Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.11.2020 w Odpowiedzi

  1. ostatni takt światła osuwa się wydłużonym dźwiękiem a ja zahipnotyzowana wspinam się na palce by dotknąć twojej melodii drżę badając czubkiem języka czułe miejsce po słowie kocham i nie mogę się doczekać kiedy wygramy z naszego nieba kolejne wieczności
    6 punktów
  2. jesienne wieczory podchodzą za blisko do oczu zaglądają w zakamarki duszy wywołując po imieniu lęki a później rzucają na pastwę nocy
    4 punkty
  3. Lubię Obi i Castoramę* tę spokojną atmosferę elementów gotowych do tworzenia domu i ogrodu uwielbiam pasmanterie bo tam nie rozdziera się szat tylko zszywa, dzierga i haftuje cudeńka! guziczki, koraliczki tasiemeczki, wstążeczki, koroneczki wełenki, kordonki, mulinki, niteczki ach! kocham papierniczy :) sklep w którym tak pachnie... zeszytami, notesami karteczkami, kopertami blokami, kartonami a te ołóweczki... długopisiki... pióra! pióra... tak, pióra! naprawdę, można odlecieć :) ________________________ * to nie jest lokowanie produktu
    3 punkty
  4. Było dla mnie jak to drzewo, co wyrasta samo z ziemi i choć serce jest ruiną, ono ciągle się zieleni. Było dla mnie tą nadzieją, co ogrzewa serce wiosną, tą radością i uciechą, rzeczą trudną, chwilą prostą. Było dla mnie pismem głuchym, wzrokiem, mową, czuciem, śmiechem, życiem, śmiercią i wiecznością i zbawieniem, i też grzechem. Było niczym powiew wiatru - niewidzialne, a obecne, ktoś powiedział, że przeminie, ktoś powiedział, że jest wieczne. Snem, marzeniem, głuchym lasem, wzgórzem wielkim, brzegiem bliskim, chmurą, słońcem i księżycem, było dla mnie ono wszystkim. Lecz nie wróci – wiem to przecież próżno patrzeć w puste ręce, wyczerpane listy pisać na papierze, co jest sercem…
    3 punkty
  5. nie każdy krzyk boli są takie które cieszą nie zamykaja drzwi nie każdy krzyk chwilą która zło rozsiewa wymusza łzy nie każdy krzyk trudny zdarza się taki po którym jaśniej nie każdy krzyk kłamie niektóre to czysta jak mgła prawda prawda o prawdzie że krzyk to wyzwolenie nie tylko siebie
    3 punkty
  6. Czy można się życiem nasycić i dni nie obarczać już żalem. Mieć pewność, że tyle wystarczy, więc skarżyć się mniej, albo wcale. Jak spokój odnaleźć i zgodę, na to, co w zasięgu jest ręki. Gdy w dali, choć kształtu żadnego, coś jednak przyzywa, i nęci.
    3 punkty
  7. Podszepty Złotą bramą idź w stronę przepaści świtania, jęzorem z płaszczy w otwór rozdziawionej paszczy, w jaskrawość, w której plama czerepu majaczy, cień zmyć z powiek plunięciem, chromym drogę wskazać. W progi obecności idź i ponieś gorliwość oczyszczenia dla domu, co ma się w gruz zmienić, najpierw księżyc się wpatrzy w niemal pełny kielich, krew i ciało zostaną kolacją dziękczynną. Ze stygnącym warg śladem idź z nimi, na nagich łąkach skóry wysieją ci maki broczące, skałę czoła w spiekocie głożyna porośnie, w dłoniach i u stóp z tkanki wykwitną róż kwiaty. Pozostanie już, tylko by umrzeć na belce i niech leje się, leje krwi niewinnej więcej.
    3 punkty
  8. Moja Sowa spełnia te kryteria:)
    3 punkty
  9. jestem na i w połowie zeszytu życia siebie sucha popękana ziemia mój brat walczy codziennie moja siostra jest Tytanem rodzi w niemocy moc i znowu niemoc dusi w sobie moja matka jest Bogiem ojciec mój swe modły składa do niej co dzień przeglądamy się w sobie dzielimy równo owocem żywotów naszych amen
    2 punkty
  10. Przekręcam klucz naciskam klamkę otwieram drzwi mówię : jestem ... nikt nie odpowiada nie cieszy się nie złości nikogo nie ma ... włączam czajnik wyjmuję szklankę z kredensu parzę herbatę piję małymi łykami ... myję szklankę chowam do kredensu siadam patrzę w okno myślę ... o czym ? nie wiem ... krzyk ciszy przerywa moje myślenie ona jest ... a ja ... czy jestem ?
    2 punkty
  11. Sam siebie stanowczo zagrzewał do boju bo i sam przebywał w stołowym pokoju, wydał dziki okrzyk bierz się za psubrata otworzył lodówkę - czym chata bogata. Wyciągnął z ukrycia postawił na stole małpeczkę, dwa piwa a także jabole dał okrzyk bojowy - obróć to w perzynę i wziął się za małpkę, wlał w się butelczynę. Wykończywszy małpkę zabrał się za piwo, które wypił duszkiem a potem o dziwo chwyciwszy jabola do ust go przytyka i ciągnie i ciągnie i wino połyka. Już pusta butelka na drugą, więc pora lecz już nie dociągnął i znikł jak kamfora z łazienki dochodzi rytmiczne chrapanie bo tam nasz prowodyr tkwi na pierwszym planie. Czy we śnie się także do boju porywa my tego nie wiemy on kart nie odkrywa i choć to niepewne przypuszczać należy że nasz pan prowodyr tuż przy muszli leży.
    2 punkty
  12. darowano ci życie wartość dodana nie do przecenienia skup się więc zanim znajdziesz siebie z przekroczonym terminem przydatności
    2 punkty
  13. Utknęłam w wiosennej krainie młodości jest mi tu dobrze, już tutaj zostanę czas niechaj płynie, a ja się rozgoszczę i chwilą ciszy zapiszę testament. Komu co za co i z jakiej przyczyny z potrzeby serca, czy z powinowactwa sprawiedliwością by uniknąć winy nie chcę dla siebie wszystkiego zawłaszczać. Niebu dam błękit, a granice morzom stokrotkom szczęście zaniosę na pola samotnym ludziom ich serca otworzę optymizm wyślę na skrzydłach anioła. Drzewom w korony wplotę wiatru powiew łąki ukwiecę, a szczyty ośnieżę. W hołdzie dla świata wszystko to zrobię bo kocham życie, a w miłość wciąż wierzę.
    1 punkt
  14. Jak dobrze, gdy tak w bezruchu- Nie pojmiesz nigdy moja miła- Przez błysk szalony wybuchu, Kropelka szczęścia przepływa. Z zachwytu nad nagą i białą, Tak mocno i bardzo tkliwie, że Pragnąłbym pożreć cię całą w Jedną małą, malutką chwilę, by Zastygnąć potem w zachwycie W bogów antyczny posąg i aby W blaskach marmuru doczekać Na ust zimnych dotyk i osąd, i Aby przeżyć chwilę zbyt krótką Gdzie czas i kształt nie istnieje, Gdzie łudzę się wciąż i rozpalam, Na garść rozkoszy nadzieję. W lodowym odległym świecie Tak jak planeta sam i bez lęku Okrążam gwiazdę bijącą, lecz Dokąd już nie masz dostępu. Od takiej chwili przedziwnej Samemu powrócić nie sposób, Lecz dotyk warg niespokojnych Odwraca nieuchronny bieg losu, By witał mnie splot twoich ramion Twój zapach, smak potu i śmiech, I gdzie zazdrośnie skrywamy Przed światem odwieczny grzech. I gdzie zmęczony i prawie senny Zapytam w smutku i melancholii: Cóż do ust miła moja ci podać, Czy orzech, czy też kwiat magnolii ? YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
    1 punkt
  15. Pragnę jeszcze raz usłyszeć tej melodii cichy ton w sercu poczuć słodką ciszę która spływa na mój dom Dzisiaj to jest niemożliwe wiele się zatarło dróg kiedyś przyjdzie taka chwila wrócę do rodzinnych wrót Znów poczuję dotyk nieba zapach łąk i chabrów woń i smak pszenicznego chleba tam gdzie mój ojczysty dom Znajdę ścieżki wydeptane ślady moich dawnych stóp tamte miejsca ukochane gdy przekroczę domu próg Będę czekać na tą chwilę i cierpliwie liczyć dni wrócę w miejsce w to jedyne wtedy łatwiej będzie mi
    1 punkt
  16. obudziłem się w nocy i ujrzałem Twoje nogi niczym nie okryre, nagie, pogrążone w głębokim śnie i nieświadome, że są podglądane przez moje lubieżne oczy, które wykorzystując sytuację, bezczelnie syciły się widokiem tej niespodziewanej nagości, bez pytania o zgodę. a później długo nie mogłem zasnąć i dzisiaj jestem niewyspany...
    1 punkt
  17. linie naszego pola magnetycznego wyślizgują się z rąk grawitacja maleje a ciała unoszą się jak nieżywe ryby w akwarium aż do granicy atmosfery stamtąd widać złote punkty otoczone chłodem błyszczą niedostępne a my dryfujący po orbicie chwytamy się najlżejszego prądu byle jakiej fotografii z ostatnich wakacji
    1 punkt
  18. Rozkwitła letnia łąka Mak wystroił się w pyszną pelerynę Słońce roziskrzyło się i przygasło Oddało swój czar łące na tą chwilę Słońce spojrzało na łąkę i przygasło Zaskoczone jej powabem i czarem Tutaj dziewczynka w stroju biedronki jest łąki darem Jej włosy odebrały słońcu blask One złotem się oprószyły Twarz dziecka, którego uśmiech Zapiera dech niewinny Ona w stroju biedronki, wśród zielonych traw Z siedmioma kropkami, na szczęście Dziewczynka, czy Milady pośród ladybirds Skradła moje serce ?
    1 punkt
  19. Opis tego uczucia mnie aż onieśmiela... I może dlatego też wątpię w wypowiedź ostatniej zwrotki. Takie uczucie chyba nie może odejść - pomimo utraty osoby, do której się kierowało, ono pozostaje. Ale wiersz jest piękny :) Pozdrawiam.
    1 punkt
  20. pragnę być żonką kogoś ;)nie musisz się zmieniać, żeby się do mnie zbliżyć :)
    1 punkt
  21. Ja pitolę! Cisza na cmętarzach (?!) Może nie sugeruj się polskimi tłumaczeniami filmów...
    1 punkt
  22. Poszukuj i chwytaj światło. Odbijaj je, by trafiło do innych.
    1 punkt
  23. Co manewr da? Kadr. Wena moc.
    1 punkt
  24. Wiersz jak motyl, wypuszczasz go, a leci dokąd chce i każdy go widzi po swojemu. On już zaznał wolności i nie wróci:). Pozdrawiam.
    1 punkt
  25. Delikatnie, lirycznie. Super tytuł :) Może usunęłabym drugie 'się' i zostawiła 'Słońce roziskrzyło i przygasło' oraz nieco może przeszkadzać w bliskości 'jest' 'Jej' ale może już marudzę :) Pozdrowienia :)
    1 punkt
  26. Fajnie, że usunęłaś to powtórzenie na końcu, teraz jest ok.
    1 punkt
  27. To co trwało przestało płynąć jak strumień uderzający o brzegi pole opustoszałe a na środku narcyz szarmancko poruszał listkami szepty koron koiły burczenie porywczych silników cisza wprosiła się do pokoju jako gość nadąsany dyskutując z kurtyną która wystrzeliła iskry to co trwało przestało płynąć natura zaszarżowała by cały świat mógł wreszcie stanąć
    1 punkt
  28. Bardzo delikatny, drżący opis jednej z nieskończonych cudownych chwil czystej miłosći... Dla mnie byłby może jszcze bardziej delikatny i drżący bez dwóch słów:"zahipnotyzowana" i "kocham", bo to, o czym "informują", mogę już wyczuć w tekście. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  29. @opal Dzisiejsze...
    1 punkt
  30. Przemierzam mieszkanie w tę i z powrotem, Dłonią ocieram czoło, Kłykcie, opuszki, paznokcie lśnią potem, Gdy wszystko szarzeje wokoło. Z krainy ociekającej barwami, jasnością, Pozostał bezbarwny cień. Czyjeś oblicze spoziera z litością Z lustra naprzeciw mnie. Po raz kolejny z bijącym sercem Próbuję znaleźć sens. Wzrokiem martwym patrzę na ręce, One zbawieniem od klęsk. Najsamotniejsza decyzja okrutnie ponagla, Gdy dusza opuścić próbuje powłokę, Gdy po raz kolejny te dłonie błaga, By zakończyły mroczną epokę Zwaną życiem.
    1 punkt
  31. Ileż to uczuć mieści się w jednej chwili. Pięknie opowiadasz, mucha nie siada:)
    1 punkt
  32. @opal Przyznam się szczerze, że wiersz zainspirowany był sprzątaniem lodówki:)
    1 punkt
  33. kontrolowanie własnego życia było iluzją ogół rzeczy raz zdawał się solą raz ziemią nie rozumiałem tej równowagi nawet z góry nie byłem w stanie prześledzić wszystkich tropów wystarczyło że jeden czynnik przeważył zacierała się struktura normalności wystawiałem głowę poza horyzont sprawdzałem dokąd zmierzam
    1 punkt
  34. Świetne. I podoba mi "nie przeniesiona" średniówka, choć przeszkadza duża litera na początku wersów. Rozumiem, że wyraz elegancji... (Choć zostawione samotnie zakończenia wersów trącą brakiem troski a raczej troską o pozory). bb
    1 punkt
  35. Świetnie wpasowane słowa w melodię. Nic wyciąć, nic dodać, jak ulał. bb
    1 punkt
  36. W pokoju unosił się zapach świeżo zaparzonej herbaty . Kot Pazurek , wtulony w koc, spał na fotelu . Stara baba pomyślała, że lubi te ciche , spokojne wieczory . Podeszła do kota , pogłaskała go i wówczas jej wzrok powędrował w stronę kufra . Stał w kącie pokoju, stary, drewniany kufer podróżny . Miał wypukłe wieko, okucia metalowe na narożnikach , skoble do założenia kłódek i dwie antaby do przenoszenia . Stary kufer pamiętał bardzo stare czasy . Był starszy nawet od prababki Anny . Anna dostała go od swojej matki na nową drogę życia . W nim mieściło się jej wiano . Była to jedwabna pościel , haftowane ręczniki , piękny strój ludowy i bursztynowe korale . Z Anną odbył swoją podróż z Kolbuszowej do Czerniowiec . Młoda, piękna dziewczyna , opuszczała swój rodzinny dom i wyjeżdżała do męża , którego niedawno poślubiła . Potem Anna przekazała go swojej córce Marii . Babka Maria z kufrem wyjechała do Danii na Bornholm . Tam wraz z mężem zamieszkali na długie lata . Później rodzina przeniosła się na Kresy Wschodnie do Borysławia a wraz z nią powędrował kufer . Były to lata świetności i dostatku rodziny i kufra. Przewożono w nim misnieńską porcelanę , futra, adamaszkową pościel . W specjalnej skrytce przewożono złotą biżuterię , szlachetne kamienie i pieniądze . Potem przyszedł czas wojennej tułaczki i poniewierki . Kufer chronił i przechowywał to co było dla rodziny najważniejsze - ziarna zbóż , z których pieczono chleb. Po wojnie rodzina zamieszkała pod Wrocławiem a kufer trafił na strych . Zaczęły się dla niego gorsze czasy . Już nie służył do podróży i przeprowadzek . Zastąpiły go nowoczesne walizy i nesesery . A w nim zaczęto przechowywać rzeczy niepotrzebne , zbędne i stare . To wówczas zaprzyjaźniła się z nim stara baba , wtedy mała dziewczynka . Wyprawa na strych do kufra była dla niej wielką przygodą i jeszcze większym wyzwaniem . Najpierw zakradała się po wielkich , drewnianych schodach. Potem podnosiła ciężkie wieko kufra i wyjmowała ukryte skarby : stare kapelusze , sukienki z żabotami, buty . Wchodziła do kufra i wyobrażała sobie , że płynie statkiem po morzu albo, że jest księżniczką i jedzie w pięknej karocy na bal. Chowała w nim również swoje skarby : kolorowe szkiełka, kamyki znalezione w ogródku , muszelki przywiezione znad morza . Czasami sama chowała się w tym kufrze ,gdy coś przeskrobała . Wszystko po to aby uniknąć kary, czyli klapsa od mamy . Z czasem z małej dziewczynki wyrosła na dorastającą panienkę i wtedy zamknęła w kufrze swój dziecięcy świat, chowając w nim lalki . Kiedy przyszła pora pierwszych nieśmiałych uczuć , zauroczeń , miłości, zaczęła pisać pamiętnik . I ten pamiętnik z najskrytszymi tajemnicami i młodzieńczymi rozterkami , też skrywała w kufrze . W końcu nadszedł czas rozstania z rodzinnym domem . Ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich poprosiła o to , by mogła zabrać ze sobą drewniany kufer . I tak kufer trafił do jej nowego domu i jest z nią do dzisiaj . Stara baba , tak jak kiedyś mała dziewczynka, podniosła wieko kufra do góry . Przyjrzała się jego zawartości . Dotknęła bukietu z zasuszonych kwiatów , wzięła do ręki kilka kamyków, szkiełek, pożółkły pamiętnik . Westchnęła i pomyślała : - Komu przekażę mój zaczarowany świat - świat moich wspomnień , opowieści ?
    1 punkt
  37. Witaj - ale całościowo wartościowy wierszyk. Pozd. uśmiechem.
    1 punkt
  38. @duszka Pięknie, mam tylko wątpliwości co do pierwszego wersu - napisałabym bez "słońca", bo dla mnie dalsza narracja nie jest jednak o słońcu, a tylko o "glebie" ("przyjmujesz, poisz", "zapuszczam korzenie") Ale może być też tak, że czegoś nie dostrzegam i się mylę. ☺️ Pozdrawiam. ☺️
    1 punkt
  39. Dziękuję Ci i miłego wieczoru :) @joanna53 @Franek K @Joachim Burbank @Ewa Witek @Pan Ropuch Wszystkim Wam serdecznie dziękuję za czytanie i serca! :) :) :) :) :)
    1 punkt
  40. zamknij oczy pogłaszcz ze mną ciszę dopiero wtedy usłyszysz jak ulotna rzeczywistość wstrzymuje oddech i wzdycha w pragnieniu cudu śpij nawet jeśli nie potrafisz śnić ja wyśnię nas za ciebie zobaczysz ilu z ja to ty
    1 punkt
  41. 1 punkt
  42. Zatrzymałeś mnie dziś na dłużej swoim wierszem. Bardzo mi się podoba. Szczególnie środkowa część przekazu przyciąga moją uwagę. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  43. @Dawid Rzeszutek Zadając pytania o prawdę, szukając jej, zapracowujemy na odpowiedzi... Pięknie wyrazileś to w ostatniej zwrotce. ...Poprzednie zwrotki mówią mi, że te odpowiedzi, słowa, które je przenoszą, bywają atakowane, że krwawią, że sa zmęczone, ale nie mogą nas zwieść... Poruszający przekaz i Twój nieco inny, bo krótszy i bardziej przejrzysty wiersz. Bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam.
    1 punkt
  44. Świetny tekst. Tyle w nim i moich wspomnień. Nie wiem jak w Warszawie, ale u nas w łódzkim jak chciało się żeby Donald miał dodatkowo kolor wciskało się w gumę kawałek rysika z kredki i zagryzało. Oranżada w proszki, a taką w woreczkach mieliście? Dziękuję, ten wiersz to kapsuła czasu. Pozdrawiam
    1 punkt
  45. Zdecydowanie podoba się; ciekawie poprowadzony z niebanalnym słownictwem. Może przy głośnym czytaniu coś dałoby się wygładzić; no i tytuł przedni, prawie szekspirowski :) Pozdrowionka
    1 punkt
  46. @ais "Protestująco" zabrzmiało jak Boskie kredo, mam nadzieję, że co robią... wiedzą. Kłaniam się.
    1 punkt
  47. Od tego autobusu zaczynało się poznawanie świata przez mieszkańców wioski. Wcześniej nie za bardzo orientowali się, co też znajduje się za tymi górami, które w piękny, pogodny dzień lśniły srebrzyście w słońcu. Tak naprawdę, niewiele ich to obchodziło. Mieli miasteczko oddalone o kilka kilometrów, gdzie raz w tygodniu zawozili swoje plony, by sprzedać na lokalnym bazarze. Nawet te wycieczki były dla niektórych aż nadto odważne, mieszały im w głowach kolorowe domy, brukowane ulice, obsychające po nocnej wilgoci, która, choć nie było jej już widać, siadała na ubraniach, twarzy, włosach. Tego dnia, staremu Józefowi to nawet wydawało się czasem, że przez tę mgłę, zaczyna zanikać. Siedział, przyglądając się w skupieniu dłoniom. W końcu, po dłuższych oględzinach złapał za lejce i potrząsając nimi energicznie, wołał do starej szkapy ciągnącej wóz: - Wio Baśka, wio! Bo ta przeklęta mgła pożre nas, zanim dojedziemy na miejsce. Mgła, szczególnie upodobała sobie Ptasi Wąwóz ciągnący się przez ponad kilometr. Czaiła się na drzewach i w krzakach, pełzła po ziemi jak porzucona kochanka, łapiąc się kół i końskich kopyt, co skutkowało tym, że przerażony koń stawał dęba i nie chciał dalej iść. Stary Józef zsiadł z wozu i założył mu na łeb jutowy wór i idąc koło niego, mówił łagodnym głosem: - Oj, Baśka, Baśka i czego ty się głupia boisz? Przecież to tylko zwykła mgła, nic ci nie zrobi. Zaraz wąwóz się skończy i wyjdziemy na drogę. Tam już tylko pola wokół, to będziesz spokojniejsza. O, zobacz, kopnąłem nogą i ta przeklęta mgła się rozeszła. Kłamał. Mgła nie chciała się rozstąpić, uparcie owijała się wokół nóg, czasem nawet sięgając do kolan. Koń wyczuwał strach Józefa, jego przyspieszone bicie serca i nawet spokojny ton głosu nie był w stanie go zmylić. - Prr. Poczekaj staruszko, zapalę lampę, bo coś szybko dziś zmierzch zapada. O widzisz — powiedział po chwili — od razu lepiej. Szedł, trzymając w lewej ręce uzdę, a w prawej, podniesionej nieco do góry starą lampę naftową, rzucającą nieco światła wokół. - Czekaj, dam ci trochę owsa, żebyś zajęła się jedzeniem, to może nie będziesz tak się bać. Zawiesił na szyi Baśki karmiak wypełniony owsem i poklepał ją po karku: - Idziemy, już niewiele nam zostało, żeby wyjść z tego przeklętego wąwozu. Trochę się zagadałem z Domańskim, może i wypiło się o jednego za dużo, ale, raz na jakiś czas każdemu się może przytrafić. Popatrz, toż to chatka Szymona pustelnika. Gdyby było trochę widniej, to byśmy zaszli do niego, trochę sera bym mu dał, chleba, a i ziemniaków bym nie poskąpił. - Szczęść Boże, Józefie. Zanim usłyszał znajomy głos pustelnika tuż obok, odezwał się puszczyk, tym swoim krzykiem sprawiając, że włosy stawały dęba. Koń zarżał nerwowo i Józef przytrzymał go za uzdę, zatrzymując w miejscu. - O Matko Najświętsza, ależ mnie brat wystraszył, mało mi serce nie wyskoczy! - Od kiedy to Józef taki strachliwy? - Od kiedy, od kiedy? Żadna przyjemność plątać się w nocy po tym przeklętym wąwozie. - Jaka tam noc, Józefie. Toż to ledwo słoneczko zaszło. Nie ma się czego bać, nic złego się tu nikomu nie stanie. Może zajdziesz do mnie Józefie na naparsteczek naleweczki. - E, nie. Późno już. Może jutro przyjadę, za dnia. Przywiozę bratu trochę sera i chleba. - O ziemniakach Józef już zapomniał? - O ziemniakach? A, o ziemniakach! Nie, no gdzież bym zapomniał. Jutro, braciszku, jutro przyjadę. Chuda, wysoka postać z narzuconym na głowę kapturem pochyliła się nieco do przodu i cichym głosem rzekła: - Wypijemy nieco naleweczki od Wasiuka. Orzechowa, zeszłoroczna, dobra na strach, a potem cię odprowadzę do końca wąwozu, aż do pola Kalisiaka. Zrzucisz trochę ziemniaków, to i koniowi będzie lżej iść. Józef podrapał się pod czapką, rozejrzał w gęstniejących ciemnościach i rzekł: - No niech i tak będzie, ale żeby mnie brat do samiutkiego pola Kalisiaka odprowadził. Tylko bez tego wstrętnego ptaszyska, proszę. - Och, Tymoteusz jest przecież takim spokojnym ptakiem, zupełnie niegroźny. - Ja tam wolę, żeby się za mną nie pałętał i konia mi nie straszył. *** - Widzisz staruszko, już niedaleko chałupy jesteśmy. Babuleńka pewnie tam już od dawna wygląda, zamartwia się, gdzież my to przepadli po nocy. Przyznać trzeba, że ten Wasiuk nalewkę dobrze wyszykował. Palce lizać. Bo to widzisz, droga Basiu — w chwilach szczególnego rozczulenia, stary Józef mówił do klaczy, Basiu — Człowiek nie jest taki, żeby z drugim człowiekiem nie usiąść i nie porozmawiać, a że przy tym ździebko się napije, toż i rozmowa lepiej się układa. Teraz tylko moją babuleńkę muszę jakoś udobruchać, a to już takie łatwe nie będzie, oj nie. *** - Na miłość boską, gdzieś ty się stary włóczył! Czy ty wiesz która godzina? Już myślałam, że cię jakieś złe licho porwało. - Oj, Cecylko, daj spokój. Trochę się w mieście zagadałem z Domańskim, a potem w tym przeklętym wąwozie spotkałem brata Szymona, no i zaprosił mnie do siebie, wypiliśmy troszku nalewki od Wasiuka, przyznać trzeba, palce lizać, zna się Wasiuk na robocie. Odprowadził nas brat Szymon, aż do pola Kalisiaka, a potem to już prosta droga była. Baśka trochę się bała, jak ta mgła się podniosła, ale dzięki Bogu i bratu Szymonowi, jakoś przebrnęliśmy tę mgłę. - O czym ty mówisz, stary durniu. Jaki brat Szymon, jaki wąwóz? Toż to będzie już z rok, jak zmarł brat Szymon. Ludzie mówią, że ta mgła go dopadła, bo ona podstępna jest, potrafi zwieść na manowce, tak, że ludzie wariują. Z nim też ponoć tak było. Zwariował braciszek i powiesił się na starym dębie. Jak go ludzie znaleźli, to, to ptaszysko, co za nim tak latało, oczy mu wyłupiło. Młody Kaliciak mówił, bo to on go znalazł. - Co ty, Cecylko mówisz? Toż ja z nim przecie nalewkę pił dzisiaj! - Urżnąłeś się stary w mieście, usnąłeś w autobusie i przyśnił ci się, ot co. - No co ty, Cecylko? A nasza Basiulka, co nie chciała przez wąwóz iść, bo mgły się bała? No przecież ona w stajni stoi teraz, odpoczywa bidulka jedna. - Człowieku, toż nasza szkapa zdechła! Będzie już z rok. No tak, to było w tym czasie, jak brata Szymona znaleźli. - Rany Boskie! Rany Boskie — stary Józef złapał się za siwe włosy. - Idź spać Józek. Za dużo wypiłeś w mieście. Dobrze, żeś chociaż do chałupy trafił, bo to od pekaesu kawałek drogi jest, a mgła dziś taka, że łatwo zbłądzić.
    1 punkt
  48. Heniu, mało masz wierszy bez bez .urwa, ..uj itp. Czytam Cię, ale jeśli mam być szczera, to zastanawiam się zanim otworzę Twój wiersz, ile tym razem znowu bluzg wlepisz. Przecież zdolny gość jesteś, masz wiele do powiedzenia piórem, nie przestaniesz być poetą ani facetem, jak sobie większość z nich odpuścisz. Może nikt Ci o tym nie powiedział, sorry, życzę Ci jak najlepiej, może dlatego mówię. Serdeczności :)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...