Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.12.2021 w Odpowiedzi

  1. byliśmy tu gdy nas jeszcze nie było w śnie pomalowanym gwiazdami spotkała się para tak podobna do nas kilka lat temu gdy wahadło wypadło z zegara czas było poruszyć leniwe niebo i ospałą ziemię ścigani listem gończym wydanym przez przypadek; trafem nie poszliśmy dalej nieporuszeni w stronę dworca każdy na swój peron dwaj zbiegowie zatrzymani przez chwilę uniknęli spojrzeń każdy w innym kierunku pojmani przez cud wyłgali się od obojętnych grymasów aresztowani przez fuks gdy z talii kart wypadły dwa kiery psim swędem ocalali z powodzi sekund tykania zegarów i promieni słońca palących mosty za zbiegami
    3 punkty
  2. Wiążę się z tymi, którzy odchodzą (ach, żeby taki chciał zostać przy mnie!). A Ci co chcą mnie - mnie nie obchodzą. Wolę oglądać te sceny w filmie. (chórek) Ach, żeby tylko oglądać w filmie! Wiążę się z tymi którzy zajęci (pracą czy wódką, najświeższą żoną) a Ci dostępni, nudni są tacy. Na tacy serce fochy roztrwonią. (chórek) Największą miłość fochy roztrwonią! I jak rozwiązać krzywe równanie, (krzyżyk położyć na związki wszelkie)? Przestać przeżywać, wzdychać po kątach i w taki spokój zmienić udrękę? (chórek) Ale czy starczy oglądać w filmie?
    3 punkty
  3. znów włamałeś się do mojego snu odziany w przytulną rozpacz przyozdobiony smutnym spojrzeniem którego nie ukoi najjaśniejsza w tym sezonie noc klęcząca pod ścianą przeszłość nie pasuje do almanachu naszych nietkniętych oddechów do myśli nie można ich wymówić zwykłymi ustami za dzisiejszym porankiem rozpościera się krzywo przyszyty cień otulam się wiarą że wystarczy drobna pokuta zmrok walczy z przedawnionym świtem z ciepłem jesiennego poranka o którym trudno marzyć o jakim można bez ciszy rozmawiać
    3 punkty
  4. Tylko nie przychodź do mnie Tej nocy Zaskoczenie Oto jedyne Co Mogłabym ci dać W chwili Kiedy się o mnie upomnisz Jedyny Którego znam Z wróżby zawsze na tak Zielonego światła Gdy się spieszę gdzieś przed siebie Romansu Który nigdy nie skończył się w łóżku Odpieram te falę pożądania Bo może to tylko powietrze Jak pieprzyk na szyi I oczy w kolorze blue
    3 punkty
  5. budzę się rano bardzo zmęczony może to przez to że nie mam żony kocica Luna mnie nie rozpieszcza drapie po nogach drapie po rękach spać mi nie daje całą noc pewnie dlatego że ja nie kot Lunę dostałem od bratanicy bo narzekałem-w piwnicy myszy imię jej ładne wybrał mój syn a ona czarna jak łotr jak zbir kwiaty w pokoju poprzestawiała firany w strzępy na złość porwała pewnie ma jakieś adhd może jej przejdzie a może nie myszy już w kuchni się zagnieździły i chwalą kota-że bardzo miły
    3 punkty
  6. pozamykam okna drzwi zamknę horyzont zawrócę rzekę trudnych chwil bo nie chcę widzieć jak człowiek człowiekowi pluję w twarz śmiejąc się pozamykam okna drzwi przytulę smutek i łzy wędrujące po suficie będę szukał prawd prawd które oddaliły się tylko dlatego że ktoś bał się ich nie widział sensu w nich
    2 punkty
  7. -Mistrzu, jak sprawić, żeby mnie zawsze kochała? -Bądź partnerem jej duszy i kochankiem ciała.
    2 punkty
  8. Czas lub okoliczności zdarzeń Bardzo upodabniają nasze twarze
    2 punkty
  9. Mój tramwaj - torby pogniecionych twarzy autobusy cukierkowych blondyn maźniętych na czarno Ciasno tu od pustki, kubki ze Starbucksa Ciągle wożą się tylko miejscowi (ja czasem też) Ale wiem dobrze gdzie mój przystanek Pozerzy, lalusie, żule Wciskam przycisk „akceptuj” jak w biletomacie Nie lubię, ale jechać chciałem Obcy dla obcych, choć mówią, że stąd I tak oddycham, a serce stuka swoje Tupię z lekka uśmiechem, segreguję U siebie w bramie, u siebie wśród kelnerów Układam to miasto jak chcę +++ Weź coś zjedz, nie połykaj kija Lubisz sadzone? Rozbij to jajko Przetnij na pół i zacznij swą ucztę Od środka smakuje najlepiej trochę pieprzu, trochę soli A teraz rozpłyń się jak żółtko
    2 punkty
  10. tłum ludzi wysypał się z pociągu jak dojrzałe jabłka z koszyka rumiane twarze przesyłają uśmiechy na powitanie ty znów nie przyjechałeś nie lubię jabłek
    2 punkty
  11. Pomiędzy słowami a brzegiem pucharuJest jeszcze dość miejsca dla strzałyBiegnącej chyżo ku twojej szyiPrzeto miarkuj słowaBądź oszczędny w gestachI bacz, co czynisz.Chyba, że pragniesz paśćOfiarą zemsty bogówZadanej przez Odysa.Warszawa, 15 grudnia 2021 (insp. Homer, Odyseja)
    2 punkty
  12. flora, fauna, mikrospory - wszystko było, człowiek chory uszły życiodajne gazy - taki finał był zarazy
    2 punkty
  13. Drogi ekstrawertyku Nie umiem być cudownym naszych czasów ptakiem, By fruwać między ludźmi z równą tobie klasą, Choć kiedyś o tym śniłem, cząstkę siebie tracąc I marząc jak prawdziwy tłumów już przyjaciel. Przewodzisz od niedawna jakże dziwnym światem, Co zamiast równo zwalniać znów przyspieszać zaczął, Nie widząc jak pokorni w jego szponach płaczą By nawet, w swej niemocy, nazwać cię łajdakiem. Odprowadź mnie do miejsca gdzie melodia ciszy Na harfie gra eolskiej milion zwiewnych tonów, I pozwól razem z wiatrem na tej harfie ćwiczyć, By dźwięki polnych kwiatów tulić po kryjomu. Lecz jeśli wciąż, na przekór, prośby mej nie słyszysz To krzyków twego świata chociaż trochę poucz. ---
    1 punkt
  14. Iskra nadziei Do nocnej tęsknię łuny co nad traw polaną Rozplata swoje dłonie, tuląc cud stworzenia, I śniącym łąk obrusom szepcze swe marzenia, By w końcu opleść Ziemię lśniącą gwiazd firaną. Gdy patrzeć mam okazję w świateł nić splątaną To czuję jak odchodzą duszy mej cierpienia, I wzbudza się iskierka, płomyk, żar natchnienia, Co może w wiersz przekuje chwilę tak złapaną. Zapewne nie odnajdę rymów jak z kryształu By przelać światło gwiazdy na bezduszne karty, Lecz gdy ostatnia strona zamknie się rozdziału Pokażę słońc aniołom notes mój podarty I prosić zacznę mową rymów mych banału By został dla wędrowca gwiezdny port otwarty. ---
    1 punkt
  15. zakazany owoc zawładnął moją duszą czuły wąż i w jego kłamstwach midasowych zasiał pleśń a w moich myślach zgniły mój los znalazł mnie myśląc robi dobrze rozprzestrzenił chlew cichy jak myszka spod miotły wziął mnie pod włos zapomnianymi językami umiejętnie na krwi wypisał pieśń z intencją by zabrać głos odciął złota mega kłos daj wejść na olimp krzyczę bo nie chcę więcej tych udręczeń atlantydy, brak im sensu, zabrano stały ląd nie uratuje już nikt, barkami obarczona mych pokoleń i stracone me błagania, ostateczny mnie dopada sąd bo wiedzy dziecku się zachciało i cięższych doświadczeń na próżno leciał nad gniazdem by lepszy znaleźć schron mój anioł wewnętrzy szukać nie straconych wyzwoleń bo przykuł uwagę jego zawładnął duszą jego wąż i w jego serduszku midasowym czule zasiał pleśń
    1 punkt
  16. krzykiem wzmocnił ciszę krzyk złagodził ciszą na obraz sens nakładał czy tak maluje nadal nie odpowiada
    1 punkt
  17. byle prześlizgnąć się przez dzień który zwykle z biczem nie odchodzi się ostrożnie lub podchodzi blisko ostrzem w przód to lodowe morze między naszymi ciałami spiętrzyło kry nie podnosi już fal ciężka woda bardziej zielona i słona niż zwykle parzy mrozem lód najeżony grudą w łańcuchu białych win wódek skuwających moje ciało ból tylko ból do bólu ból ta miłość nie powinna zostanę po niej na zawsze nieparzysta spojrzeniem otwierałeś najdrobniejszą z arterii wniknięci w siebie po feromonowe głody rozedrgałeś mnie ciepły lekko pochylony bez opamiętania
    1 punkt
  18. powierzchownie w sposób oślizgły czy muskając? w samo sedno promykiem słońca czy igłą?
    1 punkt
  19. Sonet o byciu kimś Widziałem jak przyjaciel marzył o występach, Jak widzów chciał czarować sławą i splendorem. Zamykał mocno oczy już po pierwszych dźwiękach I niechaj wyobraźnia przejmie znów kontrolę! Przychodził by oglądać w kółko ten sam spektakl, Bo twierdził, że przez niego zostać chciał aktorem I nawet tuż przed śmiercią marzyć nie zaprzestał, Nieświadom, że od dziecka grał w nim główną rolę. Znów trema, znów ta trema! Mam już tak od zawsze! Przedziwne gdy za sobą masz tak wiele ćwiczeń, Lecz wy kochani moi, wy się dobrze bawcie, Bo zagram dziś na scenie sztukę zwaną życiem. Przysłali mi scenariusz. Muszę dobrze wypaść, Choć nie wiem czy w całości zdążę go przeczytać. ---
    1 punkt
  20. Znałem ja jednego tura spośród innych był wyjątkiem po raz pierwszy go spotkałem późnym czwartkiem tuż przed piątkiem. Był to okres grzybobrania a tradycja nakazuje, że prawdziwy grzybiarz w lesie choćby solo, lecz tankuje. Nie inaczej było z mną żeby nie czuć samotności miałem "Pana Tadeusza" jako obiekt mej miłości. Z Mickiewiczem się nie znałem nie po drodze jakoś było ale jego "... Tadeusza" wielokrotnie się sączyło. Tradycyjnie przy jodełce pieniek moim był siedzeniem czas i trunek z wolna płynął i nasączał ukojeniem. Sen mnie zmorzył a wieczorem ktoś mnie szturchnął niespodzianie to był tur a obok niego jeleń oraz cztery łanie. Gdy odeszli u stóp moich (to wypowiedź bardzo szczera) jako zguba tego tura pojawiła się litera. Bardzo lubię skojarzenia więc litera tego tura utworzyła coś nowego to coś to "litera tura'
    1 punkt
  21. Droga podwójna wdowo, co bóg pisze ci przeznaczenie, Taaa..., uchroni cię przed wszelką zarazą No, a ty z „rozdwojeniem jaźni” - ojej, podnieciłaś się opisem I trzecia piękna brunetko, wybrana logarytmem, ty milczysz Moje wszystkie dziewczyny z Tindera 42 polubienia mieszają w głowie 4 szybkie dopasowania - napisz, daj lajka Iwonka 38, Monika 42 no i Marlena 33... Zdjęcia na których nie mieści się twarz Mrówki po 50-tce, drepczące po bliskość i wiarę Mój profil jest jasny, jak info „kup więcej możliwości” Dres na molo, luz w krawacie, oko widzi, apka mniej… Tępe e-strzały e-Amora nie trafią nawet w tarczę No cóż, przekładam palcem fotki, lustruję dzióbki Eeee..., ty jesteś fajna :)
    1 punkt
  22. Witam - fajnie ci to Henryku wyszło - Pozdr.
    1 punkt
  23. MA RĘKA PAKĘ RAM? TU...Z RADY TU ROBOTA, TO BORUTY DA RZUT. O, NA RĘCE LECĘ RANO. O, NA RĘKĘ RĘKĘ RANO.
    1 punkt
  24. miłość platoniczna nie pisze już listów miłosnych niezdarnie głaskana klawiatura wolno wybijane rytmy znakom, ustawiają się karnie i stają się powiernikami myśli przywołują falujące w szarym okienku trzy kropki ... dość groteskowa to egzemplifikacja adresata sercowej wiadomości nie listu miłość pl.atoniczna w domenie pl nie pisze już perfumowanych listów miłosnych w ułamku chwili elektronowy posłaniec wyświetla krótkie, szybkie frazy wyznania tony westchnień bezdźwięcznie ukazują się na czarnym ekranie, romantyczne obrazy zastąpiły emotki i gify, zapach niestety nie znalazł zamiennika milosc pl.atoniczna w domenie najwyższego poziomu nie kaligrafuje już perfumowanych listów miłosnych pozornie ma prościej, trzeba jednak być bardzo uważnym źle postawione przecinki, brak polskich ogonków i wąsów mogą ją łatwo pogrzebać przypuszczam, że miłość platoniczną w domenie pl najlepiej pisze się szybkim stylem bezwzrokowym z ciekawości spróbowałem tej sztuki, to raczej nie moja poetyka, lepiej zostawić ją młodszym rzadko odrywają wzrok od ekranu nieczęsto też piszą, nie kaligrafują zdaje się w ogóle
    1 punkt
  25. 1 punkt
  26. ~~Urocza niegdyś kobieca postaćwypełniała każde moje marzenie- do czasu ..Dziś obraz tej samej osoby prześladuje mnie w koszmarach sennychBrak możliwości resetu zaniedbaniem Stwórcy... ~~
    1 punkt
  27. Tak to jest, bo niby prawda, a agenci i pożyteczni idioci wszędzie. Napisałem o tym książkę "Globalne ocieplenie". Pozdrawiam
    1 punkt
  28. @Rolek Pamiętać trzeba, że pycha kroczy przed upadkiem.
    1 punkt
  29. Katar to jak podjazd armii, żeby sprawdzić odporność przeciwnika:). Tak mi się teraz wymyśliło. M
    1 punkt
  30. @Franek K tak wygląda krajobraz po bitwie:) Gdy pewną Japonkę pokochał Lennon w odstawkę poszedł i Platon i Zenon. Kiedy na Yoko zawiesił oko wyznawcą buddyzmu został i zen on. Dziękuję, bez Twej zachęty pewnie bym nie poprawiał(:
    1 punkt
  31. obudziłem się rankiem słońce zaglądało przez okno i wiatr tak jakoś smutkiem zawiał i trzasnął okiennicą słychać było śpiew ptaków zawsze co ranka a dzisiaj jakby pierwszy raz słyszałem siedziały na parapecie zaglądały do pustego pokoju pusty... kanapa stół dywan pamiętający ubiegłe stulecie i kilka plam na nim od kawy i soku malinowego czasem dolewam do piwa rzadko raz trzy w miesiącu zimne teraz też mógłbym ale kto pójdzie do sklepu wróbli nie poślę wypiją po drodze nie raz na talerzyku kilka kropel nalałem i okruszki chleba przyzwyczaiły się najgorzej wieczorem jakaś pustka świeci a przecież to gwiazdy powinny niebo takie łagodne pogrążone też w smutku jednak na płacz nieskore zastanawiam się co będzie jutro co było wczoraj zresztą czy cokolwiek ma swoją wartość czy ważne jest dzisiaj ? zapomniałem o pokoju jest jeszcze stary pokryty kurzem obraz zapewne to Van Gogh ten od ucha obciął sobie a ja jeszcze mam i lewe i prawe moment... czajnik gwiżdże często zapominam kiedyś tak gwizdał ponad godzinę a ja zasłuchany w ciszę milczałem razem z nią nawet pamiętam wiatr też ucichł deszcz w tamten czas kropił a my we troje milczeliśmy teraz nawet ciszy nie słychać jedynie ten wiatr próbuje podnieść mnie ponad powierzchnię otchłani czasu zagląda przez okno woła poczekaj krzyknąłem poczekaj jeszcze chwilę niech pozamykam wspomnienia w pustej szufladzie umysłu poczekaj... /Johny Gmatrix/
    1 punkt
  32. I co do tej pory nikt nie zgadł? Na początku myślałam, że to światło przenikające przez witraż, które zatrzymało się na podłodze lub ścianie ;) Ale skoro kamień to.... Węgiel może? Trochę też kolorami przypomina mi szkło weneckie i druzę z tytanem :)
    1 punkt
  33. MATA, ŻAR. GRAJKOM AMOK. JAR, GRAŻA, TAM. A BUJAM WŁAZ. SMALEC? EH, I HECE LAM: SZAŁ W MAJU, BA.
    1 punkt
  34. MOLE - PA, KUMO. KOSYNIEROWI, LAPONKO, OKNO. PALIWO REI, NYSO, KOMU? KAPELOM? O TY, MI CÓR KUMA WYMYŁO! GOŁY, MY WAM UKRÓCIMY TO.
    1 punkt
  35. @Natuskaa z tego co słyszałem jest sporo reklamacji, ale nikt ich nie przyjmuje ;)
    1 punkt
  36. @Gosława a za moich czasów nie było internetu ;P
    1 punkt
  37. Świadomość że się zmieniam Powoduje ból Kłuje delikatnie Pewien serca fragment Bo wiem że przestałam być już sobą Tysiące razy A przecież jeszcze tysiąc razy Zmienię się znowu
    1 punkt
  38. Gdy pewną Japonkę pokochał Lennon w odstawkę poszedł i Platon i Zenon. Kiedy na Yoko zawiesił oko wyznawcą buddyzmu został i zen on.
    1 punkt
  39. Skrzydlata nadzieja Jest jak motyl złoty Co z kwiatów marzeń zbiera Cudowny narkotyk Opium- jak promyk Słońca Co przyćmiewa gorycz istnienia I wciąż nie ma końca Choć wciąż w nas umiera
    1 punkt
  40. Jakże uwielbiam tę balladę. Ilekroć jej słucham mam dreszcze.
    1 punkt
  41. „ Fraktal duszy”
    1 punkt
  42. Skarb Pamiętam, jak na życie miałem kiedyś pomysł Lecz bałem się panicznie skrytych we mnie sideł Co chwycić mogą zmysły duszy nadal żywej By wbijać w nią głęboko rdzą pokryte szpony. Aż nadto są zajadłe ludzkich spraw upiory, Szczególnie gdy dopadną serca tak wrażliwe, I zaczną je dokarmiać fobią wraz ze wstydem, Dopiero co powity szczęścia dusząc poryw. Pamiętam, że notatnik lęków kruszył ściany, Kajecik co potrafił zmysły martwe wskrzesić, I przenieść za horyzont, aby tam, bez granic, Przybysza w świecie przygód swą fantazją cieszyć. Odnajdę we wszechświecie ołtarz pod gwiazdami Gdzie leży znów otwarty marzeń stary zeszyt. ---
    1 punkt
  43. Nieskończoność Malować już nie będę na fantazji szybach Obrazów, które blakną niczym świecy płomień, Co w większym ogniu stale jak rozbitek tonie, By umrzeć od koszmarów zamiast sny ożywiać. Zaciągnę się na statek co śród marzeń pływa, Żeglując po warkoczach światłem tkanych komet, Bo ożył znów wędrowiec, pchnięty czynów gromem, I począł w mgle obłoków pragnień wicher ścigać. Zabiorę cię ze sobą, w podróż ponad światy, Gdzie zrywa się do lotu morskich fal aksamit, Śpiewając nocnym gwiazdom cichych wód ballady, By nigdy boski lazur nie znał ludzkich granic. Gdy pieśni tych melodia zacznie nas prowadzić Wyrwiemy się na wolność skrytą pod żaglami. ---
    1 punkt
  44. Sztorm Na szklistych pięciu liniach osiadł kropli diament I tworzy łez melodię deszczu lśniącym chórem, Uwodząc każdą nutą wichru milion córek, Dla których wzniesie złoty, śród obłoków harem. Rozrywa sztorm niebiosa, trąbiąc grzmotów gamę, I strąca mały okręt w gradu siwą chmurę, Gdzie lodu martwy dotyk żagle chwyta czule, Z warkocza srebrnych komet, boską igłą tkane. Ucichły nagle grzmoty. Kurs na port ojczysty! Zawińmy tuż przed świtem, póki gwiezdny szpaler Wyznacza dziś wędrowcom trakt na niebie mglistym... Lecz gdzież załoga moja? Zjawy łajby starej Ślubują swe marzenia o powrocie ziścić, Żeglując statkiem duchów, wiecznie, poprzez fale. ...
    1 punkt
  45. Wicher Rozpieszczasz okien ramy pełną wdzięku dłonią, Szczeliny drobnej łaknąc niczym łąka rosy, Co wodą życia lśniącą karmi swoje wrzosy I kwiaty ich ubarwia wiosny rajską wonią. Znalazłaś przerwę małą, panno wichru nocy, I żądasz bym cię uwiódł, uległ twej piękności, Rozbudził falę zmysłów, poddał się miłości, I pisał ci sonety, będąc w twojej mocy. Lecz wiecznym tyś wędrowcem, wichru cudna pani, I wiecznie puste będą twej miłości dzbany, Bo zanim kochać poczniesz zawsze los cię zrani Gdyż w wielu miejscach świata wiatr ma być utkany. Lecz dziś poetów muzo w jedno żeśmy zlani, Bo niesie wiatr natchnienie, niesie wicher zmiany. ---
    1 punkt
  46. 18.03.2019r. Co czyni człowieka nieśmiertelnym? Czy martwe marzenia potrafią jeszcze ożyć w zmęczonym umyśle? A może w umyśle szalonym, który od dziecka marzył, że kiedyś zostanie kimś, kogo świat zapamięta? Czy żywy kiedyś programista ma zostać martwym poetą, który na gwiezdnym szlaku spotyka jeno wygasłe gwiazdy swego powołania? A może kiedyś, wśród starego, zdezelowanego sprzętu komputerowego ktoś odnajdzie tego laptopa i przeczyta zapisane tam kiepskie wiersze? Może mu się spodobają i przyniosą ukojenie? Czy istnieje gwiazda pośród całego wszechświata, która nie zgaśnie zbyt szybko kiedy ledwo zdołam jej dotknąć? Ileż to marzeń kiedyś żyło w tym szalonym umyśle, który dziś tylko we śnie jest naprawdę kimś? Może kiedyś coś o tym napiszę.
    1 punkt
  47. Namiętność Oplata serce moje zmysłów twoich bukiet I tuli me pragnienia w rajskim gwiazd obłoku, Co łożem jest dla kwiatu, damy wśród uroków, Gdy płatki swe układa w złoty włosów pukiel. Wypływa z kwiatu wonność, zmysłów słodki lukier, Co strumyk mały zmienia w rwącą sieć potoków, A śmiałek, gdy kwiat zerwie, tonie w żądz amoku, Bo swej kochanki sideł jest nieświadom, głupiec. Zerwałem kiedyś różę pośród słońc ogrodu, Bo serce moje uwiódł jej zmysłowy płatek, Co wiatrem był smagany w rytmie ptasich godów, Jak fale podczas sztormu swój kołyszą statek. Ostatni wers niech zabrzmi jak kochania dowód. Zapachem twoim miłość, ciało twoje kwiatem. ---
    1 punkt
  48. Późna noc Z laptopem przed oczyma, na tapczanie siedząc, W pokoju mego bryłach, przy latarni blasku, Rozmyślam lata przeszłe, jak kijkiem po piasku, Szkicuję dawne ścieżki, zeszłe wiosny śledząc. Czy długo jeszcze będę, w nocy późnej takiej, Rozmyślał nad przeszłością, i tym co przeżyte, Miast horyzonty swoje, drogi nieprzebyte, Odkrywać z namiętnością, pasyji wszelakiej? Za dziesięć już dwunasta, kłaść się rychło trzeba. Wędrowca w myślach swoich, tak to jest niestety, Zamęczyć czas i zgładzić, choćby sięgał nieba. Lecz głowa marzeń pełna, ciska epitety. Choć mordu tego nie chce, to się w sen koleba, By siłę miał poeta, życia czuć sztylety. ---
    1 punkt
  49. Pojedynek Pamiętam Twój oddech tamtego wieczora, Tak wartki i pełen wzburzenia. Pamiętam Twe oczy jak ślepia upiora, Płomieniem błyszczały wzgardzenia. Pamiętam też dotyk na twarzy palący, Jak śmierci dotknięcie prawicy. Ze skóry jagnięcej powietrze siekący, To ostry był szew rękawicy. I dumny tak stałeś co powiem czekając, Patrzyłeś w oblicze mizerne. Podjąłem wyzwanie choć w duszy klękając, Błagałem o kule niecelne. Wróciłem do domu lecz snu nie spotkałem, Do rana siedziałem przytomny. Sumienie stargane koniakiem płukałem, Bo uścisk tam czułem ogromny. Południe nastało pod lasem przy drodze, Krzątali się już sekundanci. Kaseta błyszczała w upiornej przestrodze, Otwarli ją wnet celebranci. W matrycy leżeli zwróceni ku sobie, Strażnicy dwaj mojej przyszłości. Patrzyłem w ich korpus gdy stałem przy Tobie, Nie czując krzty Twojej litości. Podjąłem pistolet wygodny mej dłoni, Oddałeś mi prawo wyboru. „Wyzwałem Cię Panie więc pierwszy weź broni, Jak mówi nam kodeks honoru.” Wybrawszy odszedłem na miejsce strzelania, Jak mogłem emocje tłumiłem. Lecz w Twojej postawie nie było wahania, Przyznaję, Twój honor splamiłem. Wiedziałem, że kochasz, żeś jest zaręczony, Że śluby za trzy dni złożycie. Winienem ja zdrady kochanej Twej żony, A kule to hańby obmycie. Lecz umrzeć od kuli zamiaru nie miałem, Bo życie swe mocno ceniłem. Krócicą wszelaką dość biegle władałem, W piechocie wojskowej służyłem. W mej duszy natomiast skrywałem uczucie, Co wbiło w me serce sztylety. Płonąłem miłością w sumieniu wyrzucie, Miłością do Twojej kobiety. Strzelania nie chciałem boś druh mój od dawna, Od dziecka przy mojej prawicy. Lecz walka o miłość to walka wytrawna, Wyzwałeś, użyłem krócicy. I stałem w południe pod lasem przy drodze, Pistolet do Ciebie zwróciłem. Gdy sędzia „pal” krzyknął uległem pożodze, I druha swojego zabiłem. Lecz kula w powietrzu zbłąkana krążyła, Wypalić zdarzyłeś konając. Nim gasnąć zacząłeś me serce drążyła, Upadłem porażki doznając. Od tego zdarzenia minęły już wieki, Me serce dziurawe jak sito. Codziennie w południe zamykam powieki, By kulą mnie jutro przebito. Już zawsze będziemy dziurawić swe dusze, Wsze czasy popełniać uczynek. Na wieczne jesteśmy skazani katusze, Staczając co dnia pojedynek. ---
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...