Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 20.05.2019 w Odpowiedzi
-
moje życie bardzo różne dania gotuje one z wiekiem coraz lepiej smakują wciąż wybieram ciężkostrawne potrawy czy narzekam nie - nie jestem jeszcze stary młodość zjadłem szybkie pikantne śniadanie kelner losu dyskretnie podał je dla mnie ostre było głównie to z mojej winy przepieprzyłem zawsze chciałem być inny obiad kończę smaczny wielodaniowy różne kuchnie rujnują już moje zdrowie dalej mało ale reklamacji nie wnoszę z ciekawością czekam co dostanę wieczorem9 punktów
-
Wiersz zainspirowany przez @tetu ( "tłumaczę tylko wtedy gdy zachodzi konieczność" ) z masochistycznym rozmysłem wchodzę na oznakowane miny rozrywają mnie za każdym razem ogłuszona bólem zbieram się po kawałku po każdym wybuchu coraz cieńsza jak cień6 punktów
-
Jak to jest Stuknęło, puknęło, owiało - coś się stało, powieki przeszkadzają - blasku nie przepuszczają. Mam na twarzy maskę, zasypiam. Zdaję się na łaskę chirurga - skóra robi się zimna, wstrząsają mną dreszcze i nagle nicość - nareszcie. Ach, to tak - złapał mnie rak i trzyma, mija godzina, dwie, trzy, - odłożyli już skalpel, wybudzają ze snu, oddycham głęboko, oczy otwieram szeroko, ból wraca... Dlaczego? Co zrobiłam złego? J.A.3 punkty
-
Magiczny napój Kiedy szaro jest na dworze, I już na nic nie masz siły, Tylko jedno ci pomoże; Dzienna dawka kofeiny. Bierzesz kubek ledwo żyjąc, Już aromat cię dopada, Twe neurony z głodu wyją Zaparz kawkę, pij i siadaj. Lecz po chwili czara pusta, A twój umysł wciąż zaspany Lekko diablik pieści, muska; "Weź kubeczek swój kochany! Idź do kuchni, nasyp kawy, Włącz ekspresik i posłuchaj; Kiedy umysł jeszcze słaby, Nalej sobie pełny puchar! Magnez, potas? Dajże spokój! Zamiast wierzyć mitom słabym Drżenie usuń w mętnym oku Pijąc kubek pełen kawy!" Słucham głosu, piję śmiało Bezmiar szczęścia mnie ogarnia Lecz znów słyszę, że zbyt mało, Że zmęczenie mnie spowalnia. Sposób na to mam jedyny, Pewny, dobry i sprawdzony; Gdy zażyję kofeiny Przejdą spania me symptomy. Mija ranek i południe, Po fajrancie przyszedł wieczór; Zrobię sobie kawy siódmej By znużenia jeszcze nie czuć. Oczy moje jak pięć złotych Lecz powoli i nieśmiało Czuję drzemki lekkie grzmoty; Czyżby kawki było mało? Na dziś dosyć, kłaść się trzeba, Jednak czuję, że już rano Kawę w siebie będę wlewać, Na OIOM-ie gdzieś sypaną. ...2 punkty
-
moja żona jest fajna bardzo ją lubię - ale czasem upierdliwa ma do mnie żale że księżyc nie w pełni albo wiatr zbyt zimny że jej nie kocham jestem złośliwy Lecz ja się nie martwię znam ją jak własne kieszenie w których lepsze się kryje bo wiem że jutro jej minie - będzie milsza za to że jestem - bo jakby mnie nie było nie byłoby pełni ani ciepłego wiatru bo ja jestem dla niej ulgą czarodziejem który wszystko co lepsze nosi nie tylko w kieszeni - również w swym sercu2 punkty
-
Gdy głowę mam wypełnioną potłuczonym szkłem, a ogrom cierpienia odbiera zmysły - nie próbuję wytłumaczyć gdy ktoś mówi - opisz ten ból - a ja po niedawnym ataku wzrok mam wciąż nieprzytomny - to tak, jakbym miał przekonać kogoś że na czubku igły uda się zmieścić statuę wolności - tak ogromny...2 punkty
-
Nie obawiaj się nie jesteś moim ideałem masz dłonie jak Dawid to jest istotne no i plecy no może oczy i górna warga zwierzęcia czującego krew nie obawiaj się leż spokojnie2 punkty
-
2 punkty
-
Czytając ten utwór wielokroć przychodziło mi na myśl zdanie: kurczę, to przecież o mnie! ...i nie tylko o mnie. Myślę, że wiele osób znajdzie tutaj aluzje do swojego żywota. Bardzo trafne metafory i jakże prawdziwe. Ode mnie leci serduszko! :) PS: Ech, muszę jakąś fraszkę popełnić. Dziwne, że wpadłem na ten pomysł po przeczytaniu tego wiersza ale ok. Fraszki są spoko.2 punkty
-
2 punkty
-
Zaczarowani różami Widziałam lwa karmionego marchewką, aby nie rósł, aby do zdjęć pozował, jako maskotka. Widziałam słonia bez kłów, zabrali je ludzie. Teraz olbrzym klęczy przypatruje się obręczy krwawej, przez którą skacze dzika bestia bez duszy. Ma skulone uszy, kły wyrwane, ale to nic. Widownia klaszcze, śmieje się, klaun wygibasy czyni, ot cyrk, cyrk! Nocą skulone zwierzęta w boksach dwa na trzy, drżą milcząc, łzy kapią na klepiska usłane nie różami, lecz łajnem. Cyrk. Justyna Adamczewska1 punkt
-
Sztorm Na szklistych pięciu liniach osiadł kropli diament I tworzy łez melodię deszczu lśniącym chórem, Uwodząc każdą nutą wichru milion córek, Dla których wzniesie złoty, śród obłoków harem. Rozrywa sztorm niebiosa, trąbiąc grzmotów gamę, I strąca mały okręt w gradu siwą chmurę, Gdzie lodu martwy dotyk żagle chwyta czule, Z warkocza srebrnych komet, boską igłą tkane. Ucichły nagle grzmoty. Kurs na port ojczysty! Zawińmy tuż przed świtem, póki gwiezdny szpaler Wyznacza dziś wędrowcom trakt na niebie mglistym... Lecz gdzież załoga moja? Zjawy łajby starej Ślubują swe marzenia o powrocie ziścić, Żeglując statkiem duchów, wiecznie, poprzez fale. ...1 punkt
-
Pieski los dziesięciu godzin w trasie uwiązany łańcuchem przypadkowych obrazów skrobie sen na czterech siedzeniach przy tylnej szybie wybite zawieszenie nadaje rytm od przystanku do monopolowego i postoju na papierosa cenne dziesięć minut na złość sercu i wątrobie z rozmów o tym czy nóż rzeźnika jest ostry odstawiam kanapkę z szynką płuczę usta sokiem marchwiowym obracam głowę w stronę okna odpływam w poranną mgłę rozum płodzi wizje o ołtarzach bez zasięgu i kontaktów elektrycznych1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
kropelka wody to ulotny diament znikomy brylant nietrwały klejnot spływa migocąc rozbłyska i znika ta sama choć przecież inna inna choć wciąż ta sama mijają dni wracają dni mija czas wraca czas1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 : ...i jeszcze raz. :) Teraz gdy okręt na dnie osiada, być może ciągnie w toń, po kryjomu, na metalowych, twardych pokładach niszczącą, straszną siłę atomu...1 punkt
-
A tak! Wspomniałem już dzisiaj, że muszę machnąć może jakąś fraszkę, no i jest. Co do kawy to czasami potrafiłem przesadzić, przy czym nie były to jakiejś wielkie ilości. Mój organizm jest po prostu na kofeinę wrażliwy i tak mam, stąd ta fraszka. Od dłuższego czasu także ograniczam. :) Dobrej nocy :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Hmm... to mógłby być jakikolwiek statek widmo i też by pasowało. Przypomniała mi się także historia Ponce de León z Piratów z Karaibów. Bardzo mi miło... chciałem stworzyć melodię deszczu, który przerodzi się w sztorm i grad. Widzę, że się udało i bardzo się cieszę :) Załoga wciąż walczy i kto wie... może kiedyś dobije do wymarzonego brzegu... Dziękuję za serduszko :)1 punkt
-
1 punkt
-
Oby tak było! Ale czy będąc coraz cieńszym można być silniejszym? Chociaż z drugiej strony cieniutkie jedwabne nitki są jednocześnie mocne... Dziękuję i pozdrawiam wzajemnie :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jezu... ależ mnie suszy. Spieczone wargi suche niczym pustynna gleba, jęzor wyschnięty na wiór, wypełniający jamę ustną niby ciało obce, mózg - pocięty jak befsztyk tatarski szatkownicą wczorajszych toastów - wysłał w eter sondę, by zlokalizować w czasie rzeczywistym marne, rozmemłane resztki mojego jestestwa. - Aaaa... więc w domu jestem... wstać - za wszelką cenę - wstać i... piiiić... - wymamrotałem. Ruszyłem do kuchni, po drodze omal nie zabijając się o zawalidrogę w przedpokoju - moje spodnie, spoczywające na butach. A więc energii zabrakło mi tym razem w przedpokoju... - powiedziałem do siebie półgłosem - ostatnio dotarłem do sypialni, po czym spłynąłem na ziemię, a moje zwłoki rozpostarte pomiędzy łóżkiem a drzwiami zabarykadowały drzwi na tyle skutecznie, że kobieta mojego życia, która obudzona hałasem poszła do toalety, spędziła resztę nocy na sofie w salonie. Zagadką pozostanie dla mnie fakt, że zawsze - choćbym był nie wiem jak pijany - dotrę do domu w jednym kawałku. A swoją drogą - niedawno sypialnia, dziś przedpokój... Widać energii zaczyna wystarczać na coraz krótsze dystanse... Chyba muszę przyhamować, bo jeśli tak dalej pójdzie, któregoś ranka polegnę na klatce schodowej, a tego bym nie chciał – obciach przed sąsiadami... I tak kiedyś sąsiad spod trójki patrzył się dziwnie gdy - wracając o tej osobliwej porze gdzie już niby nie jest ciemno, a jeszcze gówno widać - manipulowałem zgięty w pół z kluczem w ręku, próbując zlokalizować zamek. Po jakimś kwadransie mojej mordęgi, gdzie z ust półgłosem sypały się kurwy i bogowie we wszystkich językach, błysk światła z uchylonych drzwi sąsiada, który wychodził po piątej rano na pierwszą zmianę do pracy, uświadomił mi mój błąd; trudno bowiem trafić kluczem w zamek, gdy poszukuje się go po stronie zawiasów... Na drugi dzień słyszałem niechcący sąsiadkę spod trójki zwierzającą się tej plotkarce spod piątki, jaki to niby ze mnie cham i prostak, że każę swojej żonie buty sobie sznurować... Przysięgała, grzmocąc się pięścią w zapadłą, niczym zdeptany karton po margarynie klatkę piersiową, że słyszała wyraźnie moje słowa ,,niech mu wiąże, niech mu wiąże"... Głupie cipsko... mogła słyszeć, dlaczego nie... Czy to moja wina, że pani mego serca uwielbia piosenki Rubika, a ja - by po ochlejstwie załagodzić napiętą niby baranie jaja sytuację - zaśpiewać jej chciałem ,,Niech mówią że, to nie jest miłość", ale...energii mi zabrakło... Tak więc, dotarłem do kuchni. Spragniony - niczym Tristan Izoldy - dopadłem do kranu, odkręciłem - zabulgotało, zachrobotało i charknęło resztkami brunatnej cieczy... Masakra jakaś, boże mój - umrę z pragnienia - wymamrotałem. Czajnik! - złapałem go - pusty, grzechoczące gdzieś na dnie resztki kamienia... Co robić, co robić - Jezusie miłosierny - spojrzałem na krzyżyk wiszący nad drzwiami - chyba musiałem naprawdę wyglądać na cierpiącego, gdyż w obliczu Chrystusa wiszącego na krzyżu dojrzałem jakby współczucie, a w oczach błysk zrozumienia. Chybotliwym krokiem, z nadzieją ruszyłem do przedpokoju, by w zległych tam przypominających zdechłą, w daleko posuniętej fazie rozkładu tołpygę spodniach, przetrzepać ich trzewia. Nazbierałem całe 3 złote, osiemdziesiąt groszy; coś na kształt nadziei zaczęło tlić się w skołatanej głowie, dobra - spokojnie - opracujmy strategię. Więc tak: przemyć twarz, włos przyczesać, ubrać się i do nocnego. W łazience, pomięta twarz w lustrze - staram się nie patrzeć gościowi z odbicia w oczy - spodnie, buty, koszula, kurtka,czapka - na dworze zimno o tej godzinie - idę. Na klatce spotykam żula spod siódemki - zaczepił jak zwykle - Stasiu, daj papierosa - zagadnął - chciałem mu coś ostro odpowiedzieć, ale popatrzyłem na niego i... odpuściłem. Nie raz mówiłem sobie, że zacznę ignorować zaczepki jego i im podobnych... bo to nie chodzi o tego papierosa, a o ich durne teksty typu ,,Szlachta nie pracuje", ,,Praca zeszmaca" i.t.p. To co kuźwa! Szlachta szmatę o papierosa prosi? Bo ja pracy pilnuję - wypić lubię - ale - jest czas na wódkę i jest czas na rzeczy ważne, a praca - zawsze priorytet. Mój świętoszkowaty teraz nagle kolega - całe życie kawaler - który - gdy ja zająłem się tworzeniem podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina i o piciu nie myślałem - łoił gdzie popadnie, z kim popadnie, zaliczał kolejne tygodniówki - teraz nagle w piątej dekadzie życia bardzo sporządniał, znalazł sobie kobietę - i jeśli ja, teraz właśnie, gdy dzieci odchowane lubię sobie raz czy dwa w tygodniu nawiązać dyskretny romansik z okowitą - nagle, kurwa alkoholikiem dla niego jestem. To podobnie z różnicą pomiędzy muzykantem a muzykiem, czy wędkarzem a rybakiem - i w jednym i w drugim przypadku ten pierwszy chce a drugi musi - z okazjonalnym wypiciem a chlaniem na umór- bez okazji, byle gdzie, z byle kim – to samo. Dotarłem do nocnego, wysupłałem drżącymi rękoma bilon, który momentalnie zniknął w łapczywej jak pirania dłoni sprzedawcy Zdzicha. Piwo do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyszedłem ze sklepu. Pierwsza myśl - wypić pod sklepem, by napoić smoka wysysającego ze mnie resztki wilgoci - nawet ślina jałowa i obca. Miałem iść za sklep i wypić, ale przypomniały mi się słowa kolegi, ś.p. Krzysia. (Głos miał chrypliwy,zajechany niczym sandały mojżesza, podobny do głosu nieżyjącego już niestety aktora Jana Himilsbacha): ,,Stasiu - nie ma życia, kuźwa mówię ci - nie ma życia- kupisz browara czy wino, chcesz wypić kulturalnie w parku, to albo cię spiszą niebiescy, albo czarni- ostatnio miałem kumulację - dwóch niebieskich z jednym czarnym przyfalowało - integracja jakaś do kurwy nędzy czy co? Harcerzy jeszcze niech biorą... Chcesz w domu jak człowiek siorbnąć - żona gderać zaczyna - idę na klatkę, już otworzyłem flachę, chcę pić - koleś ni stąd ni zowąd, klepie w ramię- ,,Daj łyka Krzysiu... nie ma życia, stary - mówię ci nie ma życia" Mając z tyłu głowy rady kolegi, zmierzam w kierunku domu - żona śpi - gderać nie będzie - jest dobrze. Usiadłem w kuchni, otworzyłem piwko - żona wstała do toalety za potrzebą, zobaczyła piwo i do mnie z tekstem: Zimne piwsko chcesz pić? Zapomniałeś już, jak ostatnio gardło sobie załatwiłeś? Grzańca sobie zrób - ja nie będę po aptekach biegać. Co prawda, to prawda - z gardłem od małego miewałem problemy - wieczne anginy,anginy,anginy... Do przedszkola w kratkę, później podstawówka - to samo - gorączka reumatyczna w wieku 16 lat - podobno powikłania - uległem - robię grzańca. Nie będę dziś stawał okoniem, do mojej kobietki - chociażby za to, że zwłoki moje z przedpokoju pozbierała i przetransportowała do sypialni - no bo kto, chyba ona... Kiedyś Maniek przytransportował mnie do domu, wniósł niemal na górę, położył - chociaż tyle razy mówiłem mu: Marian - zapamiętaj - nie ten jest twoim przyjacielem, kto twoje zwłoki na górę wniesie, tylko ten który czołga się razem z tobą. Więc uległem żonie - grzańca robię - pół litra piwa do garnczka, dwa goździki, odrobina imbiru, pół łyżeczki miodu - grzeje się, a ja myślę, o tej mojej drugiej połówce... Dziwne są kobiety... Trudno je zrozumieć... Na trzeźwo - ni cholery pojąć nie mogę jak zacznie nadawać, taki ma rozrzut tematyczny - gdy się napiję - kiedyś wydawało mi się że ją rozumiem - nawet polemizować z nią zacząłem - to znów ona za cholerę zrozumieć mnie nie mogła, taki los... No co z tym piwem, na boga? Odwodnię się tu zaraz... Jest, zagrzało się... mmmmm... Tak jak lubię - jeszcze do szklanki, o tak... usiadłem, uniosłem szklankę do spierzchniętych ust i... Nagłe, delikatne szarpnięcie za ramię, i głosik żony - Stasiu, Stasiu - wstawaj do pracy... Otępiały, rozbity wewnętrznie, resztkami sennej wizji odprowadziłem znikającą za kurtyną realu szklankę wzrokiem, jakim rozbitek odprowadza przepływający ćwierć mili od niego okręt, po czym z zaschniętego gardła dało się słyszeć słowa: Kurwa, a mogłem wypić zimne1 punkt
-
elewacje w geografiach odpadających tynków okna z pamięcią dawno przebrzmiałych widoków balkony jak twierdze szczerzą pordzewiałe pręty a wśród nich kwiaty kwiaty kwiaty kwiaty1 punkt
-
To już mało zostało bo od ost wpisu minął roczek więc 365 nocy za nami ;) A ja jestem upierdliwo-cierpliwy;)1 punkt
-
przechodzę ostrożnie przez krainę słów dotykam ich niechcący choć są całkiem obce dodają mi kilogramów skracają nogi obcinają odchudzają ręce szyję wydłużają jak łabędzia plączą włosy łamią nos zbliżają do pępka wykrzywiają oblicze w abstrakcyjne formy pod skromnym szyldem wesołego miasteczka w wielkiej sali z luster siedzi stary kustosz i na szpic nawleka przepłacone bilety nigdy nie spogląda przez wygięte obrazy on doskonale widzi jaką tutaj przyszłam przy nim tak łatwo tulę się w uśmiechach 18.05.20191 punkt
-
Oczy moje podnoszę do nieba, Ciebie Ojcze proszę o litościwą łaskę. Tyś ratunkiem, gdy dusza potrzebuje chleba,A gdy człowiek zakłada maskę, Tylko Ty prawdę znasz, Zawsze widzisz smutek uśmiechem zakryty, Co będzie pokaże czas, Dla Ciebie nasz los jest już wyryty.Nie ingerujesz w naszą wolną wolę, Czym miłość wielką okazujesz. Każdy z nas ma na tym świecie swoją rolę, Masz nad nami władzę, a wolność ofiarujesz.Kochasz nas - dzieci swoje, Jesteś tatą wszystkich ludzi. Każde dziecko się kiedyś buntujeI swym zachowaniem smutek w rodzicach budzi. Lecz każdy kto kocha, zapomina urazy, Przebacz więc owieczce zbłąkanej,Nie ma człowieka bez skazy, Nie ma duszy czystej, grzechem nie zbrukanej. Mój brat potrzebuje pomocy, Czuwaj nad nim z nieba, Zabłądził, błąka się w ciemności mroku, nocy, Ześlij siłę, której tak mu trzeba, Ratuj duszę zamkniętą w celi , Ratuj Tato dziecko, które łaknie wolności, Ratuj tych, co z Twojej ścieżki zejść będą chcieli, Ratuj tego, co potrzebuje Twej miłości.Ratuj owcę, która ku przepaści zmierza,Ratuj owcę, która zabłądziłaRatuj , ona potrzebuje swojego pasterza.Ratuj, ona Ciebie z oczu straciła.1 punkt
-
Dołączam się do Was :) Popieram Marcinie odnośnie filtru do liczby polubień, mógłby zastąpić liczbę wyświetleń, która mało co mówi o jakości utworu, najczęściej tyle, że właśnie odbywa się tam bijatyka i mnóstwo ludu się zbiegło zobaczyć, kto wygra :) Tabelkę sobie przypominam coś niecoś, fajna rzecz :) Był porządek przynajmniej. Już nie wspomnę o tym, że fraszki były działem osobnym, a teraz jest wszystko pospinane w jedno... Nie dość, że mam bałagan w swoim biurku i komputerze, to jeszcze tu, ech...1 punkt
-
1 punkt
-
Ależ ładny i wieloznaczny ten wiersz. Już sam tytuł można odbierać na dwa sposoby :). Ludzkie miny też potrafią wewnętrznie człowieka rozerwać, sprawić że staje się coraz cieńszy w towarzystwie... Dziękuję za to zatrzymanie :)1 punkt
-
Na polanie obok boru ptaki grają na emocjach Przybliżając ludzkim duszom Bólu śmiech, radości rozpacz Trawa miło pieści dłonie ułożone w jej gęstwinie Oplatając sobą czule To co drugie z nich ominie Promieniami tak rozpieszcza słońce w niebie zawieszone Delikatnie muskające Ciała szczelnie zaplecione Wszechświat zamilkł pochylony nad polaną obok boru Zadziwienie rozogniony Fenomenem ludzkich losów Przyglądając się nieśmiało dwóm kosmosom połączonym Grawitacją uczuć spiętych Tak przyziemnie rozłożonych I zapragnął w tej godzinie wyrzec się wielkości wszelkiej dla tych śpiewów wyjątkowych zniżyć się by być człowiekiem1 punkt
-
Bardzo oryginalny wiersz ? ? często jemy, to co szkodzi, lecz nam wolno, bo my młodzi ?1 punkt
-
1 punkt
-
Tak, ileż to razy człowiek wie, że dostanie od życia po tyłku, a i tak wchodzi na minę, prawda? Najsmutniejsze jest to, że czasami nie ma wyjścia i trzeba wejść na pole minowe, stąpając świadomie po minach, ponieważ innego rozwiązania zwyczajnie nie ma. Na szczęście życie to nie tylko troski i smutki ale także chwile szczęśliwe, które należy kolekcjonować, co niniejszym czynię, dając serduszko. :)1 punkt
-
1 punkt
-
Bardzo smacznie się zrobiło, Ja także parę ,,dań" w swoim życiu ,,przepieprzyłem", przez co jeszcze nieraz dopadają mnie różnego rodzaju ,,niestrawności" - ,,kelner losu" - mam wrażenie że czasem oszukiwał a czasem że wręcz był nietrzeźwy. :) Pozdrawiam serdecznie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
z drugiego moim* bym zrezygnowała:) spokoju wnętrze* według mnie niepotrzebna inwersja. I ogólnie zastanowiłabym się nad tymi wersami... za każdym drzewem spokój*? zastanawia mnie ta trawa we włosach... To znaczy, że peel jest albo był w pozycji horyzontalnej.:) W lesie słoneczny blask? drugie ze sobą* wywaliłabym. I tak mi się podoba:) Kocham las:) Kocham rzeki:)1 punkt
-
Wolność, upragniona do określenia złudna, pozornie pozwala trwać nam na swej pastwie. Pytam się gdzie jest ta dziewka obłąkana radością; co rozbija się po zmysłach, niesie się po horyzontach utajonych... Widziano ją w szacie tkanej z Krwi przelanej w jej sprawie. W łuniejacym zagajniku, mechanice godziny czwartej, mezaliansie sztuk... W dusznym głodzie tajemnic, w eterze świętych pieśni. Stawiam kroki niepewne na wydeptanej ścieżce. Ze mną kilka przykazań, wysupłanych, kilka kodów złamanych. I mniemania wszeptane w nocne powietrze. Tutaj raczej nie zdaję egzaminu z poczytalności.1 punkt
-
Tak ale masz utwory A w utworach masz też Hydepark pomoc itp więc do końca tak nie jest że są same utwory. Powinien być taki filtr dzięki któremu mógłbyś wybrać dział podoba Ci się ktoś kto pisze limeryki to kuna wciskasz filtr i widzisz tylko limeryki itp. A teraz to jest mydło i powidło jak dla mnie brakuje też takiego który mówi o ilości serduch bo masz ilość wyświetleń komentarzy i moim zdaniem powinny być jeszcze serducha lub powinny być całkowicie usunięte.1 punkt
-
1 punkt
-
Trochę archaiczny, ale dobry tekst. Zauważyłem, też jakieś błędy. Wolność, upragniona do określenia - w powiązaniu z następnym wersem wychodzi, że 'wolność jest do określenia złudna'. Trochę to niezgrabne, może na końcu wersu powinien znajdować się przecinek(?) złudna, pozornie pozwala trwać nam na swej pastwie. Pytam się gdzie jest ta dziewka - archaizm. Dlaczego nie może być 'dziewczyna'? obłąkana radością; - raczej przecinek niż średnik co rozbija się po zmysłach, niesie się po horyzontach utajonych... - w powiązaniu z poprzednim wersem mamy inwersję. Widziano ją; w szacie - myślę, że ten średnik nie jest tu w ogóle potrzebny. tkanej z Krwi przelanej w jej sprawie. W łuniejacym zagajniku; - ą zgubiło ogonek, przecinek zamiast średnika. mechanice godziny czwartej, mezaliansie sztuk... W dusznym głodzie tajemnic algorytmów świętych pieśni - kropka. Stawiam kroki niepewnie na wydeptanej ścieżce, za to... lekko frunąc poza szlakiem. Ze mną kilka przykazań, wysupłanych algorytmów tautologii; - powtarza się algorytmów, średnik(?) mniemania gęstwin najgłębszych -inwersja wszeptane w nocne powietrze. Tutaj raczej nie zdaję egzaminu z poczytalności. To tyle moich uwag, ale powtórzę, to co napisałem na wstępie, ogólnie to jest dobry wiersz. Pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
Z diamentów naszyjnik miałam, ale go rozerwałam, podarować chciałam przejrzystość przyrodzie, bo ona znaczy dla mnie wszystko. No to idę... J.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Widuję też ludzi, którzy dla kariery potrafią się upodlić ... ... ważniejsze ordery Rozdający awanse takowym frajerom są o wiele gorszymi ... ... warci mniej niż zero1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne