Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Krzyż i miecz


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ksiądz Antoni Mackiewicz w powstaniu styczniowym

 

Ksiądz Antoni Mackiewicz uważany jest za pierwszego litewskiego dowódcę w powstaniu styczniowym, który wezwał mieszkańców Żmudzi do walki przeciw zaborcy. Pod jego komendą gromadzili się przeważnie mieszkańcy litewskich wsi. Urodził się 14 czerwca1828 roku w wiosce Morkie niedaleko Cytowian w rodzinie szlachty zaściankowej. Mimo nalegań ojca, by podjął naukę kowalstwa, kształcił się w Wilnie.

 

Antoni Mackiewicz był niezwykle fascynującą osobowością. W młodym wieku podjął decyzję o poświęceniu się walce o poprawę bytu litewskiego ludu. Dwa lata przebywał w Kijowie, jako wolny słuchacz tamtejszego Uniwersytetu św. Włodzimierza. Pod wpływem węgierskiej Wiosny Ludów i innych rewolucji rozgrywających się w latach 1846 – 1848 w Europie ugruntował w sobie poglądy demokratyczne i niepodległościowe. Na Litwę wrócił w 1850 roku i podjął naukę w seminarium w Worniach. Tam znalazł się pod wpływem wielkiego litewskiego patrioty, ówczesnego rektora biskupa Macieja Wołonczewskego,  który marzył o narodowym odrodzeniu Litwy.

 

W 1854 roku został wikarym w Krakinowie, a kolejne kilkanaście lat spędził w Podbrzeziu na Laudzie. Wśród jego parafian byli chłopi, drobna i bogatsza szlachta, robotnicy leśni, służba rolna oraz ziemianie.

 

W swojej posłudze nie ograniczał się do typowych obowiązków duszpasterskich. Interesował się życiem parafian, poznawał ich problemy, wspomagał finansowo w trudnych sytuacjach. Był rozjemcą w konfliktach sąsiedzkich, pomagał chłopom w sporach z ziemianami, szlachtą i administracją rosyjską. Walczył z alkoholizmem na wsi, likwidował  analfabetyzm, zakładając wiejskie szkółki.

Swoje poglądy demokratyczne propagował w czasie kazań, jak również podczas wszelkiego rodzaju spotkań wiejskich, takich jak: chrzty, czy wesela. Bardzo dobrze rozumiał potrzeby parafian, a oni darzyli go całkowitym szacunkiem i zaufaniem. W jego postawie nie było fałszu, ani zakłamania, ale szczerość i prostota. W tym tkwiła siła oddziaływania na lud wiejski.

 

W województwie kowieńskim, a w szczególności na Żmudzi dominowali tzw. chłopi skarbowi, którzy w dawnej Rzeczypospolitej mieszkali w dobrach książęcych i królewskich. Nie byli obciążeni pańszczyzną wobec dziedziców, stąd ich tożsamość narodowa stała na dużo wyższym poziomie od chłopów przypisanych do folwarków szlacheckich. O silnym tożsamościowym obliczu Litwy decydowało też silne przywiązanie ludności do katolicyzmu.

 

We wschodniej i centralnej części kraju dominowali rolnicy zobowiązani do pańszczyzny na rzecz folwarków szlacheckich. Oni byli obojętni na sprawę narodową i w powstaniu, które wybuchło w nocy z 22/23 stycznia 1863 roku nie chcieli brać udziału, a nawet odnosili się do niego wrogo.

 

Carskie rządy na Litwie zapisały się w pamięci litewskiego ludu prześladowaniami religijnymi, wysokimi podatkami, samowolą urzędników, długotrwałą dwudziestopięcioletnią służbą wojskową. Rosjanie zajadle tępili system bezpłatnych szkół parafialnych próbując ograniczać ich działalność, a nawet likwidować, zastępując szkołami z językiem wykładowym rosyjskim.

 

Antoni Mackiewicz angażował się w czynną działalność konspiracyjną co najmniej od 1861 roku. Wzrost nastrojów niepodległościowych był odczuwalny zarówno na Żmudzi, ale i na wszystkich ziemiach należących do przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Wiosną i latem tego roku na Litwie rozpoczęły się manifestacje patriotyczne. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów w wileńskiej katedrze rozbrzmiała pieśń „Boże coś Polskę”.

 

Antoni Mackiewicz odprawiał nabożeństwa żałobne za poległych, wygłaszał patriotyczne kazania. Latem 1862 roku uczestniczył w ślubie Zygmunta Sierakowskiego z Apolonią Dalewską, na którym spotkało się wielu członków konspiracji. Współuczestniczył w organizacji tajnych magazynów, w których ukrywano broń, amunicję, sprzęt, odzież i inne rzeczy niezbędne do powstania.

 

Ksiądz Mackiewicz podniósł sztandar rewolucji na Żmudzi wbrew zaleceniom władz powstańczych w Wilnie. Nie chciał bezczynnie czekać, wybrał metodę  faktów dokonanych. 8 marca 1863 roku Podbrzeziu wygłosił patriotyczne kazanie do ludu, odczytał Manifest władz powstańczych oraz Dekrety Uwłaszczeniowe. Utworzył słynny pułk podbrzeski, który po kilku dniach liczył kilkuset ochotników. Stanął na jego czele, nie jako wojskowy kapelan, ale z szablą przy pasie.

 

Przed wyruszeniem w pole Mackiewicz zasiadł samotnie przy organach. Kościół został zalany wspaniałą muzyką, a on śpiewał psalmy. W ten sposób pożegnał parafię na zawsze.

 

Chrzest bojowy żmudzkich kosynierów nie należał do udanych, podczas pierwszej bitwy pod Megianami wielu z nich zawiodło. Tylko dzięki przytomności umysłu strzelców, którzy ostrzelali wroga w pierwszym rosyjskim ataku nie doszło do pogromu. Wróg z dużymi stratami ustąpił z pola bitwy. Niestety wielu kosynierów uciekło, nie podejmując walki. Mackiewicz nie załamał się i sformował kolejny oddział, składający się z ludzi najlepiej uzbrojonych, zdeterminowanych i wytrzymałych.

 

Wkrótce podobne grupy powstały na całej Litwie, a armia rosyjska wycofała się do większych ośrodków. Ksiądz i jego powstańcy byli entuzjastycznie witani w miastach, miasteczkach, wsiach, zaściankach, osadach leśnych i folwarkach, wszędzie gdziekolwiek się pojawili. Mackiewicz odczytywał Manifest i dekrety Rządu Narodowego oraz postanowienia o likwidacji pańszczyzny, ustanawiał władze powstańcze. Powstańców witano uroczyście, chlebem i solą, śpiewano patriotyczne pieśni, dzielono się żywnością, odprawiano msze święte, biły dzwony. Szeregi jego oddziału rosły z każdym dniem.

 

Oddział przemierzał Żmudź rozpędzając rosyjską administrację, rozbrajając lokalne posterunki żandarmerii, rekwirując pieniądze, znosząc mniejsze oddziałki rosyjskie. Likwidował urzędową dokumentację zawierającą wykazy chłopskich długów, rozbijał magazyny żywnościowe.

 

W drugiej połowie kwietnia Antoni Mackiewicz dołączył do dużego zgrupowania generała Zygmunta Sierakowskiego, który objął naczelne dowództwo w tej części kraju. Pod komendą generała wziął udział w udanej zasadzce pod Rogowem, gdzie powstańcy odnieśli spektakularne zwycięstwo. Jednak 9 maja pod Birżami przeżył gorycz porażki, gdy zgrupowanie Sierakowskiego zostało rozbite przez wojska rosyjskie pod dowództwem generała Iwana Ganeckiego. Mackiewicz nie brał udziału w tej bitwie. Pod Birżami poległo kilkuset powstańców, drugie tyle dostało się do niewoli, a główni dowódcy, w tym ciężko ranny Sierakowski, zostali schwytani i straceni w Wilnie.

Wydawało się, że w tej porażce pogrzebane zostały wszystkie litewsko – polskie nadzieje, jakie pokładano w powstaniu. Pomimo to, Mackiewicz nie załamał się i walczł dalej, bądź to wspólnie z innymi dowódcami, bądź operując samodzielnie.

 

Mackiewicz nie stracił wiary w ostateczny sukces powstania. Był to istny fenomen  w skali całego kraju, że powstańcy nie tylko w styczniową noc 1963 roku, ale wielu także przez następne półtora roku, mimo olbrzymich braków wyposażenia, amunicji, broni, odzieży, mundurów i innego sprzętu wojennego z uporem trwali na stanowiskach, podnosili się po porażkach, organizowali nowe oddziały. W sytuacji dla postronnych obserwatorów beznadziejnej wierzyli w sprawę za którą walczą. Porażki nie odbierały walczącym poczucia sensu walki. Powstanie zdawało się z niepowodzeń czerpać siły i nowe życie.

 

Antoni Mackiewicz znał zasady sztuki wojennej, pomimo że nie ukończył szkoły wojskowej. Z przebiegu całej jego późniejszej kampanii, a utrzymywał się w terenie do grudnia, można poznać talent dowódczy. Jako jedyny dowódca na Litwie wytrwał tak długo. Podczas ponad dwudziestu potyczek, toczonych ze zmiennym szczęściem, nigdy nie odniósł żadnej rany, mimo że zawsze był na pierwszej linii.

W ostatniej fazie już tylko kluczył, unikał kontaktu z Rosjanami, a bitwy podejmował w sytuacjach bez wyjścia. Do ostatniej doszło 26 listopada w okolicy miejscowości Gojżewki. 700 świetnie uzbrojonych żołnierzy rosyjskich zaatakowało około 300 powstańców, rozbijając oddział. 40 zginęło, 40 odniosło rany, wielu dostało się do niewoli. Mackiewicz zaprzestał walki i wydał rozkaz rozformowania. Liczył, że wiosną powstanie się odrodzi.

 

Został aresztowany nad Niemnem w miejscowości Ringowe podczas próby przekroczenia granicy pruskiej. Jechał po broń, bo wbrew realiom wierzył w możliwość dalszej walki. Spętanego więźnia pognano do Kowna, gdzie po krótkim procesie uznano winnym kilkudziesięciu przestępstw. Na propozycję wydania innych konspiratorów ksiądz odmówił, odpowiadając:  „Zrobiłem swoje, teraz wy róbcie swoje”. Zginął na szubienicy 28 grudnia w publicznej egzekucji. Grobu do dzisiaj nie odnaleziono.

 

Antoni Mackiewicz dziś jest bohaterem narodowym Litwy. Miejsca z którymi był związany, miejsca stoczonych bitew upamiętniają pomniki, głazy lub płyty pamiątkowe. Jego imieniem nazwano dziesiątki ulic i placów w całym kraju. Szczególne miejsce upamiętnienia jest w Podbrzeżu, gdzie w Muzeum Powstania Styczniowego wystawione są pamiątki z nim związane.

 

Marzenia księdza Mackiewicza o niepodległej, samorządnej Litwie spełniły się dopiero w 1990 roku, gdy kraj odzyskał pełną niepodległość oraz stolicę. 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bogumił  W ciekawy sposób przedstawiłeś ( przypomniałeś ) postać Antoniego Mackiewicza i jego udział w Powstaniu Styczniowym. Przykre, że nie wiadomo gdzie jest jego grób, ale ci którzy go zabili nie byli w stanie zatrzeć pamięci o nim. Dobrze, że nawiązujesz w swoich tekstach do historii, przypominasz o niej :)

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CafeLatte Dziękuję za komentarz. Dwa lata temu przypadkiem ziemia odsłoniła wiele ukrytych przez Rosjan ofiar ich egzekucji, m.in. generała Zygmunta Sierakowskiego, czy Konstantego Kalinowskiego, szefa powstańczego rządu w Wilnie. Sierakowskiego zidentyfikowano po obrączce ślubnej. Staram się od dawna przypominać naszą historię. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...