Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

R.I.P (Rap In Peace)


Tomasz_Tylczyński

Rekomendowane odpowiedzi

Nawet wielcy tego świata
przed tą panią żyją w strachu
Bo nie patrzy na pozycję
tylko pakuje do piachu
I obleci ich strach gdy
z bratem Snem lub Siostrą Nocą
Przyjdą i do drzwi
w środku życia załomocą
Sprawiedliwa jest dla wszystkich
czeka na nią każdy z nas
Bardzo dobrze wie też kiedy
i na ciebie przyjdzie czas
Czasem bywa litościwa
i zostawi parę chwil
Żebyś mogła coś ważnego
opowiedzieć szybko mi
Nie znasz dnia ani godziny
nawet dzisiaj może przyjść
A więc nie trać ani chwili
rób to co potrafisz ŻYJ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



Tematyka nawet niezla, choc o smierciu juz tyle napisano ze trodno byc oryginalnym..

Ale te rymy..Czy pan naprawde nie widzi jakie one sa okropne?

strachu- piachu
dgy-drzwi
nocą-załomocą (bardzo znany motyw)
nas- czas (proste do bólu)
przyjść-żyj..

Niech pan zwroci na to uwage bo kazdy panu to powie ze to tylko psuje wiersz..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jest dobrze, odpowiem w punktach:
1. Wiersz stary, wrzuciłem go dla żartu.
2. W tytult jest rap czyli nie spodziewajmy się rymów Słowackiego
3. Jako rap najważniejszy jest rytm
4. Mozna to tez odczytac jako pastisz (czarny jak komedia ale jednak)

A wogóle to chciałbym mieć Twój (jeśli ta forma nie odpowiada to przepraszam i prosze o zwrócenie mi uwagi) komentarz pod każdym wierszem, chetnie je porównam.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1.No nie wiem .. dla mnie wiersz zabawny nie jest
2.Jesli chodzi o rap to akurat ten temat nalezy do moich zainteresowan..A ten tekst dla mnie w zadnym calu rapu nie przypomina..
3.Ten wiersz apsolutnie rytmiczny nie jest..

zgrzyty w rytmie:
wers 4, 5, 7, dalej stosuje pan co drogi wers rozna ilosc sylab, co akurat w ukladzie jest rytmiczne ale nijak sie ma do pierwszej czesci wiersza.


"chetnie je porównam."- ze soba..Czy do komentarzy innych..Nie widze sensu w porownywaniu kom. gdyz kazdy jest do innego wiersza..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Prosze tylko nie podchodzić do tekstu tak matematycznie, rytm można z niego wydobyć podkładając odpowiednią melodykę, myślę że gdybym mógł go wyrecytować na żywo byłoby inaczej, sposób w jaki sie to zrobi ma tu duze znaczenie.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jedynym moim nauczycielem jest życie, nie moja wina że akurat nasze opinie są zbieżne, o czymś to świadczy ;)ja swoja pisałem zanim ja zauwazyłem u Seweryna.

A co z tym??
Myslę że potrafie ocenić człowieka po jego unku do moich wypocin to tyle ;)))

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan ripper czy rapper - to różnica - jedyne co mógłbym zasugerować (czytałem że to stary wiersz) to mógłby Pan go nieco odmłodzić - dodając - wtrącając więcej faktów - oto podobno chodzi w tym całym RAP - nie wiem - może się mylę - ale twórcy tego stylu chyba prześcigają się w swoich tekstach w ilości zdarzeń, faktów, przemyśleń powinno być ociupinke mniej

pozdrówko W_A_R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? czy w wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?  
    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...