mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie
na szerokość parasola
smaży naleśniki
tuż przed zakończeniem
świata
łagodnieje czasami
i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach
nie rzuca wtedy
przekleństwami
na pożegnanie
daje mi się pocałować
w rękę
Niestałości trzeba rzucić gałąź do pyska
Ocean przelotnych chwil przecumować ... w przystań
I na tym rym się kończy...
Melodia roznosi się głuchym echem
Obija się o ściany, które trąbią fanfarą klaksonów: "uważaj! Tu nie skręcaj! To nie! Tamto też nie! Chybione!''
Potrzebuję dziś w łóżku mężczyzny.
Ten, którego znam, jedyny, który też mnie tam potrzebował, ocucił się moją szpetnością.
Chrystus w złoconej ramie ...
Teraz chodzę samotnie po alejach w wielkim mieście i nawet do głowy mi nie przyjdzie, że jest jakieś łóżko.
I że w ogóle był jakiś mężczyzna.
Znalazł sobie kogoś?
A, to nie szkodzi.
Ja obojętnością ... już nie rozpaczam.
Otwieram garść ...
Wezmę się.
@violetta ↔Dzięki:)↔Zaiste. Coś jest w tym stwierdzeniu:)↔Pozdrawiam:)
@andreas ↔Dzięki za piwny wierszyk. Ma coś w sobie:)↔Pozdrawiam:)
@Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)→Miło mi, że ciekawe:)↔Pozdrawiam:)
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się