Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.05.2022 w Odpowiedzi

  1. w okolicznościach łagodzących zielonych ścian i jeszcze zieleńszej paprotki na wszelkie uspokojenie siedzisz tu po to by w końcu pojąć że dobro i zło to wynalazki już bardzo starej generacji
    8 punktów
  2. Wypatrzyłabym za Tobą cały świat. Rozcierasz rzeczywistość. Pielgrzym między wyborami. Całokształt wiązań, znaków. Chwytam zbiegi okoliczności. Układankę różnych przejść, za każdym razem wychodzi ten sam wzór. Ślady istnienia wszędzie, bez nerwowego zegara. Różnych twarzy, tej samej osoby. Jak nadążyć? autor wiersza: a-typowa-b zdjęcie: pexels-georgy-druzhinin-11717762
    6 punktów
  3. wydeptałem tę ścieżkę sam między pierwszą a kolejną wyspą był tylko wiatr potem namalowałaś fale na koniec dnia wędrowcy gaszą słońce zapadają w sen letni na chwilę rankiem napijemy się zielonej herbaty na nieobecnej trawie pocałujesz mnie kolejnym słowem z nienapisanej książki w zamkniętym wierszu Pan Bóg stoi w oknie i głaszcze nasze koty
    4 punkty
  4. delikatnie na paluszkach daję słowo już nie będę tak nachalnie budził cię jutro tylko na dobranoc cmoknę w czoło a poranek jest dla ciebie tak jak chcesz
    4 punkty
  5. Promienie słońca kroczą po wodzie i wytyczają łaskawe szlaki dla moich oczu. Na tafli losu zmarszczki dodają piękna, powabu. Lecz z falami odpływa spokój.
    4 punkty
  6. a teraz musimy już tylko poczekać aż groby dzieci porośnie trawa a po tej trawie inne dzieci przebiegną rozkrzyczane a echo pomnoży te ich krzyki w skromnej rekompensacie za przerwany hejnał grany na trąbce ze sklepu z zabawkami
    3 punkty
  7. Co zrobić? Czasem ktoś ze świata zapyta - akcentując czasownik - co robię w życiu, a ja mam ochotę mu odpowiedzieć i opowiedzieć przymiotnikiem lub okolicznikiem czego nie zrobiłem, czego nie robię, a nawet czego z dużym prawdopodobieństwem raczej nie zrobię. Czyżby błąd rozumowania? A czasem nic. Nic bym nie odpowiedział. Warszawa - Stegny, 28.05.2022r.
    3 punkty
  8. - Zastanów się, nim odpowiesz - przestrzegł go Jezus. Żartem i zarazem poważnie. Zapytany nie miał wiele czasu na namysł, bowiem za widokową szybą pojawiła się gruba niczym pień wysokiego drzewa, ośmiornicza macka. I przylgnęła do niej powoli, jakby wystudiowanym gestem. Lub celowo powolnym, co zresztą w tym wypadku wyszło na jedno. Jak za kilka chwil miało się okazać. Żołnierz, w przeciwieństwie do poprzednich sytuacji, tym razem stał zafascynowany widokiem. Tym bardziej, że obok pierwszego ramienia pojawiło się drugie. I wykonało dokładnie taki sam ruch, równie wolno przylegając do kadłuba Nautilusa. - Takiego... stworzenia - zaczął powoli, spojrzawszy na Jezusa - jeszcze nie widziałem. Ani nie słyszałem o nim w opowieściach nautarum, żeglarzy. To ile ono ma tych... ramion? Tylko dwa czy więcej? Jak... - tu zastanowił się chwilę - wygląda całe? I jak pływa? - Widzę - Jezus uśmiechnął się, poniekąd zadowolony - że ciekawość i chęć przeżycia nowego doświadczenia opanowała trochę twój strach. Chociaż jest on w tym wypadku irracjonalny, bowiem Maya panuje całkowicie nad umysłem i emocjami stworzenia, które widzisz. I które - przerwał, czując wiadomość od żony - również przygląda się tobie. Tym razem legionista odruchowo cofnął się o krok, gdy wodna przestrzeń za szybą pociemniała wskutek pojawienia się wielkiej, ciemnoszarej masy. Głowy czy też łba, jak po chwili skonstatował żołnierz, zobaczywszy przed sobą parę wielkich, bladych oczu. Prawie tak wielkich, jak on sam. Jezus odczekał dłuższy moment chcąc, aby żołnierz sam poradził sobie z własnymi odczuciami. - Widzę - powtórzył, znów się uśmiechając - że świetnie nad sobą panujesz. Chociaż to nie bitwa, z zagrożeniami w której jesteś zaznajomiony, a niebezpieczeństwo wbrew pozorom wcale nie jest mniejsze. Z tym bowiem moim stworzeniem nie poradziłbyś sobie mieczem. Ani żadną inną, znaną ci bronią. Dlaczego? Zobaczysz wkrótce, gdy się wynurzymy, co potrafi to zwierzę. - A na razie pójdź dalej - Jezus położył legioniście dłoń na ramieniu, popychając go lekko tak, by zrobił on krok do przodu. - Połóż rękę na szybie. Ale powoli. Gdy żołnierz zaczął ją podnosić, ogromne blade oko zamknęło się błyskawicznie, a następnie, dopiero po chwili, zaczęło zwolna otwierać. - Zatem sam widzisz - Jezus uwolnił ramię żołnierza od nacisku. - Nie zdążyłbyś zareagować. - No... chyba nie... Na pewno nie - poprawił się antywielbiciel morskich stworzeń. I głębin. - Chciałeś dowiedzieć się - ciągnął WszechStwórca - jak duże jest to stworzenie. I jak silne. Ponieważ właśnie się wynurzamy, będziesz miał okazję przekonać się o tym. Osobiście - tu Jezus znacząco zawiesił głos - i na własne oczy. Cdn. Voorhout, 28.05.2022
    2 punkty
  9. W czasie nauki z klasy do klasy mogłem przechodzić dzięki mej werwie jeżeli klasy były otwarte tuż przed lekcjami albo na przerwie bo chociaż w głowie wciąż była pustka wiedza nie chciała się w niej rozgościć i to był właśnie powód ażeby zacząć się burzyć a nawet złościć. Nie było ze mnie małe kurczątko mazgaj i beksa czy maminsynek pięść zaciśnięta dawała posłuch pośród chłopaków jak i dziewczynek gdy rok się kończył były świadectwa radość, wakacje i nowa klasa były dla innych, ponieważ dla mnie ważniejsza była pozycja asa. Ja zostawałem bronić honoru ja drugoroczniak, co bez przymusu unikał wiedzy dla porównania jak unikano kiedyś tyfusu dlatego pierwsze trzy lata w szkole w tej samej klasie, w tej samej ławie były ze wszech miar najaktywniejsze a pięść i hardość drogą ku sławie. Różne bywają drogi do sławy każdy osiągnąć chce swoje cele tak samo dla mnie nie było łatwo przeciwni byli nauczyciele nigdy nie byłem dla nich pupilkiem gdyż innych uczniów pchali wciąż wyżej ja się starałem, lecz wprost przeciwnie miast piąć się w górę spadałem niżej.
    2 punkty
  10. @Henryk_Jakowiec Haha:) No to uffff..... @Henryk_Jakowiec Trója na szynach - jakie to piękne wspomnienie... Że też dzisiejsze systemy wykluczyły takie fiki-miki przy stopniach. Wykrzykników i piątek w koronie też już nie ma.
    2 punkty
  11. @Leszczym co fajnego po prostu:) kiedyś kelner mnie poczęstował białą czekoladą, a ja zadałam mu pytanie, czy to się je:) a on do mnie, proszę nie dociekać, bo mam bujną wyobraźnię, już cały drugi tydzień się z tego śmieję:) jestem po prostu niemożliwa.
    2 punkty
  12. Po kolejnej nocy w barze obudziłem się z szkłem w nadgarstku. (W mięśniach kłębika.) W barze tym poprzedniej nocy dostrzegłem marmurkową, błękitno-piaskową, zdartą tapetę niechcący w stylu vaporwave, boazerię, różowe płytki, tatrzańskie ławy, oraz szklaną kulę; - cały mój kraj umiłowany, w jednym miejscu, wszystko, na raz, jednocześnie. To nie jest poezja, to jest właśnie moje życie. Moje życie jak mój kraj. - mówiłem pięścią do szklanki. Piękna Śmierć (z dalekiej przyszłości, z niebezpiecznej planety Pluton) śpiewała do mikrofonu w karaoke, że skończył się wideofilm. To była chłodna noc, deszcz musiał padać wtedy pięknie na uchodźców. Gdybym umiał czas cofać, i miał taką moc, wiecie, "przenoszenia miast przez granice", pomyślałem wtedy, że przeniósłbym moje miasto pod Kijów. Żeby Rosjanie je wyrżnęli, zamiast Buczy, albo do Mariupola, żeby raszyści spalili je, zamiast Mariupola. - Czy są miasta zbyt podłe na to, by w nich żyć? - zapytała Śmierć przenikając dyskretnie granice czasu i miejsca, a jej słowiczy głos układał mi słowa w ładne poetyckie konstrukcje. - Są płoty tak szerokie, że zwą je krajami - - odpowiedziałem jej kwieciście niemalże w tej samej chwili. - Bucza na pewno nie była takim miastem. - odrzekła mi Śmierć damokletycznie i transcendentalnie, ubrawszy gabardynową jesionkę. Widocznie przyszedł na nią czas. Rano obudziłem się z szkłem w nadgarstku. - - -
    2 punkty
  13. Cegła Piotrkowi który tkwił w tym samym murze Kiedy już nas wszystkich przystroili w koszule i bluzki kamizelki i marynarki zawiązali pod szyją stryczki kokard i aksamitek ustawili nas w dwuszeregu ochrzścili atrapą ołówka długości rycerskiej lancy mówili mówili mówili mówili aż jedna dziewczynka z warknięciem klepek parkietu zemdlała z nudy albo że nie przywykła tak długo na baczność kiedy przebrzmiało „jeszcze Polska” pożyczyli sukcesów a delegaci wręczyli goździki w asparagusie położyli kamień na piersi przyszedł walec i wyrównał zaczęli nas edukować.
    1 punkt
  14. Wrocław, 28.05.2022 Zawsze będzie łączyć nas to samo niebo. Bo wśród gwiazd nie ma miejsca nawet najlepszy wróżbita nam przeczy. I kto by się spodziewał, że w obliczu tej prawdy jesteśmy tak słabi drga nam serce na swój widok lecz opadamy z wysiłku przed choćby jednym słowem linie naszego życia biegną prostopadle a nasze problemy będą unosić się jak dym z papierosów, które palimy. aż w końcu znikną. jak my.
    1 punkt
  15. Miasto w dużym kraju Ameryki Północnej. Bar fastfoodowy przy autostradzie. Dziesięć miesięcy od błysku. - Czujecie ulgę, koniec nauki, wreszcie z tym spokój. - Trzeba by chyba jeszcze gdzieś dalej się uczyć? Chciałbym iść do szkoły samochodowej. Chciałbym naprawiać motocykle. - Przyjmij się do warsztatu, jest ich dużo, tam cię wszystkiego nauczą, nie masz dosyć szkoły? - No, zastanawiam się. - A ty Logan, co teraz będziesz robił? Idziesz gdzieś pracować? - Sam nie wiem, coś chyba trzeba by zacząć robić? Pomyślę po wakacjach. - Logan nie wie, bo Logan jest... zakochany. Chłopaki wybuchli śmiechem. Logan się nie śmiał. - Grabisz sobie, w tytę dostaniesz to się zamkniesz. - Ech, piwko by się łyknęło. - Nawet o tym nie myślcie teraz. Jedziemy do domu, zostawimy motory i pójdziemy do pubu. Co powiecie? - Nareszcie jakiś sensowny plan! Trzech młodych motocyklistów zatrzymało się przy barze i kończyło jeść swoje burgery. Na rowerze przyjechała Ava. Logan zauważył ją przez szybę już jak stawiała rower przed fast foodem, ale nic nie powiedział. - Chłopaki jedźcie beze mnie, chcę jeszcze tu chwile zostać, za pół godziny dołączę do was. Kumple Logana popatrzyli dziwnie na siebie, ale znali Logana i wiedzieli, że on wszystko robi po swojemu. Perspektywa napicia się piwa zadziałała na nich tak kusząco, że nie chcieli już zwlekać i pojechali. Logan właściwie nie wiedział dlaczego został. Dawno chciał przeprosić Avę, tylko nie wiedział jak to zrobić. Miał wyrzuty sumienia za to co zrobił. Nie wiedział czy Ava wie, że to on z Emily ją wtedy napadli. Ava go nie zauważyła. Bar był pełen ludzi. Logan patrzył na nią jak podchodzi do lady i zamawia burgera i kolę. - “Fajna ta Ava.” Pomyślał. - “Taka dziecinna, ale ładna.“ Ava wzięła swoje jedzenie na tacy, jednak przez roztargnienie zostawiła portfel na ladzie. Logan to widział. Już chciał reagować gdy stało się coś dziwnego. Za Avą stało starsze małżeństwo i mężczyzna zamiast oddać dziewczynie portfel, to schował go do kieszeni. Krew ze złości zarumieniła twarz Logana. Ava niemal natychmiast, po zrobieniu dwóch kroków, zorientowała się, że zostawiła portfel. Obróciła się i widziała jak facet go chowa. - Proszę pana, to mój portfel, proszę mi go oddać! - Leżał to wziąłem, skąd mam wiedzieć że to twój? - No przecież widział pan, że go zostawiłam, są tam moje dokumenty, moje pieniądze i karta kredytowa. Gość otworzył portfel, wyjął z niego wszystkie banknoty, około 300 dolarów i oddał go dziewczynie a pieniądze schował do kieszeni. - Sobie smarkulo pilnuj swoich rzeczy! - Ale moje pieniądze, pan mnie okradł, moje wszystkie pieniądze! Ava zaczęła głośno krzyczeć wzbudzając sensacje w barze. Do rozmowy wtrąciła się jego żona: - Jakie pieniądze? Tam nie było żadnych pieniędzy. Spadaj mała! Logan szybko podszedł do lady. Zignorował Avę, tak jakby jej nie znał. Oparł się o plecy starszego małżeństwa. Kobieta miała przez ramię przewieszoną dużą torebkę. Logan zagadał do obsługującej fast food kelnerki: - Proszę pani, proszę pani! A za dolanie coli trzeba płacić czy można sobie dolać? - Możesz sobie dolać. Logan odsunął się od lady i skinął na Avę, tak żeby małżeństwo tego nie widziało. Ava chciała wezwać policję, ale najpierw zapłakana podeszła do niego. Logan szepnął: - Nic już nie rób tylko chodź za mną. Bała się Logana. Napadu nigdy nie zapomni, ale za nim poszła. - A ty co tu robisz? - Ile ci zabrał? - Całą moją kasę. Dostałam na 16-te urodziny. Prawie 300 dolarów. Logan trzymał w ręku jakąś portmonetkę. Była pełna pieniędzy. Mogło w niej być kilkaset dolarów. Odliczył 400, stówę schował do kieszeni, a 300 dał Avie. Ava się przeraziła. Szeptała do Logana: - Zwariowałeś? Okradłeś ich. Jeszcze ja mam być tego wspólniczką? - Bierz kasę bo jest twoja, zresztą nikogo nie okradam, zobacz. Logan rzucił portmonetkę na podłogę i zawołał do małżeństwa, które już odchodziło od lady ze swoimi burgerami zapakowanymi “na wynos“. Facet zapłacił pieniędzmi Avy. - Proszę pani, proszę pani czy nie wypadła pani portmonetka? Bo tam leży! Kobieta zaczęła nerwowo się rozglądać i przeszukiwać torebkę. Następnie rzuciła się na leżącą portmonetkę. Nawet nie podziękowała. Logan skinął na Avę, żeby wyszła z nim na zewnątrz. Tam też stały stoliki. Usiedli przy jednym z nich. Ava przyniosła swojego burgera i colę. - Dzięki ci, chyba jestem zła, bo jakoś nie czuję wyrzutów sumienia. Ava się uśmiechnęła. - Mam jeszcze dla ciebie prezent. - Jaki znowu prezent? Logan dał Avie kluczyk od Mercedesa. To musiał być jakiś drogi model bo kluczyk wyposażony był w jakieś duże, ogromnie skomplikowane urządzenie do otwierania i uruchamiania auta. - Co to jest? - Przecież widzisz, Mercedesa ci daję. - Całkiem ci już odbiło, jakiego Mercedesa? - To nie wiesz że faceci z klasą dają damom kluczyki do Mercedesa? - Chyba całego Mercedesa im dają a nie tylko kluczyki? - No przecież, tam stoi, jest twój. Ava zastygła w przerażeniu. Trzymała w ręku kluczyk a Logan pokazywał Mercedesa do którego zbliżało się starsze małżeństwo z którym przed chwilą miała do czynienia. - Zwariowałeś, trzeba im to oddać! Logan wyrwał dziewczynie kluczyk. - Iiii, ty widać nie jesteś damą. I wyrzucił z całej siły kluczyk w stronę nieużytku na którym rosły jakieś byliny, tak gęsto i tak wysoko, że znalezienie tego kluczyka w tej trawie wymagałoby chyba zatrudnienia do tego całego pułku policji... na tydzień. - Logan, coś ty zrobił jak oni teraz pojadą! Ava niemal krzyknęła, jednak po chwili przemyślenia cicho powiedziała: - A właściwie. I uśmiechnęła się do Logana. Potem oboje siedzieli koło siebie i przyglądali się spokojnie nerwowej scenie, w której kobieta wyrzuciła całą zawartość torebki na wielką maskę pięknego nowego mercedesa, a facet darł się na nią tak głośno, że nawet ze stu metrów było to słychać. Ava jadła swojego burgera i nie bała się już Logana. - Logan. - Tak? - Ty naprawdę chciałeś mnie zgwałcić? - Wiesz, że to ja? - Od pierwszej chwili wiedziałam, że to ty i Emily. - To miał być tylko filmik, ona bardzo tego chciała, naprawdę to nikt nie chciał cię gwałcić. - Łudziłam się, że było tak jak mówisz. - Ava tak było naprawdę. Przepraszam cię za to, to było durne. Głupio mi. - Dlaczego ona mnie tak nienawidzi? - Zazdrości ci. Nigdy nie będzie taka mądra jak ty. - Logan, dlaczego ty z nią jesteś? Ona jest zła. - Nie wiesz jaka jest naprawdę. Ja też tego nie wiem. Nikt nie wie. Ona walczy całe życie ze wszystkim i ze wszystkimi. Choroba ją zmieniła, nie jest już taka jak kiedyś. - Co z nią teraz? Cały fejs pisze, że pojechała do strefy. - Ava, czy Bóg pomoże komuś takiemu jak ona w tej strefie? - Przecież On tam pomaga każdemu bez względu na to czy jest się dobrym czy złym. - Martwię się o nią. - Dlaczego? To chyba dobrze, że wróci zdrowa? - Wiesz, od dwóch dni nie mam z nią kontaktu. Przedtem dzwoniła kilka razy dziennie a teraz nie ma z nią żadnego kontaktu. - Może coś z telefonem, nie wiadomo jak tam jest. - Ava, coś ci pokażę, tylko nikomu nie powiesz, ok? - Ok. - Zobacz, zanim zamilkła wysłała taki sms. Logan wyciągnął telefon i pokazał jej treść sms-a: “ Przeproś wszystkich, kocham cię.” Ava i Logan popatrzyli na siebie. - Dziwna sprawa. - No właśnie. Byłem nawet u wujka Emily. Brata jej matki. On też był zaniepokojony bo też stracił z nimi kontakt. Ale dzwonił tam i mu powiedziano, że wszyscy w komplecie dotarli i są w strefie. Lotnisko w Europie i Albania. Dziesięć miesięcy od błysku. Emily, Lily i ich rodzice wylądowali na bardzo dużym lotnisku w jednym z bogatych krajów Europy. Ojcu Emily szczegółowo zaplanowano podróż do Albani, wtedy jak kupował bilety lotnicze. Była ona tak zsynchronizowana, że powinni znaleźć się w pobliżu strefy na dobę przed planowanym terminem ich przyjęcia. Do tej pory wszystko szło planowo, jednak okazało się, że lot do Albanii, do miejscowości w pobliże strefy, został z jakiś powodów technicznych odwołany. W samolocie coś się zepsuło. Ponieważ rodzina miała duży zapas czasowy, to zdecydowali udać się do hotelu i na drugi dzień w nocy polecieć innym samolotem do Tirany. Stamtąd powinno się udać dojechać do strefy jakąś komunikacją kołową. Jeździły pociągi oraz autobusy a awaryjnie można było wynająć samochód czy wziąć taksówkę. Jednak rodzinę zaczął prześladować pech. W nocy okazało się, że samolot do Tirany poleci trzy godziny opóźniony. Rodzice znali zasady przyjmowania do strefy i wiedzieli doskonale, że w strefie muszą znaleźć się przed godziną 15 następnego dnia. Jeśli się spóźnią, choćby dwie minuty, to nie będą do strefy przyjęci i miliony na bilety pójdą na marne, o szansie wyzdrowienia nie wspominając. Ale mieli jeszcze dużo czasu. W końcu przylecieli do Tirany w dniu przyjęcia nad ranem. Choć musieli zdążyć do godziny 15, to na biletach napisano im, że mają wstawić się w strefie o godzinie 8 rano, czyli wtedy jak strefa zaczynała przyjmować chorych. Z Tirany do strefy było nieco ponad 200 km i spokojnie można było wynająć samochód albo wziąć taksówkę. Jeden z taksówkarzy przy lotnisku w Tiranie podjął się dowieźć ich do strefy, ale ponieważ było to daleko a on chciał dobrze zarobić na zagranicznych klientach to zażyczył sobie za kurs 300 dolarów. Dla ojca Emily, i to jeszcze w takich okolicznościach była to śmieszna suma, ale dla taksówkarza mała fortuna. Rodzina wsiadła do taksówki i pojechała. Taksówkarz uprzedził ich jednak, że ponieważ nie ma tam autostrad i drogi są słabe, to na ósmą nie zdążą. Będą jechać cztery godziny i będą w strefie około 9 rano, co według niego nie stanowiło żadnego problemu bo woził on już wielu ludzi do strefy i wiedział, że trzeba wstawić się tam do 15. Jednak Emily zaczęła po drodze bardzo się denerwować aż w końcu histeryzować, że się spóźnią: - Niczego porządnie nie umiecie załatwić. Mogliśmy jechać dzień wcześniej. Co będzie jak się spóźnimy? Do końca życia będę musiała jeździć na tym wózku. - Emily, weź się uspokój. Przecież pan powiedział, że na pewno zdążymy. Mamy dużo czasu. Ojciec zwrócił się do taksówkarza: - Czy na pewno zdążymy? On słabo znał angielski, ale zrozumiał i powoli, prostymi słowami, bardzo słabą angielszczyzną, zaczął tłumaczyć, że dobrze zna drogę, że wie ile potrzebuje czasu i dokładnie wie gdzie ma jechać, bo już tam jeździł i że na pewno będą na miejscu na wiele godzin wcześniej niż to konieczne. I wtedy matka Emily wpadła, na jej zdaniem genialny pomysł: - A może dałoby się wynająć jakiś mały samolot? Bylibyśmy dużo szybciej! Zaczęto wypytywać taksówkarza czy wie gdzie jest małe lotnisko i można wynająć samolot. Taksówkarz się zdenerwował, ale powiedział: - Mister, była umowa, ale jak wy chcieć, to ja jechać na lotnisko gdzie mały samolot. - A samolot? Czy tam będzie samolot? - Nie wiem, jest piąta rano. Emily natychmiast podjęła temat: - Na lotnisko, powiedz mu, że ma jechać na lotnisko! W końcu tak zdecydowano i taksówkarz zamiast wieźć ich do strefy to zawiózł ich na małe sportowe lotnisko w Tiranie. Kazano taksówkarzowi czekać a ojciec poszedł zrobić rozeznanie. Taksówkarz powiedział: - Mister, my gubić czas. Autem jest ok. Ojciec udał się do małego budynku w którym zarządzano lotniskiem. Przy monitorze komputera drzemał tam młody mężczyzna. - Czy pan zna angielski? - Tak, a o co chodzi? - Muszę pilnie z rodziną dostać się do strefy. Czy jest jakiś samolot albo helikopter który może nas tam zawieźć? Mężczyzna się zastanawiał. - Helikopterów tu nie mamy. Kiedy chcecie lecieć? - Natychmiast. - Po co się tak spieszyć? Macie cały dzień. - Jak mamy lecieć samolotem, to od razu. - A ilu was jest? - Czworo, plus bagaże. - Zadzwonię do kogoś i zapytam się. Mężczyzna wziął telefon i rozmawiał dłuższą chwile z kimś po albańsku a potem trzymał telefon nie rozłączając się. - Natychmiast, to on może was zawieźć, ale za 5 tys. dolarów. - 5 tysięcy, dlaczego tak drogo? - Mówi, że jak ma być natychmiast to za 5 tysięcy, inaczej nie poleci. - Ile potrwa lot? - Niecałą godzinę, ale stamtąd gdzie wylądujecie będzie jeszcze 20 km do strefy. Wylądujecie na polu bo tam nie ma lotniska. On już tak robił. On w czasie lotu załatwi wam, że ktoś was stamtąd zawiezie do strefy. Mówi, że na pewno zdążycie na ósmą. - Zgoda, to kiedy odlatujemy? - On będzie tu za 15 minut i od razu polecicie. Mężczyzna potwierdził to przez telefon i się rozłączył. Odprawiono taksówkarza i rodzina czekała na samolot. Po 20 minutach przyjechał pilot w średnim wieku. Słabo mówił po angielsku. Po kolejnych kilku minutach pilot wraz z tym, który siedział przy komputerze, otworzyli wielkie wrota hangaru i spośród wielu samolotów i szybowców jakie tam stały, wytoczyli obaj chyba najmniejszy ze wszystkich. Okazało się, że samolot ma tylko cztery miejsca, dwa z przodu i dwa z tyłu. Następnie pilot podjechał do samolotu traktorem, do którego doczepiona była mała cysterna. Pilot podłączył wąż i zaczął ręczną pompką pompować paliwo do samolotu. Trwało to kilka minut. Widać było, że ta czynność wyraźnie go zdenerwowała. Następnie pilot odstawił cysternę i poszedł do biura w którym był ten, który przed chwilą mu pomagał. Ojciec Emily słyszał, że przez dłuższą chwilę kłócili się głośno po albańsku. Nic z tego nie zrozumiał. Następnie pilot przyszedł już spokojniejszy i kazał rodzinie wsiadać do samolotu. Ponieważ w samolocie nie było wystarczającej ilości miejsc, to ojciec usiadł z przodu a Emily z matką z tyłu. Lily siedziała u matki na kolanach. Za fotelami pilot upakował bagaże, było ich sporo. Samolot był mocno obciążony. Następnie usiadł na swoim miejscu za sterem. Ojciec zapytał: - Mamy spadochrony? Pilot zrozumiał. - Nie mamy, nie będą potrzebne. Dużo ważą. Pilot uruchomił silnik, po krótkim rozgrzaniu skierował się na trawiasty pas startowy a następnie, po bardzo długim rozbiegu, z ryczącym na maksymalnych obrotach silnikiem, z trudem uniósł się w powietrze. Rodzina odetchnęła z ulgą. Lot wydawał się bezpieczny i miał być bardzo krótki. Pilot, czym dłużej lecieli, wydawał się coraz bardziej zdenerwowany. Nie zgadzała mu się prognoza pogody. Owszem miał wiać przeciwny wiatr, ale około siedmiu węzłów a wiało ze trzydzieści a w porywach to i ze czterdzieści. Po pewnym czasie skupił już całą swoją uwagę na jednym przyrządzie. Pilot powtarzał w myślach słowa kłótni sprzed czterdziestu minut z operatorem lotniska: ”- Dlaczego w bańce nie ma paliwa? - Spadochroniarze wczoraj wylatali. Dużo ich było. Szykują się do zawodów. - To jak ku..a mam lecieć? Bez paliwa? - Jest zamówione. O dziewiątej będzie, tak jak zawsze. O tej porze lotnisko jeszcze jest nieczynne. Jak nie masz, to poczekaj aż przywiozą. - Wkurzasz mnie. Raz na rok trafi się dobry klient a w tym burdelu nie ma paliwa!” Pilot pomyślał potem, że za taką kasę to choćby na oparach. Nie ma opcji, żeby przepuścić taką okazję. Ojciec Emily zapytał pilota: - Jak długo jeszcze polecimy? - Dwie minuty, jeszcze kilka kilometrów, zaraz lądujemy. W tym momencie silnik się zakrztusił i z powrotem zaczął pracować. Pilot nerwowo pokręcił jakąś gałką. Silnik znowu zaczął się krztusić. Tym razem nie wrócił już do normalnych obrotów tylko zaczął przerywać i wracać na wolne obroty, następnie znowu przerywać i znowu wracać na obroty. Samolot leciał na wysokości 300 metrów i zaczął gwałtownie tracić wysokość. W końcu silnik zgasł. Pilot nerwowo próbował go uruchomić. Silnik na chwilę zaskoczył, ale znowu zgasł. Już więcej nie zapalił. Matka Emily zaczęła głośno krzyczeć. Szybko szybowali nad gęstym lasem i szybko tracili wysokość. Słychać było świst powietrza a w dole widać już było korony poszczególnych drzew, które bardzo szybko się przesuwały. W pewnej chwili z lasu wyłoniła się mała polana. Pilot krzyknął po albańsku: - Tam wylądujemy, trzymać się! Następnie gwałtownie zniżył lot powodując, że samolot jeszcze przyśpieszył. Emily wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni spodni i szybko coś pisała. Samolot przyziemnił na polanie, ale na zatrzymanie się nie było już miejsca. Z całym impetem uderzył w grube pnie drzew, gęstego lasu. ................................ Dotyk Amani, Tajemnica Pluszowego Misia, Spisek Duchów ......... www. Ebookowo.pl
    1 punkt
  16. Boga nie szukajmy ponoć jest wszędzie a czy to prawda tylko los wie Boga nie szukajmy to niewiadoma która błądzi tu i tam Boga nie szukajmy skoro nie wierzymy czy on to sens czy wyobraźnia Boga nie szukajmy niech nasz szuka przecież wie które to drzwi
    1 punkt
  17. Z okazji Dnia Mamy, podzielę się z wami wierszem, który już kiedyś zamieściłem tutaj. ******* mama nie zerwij nigdy tej nici moc miłości to cud przetrwa bez znaków taką jest
    1 punkt
  18. Taki sobie wiersz Bez względu na deszcz właśnie pada krople jak małe, niegroźne pociski balistyczne bombardują balustradę (niestety, syndrom wojny na Ukrainie) Bez względu na lekko uchylone drzwi do łazienki słychać, jak myjesz zęby płuczesz gardło gulgocząc (nie wiem dlaczego ale to słowo zawsze robiło na mnie wrażenie) Bez względu na krajobraz North York Moors rozległe wrzosowiska ładnie wpisują się w cierpliwość i pokorę (dwa jakże kluczowe rzeczowniki) Bez względu na cholernie niezobowiązujące i zarazem cholernie zobowiązujące wiersze które zdarza mi się pisać czasem także czytać u Świetlickiego i wielu innych (pamiętacie ten wiersz jak, Rozpierdoliłaś mi wakacje) Bez względu na pufy w kolorze musztardowym mają za chwilę dostarczyć przeznaczone do przedpokoju (żona z łazienki krzyczy - tylko uważaj na domofon!) Bez względu na jedzenie na wynos Bez względu na galopującą inflację Bez względu na śmierć i życie Bez względu na białe storczyki w szklanym wazonie Bez względu na pilota od telewizora Bez względu na piątek Bez względu na ciężarówkę, autostrady, drogi gruntowe Bez względu na te wszystkie łatwe i przyjemne i ładne kobiety Bez względu na dziwki i kurwy i cały ten syf który zdarzał się i zdarza się w życiu kierowcy ciężarówki Bez względu Kocham cię... Łódź. 27.5.2022.
    1 punkt
  19. Dla ciebie wierszyk otwórz okno a wierszyk ci poślę wleci do ciebie z wiatru powiewem wokół ciebie zawiruje może nawet w głowie ci zawróci będzie tylko dla ciebie miły milutki ciepły serdeczny napewno ci się spodoba zostaw więc okno uchylone i oczekuj na ten mój dar dla ciebie sercem pisany czegóż ja bym dla ciebie nie zrobił gwiazdkę dałbym ci z nieba mógłbym nawet pieszo do ciebie iść cóż to by były te kilometry wszystko dla ciebie gdybyś tylko chciała 4.2022 andrew
    1 punkt
  20. Szukaj Boga w sobie gdzie jest wasz Bóg nie raz słyszałem te słowa i nie raz nie widziałem co odpowiedzieć to było kiedyś dziś wiem że Bóg jest w każdym z nas jeśli idziemy drogą pokory miłości pełną szacunku dla bliźniego łatwo GO zauważyć w naszym postępowaniu zachowaniu nie szukajmy GO w niebie ale na ziemi wśród nas rozglądnijmy się dobrze a zobaczymy GO nawet w tych którzy odeszli od wiary Jezu ufam TOBIE 5.22 andrew
    1 punkt
  21. Czas mija Życie mija A przyjaźń zostaje Na zawsze Na wieki Choć czasami Horyzont wydaje się Taki daleki Przyjaźń cementuje Człowiek dzięki niej Lepszy się staje I nic nie jest tym Czym się wydaje Od przyjaźni jest krok Do miłości A gdy jej nie ma To brak w sercu radości Pragnę ją mieć Niech u mnie gości
    1 punkt
  22. za długo wisiałeś w przekrzywionej ramie nie mogłam Cię rozpoznać dopiero teraz gdy prostuję serce
    1 punkt
  23. W pewnych testach psychologicznych dotyczących dzieci (także młodszych) ocenia się, czy dziecko odróżnia dobro od zła. Zawsze mnie to śmieszyło. Owszem, może dziecko odróżnia (intuicyjnie) ale co z panią/panem psycholog? :) Mamy problem z odróżnianiem dobra i zła, my dorośli. Im młodsza nauka (np.psychologia) tym większy dylemat. Masz rację pisząc o starych generacjach.
    1 punkt
  24. @iwonaroma Zgoda ;) Chciąłbym tylko dodać żebyśmy robiąc czy nie robiąc pomyśleli o pytaniach jaki i jak.
    1 punkt
  25. Występuje społeczna presja robienia :) A kto będzie uczył świętego spokoju?...? Wobec ciąglecośrobiących rzeczywiście warto zachować milczenie :)
    1 punkt
  26. TO PANIKA, TRUDNA RADA; DA RAN DUR TAKI NA POT. TO JOKO? - O, Z WAT - RITA, W ZOO KOJOT.
    1 punkt
  27. LA'PAZ, A RAZ CIN. ZNICZ, ARA, ZAPAL. MAM OLIMP? MIL OMAM. ABDO GÓRY W RÓG ODA..
    1 punkt
  28. Nad przepaścią często przechodzimy po rozpiętej linii losu.
    1 punkt
  29. kiedyś się odpowiadało, robię zajoba.
    1 punkt
  30. @Radosław Dzięki, Radku. Dla mnie ten wiersz przede wszystkim miał być znakiem zapytania postawionym przy kwestii, czy już zbyt daleko czasem idziemy w różniste interpretacje rzeczy czasem tak prostych. Nie ma dziś dobra i zła w niektórych ujęciach, jest tylko człowiek chory i zdrowy, człowiek z jasną przeszłością i doświadczony. To wszystko prawda, to wszystko się zgadza. Ja mimo wszystko się zastanawiam, czy tymi okolicznościami możemy usprawiedliwiać wszelkie złe postępki (a przynajmniej usprawiedliwiać na amen) - dla mnie to droga do ogólnego chaosu i zatracenia wszelkich granic. A te granice - nam, istotom społecznym, mimo wszystko są potrzebne i to bardzo. Temat złożony, ale wg mnie pewne opamiętanie i wymaganie od siebie „mimo wszystko” powinno nam towarzyszyć. @violetta Mnie to się trudno zmusić do ćwiczeń jakichkolwiek :). Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam.
    1 punkt
  31. a jeszcze sobie jogę poćwiczyć wśród zieleni:)
    1 punkt
  32. @Anna_Sendor Pełna zgoda co do ogólnej myśli, która jest podanna w lekki, zwiewny sposób , a przebija przez nią zaproszenie do głębszej refleksji, nie tylko na tematy około kozetkowe, ale również szerzej - na współczesny świat tłumaczony przez naukę. No bo powiedzmy: czy dobro i zło to kategorie naukowe ;) Dobry, dobry tekst.
    1 punkt
  33. Witam -podoba mi się te twoje dzisiejsze pisanie - Pozdr.
    1 punkt
  34. układam historię z rozsypanych zdjęć po raz wtóry jeszcze nie kolejny odkrywam szczątki zdarzeń niesymetrycznie na nowo zapisane karty to już tylko skrawki kruszynki chleba powszedniego nakarmię nimi gołębie w parku wróble i siebie
    1 punkt
  35. Witam - podoba sie - Pozdr.
    1 punkt
  36. Dobra postawa, zwłaszcza jeśłi się nikomu krzywdy nie wyrządza. Pozdrawiam
    1 punkt
  37. @Anna_Sendor Dziękuję za opinię i wskazanie błędu. Pozdrawiam
    1 punkt
  38. @WarszawiAnkadziekuję za ciepłe słowa i uwagi cenne, pozdrawiam i miłej nocy życzę @Radosław masz rację na pewno ci do rozkładu słów,pisze ci czuję ale powinienem jeszcze popracować nad warsztatem Dziękuję ,to miłe że ktoś pomaga dostrzec popełniane błędy
    1 punkt
  39. OT, IRMA, SAMIEC INWIGILUJE! JEJU, LIGI W NICEI MA SAM, RITO.
    1 punkt
  40. @Franek K Podnieśli rwetes kmiecie z Olkusza, dosyć już mieli w karczmie cienkusza. Wżdy przecie wiedzą, chochliki siedzą w lichym napitku co nie wart kontusza. Pozdrawiam
    1 punkt
  41. duma i radość ból i strapienie od wieków się nie zmienia kiedy łączymy się z wszechświatem w cudowne dzieło stworzenia
    1 punkt
  42. Niepewnym krokiem Słówek potokiem
    1 punkt
  43. ... utwór do odsłuchania, nawet fajny, ciutkę ciężkawy... i... podobno z wiekiem wyrasta się z wielu rzeczy... ;) ... następny cover... to akurat mi leży.
    1 punkt
  44. Takich pieśni aż miło posłuchać, to z.. techno.. nie dla mnie. To polecam.. clip i wykoanie fantasyczne.! ... i pomyśleć, że cover bardziej mi, jak oryginał.
    1 punkt
  45. @Krzysztof2022 Coś prawdziwego tu znalazłam, formy nie będę się czepiać.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...