Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Benzyna


TakitamWpis

Rekomendowane odpowiedzi

BENZYNA

 

odwrócony proces

o co chodzi

 

od końca iść

ślepcem

 

patykiem

po dotyku

po omacku (omacku!)

 

omacał

au

kij w szprychy

bęc

 

rowery nie jeżdżą

rowerzyści na nich tak

wystarczy wdepnąć pedał

gaz

 

ślepcem klepać 

ekspić i kraftować

nic, w sen wbić 

medytować

 

marzyć

wizję knować

obserwować

konturować

kolorować

 

flagga?

ojczyzno moja, ziemio

kto cię nie stracił?

chyba codzień każdy ciebie traci po odrobinie

 

i na drabinie stałem

na światło nie zabrakło

 

błagalnym bulgotem

gluten totem

gluck to ten

viel

łapac go quickly 

 

gluten mi szkodzi na cerę

gluten mi szkodzi na spacer po mieście 

gluten mi przekreśla szanse na szczęście 

na szczęście ten gluten to totem

i spalę go potem 

 

potem czuć

znów

urywane kawałki snów

raz co buduję

 

pot odór 

kilkukrotnie przewyższający...

to już na nic, za późno.

palić trzeba 

 

składam

módł składam 

i podpalam 

i to się pali, to

do góry dymem się unosi 

i choć mnie nosi 

stopami dotykam dno

 

w tej fajce

żar stopni sto

redukcja

dbam o linie

i symbole

trzy

 

krok pierwszy

wzaltuję ku niebu

nie bój się, nie być 

na linie spacer

jak na promyku moc

rozkładam skrzydła 

nie są z mydła 

są z niczego 

lepisz?

 

krok drugi

sferyczna moc

blask skupienia rozlewa się na przestrzeń

majzle ogarniają materii bajzle

głosy słychać 

ktoś równo oddycha

po drugiej stronie lustra

siostra? Kapusta? Gusta?

za gusta, za wyłam,

za milczenie

otwarte

mam w „ręku” kartę

glina

tabliczka

ten, majzel

 

krok trzeci

niszczenie idei

postrzeganie, jak leci

machanie łapami

może to cokolwiek da mi?

zniszczeniami się okrywa skryba

tak 

 

nieskonczonosc 

symetrycznie się odbija

staje twardo 

twarzą w twarz z odbiciem 

obrazu wykreowanego

benzyna, wszędzie płoną ognie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Father Punguenty doceniam ironię:)super
    • Projekt Takamoya, 124   Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień  Z czułością zanurzyć    Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie,  Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem.    Śmiech plecie w zegarze  Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...