Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 03.08.2022 w Odpowiedzi
-
przystaję by odzyskać oddech w malachitowym liściograniu odnaleźć zagubiony spokój ptaki jak gdyby nic śpiewają trawa szeleści kilka saren podchodzi blisko pijąc rosę podnoszą głowy otulają mgłą ciepłych aksamitnych spojrzeń czas zatrzymuje się zastygam jeśli to sen nie chcę się budzić dojrzewająca w słońcu cisza po brzegi wypełniając duszę wzruszeniem perli się na rzęsach posyłam niebu błogi uśmiech w zaroślach sójki głośno skrzeczą wiatr wzbija szary obłok kurzu grzmi grube ciężkie krople spadają na rozgrzaną skórę i ziemię wdycham jej aromat jest pięknie właśnie tak jak lubię6 punktów
-
5 punktów
-
Pewną puszystą kobietę z Poznania oczarowały z wystawy ubrania. Przymierza i oczom nie wierząc, krzyczy: " to przekręt z tą odzieżą!” Manekin cud-miód, a ona jak bania! (opisana sytuacja zdarzyła się kilka lat temu w pewnym sklepie z odzieżą, w centrum Poznania)4 punkty
-
ona wie co mi duszę pieści zna mnie lepiej niż ja siebie znam kiedy czasu nie mam to się wprasza w gości dobrotliwie żebym nie był sam gdy ją posiąść pragnę wtedy mi odmawia najbanalniej że boli ją głowa ale zdarza się, że mnie duchem natchnie i wtedy wolna droga4 punkty
-
Dziarski Tom Bombadil Był moim idolem Żółte nosił buty I rudawą brodę Na głowie kapelusz Z wielkim gęsim piórem Niebieską koszulę Przepasaną sznurem Życie mu płynęło Niby dziecka bajka Zawsze uśmiechnięty Jak każdego ranka Szedł nad strumień wody I siadał nad brzegiem W drzew szum zasłuchany Wesół ptaków śpiewem Tak z nimi rozmawiał Jakby z kompanami Ludzkich nigdy nie miał Rad był z sobą samym I z kwiatami gadał I z drzewami milczał Raczył się piosenką Potem sobie pospał To co mi najbardziej W nim imponowało To że chłop za grama Nie czuł nigdy strachu Nikt się nie dowiedział Skąd ten typ pochodzi Skąd bierze swą siłę Jak to wszystko robi Tom Bombadil milczy Lekko się uśmiecha Świecą mu się oczy Płynie cicha rzeka4 punkty
-
Danusi spodobał się jeden mężczyzna W Chałupach wrażenie robiła golizna Lecz po krótkiej jego mowie Dostrzegła że w chłopa głowie Znajduje się tylko pustka i malizna4 punkty
-
wyciągnęłam z szuflady oddech tamtego lata gdy nagość stała się przezroczysta znalazłam cię dzięki woni słów które nigdy nie padły nie pozwolisz dopisać ostatniego rozdziału a bezsenne noce nie będą miały twojej twarzy zabrakło szeptu o który przestałam się ubiegać znów mi zimno3 punkty
-
3 punkty
-
*** dom zbudowałem z owoców kasztana z gliny dach mchem z paproci przykryłem okno z pajęczyny utkałem drzwi ze śniegu ulepiłem by stopniał na wiosnę cierpliwie będę czekał z utęsknieniem na wędrowca co przyjdzie choć kruchy mój dom każdego przywitam o nic nie będę pytał tym co mam poczęstuję w milczeniu wysłucham2 punkty
-
Dwa słowa... może trzy, w których sens życia tkwi. Miłość, erotyzm... ból byle tylko nie Twój! Resztę biorę w ciemno, chciej robić to ze mną. Zdejmij tylko - szaty, nie lubię... na raty. Drań się pręży... widzi, Twoje dziurki w rzyci. Włóż błagam... całego, pośliń, wypręż - dyszel, kobieto... co słyszę! Och! Ach! jak szybko, nie uciekaj z cipką! Lubisz tryskać w usta, jakbym była pusta. Zlizujesz... smakujesz, jak w raju się czujesz. Słodkie, słone - na raz, napompuj go zaraz! wejdź w dupkę - szeroką, tam możesz... głęboko. Do dna... ile wlezie, w cycki też pojedziesz? Wszystko było i nic bierz mnie całą - daj żyć! Na oknie - w łazience, od tyłu w sukience. Dzisiaj ci się chowam kocham Cię - dwa słowa! A może to trzecie... bo seks też ból niesie! "Seks jest jak powietrze; nie myślisz o nim, dopóki nie zacznie ci go brakować." - Jill Shalvis.2 punkty
-
Jeden Słowak spod Żyliny Raz przyjechał do Justyny Spojrzał w piękne oczy modre Przywiózł rady całkiem dobre "W imię wybalansowania Ludzie chodzą bez ubrania W Tundrze na dzikiej Syberii Unikają tak bakterii" "Gdy chcesz schłodzić swoją pupę Zaraz zjedz gorącą zupę A tu właśnie o to chodzi Że się ciało szybko schłodzi" Goła w upał wdziała laczki Zjadła raz gorące flaczki I poczuła pot na czole Pomyślała "ja pinkole" Mimo incydentu tego Pokochała ona jego Bo był niezłym kawalarzem Teraz już jest pantoflarzem https://www.focus.pl/artykul/nie-spodziewalbys-sie-ze-to-pomaga-na-upaly-najlepszy-dlugi-rekaw-i-goraca-herbata2 punkty
-
2 punkty
-
@Cor-et-anima Wena to wredna baba. Prześladuje mnie jak jadę do roboty samochodem. Później muszę się na przystankach zatrzymywać co by zapisać w telefonie różne rzeczy żeby ich nie zapomnieć. Wiele razy pytam się: Ale dlaczego teraz? A ona odpowiada: Nie pitol, tylko szukaj przystanku, wciskaj awaryjne i zapisuj! Zołza jedna.2 punkty
-
przychodzi znienacka, z zaskoczenia, jak gdyby nigdy nic tuli się i mruczy do ucha a jak potrzebna, to znika... zołza jedna :)2 punkty
-
Dziś plastikowa butelka jest moją terapeutką Przewrócona na stole leży wypita i niczyja Ostatnim zdaniem prosi o oddanie do recyklingu I ja oddam się do recyklingu By być napełnionym na nowo Z nową etykietą Może jako napój Może płyn do mycia podłóg W kolejnym jednak życiu Chyba nie będzie lekko Bo miałem kiepski skład A długą datę przydatności2 punkty
-
On: Złotko moje nie moje kochane, zrozum to wreszcie, że nie wiem wszystkiego tego, czego mi nie powiedziałaś. Zabij mnie arcyboleśnie, ale błagam nie każ mi się domyślać. Ja się w tym gubię i spalam. Błądzę w wytłumaczeniach. Ona: Wiem, wiem, ale nic nie poradzę. Reguły gry tak mają. Naszej wspólnej gry. On: Jeny... Ona: Tak, czy inaczej to nic nie zmieni. On: Też prawda. Warszawa – Stegny, 02.08.2022r.2 punkty
-
zachód słońca zaćmienie księżycowa pełnia niebo pełne gwiazd drzewa szumiące echo i mgła twarz uśmiechnięta kwitnący kwiat nadzieja która puka do drzwi miłe słówka ptasi poranny śpiew miłość która umie tulić to wszystko klamrą spięte jest cudowne piękne dlatego warto jest żyć być świadkiem tych chwil którymi częstuje świat1 punkt
-
1 punkt
-
Walenty Baran koło Tymbarku, zaprosił pannę do lunaparku. Zalecał się do Heli, aż wypadł z karuzeli. Urazu doznał stawów, w tym barku. Hipolit, tynkarz spod Pacanowa, narzędzia zawsze na fajrant chowa. Menele się zakradli, i wszystko mu ukradli. Przepadła kielnia i paca*nowa.1 punkt
-
1 punkt
-
Jesteś utkana z księżyca I rzucasz się na mnie Jak wygłodniała wilczyca Chcesz mi zadać ból Ty jesteś królowa A ja król I tak tkwimy w tej bajce Zwanej życiem Stwarzając pozory I widzimy tylko Nocne zmory A ja wciąż maluję Twoje imię Czarnymi farbami I czujemy się Tak dobrze Będąc sami Czas zatrzymał się Między wirującymi obrazami I nie ma już nic Już nic więcej1 punkt
-
1 punkt
-
Nocne spacery... Noc gwiaździsta Niebieska kula jak ostatni promyk zaświeciła wśród drzew Powiedzieć dobranoc Wejść w bramę Oddech cichnie jak wiatr przed burzą Śmierć to drzwi otwarte... Zniknie smutek Zniknie cierpienie Serce spowalnia rytm nie pozostawia wyboru Pustka płynie w żyłach Oczy wyschnięte łez już nie uronią Każdy nosi swój krzyż Cmentarz przyjmie następny... To miejsce odpoczynku Pamięć traci litery Słucham muzyki aniołów orszak już nadchodzi Pożegnanie Słowa... Śmierć wielką niewiadomą Żegnam... Krok swój postawię... Kula niech szczęście przyniesie... dzień kwiat róży otworzy Ktoś pamiętnik odłoży pod kamień... Zostań krzyknął rozsądek odnajdziesz swój most łza w oku się zakręci... LRD1 punkt
-
Mućka weszła na pastwisko, bo na swoim zjadła wszystko. Pyta byczek ją pod płotem: -co tu robisz, boś tu nowa -przyjdzie buhaj i co potem? -Spoko byczku, ona na to -mamy trawę, mamy lato -a ja jestem święta krowa.1 punkt
-
1 punkt
-
/Wstawiam tylko jeden utwór muzyczny spośród trzech, na bazie jakich wiersz był pisany / Poezja to mój pasożyt bez jakiego nie pożyję W adapterze są już płyty, szerszeni umysł wyciągnął trójzębne na przecier igły; piszczą w akordach muzycznych jakby grane trzy utwory sinusoidami były: z kardio moim - umysł - myśli W całość zbiegają się wszystkie jedną warstwą. Teraz serce - podlega procesowi transmutacji; to co było nieszlachetne, staje się szlachetne dzięki substancji jaka w nim pojawia się. Jak myślisz? dlaczego wpierw rozkłada, potem oczyszcza się, i utwardza... To jest właśnie kamień filozoficzny! To nasz skarb! - "do gnoju wyrzucony, uczyniony najpodlejszym z podłych" Ma, również metale. Zastanawiałaś (eś) się? I V Halki woń odkrywa moje myśli wiatrem czuję wszystkie miliardy gniazd, do twardych szepczą serc - mówiąc jedność ; Puszku łakomy! Staniesz przed sądem klękając - obity w płaski nos - twój, niemurzyński przyspieszy picie krwi z kałuż. Ciulu! Wody nie dostaniesz Nawet sam Bóg, ciebie nie popieści grzmotami, i wpieprz masz murowany1 punkt
-
Dziękuję bardzo! Dodam tylko, że te spotrzeżenia, o jakich wspomniałeś, są trafne z mojego punktu widzenia. Dlaczego napisałem pasożyt? A nie bakteria, np? To zamierzam opisać w kolejnej osłonie, na bazie własnych przemyśleń dotyczących poezji, oraz jej codzienny wpływ - chodzi o funkcjonowanie cżłowieka. Pozdrawiam!1 punkt
-
Tekst satyryczny... albo raczej... autosatyra -------------------------------------------- Trochę sobie poluźnię i opowiem wam historią. Jest tak prosta i nieskomplikowana, że gdyby zawiązać na niej supełek, to byłaby jeszcze bardziej prosta. Otóż od małego, widziałem możliwość realizacji przepowiedni w naszej społeczności. Tak mi wtedy wmówiła rada starszych. A dlaczego? Bo jak się miało po latach okazać, akurat na mnie padło. Zresztą wszyscy na tym skorzystali. Oprócz owej rady, co już dawno kopnęła w kalendarze. Widocznie była jeszcze starsza, niż przypuszczałem. Meritum proroctwa, zwieńczyła: Wielka Biała Sowa, tudzież zapewnienie, że ten komu owy ptak, około północy, przy pełni księżyca, wrzuci przez okno zdechłą lub rozszarpaną przez dziób mysz, to ów obdarowany, po krótkim czasie, poczuje się szczęśliwy, jak nigdy dotąd. Tego pamiętnego dnia, leżałem przy otwartym oknie, a że spać nie mogłem, gdyż liczone barany strasznie hałasowały, popatrywałem w księżyc. W pełni go widziałem, gdyż była pełnia. Wtem usłyszałem donośny szum białych skrzydeł i na parapecie, usiadła ona. Przyczyna tego, co miało wkrótce nastąpić. Śnieżno biały ptak, lśnił widokiem na tle okrągłej facjaty luny, pobrużdżonej kawałkami kosmosu. Tylko jedno mnie deczko zaniepokoiło. Kiwała się na boki w żółtym fartuszku, miała mętne oczy, kręciła głową dosłownie w kółko, zamiast: hu hu, robiła: huj huj, a na wielkim skrzydle, zauważyłem doczepiony wielki kosz, z którego całkiem nagle, wysypała całe stado zdechłych i nagryzionych, stworzeń z proroctwa, wprost na podłogę. Część wylądowała na mnie, aż mi jeden ogonek do gardła wszedł i zaczął piszczeć. Do dzisiaj mam dźwięczny ślad przy przełykaniu. I już jej nie było. Miała niesamowity odlot. Za chwilę proroctwo miało dojść do skutku. Kiedy zgarnąłem wszystkie myszy do obszernego wiaderka i wyrzuciłem zawartość na wycieraczkę, przed drzwi, za którymi mieszkała wredna sąsiadka, połknąłem fluid szczęścia, jakiego nigdy dotąd. Zarówno z uwagi na dostrzeżenie porządku w mieszkaniu, jak i na docelowe miejsce transportu. Sąsiadka też wyćpnęła innemu sąsiadowi, bo też była szczęśliwa, jak nigdy dotąd. I tak, jedni drugim, przechodnie ścierwa myszy, niczym sztandar, w całej miasteczku podrzucali. Uśmiechnięci nadawcy i adresaci, tak samo jak ja, z dwóch przyczyn. Widocznie przepowiednia nie zakładała, by podrzucić temu, co mi podrzucił, tylko następnemu, by umożliwić bliźniemu, bycie radosnym, bez żadnej zemsty zwrotnej, na wypadek, gdyby został zaobserwowany przez potencjalnego, szczęśliwca. A nie mówiłem. Historia prosta, jak mysi ogon. Też mam odlot. Muszę podziękować Wielkiej Białej Sowie, w imieniu tubylców i zapytać, czy się dołoży na swój pomnik lub chociaż na dziób pośmiertny, gdy kiedyś pofrunie i spadnie prosto w ostatnią chwilę. Tylko się czuję dziwnie skrępowany. Cholera! Więcej sów tutaj krąży. Nie wiem, która ta prorocza. Wszystkie robią żółte: huj huj. Łapy przy sobie, durne ptaszyska. Chyba nie wiecie, kim jestem. A jestem znamienitym autorem, jeszcze bardziej znamienitego tekstu. Teraz już wiecie, kim jestem. Skrywam w sobie, śliczny, gładki mózg, niczym dwie półkule, pupci niemowlęcia. Bo wam pióra z dupy powyrywam, a z dziobów świdry zrobię. Za grosz szacunku, dla dla takiej osobistości. Co tak spozieracie z niedowierzaniem. Czas uwierzyć. Siebie mam na myśli. Popaprani bylejakością. I przestańcie się glapić sokolim wzrokiem. Wstydu nie macie. Jesteście w końcu sowami, czy durniami bez tożsamości? * Tak. Oczywiście. Masz racje. Wszystko będzie dobrze. –– sumitują się skruszone, głaszcząc mnie po białych piórkach.1 punkt
-
Przywiązałem się niczym bluszcz do drzewa. Z chęcią rzucałbym ci pochlebstwa jak kurom paszę. Kochałbym cię całym sercem, jednak go znaleźć nie mogę, a może mam zawał.1 punkt
-
1 punkt
-
Aleksandra Fiodorowna Romanowa. Urodzona jako Alicja Wiktoria Helena Louisa Beatrice Heska, w Darmstadt, 6 czerwca 1872 roku. Znana jako "Alix, bądź "Słoneczko". Luteranka. Po przejściu na prawosławie została cesarzową Rosji, żoną ostatniego jej cara Mikołaja II. Została zamordowana w Jekaterynburgu, w domu Nikołaja Ipatiewa (obecnie znajduje się tam Cerkiew na Krwi, właściwie Cerkiew Na Krwi pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Ziemi Rosyjskiej Jaśniejących, wzniesiona w latach 2000-2003 na miejscu mordu i upamiętniająca to tragiczne wydarzenie) wraz z całą carską rodziną w lipcu 1918 roku przez bolszewików, min. na rozkaz Lenna i Swierdłowa, który został skrzętnie wykonany przez Jakowa Michajłowicza Jurowskiego, ówczesnego przewodniczącego komisji śledczej przy Trybunale Rewolucyjnym Czeka. Podejrzewana była o romanse z Grigorijem Rasputinem, mnichem, mistykiem i kaznodzieją, a przede wszystkim erotomanem, faworytem rodziny Mikołaja II. W 2000 roku została kanonizowana przez cerkiew prawosławną.1 punkt
-
1 punkt
-
@sisy89 Rozgrzeję Sisy... pelletem, i kwiaty przyniosę cięte. Pozdrawiam pięknie.1 punkt
-
@aff o dziękuję bardzo, to wygląda dużo lepiej! -Pozdrawiam @Leszczym Dziękuję! Tak on totalnie wymiatał, pamiętam że jak byłem mały to chciałem do niego pojechać na wakacje, w sumie dalej chcę. To jego nastawienie zawsze mi imponowało -Pozdrawiam1 punkt
-
przykrywam się liściem sałaty niczym kołderką nie zobaczysz kości kolejny dzień przechodzi koło łazienki puk puk to znów strach lustrzane odbicie przemawia obcością powoli znikam zauważ mnie jest jeszcze czas1 punkt
-
@Rolek Oceniaj raczej po ubraniu, czasami także po gadaniu. Pozdrawiam.1 punkt
-
Raz szlachcianka zadała mistrzowi pytanie, -Mąż mnie zdradza, czy znajdziesz tego rozwiązanie? -Spróbuj do nich dołączyć, a mąż się przekona, jak dba o jego szczęście oddana mu żona.1 punkt
-
@Marek.zak1 Urozmaicić warsztat i nie zdradzi, ktoś kiedyś mi tak poradził. Pozdrawiam Marku.1 punkt
-
przewlekły ból ogranicza percepcję człowiek cierpiący, z poczuciem krzywdy i winy nigdy nie obejmie świata w całości i nie zauważy mało istotnych dla niego szczegółów tego świata1 punkt
-
@Rolek Asceza to świadome wyrzekanie się dóbr i wygód tego świata. To pewnego rodzaju misja. Świadomie podjęta misja. Myślę, że takie osoby są szczęśliwe, dlatego, że osiągają cel, który sobie założyły. To daje dodatkowy napęd do kontynuowania takiego stylu życia. To trochę jak wyzwania podejmowane przez sportowców ekstremalnych, himalaistów. Choć balansowanie na granicy życia i śmierci w odniesieniu do osiągnięcia pojedynczego sukcesu wydaje się nieść za sobą - zwłaszcza dla przeciętnej osoby - zbyt duże ryzyko, w stosunku do korzyści. Myślę, że co innego celowe i zamierzone cierpienie, a co innego cierpienie, którego spadło na człowieka bez jego woli. Z drugiej strony pojawia się pytanie o pewne predyspozycje do podtrzymywania tego niechcianego cierpienia. U wielu osób - pomimo ewidentnych możliwości wyjścia z "kryzysu" - nie pojawia się chęć ucieczki. Tkwią, przyrośnięci do ciężkiej i niekomfortowej rzeczywistości, jakby zatracili wszelkie mechanizmy samoobrony. Nie działa instynkt samozachowawczy. To właśnie takie sytuacje miałam na myśli, pisząc te kilka zdań... Faktycznie - wierzchołek góry lodowej...:) Dyskusja z pogranicza neuropsychologii i filozofii:) Pozdrawiam!1 punkt
-
Na tańcach dziewczyny w stanie Utah umieją wyszukać krewkiego koguta. Wiedzą już one najlepiej - Co na wystawie to w sklepie. Miast gadać patrzą na numer buta.1 punkt
-
Ust nie otwierał wcale, ale jego oczy Snułu długą opowieść o nieznanych krajach, Które przemierzył; o niezwykłych ludziach i zwyczajach, lecz nie wspomniał, skąd przybył i ku czemu kroczy. Wiele z mych oczu jego oczy wyczytały; Noc z latarnią księżyca ponad nami stała, A każda morska fala nam swą pieśń śpiewała, A spadające gwiazdy fal struny trącały. I ani się spostrzegłam, kiedy sen mnie zmorzył; Lecz on siedział czuwając i oka nie zmrużył; W nocy nieprzeniknioną głębię się zanurzył Wsłuchany w szepty wiatru i dźwięki przestworzy. Kiedy słońca promienie rano mnie zbudziły, Zniknął tak, jakby nigdy przedtem go nie było; Tylko ognisko jeszcze leciutko się tliło I ślady stóp na piasku jeszcze świeże były. I było jeszcze coś: wokoło mojego posłania Podwójnym kręgiem białe kamienie lezały; Ułożył zanim jeszcze odszedł krąg ten biały, Aby strzegł snu mojego i by mnie osłaniał. Nie widziałam go więcej - ale mocno wierzę, że jest blisko i czuwa, bo każdego rana budzę się jego białym kręgiem opasana, Który mnie każdej nocy ochrania i strzeże. Myślę, że w dniu, gdy wreszcie dotrę do przystani, Spotkamy się na statku, który na nas czeka, By ruszyć w drogę, co jest trudna i daleka W siebie wzajem wpatrzeni, w siebie zasłuchani.1 punkt
-
@Klip Kuchcik z Poręby był bardzo męski, wspaniale robił sernik wiedeński... Wszystko utarte ledwo półżartem. Wyszedł po kawę, w serniku pieski.1 punkt
-
@Cor-et-anima Wiem o co Ci chodziło. I tutaj masz rację. Ale, idąc głębiej, ból to zło. A bez Zła, nie byłoby Dobra. I jeszcze co z ascetykami i twierdzeniem, że ból uszlachetnia? Jeszcze myślałem, że wspomnę o masochizmie, ale to chyba inna bajka. Chociaż? Widzisz, poruszyłaś wierzchołek góry lodowej...1 punkt
-
@Klip Boguś - Sowiróg - był super kucharzem; przyrządzał jajka wiedeńskie - na parze. Pewnego razu zabrakło gazu, więc kogel - mogel udał się tym razem.1 punkt
-
Nikt nie wyjął nam z oczu szkieł Nikt nie wyciszy nam syren Nie zmażą nam obrazu mgieł Miasta przykrytego kirem1 punkt
-
Jesteś zbyt blisko, żeby zaufać mojej nostalgii. Czuję upojną woń Twoich łez, czuję cytrynowy smak wiatru w jasnobrązowych włosach - nie mam w sercu dość siły, aby obudzić się we śnie nieznajomego. Minęło wiele wspomnień, odkąd odszukałeś w sobie duszę, rozmieniłeś na drobne najlepsze marzenia. Twój jasnozielony uśmiech rozkwitł wraz z pierwszym dniem mojej młodości, purpurowy lęk przechytrzył wieczorne niebo, ogołocone z resztek niewinnych obłoków. Zanim poczułeś na skórze moją ostatnią łzę, świat stał się hałaśliwą opowieścią głuchoniemego. Wspólnymi siłami wykradliśmy czas z pułapki, którą tak często krótkowzroczni nazywają miłością. Zaplątana w łakomy oddech, unieruchomiona przez ubezwłasnowolnione zmysły, jestem dla Ciebie tylko przelotnym życzeniem, jakiego światło nie dociera na tutejsze grząskie dno. Zanurzam się w zeszłorocznej nocy, chowam za plecami najwykwintniejszy cień - oddaleni od zbyt długich myśli, przemijamy wraz z gwiazdami, z ciszą, która buzuje nam w porcelanowych żyłach. Balansuję niezgrabnie pomiędzy słowami, jak zwykle nieoswojonymi i wyuzdanymi, przechylam się na stronę bezdomnej samotności, która błaga o jeden podryg serca. Poranek, uwięziony dożywotnio w moich dłoniach, prosi o odrobinę snu, by choć przez chwilę poczuć się potrzebnym. Pamiętam łzę, którą mi podarowałeś z okazji Bożego Narodzenia. Zza rogu wygląda nieznana nikomu kobieta, w ramionach piastuje kosz świeżych zakazanych owoców.1 punkt
-
Oni: No, nareszcie. Do roboty proszę Waćpana. Jest szansa, całkiem duża, na powodzenie, ale nie uprzedzajmy wypadków. Proszę działać. On: Dobrze, jasne, że tak, czy mi się tylko wydaje, że na wszystkich ścianach pomieszczenia są zagadki, czy tak? Oni: Tak. No jasne, że tak. On: Już się za nie biorę z największą ochotą. Wiecie Panowie, mój umysł jest wcale nie najstarszy. Zresztą to i owo jeszcze pamiętam. Jestem z grubsza mniej więcej sprawny. Oni: Zobaczymy, zobaczymy, nie przedłużajmy tego wstępu, bo robi się zaiste dramatyczny. My nie lubimy dramatów. Słowem czas zacząć. Tymczasem idzie w ruch nasz stoper, a stoper jest dla nas cennym narzędziem. Zawsze był. On: Zatem tymczasem. (chwila zastanowienia i działania). No gotowe. Wiem, że szybko poszło, bo znam się. Znam się na rzeczy. Zresztą znam się od dawna. Oni: Dobrze, świetnie, ale chyba Pan nie oczekiwał, że znajdzie Pan wyjście? Że się Pan uratuje? To niemożliwe. Wyjścia nie ma i nigdy nie było. Proszę Pana, Pana życie w pudełku zagadek to nie jest escape room! On: Cóż, nie wiedziałem. Przepraszam. Przepraszam również za siebie. Oni: Ależ proszę Pana bardzo. Możemy jedynie dodać, że śmierć może również Panu nie pomóc, bo my wszyscy tutaj, wie Pan, święcie wierzymy w reinkarnację. Innymi słowy w życie pozagrobowe. Ten temat również i Pana może dotyczyć i również pomimo szeregu Pańskich win, które przecież są zupełnie niewątpliwe. Tak, tak – Pan również jest winny, czemu nie da się zaprzeczyć. On: :// Oni: Spokojnie, tylko spokojnie, bo zaraz wręczymy Panu komplet następnych zagadek. Robimy wszystko co w naszej mocy żeby Pan się tylko nie nudził. Wie Pan, tak Pan musi to już wiedzieć, że człowiek z nudą jest dla nas niebezpieczny. Niebezpieczny jak najbardziej. Najbardziej. To właśnie ludzi z nudą się tutaj zamyka. Zresztą proszę nam wybaczyć tę naszą śmiałość. Wie Pan, co złego to nie my. Nie my! On: Powiem wam jedno, a może dwa, że mam na was wyjebane, bo wybieram się do Avalonu!! Warszawa – Stegny, 02.08.2022r.1 punkt
-
Muszę się zaopatrzyć w płaszcz bezgłośny Zatulić w chowu norę lisią Może mnie przyjmie do rodzinnej gawry Niedźwiedź i uśpi w sen twardy Tam Niech się zapalają purpury świata Czerwone z dumy piece hutnicze Ogrzeją wszystkie domy starości Mi pozostaje W locie połamać skrzydła się przysposobić Do warunków nowych muszę1 punkt
-
wyjaśnić wszystko po kolei brakuje przystani na przysięgę wierności coś czemuś zaprzecza samego siebie niepewne wytłumaczyć sobie to wszystko jak najjaśniej kiedy słońce się chowa za grzbiety gór przede mną jakby się obawiało mojej reakcji na własne pragnienia jakby tu ująć w dłoni aby się nie rozlało między palcami ulegając prawom fizyki wątpliwość zawsze mnie znajdzie nawet gdy przybędę do własnego serca Klaudia Gasztold1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne