Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Święty Mikołaj


Pavlokox

Rekomendowane odpowiedzi

Mój ojciec…

 

Mój ojciec miał niezwykle stresującą pracę.

Zarabiał mało. Nie stać nas było na dacię.

Już dziesięć lat był asystentem projektanta.

Nie otrzymał nigdy jakiegokolwiek granta.

Zwykł pić alkohol oraz krzywdzić mnie i mamę.

Starczył zły dzień w pracy, by czekało mnie lanie.

Czasem jednak obiecywał swoją poprawę.

Mieliśmy na to nadzieje nikłe i marne.

 

Szóstego grudnia, chcąc niespodziankę wywołać,

W ubiór Mikołaja postanowił się przebrać.

Siedliśmy w pokoju. Spytał, czy byłem grzeczny.

Wyciągnął z worka na śmieci prezent dość liczny.

Dostałem piżamę, majtki oraz łakocie,

Komiksy oraz „Pszczółkę Maję” na kasecie.

Ucieszyłem się oraz zacząłem wygłupiać.

Począłem ojca-Mikołaja wypytywać:

Spytałem, dlaczego ma oczy jak mój tato

I bliznę na brwi, którą zrobił sobie w lato.

Mikołaj spojrzał na mnie bardzo zaskoczony.

Przez chwilę milczał. Potem westchnął przygnębiony.

Wyczułem wódkę zza doklejonego wąsa.

Nie musiał se przyczepiać czerwonego nosa…

Potem zaczął zdejmować swój strój Mikołaja.

Przeczuwałem, że kroi się poważna haja.

Z narastającą pasją zrzucał części stroju,

Gdy podeszła mama, zaprawiona już w boju.

Ojciec chwycił ją, podniósł i o tapczan cisnął.

Gorący mocz między nogami mi wytrysnął.

„Czy wy każdo zabawa musicie spierdolić?!

Nawet krisbaumu nie umicie dobrze stroić!”

W stronę choinki latały moje prezenty.

Taśma wysunęła się z rozbitej kasety.

Gdy do magnetowidu szczątki taśmy wpychał,

Mama wstała i szepnęła mu coś do ucha.

Ojciec poszedł z nią do kuchni już spokojniejszy.

Liczyłem na koniec wrażeń na dzień dzisiejszy,

Lecz z kuchni dobiegały dźwięki niespokojne.

Czerwone spodnie Mikołaja miał spuszczone.

Włochaty tyłek trząsł się w falbanach spódnicy.

Takie już potrzeby mieli alkoholicy…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Father Punguenty doceniam ironię:)super
    • Projekt Takamoya, 124   Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień  Z czułością zanurzyć    Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie,  Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem.    Śmiech plecie w zegarze  Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...