Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.02.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Posprzeczały się dwie Troski, jedna chuda, lecz wysoka, druga niska, ale szersza, która z nich jest najważniejsza. Więc ta drobna, ale długa hen od ziemi aż po chmury twierdzi, że ona najlepsza, bo na wszystkich patrzy z góry. Swą posturą wiotką, słabą już problemów nie zasłoni, bierzcie ile tylko chcecie, daję wszystkim jak na dłoni. A ta druga obszerniejsza mówi z całą stanowczością: moje smutki są piękniejsze, zaciągają przyziemnością. I do tego mam ich wiele, prozaicznych trosk malutkich mogę dać po pięć każdemu z zagadkowym cudnym skutkiem. I tak kłócą się zawzięcie, któryś dzień, kolejna chwila, aż nadeszła Radość Wielka, wszystkie Smutki przegoniła. 13.02.2018r. Radości Wielkiej dla wszystkich na orgu.
    7 punktów
  2. To nie dzień, tylko wiersz powoduje, że człowiek się zatrzymuje i nie może przestać czytać. za zasiekami, murem z betonu, w sejfie na dnie skrzyni tam zapisane są krajobrazy -dotyk matczyny ciasno upchnięte muzyki dźwięki i czułe szepty - kocham czy kiedyś ujrzą światło dzienne? bo trochę mi ich szkoda Miłego
    5 punktów
  3. Starość do mnie zawitała, bez proszenia, w trepach wlazła, pomarszczona taka cała, wychudzona i pobladła. O nic nawet mnie nie pyta w kącie siadła przygarbiona, skromnie tylko jest okryta, zgrzebną chustą na ramionach. Wynędzniała taka była, do syta ją nakarmiłem, ta zaczęła się przymilać, więc się nad nią użaliłem. Z radości aż podskoczyła - Mój ci! - Krzyczy- Mój a juści! Ramionami otuliła, mówiąc że mnie nie opuści. Starością się nie rozczulaj, rozleniwi i zniewoli, więc korzystaj i używaj, póki zdrowie ci pozwoli. 11.02.2018r.
    4 punkty
  4. Dedykuję wszystkim Panom, którzy kochają swoje Panie i chcą dla nich dobrze, a nie wiedzą, dlaczego są odpychani Był raz kogut kolorowy, dumny niczym paw tęczowy, była kurka złotopiórka, znana trzpiotka na podwórkach, pokochali się ogromnie, już nie mogli sami żyć; kogut znosił jej robaczki i ziarenka, i przysmaczki, kurka szyła nowe piórka dla kogutka – łaszki, fraczki, prała, pruła i łatała, bo lubiła szyć. Kogut dbał o wspólną grzędę jak o własny cudny grzebień, remontował i pucował, żerdka była wciąż jak nowa, cały kurnik im zazdrościł, i obora, stajnia, chlew! Kur obrastał w piórka dumy, miewał czasem fochy, fumy, rozkazywać także lubił i po kątach stawiać kumy, a wybrankę czasem zdusił – wskoczył jej na łeb. Prosi kurka kochanego: „Nie przygniataj łebka mego, jestem krucha, prawdę powiem: dbaj o moje nikłe zdrowie, bardzo boli, co wbrew woli; proszę, coś lepszego zrób”. Kogut słucha jednym uchem, więc kłopoty ma ze słuchem, co i raz na głowę kurki znów wskakuje jednym ruchem; lubi rządzić, a nie lubi spełniać cudzych próśb. W końcu kura nie zdzierżyła i koguta z łba zrzuciła, kogut zleciał grzędę niżej, kura nad nim pióra liże, pognieciona, podeptana, zrozpaczona leje łzy. Wściekł się kogut: „Ty niewdzięczna! Ja o ciebie dbam na klęczkach! Znoszę muszki i okruszki, moja ciężka praca ręczna to dla ciebie, byś jak w niebie mogła sobie żyć! Skoro tak mnie odepchnęłaś, to już znikam stąd do zera, od dziś nie masz już kogutka – to odpowiedź moja krótka!” I porzucił cały kurnik napuszony, dumny kur. Poszedł swoją własną drogą, przytupując w złości nogą, żadne prośby, żadne płacze, żadne słowa nie pomogą, pozostawił ukochaną, skrył się w ciemny bór. Przeminęło kilka latek, kogut już zmęczony światem, tęskni wciąż za złotopiórką i wspomina swe podwórko. Wreszcie dumę urażoną złamał i podreptał w tył. Jak to cudnie, jak to miło: prawie nic się nie zmieniło! Tylko... kurki na podwórku i w kurniku już nie było... Bo umarła dawno z żalu, żyć nie miała sił. Kogut smutny, poczerniały, piórka całkiem lśnić przestały, żadnej kury tak nie kochał, teraz wie to, cicho szlocha, zbiera maczki i przysmaczki, i zanosi na jej grób. Morał z tego, że kochanie – to nie prawo do deptania, nawet kury chcą domowe dla swej głowy szanowania; jeśliś dobrym opiekunem – słuchaj kurzych próśb.
    4 punkty
  5. nie zgubisz tego co było ono nie umiera jest obok w pamięci mieszka a jak zajdzie potrzeba da znać o sobie mówiąc co tak naprawdę boli a ty będziesz musiał się zderzyć z prawdą która minione otworzy do którego być może się uśmiechniesz zapłaczesz nie spojrzysz w oczy ale to wszystko zależy od tego jakie to byłe było czyli mój drogi od ciebie
    3 punkty
  6. od piaskownicy formy miał różne i ograniczenia nut nie przemycił talentu również - linii pięć jak bariera koncept zawęża nieskrępowany song gdzieś w przedbiegach przepadł przegrał i dobrze gdy twórcę karmić głodem miłości nie brak * czasu na kartki nie wydzierajmy sobie już nie powklejasz
    3 punkty
  7. to takie łatwe ot pstryknąć palcem aby uśmiechem czynić dobro i nie omijać dziś jutro żadnej okazji by tą najkrętszą w prostą zamieniać dać się uwodzić spojrzeniom wierzyć że słowa przyjazne coś spełnią z drobiazgów tworzyć koraliki i nieznajomych obdarowywać zapamiętane jak tiare Tahiti może się komuś na coś to przyda kiedy się zmienię w okruch pamięci kto za przykładem są jacyś chętni warto się z tłumu w tym jednym naszym wyróżniać niby zajączki słoneczne wizjami Laurenta Parceliera znaczyć odmiennie postrzeganą przestrzeń śledzić kolejne odbicia już z boku niesione ciepło poczuć
    3 punkty
  8. gdzieś na obrzeżach kraju bez granic niewielkie gumno wiodło swój żywot w swej egzystencji niepowtarzalni chcieli się spełnić poezji skibą powyznaczali nowe reguły na polu żyto zmieszali z owsem pisarskie chwasty co w oczy kłuły wciąż wyrywali śląc na manowce i wszystko było jakby w porządku sielską idyllą już zapachniało w zagonach plótł się wątek za wątkiem gospodarz zda się ogarniał całość lecz pewien pupil śmieci wyrzucił zanieczyszczając całe obejście a za nim inni nie byli dłużni śmietnisko stało się coraz większe trzeba coś czynić leci dyskusja lecz sprytny pupil zsumował równo gdzie żeście byli publiko głupia kiedy zmieniano wam wasze gumno krytykujecie cóż nie bez racji czy coś zmienicie tutaj akurat zapamiętajcie: szczyt demokracji to jest w istocie co? – dyktatura
    1 punkt
  9. Jej Walentynki Cudowne są miły twoje życzenia przepiękne są róże i upominki słodkie więc będą moje wspomnienia jak twój pocałunek na Walentynki Dotknij mej twarzy dłonią kochaną zostaw na szyi podpis pragnienia zabierz me ciało w podróż nieznaną i spełniaj dzisiaj moje marzenia
    1 punkt
  10. od narodzin karmiony kłamstwami udajesz że żyjesz dobrzy ludzie podpowiadają kształtują rzeczywistość do swoich fantasamagorii i obłąkań w które wierzysz inni dobrzy ludzie dają tobie osnowę powieści żebyś nie musiał wysilać szarych komórek bo kiedy je uruchomisz zamkną wokół ciaśniejszą klatkę
    1 punkt
  11. Więc do syta nakarmiłem Ta zaczęła się przymilać To się nad nią użaliłem Resztę jednak sam przerobisz Nie chcę mieszać w twoim garnku Byle Cię nie naszła starość No do dzieła nocny marku
    1 punkt
  12. pomysł super ale wykonanie kabaretu skeczów męczących Joaśka - tyle lat piszesz usiądź przeredaguj i zrób perełkę - potrafisz
    1 punkt
  13. Delikatny błękit na niebie wiosennym, W drodze koleiny jeszcze mokre deszczem, A na polu zboże w soczystej zieleni I nagle dźwięk dzwonów zatrzymał powietrze. Jezioro jak lustro odbija promienie, Zastygła w bezruchu szemrząca osika, Ze wzgórza las sunie dębów wielkim cieniem Strofując gaduły: "Dzwon mówi - już cisza". Urwał śpiew skowronek, co nad polem wisi, Szarak zamarł w słupku, zaprzestając kicać, A łanie stanęły w tej niezwykłej ciszy, Bo Dzwon Jakubowy z oddali już słychać. Z dzwonnicy na wzgórzu dziś bije radośnie, Stawia świat na nogi w świąteczny poranek. Powtarza miarowo swoim biciem głośnym: "Pańskie Zmartwychwstanie, Pańskie Zmartwychwstanie..." Ludzie, którzy co dnia giną w durnych swarach, O byt ciężko walcząc z systemem nieznanym, Pokorą złamani jakby, w jakich czarach, Pieśń chwały śpiewają idąc za swym Panem. Ubrani odświętnie, głowy opuszczone, Modlitwie chwalebnej oddani bez reszty A dzwon głośno bije i na wszystkie tony, Pragnąc chwałę Pana na Warmii obwieścić. Msza rezurekcyjna już się rozpoczyna, W katedrze zniknęli zatroskani wierni. A echo po mieście wędrówkę zaczyna Ganiając po rynku, ginie u podcieni. To znów ożywione olsztyńską starówką Tak niby przypadkiem zajrzało na zamek. Tłamszone po drodze tą "wolnością" ludzką, Ma siłę powtarzać: "Pańskie Zmartwychwstanie... Pańskie Zmartwychwstanie, Pańskie Zmartwychwstanie..."
    1 punkt
  14. Oj, Marcinie, Marcinie to tylko malutka satyra. :)))))
    1 punkt
  15. No tak, nie pomyślałam o takiej możliwości, miałoby to sens z tym warsztatem :) Ten kubeł zimnej wody nawet mi się spodobał, żeby tylko weny nie zamoczyć :) Ale my tu gadu gadu a co będzie to będzie :) Pozdr
    1 punkt
  16. Gdzież te dobre, dawne czasy karuzela łańcuchowa, wystarczyło trochę kasy i atrakcja jest gotowa. Latem do nas przyjeżdżała i dla starszych ze strzelnicą, wszak atrakcja to niemała, każdy dzieciak się zachwycał. Po złotówce skup butelek i niejedną się sprzedało, trochę też na karuzelę od rodziców się dostało. Radość miała więc mieścina, ja uciechę z kolegami, każdy w pędzie się wyginał na siodełkach z łańcuchami. Z wrzaskiem tak jak na huśtawce wirowałem uśmiechnięty, jakbym jakimś był latawcem! Ech - wspaniały świat dziecięcy. Wesolutko na strzelnicy, celny strzał był premiowany, można strącić dla pannicy sztuczny kwiatek malowany. Coś gościowi nie pasuje, przy strzelnicy chwiejnie stoi, kiedy strzeli to pudłuje, chyba mu się w oczach troi. Pewnie dobrze zaprawiony ledwie flintę w rękach trzyma, jakże wielce obrażony, awantura się zaczyna. - Ta wiatrówka zwichrowana! -Co za złom pan mi tu dajesz! -Słowo daję proszę pana, w tarczę strzelam, kwiat dostaję - Daj pan strzelbę, pan pijany! I właściciel ją zabiera. - Chcesz? - Z milicją się spotkamy! -Takich strzelców tu nie trzeba. Gapiów pełno jest wokoło, kumple wnet go odciągnęli a robiło się wesoło, widowisko ładne mieli. Dziś wesołe są miasteczka, lunaparki atrakcyjne, mam w pamięci te za dziecka, tęsknię do nich bo są inne. Wolę tamtą karuzelę, lat beztroskich, lat dziecięcych, i wspomnieniem tym się dzielę, przywiał wiatr nostalgii więcej.
    1 punkt
  17. W antrakcie nocy Między serca rozgrzane Ognistą muzyką Niepostrzeżenie Zawitała zima. Powiał chłód A drogi proste Zasypało mrokiem. Na szerokość nieba Otwierają się wrota. I po skałach zmarzniętych Wśród trzasku drzew Tak cichutko, do góry Ku scenie się wspinasz. U podnóża, między połami Gwiaździstego płaszcza Flet chwytasz srebrzysty Jak sopel lodu. Czekasz na znak W milczeniu pierwszego mrozu Gdy w organach trzcin Słychać tylko szmer Wstrzymanego oddechu... Skąd ten dźwięk niepotrzebny? Blade palce promieni Skrzypiącej sięgają trawy I w obłoku mgły Z szarego dna Unoszą Spóźnioną pszczołę, Wątłą, Złotowłosą. Dmucha wiatr, Drgają skrzydełek Delikatne klapy. Unosi się! W oddechu mglistym, Ziarna migają złociste I gromem wiosennych błyskawic W poduszki walą srebrzyste Przebiśniegów. I płynie, płynie kaskadą Wśród kwiatów schowanych Kasztanów opadłych Perliste legato. Topnieje lód, w słońcu Widać już koniec dróg. Zaczęłaś grać.
    1 punkt
  18. Nie posądzam Ciebie o kalkowanie, ale mojemu pokoleniu kazano to wkuwać na pamięć i cała ta fraza umocowała się w popkulturze. OK, ale tak jak malarz kładąc na płótnie obok siebie biel i czerń, z reguły obdarza je jeszcze kształtem, żeby nie wyrażały tylko kontrastów, bo tym są te barwy obok siebie. A Twoją farbą są słowa, ich dobór, zestawienie owocuje u odbiorcy albo konkretnym wyobrażeniem, albo nie daje nic. Zestawianie pojęć tylko po to aby osiągnąć przeciwstawność to prawie dadaizm. Dałaś przepiękny pokaz wyobraźni i fantazji, ale i staraj się z nami rozmawiać, a nie tylko mówić do nas. Pozdrawiam
    1 punkt
  19. wena też swoje humory miewa czasem lirycznie na ucho śpiewa czasami milknie zapał ostudzi czasem potrafi nocą obudzić Miłego:)
    1 punkt
  20. No rzeczywiście pół żartem, półserią. :) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  21. Czy to iluzja że kocham Czy złudzeniem samotność przez morze wśród gwiazd choć mil morskich tyle patrzę w nieboskłon wędruje zderza się lub ginie w czarnej dziurze a ty wciąż tam a ja tu migam do ciebie czas zacząć wędrówkę w odpowiedzi le_mal z inspiracji wiersza Waldemara Pozdrawiam obu
    1 punkt
  22. za chwilę nadejdzie zima a z nią śniegowe nadzieje tęsknota się Ciebie nie ima na sankach troszeczkę szalejesz kuligiem pognasz przez lasy przez wieczór zda się bez końca pochodnia poświeci czasem noc zimna a jakże gorąca :)))
    1 punkt
  23. Celowo w celowniku. Pewien c h ł o p t y ś z miasta nad O d r o m, nie powiem Wrocław, lecz z krzywą m o r d o m, narobił ci wrzasku, że piszę bez kasku, coś tam jeszcze marudził, pod k o ł d r o m.
    1 punkt
  24. lepiej lepiejki sobie czytac niż stękać jęczeć i się nabzdyczać
    1 punkt
  25. Widywałam go w gęstych śnieżycach dawno temu, w zamierzchłych już czasach, w mglistym dniu albo w blasku latarni. Tańczył walca, pojawiał się, znikał, w piruetach na palcach, obcasach, mały duszek śniegowy figlarny. Bardzo dawno nie było go w mieście, zniknął razem ze śniegiem i wichrem, od lat pustka, szaruga i chlapa, człek zapomniał o duszku nareszcie, o zimowych szaleństwach w dzieciństwie, tylko czeka się – oby do lata. A tu raptem wyjrzałam przez okno i – jest duszek! Wiruje jak żywy nad dachami, drzewami, blokami! Zdziecinniałam czy padło na oko? Przezroczysty, puszysty, ruchliwy – tak jak dawniej, powrócił, jest z nami! Skoro znów mnie zaprasza do tańca, do „orzełka” z tarzaniem się w śniegu, do lepienia bałwanów przy płotach – to znów chyba pojeżdżę na sankach i poślizgiem na lodzie z rozbiegu. Nie wypada w tym wieku? A co tam! 26.01.2018 r.
    1 punkt
  26. Ale fajne, Marcinie To ważna uwaga. Maks. :)))
    1 punkt
  27. lepiej gryzmolić esy-floresy niż w realizmu popadać przesyt
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...