Jacek Szumigaj Opublikowano 4 Września 2004 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2004 Jak Feniks z popiołów jutrzejszy dzień wstanie, z uśmiechem na ustach jeść będę śniadanie. Nad kubeczkiem kawy który parzy w ręce, głowę pochylę losowi w podzięce. Gdy kula złota nad dachami wstaje, gdy noc zamiera i w cieniu zostaje. Błyszczące dwa koła z wiatrem wciąż w zawody, ciałem ze spiżu a sercem wciąż młody. Oddechem głębokim jak gepard goniony, upojony pędem, wciąż gnam jak szalony. Ścigam się z czasem który wciąż ucieka, ruchem powolnym jak leniwa rzeka. U dnia zmierzchu krótką chwilę staję, patrzę w dzień jutrzejszy który złotem wstaje. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się