Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @Berenika97 Bardzo proszę! :)))
  3. @Leszczym Tak często bywa.
  4. @Dekaos Dondi Kocie łby - niewygodne, ale mocne drogi, których jest coraz mniej. Skojarzyła mi się taka droga z żwirówką. Ostatni raz widziałem żwirówkę w ubiegłym stuleciu. Za jakiś czas została pokryta asfaltem.
  5. Namalowałem kwiaty żywioł nie odniósł straty.
  6. @Omagamoga Boski !!
  7. @iwonaroma A ja byłem w Norwegii kilka razy. Pracowałem i robiłem różne interesy. Dużo jeździłem samochodem, ale tylko w południowej części. Dla mnie najlepszy kraj z tych które poznałem. Wspaniali ludzie przede wszystkim, za to klimat okropny.
  8. @Wiechu J. K.Bardzo dziękuję! :))
  9. @Berenika97 Pozdrawiam kolibrowo :)
  10. @Robert Witold Gorzkowski Powtórzę za wszystkimi - fantastyczny! Jaden z najlepszych, które do tej pory czytałam. :))) Miło Cię czytać po długiej przerwie. :))) Serdecznie pozdrawiam.
  11. @Berenika97 dzięki wielkie Bereniko za tak uważny i przenikliwy komentarz. to dla mnie ważne, że odczytałaś w tym tekście nie tylko groteskę, ale też to napięcie między intymnością a medyczną rutyną - właśnie o tym próbowałem opowiedzieć. Zanim go wkleiłem, naprawdę długo się zastanawiałem, czy nie wchodzę tam, gdzie nie powinienem. dlatego popiół miałem przygotowany wcześniej - na wszelki wypadek. :) a co do urologa - myślę, że wyobraźnia działa w obu kierunkach równie ryzykownie, tylko czasem jedzie inną drogą. cieszę się, że wiersz do Ciebie trafił. i dziękuję za to, że przeczytałaś go z taką czułością i humorem. miło mieć po drugiej stronie czytelnika, który widzi pod warstwami żartu to, co naprawdę chciałem powiedzieć. dziękuję - taka uważność to dar.
  12. @Berenika97 Bardzo dziękuję za komentarz, dokładnie opisałaś to, o co mi chodziło.
  13. @Dekaos Dondi Makabryczna humoreska, a to że mieszkał na koniu dodaje utworowi uroku. Pozdrawiam ;-)
  14. @violetta Za zimno dla mnie. A drogo zawsze było.
  15. @Gerber To poruszający wiersz. Ukazujesz tu paradoks współczesności, gdzie jesteśmy bliżej tragedii niż kiedykolwiek (widzimy je w telewizji "z bliska"), a jednocześnie tak dramatycznie od nich oddaleni. Mocne jest to napięcie między potrzebą ochrony siebie (wyłączaniem telewizora) a niemożnością ucieczki przed rzeczywistością. Ten ostatni wers – "śmierć nie jest kwestią wiary" – to gorzka puentą. Nawet gdybyśmy chcieli uwierzyć, że to manipulacja mediów, że telewizja kłamie, to nie zmienia to faktu, że ludzie naprawdę giną. Przerażająca jest ta statystyka śmierci, gdy człowiek staje się liczbą.
  16. @Simon Tracy Sny, ciekawy świat w świecie niemych wizji. Pozdrawiam.
  17. @Andrzej P. ZajączkowskiDziękuję :).
  18. @huzarc Podpisuję się pod komentarzem Migreny. „Żmijowisko komet nad cmentarzami" to naprawdę silna, niepokojąca wizja — kosmiczna i śmiertelna. Metafizyka i geografia - jest tu silne napięcie.
  19. @Migrena No, odważnie opisałeś surrealistyczną podróż przez doświadczenie wizyty ginekologicznej ( w której nie miałeś szansy być) i przekształcasz intymną, często niekomfortową sytuację w kosmiczną metaforę pełną absurdu i autoironii. Puenta – „proszę tylko nie zapominać o smarowaniu" – sprowadza całą ceremonię do poziomu instrukcji obsługi samochodu, co jest jednocześnie śmieszne i gorzkie. Wiersz ostatecznie mówi o absurdzie bycia kobietą w medycznym systemie, który traktuje ciało funkcjonalnie, podczas gdy ono samo jest pełne „tajemnic, które kiedykolwiek urodziły się w ciele kobiet". Podoba mi się, zadedykowałabym go ginekologom. :))) Nie odważyłabym się opisać wizyty u urologa z problemem z prostatą. Nie mam takiej wyobraźni. :) Czy masz dostateczną ilość popiołu?
  20. Blade oko spoziera na dno przepaści. Jakże łatwe jest życie — dół lub góra. Ciemność przychodzi hojnie — niby miękka chmura.
  21. a więc stanął przy ganku pod domem w murawie jak gość z zamożnej świty z której bije krasa nowe koło dach światło i lusterko prawe błyszczący jak kareta królewska kolasa powóz godny uwagi szacowny nielichy nie żadna tam furmanka która ledwo stoi ale zaprzęg cud klasa w którym czeka cicho gotowe na skinienie posłusznych sto koni nie dla ulgi w wędrówce z niewygód podróży by cwałować po świecie – ach gdzieżby i po co ale by rozumiano i czuł jeden z drugim że pan ma złote ciżmy a plebs chodzi boso
  22. @Berenika97 zgadzam się🫶 Dla mnie jest niestety — albo i stety —azylem. Tylko w niej potrafię pisać.
  23. @[email protected] Bardzo dziękuję! Niech siądzie i spisze me słowa bez zwłoki, zanim strach mnie przegoni w cień samotny, głęboki. :)) Pozdrawiam. :))) @MIROSŁAW C. Bardzo dziękuję! A jednak to właśnie z tych chwil składa się nasza wieczność. Może właśnie dlatego warto je przeżywać, a nie oceniać. Pozdrawiam. :)))
  24. @Tectosmith z kostką lodu i po fraszki to nie, śnieżki lepsze:)
  25. Jak dzisiaj powinniśmy żyć? Gdzie żyć? Czy w dzisiejszych czasach nie lepiej byłoby żyć w wielkich Acropolis — nowoczesnych, samowystarczalnych miastach, zamiast na siłę zmieniać dzikie zakątki kraju w betonowe aglomeracje? Może warto pozostawić niektóre miejsca takimi, jakie są. Może nie trzeba ich ulepszać, oswajać, ujarzmiać. Spójrzmy na przykład Morskiego Oka. Czy naprawdę muszą tam pielgrzymować turyści w klapkach, nieprzygotowani do pieszych wędrówek? Symbolicznym obrazem tego zjawiska stała się turystka idąca nad Morskie Oko owinięta w kołdrę, bo było jej zimno. Czy taki turysta zasługuje na to, by podziwiać piękne krajobrazy? Może lepiej, by został w hotelu na obrzeżach miasta — tam, gdzie znajdzie komfort, alkohol i leniwy spokój. Może w naszych czasach powinniśmy na nowo przyjrzeć się wszystkiemu, co nazywamy postępem. Po co odbierać ludziom ambitnym przyjemność z podróżowania, eksplorowania, doświadczania prawdziwej natury? Po co wszędzie kłaść asfalt, betonować ścieżki, niszczyć wszystko bezpowrotnie — pod przykrywką rozwoju i „dobra wspólnego”? Z każdej strony słyszymy, że to dla naszych dzieci, że powstaną nowe miejsca pracy, że będzie „lepiej”. A tymczasem — wycinamy drzewa, grodzimy, asfaltujemy. W imię postępu tworzymy betonową pustynię, w której trudno już znaleźć prawdziwy kontakt z naturą. „Bo przecież dzięki nowej drodze dojedziesz tam w dziesięć minut” — mówią. Ale czy naprawdę o to chodzi? Czy warto poświęcać ciszę lasu dla kilku zaoszczędzonych minut? Wycina się drzewa, by zbudować chodnik. Wycina się kolejne, by poszerzyć drogę do trzech pasów — żeby wszystkim było „łatwiej”. A tym samym odbiera się sens tym, którzy chcą dotrzeć tam dla drogi samej w sobie, dla doświadczenia wędrówki, nie dla selfie na końcu trasy. Dziś przecież możemy podróżować terenowo, samochodami 4x4, po wertepach i bezdrożach — nie niszcząc przy tym przyrody. Wystarczy spojrzeć na Australię, gdzie w centralnej części kraju nie ma utwardzonych dróg, a życie toczy się w rytmie pustyni i szutru. Może właśnie tak powinniśmy postępować — zostawiać dzikie miejsca dzikimi, tam, gdzie to jeszcze możliwe. Tworzymy parki narodowe, do których ludziom wstęp jest wzbroniony, a jednocześnie betonujemy to, co mogłoby być miejscem prawdziwego kontaktu człowieka z naturą. Gdzie w tym wszystkim jest człowiek? Ten, który potrafi docenić piękno, który potrafi się przygotować, który wie, jak się zachować? Ci, którzy uprawiają overlanding, wiedzą, czym jest odpowiedzialna podróż. Są samowystarczalni, zostawiają po sobie porządek, szanują miejsca, które odwiedzają. To nie przypadkowi turyści, którzy przyjeżdżają się napić i „przy okazji coś zobaczyć” — o ile tylko ktoś ich tam zawiezie, najlepiej prosto z restauracji. Dla ludzi świadomych, przygotowanych do pieszej wędrówki lub podróży terenowym autem, brakuje przestrzeni. Brakuje miejsc, zasad, kierunku. Nie ma nic.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...