Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 20.07.2022 w Odpowiedzi
-
moje słowa są stare wszystkich słowa są stare a jednak... poruszone, ożywione, odmłodzone tańczą z nami a muzyka wiersza w tle4 punkty
-
4 punkty
-
Gdy napiszę swój pierwszy wiersz włożę go do szuflady, na klucz zamknę i poczuję wstyd A może ulgę? I dumę, bo wiesz Wyeksponowałem swoją duszę na zewnątrz - i pstryk! nie zdążę go skończyć, a już kolejny za rogiem W każdym chowam tę cząstkę, która obojętna jest światu A wszystkie coś łączy, jak modlitwę z Bogiem jak matkę z dzieckiem, sam nie wiem co tworzę Czy to mój pierwszy wiersz, czy setny list? i do kogo, i dlaczego nie jest wysłany pocztą? Zamiast tego nudzę, kolejny mętny wpis na stronie, gdzie anonimowość przesłania dorosłość od której uciekam jak z wiezięnia, bez wspólnika Narzekam na to, mimo, że mnie wydał i mam nadzieję że ten żal też Ciebie dotyka Czasem popłakać, tylko płakać - to mi się przyda Gdy pisałem swój pierwszy wiersz tak dziewiczy, nieokrzesany i od serca Na brudnej kartce nieumiejętny tekst a na nim krzyk, co nie potrafi przestać Trauma, dom, rodzina, Ty I tak produkuję się bez końca Karma, schron, z komina, dym Smutki zostały, Ty sobie poszłaś4 punkty
-
ja szlifuję meble on maluje ściany spotykamy się na schodach przed kolacją malarz śmieciarka3 punkty
-
3 punkty
-
Poeta stoi w awangardzie buntu, Strzela diamentami słów w przeciwnika, Dyskutuje, gdy trzeba, płomień wiedzy niesie, Dla niego wartością najwyższą jest – polemika. Cóż z tego, gdy padnie – jeden z drugim, Natychmiast staną zastępy następców, Wiersz musi krzyczeć! Piersi słowem zbrojne, On nie toleruje żadnego odstępstwa. Wiersz musi krzyczeć! Musi także boleć, Poeta, minstrel, trubadur wędrowny, Wie, czym jest cierpienie, zna je bardzo dobrze, Już trudno mu zaufać miłości niesłownej. Wiersz musi krzyczeć, nie być obojętny, Na ludzką krzywdę i ziemskie cierpienia, Być jak pistolet w czyjejś dłoni pewnej, Wiersze powinny rzeczywistość zmieniać! Lecz tego nie potrafią – to normalny skandal! Możemy więc pisać sobie a Muzom, Możemy patrzeć, jak nasz cudny świat Z wolna, lecz uparcie obraca się w gruzy. Lecz my, Poeci, mamy dobrą pamięć, I w razie czego powiemy przed Sądem, Co, gdzie i kiedy – bez koloryzacji, By można było winnych osądzić. Warszawa, 19 VII 20223 punkty
-
Moje myśli stawiają poplątane kroki. Dawne sny zagryzły się już same, Nasuwa się pytanie czy jestem wolny? Iluzji iskry piękne, piękne przed nimi oczy. Mętne, gęste jezioro wyobraźni... Kto się w nim topi? Ja! śnię jeszcze? czy nie? Jaśnieje przestrzeń Pełna spływających po przyszłości kropli... Życia. A w upale łatwo o fatamorganę przed lustrem... Czas się ochłodzić. A teraz ciiii... Odklejam się jak stara farba od ścian. Lecę jak Mateja po mych pustych włościach. Gdzie się podziała Ziemia? Zamknięte oczy to mój kompas. Halo! halo! Kiedy wrócę bo zaniedbałem sprawy? Mówię tu o moich dwóch ziomkach. Królestwo Sumienia to aż tylko Miłość - ja. Nie pamiętam imienia już, ot cała filozofia, Marzenia? Całe życie do teraz jest jak mitologia, Tania demagogia, jak dym ulatują słowa. Stado baranów i czarna owca, Znów mięso zamów i wypij browca, Blask nachalnych sloganów, idę na odstrzał, Bo sam wciąż beeecze i żrę ziemski pokarm. Ubogi pastuch siedzi pod drzewem duchowych doznań. A piękno jest ciche i takie niewinne.3 punkty
-
Spotkałem kiedyś pewną różową damę nieprzeciętną i ona mnie oszukała zgrabnie i powabnie i ładnie i seksownie choć niepoważnie na pięć lat bliskiej znajomości A dwa lata po tym niewątpliwym przestępstwie wciąż żałowałem że do diaska nie na dziesięć Warszawa – Stegny, 19.07.2022r. Inspiracja: poeta Michał1975a2 punkty
-
w twoich dłoniach przybieram nieokreślony kształt spacerując wśród wspomnień dojrzewam by jutro mogło zaistnieć wśród gęsto porośniętych myśli od czasu do czasu noc goni sen który staje się prorokiem jestem dla ciebie2 punkty
-
kieszeń pełna marzeń w drugiej wspomnienia tak wyruszę w świat z nadzieją może spotkam gdzieś swoje spełnienie bez smutku i łez ozdobione uśmiechem niech życie mnie cieszy podaje dłoń lepszemu niech będzie wolne jak w locie ptak będę marzył i wspominał rozmawiał z ludźmi o tym jak miły jest drzewa cień o tym że piękniejszy może być świat który tak kocham bo to mój sens mój raj2 punkty
-
Nie mogę znaleźć tej jedynej Dziewczyny wymarzonej Dla mnie wyśnionej Gdzie mam jej szukać Czy w miejskim tłumie Gdzie myśli uciekają W tym szumie Gdzie ta druga połówka Której będę mógł szeptać Do uszka czułe słówka Muszę czekać Na swój czas Na odpowiednią chwilę Bo szans na podryw jest wiele Jest ich aż tyle A niewykorzystane sytuacje Uciekają jak motyle Nie ma co martwić się na zapas Znajdę tą jedyną Pod czerwoną jarzębiną Będę jej śpiewać Pieśni miłosne I razem poczekamy Na upalną wiosnę Będziemy się czule obejmować I tak mocno całować Mój sen stanie się rzeczywistością A życie we dwoje Będzie normalnym stanem rzeczy I już nikt nie zaprzeczy Tej oczywistości Bo będziemy pogrążeni W normalności Dwa ciała Zalane falą namiętności O mój Boże! Jak ja pragnę tej szalonej miłości!2 punkty
-
Dorosłe życie jest pełne niespełnień, a my stale poszukujący szczęścia niekiedy nie potrafimy tego właściwie pojąć, co rodzi szereg pozytywnych i negatywnych skutków. Warszawa – Stegny, 20.07.2022r.2 punkty
-
Z fajną babką wszystko inaczej smakuje. Wycieczka do lasu, wspólny poranek, a nawet kłótnia. itp.2 punkty
-
Jesteś gwiazdą na niebie widziałem ciebie dziewczyno z błękitno szmaragdowymi oczami już wcześniej na niebie ale pierwszy raz zobaczylem cię tak zadomowioną jakbyś miała zostać tutaj na zawsze błyszczłaś na firmamencie nieba wśród licznych gwiazd najjaśniej twój blask promieniował i na inne ciała niebieskie które również stawaly się gwiazdami ty jednak byłaś tą która wzbudzała ogólne zaintresowanie i podziw potrafiłaś więcej niż inne gwiazdy mogłaś nie tylko się zmieniać ale świecić dowolnym światłem w wybranym przez siebie kolorem Wenus zawsze patrzyla na ciebie z zazdrością twój fluorescencjny blask w kolorach tęczy unosił się wokół i ta twoja aura... Kasjopeja została twoją przyjaciółka więc zbliżyła się do ciebie razem wyglądaliście jeszcze wspaniałej jak dwie siostry mi pozostał tylko podziw byłem zachwycony twym widokiem jak zawsze taką twą postać pozostawię w mej pamięci swoją urodą wdziękiem jesteś w stanie zadziwić całe niebo 2022 andrew2 punkty
-
-Mistrzu, czy brzydka żona wierniejsza od ładnej? -Tutaj uroda nie ma istotności żadnej, bo jeśli będzie chciała kogoś zbałamucić, znajdzie takiego, który ulegnie pokusie2 punkty
-
Nareszcie jestem wyzwolony. Uwielbiam cię nocy gęsta i nieprzenikniona. Nocy w otulinie padającego deszczu, który skapuje po blaszanych rynnach, uderza w parapety i rozpryskuje się na mojej twarzy. Upudrowanej twarzy klauna. Uwielbiam cię jak narzucasz całun skotłowanego mroku pełnego wirujących kropel, mgielnej zawiesiny… Jakieś kroki za moimi plecami. Oddalają się i nikną. Lecz wracają spotęgowane, wstrząsane zimnym echem samotności. Wstrząsane dreszczem i trwogą. Boję się odwrócić, aby nie spłoszyć tej nostalgii, nie zburzyć swoim spojrzeniem tkanej misternie feerii snu. Najwyraźniej ktoś odchodzi, zatrzymując się na chwilę, aby spojrzeć po raz ostatni w przestrzeń bezgranicznego smutku. Ucicha. Wszystko ginie w westchnieniach wiatru, w stukocie okiennic opuszczonych, sponiewieranych przez czas domów, w skrzypieniu drzew, które kołyszą się po obu stronach pustej ulicy, błyszczącej w żółtawym świetle latarni… Gdzieś tam i nigdzie… W nagłym oddaleniu… W ciągnącej się donikąd industrialnej arterii, skupionej u kresu w niewidzialny punkt… Odpoczywam w strzępach krajobrazu, wyrzucając z siebie niewyraźne słowa, grzęznące w pęknięciach wilgotnych ścian, w szczelinach ciągnącego się donikąd zapleśniałego muru… Spadają na mnie zewsząd wielościany powietrza. Jesień, to? A przecież było dopiero, co gorące lato. Tam, za tym załomem, za ogrodem dzwoniącym doniośle pękami czerwonych róż… Ktoś tu był? Nie, nie było nikogo. To ja sam przekraczam niewidzialną barierę ciszy, zauroczony szelestem liści, melancholijną pieśnią strzelistych topól… Otwieram oczy, otumaniony ciemnymi wiekami stuleci. Leżę twarzą do podłogi. Znowu podłogi, spowity blaskiem wiszącej lampy. Za oknami skłębiony mrok. Wyciągam rękę, próbując się chwycić nogi fotela, kanapy, stołu… Nie daję rady. Skręcam się w kłębek drgającej maligny… Drżę. Płonę wewnętrznym ogniem smutku. Znowu kroki. Po ścianie przesuwa się wygięty w nierealnej pozie cień. Czyj to byt zstąpił znienacka z bezkresu milczenia? Najwidoczniej zstąpił w dziwnej jakiejś niepewności, po długich stuleciach powolnej drogi. I dalej dokądś zmierza… Dokąd? Być może donikąd. A tylko zabłądził i kluczy? Albo wrócił stęskniony wspomnieniami umarłego życia? Otwieram usta. Zamykam. Próbuję wykrzesać z siebie cokolwiek, choćby słowo ulotne jak wiatr, jak westchnienie ducha… Przede mną kominy fabryk. Wysypują się z chrzęstem coraz to nowe i nowe… Zdewastowane truchła industrializmu. Zardzewiałe karoserie porzuconych pojazdów… Stosy opon, powyginanych blach, cuchnących jakimiś chemikaliami beczek… I wszystko splątane, poplątane kłębowiskiem kabli, przewodów, żeliwnych rur… Opuszczone fabryczne hale. Rzędy umazanych smarami, garbatych frezarek, które przypominają śpiących na stojąco ludzi z opuszczonymi głowami… Wbijają się w stopy opiłki żelaza… Drażni moje nozdrza mdława woń chłodziwa, potu i krwi… Przede mną ginące w mroku stosy poskręcanego żelastwa, powyginanych prętów, śrub… ― rozsypujące się szkielety jakichś stworów: Koni? Psów? Hipopotamów? Im bardziej się zagłębiam, tym coraz ciaśniej otaczają mnie mżące szare piksele. Są to oznaki całkowitego rozkładu. Całkowitej dezintegracji i absolutnej pustki… Mżą i kłują w i tak już szczypiące oczy. Wysypują się w milczeniu, jakby z ekranu czarno-białego telewizora… Jest mi jeszcze przestronnie, choć owa przestronność zawęża się nieubłaganie, aż do całkowitego ścisku. Jest mnie coraz mniej. Komórka po komórce, cząsteczka po cząsteczce. Atom po atomie… Jest mnie coraz mniej… Już mnie kosmos gwiazdami owiewa… Omiata wirującymi galaktykami… Jest mnie coraz mniej… Nieuchronnie. Nieubłaganie. Bezapelacyjnie… Próbuję zrozumieć genezę rozpadu, śniąc jeszcze gdzieś w przestworzach, po których toczą się w zwolnionym tempie enigmatyczne obrazy… Otwieram oczy. Wyrastam z głębi, ze ślepych ścian ciemności. Słońce rani załzawione oczy… Słońce… A w nim cieniste migoty, trzepot przelatujących ptaków, furkot piór… A w nim… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-07-20)2 punkty
-
Pożycz mi swoje oczy bym mogła zobaczyć świat.... Chce widzieć naprawdę, chociaż przez chwilę. Pokaż mi jak wygląda życie.... Bez leku.... Bez urojeń... Bez strachu.... Życie. Normalne życie. Chociaż nie jest łatwe, ale Ty widzisz je naprawdę. Ja tylko się łudze tylko mam marzenia. A Te moje marzenia to często urojenia. Nic nie ma sensu nic nie jest prawdziwe. Pożycz mi swe oczy by zobaczyć prawdziwie. Na chwilę.... Na moment. Tylko zobaczę prawdę. Poczuje.... Wezmę głęboki oddech. Jeden wystarczy.2 punkty
-
po ostatnich mrozach zbierasz drwa paleniska krąg postawisz przyjdzie ci i poczekać rozpalisz ogień pochłonie nie mało urodzi się nowe ... żar z nieba deszcz podpowie będziesz gotowy ... uczta niespełnienia zapowiedzią pragnienia2 punkty
-
Piękne puste oczy Nie sądzą nie karcą Pożądają tylko Kosmyki rzadkich włosów Głaszczą policzki zapadłe W sino bladej twarzy Dotykane uśmiechem Wiecznym i wieloznacznym Skąpana w czerni Bezgranicznie pustej Drobina wszechświata Pozbawiona gwiazd Przyjdzie mi w niej usnąć Obym Cię znalazł Nigdy nie zapomnę Jaką miałaś twarz2 punkty
-
Chciałbym zbudować most z białych płatków róży, wyściełam ci drogę do naszego nieba. Pójdziesz w sukni z tiulu - chór aniołów śpiewa, powiedz wszechmogący, kiedy lód przemówi? Cel na nieboskłonie wypatruje blasku, zorza zaświeciła, noc mruga oczyma. Zadajesz mi ciosy... nóż się w ciało wrzyna, moja Afrodyto, czułość wielką zwiastuj. Ból zniosę - a miłość, gdzie cię wypatrywać? Wołam, krzyczę, nie śpię - żadnego odzewu. Zabij, spal i zakop, przedtem ciało przebudź, szlifujesz daleko - wiatrem złoty brylant. Odchodzisz w nostalgii, płaczesz duszy łzami, wspomnienia zostały zapisane wierszem. Znowu zechce pisać - czas - wersy szaleńcze, karmię płochą wenę... a ja zakochany! Kiedy już cię dotknę, wzbudzę pożądanie, wepniemy się w siebie, jak perła do muszli. Perłopławu twardość sercem żeśmy stłukli, czekaj tylko na mnie - do środka się włamię. "Jeśli kogoś kochasz, to jeszcze nie znaczy, że Bóg ma w swoich planach żebyście byli razem." - Jodi Picoult.2 punkty
-
/ Próbujcie! / !Salut, o ty rum, badaj i map a my tam eta* kran, a rok o plecy wodory ma ?wyryw - a ani gaz i lekyt* o kran / czytanie wszystkich, powyższych wersów, od końca / I V ja dab, mury to , tulas! a my rodowy cel pokora, narka tematy mapa mi narkotyk eli zagina - a wyryw? * - Euskadi Ta Askatasuna → Baskonia i Wolność * - https://pl.wikipedia.org/wiki/Lekyt1 punkt
-
* Mamka czuła się oszołomiona. Wstała i spoglądając w cybuch fajki i powiedziała: - Która to spreparowała, ma talent! Istne czar-ziele! - zakaszlała i wymownie spojrzała na Miri. - Nie ja, Mamko! - zaprotestowała Wieczysta Służka, znana z prawdomówności i najwyższego oddania. - To jedynie liście konopne! - krzyknęła Iss.- Trzymasz je przecież tak długo, zwietrzały już pewnie - dodała. - Mam nadzieję, że nie nagadałam głupot - rzuciła Mamka, patrząc z ukosa na Służki, którym oczy błyszczały w ciemnościach, dziwnym można rzec blaskiem. - Nie, nie Mamko opowiadałaś to samo, co zwykle. Ziewałyśmy ukradkiem, żeby Ci nie robić przykrości - szybko odpowiedziała Iss, której opowieści o mężczyznach najbardziej uruchomiły wyobraźnię. - Pójdziesz ze mną, pomożesz mi, a wy idźcie już na spoczynek, bo jutro zbieranie tytoniu, widziałam już fioletowo-niebieskie kwiaty, czas na liście. Iss posłusznie wstała i podbiegła do Mamki. - A... o roślinach miłośniczych, które w mężach ogień krzeszą, opowiesz? - przymilała się.- Podmyję Cię w rumianku i wymoczę w solach - paplała prowadząc Mamkę do komnaty sypialnej. Wtedy w końcu korytarza zobaczyły złoto-zieloną poświatę, pełną iskrzących się drobinek. Kilka Służek zorientowało się, że to Wielka Pani Gudrun i pobiegły, co sił w stronę piwnicznych schodów, na których leżała Tove. Wyglądała na martwą. W świetle łuczywa ujrzały, że jej skóra jest poparzona...1 punkt
-
Jutro znowu byłoby święto huczne i ozdobne uroczyste apele i akademie, wojskowe parady w końcu datą nazwano nawet fabrykę czekolady chociaż to co robili było raczej czekoladopodobne ludzie spotykali się na głośnych festynach albo siedzieli na pokazach filmów w kinach z honorowych trybun padały sławne słowa niech nam żyje socjalistyczna Polska Ludowa program partii programem narodu na wietrze trzepotały chorągiewki i flagi w końcu rocznica była tak wielkiej wagi tylko bez żadnej kultury zgniłego Zachodu dzisiaj tamta data już nie jest na czerwono i nie ma czarno białych ponurych kalendarzy oraz gazet gdzie nie było ostrych komentarzy bo co nas obchodził tamten obcy inny świat cieszyli się bardzo na ten wolny dzień młodzi mimo, że mieli od czerwca upragnione wakacje mieliśmy przecież wszyscy pokój i demokrację bukiet barwnych sztucznych ogni z nieba spadł a ja dziś czekam patrząc na tę ziemię umęczoną kiedy moja wolna Macierz naprawdę się odrodzi1 punkt
-
1 punkt
-
na początku było Słowo - Twoje a potem ja i drobny ruch mojej dłoni naśladującej jego niedościgniony kształt tak się stało1 punkt
-
Brak działania - brak skutków, Ja to przez ostatni rok testowałam i nijak nie pomogło, tylko stagnacja. Zatem co robić?1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym To pewnie czytałeś o nim "Miłość niejedno ma imię" Pierre laMura. A zawsze można zaimponować spokojem, poczuciem humoru, dystansem do siebie, wysportowaną sylwetką. Pozdrawiam zatem.1 punkt
-
1 punkt
-
Mam wrażenie , że jako dorośli uznajemy, że nasz rozwój jest zakończony (spełniony), a według mnie, to pomyłka - od momentu urodzenia aż do śmierci rozwijamy nasze człowieczeństwo, czy "rozkładamy" je jak wachlarz. Ja chcę się cała rozwinąć, stać się całym wachlarzem, świadomie poznac wszystkie moje fazy, też starość i tajemnicę śmierci. Spełnienie jest dopiero na końcu :) Znów pobudziłeś moje myśli - dziękuję!1 punkt
-
Oby nigdy nie zrobiło się wszystko jedno :)) Letnie dziewczyny to maliny Zimowe dziewczyny drwa osiny :))) Wszystko w swoim czasie, ale powtarzam: obojętności nie dać się przeżywać pięknie każdy dzień.1 punkt
-
1 punkt
-
Witam - raczej właściwe -nie inaczej - dziekuje za kolejne czytanie i komentarz - Pozdr.serdecznie.1 punkt
-
1 punkt
-
@Maciej_Jackiewicz Moja córka urodziła się 23 lipca a wnusia /jej córka/ 21 lipca chociaż wzięły okrakiem to iluzoryczne święto, to świętują razem właśnie 22 lipca. Kompromis z kalendarzem... i portfelem. Pozdrawiam Maćku.1 punkt
-
1 punkt
-
@Jacek_K Nie rozumiecie. Chad w sensie nadmężczyzna. Idealny samiec. Facet, który ma wszystkie laski w okolicy i któremu wszystko uchodzi na sucho. Niczego się nie boi, zawsze jest na szczycie. Taki twardy chłop! :)1 punkt
-
Tak, bywa nielekko... Dzięki :) Dzięki Justyna :) Gdy niespełnienie jest rzeczywiste trzeba je wypełnić, lecz gdy wydumane... trzeba coś zmienić nie w bucie ale w swej głowie :) Dzięki i zdrówka też @Cor-et-anima dziękuję1 punkt
-
@w kropki bordo Śmieciarka to samochód ciężarowy do wywozu śmieci, ten błąd merytoryczny położył zamysł całego wiersza... Musisz więcej myśleć, nie tylko udawać, że tak jest. Dobrego dnia ?1 punkt
-
1 punkt
-
A może przestanie uwierać oraz wróci lekkość i radość, gdy to (może przejściowe i punktowe) niespełnienie się przyjmie, z nim pogodzi..? Pobudziłaś mnie do zagłębienia się w temat :) Pozdrawiam!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Starzec bardzo zgrabny wiersz. Może to faktycznie czas aby zacząć znów szyfrować wiadomości?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jednoskrzydły Anioł Usiadł smutny w kącie nieba. Kiedyś wydawało mu się Iż to nie szkodzi, że ma tylko jedno skrzydło. Chciał razem z resztą Aniołów Weselić się i śpiewać. Ale brak skrzydła Nie dawał się ukryć pod płaszczem Stał się obiektem drwin Anioły wykluczyły go ze swego grona Dokuczały mu Traktowały jak gorszego Bo nie miał dwóch skrzydeł, jak one. Bóg był głuchy i zamknięty I na wszystko obojętny Schował się w swoim pałacu Udawał, że go nie ma. Warszawa, 16.07.20221 punkt
-
@Leszczym Dusza nigdy nie ma bałaganu; we łbach tego świata, tylko głowica jego emanuje w naszym myśleniu-:) Pozdrowionka ślę!1 punkt
-
Ludzie rzadko robią to, w co wierzą. Robią to, co jest wygodne, a potem tego żałują. (Bob Dylan)1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne