Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Manifest chorej duszy


Mad

Rekomendowane odpowiedzi

Wyrzutek, odmieniec,

odstręczające indywiduum

tak mógłbym się określić

po stosunku wielu ludzi względem mnie.


Nieczuły na ból fizyczny,

otępiały i po części ślepy na świat.
Oderwany od rzeczywistości

i bujający w obłokach.
Uwiązany w ciele jakby więzień

a z drugiej strony

niekompatybilny z nim i dryfujący

gdzieś poza cielesną powłoką.


Odtrącony przez świat,

zwalony na ziemię

jak drzewo z wyrwanymi korzeniami.
Bez miejsca na świecie,

bez celu egzystencji,

beznamiętnie człapiący przez życie.
Wybrakowany, z piętnem na duchu.
Okaleczony wewnątrz,

na zewnątrz osowiały i przygaszony.


Ogień paleniska duszy zgasł

niczym węgle rozrzucone na piasek.
Wypalony i wyzuty z życia.
Energia, siła i wigor

wyciekły jak przez pękniętą wazę.
Konająca istota wytykana jak potwór.
Gdzie jej miejsce,

dokąd powinna podążać.


Poszarpany i stłamszony,

zdeptany i złamany.

Zbyt nieludzki jak na człowieka

jednak cierpiący pustkę.

Gdzie winienem podążyć,

w stronę kostuchy w ostatnią podróż

czy dalej brnąć przez puste życie.


Rozpadam się od środka,

nieprzyjemne uczucie

rozrastającej się wyrwy.
Na horyzoncie nie widać już nic,

oprawcy i gapie zniknęli

a plotki ucichły.


Gnijąc w środku i czując tą czerń

zbliżającą się do rdzenia,

zaczynam czuć oddech na plecach

to ona wskazująca palcem

to jeszcze nie teraz.
Resztka żaru musi zgasnąć.

Edytowane przez Mad (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojoj, Podmiocie Liryczny tego wiersza, nie idź dalej tą drogą, zatrzymaj się...

Wiersz ma wielką siłę wyrazu, nagromadzenie środków stylistycznych o negatywnym wydźwięku obezwładnia wrażliwego czytelnika.

Mnie jednak jest niewygodnie w takiej formie - nie bardzo wiem, gdzie jestem. Zawieszona między poezją a prozą, na półpiętrze. 

Zachowując treść przekształciłabym formę.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej mi to pasuje na wiersz. Niesamowite w jak przeróżny, bardzo obrazowy sposób  określiłeś stan psychiczny Peela.

Sama puenta - zakończenie nie daje nadziei. A przecież trzeba znaleźć dno, żeby się od niego odbić.

Bo kazdy cień prowadzi do światła.

Edytowane przez Annie_M (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z @Annie_M

to jest wiersz i to bardzo ciekawy.

Pozdrawiam.

 

Rozpadam się od środka,

nieprzyjemne uczucie

rozrastającej się wyrwy.
Na horyzoncie nie widać już nic,

oprawcy i gapie zniknęli

a plotki ucichły.


Gnijąc w środku i czując tą czerń

zbliżającą się do rdzenia,

zaczynam czuć oddech na plecach

to ona wskazująca palcem to

jeszcze nie teraz.
Resztka żaru musi zgasnąć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też uważam, że to jest wiersz. I to dosyć makabryczny, co widać w poniższych wersach.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Uważam, że to śliski temat, łatwo przedobrzyć (a raczej "przeźlić") i stworzyć coś karykaturalnego.

Ale widać w tym spory potencjał na autora grozy. Ciekawe, wyważone i skrajnie pesymistyczne zarazem.

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

Ciekawa kompozycja, choć rzeczywiście dość przytłaczająca. Chciałbym pod koniec dowiedzieć się, że peel, idąc w myśl tego że:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnajduje sposób na uleczenie ran i poukładanie sobie wszystkiego od nowa. Może właśnie po to, żeby im pokazać, że nie zdołali go zniszczyć albo zwyczajnie potrafi wznieść się ponad tych, którzy nieczuli są na jego cierpienie. 

 

Gdybyś rorzpalił na koniec tę resztkę żaru i zaplonął jak feniks, nasyciłbyś swój utwór dodatkową wartością dla czytelnika. 

 

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...