Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
W zaparowanym lustrze …
Migrena odpowiedział(a) na KOBIETA utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@KOBIETA nie.... wszystko mam w normie:))))) pani doktor Dominiko:)))))) czytam bo kocham nie tylko Jej wiersze !!!!! ale jakbyś Ty anielska istoto zechciała to przysuńmy nasze łóżka ku sobie. blisko, jeszcze bliżej, na odległość odechów, o tak !!! Twój zapach rozdziera me zmysły - o Boże !!! rozbieramy się? Ty ze szpilek Louboutin a ja z trampek Aeronautici Militare. kurde, spadłem z łóżka !!!!!!! dobranoc Dominiko :))))))) @violetta Violetka. nie wywołuj wilka z lasu :)))))) -
Radośni Dżungliści
Wiechu J. K. odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dekaos Dondi A niech ich dżungla pożre te ludojady nienażarte jedne takie...😁 -
Noc Została mi Tylko noc Bez ciebie "Zostań, kochaj i walcz!" Wołały wszystkie Ptaki na niebie
-
1
-
Strażnicy
Wiechu J. K. odpowiedział(a) na Simon Tracy utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
-
W zaparowanym lustrze …
KOBIETA odpowiedział(a) na KOBIETA utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Migrena ;))) ja również już w łóżku…osobistym;) Trochę to bolesne…zaczytujesz się w poezji innych kobiet;))) jestem załamana ;))) Rozumiem, że miewasz obniżone ciśnienie krwi;))) ale aż taki spadek motywacji ? hmmm …może to depresja? Ewentualnie niedoczynność tarczycy;)))) Dobranoc :))) -
W zaparowanym lustrze …
Migrena odpowiedział(a) na KOBIETA utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@KOBIETA o kurde:)))))))) brzmi nadzwyczajnie......tylko, że ja już w łóżku!!!!!! z tomikiem poezji wspaniałej dziewczyny :))))))) Dominiko - wybacz :)))))) Twój zapach :))))) miałem przyjemność go kiedyś poznać. to zapach niebios:))))))) tak musi pachnieć w raju:)))))) w raju dla wybrańców. a ja goły, w tych trampkach... -
co tam słychać w sercu dżungli jakieś wycia tupot tany to tubylcy swym pilotem powłączali z duchem czasu elektryczne swe tam tamy król grzywiasty tego lasu siedzi srogi w ciemnym kącie ryczy mruczy kto go słyszy na dodatek jest mu zimno nie dochodzi tutaj słońce nagle zerkam oj loteria losów z liści niech ja skonam biorę udział i już trzymam z nosorożca rogu coś tam łykam w huci jestem szponach wokół tańce i swawole co za śliczna córkę wodza tak cichaczem do szałasu żeśmy poszli na wyściółkę by wygranej nie zmarnować my na skórkach od bananów wszystko śliczne takie gładkie wtem znienacka straszne ludy co to wodza też przynieśli mnie wywlekli jak małpiatkę zdjęli skórę i zaczęli brzuch patroszyć członki ścinać smutna dusza przez eksmisję nie ma biedna gdzie powrócić choć to wcale nie jej wina i tak z boku z łezką łypie wzdycha jeno rzewnie patrzy jak tubylec całkiem świeżym udem moim podsmażonym brzuszek swój spocony raczy skórę łapią choć z włosami naciągają niczym dętkę na ten pieniek wydrążony po posiłku moc jest z nimi znów wesoło bębnią ręcznie
-
Świat zwierząt to instynktowne przetrwanie, a człowiek jako dominant na ziemi, ten myślący, używa różnych środków często takich, które zaspokajają jego próżność.
-
@Rafał Hille gęsty i duszny…wypełnia szczeliny tęsknoty, kroplami krwi :) w totalnym zatraceniu… bardzo mi się podoba:)
- Dzisiaj
-
W zaparowanym lustrze …
KOBIETA odpowiedział(a) na KOBIETA utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Migrena ;) och …będę czekać! Niecierpliwością bergamotki i lawendowych cytrusów;))) W szpilkach Louboutin, nutami serca Luna Stars Assoluto Tiziana Terenzi, w soczystej czerwieni Lancome, L'Absolu Rouge Intimatte ( z efektem rozmytych ust )… Nie spóźnij się proszę.! ;) -
cicha noc
- 6 185 odpowiedzi
-
- dla dzieci
- zabawa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W zaparowanym lustrze …
Migrena odpowiedział(a) na KOBIETA utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@KOBIETA we włoskich. Aeronautica Militare!!!! ale w samych trampkach:)))) -
dobranoc
- 6 185 odpowiedzi
-
- dla dzieci
- zabawa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A poleciał: zła i cel - opa.
-
pchły na noc
- 6 185 odpowiedzi
-
- dla dzieci
- zabawa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pełzłem coraz wolniej. Mimo tego, że wyżłobiony korytarz labiryntu, był na tym odcinku zupełnie wolny od luźnych, ostrych, odłamanych, czarnych kamieni, które do tej pory bez trudu, raniły me nieosłonięte dłonie, którymi badałem teren przed sobą. Ich iglicowe krawędzie wpijały się jak ostrza sztyletów w sterane do cna kolana i łydki. Miałem nieodpartą ochotę by krzyczeć. Tak głośno i żałośnie jak jeszcze nigdy. Niczym noworodek, który przed sekundą wychynął z trzewi swej matki, na ten zimny i okrutny świat. Ja tkwiłem w labiryncie trzewi naszej wspólnej Matki Ziemi. Lecz czy na pewno była ona naszą matką? Rysunki Przedwiecznych, nadal ciągnęły się przez całą długość tunelu, towarzysząc mi niezmiennie od kilku godzin. Oświetlały, duszną wręcz beztlenową przestrzeń, rubinową, krwistą poświatą. Kronika miasta. Dziennik dzieci Cthulhu. Prawowitych i pierworodnych synów tej ziemi. Czerwień była rażąca. Miałem nieodparte wrażenie a raczej złudzenie, że jestem uwięziony w labiryncie żył, wzgórza strażniczego. Przeciskam się ciągle w dół, główną aortą, która zaprowadzi mnie tam dokąd prowadziło mnie przekleństwo wiedzy, które spadło na mnie jak niewidzialny grom, gdy tylko po raz pierwszy usłyszałem o bytności w tych zapomnianych przez czas stronach Nowej Anglii, kultu miejscowego szczepu Indian, którzy na rzeczonym wzgórzu, wraz z nastaniem pierwszych wiosennych roztopów, odprawiali jakiś krwiożerczy, niesamowicie przerażający, obłąkańczy sabat. Oddając cześć bytom z Yuggoth, jak ich nazywali. Nie uwierzę póki nie ujrzę na własne oczy. Tak odpowiedziałem ich wodzowi. A on w odpowiedzi, sprowadził mnie w pierwszą noc po rytuale, na szczyt wzgórza. Wśród dzikich, spętanych nieużytków. Krzewów aronii i wszędobylskich, lekko nadgniłych pod śniegiem paproci. Wśród szarego mchu, z którego jakby trwożna atmosfera tego miejsca, wyssała kolor a z nim również życie. Wskazał mi w rozhuśtanym płomyku olejowego kaganka, wejście do podziemnej, skalnej jaskini. Tam śpią martwi Przedwieczni i … czekają. Idź. Będzie prowadził Cię czas. Aż do początku dziejów… Jaki byłem głupi i łatwowierny. A może lepiej by rzec. Niewierny. Jakie licho mnie podkusiło. Bym wiedziony nie zdrowym rozsądkiem, bostońskiego purytanina a jakąś dziką, niepohamowaną gorączką domorosłego tropiciela przygód, wszedł do bezdni wzgórza. Sam jeden. Ku czyhającej za każdym zakrętem zagładzie. Krwiste światło załamywało się nagle, przy kolejnym zakręcie korytarza na wschód. Czy to aby koniec labiryntu? Może to sala strażników. Widziałem ich podobizny uwiecznione w kronice. I wiedziałem też, że czuwają przez wszelkie eony w świątyni oraz grobowcu Przedwiecznych, by nikt nie zakłócał snu i dźwięku fletu Nyarlathotepa, którego muzyka rodzi koszmary w ludzkich umysłach. Strażnicy byli podobni do biblijnych aniołów. Biła od ich postaci wręcz biała poświata. Nie mieli kształtów humanoidalnych. Przypominali bardziej kamienne postaci trolli lub cyklopów. Olbrzymie jak góry ich cielska, pozbawione łusek, piór czy skóry a nawet włosów, zespolone były z monstrualnych rozmiarów skrzydłami o luźnych fałdach, egzo galaretowatej postaci. Przypominały skrzydła smoków. Strażnicy pod taką postacią występowali jedynie na powierzchni ziemi i innych planet oprócz Yuggoth oraz nie mogli przeobrażać się w nią przed obliczem ojca Yog-Sothotha. W podziemiach wzgórza. W sali grobowca i świątyni. Dane im było bytować pod postacią wędrujących płomieni. Czarnych jak przestrzeń niebytu. Spoza bram Umu - Tiamat i Iak - Sakkak Przywołani za pomocą zaklęć księgi. Trwali na straży Miasta Umarłych. Ruin cywilizacji. Pierwszej, która narodziła się w chaosie poza czasem i eonami. Wytworzyli nas. Abyśmy na ruinach ich stolic. Pamiętali o tym że wrócą. Abyśmy czekali na ten dzień. Na apokalipsę naszych dziejów. Na koniec snu Przedwiecznych. By kapłani ich kultu. Wzywali w chwale ale i trwodzę. Imię Cthulhu. Słyszałem w głębi swego zgubionego w szaleństwie umysłu ich głosy. Doskonale wiedzieli, że intruz naruszył ich święty porządek. Wyczuwali mnie. Próbowali z początku prosić jedynie bym zawrócił, bo umysł człowieczy nie jest gotowy ku temu by oglądać cywilizację Przedwiecznych. Gdy to nie poskutkowało. A ja co rychłej pokonywałem kolejne metry tuneli. Zesłali mi wizję i majaki. I ujrzałem pierwsze dni. Widziałem góry z onyksu i jeziora ze złota. Miasta złożone po horyzont z bazaltowych wież, mostów i piramid. Na których szczycie kapłani recytowali pieśni ku chwale Marduka i Nodensa. Jak okiem sięgnąć wszędzie widniały fantazyjnie złożone budowle. Nie mające zupełnie nic wspólnego z zasadami geometrii czy zdrowym rozsądkiem. Były piramidy dźwigające swój ciężar na iglicy stożka, były mosty wycelowane pionowo w górę spod ziemi, tylko po to by setki metrów nad ziemią nagle i bez żadnego widocznego powodu po prostu urwać się w połowie. Były budynki tak przedziwnej konstrukcji i położeniu, że wydawały się zawalonymi ruinami, lecz widać w nich było ślady życia i przenikające w wyłomach imitujących zapewne okiennice cienie istot tak dalece pokracznych, ułomnych w swej anatomii i obrzydliwych, że nie zmuszaj mnie Czytelniku bym o nich jeszcze nadmieniał. Głos strażników był coraz bardziej natarczywy. Zawróć z drogi człowiecze. Nie możesz wejść do Miasta Umarłych. Oszczędź swój umysł i nie szukaj bram ani zaklęć. Bo jedyne co odkryjesz to zagłada. Zawróć. Bo przed Tobą jedynie śmierć. Nie usłuchałem ich. Wbrew sercu, umysłowi i wizjom, pełzłem ku wylotowi z labiryntu. Skręciłem ostatni raz a wtedy tunel, który nazywałem aortą, wypluł mnie z siebie, wprost w półmrok jakiejś olbrzymiej sali o ginących gdzieś hen powyżej wzroku sklepieniach. Poznałem to miejsce z zapisów kronik. Byłem w świątyni Przedwiecznych. Nie było tu drzwi ani furt. Stare Byty ich nie potrzebują. Wędrują w myślach. Rozmawiają w miejscu ich przecięcia. Wylądowałem twardo na posadzce, pokrytej kurzem i jakby szronem. Gdy otrzeźwiałem na tyle by móc dźwignąć się na nogi, odkryłem na czym wylądowałem. Posadzka była wyryta w postaci map. Były na nich kontynenty, które zaginęły u zarania. Oceany, które zasilane były przez blask umierających gwiazd. Cztery słońca i cztery księżyce, krążyły wokół. A nazwy krain spisane były w języku z Ur. Podniosłem wzrok znad map akurat w miejsce najistotniejsze. We wnęce jednej ze ścian znajdował się grobowiec. Spoczywała na nim gwiezdna, onyksowa ośmiornica. A raczej demon przybierający jej postać. Był olbrzymi i odpychający. Po obu stronach grobowca, stały jakby na straży wysokie jak wieżowce czarne płomienie, posiadające mądrość i dusze byty. Strażnicy bram. Usłyszałem ich po raz kolejny w myślach. Odkryłeś grobowiec tego który śni. Twój koszmar trwa dalej…
-
miłego
- 6 185 odpowiedzi
-
- dla dzieci
- zabawa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A kark, o - po kraka. A kark, o - pokraka.
-
@jan_komułzykant 🌚 🌝 :)
-
O nagła krew! I Werka, łgano.
-
Siebie mieć to skarb
-
jeśli ktoś coś kocha
jan_komułzykant odpowiedział(a) na iwonaroma utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@iwonaroma Na szczęście dzisiaj (04.12) jest piękna pełnia ;) -
Miał i cel: załgani - nagła zleciła im.
-
@Rafael Marius 👍 @jan_komułzykant Zgadza się, złoto bywa, że okazuje się tombakiem. Na szczęście głęboka bezgwiezdna noc listopadowa zawsze mija :) Również pozdrówka
-
U niektórych ludzi zemsta na zimno powoduje nieosiągalne u innych znamiona orgazmu :)
-
Tematy
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne