Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 01.07.2020 w Odpowiedzi
-
dziś przed północą przykryty kocem wspomnień upalnych chwil kiedy wszystko było tak blisko ty ja my razem skąpani w słońcu tej co bez końca w duszach zagrała taką melodię trudno zapomnieć ona powraca przed wakacjami zawsze mnie mami dając nadzieję że może jutro znów nam się uda czy zagra - nie wiem I wtedy pytam czy jeszcze słyszy telefonicznie wszystko w porządku czerwiec się skończył mamy już lipiec9 punktów
-
Czy pozwoli pani Lila? samiec (motyl) się przymila trzepie w locie skrzydełkami kolorami Lilę mami. Na to Lila mu odpowie odleć zanim on się dowie bo mój mąż entomologiem i już czai się za progiem. Motyl rzekł i cóż kochanie że w gablocie, że na ścianie będę wisiał, choć na szpilce ale zawsze przy mej Lilce. Stało się jak przewidywał bo gdy się do lotu zrywał to zaliczył wielką wpadkę Lilki mąż go złapał w siatkę. Dla oglądu dla swej Lili do podłoża go przyszpili i bez żalu, bez obiekcji wpisze okaz do kolekcji. Lila siedzi zrozpaczona bo jej adorator kona już ostanie wydał tchnienie pozostało jej wspomnienie.4 punkty
-
z ran rodzą się blizny jak wafle przekładane czasem bezczasem czasem głębokie bruzdy szramy długo pielęgnowane schowane pod ubraniem rzadko pokazywane nawet w chwili żalu wykrzywionej hałasem umysłu co się skarmił nimi i z nadwagą siadł przed telewizorem beznadzieję widząc tam gdzie zobaczy cokolwiek czarne białawe czarne nadzienie kakaowe lubi sobie rozdzielać ten wielki przekładaniec i pochłaniać osobno w wersji bez polewy4 punkty
-
rozdarta każdym dniem kluczę nocą przepędzając balon wspomnień odpryskuje fornir słów wybuchają jadu gejzery migocą nienawiści ognie jeży się smutek nie do ugłaskania małżeństwo dwubój wagi ciężkiej3 punkty
-
dziewczynka ze skrzypcami pociąga smyczkiem po strunach psyche sypią się z oczu srebrne monety rozbity jak porcelana na szczęście małe szczęście ukryte w pszennej bułce3 punkty
-
Jeśli to ta, z którą nocne spacery po plaży, to Peel ma problem. Uroki młodości żyją długo. Pozdrawiam.3 punkty
-
Selene Zbudź się proszę, Endymionie, Tak kochałeś kiedyś żyć. Niech marzenia wzniecą płomień, W sercu, które umie śnić. ---2 punkty
-
Że Bóg przykazał czynić nam ziemię poddaną, ksiądz dobrodziej na łowy wybierał się rano, a do zbawienia drogą szedł prostą i z górki, miłego Panu prochu nie szczędząc z dwururki. By zasiać bojaźń bożą wśród leśnego bydła, szedł raźno ksiądz dobrodziej i kropił z kropidła. Każdą salwą radował Pan serce i uszy kiedy kolejne bydlę padało bez duszy. A ksiądz dobrodziej widząc nieżywą sarenkę do roboty zabierał się z wprawą i wdziękiem, a że z wiarą to czynił żarliwie głęboką - - nawet na to łaskawie przymykał Bóg oko.2 punkty
-
dąb płaczu wznosi się wysoko zapuszcza korzenie zawiesił gałęzie nad synem żałoby jednym z dwunastu w upalny dzień siedzę na wschód od miasta gorący wiatr odbiera resztki zdrowego poczucia dobrego smaku piję sok z obłudy i wykreślam rzeczy do zrobienia w wielkim ucisku codziennych prób ginę marnie2 punkty
-
czekała go całymi dniami podchodziła do drzwi do okien trącała firankę krążyła po mieszkaniu otępiała z bólu zmęczona trwaniem niepewnością zasypiała wtulona w jego koszulę kiedy w końcu wracał rzucała się na niego resztkami sił wtedy czule ją głaskał i przemawiał zduszonym ze wzruszenia głosem później brał na ręce i zanosił na wersalkę tam wspólnie jedli i oglądali telewizję potem on szedł spać do swojego pokoju ale zawsze na dobranoc tulił i okrywał ją kocem gdy gasło ostatnie słońce bezszelestnie wkradała się by popatrzeć przepełnionymi miłością oczami jednak coraz gorzej znosiła rozłąkę z czasem choroba pozbawiła ją motoryczności więc tylko leżała i czekała na jego powrót któregoś dnia wrócił uradowany zobacz, co mam dla ciebie rzekł wtedy ostatni raz zamerdała ogonem. ____ 1 lipca obchodzimy Dzień Psa2 punkty
-
wszystko zaczęło się od snu w kolorze stonowanej czerwieni wszelaka moc rozstępowała się przede mną niezmierzona obfitość dzieła Stworzenia2 punkty
-
Jeszcze las pachnie Tobą, mimo żywic oparu, jeszcze przepływam w myślach gubiąc wśród drzew bezmiaru. Jeszcze wilgoć zalewa mech, konary i usta, jeszcze pamięć nabrzmiała i pustka nie tak pusta. Jeszcze się moc wypełnia. W naturze mieszka sedno i przyjdzie jeszcze pełnia, choć cykl też każe zwiędnąć. Zachłanność las tłumaczy, przyroda nie jest skromna: wybucha i rozpasa, gdy czas jej. Potem odejść da.2 punkty
-
Kobieta XXI wieku mężczyzna prawdziwie kochający kobietę to nie ten co o niej nieustannie mówi, tylko ten co wiele dla niej robi. Pan Ropuch wiek dwudziesty (jako "I") kobieta wychodzi z cienia wiek dwudziestypierwszy (jako "II") kobieta rzuca cień (I) kobieta otrzymuje głos (II) kobieta dzieli głos w nieskończoność (I) kobieta dziękuje mężczyźnie, że mógł dwukrotnie (II) kobieta po każdym drugim razie go wymienia (I) kobieta w makeupie, szpilkach i mini (II) kobieta ubiera w mini, maluje mężczyznę pożycza mu szpilki (...) zacznę od środka epicentrum początku w tym bezsprzecznie wieku kobiet, chciałbym na kilka chwil być jedną z nich po pierwsze żebrotkanką-Ewą uciąć sobie pogawędkę z wężem robiąc wielkie oczy słuchając tego jak i co powie Adam nie mógł być kuszony nie miał za grosz ciekawości wydzielał woń glinianki z potem leżąc w cieniu jak truteń zamiast robić pompki po drugie kleopatrą-Nefretete ujarzmiać koty będąc jednym z nich przywdziać szaty faraona ustanowić monoteizm stopami nigdy nie dotykać ziemi niewidocznym skinieniem kończyć życie każdego śmiałka za jedno nieroztropne podniesienie wzroku po trzecie matką-Teresą chadzać boso nie mieć nic materialnego szanować i troszczyć się o bliźnich móc powiedzieć wszystkim "Jeżeli chcesz naprawić świat to idź do domu i kochaj najbliższych" po czwarte supergirlką-Gretą do szkoły nie chadzać łodzią pływać być wiecznie oburzoną zostać człowiekiem roku i codziennie ocalać matkę ziemię po piąte i po szóste wcale niekoniecznie zapnij pasy będzie niebezpiecznie pierwszą z brzegu poczytną influencerką pośladkoszejperką sześciopakobrzuszerką co w miesiąc po porodzie jest już na fit chodzie nie mieć nic światu do powiedzenia robić zdjęcia sobie sylwetki i jedzenia chadzać na trendy ścianki szmatki szminki majtki lans bez trzymanki gladiatorki i sportsmenki heroski i fighterki prężą muskuł pną się w górę dźwigając na swych barkach kobietę XXI wieku tekst wierszowany dedykowany Pani F.2 punkty
-
ta przeklęta ciekawość snuje się w przestworzach niewidoczna jak powietrze lecz chmury niosą grozę w kłębowisku spontanicznych poruszeń rozwiać można przyczyny nie zapomnisz nigdy smaku gdy poznasz swoje winy i dalej prowadząc głos myśli szukać będziesz spełnienia nie zaspokoisz jej nigdy przeklęta ciekawość tchnienia2 punkty
-
Przeczytałem rozbawiony oba całe, wiersz i koment. Wiersz mnie nieco rozbananił, koment bardzo mnie ubawił. I że z niego tu wynika, zaskoczenie u Henryka. Nigdy nie bądź zaskoczony, gdy Ci pisze koment Johny! Skrupulatnie i rzeczowo powykłada to i owo, a gdy w trans analiz wpadnie, to wyłoży Ci dokładnie, to co Autor chciał powiedzieć, ale czasem też gdzieniegdzie, takie rzeczy powymyśla, że byś nawet nie pomyślał. :)))))))))))))))))))))))) Pozdrawiam serdecznie obu Panów ;)2 punkty
-
@dmnkgl @Skład Literacki @Somalija @Franek K @Victoria - dziekuje serdecznie.2 punkty
-
pociągiem zdarzeń licho jedzie - mówi o nie dzisiaj jest mój dzień nie pomyślało jednak że to lipa - bo ten pociąg jedzie tam gdzie chce nie pomoże semafor ani byle mgła jego są tory więc sobie mknie tam gdzie rzeki drzew cienie gdzie wiatr miły wesoły sen pociąg zdarzeń to poezja wie o tym horyzont i świerszcz ale nie wie o tym licho które pcha się tam gdzie go nie chcą2 punkty
-
2 punkty
-
Takie lubię. nie opuszczam koncertów jeżeli są w zasięgu 100km. Pozdrawiam2 punkty
-
@Czarek Płatak WoW! Jeden odważny komentarz! Cała reszta woli ciche bączki xD @Czarek Płatak Komentarz na wagę złota :) Serdecznie dziękuję, Czarku! :))) Cichym bączkom także dziękuję xD A są to w kolejności alfabetycznej: @Allicja @iwonaroma @Jakub Adamczyk @Radosław @Sylwester_Lasota :)))2 punkty
-
Między niebem, a piekłem Między eterem słów, a lśnieniem łez Między starym drzewem, a jego młodym cieniem Między kołyszącym się światłem, a lepkością mroku Między twardym palcem, a miękkim sklepieniem serca Między słodyczą cierni, a gorzką czerwienią rozpalonych ust Między szczerością drobiazgu, a płochością ogromu Między magią pokusy, a dzikim ogniem pożądania Między drogą do absolutu, a jarzmem czasu Między obsesjami ciała, a czystością duszy Między ciszą codzienności, a wrzawą idei Między tajemnicą, a odwagą pytania Między mną, a Tobą1 punkt
-
Gdy się w maski ubrała Warszawa, pomyślała, że niezła to sprawa; bo od oczu po szyję maska w mig ją ukryje lecz i tak każdy ją rozpoznawał.1 punkt
-
W naszej wiosce umarł Dziadek. Ubaw był po pachy. Jestem jego ostatnim żyjącym wnukiem z całej naszej rodziny. Dziadek przeżył wszystkich, bo jak mawiał: „Postanowiłem długo żyć. A kto mi zabroni?” Miał wielkie poczucie humoru. Aż czasami: denerwujące. Nasza famuła była do tego przyzwyczajona, ale sąsiedzi to tylko czasami stali i kiwali głowami na boki. Bo gdyby w przód i w tył, to by oznaczało, że są temu radzi. Aczkolwiek Dziadek był ogólnie istotą na wskroś lubianą (bez względu na to, jak słowo „wskroś’’ rozumieć). Bardzo wszystkim pomagał. Nawet czasami tak nachalnie, że niektórzy przed nim uciekali. Ale nie złośliwie, tylko dla ogólnej wesołości. Z tym przeżyciem: wszystkich, to trochę przesadziłem. Mieszkam z moimi rodzicami, a z nami mieszkał wspomniany tutaj. Lecz wielu rozjechało się po świecie. Szczerze mówiąc, to żeśmy ich nie zawiadomili o zejściu Dziadka, bo gdyby wszyscy przyjechali, to by mogło w naszej wiosce miejsca zabraknąć. A gdyby jeszcze zaczęli wspominać co Dziadek wyprawiał, to ino wstyd przed nowymi naleciałościami, co w naszej wiosce mieszkają od niedawna i wszystkich dziadkowych wyczynów nie zaznali. Chociaż teraz po pogrzebie, trochę żałujemy. Mogli przyjechać. Byłoby jednak weselej. Dziadek mimo że nawijał głupoty, stąpał twardo po ziemi. Od jakiegoś czasu, wydawał nam co jakiś czas dyrektywy, jak to ma być po jego śmierci. Ja, będąc skrupulatnym i kochającym dziadka wnukiem, skrzętnie jego ostatnie wole zapisywałem w małym zielonym notesiku. No i stało się. Musiałem ponownie do notesika zajrzeć, ale nie po to – niestety – żeby zapisać kolejne życzenie, bo już dyktować nie miał kto, tylko żebyśmy mogli w miarę możności, wypełnić dziadkowe zalecenia. Szczerze przyznam, że wszystko skrzętnie zapisywałem, ale już do tego za bardzo nie wracałem. Moim rodzice zresztą też. A zatem w pewnym sensie, byliśmy nie tyle zaskoczeni… co raczej… przerażeni wesoło. [[ Dyrektywa nr – 1 ]] Z całą stanowczością żądam, żeby mój doczesny wizerunek, został w połowie skremowany, a w połowie nie. I tu powstał problem. Jak z tego wybrnąć. Niby na wesoło, ale jednak… zagrycha. Rodzice podumali… i kazali mi iść do wioskowej sąsiadki, która nie jest ciekawa świata, nikogo nie obserwuje, nie podsłuchuje… a wszystko wie. A zatem poszedłem. – Droga sąsiadko, widzisz co tu napisane? – Ano widzę. – Reszty nie czytaj, tylko skup się na jednym. – Skupiam się. – No i… – Wolę zmarłego należy wypełnić, bo inaczej będzie kusił. – Jak to wypełnić!!! Sąsiadko! Czy ciebie do cna porąbało? Ok. Świetnie. Dajemy Dziadka na krajzegę… bzzzzzt… i wola spełniona. Połówkę się spali a drugą do trumienki włoży. Sąsiadko jesteś genialna. Że też o tym wcześniej nie pomyślałem. – Uspokój się. Są dwa wyjścia. Dziadek napisał: mój doczesny wizerunek. Nie napisał: ciało… rozumiesz? – Nie. – Czyli wystarczy jego zdjęcie przeciąć na pół, połowę spalić... a drugą nie. – Jest pewien problem. Nie mamy żadnej fotki Dziadka. Nie kazał i już. Nigdy!!! – Czyli zastosujemy drugie wyjście… biegnij kupić krem. Tylko dużo. Dziadek nie był cienkim fircykiem. Połowę się skremuje, a drugą nie. – A którą lepiej pokremować? – Też pytanie! Od pępka w górę rzecz jasna. Chyba nie chcecie Dziadkowi miętosić wszystkiego? [[ Dyrektywa nr – 2 ]] Z całą mocą żądam, żeby na moim pogrzebie śpiewały wszystkie ptaszki. Kolejny problem. Ptaszki w klatkach, czy wszystkie, co można mieć na myśli, co będą fruwać lub siedzieć na cmentarzu w czasie pogrzebu. Tylko jak je zmusić żeby śpiewały… i właśnie o tym czasie? Ziarenkami? A może wołać: taś, taś, taś. To się kaczki zlecą. A po co? Skoro śpiewać nie potrafią, to tylko miejsca będą niepotrzebnie zajmować. Tu swoją pomoc okazała matka. Napadła ją nagła myśl, że w pobliskiej wiosce mieszka znana nam rodzina o nazwisku, które nam pomoże rozwiązać śpiewający problem. Poszedłem tam. Dzwonię do drzwi. Otwiera mi stary Ptaszek. Pytam się grzecznie: – Kochani moi, zaśpiewacie na pogrzebie mojego Dziadka? – Że co? - odćwierknął – Pozwól pan, że wytłumaczę. – Dobrze by było – nastroszył piórka. – O tuż mój świętej pamięci Dziadek… niech spoczywa w pokoju… – … byle nie w naszym. – … oczywiście... zażyczył sobie, żeby na jego pogrzebie zaśpiewały wszystkie ptaszki. Rozumie pan? – No… aha… coś mi świta. My ptaszki… a jak tu zmusić takie fruwające do śpiewu. Lepiej sąsiadom z pobliskiej wioski kupry zawracać! Tak?! – Nie! To znaczy: tak. Proszę nam pomóc. To ostatnia wola nieboszczyka. To znaczy jedna z wielu. – No dobra… i o czym mamy śpiewać. – Nie ważne. Możecie coś mruczeć pod dziobami… to znaczy: nosami. – Chyba na drzewach nie każesz nam siedzieć? – Tam nie ma drzew. – To mamy stać? Nasza babcia nie domaga. Może nie uśpiewać na stojąco. – Ojejku! Zrobicie z rąk gniazdko i babcia między wami usiądzie jak małe pisklątko. – Ładne pisklątko. Chyba pterodaktyla. Waży osiemdziesiąt kilogramów. – Poprzestaniecie na jednej zwrotce. Tyle podołacie. – Fakt. Nie pomyślałem. Tylko jest problem. Córka wyjechała. Nie będą śpiewać wszystkie ptaszki. A poza tym babcia jest przygłucha i może fałszować… chwila… znam jednego Orła. Mój kumpel. Powiem, żeby się przyłączył. – Ale orły nie śpiewają. – Ten będzie musiał. Ma wobec mnie zobowiązania. Mam nadzieje, że babcia wszystkich nie wystraszy i nie uciekną. – Dziadek nie ucieknie. To najważniejsze. Wysłucha do końca. [[ Dyrektywa nr – 3 ]] W pełni władz umysłowych oświadczam, iż pragnę być pochowany w żółtym ubraniu cicikowatym, z nutkami obrazu łaki. Bardzo romantyczny problem nam Dziadek zadał. Pierwsze co się nam nasunęło, to kupić żółty koc cicikowaty i nim Dziadka owinąć. Ale żeśmy wiedzieli, że nie o to tu biega. Dziadek miał artystyczną duszę. Nawet ze sztucznej szczęki babci wystrugał: słonika na szczęście nie co innego. Myśleliśmy dość długo, o co z tą łąką chodzi. Tym razem ojciec okazał się pomocny, aczkolwiek nie z własnej winy. Przytargał na bucie żółtego mlecza. Jakby nas olśniło! Cały dzień żeśmy Dziadka obklejali. Kilka tubek kleju na to poszło. Co prawda pod spodem kwiatków nie było, bo nie chcieliśmy go z trumny wyciągać, ale ubranko wyglądało świetnie. Żółte, mięciutkie, takie cicikowate podczas głaskania i z nutkami obrazu łąki. [[ Dyrektywa nr – 4 ]] Tylko pamiętajcie! Z trumny ma wystawać kawałek mnie!! Z tym to już Dziadek przesadził. Niby zabawne, gdyby sobie wyobrazić jak nóżka lub rączka wystaje z niedomkniętej trumny… ale bardzo niepraktyczne i nie higieniczne. Ale cóż...musieliśmy jakoś temu podołać. Dumaliśmy dobrą godzinę, aż w końcu przyszło nam na myśl, że może Dziadek wykombinował sobie: przesłanie metaforyczne. Poeta też z niego był. Napisał nawet: sonet, ale zgubił kartkę na obejściu i koza poezje zjadła. Chodziła później jakby bardziej zamyślona, ale wydoić się już nie dała. To było dla niej zbyt przyziemne. Myślała o błękitnych barankach. Ale odbiegłem od tematu. Z czym Dziadek był bardzo związany? To zapewne miał na myśli. Na pewno z babcią, którą kochał bardziej niż swoją fajkę. Nawet jak wlazła do dzwonu. To znaczy babcia, nie fajka. Ale ona już nie żyła dwadzieścia lat. Ojciec zasugerował, że może byśmy babcie odkopali i piszczel z jej ręki, wdusili w szparę między leżankę a wieko. Uznałem, że to głupi pomysł. Matka też mnie poparła. Niedomknięta trumna, by głupio wyglądała z wystającą kością… i to jeszcze nie Dziadka. Mógłby ktoś pomyśleć, że kochanki, która mu ręką, cybuch trzyma. Wtedy z kolei matka przypomniała sobie o... fajce. Wywierciliśmy dziurkę w trumnie i żeśmy ją do połowy wcisnęli. Trumna z wystającą fajką nikogo nie dziwiła, gdyż Dziadek i ów zacny dodatek, to byli jak papużki nierozłączki. [[ Dyrektywa nr – 5 ]] Cały mój majątek proszę rozdać biednym. No cóż. Biedni pozostali biednymi, bo jedynym majątkiem Dziadka była: omówiona wyżej fajka. Lecz ona leżała w grobie. A poza tym i tak byłby problem, jak rozdzielić jedną fajkę pomiędzy wszystkich biednych. Mogli by się nawet pokłócić, kto dostanie zawartość, a kto resztę części. Pocieszeniem dla nas był fakt, że Dziadek miał chociaż dobre chęci, którymi piekła nie wybrukowano. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Było więcej dyrektyw, ale przytoczyłem jedynie te, co się nadawały do druku. Te normalne. * Spotkałem sąsiadkę. Rzecze do mnie: – No wiesz młodzieńcze, ja tam nikogo nie obserwuje i ciekawa nie jestem, ale jakoś nie często na cmentarz chodzicie. To oczywiście nie moja sprawa… – A wiesz sąsiadko co Dziadek napisał w trzynastej dyrektywie? – Nie jestem ciekawska, ale skoro mnie zmuszasz do wysłuchania... [[ Dyrektywa nr – 13 ]] Nie zawracajcie mi często dupy na cmentarzu. Jest moim życzeniem, żeby moje opakowanie spokojnie się rozkładało. Bez większych zakłóceń. Dbajcie o żywych. Ja już będę gdzie jestem. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Podobno sąsiadka wie, gdzie Dziadek jest, ale nie chce nam powiedzieć. Inna sąsiadka zdradziła nam w sekrecie, że naszą sąsiadkę Dziadek nawiedził we śnie. Powiedział jej, że jeśli piśnie słówko na ten temat, to zupełnie straci zainteresowanie tym, co się dzieje w naszej wiosce, Nic dziwnego, że milczy jak grób.1 punkt
-
Jej święte oczy o barwie gorącej kawy Płoną tęczą rozczulone swoją słodyczą Na nagich kształtach szalonego snu i jawy Noc za dnia malując wokół mnie tajemniczą Jej uśmiech harmonią mosiężnego rymu W przygaszonym światłe gestów i szeptu łagodzi Połyskiem warg moje myśli i je uwodzi Jak pikantna strużka tytoniowego dymu Jej oddech jak śpiące w kącie sali klawisze Fortepianu, który gładzi nadętą cisze Aby nie mogła wściekła emocją wybuchać Chwyta za krtań i rozkazuje tylko słuchać Jej pocałunek o smaku słodkiego ciastka Wędruję w nerwach mego policzka spokojnie Jak gdyby ukuła mnie swym żądełkiem gwiazdka Jaka ponad nami rozbłyskuje dostojnie Jej głos płynie wodospadem dźwięku muzyki Sypiąc nuty, jak bursztynowe koraliki W powietrzu lśniącym od baśniowej akustyki Gdzie ja próżno uciszam serca swego krzyki Jej słowa kwitną nocą, niby gwiezdne zorze Musujące, jak spienione piwo w krysztale Zaklinając na wieki - cudnie i wspaniale, Nasze rozmowy w śnie o jedwabnym kolorze. Jej usta lśniącej winorośli słodkie grona Szepczą przejmująco a me wina spragnione Wargi drżą schowane za majdanem milczenia I czekam aż me bóle zetną jej spojrzenia Jej dotyk wynurza się za epileptycznej Mgły sklejającej moje przejęte powieki I gładzi guzy na mej duszy zbyt lirycznej Pragnę jej i czekam tak bliski tak daleki Zmysłowa woń pożegnania jak gram popiołu Rzucony w oczy i odchodzisz już od stołu, Ja chcąc pamiętać każdy szczegół wytężam wzrok I pozostaje po chwili sam wrośnięty w mrok.1 punkt
-
Nauczyciel w podstawówce prosi, aby teraz dzieci dały przykład, że nie wszystko bywa złotem, choć się świeci. Klasa milczy aż tu nagle z ławki powstał Jaś Dziobaty proszę pana wiem i powiem to łysina mego taty. Mogę podać inny przykład także z mego domu wzięty tata zwraca się do mamy żono, po co ci diamenty? Nie wystarczy sznur korali nanizanych na rzemyczek? Może nie są drogocenne lecz lśnią bardziej niż kamyczek. Choć to tylko są paciorki lecz gdy słońce na nie świeci.. Jasiu siadaj, stawiam szóstkę co wy na to drogie dzieci?1 punkt
-
@Sylwester_Lasota Przypominam swego tatę choć nade mną nie stał z batem jego głos i wzrok ponury obdzierały mnie ze skóry a pod oknem kumpli zgraja pogrywała w cymbergaja ja zaś wściekły jak cholera dodawałem czwórki, zera lub stawiałem szkolne byki bo mi było brak praktyki dla mnie było bez znaczenia to, że czasem się odmienia przez przypadki i osoby i wkurzały mnie sposoby jakie zastosował tata wobec swego małolata dzisiaj też przyjmuję rady nie dosłownie, bez przesady lecz mam dzisiaj własne zdanie więc odpada mózgu pranie. Pozdrawiam ;)1 punkt
-
@huzarc To jeszcze parę groszy dodam od siebie, że może warto zainwestować w średniówkę, zwłaszcza w trzynastozgłoskowcu. Ten tekst jest niby równy, ale ,,rozchełstany" bez niej. A to moja ulubiona zwrotka :) W szczególności ten majdan milczenia (oryginalne moim zdaniem). Pozdrawiam1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec Cześć, Heniu napiszę Ci coś, ale zanim przeczytasz to usiądź, bo możesz paść z wrażenia. Ja z wykształcenia, tego pierwszego jestem ... entomologiem ???.1 punkt
-
mój dziewięćdziesięcioletni przyjaciel który jest moim sąsiadem a jednocześnie bratem kochankiem ojcem i synem z podróży po japonii przywiózł pawia swoją drogą ciekawe jak mu się udało przewieźć go przez granicę być może tak samo jak umywalkę malowaną w granatowe irysy z meksyku pod pachą przychodzi z nim wieczorami na wódkę i zimne nóżki sadza przy stole a my słuchamy jego wierszy podobno w jakiejś części świata pawie żyją na wolności podobno w jakiejś innej części zakazuje się jedzenia psów naprawdę nie wiem co bym zrobiła gdyby moje dziecko urodziło się homo sapiens 1004201 punkt
-
Czy zawsze jest pomiedzy? Pomiędzy narodzinami a śmiercią jest coś co nazywamy „życiem” Co jest pomiedzy smiercia a ...?1 punkt
-
Ciekawe. To te motyle, tak na żywca są "krzyżowane" czy też "szpilkowane"? Biedaki. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Dzwonek, zagon Kampanuli do ud Uli wciąż się tuli Ula cała blada tak do dzwonka gada - rozbierz, rozbierz mnie z koszuli.1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec Rączki Ulko mam zajęte popatrz tyle mam klientek zdejmij sama z seksi gracją czyżbyś z przodu była płaską. Pozdrawiam Heńku. Fajna inscenizacja kwiatowa.1 punkt
-
rozrastasz się puchniesz rozdymasz a potem kurczysz się marszczysz zasuszasz i rozsypujesz w proch samą siebie1 punkt
-
Amen to na początek dnia dziś każdy owoc zrani duszę może tylko zimny powiew skandynawskich okien oczyści zbłąkane żagle gniew wędrujących słoni niesionych bielą pajęczyny topi lęk w morskich falach nie pytam o wczorajsze wspomnienia mgły opadły zabrało tylko psa wierność zagubiona w odgłosie morza tajemnica ludzkiego bólu rozumiem świat tylko o poranku wieczne pragnienie szczęścia odpływa na krze w oddali słoń pies i świadek prawdomówny1 punkt
-
1 punkt
-
Wiem, rozumiem. Ale w Twoim przypadku nie zadziałało. Zostałeś człowiekiem. Szacun. Pozdrawiam1 punkt
-
Zapytał mistrza szlachcic - Czy jesteś w potrzebie wiedzieć, że po twej śmierci będziesz zaraz w niebie? - Tego wprawdzie nikt nie wie, sam wkrótce zobaczę, lecz gdy tu Bóg mi łaskaw, nie będzie inaczej. - A jeśli tutaj komuś się nie udawało? - By dostać się do nieba, to jeszcze za mało. - A modlitwa i wiara? – pytać nie przestawał. - Myślisz, że Bóg nie widzi, co żeś tu wyprawiał? Zainspirowane przez autora wiersza Homo Advena1 punkt
-
1 punkt
-
@w kropki bordo Nie od razu Rzym zbudowano i to, że akurat tobie się nie spodobało, nie jest równoznaczne z brakiem talentu u autora. W tym tekście najbardziej podoba mi się oniryczność i ten dziwny rytm słów, pozbawiony harmonii, ale nie bez porządku. Nie zapominajmy, że to kołysanka, wobec czego nie skupiam się zbytnio na jakości metafor (których nie rozumiem do końca), ale na melodyjnej części właśnie. Jeśli nie tego szukasz w poezji- twoja wola. Natomiast o jakość krytyki (która nota bene jest nieoceniona dla autora) też powinniśmy wszyscy zabiegać. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Wiersz mnie poruszył, ale może tak mają z małżeńskimi doświadczeniami i obserwacjami. Małżeństwo to trudna dyscyplina, a gdy zaczyna się wymiana ciosów, mogą zniszczyć oboje. Potrzebna jest praca, wytrwałość, wzajemne zrozumienie, dbanie o siebie, partnera, dobre zarządzanie stadem, fatalna jest wyniszczająca konkurencja, a pada pytanie, po co to wszystko. Pozdrawiam.1 punkt
-
@MIROSŁAW C. Pozdrawiam Mirku, mam podobny wiersz z rynku we Wrocławiu ale tam chłopak grał na gitarze.1 punkt
-
1 punkt
-
@Pan Ropuch hahaha ???. Cześć Ropuszek, wszystko w porządku, dzięki za słowa i serduszko. Pozdrawiam Aga ?.1 punkt
-
@Johny Podziw nie zna granic, więc ja spoza Polski mówię, chciałbym pisać tak jak Marcin Wolski może nieudolnie na nim się wzoruję lecz jedno jest pewne też jak on rymuję. Podziwiam autora tego komentarza bowiem po raz pierwszy to mi się przydarza żeby ktoś rzeczowo i bardzo dokładnie skomentował zapis pomijając składnię. Przeprowadził własną i to drobiazgowo analizę wiersza czyniąc to wzorcowo cóż ja jeszcze dodać mogę ze swej strony tylko podziękować - dziękuję Ci Johny. pozdrawiam ;)1 punkt
-
@tetu "te winy masz we krwi" ,tak bym napisała, bo też tak się lepiej czyta....wiersz jest okej, ale dla mnie to trochę zabawa słowem...wiersze o pisaniu wierszy, nawet jak są winne....winne są tego, że są nudne.1 punkt
-
Bardzo mi się podoba :). Myślę, że to bardzo mądry wiersz :). Podstawówka, dzieci, czyli uczymy się podstaw wiedzy o świecie, czegoś co powinni znać WSZYSCY. Tymczasem pytanie jest podchwytliwe bo o stare przysłowie "Nie wszystko złoto co się świeci". Czyli pozory mylą. O czym zapomina mnóstwo dorosłych. Łysina, czyli przykład klasyczny. Coś co się świeci może być naprawdę szpetne. Dosłowne przetłumaczenie przysłowia. Tu się zaczyna robić ciekawie, bo mamy diamenty :). One są cenne tak jak złoto. Nie wszyscy zauważą, że te przysłowie może mówić są rzeczy, które świecą, ale nie są złotem. Ale są równie cenne. Można to odczytywać: Są w świecie inne wartości, które są równie ważne jak złoto. I w końcu mamy korale, które świecą BARDZIEJ niż kamyczek. Dla mnie korale to przykłady tych wartości, które może nie są wymienialne na pieniądze (nie są drogocenne), ale świecą bardziej, są ważniejsze. Skromność, dobro, życzliwość, humor, twórczość :). Ktoś może wyglądać niepozornie, nie być złotem, ale mieć złote serce :). Słońce, coś wysoko. Bóg? Duchowość? Po prostu wartości, które się obijają w człowieku? Stawianie szóstki - sąd boży? :). Co wy na to drogie dzieci - zaproszenie do dyskusji z którego chętnie skorzystałem :P.1 punkt
-
na dowód umarłam że nie żyje miłość wiedziała stara siwa zbroja na wypadek gdyby trzask zagościł sporym alfabetem obcych zmilczeń i min głupich zagapień i ucieczki od otarcia się o obrzydłe ja drugiego jak ty obrzydłego ci nie martw się umrę i zapomną mi inni od ciebie inni a tymczasem spierdalam w gwiazdy w niebo i wodę basenu ładnie ładnie błyska się1 punkt
-
Ja swojego miałem tylko z nazwy, a to też jedynie do 17tego roku życia. Tak troszkę zazdro. Wiersz chwyta za serce i sprawia, że się ma ochotę tę małą dziewczynkę przytulić. Tulas :)1 punkt
-
Wiersz ważny, potrzebny. Szczególnie na naszym rodzimym, rasistowskim podwórku. Dziękuję1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne