Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 14.01.2018 uwzględniając wszystkie działy
-
Mojemu Kotu Szaroburemu Twoje oczy – szaro-cicha woda, co opływa mnie jak ciepłe światło. Twoje ręce – mocne: już nie oddasz. A Twój oddech – najgorętsze lato. Twoje usta – lekki ptak wędrowny, wciąż lecący do cieplejszych wrażeń. Twoje szepty – wiersze niewymowne. Twoja skóra – miękkie, morskie plaże. Twoja twarz tak bardzo już znajoma, jakby była tuż przy mojej zawsze. Czuły uścisk – powrót w progi domu. Nikły uśmiech – pełen wielkich znaczeń. Kocham zmarszczki Twoich chmurnych myśli, srebro włosów, wspólną drogę w nicość. Chcę tę miłość materialną wyśnić z jej najgłębszą, żywą tajemnicą.8 punktów
-
Mówić o miłości, to iść w drugą stronę do kogoś bliskiego na wyciągnięcie ręki. Obejść świat dookoła, by dotknąć jego dłoni. Pisać o niej - wiatr głuszyć w zielonej koronie: jestem szumnym drzewem w błękity wrośniętym w czterech stronach świata bezpapierowej strony. A jeżeli koniecznie chcesz poczuć jej dotyk, w delikatność pajęczyn twardym słowem iść - nim wypowiesz jedno myślami ją spłoszysz. O miłości mówiąc, nie mów o niej nic.6 punktów
-
Na przyjęcie dzik dziś prosi bo są jego urodziny lubi jeść, nie lubi pościć i nad wyraz jest gościnny. Jest już niedźwiedź, wilk z borsukiem i przyszła ruda lisica za lisicą sowa z krukiem prześlizgnęła się łasica. Zjawił się już wuj odyniec, uśmiechnięta ciocia locha, zawitała też w gościnę młoda łania, trochę płocha. Żbik i jenot też przybyli, zwierzyna się pozbierała a na końcu moi mili szara myszka przydreptała. Cichutko za stołem siadła i lękliwie wokół zerka - Co byś sobie myszko zjadła, może kaszy? Może serka? Dzika żona zachrumkała nałożyła porcję sera. - Dziękuję mysz zapiszczała, zaczęła go szybko zżerać. Dużo było tu zwierzaków te najmniejsze i te wielkie, wedle gustu, wedle smaku, każdy z nich miał fest wyżerkę. Niedźwiedź miodu zjadł pół beczki, zaczął bekać, dostał czkawki, wilk wysysał szpik z kosteczki a borsuk wpadł do sadzawki. Locha schlała się nalewką i pod krzakiem legła sobie a odyniec wziął dolewkę gorzałeczkę ciurkiem żłopie. Wnet go zmogło, puścił pawia lecz nie tego proszonego, tamten z kanią się zabawiał dzik haftował do stóp jego. - Co za brutal - wrzeszczy łania - Brak szacunku i kultury, on przepraszał choć się słaniał, potem zaszył się w gąszcz bury. Tak gościły się zwierzaki libacja do rana trwała, potem poszły sobie w krzaki a za nimi myszka mała. Z uśmiechem dziś bór wspomina te hulaszcze dawne dzieje jak gościła się zwierzyna u Dzikusia Dobrodzieja. W naturze nie mąćmy ładu chodzi o to by zwierzęta nie chciały brać z nas przykładu, koniec bajki, to już puenta. 13.01.2018r.5 punktów
-
zrealizować myśli które wyprzedzają codzienność namalować o nich obraz pokazujący czego pragną by ktoś inny mógł w nie uwierzyć zaufać im one są osiągalne nawet te daleko przed nami są drugim sercem bez którego nie można istnieć dlatego warto jest je pielęgnować z nimi żyć wiem ktoś powie bywają trudne a nawet złe odpowiem krótko trzeba nauczyć się je segregować3 punkty
-
W marcu 1999 roku młody oraz bardzo ambitny Krakowski Zespół Kameralny [pod kierunkiem Łukasza Mikołaja Mateji] m. in. nagrał na kasecie Koncert d-moll na obój i orkiestrę barokowego kompozytora weneckiego Benedetta [w rzeczywistości Alessandra] Marcellego. Słuchając tego, skądinąd mistrzowskiego wykonania, opisałam je jako „Horae [godziny], czyli Spektakl światła” opublikowane następnie w poetyckim zbiorku „Rodzima Wieliczka” (Kraków 2005): Andante (Impresje) Mieczyków szereg barwny na baczność stoi jak wojsko cierpkością wieje nasturcji w róż herbacianych krzakach. Spóźniony zakwitł wiciokrzew leżak rozkłada słonecznik w hamaku świetlistym i modrym śliwkowe opala się lato. * Upalny sierpnia finał miodnym oddycha skwarem trzmieli brzęk i granie pszczół wiechliny płowe kołyszą. Łąka kadzidłem faluje - nad nią nachyla się z ciszą smagły wiatr balsamiczny pod słońca palącym ciężarem... ** Jesienne lato słomą pachnie - blask południa ostrzem diamentowym kreśli znieruchomiało ciepło - i jak rtęć z wolna - srebrzyste opada powietrze. Bursztynem iglaki płaczą jantaru skroplonym ulepkiem kwitnie wrzos - żółtą bryczką jedzie uśmiechnięty wrzesień. Adagio (Kołysanka) Ziół spłowiałe pejzaże w kwiatach wirydarze pogłosem rosy odbija się śpiew - W wydmuszce makówki zeschłej w izdebce wieczoru niebieskiej pod lampą miesiąca jasną kometą srebrną choć straszną zachodu czerwoną latarnią zmierzchu ogarkiem szara dogasa godzina Wieczór przechodzi w noc płoną planet lichtarze kryształowe kandelabry gwiazd Presto (Pobudka) To ja promyk szyldkretowy najpierwszy brzask pukam nieśmiało do ufortyfikowanych bram nocy przepastnej Zaraz jutrzenka rozczesze światło jak sploty miękkie Niebo zalśni szafiru białego przestworzem Zapachnie mokro artezyjskim zdrojem – * W porze hejnałów złotych zegarów leniwych tętnach szelestów klepsydr liściastych przeciągów zielonych jak cisza okrągłych kwadransów pospiesznych Gnomon wskazówką furtki trzasnąwszy cieniem nagłym odsłonił tarczę spaloną słońcem! Co się od tego czasu zmieniło? Z wyjątkiem samej, złotej oraz modrej pogody, to bardzo wiele. Przede wszystkim został rozebrany baśniowy domeczek usytuowany na południowo-zachodnim stoku przy ulicy Słowackiego w solnym, powiatowym mieście Wieliczce: drewniany, pomalowany na ciemnozielono, z trzema oknami do frontu i śmiesznie sterczącą staroświecką radiową anteną na dachu. Znikły oraz zanikły tak szaleńczo niegdyś kwitnące nasturcje; wiciokrzew przechował się w rachitycznych resztkach i gdzieś pochowały słoneczniki. Także mieczyki, przekarmiane sztucznymi nawozami szybko umierają w szklanych wazonach. Umierają również łąki wypierane przez quasi włoskie ogrody, jedynie ów gnomon, czyli solarny zegar, stojący przed wielickim Urzędem Skarbowym [zresztą od niedawna] pokazuje wyłącznie słoneczne godziny. Nawet wtedy, kiedy pada delikatny deszcz. http://muzeum.wieliczka.pl/ogrod-zupny-4/3 punkty
-
Świetna satyra! :D Uśmiałam się po pachy! Strasznie mnie denerwuje to, że ciągle ktoś do mnie łapę wyciąga i krzyczy: Daj! A to jakieś Wisi SOS (które ten krzyk emitują w postaci arcy drogiej, szeroko zakrojonej reklamy), a to jakaś akcja Zielonych, a to na taką pomoc, a to na siaką pomoc, a to żebrak chce ode mnie forsę albo papierosa... Gdybym miała na to wszystko dawać, to bym dawno poszła z torbami i też zostałabym żebraczką. A podatki muszę płacić tak czy siak. :) Fajnie, że znów jesteś z nami. :)3 punkty
-
"Polska - pierwszy kraj na świecie, w którym zamiast rządu upadła opozycja" ileż zachodu czasem potrzeba aby obnażyć ukryte ego różnych forteli lub znaków z nieba a dziś to wszystko jest do niczego Nietzsche z obłoków spogląda dumny znaczące miejsce ma w polityce a dawniej w sklepach albo przy urnie stek wulgaryzmów słało mu życie zaś sam Najwyższy spogląda błogo wyznawców krzyża wspomóc nie musi bo przeciwnicy sami ze sobą postanowili kopie pokruszyć waląc na oślep tną się nawzajem z pola rugując współtowarzyszy choć wielkie bagno po nich zostaje na synekury wciąż skorzy liczyć zaś wiatr historii mocy nabiera zmiata afery przekręty liczne jak sfinks odradza się Polska teraz zrzucając pęta ekonomiczne2 punkty
-
Wszyscy dają. Żona. Księdzu. Mniej więcej na cele zaszczytne. Aż jeden krzyknął: - Dość! Mam to w dupie! (zaraz się to wytnie). Podchwycił to drugi, wkrótce potem trzeci: - Mam to.... (gdzieś! - ze względu na dzieci) Coraz mniej kasy dno skrywa w puszeczce, a zbierający nie! kupił willi jeszcze. Kochance, jak reszta płaci z własnej kieszeni i jeśli na coś liczy, to byle do jesieni.... Jesienią uchwalono: "Kto chce, niech nie płaci! Ale samo przez się, ci są bardziej bogaci". Wprowadzono podatek od nie byłych małżeństw i nie dawania na tacę. Nawet, jeśli nie dałeś raz w mordę komuś - natychmiast komornik pozbawiał cię pół domu. - Tak oto z nie dawaniem lepiej nie przesadzać. Dać szefowi, na zbiórki, do łapy lekarza. Tak czy siak, wszystko kiedyś trafi jasny szlag... A gdzie trafi? - właśnie tego nikt za bardzo nie wie, za to wszyscy jak. --- Bykowe: "Podatek pobierany niegdyś od mężczyzn, którzy nie mieli urzędowo zarejestrowanego małżeństwa" (za SJP) .2 punkty
-
2 punkty
-
Przekwitły kwiaty lat szalonych, Opadły płatki pięknych chwil, Wspominasz - te młodości strony, Szukając kolorowych dni. Minęły dawno szczęścia chwile, Zagubił się urody blask, I pozostało smutku tyle, Oraz przeszłości cierpki smak, To nic że do dziś pamięć boli, Wszystko nieważne przecież bo… Rozdarte serce się zagoi, A strumień czasu spłucze zło. 2010r2 punkty
-
2 punkty
-
Blizny numer jeden - umbilicus to gdy z absolutu kiszek wyrwali mnie a fe! cliché! zrobili brzydki ten psikus druga na nosie po ospie ta pod kolanem z biegania tu na przegubie z kochania jesienią w żywota wiośnie na dłoni o jest ich trochę nad okiem są też ze dwie w brwi to młodość te noce te dni alkohol i papierosek tak prosto mnie życie swojsko zamalowało przez mordę te blizny noszę na sobie w sobie tęsknotę za Polską1 punkt
-
Freya – bogini nordycka w blasku poranka - ruszyła zimną zorzę dłoń pieści kota wiatr włos rozwiewa - biała suknia spokojna światłem bogini łkają gałęzie - zabierając porządek magicznej wojny całość jest równa - dotyk Pitagorasa cud wegetacji na rękach złoto - dogania kamienny czas twardej miłości tło drążą skały - migotanie krasnala dane zamkowi letnie słońce Od - czystym Skarbem Klejnotem rodziną Frei mijają lata - szron jest ozdobą bogów zawsze tak będzie Justyna A.1 punkt
-
Wiersz jak kłoda napotkana w lesie ~~~~~~~~~~~~~~~ O kurwa jak się zajebałem wykurwiłem ryjem prosto w błoto. Powoli w bólu ciało podnoszę ocieram gębę ze szlamu słońce wstaję źdźbła traw pokryte rosą budzą szelestem jęk życia. Siadam wolny na kłodzie widzę światłość która przenika mrok.1 punkt
-
myszą rysowane Anantara Golden Triangle VII 2013 r Patrz spada gwiazda. W myślach wypowiadając zaklęcia, Marzymy od tysięcy lat... -Los się odmieni Piętkniejszy będzie świat - To tylko łza komety, Niebo płacze. Swift -Tuttle ją nazwano Wielkie marzenie miała. Chciała zbliżyć się do Słońca Cios w serce dostała. Teraz potok łez z jej serca płynie, Mknąc przez kosmos szlocha. Serce jej płonie Słońce jej nie kocha. Z łez warkocz zaplata Mknąc aż do końca świata. Patrzę w niebo na ostatni taniec , Kosmiczny pył już nie uleci, Posyłam mu uśmiech. Dla nas jutro znów słońce zaświeci.1 punkt
-
myszą rysowane Pokoik dziecinny (fantazja) I 2013 r. Mówiłeś bywasz dziecinna, W końcu pora dorosnąć. A ja z przekorną miną Pytałam - może wiosną? Gdy dopada mnie zmora życia I odbiera mu sens , Wtedy biorę farby I buntuję się. Zabić w sobie to dziecko Co się śmieje do gwiazd? Ręce wyciąga daleko A w nich serce swe ma. Lecz świata tym nie zmienię i tylko zranię duszę! Schowam go na dnie serca Z nim pozostać już muszę. Co warte jest życie bez marzeń? Gdy wszystko już masz. Czym nowy dzień cię powita? Co mu w podzięce dasz?1 punkt
-
Zapraszam cię do mego ogrodu W którym są róże piękne, pachnące Lilie tak dumnie stojące Dając uśmiech ku Panu Bogu I kanny wysokie urocze A przed nimi inne kwiaty Mają w sobie tyle radości spokoju Są kochane, wpatrzone w słońce Raz deszczem spryskane Nocą uśpione graniem świerszczy A o świcie zbudzone pięknym śpiewem ptaka Jak idę do mego ogrodu To nie chcę mi się do domu wracać1 punkt
-
W starym lesie rosły drzewa świerki, sosny, buki, jodły Ptaki pięknie im śpiewały, w leśnym runie spały żubry. Środkiem płynął strumyk modry, od północy rosły trzciny. Jemiołuszki i turkawki jadły owoc jarzębiny. Przed świerkami stado saren, liść łopianu lisa kryje. Choć to obraz dzisiaj rzadki w lesie tym i wilk zawyje. Jeleń dumnie spaceruje, zając włazi do swej jamy, sowa w nocy zapoluje, niebo wita się z chmurami. No i przyszedł czas na zmiany, trzeba zatrząść tutaj wszędzie, rozłożyli mapy, plany drzewa szumią: co to będzie? Będzie nowa autostrada, betonowa, owszem długa, nigdzie już nie było miejsca, a tu piękna jest Rospuda. Wszystkie drogi są potrzebne, oszczędzają mnóstwo czasu. Na tygodniu jedź do pracy, w weekend wdychaj zieleń lasu. Tylko nie zdziw się, gdy kiedyś od głośnego miast hałasu piękną, nową autostradą nie dojedziesz już do lasu. 12 styczeń, 2018r.1 punkt
-
A teraz mnie Justyna natchnęła :) lepiej cichą nocą uśmiechać się do cieni niż mocne światło dostarczać do źrenic :) Dobranoc :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Z flakonu perfum jak życie kanciastego kropla wonności ostatnia - A wtedy panią jesienną podmienia odbicie w lustrze na zielono ubrana dziewczynka i z warkoczykiem lnianym Lecz te wspomnienia nie kolą bo zranić nie potrafią gdy Czas rozkwita Czerwcem różą stulistną Dobrej Przemiany Dlatego z perfum flakonu niby życie obłego smuga wonności pierwsza I choć jesienną dziewczynkę w lustrze odbicie podmienia będzie nim zawsze wiosenna słonecznie radosna pani1 punkt
-
1 punkt
-
nic że w kolanach załupie za minionym łzę wykręci chwilowo snem zmorzy czasem pamięć zgubi jej nie uciekniemy jest pisana każdemu kto życie szanował nie grał z losem w karty nie musi sobą smucić jak czasem ta za oknem może być nam radosna nie uczmy się jej wstydzić nikt jej nie wymyślił nie jest zapraszana sama przychodzi jest naszym srebrem którego nie można przetapiać ani o nim zapominać1 punkt
-
Śliczna bajeczka. :) Mam tylko jedną uwagę: W powyższym fragmencie piszesz o rusałkach, a kończysz w rodzaju męskoosobowym - niezgodność form gramatycznych. Poza tym po "mszaków" powinien być przecinek. Pozdrawiam ciepło. :)1 punkt
-
Dlaczego koniec? Baw się dalej z nami! Po prostu wiersz musi być zrozumiały. Metafora nie oznacza niezrozumiałości, nie powinno tak być. Ale ten wiersz mi się podoba, mimo fragmentów, których i ja nie rozumiem. Jednak jest w nim nastrój i coś mistycznego. Co nie znaczy, że nie dałoby się go tu i tam nieco poprawić. :) Serdeczności, Justyno.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Zgadzam się z poprzednikami - piękny utwór... Aż się robi na sercu cieplej, już dawno nie czytałam tak prawdziwego i cudownego wiersza. Dziękuję za tak przyjemną lekturę i pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Fajny wiersz podobaski:) Lecz te wspomnienia nie przekwitły są w naszych sercach i pamięci, dotyk tych wspomnień aksamitny czas go nie zatrze choć tak pędzi. Z pozdrowieniem:)1 punkt
-
pomysł znakomity lecz cóż z tego że policzyłaś wszędzie 14 sylab ale mnóstwo tzw słownych wypełniaczy bez których można się obejść a wiersz zyskuje: np. zamknęłam wyobraźnię w prywatnej enklawie i czekam co się stanie, we śnie i na jawie czy doświadczeń bagaż zdobyty złym świecie uniesie ponadto, co życie przyniesie czy to, co już minęło jak przypływ powróci czy zniknie po prostu w zagmatwanej duszy lub czy stworzy bramy twierdzy niezdobytej gdzie sen stale śniony jest realnym bytem pozdrawiam1 punkt
-
Trzeba uczciwie przyznać, że chociaż raz, Miś, nie odwraca kota ogonem. Zamykam oczy, czytam opis (a może odwrotnie) i widzę ten słodki kochany pyszczek, niebieskie oczęta, niewinną minkę. No, kot jak żywy! Za ten wiersz, Miś dostaje dwa serduszka od kota.1 punkt
-
nie musisz malować oczu bo najbardziej hipnotyzują mnie o poranku oraz ust bo uwielbiam ich naturalny kolor a włosów farbować i na paznokcie nakładać lakieru bo i po co skoro cały drżę gdy tylko zamruczysz kotku z mojego żebra1 punkt
-
Lepiej wypić butelkę wina dobrego niż wyjść za chłopa opryskliwego. Lepiej kocura na głowę włożyć niż z niedomytym w łoże położyć. Lepiej napisać wiersz o miłości niż swemu chłopu rachować kości. Lepiej mieć mądrą żonę i dzieci niż patrzeć w nocy czy słońce świeci.1 punkt
-
Dobry wiersz, ładnie malowniczo, te nasze polskie bajkowe klimaty. A na wzgórzu wiatrak stoi zapatrzony w złote łany falujące z ciepłym wiatrem niosącym poblask słońca. Młoda bosa dziewczyna w zapasce wypasa gęsi, wyszczypujące soczyste źdźbła trawy nad strumieniem. Z pozdrowieniem:)1 punkt
-
1 punkt
-
lepiej pisać nowe lepiejki niż na kawę chodzić do kafejki lepiej jeść ruskie ze skwareczkami niż patrzeć na film z ,, gadającymi głowami,,1 punkt
-
1 punkt
-
Wiesz, dzisiaj przy sobocie robiłam pierogi z serem i tak sobie rozmyślałam, a me myśli zapisałam, później liczę sylaby, a tu jak ulał. Chociaż wcześniej słyszałam. Bardzo dziękuję za miłe słowa. :)))1 punkt
-
Ładny wiersz, puenta bardzo fajna, ale nie byłabym sobą gdybym się czegoś nie przyczepiła :)) To "tuż" brzmi troszkę dziwnie, się zastanawiam, czy przypadkiem nie miało być "już". To "na tygodniu" mi jakoś nie bardzo pasuje, może by tak "ty w tygodniu" ? No i "e" a nie "a" powinno być w weekendzie :) I tutaj w pisowni jednak powinno być zdaniem moim i edytora tekstu "zdziw", choć w wymowie to się niekiedy zmiękcza :) A tak poza tym, to dobrze pamiętam aferę związaną z Rospudą i dwa skrajne stanowiska w tej sprawie, która to afera okazała się być sztuczną, bo wystarczyło przesunąć nieco autostradę by cenne przyrodniczo tereny oszczędzić, a mieszkańcom zapewnić szlak komunikacyjny :)) Pozdrawiam :)1 punkt
-
Pierwsze, co mnie dźgnęło, to tytuł - wg mnie powinno być: Perseidy i mniejsza niż w dalszych połaciach tekstu czcionka w pierwszym wersie. Tutaj w ostatnim wersie uwiera mnie brak "że" przed słowem "los"; prócz tego machnęłabym enter po "odmieni". Tutaj wg mnie "a" na początku wersu jest zbędne. Tutaj po "płonie" też by się moim zdaniem enter przydał i "jej nie kocha" niestety musiałoby być, to dopełniacz, a nie biernik; Możesz pomyśleć nad przeredagowaniem tego fragmentu tak, aby nie było powtórzenia, np. I gwiezdne jądro spłonęło, czy coś w ten deseń. Wyjątkowo nieładny rym wewnętrzny, może gdyby rozdzielić ten wers enterem po "zaplata" mniej by bodło, ale i tak mi się ten fragment nie podoba. Po mojemu wyglądałoby to tak: Z łez warkocz ma zapleciony I pędzi po nieboskłonie A w ostatniej zwrotce, która to mi się zresztą najbardziej podoba, po "znów" też bym enter wstawiła. Oczywiście tych wszystkich moich uwag nie musisz brać do siebie :) To pierwszy chyba z opublikowanych przez Ciebie wierszy, którego nastrój mi się spodobał :) Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Flakonik z perfumami może nagle poruszyć coś dawno uśpionego w pamięci i ożywić smak bardzo dawnej chwili. Piękny wiersz. Szczególnie ten pomysł przeplatania się wiosny z jesienią, dojrzałości z dzieciństwem. W każdym z nas jest dziecko, które nigdy nim być nie przestaje. I jest to warunek zdrowia psychicznego.1 punkt
-
Dzień sennie ziewa, już się kładzie zmierzch go otula mrocznym pledem, grudzień bez śniegu jest w zasadzie wygląda jakby klepał biedę. Próbujesz trochę go ośnieżyć dodać uroku marzeniami, pocieszasz go lecz sam nie wierzysz bo nadal plucha za oknami. Nostalgia tuli nas wieczorem więc wybiegamy do lepszego, mamy swój kąt na każdą porę, ciepło ogniska domowego. Zmienne nastroje w te dni szare miewamy, krążąc po wybiegu do świąt zostało już dni parę czyż one będą znów bez śniegu? 17.12.2017r.1 punkt
-
nie cudeńko z obrazka, nie złudzenie - zjawisko: pospolity trądzik, radosne rzęsy, całość przekorna, wciąż roztrzepana. wyraźne legato, grała staccato, na złość chłopakowi obcięła warkocze, kwitnącą ciszę burzyła metalem - z głośnika o lwiej paszczy; gdy pytał, dlaczego ogląda mu palce, mówiła – bo jestem delikatna. coraz dłuższy dzień, rozwijał wszystkie pąki, buszowała między konarami, biel i róż w sukience, częścią biało-różowego kwiecia. to były noce, które wabią zapachem. owady – nie wiadomo skąd - bez opamiętania zaczęły trzepotać, wierzgać i to ją zatrzymało, coś utemperowało. tym razem grzecznie i posłusznie, pierwszy raz przechyliła głowę, zamykając oczy.1 punkt
-
Raz pewien wieprzek, świńskim różem zanudzony, postanowił wyjść z chlewu i pozwiedzać świat. Ucałował prosięta, szepnął: „Pa!” do żony, włożył garnitur, krawat i ruszył jak wiatr. Pod wieczór było, kiedy ujrzał Polaczkowo – zaścianek katolickich wartości i cnót, krzywdzony przez sąsiadów przez całą dziejowość, niszczony przez komuchów, żydostwo i głód. W tej dziurze stanął kaban, szukając noclegu, a po ulicach tańczył ze śmieciami zmierzch; świntuch spytał przechodniów pierwszych lepszych z brzegu, czy jest tu gdzieś koryto, może nawet chlew? Ludzie objęli wieprza, setnie rozbawieni, rozumiejąc pytanie jako miły żart; a że był w garniturze, jak ci dżentelmeni, więc – swój facet, biznesmen, zakumplenia wart! Do knajpy zaprosili, takiej ze striptisem, by do różowych samic kwikać, chrumkać, wyć; dymiły po gorzale golone łby łyse, że czasem nie odróżnisz, czy czerep, czy rzyć. Nad ranem knur powracał z kompanią radosną przez śpiące Polaczkowo w tę stronę, gdzie chlew, śpiewajkę rycząc skoczną, fałszywą a sprosną, aż w oknach budził światła ten pierwotny zew. Rozmowy przeraźliwe w antraktach piosenek niczym pieprzny i wieprzny, twardy przekleństw stek, charkośmiechy, dowszipy o szipach panienek, plucie, szcianie po szcianie, ryńsztok, kanał, szciek. W tym stanie luzackiego interupojenia odyniec z ludźmi raźno puka do swych wrót; lecz mu locha w ryj rzuca, kwicząc z obrzydzenia: „Aleś się zeczłowieczył! Wracaj w ten wasz smród!”1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne