Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.02.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Mojemu Kotu Noce letnie bywały najgorsze, kiedy byłam bezludnym księżycem: fioletowo-srebrzyste jak kicze, niedostosowane do potrzeb. Sunie ciężko nieważki ów kamień, smutny liryzm w czarnocie się wlecze, tak oddzielny, osobny, człowieczy. Ile waży rozpacz w otchłani? W orbitalnym więzieniu, chcąc nie chcąc; nigdzie ciał mu pokrewnych nie widać. Noc świerszczami beztrosko pogrywa – nie do udźwignięcia ta lekkość. Dziś nie jestem samotnym księżycem, wpiętym w kierat nad Ziemią pod niebem, i nie widzę dróg żadnych bez Ciebie – zgasły, pochłonęła je nicość.
    6 punktów
  2. stroiło się od wczesnego ranka akacjowy zapach ulubiony kos śpiewał dziś pod wieczór za ścianą saksofon na stoliku metaxa i pusty kieliszek w otwartym oknie czerń gdyby nie pragnienia i stłumione świece nic by tu się nie paliło w tej skrytości delikatne palce odmawiały modlitwę na swoją kolejkę czekały paciorki w rogu nieruchomy kot co chwilę niewyraźny głos zapraszał do wejścia lecz nikogo nie było długa celebra między palcami już tylko jeden koralik
    2 punkty
  3. Syberyjski mróz się wprosił bez pytania, miał tranzytem i na dłużej się rozgościł, jest podobnież incognito. Bez paszportu wpadł po prostu nie uznaje żadnych granic, zmroził miasta, oraz wioski z panią zimą zaczął taniec. Ona bardzo się wzruszyła dłuższy czas go nie widziała, śniegiem wokół poprószyła, czyżby nam się rozhulała. Mróz ją dziarsko w talii trzyma i po kraju już hasają, dość mizerna była zima lecz on teraz nią się zajął. Swoje mroźne dał okrycie, śnieżna czapa lśni na chacie w oknie zakwitł kwiat srebrzyście, -Chcecie zimę? - To ją macie! Od lat już nas przyzwyczaił gdy przedwiośnie ma zagościć to w te pędy do nas wali, chcąc nadrobić zaległości. 24.02.2018r.
    2 punkty
  4. gołębie przenoszą zapachy ulic rozumiane przez suche nosy psów więdną kioski warzywne mdleją kwiaty na rabatkach parują mundury policjantów w domu falbany firanek spieszą na rosół rwą się do łyżek jak niesforne dzieci spocone czoła brzuchatych wujków policzki ciotek różowieją jak peonie słońce w talerzach brodzi pomiędzy okami w radiu Barańczak i Szymborska historia o ogrodowym krasnalu od przyjaciół z Krakowa miasta dostają zawału moje i twoje lecz cisza głośniejsza od zawodzenia radiowozów krzyku karetek i jęku dzwonów popołudnie dyszy o deszcz a my ku sobie ukropem milczymy
    2 punkty
  5. Ponieważ pisemnie się zwracasz do nas o zruganie, to jestem. Pytanie o to, która wersja lepsza jest nieco retoryczne, bo to są wbrew pozorom bardzo dwa różne utwory mające co prawda obszar wspólny. Ale to co kto odpowie w temacie "lepszości" wersji zależy od preferencji danego odbiorcy. Nie ma w nas zerojedynkowej bariery, która bezwzględnie oddzielałaby skorupy od pereł. Jedyną taką barierą jesteś Ty sama - ponieważ to Ty musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, w której wersji czujesz się mnie sztuczna, bardziej naturalna. Każdy krytyk powie, że wersja jak najbardziej minimalistyczna, ale ja już dawno przestałem się przejmować tym, co mają do powiedzenia krytycy, biedne, znudzone śmiertelnie istoty, umotane w plątaninie schematów i dogmatów. Subiektywnie bardziej podoba mi się wersja bardziej opisowa, ponieważ ja się nie lękam opisów, które są obszerne, a jednak nie biją piany. I w moim subiektywnym języku zmieniłbym "nosy psów" na psie nosy, aby jakoś zakłócić monotonię formy wyliczanki określającej ten gorąc, i druga zmiana to napisałbym "słońce w talerzach błądzi pomiędzy oknami" aby zaokrąglić tę frazę, dopieścić. Ale opowiadanie o tym, to już nie w temacie pytania. Pzdro i nadal staraj się rozmawiać z nami :)
    2 punkty
  6. Bajago, dla mnie wiersz jest prośbą, nawet nie przekonywaniem o swoich racjach. B. osobisty, wymagający. Kwestia eutanazji zawsze była, jest i będzie dyskusyjna. Bo, jakże odbierać życie, jeżeli można je utrzymywać (choćby sztucznie)? Dylematy natury filozoficznej, religijnej, społecznej. Tytuł wymowny. Ma tylko jedno, Skąd pewność, że prawidłowo odczytujemy "wolę losu"? Zawsze jest nadzieja, że ludzie wynajdą specyfik, który daną chorobę może wyleczyć. Jeżeli żyjemy w czasach wielkiego bumu wiedzy, to z każdą mozliwością trzeba się liczyć. Tak sądzę. Justyna.
    2 punkty
  7. razu pewnego samozwańczy murarz chciał wybudować dom by po wsze czasy, jak Giambattista zapamiętany był on z zapałem zatem wziął się do pracy, by ziścić marzenie swe nie wiedział jednak, że by budować pojęcie warto by mieć na plac budowy pełen różności zajeżdża kolejny wóz by dzieło z założeń wiekopomne, zyskało miano - CUD ! powstaje zatem ściana za ścianą do góry dom się pnie ale nie wiedzieć czemu nierówne, dom jakby runąć chce... cegły z fantazją poukładane, zaprawy gdzieniegdzie brak ale dom według zamierzeń mistrza, bo przecież wolno mu tak... kto mu zabroni we własnym domu - ten nadal w górę się pnie - że fundamentów nie ma to szczegół, bo mistrz najlepiej wie jaki w marzeniach gmach wybudował i jak wyglądać on ma na placu budowa wre coraz bardziej, rośnie potęga w snach przechodząc mimo rzuciwszy okiem zaciekawiony ktoś skwitował krótko - to się zawali - pod stropy choć ustaw coś gdzie fundamenty bądź choćby ława, gdzie sztuka - nie powiem kunszt jak chcesz budować, kiedy podstawa jest fundamentem, nie "grunt" grunt że są chęci, grunt że na skałach, grunt że na krytyki ruszt nie trafią inni ale przechodnia zdrowego rozsądku bunt rośnie budowa choć nie do końca taki miał być ten dom zmyślnych krużganków w willi nie ma, stemplem podparty jest strop okna mijają się nieprzytomnie straszą przymknięte w pół drzwi że do nich dotrzeć z gruntu się nie da to szczegół, bo klamka lśni dając do zrozumienia maluczkim - nie dla każdego tu tkwię wysokie progi są dla przechodnia, to murarz najlepiej wie gdzie w nim ukryta jest tajemnica i jak sforsować móc drzwi które prowadzą w meandry CUDU, gdzie zardzewiały klucz tkwi mimo najszczerszych chęci przechodnia nie trafia rozsądku głos głową pokręcił, odszedł, zapomniał lecz dostrzegł płonący stos na stosie giną jego przestrogi, zdroworozsądkowa chęć by szczerze pomóc murarzowi wymarzony dom jego wznieść a dom sam stoi jakby był inny, na pierwszy rzut oka jak cud nierówne mury trujący bluszcz przykrył, zieleni w domu w bród już nie przeszkadza że w przypadkowych miejscach są okna i drzwi tłum mówi - taki był zamysł mistrza - w nim geniusz z dawna się tlił okna przywdziane w zachwyt firanek ozdobą się stały w mig i nie o domu mówi się lecz o nich, one teraz zadają szyk a bluszcz kolorów przydał budowli to zielony to złotem lśni wiedząc jednak że bez podpory policzone są jego dni zatruwa myśli murarza - ach... och... jaki przepiękny twój dom na trwałość gmachu nikt już nie zważa, już przestał liczyć się on stemple, gdy runą z rozpaczy, że ciężar zbyt ciężki je zgina że trudno im unieść i stropy i bluszcz co się po nich wspina obrócą w niwecz marzenia o domu co CUDOWNY miał być nic się jednak nie zmieni dla bluszczu, ten zdwoi ilość okryć może ciut niższym się stanie lecz miejsca więcej mieć będzie bo na ruinach najlepiej toksycznej roślinie się wiedzie. morał z powiastki ciśnie się na usta - pewnie wszyscy zakrzykną radośnie - przy tych z kunsztem budowanych domach jadowity bluszcz nigdy nie wzrośnie !
    1 punkt
  8. zatrzymany na skraju jutra wędruję w niewidzialnym horyzoncie zdarzeń istnieję jako mgliste wspomnienie zakurzonych obrazów które niczego nie odkrywają nocami spoglądając w bezchmurne niebo odlatuję do martwych gwiazd i czarnych planet zwiedzam ruiny starożytnych cywilizacji zdmuchniętych ogniem eksplodujących słońc przeszłość i przyszłość toczą się po powierzchni kuli z której wiją się świetliste nitki nowych ścieżek alternatywnych równoległych wszechświatów multiwersum sen odradza się w kolejnym śnie otwierając następne drzwi nie pamiętam kim jestem i nie chcę tego wiedzieć twardo lądując w ziemskiej ciężkiej grawitacj marzę jedynie o śnie bez snu i jakichkolwiek wyjść
    1 punkt
  9. niełatwo napisać wiersz który ozdobi szczyt poezji najpierw trzeba się nauczyć cierpliwości pokory one pomogą iść po bruku czyli twardym i śliskim pod wiatr i z wiatrem czyli z czymś co niełatwe trzeba zobaczyć przeżyć rzeczywistość która różne obrazy maluje nie tylko ładne zrozumiałe to co wyżej napisałem nie pachnie kłamstwem to próba zrozumienia jak trudno jest upiększyć wspomniany szczyt
    1 punkt
  10. Gajowy Jerzyk gdzieś w Czarnym Borze.codziennie wstaje w kiepskim humorze.Tyle wszędzie pięknych nóggdyby jeszcze choć raz mógł.,,Ten tego ten,, bo pisać wciąż może.Gajowy Jerzyk koło Rewalatak nad losem się teraz użala:kiedyś to jak młody Bógnie tylko chwalić się mógł,dzisiaj nie wie po co się przechwala.
    1 punkt
  11. I punkt wyjścia jestem w punkcie tym samym w którym byłem gdy kredkami jako dziecko rysowałem mapę osobliwych wieloświatów w nich to czarna dziura nie urastała do miana kosmicznej katastrofy czym innym nazwać odrzucenie brak oparcia tak jakby mnie nigdy nie było była bezdenna studnia i w niej metaliczne echo wybrzmiewało złudną nadzieję że warto walczyć a oryginalność to stan wewnętrzny nierzeczywisty jak realne docenienie splendor i podróże no chyba że do szpitala w którym niedawno byłem i wydaje się że niebawem będę ponownie bo pluję krwią i trzeba zrobić bronchoskopię II minęło kilka dekad historia zatoczyła koło czas złożyć foremki do ciasteczek i stempelków nie smakowały nikomu moje „muffinki” za wytrawne były tak jak neoklasycystyczna muzyka Maxa Richtera mogłem to przewidzieć bo przecież wszyscy pożądają słodyczy szeleszczącej w kolorowym celofanie tego wszystkiego co świeci się i określa z kim warto a z kim nie warto ustawić się by było w życiu łatwo i przyjemnie ludzie zawsze są ciekawi jedynie samych siebie więc skąd te zdziwienie w cenie jest słodkie mydlenie oczu nie tylko w reklamach ale też w sztuce odejdź za skomplikowany jesteś zbyt tani mało wyrafinowany nikt tu nie przytuli cię
    1 punkt
  12. Nie patrz tak na mnie, z twych oczu kłamstwo i ciemność płynie szarość tej nocy spokój zabija nie chcę ciemności, unikiem mijam, kłamstwa też nie chcę, bo bardzo boli, pokrętne słowa drażnią mą duszę, choć z oczu, które wcześniej kochałam krzyki nieprawdy- szybko odrzucam Nie mów tak do mnie słowa dziś ranią, a głos jest obcy. Obcość- to bunt, to wielka trwoga, lecz nie wiem przed kim? Tak, to przed tobą, jesteś potworem, więc idź swą drogą. Szumem zwiędniętych ust nie otwieraj, ran nie zadawaj, po cóż mi one? Myśli nie cofnę, nie idź w mą stronę, Bednarek śpiewa, oczy otwieram, godzina szósta, minut trzydzieści , ach, co za koszmar, niech się nie ziści, budzę się cała mokra od wrażeń, co do cholery! Spałam przy barze!?
    1 punkt
  13. Sugeruję, dość niewinnie (jeśli rytm ma grać z tą płytą), przestaw Bolku jest – na płynniej: jest podobnież incognito. Bo reszta naprawdę leci jak z nut. Pozdrawiam
    1 punkt
  14. Tak długo czekać, aż zacznie boleć. I tyle myśli jak wrony na cmentarzysku. W końcu złość, upokorzenie każą wrócić na Ziemię do swoich Spraw najważniejszych. Nie bujaj w obłokach, upadek z wysokości nieba grozi połamaniem karku.
    1 punkt
  15. Poznaj mnie, proszę, cały dzień snuję myśli o naszym niepoznaniu, dlaczego każesz mi cierpieć katusze, drzwi przecież otwarte, już dawno. Mówią: serce swe zamieniłaś w kamień, oddałaś się w ramiona pokus i lubieżności, lubiłaś przecież, gdy gasło światło, lecz nigdy nie lubiłaś radości. Chciałam cię tylko dotknąć i wyjść i nie poznawać więcej, wiedziałam przecież, jaką możesz być wystarczyło tylko jedno zdjęcie. Wyrwano ci skrzydła, nim zdążyłaś okryć się purpurą i nie pytano o imię, w tym mniemaniu to byłoby bzdurą, a przecież do powiedzenia masz aż tyle. Nigdy nie zdołasz powiedzieć więcej, niż słyszano ze zdjęcia, przecież butelkę masz tam w ręce, cóż z tego, że o butelce nie masz pojęcia. Sama sobie sterem, okrętem i brzegiem, powtarzałaś do chwili, lecz, gdy dostrzegłaś łzę na mej skroni, pojęłaś, że to nie ty się mylisz..
    1 punkt
  16. I super, Enigmatyczna, o to mi chodziło, abyśmy doszły do porozumienia. Dobrej nocy, Justyna :)))))
    1 punkt
  17. no wiesz Pan, mówiła Mildred, że najlepszy jest preszpan, a ja się upieram, że szylkret - ładniejszy, nie, że szpan i też rysuje, jakbyś miał widię, czujesz Pan?
    1 punkt
  18. Justyno, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia:) to nie debata oksfordzka, że mamy udowodniać jakąś tezę. Mój wiersz jest odzwierciedleniem moich myśli:) w wierszach, które mają być jakąś uniwersalną prawdą zawsze się generalizuje. Przecież nie napiszę w nawiasie ,,wyrwano Ci skrzydła(ale nie wszyscy!!)" :P mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. Pozdrawiam, miłego wieczoru!
    1 punkt
  19. Haha:) nie masz za co przepraszać. Założyłam tu konto po to, żeby dostać dozę tej konstruktywnej krytyki i oczywiście, ze nie odbieram tego jako cos zlego! założę się, że jestem jedną z najmłodszych osób na tym portalu. Hmm, nie powinno? wydaje mi sie, ze w próbach wytłumaczenia swojego dzieła to nic zlego.. każdy ma swoje spojrzenie, a autor ma argumenty. Tak samo jak Ty bronisz swojego dzieła, odpisując komuś, że tak miało być i Ci się podoba. Plus mało osob jeszcze tu mnie komentuje, więc bardzo przykładam uwagę do każdej opinii.. Trzeźwe oko zawsze sie przydaje:) dziekuje za słowa kocie, pozdrawiam!
    1 punkt
  20. Wydmy Ogromna Sahara, piaskowe wydmy zmieniające swe kształty i miejsce. Raz są tu, innym razem paręset metrów dalej. - Czy to na pewno one? Oczywiście. - Ciii... – Posłuchajmy, co mówią. Oto jedna z nich opowiada historię wody, która była twarda jak głaz. – Niemożliwe – zasyczało suche podłoże. – Ależ, jak najbardziej wiarygodne - przekonywała je hałda gorącej, „sproszkowanej” ziemi. Nadeszły afrykańskie ciemności. – O rany, znowu wylezie z nory ten rudzielec i będzie się mądrował – zajęczał malutki kopczyk. – Mówiłyście coś o mnie? – zapytała samiczka liska zwana Psikutką, która rzeczywiście stanęła na swych krótkich łapkach, niszcząc doszczętnie niewielki wzgórek. – No co tak milczycie? – Nie chce nam się gadać, a i najbardziej zainteresowaną tobą, właśnie rozdeptałaś - odpowiedziała wielka góra, gorącego jeszcze piachu. Po czym zamknęła sypiące się powieki i zasnęła, jak jej siostry. Pustynne liski – Takie to to nietrwałe a mądrzy się – piuknęła fenniczka i podrapała za lewym uchem. – Wyłaź skorku, bo mi przeszkadzasz, poza tym za dwa dni będę musiała dłubać pazurami w moim kanaliku słuchowym wyciągając po kolei twoje nędzne cielsko. Owad, pełen strachu, opuścił ciepłe schronienie i poszedł w siną dal. – Hej, panie ładny, wstawaj! – wrzasnęła do męża. – Ja sama mam starać się o posiłek? Żarty chyba, czas na polowanie. Z przytulnego gniazdka wyjrzały oczka, zaraz po nich pokazał się czarny nosek. – Już moment - powiedział, ziewając, samczyk. Nagle pojawił się wiatr. Liski skierowały kosmate pyszczki w jego stronę. Zamilkły. Wiedziały, że on dbał o pustynny ład, ostrzegał, bywał sprzymierzeńcem, ale i pogromcą. Zwierzęta znały różne jego oblicza. Czuły więc szacunek z domieszką respektu. - Witamy pana – powiedziały cicho. - Hej, hej – zawył władca Sahary. – Na co macie ochotę? - Oj, zjadłoby się tłustego chrząszcza – pisnął mąż Psikutki. - Podano do stołu – powtórnie zawyło wietrzysko i przyniosło ze sobą zapach mięska. – Idźcie za mną. Liski ruszyły wyprężając małe, zgrabne ciałka. Po chwili ujrzały odkryte gniazdo pełne owadów. Spały. - Mamy je, dziękujemy panu. - Jednak ich pomocnik już się oddalił, nie usłyszał słów zwierzątek. - Do roboty – pisnęła samiczka. – Ty z lewej, ja z prawej, otoczymy te lenie – wydała rozkaz ukochanemu. Pazurki poszły w ruch, otumanione ofiary nie miały szans na ucieczkę. Słychać było tylko chrzęst rozrywanych pancerzyków i mlaskanie. Nadchodził poranek. Zaraz skwar zaleje pustynię, ale na szczęście liski spały w swojej norce. Śniły o nowej nocy. Taka jest właśnie Sahara i jej zasady. Koniec. Justyna Adamczewska
    1 punkt
  21. Nie powinno się takich gorących, jak czytam w Twoich odpowiedziach, wierszy wrzucać na portal. To nasze najmłodsze dziecko jest zawsze najsłodsze i najpiękniejsze. Łatwo możemy zostać zranieni, a i na ewentualne negatywne komentarze nie jesteśmy w stanie spojrzeć trzeźwym okiem. Mi się ten Twój wiersz nie do końca podoba, ale ja mam duże wymagania. Kiedy się wystawia coś publicznie, to w przekonaniu, że rzecz jest dobra, godna pokazania. Życzę, żebyś mogła to pisanie zobaczyć we właściwych proporcjach, ale do tego potrzebny jest czas na wystudzenie emocji związanych z tworzeniem. Pamiętaj tylko, że Ty masz swoje słowa i obrazy, a my tylko słowa. Za jakiś czas obrazy ostygną i słowa będą mogły dojść samodzielnie do głosu. Sorry i pozdrawiam :)
    1 punkt
  22. czubek na szczycie poznał swoje głupoty pół ze szczytu schodzi się tylko w dół
    1 punkt
  23. Ja uważam, że jest. :) Można coś podpowiedzieć Autorowi, można podać przykład jakiejś drobnej przeróbki w tekście - ale nie przerabiać cały wiersz na własną modłę. Bo to jest pokazywanie komuś, że umie się napisać JEGO wiersz lepiej. :) Bożenko, przeczytałam dokładnie pierwszą strofę - i od razu wiedziałam, jak skończy się wiersz. Potem przeczytałam wyrywkowo jeszcze kilka strof, a inne przebiegłam wzrokiem pobieżnie - i w każdej z nich widziałam to samo: budowanie domu przez "mistrza", który nie ma o tym pojęcia, ale nie słucha uwag fachowców, a tylko pochwał pochlebców. To jest w niemal każdej strofie, jeśli nie w każdej dokładnie. Dlatego od pierwszej strofy po ostatnią wiersz jest przewidywalny, wiadomo, jaki będzie koniec i jaki z tego morał. Cechą dobrych "powiastek" jest to, że nie wiadomo, do czego prowadzą i jak się zakończą, a także to, że wewnątrz nich trafiają się nieoczekiwane zdarzenia i zwroty akcji. U Ciebie tego nie ma, jest ciągle budowanie domu przez ignoranta - aż do przewidywalnego zawalenia. Nie gniewaj się na mnie, ale tak odbieram ten wiersz i nie mogę inaczej. Ja również. :)
    1 punkt
  24. P4zeczytaj to usuwając* pokus i* *I * bym usunęła oraz* jedno* Zrób dodatkowy wers ppierwsza linijka jest przeładowana Może nie widziano. Pomarudziłam:-)
    1 punkt
  25. Nie mogę znaleźć słów by Jej uśmiech opisać zamykam oczy nie widzę Jej w swych marzeniach snach jakby rozmyła się we mgle która zaczęła mnie spowijać. Zapach tylko jeszcze pamiętam zmieszany z odrobiną wiatru jesiennego, zagubionego we włosach w chwili wydawało by się tak odległej jak by świat już przestał istnieć choć biegli w piśmie twierdzą inaczej. Czy wszystko musi być takie poukładane zdominowane przez byt i logikę miłości przywilejem jest wolność niech na swych skrzydłach nas niesie w przestrzenie nieznane choć spać po nocach nie daje powinna być w życiu najważniejsza stać się czymś wyjątkowym czego zapomnieć się nie da choć czasem tak strasznie boli.
    1 punkt
  26. Stoję tu przy tobie, Ale ty już jesteś daleko, Tam gdzie nie mogę iść, Pozostał tylko pusty pokój, I cisza, martwa cisza, Gdzie się podziały? śmiech, Muzyka i radość, Odeszły w blasku księżyca, Na drugi kraniec, Morza smutków, Pozostał tylko pomnik, Minionych chwil, Który skruszeje za naście lat, I już nikt nie będzie pamiętał, o tobie, Oprócz mnie! Który kochał cię! Byłaś mą jedyną! Żegnaj aniele mój ! Słodkich snów, Wśród chmur!
    1 punkt
  27. Mi przypomina się decyzja JPII aby nie przedłużano sztucznie jego życia. Smutna dla nas, bo chcielibyśmy aby siedział jak najdłużej na piotrowym tronie, ale kiedy przypomnę sobie jak nuż mu drżały ręce pod koniec życia, jaki był odmienny od tego Karola śmigającego na nartach po stokach... Bycie ciężarem, bezwolną istotą zależną całkowicie od innych, jest strasznym przeżyciem, szczególnie dla tych, którzy wiedli bardzo aktywne życie. I taki mniej więcej maluję sobie tutaj obrazek. Pozdrawiam
    1 punkt
  28. Justyno cenię sobie twoje komentarze i cieszę się że czytasz moje wiersze. Zgodzę się z tobą, że jest nadzieja i obawa. Zawsze można pomyśleć po takiej prośbie że przestaną leczyć lecz nie o to chodzi... Moja córka powiadomiła mnie, że jak jej coś się stanie to odda organy na przeszczepy -żebym wiedziała o tym, Według teorii spiskowej jej pobyt w szpitalu mógłby grozić śmiercią bo komuś potrzeba organów ale tak nie jest...Do wszystkiego są odpowiednie procedury które są przestrzegane. To samo jest z moją prośbą zawartą w wierszu by kogoś móc odłączyć od maszyny musi nastąpić śmierć mózgu...Nie chciałbym tak długo czekać i trzymać bliskich w niepewności i smutku.Tak sobie myślę i chciałbym mieć takie prawo. Pozdrawiam
    1 punkt
  29. Podoba mi się wiersz, a co do uwag - właściwie Kot już wszystko za mnie załatwił i nie mam nic do dodania. :) Może tylko tyle, że aby zachować rytm, wcale nie trzeba liczyć sylab, nic z tych rzeczy. Kiedy słuchasz rytmicznej muzyki albo tańczysz, to liczysz nuty?... Rytm się czuje. A najlepiej przeczytać wiersz na głos i zobaczyć, gdzie coś zgrzyta.
    1 punkt
  30. Małgorzato,mi się bardziej podoba pierwsza wersja :))
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...