Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Nekrofil (limeryki)


Jan Paweł D. (Krakelura)

Rekomendowane odpowiedzi

1)
 

Raz pewien nekrofil rodem z Lubiąża

na każdy pogrzeb lubieżnie podążał,

aż wpadła mu w oko denatka,

nie patrząc, że miała już latka,

do grobowej deski się zobowiążał.

 
2)
 
Z Radości nekrofil po każdym pogrzebie
na cmentarz przychodził być w glebie jak w niebie,
z zeszłymi szukać wspólnego języka,
więc gdy czas przyszedł i oczy zamykał,
pomyślał: zaraz wreszcie będę u siebie.
 
3)
 
Pewien żwawy nekrofil z Radości
żywy pociąg odczuwa do kości.
Czerpiąc z życia garściami
pozostaje wciąż sam, i
nie doczeka się już potomności.
 
4)
 
Raz pewien żwawy nekrofil z Radości
nie posiadał się kiedy widział kości
czerpiąc z życia garściami
wykopywał nocami
te kości, nie myśląc o potomności.
 
5)
 
Nekrofil z Lubiąża strasznie w nocy się wiercił
kiedy zaspokoił już wszystkie swoje chęci
ze śpiącą tuż przy nim lepszą połową,
całkiem na sztywno, z ramieniem pod głową.
westchnął - Człowiek się wyśpi dopiero po śmierci.
 
6)
 
Kiedyś nekrofil z Lubiąża denatkę wykopał,
kiedy ją ciągnął po ziemi odpadła jej głowa
i korpus, zostały same nogi.
Krzyknął policjant – Pan ciągnie zwłoki!
On na to odrzekł – To jest moja lepsza połowa.
 
7)
 
Nekrofil z Lubiąża w denatce się zakochał
i przysiągł, że do ślubu czystości dochowa.
Jej kupił welon, sobie szykowny frak,
w końcu dzień przyszedł, gdy miała wyrzec: tak,
lecz ona milczała aż odpadła jej głowa.
 
8)
 
Amant z Lubiąża, który lubił martwe ciała,
odkopał denatkę i chciał żeby została
jego żoną, więc poprosił o rękę,
nad grobem uklęknął, z całym ją wdziękiem
ujął, i swoją rękę bez reszty mu dała.
Edytowane przez Krakelura (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jan_komułzykant

 

A kiedyś z Łomianek niecnota żył Janek,
i z łomem na Janki zaczaił się wianek.
Lecz ze stali była Janka,
aż kwitło zło w oczach Janka,
i rdzewiał z Łomianek ostatni złom - Janek.

@jan_komułzykant

Johny z prerii lał do gardła
Whiskey, aż mu iskra spadła
na opuchły wielki brzuch,
opar z brzucha zrobił buch! –
- ale w koło było sadła!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krakelura

 

Pięknej damy (od trzech dni w Walhalli),

martwe lico jakby pyta z sali:

- Czyż Wikingów nie stało...?

No niestety, dość śmiało

innowiercy już się zabawialli.

 

Edytowane przez jan_komułzykant (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Projekt Takamoya, 124   Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień  Z czułością zanurzyć    Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie,  Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem.    Śmiech plecie w zegarze  Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Niestałości trzeba rzucić gałąź do pyska Ocean przelotnych chwil przecumować ... w przystań I na tym rym się kończy... Melodia roznosi się głuchym echem Obija się o ściany, które trąbią fanfarą klaksonów: "uważaj! Tu nie skręcaj! To nie! Tamto też nie! Chybione!''   Potrzebuję dziś w łóżku mężczyzny. Ten, którego znam, jedyny, który też mnie tam potrzebował, ocucił się moją szpetnością.   Chrystus w złoconej ramie ...   Teraz chodzę samotnie po alejach w wielkim mieście i nawet do głowy mi nie przyjdzie, że jest jakieś łóżko.  I że w ogóle był jakiś mężczyzna.  Znalazł sobie kogoś? A, to nie szkodzi. Ja obojętnością  ... już nie rozpaczam. Otwieram garść ... Wezmę się.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...