🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.01.2022 w Odpowiedzi
-
Sylwester 2022 Przywitałem nowy rok nienadzwyczajnie, jak częściowo beznadziejny, częściowo stary, częściowo młody człowiek, poeta, kierowca ciężarówki, co wreszcie może nacieszyć się domem; z cierpliwością atlety, po raz pięćdziesiąty tej nocy, pchając stalową kulę sporo powyżej własnego rekordu nostalgii. Charakterystyka wygnanego o północy z łóżka, tak naprawdę z ciekawości, bo ona jest i będzie niezależnie od pory dnia, roku, wieku, okoliczności i miłości. Wychyliłem głowę na zewnątrz. Całe niebo wypełnione fajerwerkami. Czerwone, fioletowe, niebieskie. Przeszywające. Nie wiadomo, które głośniejsze, jaskrawsze, efektowniejsze, lepsze, gorsze, nijakie. Spojrzałem na elektroniczną, podświetlaną tarczę zegara: 00:09. 01. 01. 2022. Zamknąłem okno, położyłem dłoń na ramieniu żony, mówię - - chodź, napijemy się ekstra zielonej herbaty. Łódź, 01. 01. 2022.7 punktów
-
Fenomen Frankena „Nic się nie kończy, nic się nie zaczyna. Żadnych podsumowań, żadnych postanowień“. M. Świetlicki Ci co się modlili pomodlą się może trochę żarliwiej chyba że Jehowi im prawie nic nie wolno Jakiś dupek którego zaczęły męczyć krzywe spojrzenia szepty za plecami i dyskretne wycofywanie się osób kiedy tylko znajdzie się w pobliżu obieca sobie częściej się uśmiechać Trzydziestoletnia zaniedbana przez siebie i męża matka dwojga dzieci które w pakiecie sprezentowały jej nadprogramowe kilogramy i rozstępy kupi miesięczny karnet klubu fitness Polityk o poświętnie rozbudzonym sumieniu zdecyduje że teraz w imię z dawna ostygłych ideałów dla odmiany zrobi coś dla innych kraść i kręcić mniej będzie Pijak alkoholik że ileby nie wlał w siebie to żonie więcej już nie podmaluje pięścią nie ukocha Odgaszając papierosa w zjeżonej popielniczce z głową w dym wtuloną gęsty tak że łyka go jak bańkę mleka w stanie nieważkości powie — żegnaj wierny druchu I w ekrany patrzeć mniej będą asertywni będą czytać więcej kłamać rzadziej a szczerze mówić co myślą choćby miało kosztować mięso ograniczą i konsumpcję razem ze zużyciem co ważne w dwójnasób bo ten świat ginie panie no i ceny takie Jedynie ci którym zmiana cyfry wydaje się głupim i banalnym pretekstem do celebracji wzruszą ramionami sięgając po piwo Sprężyna entuzjazmu skręcająca się z każdym kolejnym toastem wytrzyma jeszcze kilka minut po północy do świtu do popołudnia kolejnego dnia kolejnego tygodnia aż z cichym westchnieniem pęknie i jak było tak jest i jak było tak będzie za rok znów sylwester.6 punktów
-
nie rozpamiętuję przeszłości ani nie snuję wizji chwila jest mocna potrafi unieść głaz życia uwolnić5 punktów
-
Spójrz oto wehikuł czasu możliwości mnóstwo zawiera można cofnąć cię o stulecia aby w genach innym namieszać albo w przyszłość się wybrać zobaczyć co naprawdę nas tam gdzieś czeka może przeznaczenie świetliste i błogie może nie ma tam już człowieka będziesz wtedy prawie jak bóg teraźniejszość to tylko okowy wszystko leży u twoich stóp po Sylwestrze alkoholowym więc zdecyduj się-byle czym prędzej nie masz czasu na wybrzydzanie wóz czy przewóz? nadchodzi świt zaraz ze snu obudzisz się-wstaniesz5 punktów
-
Umrę bez miłości. Ona - wynajmuje tanie hotele na doby, nie zostając w nich nawet przez kwadrans ... Po co to marnotrawstwo? Dom to miejsce bez ścian. Dom to miejsce, w którym myśli się oknem. Jakie dzisiaj widzisz pejzaże? Jaką przystań - na szarym końcu nieba? Mnie?! Zapomnij! Nie pukaj, ostrożnie! Mizerna futryna bez progu i drzwi ... Dziękujesz?! Ach, za to, że - "nie trzeba" ...4 punkty
-
Frankowi za pomysł i inspirację wierszem To cii...hałas. Dzięki. Benedykt Hałas z miasta Łodzi Małgosię Ciszę wciąż nachodził. Chciał ją zbajerować i pohałasować. Po cichu wierzył, że się zgodzi.3 punkty
-
Piję żeby nie wyjść z wprawy jednak zawsze z przestankami wciąż legalnie i cyklicznie posługując się "małpkami" Tak o sobie zwykle mawiał kto, wiadomo alkoholik który to w podrzędnym barze podnajmował w rogu stolik. Po trzeźwemu to niemowa a na rauszu jak przekupka chwali swoje osiągnięcia choć wychodzi w nich na głupka. Nim alkohol wyparuje i gdy w dobrym jest humorze przez nikogo niepytany opowiada, co on może. Jedną pijam do poduszki w nocy drugą w toalecie świtem trzecią przed stosunkiem jakim, wszyscy dobrze wiecie. Po śniadaniu, przed obiadem to jest czwarta oraz piąta i na deser coś się znajdzie gdy wyciągnę szóstą z kąta. Przed kolacją niekoniecznie jednak po niej wyposzczony znowu piję do poduszki zanim legnę obok żony.3 punkty
-
Wszystko, co robię, dopisuję sobie do rachunku. Lubię zmieniać nieba i sny. Nie lubię, gdy ludzie zasłaniają mi horyzont. Jesteś "lepszy"? Musisz być kimś. Chcesz mnie postraszyć? Musisz być kimś. Chcesz zrobić mnie na kompleks? Musisz być kimś. Chcesz pokazać, że tu jesteś? Musisz być kimś. Chcesz być? MUSISZ być KIMŚ. To dlatego tak mało ludzi wnosi cokolwiek do świata. Część pomaga bezpańskim zwierzętom i dzieciom w Afryce, a całość - żyje sfrustrowana, bo tylko są. Ale nie kimś. Nadprodukcja nijakości. Trzeba zmieniać nieba i dachy, gdy się widzi, że fundament aktualnej tymczasowości tworzą zajmowacze metrów kwadratowych - wyraziście-nijacy, nie-życzliwi i słodko-zgorzkniali. "Podam ci łyżkę wody" - mówią. "Postaraj utopić się sam." Trzeba dążyć do zmiany, która da radość - w końcu, wreszcie - wyraziście obrysuje kontur sylwetki i powie: "a teraz możesz swobodnie być i się cieszyć" MOŻESZ być kimś. Tamten świat wynajmie kto inny. Uciekaj, póki czas - goni, ale jeszcze nie dogania. Stwórz sobie własny wszechświat z niebem - pod każdą klepką ... I myśl! ... o tym, jak miło skrzypi podłoga.3 punkty
-
3 punkty
-
kto zamilkł lub odszedł z portalu, kogo wiersze były dla Was ważne. U mnie są to: Justyna Adamczewska Duszka Radosław Ślę im dobre promyczki, gdziekolwiek są, cokolwiek robią :) ??2 punkty
-
2 punkty
-
przeszłość odeszła wciąż teraźniejszość jutra nie będzie cyfrowa przyszłość dom czy wygnanie nie ma znaczenia są aplikacje zamiast marzenia a moje plany chyba nic z tego dziś nie mam prawa zostać autorem czasu przyszłego2 punkty
-
Ledwie się skończył stary rok a już podryguje koziołek czasu Już biegnie do góry Usypuje się spod kopytek piasek Spadają kamyczki I siup Godzina za godziną umyka Spod nóżek koziołka I siup Przeskoczył koziołek całą pełną dobę Jak strumyczek wąską I już stukają kopyta o kolejną przeszkodę Stuk puk Stuk puk Stuk puk Podsłuchał zegarmistrz koziołka I nauczył zegar naśladować Uciekający spod kopytek czas Tik tak Tik tak Tik tak Przesypuje się piasek sekund Spadają kamyczki drobnych minut Tik tak2 punkty
-
Ty jesteś dla mnie Utkana ze snu A smak twoich ust Jest podobny do bzu Jak dzień i noc Prowadzi mnie Twoja siła, twoja moc2 punkty
-
Substancje iście żrące wwiercają się w żołądek robią faktyczny raban w czeluści wnętrzności I pisać byłoby nie warto gdyby nie okoliczność że dalece smakują rozkoszują zgoła najbardziej Przepełny trującego dobrego smaku dzisiaj nie zamierzam martwić się o jutro Pojutrze? W planach napisane zostanie Danielem Forsitem. Inspiracja: "Francuski Kurier" Wesa Andersona.2 punkty
-
2 punkty
-
Benedykt Bem na Bemowie ośmielił się, był po słowie. Wybranka nie skrywała atutów swego ciała. Bembenek skąd? Szwagier to wie. PS Wiem, że akcent w piątym wersie przestrzelony, więc od razu wariant alternatywny. Bembenek skąd? Nikt nie powie. Inne propozycje mile widziane, byle by liczba sylab się zgadzała i był bembenek:) Pozdrawiam.2 punkty
-
Wsłuchuję się w ciche oddechy ścian, w odgłosy przeszłych epok… Przywieram rozwartymi dłońmi do chłodnego tynku, całując drobne pęknięcia, grudki cementu… … sponiewiera mnie swoim milczeniem noc… ― melancholia opuszczonego miejsca… Oplatają mnie senne krajobrazy, widziadła o nieustalonych rysach twarzy… Wdycham zapach palących się świec, których blask unicestwiają mżące piksele samotności… Gdzieś tu i tam pozostał nikły ślad, jakaś niestarta plama... … rysa, odpryśnięty lakier, wkłuwająca się boleśnie pod paznokieć wystająca zadra, … Czasem trzask rozsychającego się drewna ― oznajmia, jakby czyjąś obecność… Czyją? Śledzę snujący się cień wśród rzędu zakurzonych książek, starych czasopism, gazet… … ktoś najwyraźniej czegoś szuka, a co zapomniał za życia… Zwiedzam bezkres milczenia z kapiącymi na moje palce kroplami rozgrzanej stearyny… Pod sufitem, w kącie ― plątanina rur… … umywalka z rdzawym nalotem, ciężka żeliwna wanna na krzywych, krótkich nogach… Kołyszące się wizje w blasku dopalającej się świecy, migotliwe omamy… Stąpam po zimnej terakocie, niby po ciele mojej umarłej matki… … gdzieś w oddali ― roznosi się chrzęst mechanizmu… … zaraz potem ― gong stojącego zegara… GONG… ― i znowu ― GONG… … po chwili ― dopada mnie rozsadzająca półmrok ― szumiąca w uszach piskliwa cisza… … za kolebiącym się o futryny otwartym oknem ― jedynie wiatr, bezbrzeżna noc… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-02)2 punkty
-
Róża trzymana w dłoniach Wbija swoją delikatność W opuszki palców Onieśmielenie miesza się Z czerwienią Kolce przecinają Subtelne oczekiwanie Na wskroś. Zostać Na jeden łyk ciepłej Jeszcze kawy Najlepiej w filiżance Smakują ziarenka goryczy Odejść. Po gładko Wydeptanych kamieniach wyznaczyć drogę. Nie wiem Mam jeszcze te róże I myśli niesplecione Poproszę o kawę. Najlepiej W filiżance smakuje Nadzieja. Nawet gorzka2 punkty
-
2 punkty
-
- Hej, wy tam! - niespodziewanie rozległ się głos. Żołnierze początkowo nie zareagowali. Wszystkim im razem i każdemu z osobna zdało się, że to iluzja. No bo któż mógłby do nich wołać na tym przeklętym przez bogów pustkowiu. Nawet nie spojrzeli jeden na drugiego. - Heej, wy!! - głos rozległ się ponownie po jakichś dziesięciu minutach. Nie tylko bardziej doniosły, ale jakby inny. Zniecierpliwiony, a może podszyty odmienną niż poprzednio nutą. Nutą, którą nie tylko usłyszeli, ale i poczuli. No wiecie, przyslowiowa gęsia skóra. Drgnęli i tym razem spojrzeli po sobie. - Na Marsa! - rzucił jeden, najbardziej emocjonalny i zarazem najwyższy stopniem. - A cóż to znowu, na jego łajdaczącą się siostrę i kochankę Wenus! - pofolgował sobie, dając upust eroreligijnej żądzy. - Kto śmiał??! Na odpowiedź nie musieli długo czekać. Głos, który rozlegl się po raz trzeci, raczej poczuli niż uslyszeli. I to obutymi w calligae stopami. - Na boską Meretrix! - rzucił drugi, młodszy brat pierwszego. Dodajmy wprost: odmiennie inteligentny. - Co to się dzieje z tą terra! Przeklęta prowincja i przeklęci wszawi jej synowie! - uzewnętrznił lęk złorzecząc, tupiąc i dźgając kilkakrotnie ziemię włócznią. - Właśnie! A cóż to tu się wyprawia?! - ponownie dał się im usłyszeć ten sam głos. Tym razem odnieśli wrażenie, że wręcz kpiący. Znów spojrzeli po sobie. - Czy mi się wydało, czy ktoś ma czelność z nas drwić? - wysączył z siebie słowa trzeci. Do tej pory milczący przyboczny dowódcy. Ten był inteligentny wprost - tak, jak należało. - I chyba już wiem, czyja to sprawka! - obrócił się w stronę, z której dobiegał głos. - Hej, niewolniku! Nie czekając na odpowiedź, ruszył gniewnym krokiem. - Cokolwiek się wyprawia, powinieneś milczeć! Mało tego: powinieneś nie żyć! - podniósł głos do krzyku. - A tak, powinienem. Jedno i drugie! - głos mówiącego brzmiał coraz bardziej drwiąco. - Ale żyję! - w tym momencie słowa przeszły w śmiech. Głęboki, doniosły i jak zdało się legionistom, radosny. - Ne, tego już za wiele! - wyrzekł wściekle dziesiętnik, ruszając za podwładnym w kierunku wzgórza. W ślad za nim chwiejnie ruszył trzeci, najbardziej oszołomiony głosem i całą sytuacją. - Zaraz cię ukarzemy za kpiny! - dorzucił, nie zwalniając kroku. - A kara może być tylko jedna: mors! Wymierzona z całą surowością za obrazę majestatu Imperium! - kontynuował, zbliżając się do miejsca, w którym znajdował się Kpiący. W odpowiedzi znów rozległ się śmiech. Jeszcze bardziej radosny, tak jakby człowiek tam będący usłyszał znakomity żart. - Ergo: chodź tu, żołnierzu. I spróbuj. Cdn. Voorhout, 31 października 20211 punkt
-
To jest ten obraz. Czuję smak słonego morza. Pędzel sunął, drapieżnie po płótnie. Ręką zadrżała. Wydobyła ciemne zakamarki martwej wody. Zwatpiłam, przez co włosie niepewnie kreśliło znaki na niebie. Niebiosa bezkarnie, światłem oślepiły moje roztargnienie. Chwiejnym ruchem weszlam w wirujący taniec. Zmysły zostały wyostrzone. Przestałam patrzeć, W końcu widzę. Czuję cytrynowe odbicie gwiazd na mętnej fali. To nasze wspólne dzieło. Ja je tworzyłam, Ty natchnąłeś. Pokazałeś kolor nieba. Ja go dotknęłam. Pod szalejącym sklepieniem. Ogień trawił, dusze niepokorne. Zaplątani Nie mieliśmy hamulca. Objęci obłędem Vincenta Wędrowaliśmy po jego zakamarkach. Zatraceni sobą. Nienasyceni. W pełni skazani na wieczne potępienie. Nie mieliśmy oporów, aby bezszelestnie odkrywać swoje pragnienia. Ty szkicowałeś słowami. Ja stworzyłam poemat na szorstkim płótnie. Byłeś poetą. Bawiłeś się słowami. Ja nie mogłam się nimi nasycić. Każdego dnia było mi mało. Gdy otwierałeś usta, moje palce się rozluźniały. Więc gdzie jesteś? Spiepszyłeś to. Czy to lęk? Wiem,ta wędrówka, była niebezpieczna. Dlatego tęsknota za nią stała się nieznośna. Boli mnie ciało. W duszy brak istoty. Chcę, znów widzieć ten blask. Usłyszeć słowa niewypowiedziane. Dotknąć naszego bezkarnie cytrynowego nieba. Pieprzę to. Nie, już nie chcę. Pragnę.1 punkt
-
1 punkt
-
Czarna zjawa Nie ma miejsce dla Twoich dłoni, Jesteś obok, Twój wzrok pada na mnie znowu Chociaż prozę każdej nocy żebyś odszedł Ale ty przychodzisz Powiedz, czemu? Jesteś chociaż cię nie chce Odpycham cię Wzrok odwracam od ciebie Chociaż dalej jesteś Kładziesz się obok jakby nic się nie stało Szeptasz mi do ucha chociaż nie powinieneś Co na to wszystko inni? Kiedy się dowiedzą? Nieraz się Ciebie pytałam, Nie odpowiedziałeś Słyszałam tylko Twój szept, Żeby być cicho a nikt się nie dowie Racja, nikt się nie dowie Id tylu lat życia w niewiedzy nic nikomu to nie zmieni gdy się dowie Troszeczkę to boli, Ale już wiem Że nic się nie zmieni1 punkt
-
"zakręcony" - rozumiem tak: 1) zamknięty (o przedmiocie): może być dobrze, albo źle zakręcony - wówczas jego zawartość wydostaje się na zewnątrz w najmniej odpowiednim momencie 2) zwinięty (np. ogon świni) 2) zwariowany/walnięty (o człowieku) "bańka"1 punkt
-
1 punkt
-
Teraz już słyszałem. Ale wiem od Kazimierza Górskiego, że "Piłka jest okrągła, a bramki są dwie". Czy to zwiększa moje szanse?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dziecięca rymowanka Noworoczna. z pewnym przesłaniem... ********************** nowy rok zawitał dzisiaj zatem zjedzmy sobie ptysia ptyś jest dobry na jelita gdyby nagle ktoś zapytał * na jelita dobre ptysie? to żenada pierwsze słyszę nie marudzić słuchać grzecznie ku przestrodze rzeknę wierszem tylko zważać aby całość żeby nic nie pozostało nawet mała okruszynka bo się zmieni choć niewinna w mroczne ludy nie za tłuste co drapieżnym lichym biustem wygłodniałym wiercić będą przytupując sobie piętą w tyłek włożą sru sztachetę razem z nami się upiecze ale wprzódy nas przebije by szaszłykiem być za chwilę rzepakowym zleją więcej byśmy mogli żwawo skwierczeć lecz nie będą ciał patroszyć bo by mogło nie być dosyć wtedy kręcąc się na rożnie usłyszymy piosnkę trwożnie nowy rok nas znowu czeka skonsumujmy więc człowieka * nowy rok zawitał dzisiaj zatem zjedzmy sobie ptysia ptyś jest dobry na jelita gdyby nagle ktoś zapytał...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
ze wspomnień o tobie przywołam najbliższe co chlebem się staną i wodą niechaj mnie teraz powiodą zimnieje przy moim grobie i kroki twe coraz cichsze1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Z RAD - NELA; KAFLE WYMALUJE JULA. MY W ELFA KALENDARZ. ELF, A KAFLE; OWOC ROZWALA WZORCOWO ELFA KAFLE.1 punkt
-
1 punkt
-
Bardzo mi się podoba -znakomita poezja, lekka forma, poważna treść i jakże na czasie. Ja z tematem się zmierzyłem też, z tym, że różne alkohole i ich prozdrowotne właściwości są omówione. Już od niemal 3 lat jestem abstynentem i obawiam się najgorszego. Najlepszego w NR. M1 punkt
-
Marzyłem o świecie, gdzie walutą są kapsle. W którym przygoda zdecyduje o tym, czy będę miał co jeść. Marzyłem o świecie, w którym dostanę swą szansę. Głupotę ludzkości wspomni jedynie niezrozumiała treść. Marzę wciąż o świecie, gdzie ktoś wywrócił planszę, a prawo dyktowane jest przez silniejszego pięść.1 punkt
-
Terapia bezzajęciowa Kulturystyka umysłu ... Nie słyszałam ... Pamiętaj, rób coś, w czym ci będzie do twarzy. Czas? Owszem, jest najlepszym lekarzem, tylko to jest bardzo droga klinika. Opuszczamy ją postarzeni o co najmniej dwadzieścia lat, kiedy już jest ''za późno na cokolwiek'' Na wszystko. Szukamy zatem remediów na zbyt późne wyleczenie. Możesz być kasjerką w sklepie ze zdrową żywnością, a wieczorami zaczytywać się w późnym średniowieczu Stereotypy - o tych trzeba czytać w tonacji mono Dziś nic nie wynaleziono. Żadnej melodii. Żadnej muzyki. Chcę do kogoś zadzwonić, opowiedzieć o tym, że upiłam się gorącą czekoladą - jak bela, pod stropem góralskiego domku: oddalam się od wszystkich Mahometów Fanatycznie wierzę we wszelkie ucieczki - od góry. Nie schodzę się w żadnym punkcie. Rondem - objeżdżam skrzyżowania. ... Krzywych spojrzeń. Nie znoszę tego kapelusza. Nie rozróżniam pór roku, nie oddycham tlenem tylko własnym cuchnącymi wyziewami - sentymemtów. Ludzie nie lubią skomplikowania, lubią 'jedyne właściwe rozwiązania' - to poczucie bezpieczeństwa, które daje społeczny odlew: może to być rzeźba pewnych przyjętych wzorców, albo mocny cios wymierzany, także 'społecznie,' gdy się ich nie przestrzega Uwielbiam siedzieć przy rogu stołu i dorodne czerwone mięso - to komfortowe warunki do tego, by obserwować spuszczoną z łańcucha duszę Odbija mi się strusimi piórami ... A głowa gdzie? Zwiedza zamek. Z piasku.1 punkt
-
~~dorodne drzewkopozbawione żywotaku chwale mitusetki milionów zdarzeńw corocznej ceremonii~~ W samej tylko Polsce wycinane jest corocznie około 6 mln drzewek na świąteczne choinki. ~~1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne