Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 03.10.2020 w Odpowiedzi
-
Budzę cię, morze. Oddychasz płytko, przy brzegu w słoność zastyga czas. Płaszcz bursztynowo podbity wydmą rzucasz na uda, mokre od fal. ...Rozgwiazdy płyną, jak w toń, jak w baśń, a ty - kołysz, ukołysz nas... Budzę cię, morze! W spazmach i dreszczach, piach zwilgotniały w uścisku fal sperlonych pianą, w korale zmysły wiązane - kwitną... Gdzieś krzyczy ptak... Krzyk się urywa. Jak klif. Jak znak. ...A ty - kołysz, ukołysz nas...5 punktów
-
zachód słońca pełnia księżyca zaćmienie burza po niej tęcza dom pełen miłości zapach porannej kawy i uśmiech bliskiej osoby cóż jeszcze trzeba by poczuć spełnienie by nie żałować tego co było co jest by na końcu drogi być szczęśliwym nie płakać tylko życiu się ukłonić5 punktów
-
4 punkty
-
codziennie budzę się rano nie łatwo być ropuchą szarą wdrapywać na grzbiet w uniesieniu w uścisku ampleksusu i nie zmęczeniu zbiorowe gody wielogodzinne to jest wyzwanie jedna samica nas dwudziestu – masz porównanie? dwieście pięćdziesiąt tysięcy młodych o matkę pyta - nie podołała reprodukcji, a winien samiec troglodyta3 punkty
-
w ręku prześcieradło w które owijasz mnie zatroskany patrzysz na moją nagość z różyczką na cycu w chłodnym miejscu twoje piękno istnieje spowijającego obłoku niczym uparty promień w szarym świetle pieścisz słodko jestem miodem3 punkty
-
na zakręcie pękła dusza zapasową oddałam pierwszemu lepszemu głupia ze mnie dziwka wiatr smaga po twarzy obraz jakich wiele po co się tak szarpiesz za zakrętem jest następna stacja upada 0210202 punkty
-
Nad Czarnym Stawem krążą kruki, Niczym straż wiecznie wartująca, Wciąż wnosząc w górę, hen, dopóki Nie znikną z oczu w blasku słońca. Ach też mieć skrzydła! Sięgać nieba Na zawołanie, wolą tylko! Gdy, by szczyt zdobyć, sił nie trzeba, Gdy piąć się można bez wysiłku! Nie dla nas odpoczynek błogi. Nie dla nas dar kruczego lotu. Bo nasza ścieżka to dwie nogi, To krok, to oddech, strużka potu. Wiedzie wzdłuż stawu, przez strumienie Wciąż oddalając się pomału Od dolin wszerz objętych cieniem Kierując w stronę ideału. Wiedzie wysoko stromym zboczem, Rzeźbionym ostro skał szeregiem, A potem kładzie się warkoczem Strużyny wyłożonej śniegiem. Aż przyjdzie w końcu pył otrzepać Z rąk przed klamrami w wąskim żlebie. Myślisz, że to ty patrzysz w przepaść, Ale to ona patrzy w ciebie. Zerka bezwstydnie i łakomie Bo cała pragnie twego serca. Chce abyś przepadł w jej ogromie, Jest niczym głodny ludożerca. Więc nie patrz w dół, ale na skałę, Ciągnij się w górę z całej siły. Wnet otchłań skryją kłęby białe, Które znad głowy twej zstąpiły. To znak niechybny, że niebawem Dojdziesz do celu. Siostro, bracie, Nim zdążysz otrzeć twarz rękawem Postawisz stopę na Zawracie. Tu się zatrzymaj, odwróć głowę, Zobacz gdzie stoisz miast ptaszydeł. Gdy pójdziesz zdobyć szczyty nowe, Rób to z polotem, choć bez skrzydeł.2 punkty
-
szaleńczo walisz do drzwi wchodzisz z brudnymi buciorami w moje wyremontowane dzisiaj rzucasz przemoczoną koszulę na podłogę którą jeszcze rano szorowałem z zaniedbań i wczorajszych weselisk umyslu chwiejnym krokiem snując się ściągasz z siebie resztę ubrań i rozrzucając je w około uśmiechasz się zalotnie a młodzieńczy niedosyt tańczy w kącikach ust kocham gdy kłamiesz gdy omamiasz mnie a ja udaję zdziwienie że nie spodziewałem się wizyty choć co wieczór przychodzisz by przynieść początek końcom i znikać w równości wskazówek a gdy dobudzę swe zmysły myśli ważące tony spadną nagle i wściekle a trzęsące ręce uchwycą gorzką końcówkę wczoraj bym zdołał z siebie wydusić że dziś to ten ostatni raz2 punkty
-
gwiazdy z prochów przodków rozświetlają ciemności byśmy mogli chwycić się za ręce jak dzieci uciec do marzeń arką którą buduję co noc dla nas gdy cisza zbyt pusta wrasta kolcami pauz w szczeliny dalej niż za horyzont zdarzeń niedokonanych nieskończenie krótko jak życie2 punkty
-
Czasem mijamy się za szybko, o krok, co zgubił uścisk dłoni, jak gdyby każdy własnym ciałem, potrafił samotność zasłonić. I szlifujemy zdarte słowa, a uśmiech na wszelki wypadek, mnożąc podobne-szczęściu łupy, by ukryć się za ich fasadę.2 punkty
-
graphics CC0 Vilejka to futurystka co dzień rozmyśla o Wenus Tytanie i Marsie czasami sięga dalej i wplata mentalnie w materię międzygwiezdną cztery miliony lat świetlnych Proxima Centauri „b” –> czeka na nią a strefa konwekcyjna napawa ciepłem Vilejka chce szybciej lecz czasoprzestrzeń ma ograniczenia Kaspian to nowszy model humanoida odbija światło jak retroreflektor na księżycu i sięga jeszcze dalej do innych egzoplanet rok świetlny to 9 bilionów kilometrów – aproksymuje Kaspian do gwiazdy Proxima dotarłbym za sto trzynaście tysięcy lat podróżując z prędkością statku Apollo 11 z ery przedmillenijnej a z jej orbity na planetę –>„b” Ludon i Mahawir wierzą w ekspedycje do najbliższej galaktyki Andromedy promieniują w nadziei jak licznik Geigera ich podróż zajęłaby 2,5 miliona lat świetlnych nieodżałowany Stephen Hawking twierdził że ludzkość nie przetrwa na ziemi najbliższych tysiąca lat Zoja i Rilla kognitywistki i psycholożki z podrasowanym IQ ze swoim artificial intelligence deliberują o NAPĘDZIE OSNOWY – ów czasoprzestrzennik skutecznie manipuluje samą przestrzenią to mega przyjemne sympozjum bo prędkość światła ogranicza podróże Drastyczne przyśpieszenie systemy diagnostyczne i eksperckie realizują obliczenia w statku z napędem osnowy od dziobu przestrzeń kurczy się a z tyłu rozszerza oto „metryka Alcubierre’a” a sztuczne sieci neuronowe w toku analiz interdyscyplinarna czasoprzestrzeń w zagięciach ich statek poruszał się będzie w bańce to „bańka osnowy” – gwałtowny przyrost prędkości dziesięciokrotny do prędkości światła Beznamiętnie popatrz więc w przyszłość organiczny współczesny człowieku twoje ufo będzie okrągłe jak kula z otaczającym go pierścieniem wszystko się zgadza w tym toolboxie a funkcje specjalistyczne w które wyposażono numeryczny Matlab identyfikują bezbłędnie systemy optymalizacji AL Pierwszy statek z NAPĘDEM OSNOWY zaprasza do środka – informuje kreator jeszcze w ludzkim symulatorze ciała Do zobaczenia w wirtualnej akceleracji jaźni -- *treść fikcyjna, skojarzenia fantastyczne i subiektywne2 punkty
-
Kiedy ostatni raz ― trzymałam twoją dłoń… ― … była taka ciężka ― i zimna… … Pamiętam, że uchyliły się przed tobą wielkie i białe drzwi ― skrywające od zawsze ― największą tajemnicę… Poznałeś ją ― będąc już częścią mozaiki Wszechświata ― z wiarą we wszechmoc rozumu… … bez wiary ― w ciało… * Siedzę sama ― na ławce… … otoczona parkowym azylem… … Doszukuję się czegokolwiek ― w rozchwianych gałęziach… … w grze cieni na żwirowej alejce… ― w cierpkim zapachu wilgotnych kwiatów… … Uśmiechasz się do mnie ― rozgorzałym słońcem… … i mówisz ― stłumionym szeptem… … Pragnę wciąż ― o tobie pisać ― układać strofy… … wyżłabiać w kamieniu słowa ― na kształt ― twojego imienia… … … masz władzę ― przenosin ― w czasie… … Jesteś tu i gdzie indziej… … albo jesteś ― tylko pyłem ― drgającej jutrzni… … tęczową pół-obręczą… * Brama koło domu… … przeciąg milczenia… … … ogromne okna ― zaciągnięte ― ciężkimi storami… … Można się spodziewać przebiegającego kota, lecz ― to przemyka całe twoje dzieciństwo… … zbyt krótkie ― zbyt długie ― w cierpieniach… … Wszystkie nocne trwogi… ― zabawki porzucone w kącie… Koń na biegunach ― pokryty kurzem… … na ścianie ― pergamin ― wyblakły przez lata… … fotografia uśmiechniętej twarzy… … Szron przesłonił już szyby… … i coraz bardziej wypełnia pustkę ― wspomnienie twojego głosu… … rączek, co mnie radośnie ciągnęły za warkocz… (Włodzimierz Zastawniak, 2013-12-01)2 punkty
-
Julianowi Tuwimowi i jego genialnej Lokomotywie. Najpierw powoli, po gładkiej jej skórze, głaskanie, muskanie, na dole, na górze. Ustami po twarzy, po włosach, po szyi, leciutko, cichutko jak odgłos motyli. Potem bo biuście, ramionach i brzuchu, gdy leży i pręży się niemal w bezruchu. Wciąż delikatnie, tak bardzo powoli, bo czas przecież żadnej nie gra już roli. A potem szybciej krew w ciele ich krąży, szybciej i szybciej. Na pewno więc zdąży. Ciała stykają się całkiem niedbale, lecz nie przypadkiem są razem już stale. Wreszcie złączeni. Ruchy gwałtowne są coraz szybsze. Całkiem stosowne do rosnącego wciąż podniecenia i połączenia znowu pragnienia. I szybciej i szybciej i czemu tak gna. Dwa ciała splecione, tak dziwna to gra. Są razem ze sobą i wciąż się kotłują, stykają i głaszczą, namiętnie całują, a ruchy przedziwne podobne wzajemnie, ja nigdy bez ciebie, ty nigdy beze mnie. Szaleństwo stykania, dotyku nirwana, miłości bezkresem zupełnie porwana. I nagle, jak wulkan zapłonął na szczycie oboje są razem w zupełnym niebycie. Coś nagle błysnęło, a oni złączeni kotłują się nadal, jak dzicy, szaleni. I po co i dokąd i dokąd ich gna, dwa ciała złączone, ta wspólna ich gra. Oboje są razem we wspólnym zachwycie, złączeni w miłości, silniejszej niż życie. I nagle oboje zastygli w niemocy, jak gdyby czekali wzajemnej pomocy. Bo wszystko się stało. Odwieczne marzenie i boskiej miłości szaleńcze spełnienie.1 punkt
-
Tam, gdzie pod górą mokradła stoją, u brzegu wody, wśród olsów młodych - czeremcha szumi, klaszcze wiatr liśćmi - może on przyjdzie może się przyśni... Dusznym zapachem mami, upaja dziewczynę młodą, co u ruczaja - czeremchy kwiaty w naręcza zbiera - może mnie kocha może już teraz... I nagle pada, i tchu jej braknie... Zapach czeremchy mdlący tak strasznie...! - czeremchy kwiaty trucizną pachną - daj, Boże, umrzeć a on niech za mną...1 punkt
-
Wywlekam z kołdry resztki snu. Dziwne, że inni mają inne rano. A mnie zastaje polarna ciemność i kawa, która stygnie zawsze tak samo. Myślę: zapiszę się na tenis i może szachy, na kursy z serii: ''towarzyskość.'' Wracam z bazarów, klapki mam w piasku, zadowolona: kupiłam ''przyszłość'' Trzy kilogramy. I pod naporem szyldów i znaków staram się dojrzeć ... jakieś imię Cóż, moim nie jest na pewno: bystrość Bo nie dostrzegam malutkich kwiatów, włosków na główce niemowlęcia, książki kupuję co sobotę i - etatowo - jestem ''do wzięcia'' Stara dziwaczka, co myśli ... szuka, bo nawet się nie narodziły A akuszerka? Wiecznie zajęta. Miażdży obawy - pod wpływem chwili. Kompot gotuję ... z planet i komet Wegetarianka - gotuję kaczkę. Co czuję teraz? Nic nie pamiętam. ''Teraz'' się staram - objąć rozumem. Wieczory spędzam na werandach, czasami bywam - w nieswoim domu, niekomfortowo wtedy się czuję: nie chcę przeszkadzać. Nigdzie. Nikomu. Czasem się włóczę po dzikich parkach, gdzie traw nie koszą, a serenady - lubią być cicho, lubią by Jonasz sercem je trawił Ryby jem tylko ... co dzień, czyli od święta W akwarium trzymam: śmierć i miliony - pustych bąbelków smętnej iluzji, która nie łudzi się całkiem ... Niczym. Nocami kłębię się w czucia stanach Gdy budzi szeryf, zaczynam krzyczeć ...1 punkt
-
Przedwczoraj szefowa znowu uparła się na mnie. Kazała zostać mi po godzinach i przygotować raport z ostatnich trzech lat. Musiałam odwołać lekarza na którego czekałam siedem miesiecy. Mam padaczkę, ale nikt o tym nie wie. Boję się, że stracę pracę. Dlatego nie powiedziałam szefowej o lekarzu. Będe musiała iść prywatnie. Moja szefowa to zła osoba. Raz w tygodniu wybiera ofiarę i znęca się, dopóki nie przejdzie jej ochota. Przez jakiś czas miałyśmy spokój, bo dołączył do naszego działu młody mężczyzna od razu po studiach. Był nieśmiały i małomówny. Szefowa bez litości dręczyła go o wszystko mając pretensję. Ze wstydem przyznaję, że było mi to na rękę. Przez trzy tygodnie spokojnie spałam, nie miałam tików i nie brałam leków. Chciałam żyć i pracować. Po raz pierwszy poczułam w pracy, że jestem szczęśliwa. Ale on odszedł, a na nas padł blady strach. Ostatniej nocy zmoczyłam łóżko. Znowu nie mogę jeść, spać, wróciły tiki i myśli samobójcze. Tamtego dnia skończyłam późno, chyba około dwudziestej drugiej. Szefowa przyjechała godzinę wcześniej niezadowolona, że raport nie był gotowy. Poczekała w swoim gabinecie, aż jej przyniosę. Razem wyszłyśmy z budynku i czekałyśmy na przejściu na zielone światło. Słuchałam jej uwag o moim bezgustownym ubiorze i tanich butach. Tiki nasilały i wtedy poczułam jak kręci mnie w nosie. Kichnęłam, a moja szefowa znalazła się pod kołami dużego samochodu. Nie wiem jak to się stało. To był wypadek.1 punkt
-
Najpiękniejsza w pierwszej miłości, Jest wiara, Że będzie ona tą ostatnią. Po więcej zapraszam na instagram - Poeterka1 punkt
-
Może w swobodzie Mógł poddać bym się Położyć na ciepłym kocu I zapomnieć, że przecież ja tu Sam nie wiem dla kogo Widuje momentem Ludzi opuszczonych Panie Doktorze, ja nie przysięgałem Jak Ty Jestem Ratownikiem Medycznym i I I Zawsze nim będę. Więc bunkruj się dalej Panie Doktorze Mam nadzieje, że sam sobie pomożesz Sypie się już chyba wszystko Ale nie mam pojęcia. Dlaczego się zamknąłeś Czego się boisz Panie Doktorze Przecież ja z dyżuru nie uciekłem Czemu ja tu a Ty tam jesteś. Studiowałem tylko 3 lata A do boju jestem od Ciebie gotowy Tysiąckroć lepiej. Ty możesz Panie Doktorze odmówić przyjazdu Dzieląc się powszechnie swoim bohaterstwem A ja wsiadam do ambulansu ratownictwa, robiąc to Co potrafię od Ciebie znacznie lepiej. 1300/1600 karetek w Polsce jest obsadzone Dwoma ratownikami medycznymi.1 punkt
-
Bardzo zmysłowo i pięknie językowo. Jednak tytuł bym połączyła na 'Rozkołysanka' po prostu. Roz - kojarzy się ze śląskim 'raz', a poza tym zbyt nowocześnie i mało lirycznie wygląda do delikatnego wiersza. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
pamiętam winne noce zapałki płonęły jedna za drugą mówiłaś chłopczyku z zapałkami jestem tobie Christianką Andersenką lecz znajdę lepszy koniec i lepszy pożytek przymarzniesz zespolisz oddechem gorącem napoisz zmysły w tym razem przypięczętowanym łzami trwamy w mądrości nabierania dystansu do wszystkiego już wędrujemy od siebie do siebie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Somalija hej, fajnie kombinujesz:) mogę dwa grosze? Dziękuję. Pan Ropuch dobrze gada, mokra na wilgotna, a ja bym wycięła pierwszy wers, bo jak dla mnie awkors, za dużo w nim dopowiadasz. Druga cząstka pyszna. I jeszcze tytuł.....oklepany, szkoda. Miłego :)1 punkt
-
@[email protected] ależ Grzesiu ! To jest skończone, to nie jest wiersz o seksie, tylko o wzrastającej pewności siebie ?. Wiem, że jesteś ostatnio trochę rozkojarzony, ale pocieszę Cię. Ja, rozkojarzona się urodziłam ?. A jeśli chcesz przyjść, to nie krępuj się właśnie wstawiłam do piekarnika babeczki z jesiennymi malinami ?1 punkt
-
Mawiał tak krawiec do swego uczniaka. "Trapi mnie sprawa nie z tego świata. Dualizm duszy rozplątać pragnę. Łapiąc czasami siebie za ramię. Potrząsam, szturcham, to w lewo, to w prawo. Lecz więź się staję mocniej splątaną. Później za głowę chwytam z zapałem. Supeł niewzruszony, nie rusza się wcale. Chwilami nawet patrzę na nożyce. Tak, wiem. To smutne, tym się nie szczycę. Bardzo mi trudno znajomość rozwiązać. Dawno się zdążyłem do niej przywiązać." Krawiec westchnął ciężko, spojrzał na ręce Wpadła mu do głowy, myśl, ważka wielce. Na stołku podskoczył krzycząc w niebogłosy. "Czyżby ten problem mógł byc tak prosty? Do ślepca wołały me krawca rany. Dualizm duszy jest wyhaftowany!"1 punkt
-
Czerwona Kokardka ? Na piąte urodziny podarowano mi czerwoną kokardkę. Wtedy nie przypuszczałam, że to wspomnienie będzie impulsem do recytacji metafory. Mam poetycką duszę i zmysł planowania. * Od kilku chwil miętosi w spodniach, patrząc jak nadchodzi. Ładniutka, młoda i bezbronna. Ma pecha. Zegarek mu stanął. * Na wierzchu dłoni czuje delikatność podwiniętej sukienki, a od spodu gładkość spoconych ud. Wskazówka się rusza. Stracił czujność. –– Mam niespodziankę – słyszy słodki głosik. – Wiem czego pragniesz. Połóż się na plecach. Zamknij oczka. Zamyka. * Cienkie ostrze rzeźbi kanion o miękkich, wilgotnych zboczach. –– Na pamiątkę spotkania zostawiłam czerwoną kokardkę. Nie dziękuj. Widzę, że masz problem z mówieniem. Bajka o Rybce i Rybaku Stary rybak siedzi przed chałupą, rozmyślając cicho. Nagle podchodzi złota rybka słusznych rozmiarów. Siada na pieńku, mówiąc: –– Starcze. Jeżeli spełnisz moje życzenie, to ja spełnię twoje. Zagadnięty spoziera na rozwalone koryto i coś mgliście jarzy. –– Czyli tak… hmm... mam problem z żoną. Zaradź coś. –– Naturalnie… gdy mnie nauczysz przestać zrzędzić i żebym nie pragnęła... wciąż więcej. –– Umowa stoi. –– I żebym zaległa ciałem w morzu. –– O, fajnie. Gniotąc śliską talię, obłapuje przybyłą. Ta zaś zaczyna trzepotać płetwami, jakby chciała zwiać. Lecz zostaje związana i wrzucona między bałwany. * Nad ranem rybak trzeźwieje. Nie może nigdzie znaleźć żony. Złota rybka spełniła życzenie.1 punkt
-
1 punkt
-
@Somalija czegoś tu za dużo czegoś za mało... coś bym jeszcze podłubał... mokra zamieniłbym na wilgotną w sumie nie wiem co mi nie leży Pozdrawiam Pan Ropuch1 punkt
-
fajnie jest wspólnie spędzać czas, w tym samie rytmie czasu, czyli razem kładą spać, wstają, pracują. gdy są zaburzenia, to działają sprzężenia zwrotne. dobrze, że kochasz poezję. nie ma nic piękniejszego.1 punkt
-
samotność nie musi nudzić zmuszać do płaczu dokuczać może być delikatna - jak babie lato łąka czy tęcza być uśmiechnięta - jak słońce ciepła ba rozumiana samotność to nie kara to wypadkowa życia nie wstydzi a jeżeli już to tych którzy się jej wstydzą nie rozumieją1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Kasztanowce powariowały kwitnąc po raz drugi, kwiatem oczarowały, chociaż kasztany pospadały. Obym nie dostał w głowę, przez te anomalia pogodowe, nie doznał szoku jakiego, nie daj Boże wiosennego. Ale dobrze że astry widzę, dojrzałą kukurydzę, pola zaorane, gdyż byłoby przechlapane. Bo ja lubię jesień, przecież minął wrzesień, chłopki fajne porobię z tych kasztanów sobie zaś panienki, ustroję w śliczne sukienki i będą tańczyć panowie z damami trzymając się zapałkami, na parkiecie z liści.1 punkt
-
Lubię oba. Jeśli mogę coś polecić, to trochę inna bajka, ale nie umiem jakoś odpędzić skojarzeń polecam sprawdzić skład Bohren & der Club of Gore. Zawsze wracam do tej muzyki kiedy robi się jesienio-zima.1 punkt
-
1 punkt
-
Za oknami takie piękne słońce i pachnąca trawa, a ja muszę siedzieć w domu. Za karę. Mamcia i Papcio zajęci swoimi sprawami nie zwracają na mnie uwagi. Mam tego dość. Brat ma lepiej, bo Papcio częściej z nim rozmawia, ze mną od czasu do czasu i bardziej Mamcia. Och tak bardzo chciałabym pójść nad jezioro, położyć się w cieniu drzewa i nasłuchiwać śpiewu liści i szemrzących robaków. Albo popluskać się. Och. Jak tylko nadarzy się okazja daję nogi za próg. – Gustawie okropnie tu gorąco otwórz okno, albo uchyl. – Mówiłaś, Ludmiło, że jest gorąco oraz żeby zamknąć i pozasłaniać okna! – Gustawie nie zauważyłeś, że jest po osiemnastej? Upał zelżał. Teraz albo nigdy. Teraz albo nigdy. Teraz albo nigdy. Udało się! Świecie już biegnę! Ostrożnie, żeby nikt mnie nie zauważył. Muszę przejść niepostrzeżenie wokół domu pani Sońskiej, ta baba zawsze donosi o moich niewinnych eskapadach. A ja muszę poczuć wiatr i niezależność. Chodzę z Papciem albo Mamcią, ale są chwile, kiedy chciałabym sama. Jestem już duża i poradzę sobie ze wszystkim. Jest moje jeziorko! Kocham tu być! Pluskać się z innymi uciekinierami. (Po kilku godzinach) – Gustawie, co tu tak cuchnie? Wdepnąłeś w kupę i chodzisz po całym domu? Sprawdź swoje pantofle, bardzo cię proszę. – Moje pantofle są czyste, Ludmiło, przed chwilą sprawdziłem. Nie wiem skąd ten odór. Chodźmy do salonu. – Gustawie, to Funia! Znowu uciekła wytarzać się w tym ohydnym bajorze za fabryką wedlin. Czy ja już mówiłam, że Mamcia i Papcio w ogóle nie rozumieją mnie ani moich potrzeb? Absolutnie, jakby byli z kosmosu. A przecież staram się do nich mówić wolno i wyraźnie h-a-u – h-a-u.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Lidia Maria Concertina Liść laurowy wspaniały do każdej zupy i sosu a nawet dodałbym i go do na śliwowicy bigosu ;) Ja małpę budzę w sobie tak średnio dwa razy dziennie, ale mam wytłumaczenie mój kot, a właściwie kotka tak nastrasza futro, że zwiększa swoją objętość dwukrotnie i zaczyna latać jak rasowa makatka. Mam to więc z powodu kotki. Pozdrawiam Pan Ropuch1 punkt
-
1 punkt
-
Chcę wszystko! nie będę cukierków wąchała w papierkach nie będę już pragnień chowała w butelkach bo czasu mi szkoda na te puste słowa. Chcę więcej. Konkretnie do bólu i do prozy życia, ryzyka, zepsucia i wyjścia z ukrycia, mam dosyć teatru i dosyć mam sceny. Umrzemy. A jeśli nie możesz mi wyjść na spotkanie, to daruj czas zbędny i daruj konanie, poświęcić się mogą wsze nieszczęśnicy z ulicy, więc stań naprzeciwko, i powiedz co czujesz a każde to słowo ja w pełni szanuję, bo lepiej jest w prawdzie niż taplać się w błędzie. Nie będę.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne