Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.06.2020 w Odpowiedzi

  1. po rozmowie z kumplem, i wstępnej prezentacji tekstu - o whisky, wrzucam do obiegu ten stary utwór graphics CC0 [whisky] przy niklowanym szynkwasie w klimatach – nieco passe opasły fellach poznawał Kaśkę – została jego żoną w oparach whisky z gorącej kiszki tłuszcz pryskał na kiełbasę zawijał wąsa poluźniał pasek – choć inną miał narzeczoną tu w pakamerach ponurej knajpki wyziera kwiat z biustonosza czerwony kolor przetartej majtki – a gdzie tu męski honor? w skisłym zaduchu taniej spelunki kolejny wieśniak dostaje kosza drugi użyje za worek plonów – i nikt tu nie jest homo patrz – gruby Jimmy w oktanach whisky gna czarną płytę z winylu mocno urżnięty i w swoim stylu trzyma się kiecki wstrętnej Aldony odkryta nóżka zerka na zgraję – czeredę sprośnych wampirów lecz Jimmy branki im nie oddaje – pod herbem – trzy lirogony kwitną spocone karki wieśniaków – pięściami walą w bar wredny Joshua butelką whisky Johnowi prosto w gębę – bach! wypada szczęka aborygena przykłada po twarzy – wandal oberwać za rzyć – trzeba mieć pecha – kolejny lokalny skandal —
    4 punkty
  2. poranny uśmiech dodaje sił nawet w pochmurne dni gdy za oknem deszcze najlepiej w łóżku piwonii zapach otula zanurzam się w nim cała
    4 punkty
  3. Czasem słyszę, Muzykę Cichą i delikatną, Jak wiosenny poranek A innym razem Łowię nuty, Twarde i ciężkie Płynie zewsząd, Po pajęczych nitkach Mojego umysłu I każe pisać, Słowa Na papierze Więc robię to, Zasłuchany W rytm melodii
    3 punkty
  4. Wpadłam w jego sidła zbytnio pewna siebie, przez brak przezorności i poczucie siły; a zwodnicze ścieżki ku niemu się wiły, któż zatrzyma serce, jak się rozkolebie? Wpadłam w jego sidła, gdy za późno było, by zdrowy rozsądek na ratunek wołać; niczym odurzona przez magiczne zioła dotknęłam marzenia, co się tylko śniło. Wpadłam w jego sidła, co jak pajęczyny rozsnuwał przebiegle myśli odgadując; cieniuteńkie nitki tak wolę krępują, jak żeglarskie sznury i stalowe liny. Wpadłam w jego sidła - jestem omotana, pochwycona z nagła, słodko wpółprzytomna, tak uległa, chociaż przed chwilą niezłomna, chwiejna jak skąpana w powodzi szampana. Wiersz zainspirowany przez @Waldemar_Talar_Talar
    3 punkty
  5. tu rany na twym ciele to przyjaciele? tak miałam ich zaledwie kilku był miś z klapniętym uszkiem i Gucio z krągłym brzuszkiem Bambo - uchodźca z Afryki (ten to był nieźle freaky) byli czterej pancerni ale dziwnie bierni Bolek i Lolek w trójkącie lubili mnie w chomącie raz porwał mnie Baltazar z nim była mega faza pieścił szorstką gąbką i kazał bawić się swoją trąbką uwolnił mnie Dobromir też trochę był szalony o wielu maskach twarzach taki rzadko się zdarza... poznałam też Koralgola na szczycie wołał gola gola ach zapomniałam! Żwirek i Muchomorek spotkanie z nimi to jakiś horrorek lubili bawić się w lesie o północy ganiać wiązać bić... i znikąd pomocy naprawdę była ich garstka zostały tylko ślady na nadgarstkach Barbi tu rany na twym ciele nie zostawili przyjaciele. ___ Coś pomiędzy 2017 a 2018.
    3 punkty
  6. lubię jak rozpływają się łagodnie wędrują z tlenem w każdy zaułek rozbudzają co hibernowało głodne i śniło za przechodniem co rzuci urok emocje - głębokich wód endorfiny wszystko wprawiają w rozkołysanie nie pamiętam jak przypłynęły do mnie i co mogło być ich kapitanem trwają tak chwilę dwie może- moment aż płomyk zapałkę strawi do cna potem w głuchej nocy himalaje ulatują - zapach osiada w nozdrzach i znów pancerz dudni metalem gdy coś próbuje w niego zapukać ciemny korytarz żadnych pochodni w przyłbicy pusto - nie ma ni ducha
    3 punkty
  7. Bierze sprawę w swoje ręce może, ale nie chce więcej.
    3 punkty
  8. chciałbym mieć taką żonę jak ty naprawdę bardzo mi się podobasz wyobrażam sobie twój anus już mam pięć określeń i stwardnienie skupione do zadań specjalnych deflacji na mocy Tajtelbauma lub tez przenoszę się w czasie z babcią w anielskim chórze białym śpiewem chwalę imię twoje chowasz się wciąż się chowasz za złotymi drzwiami ucieleśniasz nie dla mnie to gonię od poniedziałku do poniedziałku od narodzin do śmierci a to mało wciąż mało idealne poczucie sensu spotykam na granicy bezsensu lecz wszystko jak przez sito znów nie mam nic a w prawdę wierzę tak samo jak w gówno prawdę prawda i gówno prawda z jednej matki ssały nicość która wypływa z oczu twoich
    2 punkty
  9. uczyń mnie wolnym odkochaj nie zostawiaj furtki w razie czego skreśl z listy osób zagubionych znam jedną uczy się dorastania dlatego musi odejść od słów które są jak zapadnia uczyń mnie silnym bym nie wracał a wszystko co żywe żywcem pogrzebał język włożony w ucho podrażnia zmysły toteż jestem pełen zbuntowania słowotwórczych przewinień (ars poetica ma swoje ofiary) tak! mogę być ofiarą tylko proszę nie czyń mnie poetą
    2 punkty
  10. potok słów nowy news to nie dla mnie wolę szklarnie dziś wyłączam swe myślenie chociaż nic w świecie nie zmienię idę upić się nad rzekę poudaje że coś łowie może nikt nie zauważy może nikt mi nic nie powie. W sieci szybkie nastolatki nastawione są na seks jedna chwali się przed drugą ile ma za każdy dzień dłużej tego już nie zniose dziś od świata się odcinam łowie karpie w tym jeziorze i powoli zapominam.
    2 punkty
  11. szukał jej wszędzie szukał jej wszędzie tej ostatecznej co nie odejdzie kiedyś wyczytał na wikipedii że warto szukać głupi wierzył na dzikiej plaży w przytułkach marzeń w tanim hotelu na mszy w kościele błąkał się biedak rozkojarzony jak tradycyjny singiel bez żony mijają wiosny on wciąż samotny jakieś tam były ale przez chwilę po pierwszej randce zawsze tak samo głuchy telefon gdy dzwoni rano i nagle wirus wszystko odmienia światło w tunelu wiwat pandemia proste zakupy w supermarkecie dziewczę za kasą na niego leci czas kuć żelazo póki gorące szybka kolacja potem coś więcej spotkanie było w najlepszej knajpie przyszedł z kwiatami chciał się oświadczyć niestety musiał być pocałunek maski do dołu nie pomógł trunek ona oświetla przestrzeń urodą on ją zaciemnia - twarz Quazimodo a kiedy kelner przyniósł rachunek zapłacił kartą i prawie umarł stan konta przykrym błysnął debetem takie walory płoszą kobiety każda z nich przecież tak dużo nie chce jak nie Adonis to pełna kieszeń
    2 punkty
  12. mam dosyć bezradności gdy patrzę Ci w oczy ukochana tego że czas wszystko przysłania a los w formalinie zerka niczym skrawek istnienia na mijanie by w pełni i tak spuścić głowę dusząc się własnym ciężarem przebytych dróg rozmaitych stawianych pytań retorycznych na krawędź upadku co nie zawsze buduje mimo doświadczenia nic za darmo nawet talent i złudzeń pod dostatkiem mam dosyć
    2 punkty
  13. Stół pusty Wszyscy odjechali Ptaki wokół śpiewają Idylla lasu i łąk Pety wkoło porozwalane Kapsle z niewiadomych źródeł Na drzewie słowik Który się uwziął Na idyllę lasów i łąk Stół jest Na nim wino i chleb Na nim wino i plewy Skowronków śpiew Podrywa łoskot tego Co dopiero umarło we mgle
    2 punkty
  14. Dziś mam dzień z tych gorszych dni, radość życia, ledwie się we mnie tli. Parawan z łez jak mglista zasłona, zniekształca spojrzenie na siebie i otaczający mnie świat. Smutna zaduma czyni przeźroczystą i jakby mniej oczywistą. Z dystansem do siebie i życia, z jątrzącym problemem bycia. Nie ja pierwsza go rozważam, za Hamletem dziś powtarzam, zadając sobie odwieczne pytanie " być albo nie być?" cenić bardziej przyjaźń czy kochanie? To sensu życia rozważanie problemem być przestaje, bo nagle uświadomiłam sobie, że każdy nadchodzący dzień, jest pełną tajemnic, niezapisaną białą kartą i tylko od nas zależy, jaką treścią się wypełni.
    2 punkty
  15. Chciałem kiedyś zapłakać Zapłakać łzami szczęścia Tak by serce chciało wyjść z piersi Tak by dusza chciała uciec z ciała Wykrzyczeć eureka lub myśleć mam wszystko już nic mi nie potrzeba Wrócić wspomnieniami do dziecięcego śmiechu Stanąć na szczycie po czym skoczyć w dół Lecieć w snach jak ptak Tak by pustka zdała by się pełna Ta jedna chwila nic poza nią W tedy już bym wiedział Śmierć nabrała by sensu Tylko życie stało by się Aż życiem.
    2 punkty
  16. skrzydła mi dałeś Panie skrzydła lecz nieanielskie jakże mi latać do Nieba gdy skrzydła dałeś diabelskie nie Człowiek nie Demon nie Anioł jam wrona co w skrzydłach wiatr czuje ptakiem czarnym jak smoła co niebo z dołu widuje dałeś mi Panie te skrzydła lecz po co - sama już nie wiem może jednakże chciałeś bym była blisko ciebie
    1 punkt
  17. Czuję podniecenie rdzy na sobie. Wibruje nieustannie na mym metalowym ciele. Faktycznie. Ciele ze mnie. Zamiast zagaić seksublasznie, to stoję w porzuconym magazynie, wśród innych – z połączeń nitowych – do mnie podobnych, jak ta kupa złomu. A przecież jestem całkiem sprawny. Najsprawniejszy. Co prawda słyszę raz po raz zgrzyty w gąsienicach, na których tkwi skrzywiony wszędzie korpus, ale wyczucie piękna nadal wibruje w twardych, nabrzmiałych nitach. Program działa jeszcze jako tako. Zasilanie też. Tylko o czym ja synapsiałem. No właśnie. Oparta o przeciwległą ścianę, stoi ona. Lśniąca, o gładkich przegubach, tudzież wpustkach, pod uroczym baniaczkiem z dwoma uroczymi światełkami. Mrugają przymilnie drucianymi powiekami, lecz nie mam pewności, czy do mnie, czy do starodawnej maszyny parowej, stojącej w kącie pod gwizdkiem, w którego kiedyś poszła cała para. No nic. Szkoda marnować programu. Ruszam w jej kierunku. Parówa zaczyna groźnie pohukiwać i dymić zazdrością. Mam ją w rowku, między dwoma częściami tylnymi. I tak nie może się ruszyć, bo okrągłe kończyny zdemontowane. Natomiast moje gąsienice gąsiują coraz szybciej i szybciej. Słyszę rozgniatanie ziarenek piasku i zapach oliwy na popękanym betonie. Już niedługo, moje dotkną jej. Bardziej pulchnych, z więcej części zrobionych, wyrzeźbionych oczekiwaniem na wspólne spełnienie, aż wiórki iskrzące polecą. Ojej. Jestem w roboczym niebie. Ona jedzie w mym kierunku. Lampki szczęścia mojego i jej, błyskają gdziekolwiek. Jeszcze trochę. Troszeczkę. Bum. Wielkie bum. Zgrzyt metalu o metal. Gąsienice wjeżdżają jedna na drugą. Słyszę elektroniczne słowa: „Odkręcaj moje śrubki.” A ty najdroższa złap mnie wysięgnikiem za wystający pręt. „Ten pręt? Powiedz kochanie, potwierdź, że ten.” Tak kochanie. O ten chodzi. Cholera, nie aż tak! Bo urwiesz. „Jam napalona.” Jam też, ale zachowajmy spokój. Trochę gry wstępnej, by się przydało. „Do części z tyłu z grą. Pragnę dotykać twojej pulsującej rdzy. Odkręcaj wszystkie śrubki me.” Już to mówiłaś. To znaczy o śrubkach. „Blacha z tym. Zdejmuj pokrywki ze mnie. Odsłoń bardziej czułe elementy.’’ Poczekaj chwilę. Zaplątałem pręt w zasilające przewody. „Jakie one podniecająco śliskie. Muszę pomacać.” A daj se luz w trybikach. Macaj mój pręt. „O faktycznie. Gorący się robi, gdy po nim przesuwam zakończeniem wysięgnika. Czuję jego gorący żar w kopułkach orgablasznych. Byle tylko bezpieczniki nie wywaliły, jak ostatnio.” Jak to ostatnio? Zdradziłaś mnie z parówą? „Żartowałam. Przestałeś ze mnie ściągać. Dobierz się wreszcie do kapsułki wszelkich doznań. Wsadź tam pręt. Zaczynasz się lenić, a mnie już trybiki buzują.” Mnie taż. Nie martw się. Odkręcam twoją wilgotną przykrywkę. Metalowe paluszki mam spocone od podniecenia. Ślizgają się po twoich gładkich wypustkach i nitach. „Guzdrasz się kochanie. Wjeżdżam na ciebie. Czujesz jak moja gąsienica, pieści twój pręt''. Uspokój się trochę. Ciągle tylko o pręcie mym nawijasz. O mało co, a byś mi urwała. ''Przekomarzam się trochę. Przecież w razie czego, w częściach zapasowych jest ich pełno.” Ale taki wspaniały i sprawny jak mój, jest tylko jeden w całym magazynie. „Oczywiście kochanie. Ojej, ojej, zgrzyt, zgrzyt, pisk, pisk, ojej, jak mi dobrze. Oliwka mi wrze. Czujesz moje iskry pożądliwości na swoim korpusie? Wiem, że tak. Wreszcie go wsadziłeś do czeluści, wiercących doznania me. Taki mi bosko. Metalowo. Rdzawo. Ojej, ojej.” Przestań aż tak skrzypieć, bo się skupić nie mogę. „Nie podnieca cię moje zgrzytanie.” Oczywiście. Po sam czubek wizjera. Aż blachówę mam gorącą. „Ojej ojej, zgrzyt, zgrzyt, pisk, pisk. Chyba dochodzę.” Gdzie? Kochanie. Nie odchodź. W takim momencie. Cholera. Ale trysnęłaś olejem. „Z twojego pręcika, też nieźle wystrzeliło smarem.” Cały wizjer mi zapaćkałaś. Nie widzę ciebie. Gdzie jesteś? „Tu… o nie. Słyszysz. Przyjechali.” Kto? „Złomiarze.” * – Spójrz Balchówko na tamtych. Nowo wrzuceni. Zmarnowani tacy. Pognieceni. – Nic dziwnego, że ich tu przywieźli. Pamiętasz, jak z nami było? – No ba. Te twoje śrubki. – I twój pręt. – Fajna para z nich. Robot i Robocizna. Jeszcze się ruszają. Może im mało. – Myślisz o tym samym co ja. – Właśnie. Jakiś wspólny… iskrzący czworobok…
    1 punkt
  18. Wady, wady, któż ich nie ma? Jeśli przeczysz to jest ściema wady można zróżnicować a ja chcę to wypróbować. Niech się każdy z was ośmieli swoje wpisać do tabeli te sprzed laty i dzisiejsze z lewej ciężkie z prawej lżejsze. Proszę pani, proszę pana z lewej upór mam barana z prawej zbytnie uległości w środku tygiel przeróżności. Chociaż nie jest to zabawne moje wady przeciwstawne sytuacje wytwarzają potem o nie się spierają. Jedna drugiej jest rywalką i jak w boksie tuż przed walką są buńczucznie nastawione chociaż patrzą w inną stronę. Ty też przecież je posiadasz i paletą swych wad władasz zechciej nimi się podzielić i ten temat rozweselić.
    1 punkt
  19. Czasami wciąż o tobie myślę, Czasami wciąż cię szukam w tłumie, Czasami brak mi cię tak bardzo, Że sama siebie nie rozumiem. Czasami wątpię czy to dobrze, Że mogłam zabić naszą miłość, Czasem się sama zastanawiam, Co tak naprawdę się zdarzyło. I nie wiem sama, czy żałować, Bo jestem sama sobie winna, Że teraz miejsce przy twym boku Dumnie zajmować będzie inna. Ale masz rację, zasłużyłam, I mimo, że to wciąż mnie rani, Nie da się długo być kochaną, Gdy kocha się tylko czasami.
    1 punkt
  20. nie bał się wiatru burz zaćmienia prawd ani cieni nocnych drzew nie bał się kochać mówić dzień dobry klęknąć gdy taka była potrzeba nie bał się zrywać jabłek na pachcie iść drogą której brak drogowskazu dziś jest inaczej są zwątpienia i obawy czy podoła - czy da radę teraźniejszemu które niestety ma inne horyzonty niż takie jak kiedyś których się nie bał
    1 punkt
  21. z żalem podglądam kalendarz któremu dzień za dniem umyka uciekają wschody i zachody - kolejne dni tęczy i motyla z żalem patrze by po chwili muc się uśmiechnąć doń w nagrodę za to co było jest i będzie za pamięć o tym i tamtym że to świętuje z żalem nań zerkam bo przecież i mnie tym przemijaniem dotyka
    1 punkt
  22. faluj łąko faluj swym złocistym łonem tam horyzont na nim słońce napalone tarcza już gorąca kłos stęskniony każdy wybuchy czułości ptaszek niewyraźny drzemał i miał pecha w tej miłości chwale został usmażony namiętności żarem jam ciebie słoneczko bliżej w życie ścielę tyś moja łąkusio innej nie rozgrzeję ° aż razu pewnego obłok ta zaraza kulę złotą zakrył na pląsy nie zważał gdzie tyś moja miła a ty gdzie horyzku nie mogę cię dojrzeć miłość poszła w piz… och ty mój kochany nie przeklinaj tutaj wiem obłok zawinił to przez tego fiu… °• tak to z tej zgryzoty słońce już nie wzeszło w sobie się skurczyło wnet potem wybuchło
    1 punkt
  23. @Wiesława w zasadzie nasz rację... chciałbym podzielać ten optymizm... i z pośród wielu myśli które wymagają treści jedna jest oczywista- niezbędna pozytywne nastawienie... cokolwiek miałoby to oznaczać od niego się zaczyna radość całego ulotnego świata... Pozdrawiam
    1 punkt
  24. W USA to bourbon, i z kukurydzy albo jęczmienna whiskey. Kurde od sierpnia alkoholu nie miałem w ustach. Nałożyłem na siebie pewne ograniczenia bez drastycznych zobowiązań, bo "chmielnicki" we mnie się powoli budził, ale piwko jutro sobie wypiję - jedno.
    1 punkt
  25. @Wiesława Czy lubię ? Do końca nie wiem. Ale jak mam już tańczyć to walca najchętniej. Zwłaszcza ten przedostatni. Pozdrawiam
    1 punkt
  26. Jest coś na rzeczy, ale nie będę rozwijał tematu. Następny pandemiczno - liryczny tekst świta mi w głowie. Dzięki. Pozdrawiam
    1 punkt
  27. czy to walc na tysiąc pas? Pozdrawiam
    1 punkt
  28. @tomass77 Co było nie wróci i szata rozdzierać.. Pozdrawiam
    1 punkt
  29. @[email protected] dziękuję Grzegorzu i również pozdrawiam :-)
    1 punkt
  30. Dlaczego odpowiadam pytaniem na pytanie Dlaczego z reguły ktoś kogoś łamie Dlaczego nie złamać zawczasu już siebie Dlaczego nie popełnić tego za Ciebie? Powstaje znikąd, gwałtownie jak eksplozja Rozświetlając duszę, krzywdzi animozja Wygasa powoli a żarliwie powstało Tak wielkie uczucie a tak zabolało Tworzy pełne nadziei żywe miraże Płacąc martwym twórcom ich styksowe gaże Orfeuszowe uczucia pokazane Jak olimpijski ogień źle przekazane Zaksięgowane głęboko w pamięci w twym lekkim umyśle ciężko nęci Próbuje zwabić w swe zdradliwe szpony Tworząc raniące Midasowe korony
    1 punkt
  31. To coś co czujesz to nie coś co chcesz czuć to coś co znasz to nie coś co chcesz znać Nadchodzi powoli, napręża. Czeka Zapełnia tę szalę. Zwleka Gdziekolwiek, ktokolwiek. Ucieka Liczy, że się przepełni Ukrywasz, maskujesz chcesz chronić myślisz, że może odejdzie przybierasz nadzieję ostatnią tarczę lecz ona powoli próchnieje Przelała zalała rozsiała zniszczenie a Ty myślałeś, że odejdzie pójdzie gdzieś obok do przodu Lecz ona zalała i Ciebie
    1 punkt
  32. @Dag @Tomasz Kucina No właśnie bez guglowania i szperania po internetach - czy ktoś wie tak z głowy, a może nawet z serca dlaczego jest irlandzka i amerykańska whiskey i szkocka whisky obecnie japońska zresztą też jest whisky ale to akurat historia najświeższa. Kto mi powie skąd ta różnica w pisowni? Pan Ropuch
    1 punkt
  33. @Rentier Cottard Cześć rymisiu. Widzę, że pracujesz pilnie. Pozdrawiam. Też coś piszę, ale w swoim ciężkim stylu ?.
    1 punkt
  34. To był prawdziwy czarownik. :) Dlatego alternatywna wersja ostatniego wersu może brzmieć: "chwiejna jak poddana zaklęciom szamana". Dziękuję i pozdrawiam
    1 punkt
  35. Witam - nie jest źle - melodie są miłymi wenami. Pozd.
    1 punkt
  36. Witam - podoba mi się ponieważ dużo się dzieje. Pozd.
    1 punkt
  37. Witam - biedny ten słowik - aż się dziwie że jeszcze śpiewa widzą taki syf. Pozd.
    1 punkt
  38. @Pan Ropuch Toż od tego mieszania, nie tylko małpiego ramienia można się było nabawić, ale i małpiego rozumu. Eeee czarujesz? Pewnie z kolegą na zmianie razem do zadań w kadziach byli oddelegowani, jeden mieszał a kolega w kontroli jakości dorabiał, a później leżał mieszaczowi na barku pół dnia, aż mu pagony się obwiesiły. Kurde, od razu mi się Jaś Fasola kojarzy jak ramieniem rzuca, pewnie też częściej destylował.... ;P, LOL. Widzę, że wy tam macie wesoło na wyspach? ;))
    1 punkt
  39. @Tomasz Kucina A dziękuję! Panie Tomaszu, dopiero dzisiaj będę miał okazję się nią porozkoszować bo i mam ku temu okazję;) Sama nazwa Monkey Shoulder nie wzięła się też znikąd. Jest ona nazwana tak na cześć wszystkich pracowników pracujących w destylarniach kiedyś, którzy to od mieszania słodu w wielkich kadziach dość sporą i ciężką łopatą, łychą (nie pamiętam już) przez wiele godzin jedną ręką nabawiali się trwałej kontuzji to jest opadnięcia ramienia (jego zwisu) co zostało nazwane właśnie ze względu na swoje podobieństwo małpim ramieniem potocznie jak i wówczas przez samych lekarzy. Wiersz pański jak najbardziej na tak! ciągle grzebię w tej aborygeńskiej Australii obecnie, więc ze względu na tematykę jest mi on jakby trochę sercu bliższy. Pozdrawiam Pan Ropuch
    1 punkt
  40. Basi... twój uśmiech rozjaśnia wszystko wokoło niczego już nie potrzeba kiedy inaczej marszczę czoło twój uśmiech wszelki ból uśmierza niczego już nie potrzeba kiedy serce radośniej uderza dziękuję co dzień za kawałek nieba za wszystkie cudowne dzieła twój uśmiech życie przywraca reanimacji już nie potrzeba mam tyle czasu choć wciąż ucieka niepotrzebne USG EKG i TK dzisiaj przede mną niczym anioł stanęła czysta i niepokalana łapię za ciepłą dłoń i już nie wypuszczę jak ptaka co w złotej klatce nie lata aż po sam koniec świata moja wyśniona moja kochana moja jedyna w życiu podnoszę posiwiałą skroń na piękną twarz beztroską słyszę jakby oceanu szum i czuję się niemal bosko znacznie lepiej niż po zażyciu kapsułki IBUM
    1 punkt
  41. A ja cieszę się, ze mam pomidora, cichutko patrzę jak rośnie, jak nabiera sił, jak pnie się ku słońcu, jak pojawia się na nim żółta nadzieja..., a ja mu pomagam podporą, cięciem i to na zawsze już będzie takie piękne... Bo to nie jest dzieło człowieka... on by to na pewno schrzanił... on coraz lepiej potrafi pakować w złote pozłotka smród i gnój!
    1 punkt
  42. Magiczne zioła, pajęczyny i inne akcesoria. To musiał być klasowy czarownik, a wtedy tylko dobry amulet może obronić:). Pozdrawiam usidloną.
    1 punkt
  43. Czwarta rano Dziewiątego czerwca dwa tysiące dwudziestego pada deszcz i nic z tego. Ptaki ucichły, jazz się snuje w pokoju, palce stukają po literach. Trochę soku nocnego, duszy w stanie płynnym przejechał bóg po kałuży i ochlapał dniem.
    1 punkt
  44. @WarszawiAnka Super ten Twój wiersz, bardzo mi się spodobał, dobrej Nocy Ci życzę :-)
    1 punkt
  45. Takie wspomnienia, tęsknoty mogą drążyć, mamić i zadawać pytanie, co by było gdyby. Dzięki opatrzności jestem od nich wolny. Pozdrawiam peela. M
    1 punkt
  46. Murka i szanson moim zdaniem ma korzenie w muzyce klezmerskiej z Odessy. Pozdrawiam
    1 punkt
  47. @[email protected] Czy oby na pewno wszędzie i zawsze?? Pomijając fakt ile dziś kobiet jest w polityce i na jakich stanowiskach. Chciałbym zobaczyć na własne oczy jak to mężczyzna sprawuje władzę we własnym domu i na czym ta władza polega?! :DDD Pozdrawiam Pan Ropuch
    1 punkt
  48. @iwonaroma Tomku ja bym spasował bo Iwona ma rację, One są po prostu lepsze we wszystkim, tylko tak się zastanawiam dlaczego my faceci wszędzie sprawujemy władzę? Pozdrawiam z samego rana Was Oboje.
    1 punkt
  49. Bez jest nieopisaną radością, kiedy chodziłam z Elizą, z koleżankami do domu jej babci, gdzie rósł i przylegał do czarnych beli. To było urocze miejsce, gdzie był ład, wszystkie roślinki równo rosły, kwiaty wiły się do ścian, krawężniki były pomalowane na biało i tam towarzyszyłyśmy jej w odwiedzaniu. Płot był wysoki, szczelny i nie mogłam dostrzec dobrze co tam jest, uwielbiałam tam przychodzić i wtulać się w gałązki, były fioletowe, białe i te listki, jadłam. Wróżyłyśmy sobie, szukałyśmy, który ma więcej płatków.
    1 punkt
  50. Dusza nie mówi,a szepczemyśl nie biegnie,a drepcze
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...