Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.02.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. niby nic a jednak coś gdy mówi do ciebie ktoś i nieważne cicho czy głośniej ważne że szczerze i radośnie bo najgorsze jest milczenie nie chciane na siebie patrzenie które donikąd prowadzi niepewność gromadzi codzienność naszą kaleczy stan ducha pogarsza nie leczy dlatego niby nic a jednak coś gdy rozmawia z nami ktoś
    5 punktów
  2. Kamienny wiatr Pustynia wcale nie próżna, (u)kamienowana jak Szczepan, pełna drobnicy rozpalonych głazów, piasku w źrenicach męczennika. Krwi poległych bez bólu straceńców. Czarnych okryć nomadów, które ukrywają szkarłatną juchę. nozdrzy, ust, ciemnej skóry, ale nie oczu... pełnych dobrej nienawiści. Broni się sama, wyznaczając szlaki karawanom wielbłądów ludzi. Tylko tańczący bezlitosny wiatr targa nią bezgranicznie od tysiącleci. A ona nie umie podrygiwać w jego rytmie. J. A.
    4 punkty
  3. Wznosisz szczęśliwa swą główkę do słońca, pszczołę częstujesz zapachem różanym, swe liście w deszczu otrząsasz skąpane i nie wiesz, że los dobiega twój końca. Młody mężczyzna cię skradnie zuchwale, subtelnym czarem twoim urzeczony, zerwie cię siłą, by dać narzeczonej, w samoobronie ukłujesz go w palec. A gdy się oni zatracą w miłości, ty łzę uronisz za słońcem w wazonie, co więcej nigdy tobie nie zapłonie i więdnąć będziesz dni kilka w cichości. Umierasz różo po randce owocnej, życie za życie oddałaś jesienią. Po tobie ślady się w nicość zamienią, lecz parze się dziecko narodzi na wiosnę.
    4 punkty
  4. Janko mnie zainspirował wrzucając na forum piękną piosenkę Aznavoura - La Bohème. Tlumaczenie może nie jest dobrze zrymowane ale za to oddaje , mam nadzieję, w miarę dokładnie treść piosenki. :) Mówię wam o tym czasie o którym dwudziestolatek nic nie może wiedzieć Montmarte w tamte dni ozdobione bzami aż do naszych okien strych urządzony skromnie służył nam za spanie nie płaciliśmy za nic tam właśnie się poznaliśmy ja przymierałem głodem a ty pozowałaś nago La Bohème la Bohème co miało znaczyć - jesteśmy szczęśliwi La Bohème la Bohème jedliśmy wtedy raz na dwa dni w najbliższej kafejce siadaliśmy w kilkoro i marzyliśmy o sławie gorzej niż biedacy z pustymi brzuchami nie przestawaliśmy marzyć i gdy kilka bistro w zamian za ciepły obiad wzięło od nas obraz recytowaliśmy wiersze zgrupowani wokół pieca zapominając o zimie La Bohème la Bohème co miało znaczyć - jesteś piękna La Bohème la Bohème wszyscy byliśmy geniuszami i zdarzało się tak ze przy swojej sztaludze malowałem do rana retuszując twój obraz linie piersi kształt biodra i dopiero nad ranem gdy już w końcu usiadłem przy swej kawie z mlekiem zmęczony lecz szczęśliwy wiadomo było że się kochamy i że kochamy życie La Bohème la Bohème co miało znaczyć - mamy dwadzieścia lat La Bohème la Bohème żyjemy w zgodzie z duchem czasu kiedyś w pogoni dni miałem szanse tam pójść pod mój stary adres nie rozpoznałem już ani ulic ani murów które widziała młodość i tam na górze schodów szukałem atelier gdzie nie było już nic w swojej nowej dekoracji Montmartre wydaje się smutne i martwe są bzy La Bohème la Bohème byliśmy młodzi byliśmy szaleni La Bohème la Bohème to już teraz nie znaczy nic https://youtu.be/fVfnEyLOkrM https://youtu.be/hWLc0J52b2I
    3 punkty
  5. Oczy ma duże jak szklane kule, koślawe łapy, pryszczatą skórę, jeśli go spotkasz to już jest bieda, bo cię zatrzyma i przejść ci nie da. A jak cię złapie, to cię przekona, że co rozkaże, musisz wykonać. I chociaż nie chcesz, kręcić się będziesz jak kołowrotek, na jednej pięcie. Raz się zdarzyło, ktoś do przedszkola, chyba niechcący, wniósł żabobona, a ten na dzieci się rzucił od razu i niemal w oczach jak balon się nadął. Gdy pani Zosia go tylko ujrzała, to wszystkie dzieci wnet zawołała. Wzięła do ręki malutką szpilkę i nią ukłuła podłą bestyjkę. W całym przedszkolu rozległ się jęk i nasz żabobon jak balon pękł. Już nas nie straszy, już nas nie smuci i raczej nigdy do nas nie wróci.
    3 punkty
  6. wiersz dedykowany niezwykłej przyjaciółce chciała być małym ptaszkiemjak ziemi grudka szarymśpiewakiem z wiosną wtórować w lesie kukułcew serce inna muzykachóry aniołów Cilli grająhymny dźwięków pomiędzywitrażami słonecznych kolorówdusza śpiewa i myślidziewczęce oczy nigdynie mogą zaznać starościCecylia Cicil Cecilla Cela
    3 punkty
  7. Czymże... Eh, życie jest piękne, weź je za rękę i idźcie razem do świata marzeń, poprzez witraże i słów miraże. Ach, cudnie będzie, w słońcu gałęzie, niebo przykryciem, może odkryciem lub oceanu odbiciem? @Justyna Adamczewska
    3 punkty
  8. To ten czas. Gdzieś między ostatnim haustem tytoniowego dymu, a pierwszym promieniem słońca. Jest taka chwila. Nieśmiało wyłania się zza szarej zasłony niknącej nocy. To właśnie wtedy, w najważniejszym momencie życia, można odmrozić sobie palce, dotykając serca. Jest taki moment. Uderza mnie mocno w twarz. ,,Nic już się nie zmieni” – mówi. ,,Wszędzie na świecie jest tak samo. Jest wszystko jedno.” Całuje mnie w czoło i ściera jedwabną chusteczką strużkę krwi płynącą leniwie po zaskoczonej twarzy.
    3 punkty
  9. Dlaczego ogórek nie śpiewa? Pytanie całkiem znajome. W słoiku nie widzi on nieba przelewa więc łzy zielone. Od wieku ten temat nieobcy, lecz wokół pytań niemało. Dlaczego nie mówią groszki? A gdzież się one podziały? Ktoś wszystkie je zapuszkował, występków ponoć nie czynią. Zabrana została im mowa, siedzą za swoją niewinność Cebula dlaczego nie tańczy? Gdyż każdy ją chce powstrzymać. A ona się z nikim nie niańczy, we łzach z nią zawsze jest finał. A burak, dlaczego nie wrzeszczy, jak czerwień jego buracza? Powiedział najstarszy Zaleszczyk: „wrzaskiem by tylko zniesmaczał”. Niech lepiej utworzy wraz z chrzanem, mieszankę zwaną ćwikłą. Bezinteresownie i za nic każdego w język uszczypną. Ktoś pyta gdzie leży przyczyna że por jest długi i sztywny. Bez sensu ten temat rozkminiać. Dziś to wie nawet naiwny. Więc kończąc wywody dopowiem, choć trudna wydaje się sprawa. Najlepiej zaufać przyrodzie i takich pytań nie stawiać.
    2 punkty
  10. My, z czym, że lenno Kazi? I zakonne, leżmy! Z czym? I zakonne lenno Kazi. Iza, konne lenno Kazi. i zakon Nel i lenno Kazi.
    2 punkty
  11. Tym debiutowalem tutaj a tak wyglada po roku czasu na orgu Kto go nie zna niech żałuje Zaraz o nim zarymuje Wraca mąż do swojej żony Strasznie na nią napalony lecz do nocy czekać musi Chociaż żona dupcią kusi Wstrzemięźliwość wielka cnota Gdy przy dzieciach jest robota Lecz nadchodzi wreszcie noc mąż wyciąga z szafy koc do kieliszków wino leje i na samą myśl się śmieje. Z wieży nęci już muzyka żona dzieci ich usypia. Wnet przybyła jego Luba Jego chluba ...jego zguba.. Gdy pieszczoty swe zaczęli pierwsze dziecię usłyszeli Zatem żona pędzi szybko "Co się stało moja rybko?" Szkrab już spacyfikowany Więc od nowa idą w tany Nie ma czasu na głupoty Czas się zabrać do roboty Mąż do piersi się dobiera Lecz i krzyk do nich dociera Przerwa druga ...niezbyt długa Teraz bedą dziać się cuda Żona w lot rozkłada uda Lecz mąż leży jak ten słup Bo usłyszał tupot stóp Nie minęło sekund sześć Gdy zaspane słyszą "cześć" Szkrab pakuje się do łóżka czule szepcząc nam na uszka "Kocham was moja rodzinko" Z tą anielską swoją minką No i koniec seksu dziś Rundę trzecią wygrał miś
    2 punkty
  12. 2 punkty
  13. starej gejszy, w Kraju Kwitnącej Wiśni, piękny samuraj się w nocy przyśnił. chciał gadać o sumo, więc bawiła go, długo, choć herbatę z ciachem miała na myśli.
    2 punkty
  14. Na Atlantyku jeden samuraj, łeb ledwie wsadził w dość ciasny bulaj. Co najpodlejsze, że ktoś za gejszę wziął go i trzeci dzień (w sztorm) z nim hula.
    2 punkty
  15. Miś im. Misiak, i Kai SIM. A, misiek; a sake Isi ma. Ali miś, i Mila. Udoi miś i miodu. Iwa, biały miś; i mgła, i bawi. Miły miś i mył im.
    1 punkt
  16. bywa że w dnie białe gwiazdy spadają nad polem rzepaku
    1 punkt
  17. O bezruchu słów kilka. Wystarczy, że katatoniczna dłoń spotka się z moją prawicą – to ostateczna forma ucieczki, nieznośna ulga, której z chęcią oddałbym się na wieczność. Kiedy moje ciało nie ma już sił na walkę z uwłaczającym prądem świata, który został stworzony przez tę obleśną machinę zwaną dumnie „cywilizacją”, bezosobowe ruchy głowy w przód i w tył koją znów przypominając mi o najważniejszej rzeczy. Jestem sam i wiem, że kiedyś się z tym pogodzę. Może jeszcze nie teraz, może nie jutro i nie przez najbliższe miesiące spędzone w oparach taniego dymu, który miał być drogim. Pewien jestem jednak tego dnia, tak jak dnia mojej śmierci. Czuję jak odcinam się od rzeczywistości i mój wewnętrzny zegar znów na głos odmierza kolejne sekundy. W takich momentach nic nie ma znaczenia, równie dobrze mógłbym nie mieć głowy lub serca, czułbym się nadal tak samo – wyśmienicie transparentny. Odbieram to (nie wiem czy słusznie, nie jestem w końcu lekarzem) jako jeden z ostatnich mechanizmów obronnych jaki mój organizm może wytworzyć. Wewnętrzny ruch wahadłowy, który rozpoczęty zdaję się nigdy nie mieć końca. Przyjemne uczucie oderwania od rzeczywistości, bardzo podobne do stanu mocnego odurzenia się alkoholem. Często bezruch ten paradoksalnie wywoływany jest nie przez same „czarne myśli” lub przygnębienie. Jest czymś idącym znacznie dalej, ostatnią deską ratunku wypływającą na powierzchnię, kiedy wszystkie inne środki nie o tyle zatonęły, co zwyczajnie wyparowały. Jest to dłoń wyciągnięta w moją stronę po uświadomieniu sobie, że nic innego nigdy nie istniało. Nikogo z twojego otoczenia nie obchodzi twój los, bo jest on przesądzony przez coś o czym inni nie mają nawet pojęcia. Osiemset metrów, osiem centymetrów i osiem minimetrów. Oto długość korytarza w stronę północną. Chyba czas wyruszyć na południe i tam zbierać mary z murów obrośniętych nadzieją. Nawet nie pamiętam dlaczego tu trafiłem, za jakie grzechy, a może za jakie uczynki dobre mnie tu osadzono. Dzień 9. Dzisiaj odkryłem, że podeszwy moich butów zaczynają się rozklejać. Woda w tunelu wciąż śmierdzi mysimi trupami. Zacząłem się przemieszczać w stronę południa wczesnym rankiem, oczywiście zgaduję, że to ranek ponieważ oprócz bladych świec, które zapalają się o konkretnej godzinie nie ma tu dostępu inne światło, tym bardziej promienie słoneczne nie mają tu wstępu. Szedłem prosto (a niby w jaki sposób miałem iść w tunelu) przez dokładnie 900 obrotów kamyka, jeden obrót co 5 kroków. Doszedłem do miejsca gdzie woda zdaje się mieć ujście. Jest za małe żeby przez nie wyjść, a woda wypełnia prawie cały tunel. Zostanę tu przez najbliższy dzień. Naostrzyłem własnej roboty oścień i postanowiłem polować na szczury. W tym wiecznym półmroku udało mi się upolować dwa szczury. Rozpaliłem ognisko ze starych stelaży po lampionach i upiekłem je. Smakowały mułem. Po obfitym jak na te warunki posiłku przeszedłem do higieny osobistej. Grzebień, który pozostał mi jeszcze z czasów wolności jest moim ulubionym przedmiotem. Codziennie za jego pomocą układam włosy do tyłu i czeszę brodę. Ostatnio zastanawiałem się czy moje życie tutaj ma sens, czy może nie lepiej byłoby je zakończyć. Szybko jednak przypomniałem sobie, że moje życie na zewnątrz nie wyglądało lepiej. Może z tym detalem, że zamiast szczurów był kurczak. Wciąż zmagałem się z własną psychiką i ludźmi, którzy mnie otaczali. Tutaj tego nie ma. Jest tylko pustka, ja i korytarz, no i szczury oczywiście. Nigdy nie doceniałem tych zwierząt, teraz już tak. Potrafią odnaleźć się w każdych warunkach, chyba złapię jednego, a następnie nakarmię go mięsem jego poległych towarzyszy i tym sposobem udomowię. W półmroku i tak pewnie nie zorientuje się co je, a ja będę miał kogoś. Kogoś kto nie ocenia mnie i kocha bezwarunkową miłością, prawie bezwarunkową, bo mięso to jednak jest coś. Trudno, na takie warunki jestem gotów przystać.
    1 punkt
  18. Ryś Mój zwierz ma na imię Ryś. Przybył do mnie kiedyś i tak został. Wszystkim wymaganiom sprostał. Przynosi kocyk, aby nakryć stolik i się oswoić z kubkiem gorącej czekolady, smakiem przepysznej marmolady, skibką chleba, a nawet manną z nieba. Wspaniały jest Ryś na smutki, gorzkie żale, kiedy to w zapale patrzy w me oczy błyszczące i mówi: - Jesteśmy teraz na łące pełnej czerwonych maków, słyszymy kwilenie ptaków. - To prawdziwe szczęście, że mamy takie podejście pod górę, które się życie nazywa. Pamiętaj jednak, jam Ryś ułuda. J. A.
    1 punkt
  19. narcyzów maków chryzantem ziemniaków buraków ryżu ostów ugoru... ... a może jednak łąka? przynajmniej hipotetycznie?
    1 punkt
  20. Kto go nie zna niech żałuje Zaraz o nim zarymuje Wraca mąż do swojej zony Strasznie przy tym napalony Lecz do nocy czekać musi Choć go żona dupcią kusi Wstrzemięźliwość to jest cnota Gdy przy dzieciach jest robota Lecz nadeszła wreszcie noc Więc mąż juz wyciąga koc Wino już w kieliszki leje I na samą myśl sie śmieje Cd w wieży muza leci Żona juz usypia dzieci... Już jest przy nim jego Luba Jego chluba ...jego zguba.. Juz pieszczoty swe zaczęli Gdy te pierwsze usłyszeli I już żona pędzi szybko "Co sie Stało moja rybko?" Szkrab już spacyfikowany Więc już znowu idą w tany Nie ma czasu na głupoty Czas sie zabrać do roboty Już do piersi sie dobiera Lecz i krzyk do nich dociera Przerwa druga ...niezbyt długa Teraz bedą dziać sie cuda Żona w lot rozkłada uda Lecz mąż leży jak ten słup Bo usłyszał tupot stóp Nie minęło sekund sześć Gdy zaspane słyszą "cześć" Już wpakował sie do łóżka I tak szepcze nam do Uszka "Kocham was moja rodzinko" Z ta anielską swoją minką No i koniec seksu dziś Rundę trzecia wygrał miś
    1 punkt
  21. nie szkodzi że są nieprawdziwe bo przecież są prawdziwe dla nas kochających i wierzących w nie
    1 punkt
  22. Tylko… Życie motylka jest chwilką tylko, pozdrowieniem dla stokrotki, koniczynki i małej dziewczynki, która skrzydełka chcąc dotknąć lekko zrobiła burzę i koniec z owadzim lataniem ustało. No cóż, tak być musiało. J. A.
    1 punkt
  23. obserwacja jak z autopsji - super Pozdrawiam
    1 punkt
  24. myślę że róże są dumne ze swojej wspanianiałej i wyjątkowej roli :) ?
    1 punkt
  25. No, teraz to jest git, he, he. Evicco Dobranoc. Dobra poetka z Ciebie. :))
    1 punkt
  26. Ciekawy wiersz i ciekawy tytuł - kamienny wiatr, działa na wyobrażnię. Pozdrawiam
    1 punkt
  27. Roża przyniosła rodość i szczęśćie zakochanym :) Ładnie napisany wiersz :) Pozdrawiam Panią Ewę.
    1 punkt
  28. Życie to jednak są te zabawki Dziecka grzechotki, na ścianie łapki Skoki na nartach, upadki w nicość Łuska na karpiu, rodzinna przystań Życie to jednak nie jest w kij dmuchał Na dworzu plucha czy zawierucha To jest twardymi butami stąpanie Po mokrym śniegu, lodu łamanie Śmierć jest to jednak żyć w pustostanach Od rana kopią, kują od rana Podnosisz głowę, otwierasz oczy Szybko zamykasz, by świat zamroczyć Śmierć jest to jednak utrata wsparcia Samotna podróż, świata wyparcie Idziesz chodnikiem, pozory mijasz I tylko cień twój jak los się zwija
    1 punkt
  29. evicco, taki jest los kwiatów, też zawsze zastanawiam się, czy nie cierpią zerwane. Moim zdaniem tak, cierpią. Róża królowa, róża - symbol uczuć, a kona w wazonie i ją później wyrzucają, choć niektórzy susza kwiaty, ale bez wody , to tylko powłoka, jak mumia. Powyzej zacytowałam Cię, sądzę, ze nie bardzo pasuje: zrobiłabym coś ze słowem "swej". Pozdrawiam
    1 punkt
  30. Witam - biedna różyczka - mogłaś choć ją wysuszyć... Podoba mi się ten pachnący wiersz. Kolorowych snów życzę
    1 punkt
  31. zgadzam się z Waldkiem, jednak bym nie wyrzucał, tylko zamienił kolejność, bo trzecia jest lepsz na puentę. Pozdrawiam.
    1 punkt
  32. kochane, jasne, urokliwe
    1 punkt
  33. Bardzo optymistyczny wiersz, rzekłbym. Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  34. Witaj ponownie Annie. :) Nie wiem ile czasu na to poświęciłaś, ale było warto. Poczytałem kilka razy i naprawdę jestem pod wrażeniem, sama przyjemność, dlatego zabiorę do Ula jak tylko zakładki wrócą. Miłego wieczoru. Pozdrawiam. PS strych zrobiony, a może urządzony skromnie? w zamian - chyba "w" Ci uciekło.
    1 punkt
  35. 1 punkt
  36. Brawo Panie Waldku. To Twój najlepszy wiersz jaki ostatnio widziałem :-) Jest w nim samo mądre. I ta prosta elegancka forma. Pięknie.
    1 punkt
  37. Samm, dzięki serdeczne, nawet nie wiesz, jaką przyjemność mi sprawiłeś swoim komentarzem :) Pozdrawiam
    1 punkt
  38. Bez Ciebie Brak mi wzroku Brak prawdy Brak muzyki Brak słów
    1 punkt
  39. Proponuję zastąpić słowo "rzepaku" przez "maku".
    1 punkt
  40. Ani, gdybyś poszła w rymy, być może uleciałby niepowtarzalny, paryski klimat piosenki, który pięknie oddalaś. Wiem, jakie to trudne i nie zawsze się udaje. Twoim przekładem, urzeczony... s
    1 punkt
  41. Nawet nie wiesz Annie, jaki mi prezent sprawiłaś :) Super, pewnie jeszcze zajrzę, jeszcze muszę poczytać. Serdecznie pozdrawiam :)
    1 punkt
  42. Ładnie, podarowałaś mi miły poranek. bb
    1 punkt
  43. Dziękuję @Nieznajomy Niewidzialny :))
    1 punkt
  44. Witaj - fajny wierszyk - jest tak jak napisałaś - miłość się powtarza i to jest jej atutem a śmierć wiadomo uderzy ale tylko raz. Miłego dnia życzę.
    1 punkt
  45. @Sylwester_Lasota @Justyna Adamczewska Polecam monothone Symphony Monotone Yves Klein. Przez 45 minut orkiestra gra jedną nutę
    1 punkt
  46. (z cyklu: Maryśkowe wierszyki) Mały piesek po kryjomu na wycieczkę uciekł z domu. Miał plecaczek w białą łatkę i chciał rzeczkę przejść przez kładkę, lecz kładeczka stara była i pod pieskiem się zburzyła. Wpadł do rzeczki mały piesek, chwycił się z kładeczki desek, płynął z rzeką kawał drogi, aż mu ścierpły wszystkie nogi. Gdy dopłynął pod Warszawę, wyszedł z wody wprost na trawę, ciut futerko swe osuszył, zwiedzać miasto żwawo ruszył. Pooglądał, co się dało, aż się nagle ciemno stało. W brzuszku się zrobiło głodno, a z wieczora też i chłodno. Wzdycha piesek tak markotnie, że mu zimno i samotnie. Głośno kiszki marsza grają.. Gdzie tu jakieś ciastka dają? Pchły mu także przykrość robią, gdy pieskowi skórę skrobią. Płacze biedak, aż drży cały, nagle uszka usłyszały głos radosny- chodź tu, Arcik! To Marysia- żadne żarty! Wielka radość dla kundelka, oto jego właścicielka! Pieska swego odszukała i do domu go zabrała. W ciepłej kuchni gdzieś za miastem, piesek połknął miskę ciastek. Pani pieska wykąpała, wszystkie pchełki wypłukała, potem spać się ułożyli i wesoło sobie śnili. Pani spała na poduszce, piesek chrapał pod jej łóżkiem. Arcik więcej nie ucieka. co dzień na Marysię czeka, kiedy już z przedszkola wróci i mu piłkę znowu rzuci.
    1 punkt
  47. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż tak głębokiej analizy. Trochę mnie zaskoczyła. Szczerze mówiąc, bardziej chodziło mi o zjawisko samotności w tłumie, a nie o alienowanie się w betonowym bloczku. Miałam na myśli klatki, które budujemy w swoich głowach, nie te rzeczywiste.
    1 punkt
  48. (z cyklu: Maryśkowe wierszyki) Słoń to bardzo ciężkie zwierzę. Waży tyle, że nie wierzę, By się znalazł siłacz, który Podnieść mógłby taką górę. Słoń ma także trąbę wielką, Którą macha jak szabelką, Może nią nabierać wody, I się pryskać dla ochłody. Trąba służy także po to, By móc bawić się z ochotą, By podnosić nią patyki, I kołysać nią słoniki. Gdy pojadę do Afryki, Zwiedzę cały świat ten dziki. Może spotkam także słonie? To marzenie we mnie płonie.
    1 punkt
  49. wzajemnie Annie, przy okazji dziękuję również za czytanie przejazdem ;) @Annie_M, @evicca, @Maria_M, @Marcin Krzysica, @samm i serdecznie pozdrawiam :)
    1 punkt
  50. Nigdy Cię nie ma, mimo, że jesteś zagubiony w myślach, milczący gestem, słowem, nigdy myślą przeznaczoną tylko dla Ciebie Dla Ciebie snuję plany, marzenia wciąż powtarzane wyblakłe i zgasłe nierealne jak my Te małe i duże te ważne i mniej, ale z Tobą i o Tobie na zawsze, już nie dość siły, by walczyć wycierać wyschnięte łzy udawać szczęście, myśleć jak Ty, dość!
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...