🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.06.2021 w Odpowiedzi
-
Kto siedzi przy borze, tego głód nie zmorze. Mówili pradziady, co przy lesie trwają. Bogactwo borowych plonów radością napawa. Nie straszna odległość, nie straszne schylania. Szum drzew, śpiewy ptaków, przepiękna wyprawa w ostępy... po żywność cenną przedsiębrana. Pod bukiem warto szukać zapasów na zimę. Szeroka, gęsta korona bukwią mocno sypie. W kosmate ubranka orzeszki odziane tak pilnie, konkurencja nie śpi, też chętnie pochrupie. Korona świergocze wieloma głosami. Rudy ogonek zdąża szybko w górę. Radość porusza wielu gałązkami, szeleści listowiem i skrobie pazurem. W dali niecierpliwy tupot i chrumkanie, tracą już cierpliwość inni biesiadnicy. Kiedy pójdziesz, przyjdą chmarą na śniadanie, napełnią brzuchy dużą ilością bukwicy. Opodal dzika prababka ogrodowej gruszy. Wiosną weselną suknię światu prezentuje. Teraz drobne listki, pośród leśnej głuszy, zieleń i brąz owocu, aurą emanuje. Warto wziąć do kosza, bardzo są rasowe, w spiżarni miękkości nabiorą i smaku. Spójrz w bok, tam drzewo szerokie, niemłode, równie przyjazne, mocą sieje wokół. Tu dzikiej jabłoni owoce zdobędziesz, błyskają zielenią niewielkie kuleczki. Twarde i kwaśne niby, kiedy je posiędziesz, na szarlotkę, mus, dżemik i jeszcze babeczki. Leśne plony zebrane. Głód nie grozi temu, kto zna wartość borów i wykaże chęci. Jadło z leśnej głuszy przyda się każdemu, w następnym roku znowu będzie nęcić.6 punktów
-
ty intro podskórne złudzenie indywidualne podminowana tobą nie biją nadnercza krew w kościach cicho usta rozchylam wypadłam z ludzkiego cyklu budzę się gorąca to co się stało pomiędzy łamie mój każdy dzień na pół niespełna ciebie dotykam6 punktów
-
łoże życia zmierzwione jest dzisiaj chyża żądza wciąż żąda i rządzi ale póki od żywych zawisła własne stwarza dopóty porządki wiem że żyję dlatego też łożę nie ma żadnej od leża ucieczki w gruncie zasad żelazne podłoże pusty talerz o żarcie znów wrzeszczy tarzam się więc w tym łożu przechodnim trzyma mnie w nim potrzeba przemyśleń chociaż trzęsą się od nich już boki i strzykawka znów strzyka pod krzyżem może można założyć że można najzwyczajniej bez żadnych ogródek dnia pewnego obudzić się powstać odejść lecz już czeka łoże drugie5 punktów
-
/Dla Mgiełki, Ewy,Bartka,reszcie piszących, Naszych Mamom i Ojcom, żyjących bądź nie!. Chwała półsietorom i sierotom zarazem!! Tylko z najwyższej góry las brata się z wiatrem przyćmiewa Nam scieżki przetarte czoła szlifują łańcuszkiem długości wklęsłości natury wód potok jedynie oczyści starości ślad zostawi jednak lustro młodości przeglądając ów wigor na firmamencie podaży Czym jesteśmy! Powie!5 punktów
-
graphics CC0 fakultatywna sztuka markuje mitologiczne potrzeby matek oliwkowa Faestis z Chalkidy buja w kołysce futurystycznego Arystotelesa w Morzu Egejskim rekiny pożerają potulne makrele i sardynki zaktualizowany fikcyjny Egeusz rzuca się w w przestwór Calypso z powodu focha Tezeusza czarny żagiel wprowadza go w błąd tyle nam oto - z mitologii zaufania do harpii i minotaurów podatni na sztukę uprawiają wciąż swój mizerabilizm natrętni parweniusze rzygają akwarelami czarnowidztwa i upozorowanej nędzy w wannie wypełnionej krwią „śmierć Marata” rozpuszcza egzystencję Arystoteles kiedy dorasta tłumaczy: że przyjaźń jak owoc dojrzewa powoli iż u początku każdej filozofii stoi ludzkie zdziwienie jakaż to filozofia rozmyśla współczesny stagiryta skoro „doświadczenie stworzyło sztukę a brak doświadczenia przypadek”? konforemna geometria tego świata utrzymuje kąty między płaszczyznami koleiny ludzkiej heroikomiczności w społecznych dysproporcjach skiba od calizny - ziarno od plew lemiesz trójkątny niczym laplasjan w „delcie” upozorowanego nieurodzaju tam parkują turpistyczne Gorgony operatory matematyczne różniczkują ich odcięte głowy świat zatraca apotropaiczny charakter uprawia sztukę przy kurhanach batem traktujesz wtenczas Pegaza i ryjesz w żyznej glebie bruzdę z bukolik oddzielasz maszkary od sfery własnych pozytywnych marzeń świat chodzi w kieracie redło twe to kość czaszki prostoliniowy lecz sporny ruch maskotki sumienia --4 punkty
-
Rano wieś otoczyli, ze stu się zebrało, niejeden to znajomy, wszak nasi sąsiedzi. Wiemy jednak dlaczego przyszli nas odwiedzić, spalić nasze domostwa będzie im za mało i chcą nas wszystkich zabić, mężczyzn i kobiety, za to żeśmy Polacy tak nas nienawidzą, może niektórzy tego nie chcą i się wstydzą, lecz odmówić nie mogą, to wojna niestety. Sowieccy partyzanci nam dziś nie pomogą, po Niemców wciąż dzwonimy, lecz oni daleko, dwadzieścia kilometrów będzie leśną drogą, od nich żadnej pomocy nie możemy czekać. Słaliśmy o ratunek prośby do Warszawy, lecz oni widać mają inne ważne sprawy. Inspirowane opowieściami rodzinnymi i książką P. Zychowicza "Wołyń zdradzony".4 punkty
-
Chciałabym zahamować. Zatrzymać się na chwilę. Śledzić drogę mrówki, obserwować motyle. Żuka odwrócić patykiem, By znowu grzbietem zabłysnął I spojrzeć w oczy drzewom. I szumem ich się zachłysnąć. Chciałabym trochę zwolnić. Noga za nogą powłóczyć. Pójść na wykład do lasu i ciszy się nauczyć. Chciałabym jeszcze wolniej pościgać się ze ślimakiem. I nie gnać tak do przodu, nie chwalić się czasu brakiem. Lecz hamulce zepsute, Wplątałam się w codzienności tryby. I gnam i gnam do przodu. Zwalniam tylko na niby. A las ciszą szeleści. Motyl skrzydła rozwinął. Mrówka zniknęła w mrowisku. Żuk błyszczący mnie minął. Zatrzymam się na chwilę. Nie biegnę już więcej po złoto. I wolno, jak najwolniej, Wrócę do domu piechotą.4 punkty
-
Jeśliś zmęczony, to w Bieszczady ruszaj. Szlaki przemierzysz i rozstajne drogi. Znajdziesz tu bracie odpoczynek błogi, do życia powód odnajdzie twa dusza. Gdzie dumny Halicz, wyniosła Tarnica, a od zachodu cudne Połoniny, gdzie nieprzebyte morze bukowiny, Matki-Natury odwieczna stanica. Wiara z Nadzieją stąd na spacer idą do Polańczyka, Ustrzyk albo Cisnej. Spotkasz je obie – życiem się zachłyśniesz. Wtedy po drodze odnajdziesz i Miłość.3 punkty
-
Włączam światło… Wyłączam… Patrzę na żarzące się przez chwilę druciki w żarówkach… Rozszeptana za oknem noc — kusi wyjściem w rozjaśnioną żółtawym blaskiem ulicznych latarni ciemność… W głębi domu tykanie stojącego zegara… … chrzęst mechanizmu… Gong… I znowu… … znowu… tik-tok, tik-tok, … tik-tok… Co chcesz ode mnie? Odwracam się, lecz nic… Cisza… … tylko pulsowanie w obolałych skroniach, łomotanie serca… Mżą piksele samotności w zakamarkach pokoju, na pustych fotelach po rodzicach… Jak ci na imię? Alicja? Jewgienija? Nie dosłyszę — z powodu szumu buzującej krwi… Dlaczego zaciskasz milczące, blade usta? Patrzę pod różnymi kątami, nachyleniami ziemi — na zakurzone obrazy, falujące na ścianach pajęczyny… … odgłos pierzchających kroków… Czyich? To ja — tańczę w próżni czasu… Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek… Kokietuję symbole i gesty… Rozmawiam z tobą, moja melancholio, kochanko życia… Odpowiedz mi, choć raz… Kochasz mnie, prawda? (Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-08)3 punkty
-
Kto siedzi przy borze, tego głód nie zmorze. Mówili pradziady, co przy lesie trwają. Pustawe koszyki smutno wyglądają. Napełnić trzeba leśnymi dobrami, nabiorą blasku, zdrowiem nasycają, kolory cieszą oczy, a zapach nie mami. Tam, między drzewami, kobierzec zielony, wiosną grona dzwoneczków o wstydliwym pąsie. Owoc nie tak skromny, w słońcu rozbarwiony, błyska dumną czerwienią zachęca do pląsów. Mięsisty w środku, a cierpki w posmaku tak jak żurawina, wspaniała mącznica. Czerwień kulistych rubinków na krzaku, pulsuje zdrowiem i wzrok wprost zachwyca. W pobliżu kilka krzewów zwanych świdwośliwą, bieliło kąt wiosną pięciopłatnym kwiatem. Teraz ciemnopurpurowy przepych, aż zadziwia, drobin słodyczą kusi liczne stadka ptaków. Tam dalej, nad strumykiem i brzegiem jeziorka, czeremchy rozłożyste kwietny zapach siały. Popatrz, moc kuleczek błyszczących już zerka, jesiennym słodkim oczkiem las oczarowały. W prawo spójrz. Duże krzewy gęste, gałęziste. Płodne, obficie dzielące pożywnym orzechem. Tysiąclecia liczne napełniała kosze puste leszczyna, hojna karmicielka śmiechem. Potrzebujesz przyprawy? Idź, gdzie las sosnowy, choć od bagien po skały rośnie pełen mocy Zawsze zielony, uzbrojony w kłujące igławy. Patrzy bojowo czarnymi oczami owoców. Pełen życzliwości dla potrzebujących przed złem ochrony, ma dar oczyszczenia, Przymrozek był już? Rozłóż płachtę w dole, potrząśnij. Kulki podnoś pełne zbłękitnienia. Trzeci plon zebrany, odniesiesz do domu. Ostatnia wyprawa jeszcze do odbycia.3 punkty
-
żyletka pod językiem to dobra metoda na rozcięcie zlepionych ust ściskiem cudzych kłów co jak ptaki splątane miękkim skrupułem słów giną rojem motylim nad wieżą Nimroda mieć słuszność nie oznacza znać prawdę odwieczną jest ona jak diamenty w otchłani ciemności które chociaż blask tracą swój w nieskończoności niczego nie są wstanie oświetlić słoneczną jutrzenką rysującą oko boga w strunach czasu co rani zmysły aksjologią woli życia ono gorliwie raduje i boli ukrzyżowane cicho na próżnych biegunach dobra i zła czarnymi gwoździami Anance dlatego nie mam dobrych wieści nie tym razem więc nalejcie mi pełny kielich i żelazem otrąbcie giętkie kości i nerw w każdej tkance2 punkty
-
O szczęściu w nieszczęściu szczęście w nieszczęściu to niedoszły samobójca który nie trafił ostrzem w tętnicę umazany własną krwią w środku dnia w centrum miasta omyłkowo wzięty przez policję za nie dla siebie jedynie niebezpiecznego szaleńca i zastrzelony na miejscu ku własnej uldze że w sumie to się powiodło2 punkty
-
w biodra bierzesz jak w nawias bo działania na potęgach zawsze w pierwszej kolejności wołają ci Marylin Marylin całodobowy dyżur na intensywnej terapii miłości a na pamiątkę czasem na srebrnym łańcuszku sztuczne serce dostajesz Marylin Marylin wota nieświęte2 punkty
-
Wierszyk krótki, łamigłówka nawet nie wiem czy ciekawa lecz nie chodzi o odsłony tudzież punkty, to zabawa. Wiem nie każdy chce główkować ani bawić się w rebusy ja to lubię i dlatego nie uciekam od pokusy. Nie nagminnie, lecz czasami piszę by komórki szare wypełniły swą powinność w normie, ale nie nad miarę. Jeśli weźmiesz nutę z gamy a my do niej Ci dodamy wyspę Morza Egejskiego oraz czynność pana tego, który jest z zawodu tkaczem co nam wyjdzie? Już tłumaczę żeńskie imię lub nie ono tak to sobie wymyślono. Jeżeli mogę coś dodać od siebie to podpowiem, że jest możliwość odszukania dwóch przeciwstawnych hasełek. Miłego relaksu.2 punkty
-
w ramce drewnianej obraz ten wpisany wiatr smaga ramiona jabłoni kołyszą się na tle zanikających krawędzi gór ich kształtów skąpanych w niebieskiej poświacie w tej chwili możesz być tylko obecnym unosisz się nad zieleniejącymi trawami czujesz tę przestrzeń która jest obok a zarazem w tobie tli się przyjemnym ciepłem w tej chwili możesz być istnieniem2 punkty
-
– Doktorze, pani o imieniu robota przyszła na wizytę. – Znowu! To już trzecia wizyta w tym tygodniu! Dobra, niech wejdzie. ~ – Witam pani L321, proszę usiąść i powiedzieć, co się stało tym razem? – Jestem obserwowana… – Już to pani mówiła, ale konkretnie: kto panią obserwuje? – Oni… – Litości pani L321! Jacy oni?! – Kosmici… – Widzi pani zielone ludziki? – Oni nie są tacy zieloni, bo dobrze znają się na swojej robocie! Gdzie nie spojrzę patrzą na mnie i śmieją się! – Ale tutaj ich nie ma. Proszę się uspokoić i napić świeżo zaparzonej kawy. – Aaaaa! W tej kawie jest gęba! – Siostro! – Tak bracie? – Kaftan dla pani robot! ____ https://amenteemaravilhosa.com.br/pareidolia/2 punkty
-
cisza to piękno umie zachwycać jest lekarstwem na zło i smutek cisza to niebo które nam bliskie zawsze ma racje nie przegrywa cisza nie psuje horyzontu jest mu jak siostra zawsze pasuje cisza jest czymś czego nie trzeba solić ani słodzić i taki smakuje cisza to nagroda która każdemu bez żadnego ale przysługuje cisza to królowa bez korony ale i tak świat się nią zachwyca cisza jak Bóg ciągle milczy nie szuka dróg zawsze pewna cisza to coś co nie kłamie jest szczersza od prawdy2 punkty
-
Podaruję ci uśmiech jeżeli Ty podarujesz mi swój Podaruję ci czas jeżeli ty i mi go dasz A gdy pojawi się tęcza na niebie Sprawię że będzie ona dla ciebie Kolory piękne będzie miała Takie żywe jak nasze piękne cudowne życie Chodź opowiem ci jak w niebie było Trawa była zielona Niebo błękitne Lecz Jezusek siedzący na krześle Kazał mi wracać na ziemię Już chyba wiem czemu Mam pewną misję do zrobienia Uspokoić pewną duszyczkę Powiedzieć jej jak tam pięknie Może już więcej się nie zlęknie Iwa2 punkty
-
Noc… — i znów gong stojącego zegara… Ktoś mnie wywołuje nieustannie… Kto? Kładę się na środku pokoju twarzą do podłogi… … żółtawy odblask wiszącej lampy — otaczają słoje dębowej klepki… Czuję, jak oddychają ściany… Po ornamentach naddartych tapet wspina się jęk przeciągu, zanikający krzyk… W absolutnej ciszy — piskliwy szum — rozsadza moją czaszkę… … z tętnem zderzających się krwinek… Przepływają powoli - drobinki kurzu… Połyskują… … mienią się i jarzą… Dobijają się do bram mojego umysłu echa westchnień i głosów… … jakieś szlochy z głębokich pokładów przeszłego czasu… Bicie serca… … gong… Ruch wahadła, chrzęst zębatych kół… Jesteś znowu, blisko, niemalże — dotykając chłodem swojej dłoni… Omiatając włosami i wzrokiem — pełnym gwiazd… Chyba wyjdę naprzeciw kuszącej otchłani nocy… Podnoszę się z trudem. Zamykam za sobą drzwi… Po drugiej stronie — półmrok schodowej klatki… … Mijam otwarte, puste pokoje dawno umarłych sąsiadów… Falują powoli firanki… W srebrnym blasku księżyca — uśmiechnięte, niknące twarze… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-09)2 punkty
-
co za mną wyraźne przede mną już nie za mną tęcze zachody a przed nieznane za mną uśmiech łzy o krok przede mną trudny horyzont nie ta bajka co za mną wiem bo było mi bliskie co przed Bóg wie ja raczej mniej za mną starość drzew dokuczliwy wiatr przede mną widoczne nowe bramy i drzwi to one zadecydują czy sobą będę czy nie zapomnę marzyć i śnić2 punkty
-
Hej Dorotko, hej Dorotko z górki też nie zawsze słodko bo jest czółko, oczy, nos usta, broda i na skos dwa pagórki i brodawki chcę odsapnąć, lecz brak ławki jednak to mnie nie przeraża bo ciut niżej płaska plaża. Na niej pierwszy odpoczynek taki bez namiotu obóz który zręcznie wykorzysta robiąc obrót każdy łobuz potem sunąc ruchem węża pełznie aż na plaży koniec i rozciąga po długości ciało, jako ten zaskroniec. Wreszcie wilgoć, kres wędrówki powiew trzciny nad jeziorkiem dłuższa przerwa, bo teatrum się odstawi, lecz wieczorkiem o nim opis nie nastąpi bo zarzekli się aktorzy że na występ i to nago przed publiką nie są skorzy.2 punkty
-
Tak. W dzieciństwie byłam na wiejskim pogrzebie. W jednym pokoju leżał zmarły, w drugim toczyło się codzienne, rodzinne życie, w trzecim bawiły się dzieci. Co jakiś czas przybiegaliśmy do "dziadka" popatrzeć. Nikt się nie bał. Paliły się gromnice, co jakiś czas starsi wchodzili się pomodlić. Tak, rzeczywiście te trzy dni i noce są ważne, bo na ogół - tyle jeszcze przebywa dusza w ciele. Zakopywanie ciała wcześniej jest z duchowego punktu więc karygodne, to narażanie duszy na dodatkowe, niepotrzebne cierpienia. Teraz, by szybko pozbyć się problemu ;) pogrzeby organizowane są na łapu capu i obcymi rękoma. W bloku nie może być zmarły, bo trumna nie zmieści się do windy ;) Gromnica? Kto by o tym myślał, poza ty to jakiś przeżytek ;) Natomiast światło gromnicy wprowadza dużo spokoju, kto lubi palić świeczki ten wie. Boimy się śmierci ale wypierając ten lęk powodujemy, że on się będzie potęgował w momencie, gdy nas to spotka. Nie ma oswajania, przygotowywania się. Takie czasy ;) Dzięki i również pozdrawiam.2 punkty
-
w pojemnym gorsecie jutra możesz upychać do woli niedospana tancerka w podartych pończochach starym makijażu spóźnia się za każdym razem jak nieogarnięty nowicjusz wylicza takt w myślach naśladuje ruchy innych daje prowadzić zadyszce gubi kroki by ponownie zacisnąć gorset i mieć poczucie uczestnictwa to próba generalna pod słońcem nie ma nic nowego poza tobą2 punkty
-
Na obrzeżach kruchty jeden oddech za mało, myśl wdzięczna umacnia, odpychana zegarem. Choć sekundy liczy - godzin już nie oddaje, uspakaja trefnie, chronometry niech spalą. Zdzierasz z kalendarza w rytmie oschłej boleści papierowe kartki... wędrujące do kosza. W lustro zapatrzeni, ono zmiany rozprasza, podobnie... jak wczoraj, a świadomość znów chrzęści. Wyrzuć co odmierza, czas - tempem spolegliwym, masz serca podpowiedź, co odczuli czekaniem. Lecz kiedyś zapomni, chciwie chwycisz się za nie, wieczny odpoczynek... dusza zaś ma alibi. Pofruniesz ku niebu - piekło skrzętnie zajęte, anieli beztroskie powitają z estymą. Znajdziesz belle femme - cud,gniazdo sobie wymość, jak każdą uwiodę, więc wywalą ze szczętem. Skrzydełka nie rogi - niosą albo opadną, raj zmienisz w infero jak na ziemskim padole. Nawet skrawek nieba w mig nieznośnie zasmolę, powrócę przez OBE w ostatnią noc astralną. "Jeśli patrzy się razem w górę - niebo się przybliża." - Phil Bosmans.2 punkty
-
Grubo ciosami łzami. Aż potrzebny parasol! By w pełnym słońcu opłakiwać los, który zawsze był "po tamtej stronie ulicy" Nikomu nie opowiadam o snach Ludzie wyczuwają to w taksòwkach i metrze Przepowiadam przyszłość - uczepiona ramienia Whitmana Nic nie będzie! Tylko groźby i Szopen - opętany przy pustym stole - akustyką rozstania i przejrzałych uczuć Już nie jeżdżę po gram szafranu - na drugi koniec świata, bo tam także wita mnie jedynie głód ... pragnienia Nasycenie? Na przystawkę. Popołudnia mijają mnie jak budowle Równocześnie wiem, że jestem - zaledwie wiatą Nierozważnie odgryzam kawałek księżyca Zamiast owiec - liczę planety I co ciekawe, śpię jak kłoda! Rrzucam się tylko latami świetlnymi na Mleczną Drogę To nie samobòjstwo. To autostop Usiłuję po prostu ... wrócić na ziemię.2 punkty
-
nie zawsze jesteśmy na tak czasami bywa że rzygać nam się chce nie umiemy się odnaleźć złość nas dopada jesteśmy jak złe psy nie zawsze nam dobrze bywa że mocno klniemy błądzimy tu i tam ale bywają też chwilę że czujemy się jak w bajce nie zamykamy drzwi życie bierzemy garściami zapraszamy uśmiech w dupie mamy łzy podziwiamy niebo kwiaty cieszą innych twarze chcę nam się żyć2 punkty
-
@Sylwester_Lasota Ile prostszych jest wyrazów, żeby się wyłożyć, najpierw z nałożnicą... trzeba się położyć. A łoże wytrzyma z Tobą się założę, bo ja w trefnym łożu - codziennie barłożę. Pozdrawiam Sylwku.2 punkty
-
pan Bóg kopnął piłkę ale nie za mocno dlatego tak wolno się toczy oto mamy dzień oto słońce które wpada gdzieś w mrok noc to ja a wszechmocny pewno nie zapomnie by ponownie ją kopnąć2 punkty
-
czekolada ta tabliczka ciastko gniecie ściska maca gdzie jest... taca bo tam leży rura z kremem nie chce innej za cholerę a więc gorzkie lico smutne pragnie wetknąć kostkę w dziurkę i tak w tył i w przód i zwrotnie szczekoladzić ją sromotnie miękka żwawa z glancem szneka jakoś nie chce dłużej czekać i nadziewa się na bułkę lukrem zasłać chrupką skórkę a zaś bułka z gładkim makiem siada na niej swym okrakiem a tam mały pączek w kącie pragnie smyrnąć dziś szarlotkę ale placek z rabarbarem on ogłady nie ma wcale choć murzynek jego luba syczy kremem bo się wkurza przeszarloczyć chciałby mus wejść w szarlotkę poczuć chuć aż się wnerwia słuszny lukier bezeceństwa tu jest bukiet nawet sucha kromka chleba srogo dupką dziś spoziera lecz szarlotce co się zowie zwykły placek nie jest w głowie nie ten poziom tyś wypieku mej miłości nie oczekuj ze społecznych jesteś nizin ja kruszonką sięgam wyżej aż karmelki i landrynki mordoklejki całkiem nowe podnieciła ta wypowiedź posklejały je andruty wspólnie liżą słodkie dupy nawet suchy rogal całkiem marmoladę zaraz capnie i wydusi z niej krzywizną miłość dosie lepką czystą lecz za pewny był to plan dostał kosza wewnątrz wpadł a tabliczka czekolady kolorowy maca maczek bo ponętnie i rozkosznie jej sreberko czule drapie * aż tu nagle kromka stara sfrustrowana ale jara weszła wszędzie radę dała i poczuła się znów cudnie choć zrobiła wokół burdel1 punkt
-
Za każdym razem gdy oglądam konwalie tak sobie myślę - warto! rozdzwonić wszystkie kowadła całe to czerwcowe żelastwo obrócić w podkowy dla rączych koni galopem do kowala moje konwalie! na stół obok wierszy i słoniny przez galapagos moje konwalie! przez Bergen moje konwalie! zamilkł gwar tamtej bohemy kiedy Toulouse - Lautrec uwodził kurtyzany van Gogh krwawił z ucha przez Paryż moje konwalie w czeluści trawlera przez sardynki przez noc przez dzień przez chwilę moje konwalie najmniejsze z czerwcowych. Data oraz miejsce nieznane. poetom szkoły nowojorskiej1 punkt
-
1 punkt
-
Tak, ważne to, co jest po. Kiedyś wpadłem pod samochód, miałem szczęście, bo przeżyłem, tylko wstrząs mózgu i inne atrakcje, a takie to zrobiło wrażenie na jednej takiej, która dotychczas nie chciała, że....to dopiero początek tej historii, która finalnie nie miała jednak happy endu. Trzeba widać uważać zanim się powie: "miałem szczęście", czy odwrotnie. Pozdrawiam Czarki i dzięki za inspirację:).1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec to Ty pączki jesz od rana ??? czy babeczki lub wu zetki ? napisz proszę bom ciekawy ja tam wolę napar z miętki.1 punkt
-
Walnij se taki tatuaż, będziesz w broszki się bawił, panny są od broszek ??. Jabłko w twoim awararze też mocno symboliczne? Grafika w charakterze symbolicznego nieładu, co nie? Mamy jakiegoś mitologicznego gryfa, jest barokowy putto, symbole infernalne, i klasyczna ornamentyka. Skoro fajna to ok ?1 punkt
-
(psy w schronisku) ja i ten obok - mój brat co noc co dzień wyjemy w cały świat bo całe nasze psie życie jest wyciem a chcemy być częścią stada by wreszcie mieć komu przypilnować domu i miskę własną wylizać do czysta gdy Pan da jeść... i pić a piękny świat widzimy zza krat ja i ten obok - mój brat co noc co dzień wołamy w cały świat Ty - pewnej nocy usłyszysz nasze wycie bo chyba nie jest za późno by za miłość uratować nam życie1 punkt
-
pytasz dlaczego nie dzwonię czy stało się złego coś może odwiedzać już nie chcę pewnie miłości nie czujesz we mnie bo innego kocham najbardziej że dzieci że praca że spaniel i z innym mi dzisiaj po drodze kto nie wymaga i prościej pi(j)arem uwiódł pieniędzmi aż filozofom się nie śni kogoś znalazłam na pewno innemu Słowo się rzekło a ja po cichu wyznaję wciąż bliżej Ciebie niż dalej pamiętam kocham i amen1 punkt
-
1 punkt
-
@Antosiek Szyszka Otóż safari, łowy bezkrwawe też imitują pewną zabawę bo jest myśliwy i jest ofiara i choć nie trafia ona do gara to się stresuje a i w panice porzuca bliskie jej okolice i gna przed siebie, bo ją kamera z jej intymności często odziera. Te moje łowy też są bezkrwawe i niemniej dzikie, nie mniej ciekawe lecz one mają więcej świeżości bo to ucieczka od codzienności a i granice takiej wyprawy się zacierają w formie zabawy czułe westchnienia, wspólna kolacja i tak się zwiększa nam populacja. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Wybór Miriam Dagmarze Strachocie Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego. Modlitwa Anioł Pański Struchlałam kiedy nieziemsko piękny pojawił się przede mną mówiąc bym się radowała bo oto oko pańskie spoczęło na mnie — amen — pomyślałam kiedy przedstawił się imieniem — Bóg jest mocny — słyszałam to nieustannie w świątyni w której dorastałam na jego chwałę purpurą tkając zasłonę Przybytku jakby los w tym kolorze zawczasu szeptał mi pieśń o krwi i męczeństwie zdjęła mnie trwoga kiedy posłaniec wyjawił że wolą Pana jest bym za sprawą Słowa poczęła syna już wybrał dla niego imię muszę się jedynie zgodzić co miałam czynić? czy mogłam odmówić Bogu? On — najwyższy z najwyższych Początek i Koniec Ogień Pomsty i Ostrze Gniewu Nieomylny i Wszechmocny szukający łona — dziewiczej przestrzeni dla swojego dzieła ja — przyrzeczona mu na służbę jeszcze przed narodzinami przestrzeń stworzona do sprawiania korona i rodna ziemia czekająca by mogło wstąpić w nią życie — przynajmniej zapytał — przemknęło mi przez myśl a słowo — fiat — jak liść oberwało się z moich warg i osunęło pod nogi anioła gdzieś nieopodal zaskowytał pies tłumiąc śmiech Śmierć z brzękiem upuściła kosę1 punkt
-
Poruszasz ciekawą z kulturowego punktu widzenia sprawę - nieżywe ciało jest dla ludzi cywilizacji zachodniej czymś hmm niewygodnym, czego należy się szybko pozbyć. Stąd prężny rozwój przemysłu pogrzebowego i przesunięcie przykrego obowiązku przygotowania zmarłego do ostatniej drogi z osób z jego najbliższego kręgu na osoby zajmujące się tym odpłatnie. Np.nie ma już trzech nocy czuwania przy zmarłym, są lodówki zakładów. Pozdrawiam1 punkt
-
O, obe zdarzyło mi się dwukrotnie. Transcendentalne doświadczenie. I dosyć niepokojące. Po pierwszym doświadczeniu nie mogłem zasnąć przez kilka nocy z rzędu.1 punkt
-
Widzę, że jakość Twoich komentarzy zaczyna przerastać poziom dzieła, które je sprowokowały. :)))))))) Jeszcze raz dzięki i również pozdrawiam :)1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec ja na myśli mam sawanne a nie jakieś tam murzynki co Ty Henryk myślisz sobie jakie wianki ? to są cyrki W co Ty mnie pakujesz stary reputację moją psujesz ja poważnie o safari a Ty bajki jakieś snujesz fakt poznałem kilka Panien i w Afryce nie zaprzeczam lecz wolałem je podziwiać niż się dalej w coś tam mieszać.1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec Stół obrusem już zasłany, upieczony świeżo chlebek, cytrynówka jest z ziołami, i pigwówka też w potrzebie. I wędzone, i pieczone jadło czeka już w zastawie, miód, owoce, niezmierzone źródło potraw i przyprawy. Istna uczta się szykuje, a tymczasem gość już w drodze. Stangret końmi dyryguje, konie pędzą dosyć srodze. Szkapy wiatr w kopytach czują, a woźnica je zachęca, z niepokojem obserwuję, karkołomność na zakrętach. Pozdrawiam :)1 punkt
-
@Sylwester_Lasota A najlepiej pierdyknąć się w łoże i etiudę o spaniu sam stworzę. Pozdrawiam Sylwku, niech Ci lato służy... łożem.1 punkt
-
1 punkt
-
Apetyt rośnie (to się docenia) i to dokładnie w miarę jedzenia bo kiedy brachu siedzisz przy stole nie liczysz oczek, co są w rosole łyżka pracuje niczym, kopara a jej właściciel właśnie się stara z rosołem nabrać też makaronu jak przyszły władca nim go do tronu nie pogna pilna, nagła potrzeba a wtedy swoje odsiedzieć trzeba a dookoła panowie, panie oraz pomniejsi inni dworzanie. Pozdrawiam :) Nie ty pierwszy nie ostatni w wierszach są dorodne byki ale tego nikt nie liczy nie ma o nich statystki nawet byczek rozpłodowy kiedy jeszcze był cielakiem wołał, tato jestem bykiem, choć niemrawym, lecz chłopakiem Pozdrawiam :)1 punkt
-
Śpisz, śpisz Odwracasz głowę Synu mój Na swój nowy pokój Gdzie zawitał Nowy nów Śpisz, śpisz Oddech głęboki Nie twój Ale jakiś mój Z tak odległej Epoki Śpisz, śpisz Nieświadomy Że siedzę przy tobie Tata twój I tak strasznie myślę Jaki będzie twój koniec1 punkt
-
Kto siedzi przy borze, tego głód nie zmorze. Mówili pradziady, co przy lesie trwają. Gąszcz tętni życiem, syci barw pragnienie, poi łzą spragnionych, poszukać wystarczy komu potrzeba, darzy pożywieniem: napełnić kosze, naczynia i garnki. Krople malin sycą wonią tak słoneczną obronny krzew chłoszcze i broni dostępu. Oddając dzieci, nie obdziela zemstą , zdrowiem obdarza wszystkich bez wyjątku. Siostry ma liczne, inny jest aromat, serce podobne, walczą kiedy trzeba, czarny ma owoc jeżyna krzewiasta, chętnie pomaga, gdy leków potrzeba. Barwą krwistą tętniąca w gęściutkim poszyciu, krąg zapachu wokół mateczki truskawek. poszukać wystarczy poziomki pełnej życia, Duch olbrzymi w niej, silny i bogaty nawet. Borówek liczna rodzina, dobrze rozrośnięta, na suchym rośnie i na bagnie wzrasta. Trzy siostry, różna reputacja osiągnięta, od ideału, aż po złe notacje. Czernica wyostrza wzrok w ciemności, karmi głodnych, przypadłości leczy. Inny charakter, bez żadnej zazdrości borówka brusznica od rodziców jednych. Powierzchowność miła i skórka czerwona kusi, mami, w ustach przedsmak nieba... i wstrząs. Cierpki, kwaśny smak - skrzywiona. Odstrasza skutecznie, więcej nie potrzeba. Trzecia siostra bagienna, płodnością zachwyca miano obrażana niesłusznie wnet traci: łochynia, albo zwana także pijanica. Ciężki nosiła zarzut - trucicielka mąci. Nie za swoje winy cierpienia znosiła. Winowajca odkryty z imienia jest znany. Przy błotnistych zbiorach jego pyłków siła, snuje się wokół owoców zbieranych. I to koniec wiersza, choć nie finał jeszcze owocowej rozprawy o leśnych pożytkach.1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne