Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.02.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Czasami myślę że ludzie oczekują poczucia bezpieczeństwa że wszystko będzie dobre obliczalne przewidywalne pod ego. Każdego. A gdy wchodzi konflikt interesów gdy drogi się krzyżują szukają Jezusa. On zakryje ludzkie niedoróbki. Super sprawa alibi bo wiara.
    8 punktów
  2. Zaczyna się bardzo niewinnie Pierwsze psują się receptory Potem zespoły transmisji sygnałów Siłowniki elementy maskujące i szkielet Doraźne korekcje przywracają ich funkcje Awarie z czasem się nasilają Obejmując przetwornice danych Sterowania funkcjami zewnętrznymi Wewnętrznymi oraz zasilacze Długie naprawy często są nieskuteczne Dysk operacyjny wraz z bieżącym zapisem Zostaje wyrzucony na zewnątrz Natura analizując pozostałość, rozkłada na czynniki aby następnie w złożonym procesie syntezy Powstało nowe - nie zawsze doskonałe Czy oprócz nawozu zostawi coś po sobie?
    7 punktów
  3. Dzień szarobury ospale wstaje, mgliście się maże jesienną słotą, wiatr ją porywa, tak jakby sprayem rozpyla dżdżyste z ogromną mocą. Na moment przycichł, siadł na konarze, pożółkłe liście zdmuchnął z buczyny, nagle się zerwał jakby się sparzył i poświstując pognał w doliny. Młyńca zakręcił, przekoziołkował, otrząsnął z ramion kropelki dżdżu na krótką chwilę w jarze się schował, wyskoczył z werwą, bardziej się wzmógł. Sino kłębiaste chmury postrzępił przez które dziarsko wyjrzało słońce z nim się ukazał rozległy błękit, wiatr z babim latem gania po łące. Jak za dotykiem czarownej różdżki ten dzień ponury nabrał odcieni, wietrzyk osuszył pola i dróżki, pejzaż jesienny w słońcu się mieni. Wszak aura zmienne humory miewa gdy jest pogodna radość ci sprawi, jej nastrój zawsze nam się udziela gdy jest ponura, bywasz niemrawy. 23.02.2018r.
    6 punktów
  4. 1. W koronkach bajkowej szadzi paraduje baśniowa zima aż świt pokraśniał z wrażenia 2. Sprężone pręży się powietrze upływa pod korą życie rozmawia z wilkiem Pani Gromniczna 3. Poszła dobroć do nieba w penatach i larach gniazdo mości żałoba 4. Ślepym oknom zmierzch rzuca jałmużnę - koralową sieczkę wtórują szyby blaskiem 5. Razowej skibki powszedni dzień filiżanka lurowatej nocy lupuliną przesiąknięta poduszka 6. Soplowe szczerzy kły mrozu zajadły kundel tnie tępo lodowy promień 7. Podszyte czarnym atłasem szafirem ocienione góry słońcu stawiają maszt 8. Ufając Natura Stwórcy zawierza siebie pachnie odwilż konwalią 9. Z werand i oranżerii woni wysuwają trąbki żółte narcyzy nadziei 10. Prasują frezje perfumowane falbanki rozkwita biały hiacynt 11. Aby do wiosny wspierają się solidarnie poronione źdźbła odmrożone pędy 12. Siąpi roztrzęsiona plucha moknie wróbel na dachu przewietrzają krety korytarze 13. Zgrzyta kra i przęsło serdecznego mostu szkli luty przeręble 14. Chucha na namiętność palący kminek w łupiny płacze tkliwa cebula 15. Snopkiem zeschłych ziół smuży się echo Kwietnej Madonny kadzidłem spala skucynit 16. Mami wilczełyko maja trującym mirażem w dzbanku zakwitła śliwa 17. Surowym wieje amarantem wzdycha cierpkim niespełnieniem kobiecy goździk do męskiej gerbery 18. Żelaziste źródło opiłek chłodu co kaleczy usta pluszcze w czeluści studzienna woda 19. Podtrzymuje oburącz zimy słabnące tempo niebieski eukaliptus zielonkawa mięta 20. Dodatkowo na zmianę rozbolał księżyc trzonowy ząb odbijają słońce planety 21. Wenecką osłonięta maską kosą huśta sylfida-śmierć skrzy ostatkiem karnawał 22. Wydzwania ciszę zapustny dzwon szron posypuje głowy popiołem 23. Poseledynowiało przedwiośniem więc przemieszczają się teraz w inspektach sadzonki marzeń 24. Pojedyncza pszczoła nie przywoła kwietnia spuszcza świetliste rzęsy aura 25. Zeszłorocznego kadzidła świąteczny utrwala zapach przekwitająca olcha zakwitająca leszczyna 26. Sam ze sobą ugania się wiatr baziom sinieją nosy 27. Ten wymęczony błękit niebo otrzymało w spadku po halnej wichurze 28. Resztki śladów śnieg zadeptuje do błota przywdziewa się szafran w złotogłów 29. Zgrzebne obiecuje przedwiośnie to czego brokatowa wiosna później nie dotrzymuje
    5 punktów
  5. Gdy nastanie już pora I los drzwi mi pokaże. Powie koniec, od dzisiaj - Innych nie spełnisz marzeń. O jedno tylko proszę... Gdy oczu żar przygaśnie I zabraknie mi tchnienia, Już nie wołaj o pomoc . Nie dodawaj cierpienia. Nie zatrzymuj mnie siłą, Odnajdź inne pragnienia. Dobrym to życie było, Zapamiętaj wspomnienia.
    4 punkty
  6. DNAR O nic się nie martw kochana, postaram się szybko zejść, można by rzec, że - tak na raz, zapaść, czy zawał i cześć. Sala szpitalna nie dla mnie, paszoł respirator won! Kitę odwalę normalnie, no, pośród kartek i strof. I niech to będzie niedziela, niech będzie ze święta coś w tym, i słowik za oknem w trelach, i bzy, i pełnia, i bzy. Takich jak ja śmierć nie męczy, wypłynę w te bzy raz, dwa i będzie monitor świecił, i cicho grał J. S. Bach.
    3 punkty
  7. każdego ranka ze mną wstawał gdy tylko świt dzień w okna wpinał rozpędzał sny po korytarzach to na uwięzi on mnie trzymał za rękaw ściągał gdy nad drzwiami trafiałem w lampę albo haczyk pilnował wiernie mając za nic siostry kroplówki z chemii capstrzyk nikomu bliżej podejść nie dał i zęby szczerzył swoje wilcze pilnował w ciszy jakby wiedział że chyba Balor po mnie przyszedł tej nocy stada wszystkie wzywał bym samotności z nim nie odczuł przepiękna była ta muzyka i sosen szmer rosnących wokół pod jedną z nich spoczywa dzisiaj Mat przyjacielu Bywaj
    3 punkty
  8. Na zawiłym zakręcie życia przeszłość teraźniejszością runęła, wzgardzona rozpacz wolnym krokiem odeszła. Żal i pustka zasnęła. Czy na zawsze? Trudno odgadnąć. Mogłaby zasnąć na wieki. Amen. Samozagładą nakarmiona niech cała spłonie w kotle Kamen Życie podąża naprzód, nie czeka, nawet nie przyjdzie mu do głowy, że jakiś prosty, zwykły człowiek o żwir się potknął fałszywej mowy, albo zraniony deszczem, wiatrem cięty po plecach zimną strugą, nie mógł udźwignąć brył nawałnicy, rozpalił ogień pod rychłą zgubą i spalił wszystko, co uwierało, spojrzał przed siebie, prosto w słońce, sił nabrał nowych dalszej podróży, toż życie przecież się nie kończy! 22 lutego 2018r.
    3 punkty
  9. Stoi w muzeum lokomotywa,stara, sczerniała, bardzo nieżywa.O własnych siłach raczej nie ruszy,tumanem pary nikogo nie wzruszy.Stoi oziębła i wyczyszczona, Już nie popędzi przez łąki, pola, nie stoczy z góry, nie wjedzie na most. Taki w muzeach staroci już los. Więc póki jeszcze możemy się toczyć, nie dajmy się zamknąć pośród staroci.
    2 punkty
  10. wylewa kolejna rzeka ludzi przetacza wąskim korytarzem czas stuk obcasów równe bicie kółek snikersy oxfordki klapki krzyk dzieci mokasyn zbyt blisko ziemi by odlecieć terminal nie przestaje tętnić dokąd pędzą człowieki Shrek zadumał się chwilę i poczłapał przez długi korytarz wprost do tego co ludzie zwą domem
    2 punkty
  11. próbuję dopiąć charakter kilka przeciętnych cech przylega nad wyraz idealnie skrócę nieco i zwężę ale tak by zostawić zapas kiedy ubierają mnie w obce słowa zakładam ten stary sweter jak kolczugę
    2 punkty
  12. [email protected] w potoku ona patrzę rozbieram pożeram dziwne już niewiele jej a jeszcze wciąż idzie Pannica na wielkomiejskim chodniku sprzedaje doniczki i kamionki zdobione ma piękną rzeźbę mogłaby też ją wystawić ale boi się że ktoś kiedyś rzuci w nią kamieniem Malena* na szerokiej ulicy małomiasteczkowy gwar po bokach las gapiów wśród nich chłopaczyna rozdziawione usta wzrok utkwiony w niej cały wzwiedziony a ona środkiem jezdni wbrew złu - zazdrości i nienawiści wbrew wszystkiemu idzie pewna siebie bogini wzmaga niecne myśli lowelasi snują plany tylko chłopaczyna zatruty nadmiarem hormonów nie wyrzuci z siebie dziecięce cierpienie rodem z piękna w klatce niemożności * Tytuł filmu z Monicą Bellucci w głównej roli
    2 punkty
  13. przykro mi MaksMaro, ale Szarobury ma niestety rację. pamiętam, że właśnie taki przepis wrzuciłem Ci, kiedy miałaś 1-szą wersję (tę bardziej rozciągniętą). Doradziłem wtedy skumulowanie zwrotek i zastosowanie rymow naprzemiennych podając poniższy przykład. Niestety nie posłuchałaś i z jednego dobrego rymu zrobiłaś właśnie to, co powyżej, a wersja była taka: dlaczego każda wiosna młoda świeża pachnąca mimo że milion razy tuli drzewa i chaszcze niebu jasności doda słońcu odbitym w oczach użyczy swej radości gdy w polu pląsa z wiatrem Oczywiście przymusu nie ma, możesz pisać jak chcesz, ale sądziłem, że na podstawie tego przykładu resztę "pociągniesz" podobnie, zamieniając proste rymy gramatyczne na ciekawsze, oczywiście z zastosowaniem naprzemiennych rymów. Niestety reszta została tylko przepisana jako skumulowana, ale już bez innych zmian. Na pewno masz pierwotną wersję, więc wystarczy sprawdzić, co i jak zostało za/wymienione. To nie takie trudne :) Pozdrawiam.
    2 punkty
  14. deszcz pada krople dzwonią o ziemię ptaki zamilkły jakby snem otulone pod lipą na trawie wilgotne powietrze płynie do głębi serca się przedostaje deszczowy krajobraz kawałek słońca okruchy nieba zamknę w swych dłoniach zabiorę światu w myślach ukryję deszcz nic nie powie.
    2 punkty
  15. jakiś czas temu kupiłem sobie „zabezpieczacz” do śrub. Skuteczniejszy na drgania i obciążenia nawet bardziej od podkładek sprężystych i zawleczek. Ludzie podobne sposoby stosują od wieków. U niektórych to już tak bardzo dobrze funkcjonujące mechanizmy, że nie da rady się przez nie przebić nawet psychiatra, jak zaczyna to przechodzić w fanatyzm :) Taki swoisty „odruch Pawłowa”, mający porazić, zamknąć usta – żeby następnie natychmiast przygwoździć lub spalić na stosie. Obraza uczuć religijnych jest nie bez znaczenia, bo nadal straszy powodując lęk. Może nie jak w średniowieczu, ale co najmniej przed naszym wymiarem niesprawiedliwości. Ciekawa myśl beto, nie podoba mi się tylko tytuł, bo zanim trafiłem dwa razy przerzuciło mnie do Twoich zawartości ;)) Pozdrawiam.
    2 punkty
  16. staję czasem nad wodami dni by odgadnąć nurt i to jak płynąć w nim... ile w płucach żagli tak dąć penetrować wolności fale niczym galerą wiosłami dwóch rąk ku lądom szczęśliwym, wyczekiwanym dotrzeć tam po smak kokosa szmatą toń nakarmić, żyć! aż nasycenie wybuchnie nudą i nowym pragnieniem - innych chwil dryfować jakby od niechcenia? posłusznie, wodzona kursem fal miotana powiewem przeznaczenia czy to ja płynę czy to tylko mój wrak? ująć w dłonie ster, dostojnie ku słodko-słonym prądom mórz i rzek mądrze łapać wiatr, co mną gwiżdże tu celem droga - po horyzontu kres płynąć - kapitanem być na okręcie a zarazem planktonem pośród raf nie bez znaczenia jak to przeżyję wypływając wpływam - na świat
    1 punkt
  17. deszcz ustał ptaki ruszyły witają tęczy kolory pod lipę słońce zajrzało nie spieszno mu jeszcze zachodzić w takiej chwili wnętrze sreca przed każdym otworzę tylko mi Ciebie brak mój Boże
    1 punkt
  18. Dlaczego każda wiosna świeża, młoda, pachnąca mimo, że milion razy tuli drzewa i chaszcze, niebu jasności doda, słońcu odbitym w oczach użyczy swej radości, gdy w polu z wiatrem pląsa? Dlaczego każde lato, które po wiośnie gości nie widać w nim starości, jest ciągle takie samo? Upałem ziemię wita, obmywa twarze deszczem , dzierga po łąkach, polach sierpniowe tatuaże. Napiszę do jesieni i szczerze ją zapytam, kojarzy się z minionym, czy stara to kobieta? Czy upływ lat przeżytych odcisnął piętno czasu, czy taka jest i będzie cykliczność złotych lasów? Szaruga, plucha, słota, deszcze, wiatry, kałuże jesieni młodość tylko przynosi to w naturze. Oziębła chłodna zima wodę w kryształ zamienia, śniegiem sypie po głowach, też nigdy się nie zmienia. Już tyle zim przeżyła, katarem nie zakicha, starości w niej ni śladu, młodzieńczo wciąż oddycha. Świat biegnie i umyka, ale się nie starzeje, szkoda, że upływ czasu ludzkim nieprzyjacielem.
    1 punkt
  19. Mi przypomina się decyzja JPII aby nie przedłużano sztucznie jego życia. Smutna dla nas, bo chcielibyśmy aby siedział jak najdłużej na piotrowym tronie, ale kiedy przypomnę sobie jak nuż mu drżały ręce pod koniec życia, jaki był odmienny od tego Karola śmigającego na nartach po stokach... Bycie ciężarem, bezwolną istotą zależną całkowicie od innych, jest strasznym przeżyciem, szczególnie dla tych, którzy wiedli bardzo aktywne życie. I taki mniej więcej maluję sobie tutaj obrazek. Pozdrawiam
    1 punkt
  20. byłam twym magnesem oraz weną myśli spełnionym sukcesem który ci się wyśnił byłam twą mądrością i słów upojeniem szaloną miłością cichnącym westchnieniem byłam twym pragnieniem szalonym i dzikim dziś zwiędłym wspomnieniem wytartym - i nikim 06.12.2008r.
    1 punkt
  21. Bajago, dla mnie wiersz jest prośbą, nawet nie przekonywaniem o swoich racjach. B. osobisty, wymagający. Kwestia eutanazji zawsze była, jest i będzie dyskusyjna. Bo, jakże odbierać życie, jeżeli można je utrzymywać (choćby sztucznie)? Dylematy natury filozoficznej, religijnej, społecznej. Tytuł wymowny. Ma tylko jedno, Skąd pewność, że prawidłowo odczytujemy "wolę losu"? Zawsze jest nadzieja, że ludzie wynajdą specyfik, który daną chorobę może wyleczyć. Jeżeli żyjemy w czasach wielkiego bumu wiedzy, to z każdą mozliwością trzeba się liczyć. Tak sądzę. Justyna.
    1 punkt
  22. A ja? Bo my zawsze chodzimy razem :)))))))))))))))
    1 punkt
  23. Wenecjo – bombonierko słodka z widokiem na wyobraźnię - - zawsze gdy oboju przypływ i odpływ w plisy fali drobno marszczonej grynszpanowego koloru - - - - - - Kanałem Wielkim sunie nie gondola (ów folklor wenecki) lecz czerwone zwinne vaporetto ze mną na pokładzie i w towarzystwie zwyczajnych pakunków - - - - - - Skądś fujarka. Mandolina. Gitara. Skrzypiec szczebiot lśniący niby ptasie piórka. Gryfem rozśpiewana altówka. Wiolonczela zakatarzona i kulawa basetla - - - - - - Tu gwiazd fusy sypie bladego nowiu espresso - Kafejką jest niebo lurowate. Podobny posiada doń kolor przesiąknięta laguna jodem – algami - - i tranem - - - - - - Trąbki cekin nazywanej Clarino to jasny sygnał Maestri nut Muzyków moich kochanych ze strofami Pana Josifa Brodskiego - - - - - - Odpływ. Przypływ. Przypływ - - - - - - z trotuaru zlizuje słony kurz a Monsignore na gładzi wody ten krągłolicy miesiąc wieczorny rybim prowadzi mnie okiem pośród partytur sieci trzepoczących - - - - - - Gdy ja w Veronese’a zieleni do koncertującego podobna anioła - - - - - - szklano śpiewam: Gloria – Eius - Gloria - - Gloria in excelsis Deo - - - - - - niczym ta chórzystka lub inna sierotka z Ospedale della Pieta...
    1 punkt
  24. Piękny wiersz, bardzo mi się podoba! Ja też czasem patrzę na ten cudny kawałek świata wokół siebie (gdzieś na polu czy w lesie, czy na bagnach, czy... i tak dalej), i myślę: "zabiorę to wszystko; zabiorę ze sobą, nie oddam".
    1 punkt
  25. No więc buch! Para w ruch! Człeku żyj! IIe sił! I nagle coś rusza, i goni nas w dal, jak gdyby ta starość - piłeczka, nie stal! :)))
    1 punkt
  26. Bo mój Kot nie ogląda się za młodymi cycatymi, i za to Go cenię. :) I wcale to nie znaczy, że nie jest męski. Wierzaj mi, Egzegeto. :))) Co do wiersza... Dobrze napisany. Ale muszę powiedzieć szczerze, iż niepomiernie wkurzają mnie faceci, którzy w taki sposób patrzą na kobiety: pożerają, rozbierają wzrokiem, rzucają się na nie (choćby w myślach). Boję się takich samców, nie lubię ich i wzbudzają we mnie niesmak. Na szczęście jestem już w tym wieku, że coraz rzadziej zdarza mi się być na to narażoną, a coraz częściej jestem traktowana przez mężczyzn z szacunkiem, zupełnie jak człowiek. :)))
    1 punkt
  27. Na kolejnym, nie ma potrzeby bardziej dramatyzować, a czy życia, czy drogi to jest mniej istotne, bo to są frazy równoważne, nie wpisują się w warstwę rymowaną - życie jest prostsze, bardziej bezpośrednie - a droga, jako metafora symbolizująca naszą wędrówkę w czasie i przestrzeni ma dość mocno powycierane brzegi. Nie ma potrzeby walić w bęben patosu na otwarcie. :)
    1 punkt
  28. Nie złoszczę się na koty, bo lubię zwierzęta. O jakiej klasyfikacji mówisz? Jestem tutaj, żeby się uczyć od wprwaniejszych, a nie gonić, wygrywać, przegrywać. Poezja to nie ring. Co to znaczy: określić formę i jej się trzymać, bo z tego co mi świta - myślę, że robię odwrotnie. I nie czekam na słodzenie, tylko na fachową ocenę. Gdy coś tam kiedyś napiszę, to nawet mi się podoba, patrzę- recenzja Kota. O! Już mnie boli głowa. A takie piękne podwórko, z kolorowymi kwiatami. Przyczłapał koteczek mały rozdrapał pazurkami. A że zwierzęta kocham, a koty- jeszcze bardziej, więc z serca szczerze mówię: nie mam mu tego za złe. Pozdrawiam :)))))
    1 punkt
  29. przed laty dworzec był chlubą gminy dziś pustką świeci to już ruiny nasyp pozostał szyny zabrali bezużyteczne tylko rdzewiały lokomotywy widmo dziś może stanąć marzeniem na byłym torze Pozdrawiam:)
    1 punkt
  30. Dzięki Jacku, nie ma żadnych dąsów, puściłem na poezję czułem że za dużo tych samych zaimków, jak pisałem tę sentencję wydawało mi się że te zaimki podkreślają intencję tego przemyślenia, dobitny akcent, ale zgadzam się za dużo do przesady Tak bym zmienił: byłam twym magnesem oraz weną myśli spełnionym sukcesem który ci się wyśnił byłam twą mądrością i słów upojeniem szaloną miłością cichnącym westchnieniem byłam twym pragnieniem szalonym i dzikim dziś zwiędłym wspomnieniem wytartym - i nikim Pozdrawiam:) Zgłoś pos
    1 punkt
  31. o własnych siłach byłoby warto choć to nie wszystkim przychodzi gładko zwłaszcza gdy z dawna chwastem zarosłe na ślepe tory chętniej by niosły więc ile pary zostało jeszcze warto podążać by nowe wiersze mogły rozkwitać przy rdzawych szynach porozsiewane o własnych siłach
    1 punkt
  32. I zimno, i nogi tak łatwo zamoczyć jest milion powodów by się nie toczyć i noce tak długie, zbyt wcześnie jest późno choć mądrze nam mówisz to chyba na próżno w ciepełku wolimy krzyżówki szarady gdy wreszcie ruszymy nie damy już rady Witaj Sylwestrze, jakoś tak mi się wspmniało kilka dni temu, ze dawno już Ciebie tutaj nie było. I wywołałem wilka z lasu. :) Pozdrawiam
    1 punkt
  33. Mam nadzieję, że żyć to od życia i nie będzie karmiona :)))))) Co prawda nie jestem zawodowym poprawiaczem, ale tak na gorąco w trakcie czytania : starą szmatą toń nakarmić, żyć ująć? tutaj przeładowałaś wers i raczej wydaje mi się, że jakieś prądy peelkę tutaj niosą w słodkosłonych prądach mórz i rzek - łagodzi rytmikę ale mówi nieco inaczej już niestety Tutaj nie potrafię pojąć co to ma znaczyć , mną miotać tak, mną gwizdać - nie kupię tego nawet za pół ceny i kwartalną zniżkę na komunikację miejską w Koszalinie I jeszcze w paru miejscach gnie się rytmika. Przesłanie jest czytelne i tutaj nie widzę powodu aby się nad nim rozpisywać - powiem tylko, że wporzo. No i pochwalę za rymy - to jest najlepsze - więc tylko popracować nad rytmiką aby nadać wierszowi niewymuszoną lekkość. Aha, a ostatnia część wygląda jak pisana w innym już strumieniu. Mocno odstaje Jeśli będziesz się chciała pobawić w piłowanie doklejanie i takie tam - nie przekraczaj 9 zgłosek i jeśli będziesz pilnowała akcentu na 4 zgłosce to bez znaczenia czy jest ich tam 8 czy 9 pozdrawiam
    1 punkt
  34. 1 punkt
  35. białą chusteczką z dala machasz nie wierzę że jest pełna łez bo nie dokucza już Ci katar a i problemy znikły gdzieś poproszę bardzo nie obrażaj krasnala z bajki Marii K. choć pióro jego czyni cuda ale z rymami problem ma zaś obok Ciebie lecą rymy jak ważki albo z kołdry puch umieją każde sedno wymieść i asonanse zręcznie zmóc powiązać słowa w miłe wersy średniówką wystukując rytm akcentem stworzyć przestrzeń sensom w podtekście zawrzeć celną myśl to tylko kocur mój puchaty leżąc unosi parę łap oczami prosi stary satyr strzelaj lub słodko pieść i drap 2015 jeszcze jedna przypominanka może Ala coś przypomni
    1 punkt
  36. więc korzystajmy ile możemy i chwile się nauczmy cenić słuchając stale naszej weny pomóżmy innym tej jesieni Pozdrawiam:)
    1 punkt
  37. Najbardziej spodobał mi się tytuł. Trochę się potykam na zachwianiach rytmu i rymach, przeważnie gramatycznych w sąsiadującym układzie, ale tutaj chyba miały one budować wrażenie groteskowości. Też kiedyś podjęłam podobny temat, w poniższym, hermetycznym utworze: Endoskopia w złotym ciepełku rozpływasz się mdląco oczy jak perły lśnią dumająco porusza półmrok twą wrażliwość i rozmysłami ratujesz żywot co brudzi koronki i lustra pokrzywia czy nie wstyd ci przed sobą samą, póki do ust krwie nie napłyną i nie zachłyśniesz się zdrewniale swych białych zębów opadłą kurtyną? czasoprzestrzeń się rozpływa chronologia niemiła niełatwa co zdobędziesz, gdy ci się uda doprowadzić do trzewi snop światła? Pozdrawiam :)
    1 punkt
  38. Delikatny błękit na niebie wiosennym, W drodze koleiny jeszcze mokre deszczem, A na polu zboże w soczystej zieleni I nagle dźwięk dzwonów zatrzymał powietrze. Jezioro jak lustro odbija promienie, Zastygła w bezruchu szemrząca osika, Ze wzgórza las sunie dębów wielkim cieniem Strofując gaduły: "Dzwon mówi - już cisza". Urwał śpiew skowronek, co nad polem wisi, Szarak zamarł w słupku, zaprzestając kicać, A łanie stanęły w tej niezwykłej ciszy, Bo Dzwon Jakubowy z oddali już słychać. Z dzwonnicy na wzgórzu dziś bije radośnie, Stawia świat na nogi w świąteczny poranek. Powtarza miarowo swoim biciem głośnym: "Pańskie Zmartwychwstanie, Pańskie Zmartwychwstanie..." Ludzie, którzy co dnia giną w durnych swarach, O byt ciężko walcząc z systemem nieznanym, Pokorą złamani jakby, w jakich czarach, Pieśń chwały śpiewają idąc za swym Panem. Ubrani odświętnie, głowy opuszczone, Modlitwie chwalebnej oddani bez reszty A dzwon głośno bije i na wszystkie tony, Pragnąc chwałę Pana na Warmii obwieścić. Msza rezurekcyjna już się rozpoczyna, W katedrze zniknęli zatroskani wierni. A echo po mieście wędrówkę zaczyna Ganiając po rynku, ginie u podcieni. To znów ożywione olsztyńską starówką Tak niby przypadkiem zajrzało na zamek. Tłamszone po drodze tą "wolnością" ludzką, Ma siłę powtarzać: "Pańskie Zmartwychwstanie... Pańskie Zmartwychwstanie, Pańskie Zmartwychwstanie..."
    1 punkt
  39. wspomnienia się same chowają w szufladki szkatułki do dzbanka by czasem uciekać jak zając lub zajrzeć ze smutkiem poranka dość często wracają samotne lecz za to w strojniejszych ubrankach i tworzą marzenia pochopnie tych szaleństw i zabaw na sankach potrafią pocieszyć w kłopotach spotkanym szczęściem w Kruklankach co mogło niechcący namotać zezłościć kolegę Marianka powtórzę oporu nie mając co rzekła nieznana mi fanka wspomnienia się same chowają w szufladki szkatułki do dzbanka
    1 punkt
  40. to nie jest żaden program ani u władzy szpieg przed Tobą wybór co dnia co dobre co złe jest wspomnienia jak nauki na stałe drzemią w nas byś podobnego błędu nie zrobił drugi raz a trzeba żyć w miłości i radość w sercu mieć darować siebie innym to trzeba bardzo chcieć
    1 punkt
  41. wspomnienia funduje nam życie zmyślanie to nawyk przebrzydły bo Pan Bóg scenariusz napisze jakiego nie stworzy człek nigdy
    1 punkt
  42. najgorsze wspomnienia to takie gdy schować ich nie da się - strach jest więc w nowe się wciskasz okrakiem i wierzysz w nie tak jak we własne
    1 punkt
  43. i dobrze to czynisz wspaniale choć zdradzę Ci cosik w sekrecie złych wspomnień nie pozbądź się wcale bo z czasem pięknieją przecież dzięki:))
    1 punkt
  44. Twoje równie ładne uwolnij te dobre z szufladek a żale się same schowają niech stracą życiową powagę i czmychną na pola jak zając :))
    1 punkt
  45. jesienią każdy chodzi z bagażem który przygniata życia piętnem lecz ulegamy pokusie marzeń chcąc pojąć to co niepojęte
    1 punkt
  46. niektóre się w sercu zapisze by tam już pozostać na stałe a takie są zawsze najmilsze bo do nich najczęściej wracałeś Fajny wiersz, ach te wspomnienia, nieraz się do nich wzdycha.Kruklanki myślę że chyba te koło Giżycka:) Z pozdrowieniem:)
    1 punkt
  47. urynnik i basen a w tle otomana Minerwa poczęta po dwunastym piwie zeskrobuje brud z jaźni może zostanie Ateną wędruję wśród białych wersów szukając nieistniejącego piękna sentencje i metafory kłębią się w nieustającej brzydocie dlaczego glisty drążą chore wyobraźnie macerują pozostałości zasad w zalewie gnuśności świeżość już prawie niespotykana tylko mucha krąży nad basenem
    1 punkt
  48. No, co za bzdura – to świata koniec, gdy hubka płonie, myśleć o zgonie? Dziadek podreptał i to jak żywo aby odświeżyć swoje krzesiwo. Używał przecież go raczej mało, myśli ze smutkiem: może zmurszało! Więc szybko na nos wzuł okulary. Przyrząd jest cały. Nie daje wiary, i dla krążenia, lepszej podnietki, łyknął dziadunio w mig trzy tabletki. Spoczął na chwilkę na otomanie, czeka cierpliwie: stanie, nie stanie. Jest i zaczyna już krzesać iskry, wprzódy powoli, wszak nie jest bystry. Iskra za iskrą, coś ociężale, idzie to wszystko troszkę ospale. (Kto w takim wieku uwierzy w cuda, że mu coś wyjdzie i że się uda) Co to powoli tempa nabiera. Szybciej i szybciej – rząd iskier teraz. Sypie krzesiwo, hubka goreje. Co to się stało? Co to się dzieje? Świat nagle cały wokół wiruje i naraz TRACH – dziadek hamuje. Nagły brak iskier i cisza głucha a to dziadunio wyzionął ducha. Drodzy dziadkowie – morał jest nagły: Szalejcie sobie, ale bez Viagry.
    1 punkt
  49. a jak mnie znajdziesz i dotkniesz to myśli wyrzucisz wiele, o tym że żyjesz samotnie czekasz w każdą niedzielę że jesteś zaledwie płatkiem róży kwitnącej w ogrodzie takim mięciutkim i gładkim ja nie spojrzę przechodzę jesteś jak rosa kroplista na łące w maju kwitnącej znikasz w zieleni soczystej gdy wyżej wzejdzie słońce więc teraz stoję przed Tobą spojrzenie w oczach mam szczere, z uśmiechem patrzysz zalotnie szepcząc mi słodko berek będę po polach cię gonił znajdował w każdym parowie obsypię kwiatem piwonii głaszcząc czasem po głowie. będę cię gonił po lasach miał oczy tobą spragnione cichością ukoisz czasem słodząc garścią poziomek będziesz figlarnym wiaterkiem w upał nad wodą chłodzącym ja jestem łódką z żagielkiem chwilą ciebie łapiącym ty mi się stale wymykasz i zaraz wracasz skruszona rozgrywasz uczuć szlemika mistrzowsko - grając o nas w tym robrze punktów przybywa kart zawsze nowe rozdanie bo miłość trzeba rozgrywać przez całe życie – kochanie kwiecień 2006
    1 punkt
  50. wciąż próbujesz przeniknąć mnie wzrokiem czyżbyś chciała świat myśli zgłębić lub spoglądasz na przestrzeń za oknem zda się krążysz ze stadem gołębi niestrudzone wciąż tworzą złudzenia w napatrzeniu niesyte oczy wyobraźnia realia pozmienia aby suknią metafor zaskoczyć czasem figlik zagości przelotnie lub iskierka w źrenicach błyśnie by łzą spłynąć nim jeszcze się ockniesz kwitnie smutek jak w śniegu przebiśnieg oczekiwań wianuszek zszedł w niebyt i pragnienia w niemocy topi serce stale ma nowe potrzeby za to wrażeń już tylko za grosik zaś stagnacja oblepia powoli niczym gęsty jesienny opar coś gdzieś strzyka coś łupie coś boli przecież życie ma własny listopad a ty nadal przenikasz mnie wzrokiem w tylko sobie wiadomym celu najciekawsze zakryte przed okiem to co wieczne wiadome niewielu
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...