Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

- czego Jaś nie chce sobie przyswoić ..


Rekomendowane odpowiedzi

@bronmus45  Zegnam zegnam , wiem nie ma polskich znacznikow , bo mam laptopa obcego i przy instalacji klawiatury znaczki nie beda sie pokrywac . i mi sie nie chce bo kazdy widzi i wie i potrafi przeczytac , ale nie ma problemu zapamietam ze masz trudnosc z czytaniem smsow i to ze nierozwazasz zadnych wizji innych  niz swoje wlasne . mozesz byc pewny ze wiecej nie napisze nic pod twoim postem . zycze ci wszystkiego najleprzego w zyciu . pa pa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pieprzysz trzy po trzy ... a te oto wyrazy, to też błąd klawiatury???

...

fucktycznie, przejzyj ... czy też wymówka w poprzednim komentarzu o braku polskich liter na klawiaturze? - przecież "rz" można zapisać na każdej klawiaturze ... tak więc wodę sobie polewaj gdzie indziej

gify smerfy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bronmus45 czy naprawdę można zdefiniować tak w punktach coś, co wymyka ci się spod  kontroli rozumu na papier...nie chcę się naginać do tych zasad... szanuje Twoje zdanie, ale potrzebuje wolności, oddechu, skrzydeł dla moich  myśli. Nie chcę ich kontrolować, upraszczać...może powinnam być w innym dziale...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przynajmniej w zasadach pisania tekstów - przypisując je do utworzonych już gatunków literackich - należy bezwzględnie je (owe zasady) przestrzegać. Inaczej nasza kultura przyjmie kształt anarchii - tak się już dzieje z przestrzeganiem prawa konstytucyjnego w rodzimej polityce. Kto ma donioślejszy / ważniejszy głos, ten nagina owo prawo do swoich potrzeb. Chcesz wprowadzić swoje "widzimisię" ...? Utwórz nowy gatunek - może się przyjmie - a nie profanuj czyjegoś, wcześniejszego pomysłu ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

- a uczciwość wobec innych, tworzących kiedyś swój, autorski gatunek literacki?!!!

- zapraszam zatem pod adres: 

- można i tutaj się wyżyć w swoich pomysłach, co właśnie uczyniłem, tworząc WOLEJE...

.

Edytowane przez bronmus45 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bronmus45 trzymajmy się zasad, ale nie układajmy myśli w szeregach..myślę, że ktoś z nas na tym forum, zapoczątkuje nowy gatunek... dlaczego nie...czytam poezję tych młodych wrażliwych poetów,czuję, że gdzieś z tym poleca wysoko...mają większą wyobraźnię niż starsi ludzie...ja ich podziwiam

pozdrawiam

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No przecież ja ciągle walczę jedynie o przestrzeganie zasad gatunkowych, a nie pochwalanie klakierstwa wobec osób je łamiących ..

PS - na przyszłość proszę skończyć już z odnoszeniem się do mnie per "pan", bo takie tytułowanie czyjegoś nicka jest po prostu ... śmieszne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bronmus45 Tak teraz jestem po Twojej stronie, ale wiesz, myślę sobie czasem, że chciałbym uciec na chwilę od tych zasad.. póki co naśladuję w formie lepszych, nie porównuję się nawet do nich..Może nieudolnie, ale trzymam się przyjętych zasad.Mam tylko taką myśl, czy nie pozwolić młodym popłynąć...może coś innego powstanie, nowy gatunek... jak myślisz? Czekam na taki przebłysk. Przepraszam, że się unioslam.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Myślę jednak, że właśnie od samych początków należy wpajać w młodych / nowych twórców dyscyplinę zachowań wobec poprzedzających ich twórców gatunku, a nie pozwalać na hasanie "od sasa do lasa". Bo kiedyś sami tego mogą wymagać od innych ..

 

PS - ponawiam zaproszenie pod adres / link podany nieco wcześniej / parę pięter wyżej na tej stronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

trzeba sobie najpierw zadac pytanie po co pisac poezje a potem pisac wedle tych powodow gatunek jest nie istotny , istotne jest to co chcesz powiedziec , dlatego zeby uniknac zbednych komentarzy tzw "uczonych w pismie" moje wiersze daje w dziale zabawy slowem . ja pisze w okreslonym temacie i chce dac przekaz do ludzi ktorzy to zrozumieja a pewnie calosc utworu to zrozumieja tylko ci ktorzy sa zainteresowani tym tematem , czym sa slowa i mowa i czemu pismo nie jest z nia spojne itp , nawat sie nie zastnawiam jaki gatunek ma ten wiersz i czy wogole jest wierszem , bawie sie slowem bo jest taki dzial . a gdyby nie pylo to bym dal gdzies zeby nie przypisywac sobie zadnego gatunku bo jak powiedzialem wczesniej nie jestem pisaZem tylko wieszczem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karb udała Rada. Bobu, bo wisi Bob! O, bis! I w obu Boba dar, a ładu brak.    
    • Czy myślisz że ciebie prowadzę? Szanuję od zawsze twą wolę. Wybierasz kierunki wydarzeń, zaliczasz wykroty z mozołem.   A drodze wygodnej i gładkiej, takowej przenigdy nie ufaj. Lecz pozwój, by Bóg twój od teraz, prowadził i nie dał ci upaść. :)  
    • Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? czy w wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?  
    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...