersyfikacyjny w poezji japońskiej jest sylabiczny, oparty na przemienności nieakcentowanych, równosylabowych wersów o różnej długości, podczas gdy poezja europejska jest sylabotoniczna, a zatem europejskie haiku jest stylizacją warunkową, jak w przekładzie poezji łacińskiej i antycznej Grecki. Haiku w poezji europejskiej ma kształt trzywierszowego vers libre (wiersza wolnego).
    1 punkt
  50. 1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...