Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @MigrenaPrzejmująco i wiarygodnie aż do najmniejszego szczegółu opisujesz doświadczenie wojny. Nie ma w Twojej opowieści heroizmu, za to jest osobisty dramat, zniszczenie psychiki, oddanie ludzkiej duszy na złomowisko. To autentyczna, głęboka poetycka wiwisekcja. Rozkładasz traumę i jej skutki na czynniki pierwsze, przy czym precyzyjne pióro nawet Ci nie zadrży. Dużo tu emocji, ale jestem przekonana, że chyba stosownie do cierpienia, nad którym się pochyliłeś.
  3. @Florian Konrad Bardzo udała Ci się puenta. Bez niej wiersz raczej ograniczałby się do inscenizacji, trochę ocierającej się o teatr absurdu. Ale to schodzenie z wyżyny na nizinkę jest przecież kwintesencją Bożego Narodzenia. Ja sięgnęłabym jeszcze do Zwiastowania, w każdym razie sedno tkwi w tym, że Wielkość obniżyła loty z miłości do maluczkich. W mojej ocenie warto docenić, że poważne przecież rzeczy potraktowane zostały prawie że ludycznie. Jestem przekonana, że im cięższy temat podejmuje poeta, tym lżejsze powinno być jego pióro.
  4. Nie wrócił. Tylko jego ciało przyleciało samolotem. W środku — piach, pot, krew i echo granatów, syku kul, krzyków śmierci których nikt nie zapisał w raporcie. Na granicy podał paszport — ale to nie była jego twarz, tylko ból uformowany w człowieka. W jego pustym domu pachniało mydłem i spokojem. Nie znał już tego zapachu. Próbował go wdychać, ale miał w nozdrzach tylko krew i ból. Ręce mył tak długo, że skóra zaczęła się łuszczyć. Woda różowiała. A on widział, jak spod paznokci wypływa historia. Nie schodziła. Bo to nie była krew — to była pamięć. Mył dłonie, aż skóra pękała jak ziemia po ostrzale. Ale krew wracała, jakby znała drogę do domu. Nie dało się jej spłukać, bo nie była już na rękach — była pod sercem. Wieczorami włączał komputer. Łączył się z kobietą, która miała oczy z pikseli. Nigdy jej nie dotknął, a i tak bał się, że ją pobrudzi. Pisała mu: weź moją muzykę. A on ją brał i myślał: nie masz pojęcia, jak brzmi ciało, kiedy pęka w nim pocisk. Mówiła o pracy, o sobie. A on w jej słowach słyszał tylko detonacje. Ona mówiła: życie to tylko wybory, a on był już tylko cieniem, który wybierano za niego. Nie słyszała, że jego cisza to krzyk bez ust. Patrzył na nią jak na cudowne światło, które nigdy nie dotrze do dna jego nocy. Kiedy pisała: czego się boisz? — on słyszał krzyk śmierci. Była dla niego nadzieją bo nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ona. Ale kiedy pisała dobranoc, czuł, jak ziemia drży pod stopami. Jej słowa na ekranie były jak ruchome cele przed lufą karabinu. Próbował być człowiekiem. Zasypiał z nożem pod poduszką, bo cisza była bardziej przerażająca niż wojna. Rano czekał na nią przed ekranem, ale w środku coś wyło jak ranny pies. Z czasem przestał rozpoznawać siebie. Skóra to tylko uniform. W środku — piach, rdza i puste taśmy po nabojach, pustka po uczuciach. Wojna zostawiła go zgiętego w pół, jakby wciąż szukał ciała, które zgubił w piasku. Czuł, że ma w sobie coś ostrego, metalowego. Dlatego nie potrafił się wyprostować, a każde dotknięcie było ryzykiem, że przebije skórę. Jakby wewnątrz nosił nierozbrojony ładunek. Każde dotknięcie świata bolało, jakby świat był zrobiony z trucizny. Czasem pisał wiersze dla niej — piękne słowa zaklęte w wersach, ale wychodził z tego wojenny raport strat. Nie umiał już myśleć bez krwi w zdaniu. Nie umiał już czuć się bez broni w dłoni. Patrzył w lustro — widział tylko mapę bólu. Patrzył w ekran — widział ją, a za nią ścianę, przez którą nigdy nie przejdzie. Na parapecie huczał wiatr. Ten sam, co świszczał kiedyś nad pustynią, kiedy wróg palił się jak papierowa modlitwa. W ciszy świata — bez słów — nikt tego nie słyszał. Wiatr, który wiedział, że nic się nie kończy, dopóki w środku coś się rusza. Ale w nim już nic się nie ruszało. Tylko echo. Tylko echo.
  5. @Iza-bella W takim razie Tobie też życzę zdrowia. Choroba, która często wyłącza człowieka z życiowej aktywności, czyni nas bardziej uważnymi. Bo żeby tworzyć nawet, jak to określiłaś, pisadełka, trzeba się jednak zatrzymać, a nie mijać świat z prędkością odrzutowca. Zajrzałam sobie do innych Twoich wierszy w profilu i tak sobie pomyślałam, że Twoje pisanie trafiłoby z pewnością do dzieci. I zastanawiałam się, dlaczego, aż doszłam do wniosku, że podobnie jak u nich, jest w Twoich utworach entuzjazm obcowania z tym, co nas otacza. Dzieci to dopiero odkrywają (po raz pierwszy, i jest w tym urok nowości), a później wraca się do ponownego odkrywania zazwyczaj wtedy, gdy okoliczności każą przyhamować, 'zwolnić' w biegu. Chciałabyś jakoś rozwijać się w dziedzinie pisania?
  6. @tie-break dziękuję za komentarz .
  7. Fajnie napisane i życiowo. Duża część facetów jest dla was transparentna. W druga stronę też to niestety działa. Wygoogluj piosenkę Mr Cellophane z musicalu Chicago. To o tym. Pozdrawiam
  8. @Simon Tracy Najbardziej z całego wiersza spodobał mi się grabarz. Właściwie to Grabarz, wielką literą, zwłaszcza że w końcowych częściach urasta niemalże do rangi mistrza ceremonii, ważnej postaci (w literaturze), przez której ręce musi przejść rozwiązanie akcji. Taki bohater istnieje po to, żeby spiąć wątki w sensowne zakończenie. Grabarza wymyśliłeś, jak przypuszczam, żeby połączyć miłość i śmierć - które lubią iść w parze w Sztuce, a przy okazji... tworzysz wyśmienity, groteskowo-wisielczy klimacik. Kompozycyjnie też jest to fajnie pomyślane.
  9. @Berenika97 smutna opowieść i bardzo prawdziwa. po drugiej stronie szyby, matrycy jest człowiek, z uczuciami myślami. Jest. Niepełnosprawność nie oznacza że Człowiek ten jest gorszy, inny- ale często tak się robi, uważa. Inny- taki sam. Poruszające Berenika
  10. @tie-breakWitam - pięknie dziękuję za miłe słowa, są one niczym miód na moje serce (chore). Masz rację, to są początki mojego pisania, ostatnio mam nadmiar wolnego czasu i aby nie myśleć o pewnych sprawach, zająć umysł i głowę czymś innym, zaczęłam pisać tzw prze ze mnie "pisadełka".Nie wiem jak mi to wychodzi, jak inni to odbierają ale wiem, że na mnie to wpływa pozytywnie. POzdrawiam, dziękuję. @tie-break @tie-break @tie-break @andrew Pięknie dziękuję za miłe słowa, jeśli mogę to poproszę również o modlitwę w mojej intencji. Dziękuję Pozdrawiam
  11. @Waldemar_Talar_Talar bardzo dziękuję Miło że wiersz zatrzymał 🙂 @Stary_Kredens ja też celowo nie tłumaczę geneza tego tekstu Smutna to historia Pozdrawiam serdecznie @Bożena De-Tre bardzo dziękuję Cieszy mnie to że moja pisanina czasami potrafi też wzruszyć Pozdrawiam serdecznie @Jacek_Suchowicz a wiesz że ja będąc dzieckiem takie myszy w kieszeni zimowego plaszcza znalazłam Że strychu zniosłam i pokazałam tacie On akurat jadł obiad Oddał go po chwili Niby lubi zwierzęta ale jakoś tak gryzoni nie bardzo 🙂 @Berenika97 myślę że bardzo dobrze odczytałaś przesłanie tego wiersza Pozdrawiam serdecznie i dziękuję
  12. @Nata_Kruk witaj w klubie "starych dusz" 🙂
  13. @wierszykiPo przeczytaniu tego wiersza najbardziej ucieszyło mnie to, że jest jeszcze ktoś, kto tyle uwagi poświęca ludziom, nawet przypadkowo widzianym w autobusie, czy na ulicy, czy gdziekolwiek indziej, ale w czasie i świecie rzeczywistym. Dzisiejsza większość szuka kontaktu z innymi poprzez ekran smartfona. Albo właśnie go nie szuka, inni go nie obchodzą, więc w ten ekran po prostu ucieka.
  14. Dzisiaj
  15. @huzarc nie spodziewałam się tak miłego komentarza dziękuję W tym wierszu starałam się pokazać bliskoś jednak nie aż tak bardzo przerysowaną i małą Miło że doceniłeś 🙂 @sisy89 bardzo dziękuję Sisu 😘 @Migrena o! zapamietałeś moje imię 🙂 Nie wiem czy mistrzowskie 🙂 Na pewno takie moje i "Anine" do tego podmiotu lirycznego chyba najbardziej pasuje sielsko anielskie otoczenie Pozdrawiam serdecznie 🙂 @tie-break rzeka zazwyczaj pachnie mułem Aż się wzdrygnęłam 🙂 A tak poważnie to akurat ta rzeka pachnie zapomnieniem Rzeczywiście sporo w tej akurat historii z romansów i ballad Niekoniecznie tych "najniższych lotów" Pozdrawiam i dziękuję za czytanie
  16. @ToyerTak to jest, jak się nie odróżnia zakochania od miłości i myli jedno z drugim. Sądzę, że ten szaleńczy entuzjazm, wrażenie jedności ciał i dusz, porównane do pędzącego pociągu, to właśnie zakochanie. Miłość zaczyna się w momencie, gdy wysiadamy na stacji.
  17. @Berenika97 Dziękuję za lekturę.
  18. tie-break

    O młodych

    No i właśnie tu jest pies pogrzebany. Nie mówimy o naiwnym kopaniu w nieistniejące drzwi, tylko o postawienie sobie pytania - na co się w tym świecie nie zgadzam? I co z tym mogę zrobić? Marzenia wcale nei muszą pozostać tylko marzeniami. Należy przekształcać je w zadania. I tu jest rola starszych, żeby pokazać, jak to zrobić, Wtedy okazuje się, że rzeczywistość wcale nie musi być taka nieugięta.
  19. Ewa siedziała skulona na łóżku, wpatrując się w ekran laptopa. Na platformie „Piszemy wiersze" migało powiadomienie. Kolejny wiersz od Fenrira. Serce zabiło jej mocniej, gdy kliknęła w link. Dla Febe, która w źrenicach chowa kosmos. Wybrałem Cię spośród tysięcy gwiazd, Bo Twoje słowa są jak księżyc Saturna, Krążą po orbicie moich myśli- cicho i daleko. – Beata, musisz to zobaczyć! – Ewa przesłała zrzut ekranu przyjaciółce. Odpowiedź przyszła po chwili: „Znowu? Ewo, to jakiś dziwny facet. Kto pisze o księżycach Saturna?" – Nie rozumiesz – szepnęła Ewa do siebie, przyciskając dłonie do policzków. – On mnie "widzi". Nie moją twarz, nie moje ciało. Mnie. Miała siedemnaście lat i nigdy wcześniej nikt nie poświęcił jej choćby jednego wiersza. Fenrir pojawił się miesiąc temu, zostawiając komentarz pod jej wierszem o samotności. Pisał, że ma dziewiętnaście lat i tak jak ona czuje się czasem, jakby dryfował w pustce. „Tytan ma metanowe jeziora, Enceladus lodowe gejzery A ty masz słowa, które budują światy" – napisał wtedy. To było inne. Wzruszające. Kilka dni później dostała pierwszą dedykację: Febe, której imię skradziono z nieba Nie znam barwy Twoich oczu, lecz widzę Twój blask, który szepcze między wersami, w każdym słowie, które do mnie wysyłasz. Nie dotknąłem Twojej dłoni, lecz czuję, jak moje palce splatają się na klawiaturze z Twoimi. – On się w tobie zakochał – stwierdziła Beata podczas rozmowy przez telefon. – Zakochał się we mnie, nie widząc mnie? Jeżeli to prawda, to to jest ... piękne! – Albo niebezpieczne – mruknęła przyjaciółka. – Ewo, ty go w ogóle nie znasz! Ale Ewa czuła, że go zna. Znała go z każdej metafory, słowa. Fenrir pisał o kosmicznej samotności, o orbitach, które nigdy się nie przecinają, o świetle gwiazd, które podróżuje miliony lat, by dotrzeć do czyichś oczu. Rozumiał ją. Gdy zaproponował spotkanie, bez wahania zgodziła się. Dopiero później, leżąc w ciemności pokoju, zaczęła się bać. Kim on jest naprawdę? A jeśli te dziewiętnaście lat było kłamstwem? – Idę z tobą – oznajmiła Beata stanowczo następnego dnia. – Nie pozwolę ci pójść samej na randkę w ciemno. Kawiarnia „Pod Gwiazdami" - nazwa, która wydała się Ewie dopełnieniem ich historii. Umówili się na piątą po południu. Dziewczyna przebierała się trzy razy, ostatecznie wybrała prostą, granatową sukienkę, która przypominała jej nocne niebo. Fenrir napisał jej, że przyniesie ze sobą bukiecik stokrotek, żeby mogła go rozpoznać. – Stokrotki – uśmiechnęła się Ewa, malując rzęsy. – Wiedział, że nie lubię róż. Skąd? Beata nic nie odpowiedziała, sprawdzając któryś raz telefon. Gdy pchnęły drzwi kawiarni, dzwonek nad nimi zadźwięczał wesoło. Ewa wstrzymała oddech i rozejrzała się po wnętrzu. Kilka stolików przy oknach, półmrok w głębi sali. Było kompletnie pusto. Serce podeszło jej do gardła. – Może jeszcze nie przyszedł? – szepnęła Beata, ale w jej głosie brzmiała niepewność. Ewa podeszła do baru, gdzie młody barman polerował szklanki. – Przepraszam... – głos jej się załamał. – Nie było tu może chłopaka? Czekam na kogoś. Może już wyszedł? Barman spojrzał na nią ze współczuciem. – Przykro mi, od godziny nikogo nie było. Jesteście pierwszymi klientkami od obiadu. Jest tylko jedna osoba, ale siedzi tu od południa. Słowa uderzyły ją jak pięść. - Wystawił mnie - pomyślała - cały ten miesiąc, wszystkie wiersze, obietnice to była zabawa. Głupia gra z naiwną dziewczyną, która uwierzyła w internetowy romans. – Chodźmy – mruknęła Beata, kładąc jej rękę na ramieniu. Ewa skinęła głową, mrugając szybko, żeby powstrzymać łzy. Ruszyły do wyjścia. – Poczekaj! – syknęła nagle Beata, zatrzymując się w pół kroku. Jej wzrok utkwiony był w najciemniejszym kącie sali, tuż pod schodami. – Tam ktoś jest. I ma stokrotki. Ewa odwróciła się gwałtownie. Spojrzała we wskazane miejsce. Zobaczyła stolik i wózek inwalidzki. Siedział na nim chłopak, z twarzą ukrytą w cieniu. Na blacie przed nim leżał mały bukiecik białych kwiatków. – Tam jest tyko jakiś niepełnosprawny - szepnęła, czując jak fala gorąca oblewa jej twarz. To niemożliwe. To nie mógł być on. Jej poeta. Jej Fenrir. – Ale Ewa ... te stokrotki. – Chodźmy! – przerwała jej ostro, a wstyd palił ją tak mocno, że niemal kręciło się jej w głowie. – Proszę. Po prostu chodźmy. Wypadły na ulicę. Chłodny, październikowy wiatr uderzył je w twarze. Ewa poczuła, jak pierwsza, gorzka łza spływa jej po policzku. Tej nocy zalogowała się na „Piszemy wiersze”. Profil Fenrira był nieaktywny. Wszystkie jego wiersze zniknęły. Jakby nigdy nie istniał. Jakby cały ten miesiąc był tylko snem o kimś, kto widział w niej kosmos. Napisała do niego ostatnią wiadomość: „Byłam tam. Gdzie byłeś?”. Odpowiedź nigdy nie nadeszła. Dwa dni później, wracając ze szkoły, zobaczyła je. Przed jej bramą leżał bukiecik zwiędniętych stokrotek. Bez kartki, bez słowa. Tylko kwiaty, które kiedyś były białe jak lodowe gejzery Enceladusa. Podniosła je, a ich kruche, martwe płatki rozsypały się w dłoni. I Zrozumiała ostatni wiersz Fenrira. O orbitach, które mijają się o milimetry. O świetle, które podróżuje przez całą ciemność, tylko po to, by na końcu nikt go nie zauważył. O lęku tak wielkim, że każe pozostać niewidzialnym. Zacisnęła dłoń, a resztki stokrotek wysypały się przez palce do kosza na śmieci.
  20. Konrad Koper

    Słuszna decyzja ..

    @bronmus45 Udany i jest specyficzny "rym"!
  21. @tetu Jest w tym wierszu pewna przejrzystość emocjonalna przy jednoczesnej tajemnicy – wiem, co czujesz, ale nie wiem wszystkiego o tej historii. I to dobrze. Piękny wiersz powinien mieć takie przestrzenie.
  22. Berenika97

    O młodych

    @tie-break Prawda, ale to trochę bardziej skomplikowane. Młodzi mają energię i wizję, ale doświadczenie też ma wartość - uczy rozróżniać, które bitwy warto stoczyć. Może chodzi o to, żeby nie stracić tego młodzieńczego "dlaczego tak musi być?". A może to właśnie własnie historia wyjaśnia - dlatego wciąż się turlamy. Bo każde pokolenie popełnia te same błędy, tylko w nowych strojach. Czasem to "dostosowanie się" to po prostu mądrość - rozpoznanie, że niektóre młodzieńcze rewolucje to naiwność, która rozbija się o rzeczywistość.
  23. @Simon Tracy Dziękuję za tak osobiste wyznanie. To, co piszesz o życiu "tam", a nie "tu", wybrzmiewa w każdym wersie Twojego poematu – czuć tę niemożność zadomowienia się w teraźniejszości. Świadomie lokujesz swoją wrażliwość w tradycji Schulza (i Grabińskiego) – dla którego jedyną prawdziwą ojczyzną była literatura i wyobraźnia. Twój poemat rzeczywiście jest krzykiem samotności, ale też – paradoksalnie – dowodem na to, że to "tam" istnieje i można je uobecnić słowem. Że da się zbudować most między dwoma rzeczywistościami, choćby był kruchy.
  24. tie-break

    O młodych

    Cała historia jest pisana właśnie przez takie 'niewłaściwe osoby', a jednak turlamy się dalej. A w młodych chyba lepiej wierzyć. Może właśnie świat zszedłby na te przysłowiowe psy, gdyby nie oni. Z wiekiem dostosowujemy się przede wszystkim do złych aspektów naszego otoczenia.
  25. @infelia Stworzyłeś kino w słowach. Tekst pełen życia, ciepła i autentyczności. To prawdziwa uczta dla zmysłów: czuć w nim zapach wędzonego mięsa, świeży chleb z pieca. Słychać krzyki, chichotanie, wycie psa, łomot do drzwi. Super!
  26. @Berenika97 Bardzo dziękuję za tak wyczerpującą ocenę i przeczytanie całości tak długiego utworu. Schulz i Grabiński to moi polscy ukochani pisarze."Sanatorium pod Klepsydrą" uważam za najwybitniejsze polskie dzieło w historii. Z Grabińskiego często przemycam życie tła. Ożywianie przedmiotów. Pamięć materii, która czuje, myśli i pamięta. Dodatkowo uwielbiam jego tom opowiadań o kolei "Demon Ruchu". Gdzie grozą,oniryzm,samotność i wykluczenie zderzają się z ostrą i bezduszną doczesnością. Gdzie ucieczka i ruch są jedyną szansą na ocalenie a zarazem są przekleństwem dla tych którzy nie mogą zaznać szczęścia i spokoju w tym świecie. Ja żyję "tam" nie "tu", dlatego też naturalne jest dla mnie posługiwanie się i językiem i wczucie się w tło dziejów. Ten poemat jest tęsknotą i wyrazem krzyku samotności bo "tu" nie ma już dla mnie miejsca ani nadziei.
  27. Berenika97

    O młodych

    @tie-breakTo tylko głos w dyskusji, Twoje argumenty są racjonalne, tak jak młodych ludzi. Biorąc wszystkie "za" i "przeciw" - świat nie zejdzie "na psy", o ile ludzkość wykorzysta techonologię w korzystny dla siebie sposób. Tak jak zawsze to w historii ludzkości bywało. Bo zagrożenie zawsze istnieje, gdy niewłaściwe osoby rządzić zaczną nie tylko światem ale sięgną po umysły i dusze. Dziękuję!
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...