Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.08.2020 w Odpowiedzi

  1. Między myślą a myślą nie ma już prześwitu; bo łatwiej jest ujarzmić tabun dzikich koni, uciszyć rozbujany spiż, co jak grzmot dzwoni, niż przestrzeń ciszy wydrzeć z rozedrgania bytu. Pomiędzy synapsami iskra iskrę goni, impulsy się panoszą, sygnał znak wypiera; w szaleńczym tempie krążą jedynki i zera żelazną zaciskając obręcz wokół skroni. Jak wir ten mam pokonać, jak się z tej spirali wyrwać, rozedrzeć wściekle pulsujące ściany? Forsują bramy jaźni obłędne tarany, aż rdzeń jestestwa pęknie, choćby był ze stali. Wiersz zainspirowany przez @iwonaroma
    7 punktów
  2. królowa ptasiego mleczka kurzych łapek i bezsennych nocy mistrzyni haiku oraz miniaturowych nocników z origami które sprzedaje na szembeku obok pietruszki i przystanku autobusowego do wawra marzy żeby choć raz wbić zęby w politurę meblościanki rozszarpać poliestrową powłokę dostać się do słodkiego wnętrza kompletu wypoczynkowego joanna uwolnić zakurzone na dnie motyle tak dawno nie orbitowała bez cukru wieczorek poetycki odbył się nie jak zapowiadał wydawca w podmiejskim domu kultury z lampką wina i koreczkami lecz w klubokawiarni szpagat między wódką a musztardą kelner z wczorajszym śledziem na kamizelce macał ją wzrokiem podobało jej się w ostatnim tomiku między lodówką a kanapą otworzyła się przestrzeń dysocjacji mikrofon trzeszczał czytała o duszy rzęsach i sercu we mgle ktoś krzyknął ale tu duszno chciała żeby ją przeleciał dreszcz w pokoju z meblościanką czekała niedopita herbata 050820
    4 punkty
  3. Do mistrza przyszedł szlachcic mizernej postury. - Znasz dobrze tajemnice niewieściej natury powiedz, czy któraś będzie mnie miłować szczerze bo straciłem nadzieję i już w to nie wierzę. - Wiele jest niewiast, które chcą kogoś miłować, daj którejś tę sposobność i nie chciej pojmować. Bez urazy lecz zobacz, jakie pieski mają im któryś bardziej szpetny, mocniej go kochają.
    4 punkty
  4. nigdy nie jadłem lukrecji a jednak piłem z twoich ust które tak hojnie uśmiechem obejmowały całość słów podobno przestrzeń jest nieskończona choć wielu twierdzi inaczej lecz gdy tonę w twoich ramionach otacza mnie ciepło gwiazd i tylko przeskok iskry między spojrzeniem a sercem pieczętował jedność myśli tego co czuje się w marzeniach rzeczywistość bawi oddechem wydzielając resztki pocałunków niczym księżyc bezszelestnie wstępuje w ocean chmur zatapiamy się w sen codziennie z nadzieją, bez oczekiwań dziękując za ten pyszny wieczór i za to naważone piwo
    4 punkty
  5. Szary błękit i dziewczynka z warkoczykami z uśmiechem na zamówienie w krótkiej różowej sukience z białą falbanką którą uniósł roześmiany wiatr - Ale byłaś śmieszna zawsze się uśmiecham kiedy widzę ciebie na tym zdjęciu Ale ja widzę coś innego chudą dziewczynkę w zbyt krótkiej sukience niczym trzepot okaleczonego motyla smutek w jej ciemnych oczach i zaciśniętą dziecięcą dłoń w której rozpaczliwie ściskała swoje małe wielkie marzenia które niedługo potem spłynęły krwią po jej nadgarstkach - Tak byłam śmieszna
    4 punkty
  6. Nie jestem uzdolniona, Choć skrycie o tym marzę... Nie będę też sławiona, Jak z czasem się okaże... Jednak zawsze będę kimś, Kto walczył o marzenia... Ważne, że próbuje. Mniej istotne, Czy coś zmieniam.
    4 punkty
  7. mam już fizyczne ciałko ociupinkę rozumu i trochę serca zdobytego w doświadczeniach ostatnio doznałam mojej przyjaciółki - duszy obiecała że zespoli mnie z duchem kiedy wyjdę z bloku
    3 punkty
  8. Łódź już stoi na brzegu i oto wyrusza Wraz z pierwszymi błyskami wschodzącego słońca. Przed sobą ma zadanie bez zasad i końca. Jezioro i ryb setki kontra jedna dusza. Z ryb przepastnych gardzieli chce wyrwać je wszystkie, Choć już sił w drobnych skrzydłach by wznieść się nie staje. Więc Zbawca Much uderza w srebrnych łusek zgraje, Lecz zwycięstwo od tego nie jest nawet bliskie. Ropierzchły się spłoszone, porwały ofiary, Tylko jedna się szarpie na ostrze nadziana. Zbawca tnie ją nożem, choć otwarta rana Jest już tylko wyrazem bezowocnej kary. Nie żyją bowiem obie, ni ryba, ni mucha, Zaś Zbawca zasmucony porzuca ich ciała I pracuje w ten sposób dzień cały bez mała, Wiedząc, że nić życia jest tu nazbyt krucha. Ocalił ledwie garstkę, odebrał głębinie, Skazanym na porażkę przywrócił nadzieję. Ze znużenia Much Zbawca na nogach się chwieje. Dziś powraca do domu. Jutro znów wypłynie.
    3 punkty
  9. Lubię pisać te pierdoły wierząc że to jest poezja w prostych rymowanych strofy chcę opisać tylko piękność tej prawdziwej niespełnionej która cicho w środku nocy łzą pamięci zrasza oczy on by chciał a ona nie chce albo złe koleje losu niemożliwa wspólna przestrzeń każde pływa w innym morzu on niestety uczuć biedny dla niej to nie wszystko jedno o wirusie uczuciowym co jak covid atakuje daje inne bóle głowy ale zdrowie też zrujnuje każdy może zachorować trudno jest się przed nim schować nie wiem czemu tak się dzieje wciąż uwielbiam te tematy od lat jestem dobrym mężem i podobno fajnym tatą ale takie wiersze klecę czy się boję że odlecę
    3 punkty
  10. leżałem na żółtych papierach wtargnęły do mego umysłu od dzisiaj cokolwiek mówię staram się brać w cudzysłów jesteśmy trochę nie tego tacy jacyś podwójni nie wiem czy lepiej by było gdybyśmy byli spójni
    2 punkty
  11. Czuję się dziś samotną wyspą, pośród wielu samotnych wysp. Po policzku płynie gorzka łza, jeszcze bardziej samotna niż ja. Do niej dołączyła kolejna i płyną jedna za drugą, swoją smutną zawartością wypełniając ocean osamotnienia. Jest tylu ludzi wokół nas, czasem również blisko z nami, lecz nie pomogą nam, niestety, uporać się z duszy dylematami. Samotni przychodzimy na ten świat, realizujemy pragnienia dążąc do spełnienia. Potem równie samotnie ziemię opuszczamy, kiedy nadejdzie nasz czas pożegnania. Z nikim wtedy nie podążymy, w tą ostatnią, pełną tajemnic, niebiańską drogą przemienienia.
    2 punkty
  12. Pamiętając o błędach ojca, wiedząc czemu je popełnił, jakim był człowiekiem, jak marniał zżerany przez raka i gorycz, gdy młodemu dłużny się zwierzyć poczuł – synu, chcę byś wiedział, że ja przez całe życie się myliłem. Widząc wciąż wyraz jego twarzy, jakby chciał z niej zetrzeć flegmę, gdy patrzył w kuchni w telewizor, kiedy serce mi tłucze jak w szamański bęben, wiedząc czym go zraniłem, wierząc, że jest światło na drugim końcu wierszy, będąc wdzięczny, wdzięczny ojcu za dotrzymane słowo, za życie z matką, „córką wroga ludu”, i że można żyć, serce mając po lewej, z prawej mieć wątrobę, dupę symetrycznie mając do świata, wiedząc - myślę o was, „pisiory”, ja - „syn czerwony” i „ubek”, „resortowe dziecko”, „sort gorszy”, dziś o przyszłej śmierci myślę, naszej i waszej.
    2 punkty
  13. To kot. Otokara kot? Oto kot. Kos; oto kosa sok, oto sok...
    2 punkty
  14. Między niebem, a piekłem Między eterem słów, a lśnieniem łez Między starym drzewem, a jego młodym cieniem Między kołyszącym się światłem, a lepkością mroku Między twardym palcem, a miękkim sklepieniem serca Między słodyczą cierni, a gorzką czerwienią rozpalonych ust Między szczerością drobiazgu, a płochością ogromu Między magią pokusy, a dzikim ogniem pożądania Między drogą do absolutu, a jarzmem czasu Między obsesjami ciała, a czystością duszy Między ciszą codzienności, a wrzawą idei Między tajemnicą, a odwaga pytania Między mną, a Tobą
    1 punkt
  15. Jest taka szkatułka, którą się chowa przed ciotką wódką, wujkiem szlugiem. Drewniana komórka lokatorska, wynajęta od Boga, skulona pod przedwojenną czynszówką, w ostatniej pipidówie nad Bugiem, gdzie czajnik babci wciąż działa, rumianek odświeża blask wspomnień. Pas ojca - zawsze wisi bezczynnie. Siekiera dziadka - nie wyważa drzwi. Groby i krzyże nie chodzą po drogach. Jedyny złodziej z podwórka, to stary wiatr, wyrywa tylko ziarnka piasku z fug - a oddaje matkom torebki. Nie sieje fug w swoich ziarnach Siewca. Kolędnik ma wiarę, a nie mordę. Gdzie Kościół jest domem Bożym. Śnieg, co chrupie pod butami dziecka, pod płozami saneczek w kuligach, prędzej zniknie na rozgrzanych policzkach, niż będzie ciepłą pierzynką dla Kaya i Gerdy. A jeśli zdjęcia w albumach śpią, to opowiadają wschody i zachody, które nie płoną w oczach. Nie błądzimy tam w zaspach, nie toniemy w rzekach, horyzont wydarzeń - nie ściga nas łuną pożaru, w ścieku pod Starówką - nie gaśnie żagiewka, a tylko cicha świeczka cierpliwie płonie nad stębnówką. Skrzyp bydlęcych wagonów nie szarpie nam serc. Tam kołysze nas fotel na biegunach i otula koc. Nie tkwimy zamarli wśród malowanych drzew. Psy na mrozie nie szarpią nam rąk. Tam zasypiamy - obserwując sikorki w karmniku.
    1 punkt
  16. Kiedy kapelmistrz czasu spadał z nieba gromem Śmierci, łąki krzyczały, lasy ogniem ciemne Zastygły, słowem lęku nad wiecznym wyłomem W ziemi, gdzie piekło prawdą przemawia pojemne. I rozlał się kryształ burz żelazną pożogą, Nad horyzontem twego pustego imienia, Lecz opuściły cię ptaki i nie pomogą, Gdy nasze włócznie bok cię ugodzą z kamienia. Zabiliśmy go struną wiatru uwieszoną U szyi, cięciem pychy w szkatułę aorty, A potem owinąwszy myślą rozcieńczoną W kolorze przenieśliśmy na biel akwaforty. Zostały krople krwi na śniegu jak rtęć żywe, W źrenicach dni i dymie ułudnej przyszłości, W naszym zamku, gdzie baszty są nędzne i krzywe, Jak zbutwiałe dźwięki od nadmiaru świętości. Jesteś teraz martwy, tak jak my już nieczuły. Zawias światła zamyka się metafizyką, Którą nosimy w butach, trumiennej kopuły, Harmonią obłędu, jej szczerą retoryką. Nie możesz nas rozgrzeszać, tak jak nie mogłeś sądzić, Lecz pamiętamy biorąc do ust puchar winy, Dokąd tęsknocie słońca nakazałeś błądzić, Orbitą twych cieni szytych z niemej plątaniny. Jesteśmy mordercami, ale gwiezdny połów, Ma swój ciężar wosku i cenę kształtu masek Pośmiertnych, i ma wagę pieczęci, gdzie ołów Krzepnie u wrót dłoni, jak nasz pustynny piasek.
    1 punkt
  17. Poeta także miewa chimery popada w dołek i stresy miewa powód wiadomy, choć zrobił zasiew zboże wyrosło, lecz nie dojrzewa. Choćby polewał wodą z konewki co w minerały jest wzbogacona jest coś na rzeczy, czegoś zabrakło a sprawa nadal niewyjaśniona. Wena vacatio legis w Paryżu zwiedza butiki by kupić łaszki bez niej wspomniany wyżej poeta nie skleci wiersza ba nawet fraszki. Popada w marazm, ginie w oparach papierosowym smogiem owity alkohol także wpływa ujemnie lecz to jest obraz niecałkowity. Brak tutaj innych form uzależnień lecz ja nie będę ich tu roztrząsał autor ma prawo, prawo do dąsów więc i ja także będę się dąsał.
    1 punkt
  18. Super riposta:)). Dobranoc.
    1 punkt
  19. Lekka forma - a pesymistyczny (a może sarkastyczny?) przekaz... Jednak rozumiem Peelkę. A może by skrócić o jeden wers? Od dziś – czasu nie liczęOd dziś – zmieniam obliczeOd dziś – się tylko uśmiechamOd jutra – nic mnie nie czeka … Pozdrawiam
    1 punkt
  20. Przyszło do mistrza dziewczę mizernej urody, a ślozy zalewały jej całkiem jagody. "Cóż ci to?" - mędrzec rzecze - "powiedz mi swe żale." "Mistrzu, oto nie mogę męża znaleźć wcale! Jako że mi był Pan Bóg urody poskąpił..." Zasępił się mistrz tedy, bo chociaż postąpił w mądrości wielce, na to nie widział on leku... Rzekł jej wreszcie: "O, gdybyś tylko żyła w wieku dwudziestym pierwszym, sposób by się znalazł - wierę, mogłabyś, moja córko, tam robić k a r i e r ę, brak męża to nie byłoby Boskie skaranie: miałabyś stanowisko, mir i poważanie, miałabyś dom, samochód, perły i atłasy, lecz teraz - nie poradzisz, córko, nie te czasy..." "Cóż mam więc począć, skoro ja nie mam wyboru?" "Masz córko - idź za kratę... pójdź ty do klasztoru..."
    1 punkt
  21. @Somalija Z tytułu można by wnosić, że chodzi o pocałunek.... coś niewinnego i fajnego...ale potem piszesz krótką frazą, raz o miękkich włosach, zaraz o szorstkim zaroście.... mężczyzna, kobieta...wszystko, jak dla mnie, w zbyt dużych niedopowiedzeniach... język policzek powieki..... coś cielesnego....piszesz "zabij nie zatrzymam się" na początku, by na końcu " zaboli tysiąckrotnie".....peelkę, czy jego...? Szczerze, za krótka fraza, brak frajdy w czytaniu...:( Pozdrawiam :)
    1 punkt
  22. Spóźniłam się trochę, ale jestem. :) Otóż to - ludzki umysł, choć tak plastyczny i elastyczny, może się w końcu przegrzać... Dziękuję i pozdrawiam :)
    1 punkt
  23. @WarszawiAnka między ciszą a ciszą....słowa się kołyszą..... i to było fajne....ale chyba nie Twoje? między myślą, a myślą nie ma już prześwitu....gdzie mnie do tej poezji? Pozdrawiam :)
    1 punkt
  24. Dziękuję - niestety, takie czasy, że tempo i ilość informacji narasta z dnia na dzien. Pozdrawiam
    1 punkt
  25. @w kropki bordo nie, lepiej nie bo ma dobre noty ?.
    1 punkt
  26. @annzau Zmieniasz samym słowem, daję za to nawet głowę. Miłego wieczoru Anno.
    1 punkt
  27. Znowu ten cholerny świat budzi się przede mną. No nie. To raczej ja wstaje ponownie o takim samym poranku. Każdy podobny do poprzedniego, chociaż zupełnie inny. Ciągle w głowie kołaczą te same wiązki pytań. Na dodatek splątane w dołujący warkocz. Mam jednak nadzieję. Chcę w to wierzyć, lecz czasami nerwy nie wytrzymują. Wątpię, żeby dzisiaj było inaczej. Wiem, jestem pielęgniarką. Powinnam być do rany przyłóż. No cóż... nie zawsze potrafię, będąc często myślami gdzie indziej. Tym bardziej gdy człowiek ma do czynienia, z upierdliwym babskiem, które ciągle czegoś chce. Wiem, że jest ciężko chora i musi cały czas leżeć, ale ile można wytrzymać. Że też taką musieli na oddział przyjąć. Mam już doprawdy dosyć pokoju 22. * – Pani Helenko. Chce mi się siku. – Znowu? Kobieto! Ty już nade mną litości nie masz. Co dopiero sikałaś. – Alę muszę. – Gówno musisz. Przestań mnie denerwować i wciąż wołać. Siedź cicho, bo dostaniesz klapsa przez dupę. Ocipieć można z tobą. Ciągle myślisz o sikaniu. Pomyśl o kwiatkach. Upierdliwa z ciebie starucha. Rzygać mi się chce, gdy patrzę na twoje pomarszczone ciało. A to mi daj, a to mi zrób. Nie jestem twoją służącą. Ile razy można. Cholera by wzięła. – Helenko, słonko, mnie się naprawdę chcę. Mam zrobić w łóżko? Kupę uwalę przy okazji. – Ani mi się waż, stara jędzo. – Żartowałam. Ze sikaniem też. Przewróć mnie na prawo. Niewygodnie jak zaraza. Kości mi trzeszczą. – Rozum tobie trzeszczy, którego nie masz. Czy ty pomyślałaś, że też mam problem. – To twoja praca w mordę psia mać! – Ale kochać cię nie muszę. I niańczyć ponad miarę… i wąchać twoje starcze smrody. Znowu się ośliniłaś. Chyba zwymiotuję. – Helenko. Co z tobą? Mam zawołać inną. Aż taka nieznośna nigdy nie byłaś. Dobrze, że drzwi zamknięte. – Kto tu jest nieznośny? Ciągle trzeszczysz pyskiem jak opętana. Nie mogę się skupić na swoich myślach… pani jaśnie Mario Ocipiała. – Masz się skupiać na mnie. Za to ci płacą. – Zamknij gębę, bo przywalę. Łyknij wreszcie te cholerne tabletki, to będę mogła sobie pójść. Chociaż przez jakiś czas, nie oglądać wrednego pyska. A najlepiej się udław! – Kochana Helenko. Chcesz cukierka. Leżą na stoliku. Poczęstuj się złotko. – Chcesz mnie udusić cwana starucho? Przyznaj się. Żeby ci inną przyznali. – No coś ty. Proszę weź. Czuję, że coś cię trapi. Dlatego takaś nerwowa? – Żebyś wiedziała, że trapi. Nie wiem, czy już będę miała okazję. – A skąd mam wiedzieć, czy będziesz miała, durna dziewucho. No chyba, że posiadam szósty zmysł? – Tylko bez takich wyrażeń. Szósty. Dobre sobie. To byś musiała mieć najpierw poprzednie. – Uczę się słówek od mistrzyni – Znowu zaczynasz mi dogadywać. Po co ja tu z tobą siedzę. Na łeb mi padło, czy co? – A wiesz Helenko… też mam problem. Kosmicznej miłości. – No nie! Bo się zesram z uciechy. Czego? Z tobą rzeczywiście coś nie tak, a przecież sufit równy. I przestań ciągle powtarzać: Helenko. Obrzydziłaś mi moje własne imię! – Patrzyłam za bardzo… w gwiazdy miłości… a właściwie w jedną... i zgubiłam jakby. Nie wiem, czy zdążę odnaleźć. Spróbować przeprosić. Usłyszeć słowa przebaczenia. – Mario! Co ty mi tu chrzanisz o jakiś… kosmitach… przebaczeniach. Jesteś doprawdy pokręconym babskiem. Tylko w cyrku pokazywać takie dziwadło z tabliczką: „Nie karmić zwierząt” – A ciebie Helenko co trapi? – Gówno tobie do tego! Daj mi święty spokój. – No powiedz wrednej babie. – No… też chciałabym odnaleźć. Przebaczyć nawet. Porozmawiać. – Co z tobą? Dziwnie mówisz. – Przestań. Jesteś dla mnie za dobra. Dlaczego? – Sama nie wiem. Nie potrafię wytłumaczyć. – Widzę, że tabletki połknęłaś tą swoją brudną, pogniecioną gębą. Wreszcie mogę iść. Odpocząć od ciebie. Najlepiej na zawsze. – Życzę ci, żebyś odnalazła. – Tego samego ci życzę, Helenko. * Siedzę w domu. Dzisiaj początek urlopu. Będą mogła czas poświęcić na dalsze szukanie. Chociaż pomału tracę nadzieję. Domyślam się, że były jakieś powody. Zawsze jakieś są. Ale to nic. Wszystko wybaczę. Nawet jak nie usłyszę słowa przepraszam. Jestem strzępkiem nerwów. Właściwie dlaczego. Powinnam mieć to wszystko w dupie. Odpłacić tym samym. Jeszcze to wredne babsko. Ile krwi mi napsuło. Chociaż w sumie, co ona winna, że na niej wyładowuje swoje pokręcone emocje. No ale nic. Będę mieć dłuższą przerwę od jej towarzystwa. Słyszę dzwonek. To cholerny telefon. No tak. Za szpitala. Zaraz się dowiem, że z urlopu dupa lub coś w tym guście. – Taa… słucham. – Mamy dla pani dobrą i złą wiadomość. – Nie rozumiem. Proszę jaśniej. – Pani nas prosiła o pomoc w odnalezieniu. Tak? – Tak… chce pan powiedzieć… ojej… kurde… strasznie się cieszę. Natychmiast chce porozmawiać. Kiedy to będzie możliwe? – Niestety… mam jeszcze bardzo złą wiadomość… z ostatniej chwili. – To niemożliwe. Żartujesz ze mnie pojebańcu. Powiedz, że tak! – Przykro mi. Z tego co nam powiedziano, rozmawiała pani z matką często. A zatem nie rozumiem... – Jak mogłam rozmawiać, skoro jej nie odnalazłam? Niby kiedy? Gdzie? – W pokoju 22.
    1 punkt
  28. @Henryk_Jakowiec hahaha ???. Ja Ci przypomnę, że dąsam się na Ciebie ?. Dobrego popołudnia ?.
    1 punkt
  29. @Pan Ropuch @huzarc @Marek.zak1 @Kot Dzień dobry państwu, dziękuję za tak liczne odwiedziny :)
    1 punkt
  30. Zatem dobrze żem szpetny Cicho szlachcic szepnął Pożegnał się z mistrzem Odszedł raźno od niego A mistrz drapiąc się w głowę Mruknął tak pod nosem Pewność siebie na łeb Bije wszak brzydote
    1 punkt
  31. @Somalija trzeba było! Przyjmuję na swój naśluzowany brzuch (w sensie klatę) takie komplementy :D A jak to robią żaby??? Ano kochana jakby to powiedzieć jest ostra walka, nawet 20 samców oblepia jedną biedną poczciwą samicę i starają się zrzucić jeden drugiego z jej pleców. Powstaje w ten sposób istna kula Żab, czasem a podobno dość często kończy się to niezbyt dobrze dla samicy, która tym sposobem potrafi być uwięziona na kilka godzin pod wodą. Ps. to się nazywa nawet ładnie - ampleksus zbiorowy ;) Pozdrawiam Pan Ropuch
    1 punkt
  32. @Pan Ropuch chciałam Ci napisać, że głodnemu chleb na myśli ☺️.
    1 punkt
  33. W necie nie da się wolno czytać ;) Pozdrawiam również
    1 punkt
  34. @iwonaroma wybacz Pan Ropuch nie jest orłem w wychwytywaniu znaczeń i treści ALE już zaskoczył Twoja dusza występuje tutaj jako przyjaciółka :DDD ;) ;) ;) (palm face) tak to jest jak się szybko czyta i daje się ponieść pierwszemu wrażeniu. Pozdrawiam Pan Ropuch
    1 punkt
  35. Dzięki za wnikliwość w czytaniu i porady. To "trochę" żartobliwy wierszyk więc 'sacrum' jest za poważnie... A duch to jednak coś więcej niż dusza... 'Duszy mojej przyjaciółki' sugerowałoby, że to inna osoba, a tego bym nie chciała. Co do szyku, fakt, trochę pokręcony, może coś jeszcze zmienię (ale nie obiecuję :))
    1 punkt
  36. ładnie, liryczne (ale wcale nie nieporadnie :)) ale "tnę w twoich ramionach"?
    1 punkt
  37. @Wiesława "Im wyższy postawisz sobie cel, tym bardziej będziesz samotny". - Ryszard Kapuściński. Pozdrawiam Wiesławo po urlopie.
    1 punkt
  38. °~° gdzieś na świecie żyje dama co nie cierpi wręcz ciećkania chociaż utwór znakomity nawet noblem z lekka trąca ona groźnie cedzi słowa żadne mi tu t i t i s r i t i dla mnie sprawa jest nagląca °~° ma być pies a nie piesiunio mucha tylko a nie muśka brzuch normalny żaden bźuśek każdy głupek nie głupećek wie ze racja moja słuszna °~° oraz świnek i kaczuszek sraczków kłaczków i pitulek albo zgroza pipciów rypciów piranieczek i trupiątek tak ma być bo nóżką tąpnę °~° mnie tak mierzwi to ciećkanie że po rączkach wtedy walę by mi wariat tuś pod nośkiem lepiej już nie pisiu wcale °~° oj nieznośne te kobity co nie cierpią t i t i s r i t i O•˝˝O•
    1 punkt
  39. Samotność to choroba nie tylko naszych czasów. Lekarstwem jest miłość, ale i ona bywa rzadkością. Pozdrawiam porannie:)
    1 punkt
  40. Kot, o kostka, akt, sok, otok. Kot, o kos tka akt, sok, otok
    1 punkt
  41. może następnym razem sezamowe krążki :)
    1 punkt
  42. @Jan Paweł D. (Krakelura) Tak, oczywiście - jak wspomniałam, to tylko moje odczucie i utworu w życiu nie nazwałabym płytkim. Wciąż jest dla mnie wzruszający, tak jak napisałam na początku, a i to oczywiste, że gdy ktoś pisze o swojej historii, to nie każdy musi się z nią utożsamiać, stąd różne odczucia. Miłej nocy :)
    1 punkt
  43. @Alicja_Wysocka, @Victoria, @iwonaroma, @Somalija, @Karina Westfall, @M.A.R.G.O.T @Marcin Krzysica z serca za serca dziękuję
    1 punkt
  44. @>Marianna< Ada wazelina a Nile zawada.
    1 punkt
  45. 1 punkt
  46. @8fun Dzięki za podpowiedź! Kombinowałem w tę stronę, żeby skasować po, ale miało to dla mnie tylko jedno znaczenie, że puszka jest pełna a potem pusta. To tworzyło historię i było fajne, ale jednoznaczne. Dzięki, że zauważyłeś, że może to też znaczyć puszka firmy. Teraz w zależności od spojrzenia jest historia puszki od czasów gdy była pełna do wylądowania w śmietniku. Co jak najbardziej mi pasuje. Jak i statyczny obraz puszki wyrzuconej na śmietnik. Oba znaczenia jak najbardziej układają się w to co chciałbym zobaczyć w tym tekście :). Jeszcze raz dzięki. Taka informacja zwrotna jest bardzo cenna :).
    1 punkt
  47. W sobotę, samotnie w drodze do Tyńca Minąłem o siódmej smutnego odryńca Bez tarczy, bez konia wędrował powoli Szedł prosto z ruskiej do pisiej niewoli. Kilka faktów dobywszy z pamięci afazji Pytam go uprzejmie: Co słychać u Azji ? Rzecz rzadka i gest miły, niespodziany, Widzisz jam biedny, on wciąż nadziany. Od rana jeno wiatr, deszcz, pola i zagony Masz Waćpan coś, bom nieźle zdrożony ? Świetnie! Odparłem, dychę dam zarobić A w zamian szablą nauczysz mnie robić. Ha! Wrzasnął ordyniec wielce ucieszony, Na Akermanu nareszcie wypłynę strony. Nauczę fechtunku i atakiem, i kryciem i Niechaj się Bohun schowa z Kmicicem ! A trzeba przyznać ze szczyptą szacunku, Że go pan Sienkiewicz wyuczył fechtunku, Pół godzinki to trwało, jeśliś jest ciekawy, Nie dłużej - już czekał autobus do Mławy. I zakrzyknął, zanim bagaż zdążył włożyć: Pa ! Dziś jeszcze będę Ewkę chędożyć. Przegrałeś swoje życie Azja z kretesem! Tylko raz zadymił i odjechał Pekaesem. A ja kantor dostrzegłem bliziutko remizy, Za ostatnią garść groszy kupiłem dewizy I dzieląc już bez krępacji radość ordyńca, Za pozwoleniem, w gaju, usiekłem odyńca. Potem tak spełniony i z szablami u boku Ruszyłem przed się, nie zwalniając kroku. I aby klepki ułożyć fiknąłem raz młyńca, Wieńcząc tym drogę z Krakowa do Tyńca. (Kraków – Tyniec 1 sierpnia 2020) YouTube - wersja dla ciekawych leniuchów
    1 punkt
  48. @Ilona Rutkowska dziękuję pięknie :) Klaniam się :)
    1 punkt
  49. To przestroga :) dla żądnych wiedzy czerep ludzki zbyt wiele nie zdzierży...
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...