Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 17.10.2021 w Odpowiedzi
-
Ciepło palcami wgniatam w twe otwarte uda Oddech ust przy oddechu wargą zagryzione Chromatyczne dotykiem i chciwie czerwone Okiem gdzie krew zastyga w szkle powietrza ruda Cisza jest jak milcząca w nas oschła obłuda Już po wszystkim i ciała mrocznie obnażone Stygną kłamstwami życia najszczerzej zmęczone Egzystencja jak matnia a prawda jak muda Jestem pusty jak nicość której częścią jestem A tak mało chcę wiatru co nad granicami Rozwiesza dźwigające niebo ptaki gestem I kawałka swej ziemi w której korzeniami Zagnieżdżę los szczęśliwy skrzydlatym szelestem Chociaż w kurz mnie obróci i nie wspomni łzami7 punktów
-
odchodząc odchodząc wyrwałeś mi serce jeszcze trzymasz w dłoni zostało puste miejsce krew jeszcze je goni ona bez serca nie może ja mogłam – musiałam zamknęłam oczy (mój boże!) by nic nie widzieć... zostałam zostać? dopiero początek dalej... oczy otworzyć zobaczyć świat bez Ciebie żyć – przeżyć i tworzyć6 punktów
-
Smutek nigdy nie był tak piękny, jak ten skryty nocą, gdzieś w głębi serca Każdy ruch gwiazdy w świetle księżyca jest smutku zamkiem, to twierdza. U wrót jej rycerze, błękitni jeźdźcy, skryci w bystrości łez gdzieś pod okiem, tak piękny smutek kryje się w nocy, krąży skupiony tuż pod obłokiem. Pasmo wydarzeń schowane w chwili, film metrażowo długi, tak krótko, tworzy przesłodko-gorzkie urywki, które składają się w obraz smutku. Jak puzzle z kawałków imaginacji, ze szczyptą wspomnień cierpkie wspomnienia, krążą po myślach tak uporczywie wciąż nie wydając swego istnienia. Te krótkie wizje, synonim smutku, przenoszą w miejsca wciąż nieodkryte, w doliny piękne, długie i żyzne, w krainy z książek, które tak czytasz i dają upojne złudzenie istnienia, gdzieś zamroczone chwilami pustki wydając szeptem okrzyk, rozkazy "uśnij mój drogi, no uśnij" By znów zapędzić w senne wojaże duszę strapioną tym, co prawdziwe, wprowadzić w świat kruchych słabości, tego co trudne, krótkie i ckliwe. Gdzież autentyczność w tym złudzeń świecie, gdzież szukać prawdy wśród blasków nocy? Wciąż tylko smutek puka do serca, a ono głupie da się zaskoczyć. Wyleje rzewnie kilka łez z oczu, rozmaże obraz próżnego złudzenia, by po raz kolejny zasnąć tej nocy, pełne nadziei, kłamstwa, cierpienia. Lecz któż oceniać może to serce, gdy świat jego uczuć jest tak pokrętny? Patrząc się w gwiazdy myślę uparcie, że smutek nigdy nie był tak piękny. 2018/03/086 punktów
-
Na ulicy Szopena to nie scherzo tam również mogę chłonąć poezję fortepianu przy małej czarnej odgrzebuję zakątki globu i próbuję zrozumieć jaka siła pcha młodych ludzi w życie z muzyką Chopina sama nie w filharmonii dźwiękami układam obrazy na liściu klonu podryguje pająk by po chwili spocząć na ramieniu już się nie lękam kiedy rdza zjesiennienia rytmem mazurków szuka tlenu nokturny same odnajdują się na traktach kalendarzy zgiełk w labiryntach ulic dlatego wkładam w obce dłonie skradzione aurze nuty a marsz żałobny przed snem zamienia się w modlitwę październik, 20214 punkty
-
inkluzja słońce nisko jeszcze głaszcze asfalt chodniki czubki głów biegaczy poświata skondensowana tak że można poranek gryźć jak kromkę chleba światło zaprasowuje w ożywiony bursztyn: przyprószony liśćmi i starością dostawczak rowerzystę w odblaskowej kamizelce karetkę jak zjawa [audio mute — on] przez rondo sen nieme kino na lampach niebieskich pana ciągnącego psa na spacer po lewej psa ciągnącego panią na spacer po prawej szpaler domów uciekających za ucho lewe szpaler drzew uciekających za ucho prawe zwierzę nawet rozjechane na świeżoróżowe mięso nie wklepane jeszcze żelaznym butem miasta w ziemię na płasko wywrócone jedynie wnętrzem na zewnętrze paradoksalnie żywo opalizujące pod amarantowym niebem — you've just listened to Frederic Chopin Etiude Opus 10 number 3 in E major by Mauritzio Pollini it's saturday 10th of October quarter to 8 a.m. at Classic FM — miodowo-żywiczne miasto miodowo-żywiczne ulice miodowo-żywiczne dnia zwiastowanie dłonie o pożółkłych knykciach zaciśnięte na kierownicy czarnego samochodu skaza na bursztynie.4 punkty
-
Porzuć rzeczywistość, żyj w imaginacji, poczuj idealizm i jego oblicze. Wiem co w odpowiedzi przed lustrem usłyszę, w zaciszu domowym, posmutniał grzech rajski. Przymierze z rozsądkiem zawrzyj erudyto, nie głoś ponad miarę - ale, albo, chyba. Pewność rodzi siłę, mówi ci to skryba... ... co wiele zaorał - zawsze ab initio. Prawdą zasiej grunty co zrodzą przybytek, podzielisz się dobrem jak wyrośnie więcej. A strapionemu... pomóż, niech powstanie z klęczek, zabłysną w mig znowu, mgłą oczy zakryte. Stetryczałe serce zamknięte w skorupie, kręci się jak ziemia wokół własnej osi. Wygoda - hamulcem, nikogo nie prosi, do tańca jedności zaproś homo ludens. Człowiek, człowiekowi, sobie przy okazji, charaktery boskie zawite w złotogłów. Jedyny rozumny a na krzywdę ogłuchł, zabieram na wieczność... stały list żelazny. "Stworzył więc Bóg człowieka na obraz swój, stworzył go na swoje własne podobieństwo." - Księga rodzaju - 1,27.3 punkty
-
nadal bolisz nasza córka na linii włosów pachnie tobą próbowałam potem umierać gdy na zakręcie boczny podmuch zmiótł motocyklistę i moje serce siadam pod drzewem kora nie bliźni tym bardziej ja ciągle mnie bolisz od wnętrza twarzoczaszki po prawy oczodół to już nie są łzy palcami dotykam drzewa duszy3 punkty
-
chwieję się jak zboże odrywam i odpadam szuranie naskórka o naskórek widzisz.. nie widzisz jak upadam nic tylko kolejny z impetem upadek zapracowany był i tym razem już... podnoszę wzrok otrzepuję kurz zbieram się na odwagę3 punkty
-
Na czas dyrektyw, ustaw i rozporządzeń skórę trzeba było w setkę łusek oblec bez tego niemożliwym jest pływać Pewnego południa pancerz zdjąłem ostała się jeno cieniuteńka powłoka myśli i wnętrzności są wszem i wobec Nawet gdy nanieumiałem się kochać żaden mędrzec w płaskim garniturze nie przekona do nieważności miłości Warstwa do oddania, nie na sprzedaż za ćwierć ceny, jak chcą śpiewać niektórzy zapyta – replika – tanio skóry nie sprzedam3 punkty
-
Kosmologia Jestem cząstką wieczności prawą ręką piszę wiersze a lewą rysuję sześciany Jestem cząstką bałaganu na moim biurku mojego miasta nocą bezsenności senności jaskrawości spaghetti westernów z muzyką Ennio Morricone chodzę po planie filmowym jak Clint Eastwood strzelam do złych ludzi pukam do obcych drzwi krzyczę kopnąłem leżącą na chodniku przed żabką pustą puszkę zamarłem i nasłuchuję cisza jest wielka o wiele większa od The Rolling Stones od dobrej i złej woli za chwilę wydarzy się coś wielkiego musi wydarzyć się coś wielkiego w tak doskonałej ciszy rodzą się pierwsze gwiazdy pająk tka swoją misterną pułapkę Jestem cząstką wszechświata napoczęty w łonie wieczności jeszcze dobrze nie otworzyłem oczu zapamiętane strzępy snu układam w całość. Staram się być kimś lepszym... Łódź, październik. 2021.3 punkty
-
jesień powiedz mi ale tak szczerze kim ty naprawdę jesteś malarzem poetą czy może jesteś piękną kobietą zacną kobietą której wiatr włosy czesze a ja patrząc na to myślą grzeszę3 punkty
-
Stoimy w oknie pędzącego pociągu…― migające krajobrazy… drzewa, łąki… jeziora, rzeki… Wiatr we włosach, słońce palące twarz… Spójrz, jacy jesteśmy piękni, natchnieni urodą szczęścia… Usypiający stukot kół o łącza szyn… … pusty korytarz wagonu… Zamykam oczy, otwieram… … jesteś obok… nie ma ciebie… … znikasz w otchłani czasu… Jestem sam… … zagubiony… Nie ma ciebie… … jesteś… Przeszywam ramionami próżnię… Jadę do ciebie, gdzieś w głęboką Rosję… … jestem coraz bliżej twoich oczu i ust… Kołyszą się przemykające cienie, przekrzywione na podłodze prostokąty światła… Kolejne stacje z zielonymi frontonami… ― opuszczone poczekalnie… Moskwa… Wlodzimierz… … Niżny Nowogród… Kirow… Perm… Omdlewający zapach skoszonych traw, kolejowych podkładów, … która to już butelka alkoholu? Śpiewam pieśń a capella… „Ночь (Любит, не любит...)” Jekaterinburg… Tiumeń… … Omsk… Szare opuszczone wsie… … w oddali wre błękitne morze… Nie, to nie ja, więc, kto tak pięknie śpiewa? Omsk… Nowosybirsk… Jesteś? Powiedz mi, Jewgienijo, dlaczego płaczesz? Czemu masz spierzchnięte usta… Rozglądam się wokół… Jestem sam… Do kogo mówię? Do kogo kieruję tęskne słowa? Zginam, rozprostowuję palce, przykładam spocone czoło do chłodnej szyby… Kocham cię, słyszysz? … kocham cię… … która to już butelka po alkoholu? Gwiazdy nade mną, obłoki… słońce i znowu gwiazdy… Zginam i rozprostowuję palce, zasypywany pikselami samotności… … w oddali wre błękitne morze… … kolor twoich oczu… Jestem coraz bliżej… … jestem ― coraz ― bliżej… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-15)3 punkty
-
śmierdział okropnie skunksem go zwano wielu on bliźnim zatrwożył nozdrza przy nim to nawet gówno pachniało więc na obrzeżach musiał pozostać razu pewnego hordy zbójeckie naszą osadę chciały ograbić wtem smród donośny włączył im wsteczne a nawet wodza na śmierć powalił byliśmy wdzięczni w dalekich słowach na nic się zdała nosów osłona trzeba by podejść i podziękować ale na szczęście wybawca skonał a wtedy zapach jak tchnienie fiołków z rozkładu trupa chyżo wyfrunął by w każdym nawet ciała zakątku nieużywaną poruszyć struną gęby się śmiały nasze radośnie kiedy przy grobie staliśmy społem śmierdziel przeminął mamy znów wiosnę wielu nas zmarło dzisiaj wieczorem3 punkty
-
ach co to był za wierszyk tak pięknie niespodziewanie sam się zakręcił sam zaczepił i czmychnął jak na zawołanie wpierw zaczepił o duszę subtelnie pieścił słowem zafrasowała się trzpiotka uciekł z niej mimochodem w sercu zrobił zamieszanie speszone arytmicznie stukało czerwieniąc się do tego jakby było go za mało - poszedł dalej do samiutkiej głowy tutaj to dopiero są rozmowy o istocie sensie celu wszak to mus rzec dziś z nas może to wielu wierszyk to nie wiersz ot słowna igraszka jak nie dotknie jednej z trzech niech odleci niczym ptaszka3 punkty
-
Płyną potoki gwiazd w gniazda prastarych miast. W nich siedzi On i otula maleńką, maleńką, małą ją. Rozkwita świetlista moc w tą tajemniczą noc. Cienka powłoka już ją stanowi, już powoli, powoli. Zasiana wśród prawd. Czysta jak nietknięty raj, w Jego dłoniach rozkwita. autor wiersza a-b https://atypowab.blogspot.com/2021/10/z-dnia-15102021.html2 punkty
-
ostatnio własnymi dłońmi kawałek po kawałku sklejając rozbity wazon naprawiałam swoje serce dociskałam skorupy jak najbliżej oryginału jednak nie za ciasno by spoiwo honorowało rysy pora włożyć kwiaty2 punkty
-
niczym łabędź z opadającymi rękawami trzymam rękę na szyi drugą lekko w talii jestem kroplą a ty morzem usta zsuwają się po niewidzialnym stoku ze lśniącą wodą towarzyszę ci2 punkty
-
Starą babę bolała stopa, lewa stopa. Co w tej stopie ją bolało tego nie wiedziała stara baba. Nie wiedział również lekarz. Postanowiła coś z tym problemem zrobić. Pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy była taka, że kupi sobie wygodne buty. Pierwsza myśl-dobra myśl. Pojechała zatem do sklepu. W sklepie z głośników płynęła spokojna muzyka. Jasne, ciepłe światło eksponowało buty ustawione na półkach. Sympatyczna, młoda ekspedientka, z urzekającym uśmiechem, zajęła się klientką. Zaprowadziła ją pod regał, na którym stały same wygodne buty. Stara baba rozpoczęła przeglądanie i przymierzanie tych butów. Kiedy sięgnęła po pierwszą parę zauważyła, że kilka półek dalej, na najwyższym regale, stoją czerwone szpilki ze złotym obcasem. Stoją i uśmiechają się do niej zalotnie, połyskują złotym obcasem, uwodzą ją, kokietują. Serce starej baby niespokojnie zadrżało. Widok tych butów był jak grom z jasnego nieba. Przypomniała sobie swoją młodość, tańce do białego rana, pierwsze pocałunki, miłości. Już chciała iść w ich stronę, ale ból w lewej stopie przypomniał jej, po co tutaj przyszła. Westchnęła z rozrzewnieniem i przystąpiła do mierzenia wygodnych butów. Po kilku próbach dopasowania butów podjęła decyzję. Zapłaciła za zakupy i wróciła do domu. Po otwarciu drzwi przywitał ją mruczeniem koci kot Pazurek. Cieszył się z jej powrotu, wyginał grzbiet i głaskał o nogi. Stara baba postawiła pudełko z butami na stole. Po krótkiej chwili wahania zdjęła z niego wieczko i wyjęła buty. Stały przed nią piękne, czerwone szpilki ze złotym obcasem. -Jutro jadę kupić kolorową spódniczkę. Będzie pasować do tych czerwonych szpilek- powiedziała do kota Pazurka.2 punkty
-
dziś będę sam tu czyli blisko w mojej ciszy upaćkanej chmurami wiejską drogą tnącym wiatrem odcięty od sieci kciuków w górę dół serduszek roześmianych mordek i tylko ten lęk codzienny w ciało zanurzony mrożący gdzie każda kra zabija myśli kaleczy dziś będę sam jak wojownik poczęty w złotej ciszy pierwsze lodołamacze dotykają dłoni2 punkty
-
za pieszczoty pocałunki polne kwiaty miłe słówka za obecność w dni pochmurne oraz oczy zawsze dumne za te lata już minione twoim dobrem zawsze ozdobione za to wszystko razem spięte aż do końca wdzięczny będę2 punkty
-
fircyk w liryce z pieprzykiem wiatr słowa układa piroman co całe życie ogień w sercach podkłada... fircyk w liryce z pieprzykiem ballada romansu architekt słodki marzyciel co twoje źrenice czułości księżyce ze mną umawia... fircyk w liryce z pieprzykiem policzek skóra poróżowiała rumieni polana od całowania oczy przesłania ust słodkich oblicze złodziej, kusiciel ramiączko, staniczek w grę zmysłów wplątana dłoń błądzi dotykiem pożądanie nas spala namiętność kołysze prowadzi nasze ciała jak rytm w muzyce...2 punkty
-
wózki protezy kule gdzieś pogubiły się niektóre ręce i nogi a mimo to piękne uśmiechy radosne oczy szczęście! robienia tego co się kocha lub przynajmniej lubi czasem są łzy porażki które szybko wysychają bo ta zabawa trwa i trwa jak to mnie wzrusza... zaczynam cieplej myśleć o tym moim parawierszu o kalekiej lecz radosnej parapoezji...2 punkty
-
Proezja Nie znam miejsc w których, mógłbym czuć się bezpieczniej niż w zakamarkach domu, w którym wyrosłem. Pokoje pełne westchnień tych którzy, dawno już odeszli, szeptów i tajemnych kołysań, gdzie przez uchylone okna oddychało się całą mapą nieba, przecudnymi figurami chmur i blaskiem księżyca. Z tych okien uczyłem się świata. Zaglądałem w bezwzględną, czarną noc, lepką od niespokojnych snów, która wyroiła z siebie wielki ogromny strach. Jak dziki zwierz skradała się, wypełniając ciszą wszystkie lustra. Dom sycił się porannymi barwami nieba, a miasto huczało budząc się do życia. Konie dzwoniły kopytami o błyszczący w słońcu bruk, po rozkołysanych wodach ulic z łoskotem burzy, przetaczały się ciężkie wozy, a z rozdziawionych ust domów wysypywali się ludzie. Z mroków sieni wynurzali się wprost na jasne ulice. Nalane twarze, wąskie blade oblicza, z resztkami snu w kącikach oczu, sylwetki zgięte ciężarem życia, sunęły po chodnikach w drodze po lepszy byt. Niskie złociste popołudnia wisiały nad miastem, napełniając powietrze migotliwym szelestem. Zmarszczki na twarzach starych ludzi lśniły radością odmładzając je na krótkie chwile. Kocham domy, w których nawet w największe upały gości chłód, przez uchylone okna wpada rześkie powietrze, a szum drzew kołysze dzieci do snu. Świat jest pełen magii trzeba tylko ją dostrzec.2 punkty
-
@[email protected] @[email protected] Chyba się skuszę ?, ale oglądam jeszcze inne modele z tanzanitem i cyrkoniami. Jak kupię, to Ci pokażę ?. Dobrej niedzieli ?. Masz tu piękną piosenkę z pięknym tekstem, może coś napiszesz o swoich górach...2 punkty
-
Idą jesiennie zamyśleni ta pani i ten pan w zieleni rudości brązie i pozłocie kapią kropelki na pantofle na parasolki kapelusze opadające miękkim pluszem Mgła ich osnuwa dalej dalej pozapalały się latarnie wchłonęły ich kolejne cienie Może powrócą znów jesiennie2 punkty
-
Czysta kartka, nie spisana jeszcze. Drewnem bieli się aksamitnie. A na niej tylko kilka poziomych, barwą przyciemnionych prostych. I jeszcze idealnie równych do tego. Cała ona czeka i czeka. Niezmiernie cierpliwie. Zdecydowanie przeciwnie do tego, co w mej kotłuje się głowie. Jej cierpliwość i moja niecierpliwość - czy to nie równowaga? Czyż to nie właśnie wtedy i czyż nie właśnie dlatego potrafimy współgrać ze sobą jak jedność? Aż do dotyku pióra wiecznego, rysy atramentu następnie. I już nie czysta. Teraz zapełniona z lekka. Z bieli w czerń powoli przechodzi. Jakby od dnia, do mroku twórcy zdań. Klasycznie i elegancko. Dc2 punkty
-
na pustyni mego życia ciągle wdycham zapach róż choć nie widzę jakim cudem po horyzont tylko kurz tak mi słodkie gorzko nęci obietnicy zwodny ślad że nie mogę się w swym smutku rozkoszować głębią lat na nieszczęście w moim nosie zagnieździło się pokłosie szczęścia kolce rżną mi nos i mam go już szczerze dość2 punkty
-
Przyszedłeś do mnie Jakbyś wiedział czego pragnę Kiedyś to ja Pukałam do drzwi Często ze łzami w oczach Pamiętam jak mnie wtedy przytulałeś A wcale nie musiałeś Być tak dobry Parzyłeś herbatę I z powagą słuchałeś Wodospadu moich zmagań Dzisiaj przyszedłeś Nawet kwiaty pustyni nie są w stanie pojąć Mojej radości Kilka godzin rozsypało się w powietrzu Nie zważając na lata I nasze pustynne marzenia Zostanę tu jeszcze Tak długo aż zobaczę Twój uśmiech Tak długo, jak będziemy oboje potrzebowali Wzajemnej troski i bycia spełnionym Ściany bez ozdób A serce pełne diamentów Jestem tu Zostanę Aby móc zaparzyć herbatę I z powagą słuchać szumu wodospadu Klaudia Gasztold2 punkty
-
@Pan Ropuch bardzo ładny, paradoksalnie prościutki wiersz, ale taki napisać... A wykonania Ralpha Kamińskiego tej cudnej piosenki Kory nie znałem, a bardzo udane wykonanie to jest. Całość na ogromny plus :)))2 punkty
-
BORDERLINE Długo rozmyślałam nad tym co mi powiedział Znałam go jak rodzonego brata którego nie miałam Poddałam analizie każde jego słowo Zachowanie podczas wypowiadania się Ułożenie dłoni stóp a nawet kierunek wzroku Z trudem przychodziło do mnie znaczenie wyznania Jakby niepojęte przeze mnie chciało na przymus Opowiedzieć mi moje własne pochodzenie Po dłuższym milczeniu tylko westchnęłam w przekonaniu Że będę kochać go już zawsze nie ważne że jest Borderline To ma tez swoje plusy jak zresztą wszystko co wokół Dzień pełen nieprzewidzianych doświadczeń jak i ciemna noc Głośna burza obfity deszcz gorąca susza wszystko ma zalety Nawet tak niedawno krytykowane moje odbicie Które teraz widzę dokładnie w jego pełnych emocji oczach Klaudia Gasztold2 punkty
-
powracamy nad ocean wytłumiona w zalążku twarzą dotykam twojej gorącej ciepłe oddechy na linii szczęki zatrzymujesz mruknięciem zapachem usta mokre całe rozchylone moje zachłanne zarostem drażnisz skórę sutki uwalniasz językiem rozwijasz mnie sycąc nerwy rozkoszą niepokoisz muskam ci wilgotniejący liżę oplatam językiem na wskroś bezbronna w obrączkach dłoni na kostkach fale wyrzucą nas osobno1 punkt
-
jestem mądra znam się na zegarku potrafię obczaić najlepszą stołówkę w okolicy nikt lepiej ode mnie nie wspina się po drzewach tak pięknie i delikatnie cię dotykam lękiem wysokości śmiało wystawiam ciało na mróz samotność bezdomność i wszystkie te złe rzeczy na które buk przymyka oko kiedy czekam na twoją miłość kotka malinka1 punkt
-
bez zwłoki zwlokę z siebie gdy śmierci ujrzę oblicze niech się napawa moim ubraniem jego rozkładem i gniciem niechaj się bawi truchłem namiętnie aż je obróci w proch a ja? w tę czarną czarną noc w ziarnie bez plewy naga i czysta umknę do nieba gdzie śmierć nie sięga głupia głupia śmierć1 punkt
-
Nie wiem co się w życiu stało, że zbudziła się nadzieja - ta co ciągnie wzrok do przodu i ostatnia też umiera. Moja miła, jasna Pani co oświetlasz promieniami w progu domu - witam Cię! Nie wiem co się w życiu stało, jaka była jej przyczyna ale wszystko oszalało i układa się pod finał. Może po to były stopnie, może karma, doświadczenie. po upadkach umiem chodzić i dojrzałość jest też w cenie. Moja miła, jasna Pani co prowadzisz kolorami dziś z radością witam Cię! Nie wiem co się w życiu stało, że zbudziła się nadzieja, życie mnie sponiewierało ale złego dziś już nie ma. Pojawiła się nadzieja: przyszła nie wiem skąd o świcie ocieplila świat wokoło i przyniosła nowe życie. Przyszło słońce o poranku aż rwie ręce do działania oddam pokłon wielkiej Pani dusza ma uratowana!1 punkt
-
Myśl dziesiąta. Nie lubię komercyjnego sportu. Pojedynek medycyny, farmacji i antydopingowa farsa. Odkąd pokazują paraolimpiadę - widzę siłę, pasję i hart ducha prawdziwego sportu... Oby jak najdłużej.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Antoine W Bardzo ładna kompozycja. O właśnie słowo "kompozycja" najbardziej mi pasuje do Twoich wierszy ;)1 punkt
-
to zostawiam O to jest przecież ok, wymiana ze światem jest: piszę i slucham. nie czytam, ale i nie mówię. Zatem niezrozumienie nie jest do końca logiczne. O co innego chodzi... Ściskam Ropuszku, bb1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym Trzynaste najbardziej ulubione i zielone to od Pana Ropucha :) Pozdrawiam Pan Ropuch1 punkt
-
@Antoine W To uważaj przy wyjazdach z leśnych na nieosłonięte drogi... Dziękuję za odpowiedź pod wierszami ?, pozdrawiam ?.1 punkt
-
@Leszczym Michał_78 wypowiedział już moje słowa - nie wiedziałem że to możliwe... bez pancerza ciężko...1 punkt
-
@[email protected] @[email protected] https://yes.pl/zloty-pierscionek-z-topazem-i-diamentami-37107?gclsrc=aw.ds&gclid=EAIaIQobChMIuOSb9NfP8wIVzQiiAx0liAGiEAEYASADEgKNqfD_BwE Myślę o tym pierścionku, ale jeszcze nie podjęłam decyzji. Na razie odłożyłam. Może na urodziny ?, diament jest oczywiście sztuczny z pieca, ale... pomyślę.1 punkt
-
(W zasadzie nie bywam na portalach, ale raz do roku to i kura pierdnie.) Wszędzie Na razie żyjesz mimo mnie, a ja mimo ciebie, świeży powiew sztormu od strony życia. Na razie falujesz gdzieś między spojrzeniami, znikasz i pojawiasz się w polu, gdzie zerkam tylko kątem oka. Na razie czuję krople deszczu, co zalewają oczy i usta, co łaskoczą, spływając pod koszulę. Na razie zamykam oczy i cię nie przywołuję, ani ty mnie nie wzywasz z głową w poduszce. Lecz kiedy zawiśniesz w Pasie Oriona, kiedy zmienisz stan skupienia na kroplę rosy, kiedy spojrzysz wzrokiem mojego kota, kiedy zmienisz mi dotyk na pozbawiony piątej klepki i gdy osiądziesz między nutami, będę wiedział, że to ten czas. I że to już.1 punkt
-
na wieczór wystarczy herbata z cytryną i koc z księżycem daleko stąd twarze pogubione w mokrych liściach i mural z kromką chleba w zakrzywionej nocy dziewczynki mają swoje tajemnice i własne ciała przy śniadaniu ustalimy imiona lalek1 punkt
-
@Gosława W Technikum skakałem wzwyż mój rekord 1,80 nie byłem nawet najlepszy w klasie. A u polonistki pała - nie zgłasza się na lekcji - usłyszeli rodzice.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Na obrzeżach kruchty jeden oddech za mało, myśl wdzięczna umacnia, odpychana zegarem. Choć sekundy liczy - godzin już nie oddaje, uspakaja trefnie, chronometry niech spalą. Zdzierasz z kalendarza w rytmie oschłej boleści papierowe kartki... wędrujące do kosza. W lustro zapatrzeni, ono zmiany rozprasza, podobnie... jak wczoraj, a świadomość znów chrzęści. Wyrzuć co odmierza, czas - tempem spolegliwym, masz serca podpowiedź, co odczuli czekaniem. Lecz kiedyś zapomni, chciwie chwycisz się za nie, wieczny odpoczynek... dusza zaś ma alibi. Pofruniesz ku niebu - piekło skrzętnie zajęte, anieli beztroskie powitają z estymą. Znajdziesz belle femme - cud,gniazdo sobie wymość, jak każdą uwiodę, więc wywalą ze szczętem. Skrzydełka nie rogi - niosą albo opadną, raj zmienisz w infero jak na ziemskim padole. Nawet skrawek nieba w mig nieznośnie zasmolę, powrócę przez OBE w ostatnią noc astralną. "Jeśli patrzy się razem w górę - niebo się przybliża." - Phil Bosmans.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne