Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

My, wiecznie brudni


Luule

Rekomendowane odpowiedzi

My, wiecznie brudni, porośnięci mchem dni przeszłych

kurzem wspomnień i zdarzeń - tych, co kształtują 'dziś'

Cierniami wcześniejszych miłości

co tkwią, nie pozwalając ran zagoić

lub krwawią żalem, że najpiękniejsze minęło

i nie wróci…

 

My, wiecznie brudni w myślach

tak rzadko słyszymy ciszę

Umysł szaleje od ciągłych zarzutów

autodestrukcji

Niesiemy w oczach pustkę, zmęczeni…

 

My, wiecznie brudni, stąpamy ciężko

Przygnieceni niegrawitacyjnym przymusem

robienia tego, czego nie chcemy

Przymusem zarabiania, by móc wciąż stąpać – ciężko…


My, owce, wiecznie brudne od błądzenia

wpadamy w cierniste krzewy szukając swej drogi

mknąc w ślepy zaułek naszych słabości

Zniewoleni przyzwyczajeniami, złudną wolnością

alkoholu, narkotyków… ślepcy 

 

Ci, porośnięci brudem zbytnio wygodnie

by chcieć oczyszczenia, brudzący innych – ocieracze

Brudni na wskroś, brudni „sumiennie”

Plują na klar, mówiąc, że za późno na zmiany

 

My, chcący przejaśnienia, zawsze pamiętajmy

Nigdy nie jest za późno, by walczyć o siebie

 

 

************

2011 lub 12, żeby nie skłamać, drugi lub trzeci wiersz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze jak widzę nienajświeższe daty pod wierszami,

odnoszę wrażenie, że nie powinnam się czepiać,

bo sama wtedy lepiej nie pisałam. Ale to taka wstępna dygresja.

 

Nie podoba mi się tutaj zbytnia prostota języka i jego dosłowność.

Co prawda wiersze rozprawkopodobne mają to do siebie,

że pojęcia w nich są konkretnie definiowane,

ale tutaj tego klimatu absolutnej celności rozważań jest dla mnie trochę za dużo .

Wolę gdy autorzy pozostawiają mi więcej swobody w przemyśleniach, wybacz.

 

Pozdrawiam :)))

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak troszkę lepiej? 

 

My, wiecznie brudni

od kurzu wspomnień i zdarzeń

porośnięci mchem przeszłych dni

W cierniach miłości ran niezabliźnionych

lub w żalu, że najpiękniejsze minęło

i nie wróci…

 

My, wiecznie brudni w myślach

zbyt rzadko słyszący błogą ciszę

Stąpamy ciężko

na czarnych szponach autodestrukcji

Przygnieceni niegrawitacyjnym przymusem

robienia tego, czego nie chcemy

 

My, owce, wiecznie brudne od błądzenia

do ślepych zaułków słabości

Oślepione złudną wolnością

alkoholu, narkotyków…

 

Ci, porośnięci brudem zbyt wygodnie

by chcieć oczyszczenia, brudni na wskroś

brudzący innych – ocieracze

Co plują na klar, mówiąc, że za późno na zmiany

 

My, chcący przejaśnienia, pamiętajmy

Nigdy nie jest za późno, by walczyć o siebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie za bardzo rozumiem, co rozumiesz przez "wiecznie brudni". Jakiś taki hiobowy malunek rasy ludzkiej rozwijasz przed nami.
Zakończenie z tą walką o siebie - przyporządkowujesz tej frazie subiektywne znaczenie, które nie wynika z treści wiersza. Bo przecież jesteśmy tak ułomni i pełni sprzeczności - o to walczyć?

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hmm.. Chciałabym w miarę zwięźle, a nie jak zawsze, ale to się nie uda- to wiersz z czasów zainteresowania się buddyzmem, filozofia 'tu i teraz' itd, to zwłaszcza do dwóch pierwszych strof. Wiecznie brudni nie znaczy, że wiecznie źli i w ogóle do luftu, tylko, że coś się zawsze za nami ciągnie, jesteśmy zaśmieceni np. złymi emocjami. Wspomnienia, które niekoniecznie dobrze wpływają na nasze dzisiaj, głosy w głowie, szczególnie te destruktywne. Strach przed uczuciem, gdy zostaliśmy kiedyś zranieni. Frustracja, że nie robimy w życiu tego co byśmy chcieli, albo nie wygląda to tak, jak powinno. Złudna wolność rzeczy nas zniewalających, szukanie swojej drogi, która i tak często znów wiedzie przez manowce. W skrócie. 

Ale jednak świadomi, że chcemy inaczej, szukamy innych dróg, siebie, chcemy być lepsi, dla siebie i innych. To i tak nadal gdzieś zbłądzimy. Ale też są tacy, którym pasuje to jacy są, być może bez wyrzutów, bez refleksji, ci na prawdę czyniący zło. 

Tak, jest to subiektywne po części, bo np. nie wiem co komu umysł szepcze do ucha, wiem jakim mój potrafi być zdradliwym skurczybykiem. Reszta jest analizą z obserwacji czy też rzeczy przeczytanych. Nie generalizuję, że każdy tak ma to wszystko co opisałam, ale raczej za każdym coś się ciągnie. Nie piszę w imieniu wszystkich, ale ja,wiecznie brudna nie mówię tylko o swoim odosobnionym przypadku. Wiersz zbyt rozbudowany, już wiem i widzę. Odkąd jestem na orgu, dzięki czytanym uwagom wiem, żeby się starać wyważyć każde słowo i więcej uwagi zwracam na to pisząc nowe wiersze. Te wiersze pisane wcześniej nie miały aż takiej dyscypliny. 

Wiem, że to może śmieszne i banalne, ale moje motto brzmi od lat 'walcz o siebie', ale nie chodzi tu o bycie drapieżnikiem alfa w dżungli. Od niedawna zmodyfikowałam je na 'walcz o siebie - dla innych'. Bo czy można być dokończonym 'tworem', myślę, że nie i nie powinno się siebie w takim świetle widzieć. Taka jest moja wizja.

Wiem, że wiersz ma ponury wydźwięk, do tego zależy jakim tonem się go przeczyta-a powinien być delikatny, by nie brzmiał jak orędzie dyktatora, bo nie o to tu chodzi. 

Mam nadzieję, że ciutkę się wytłumaczyłam ze swojej wizji, bo ten wiersz nie ma na celu straszyć, a widocznie tak robi. Być może zupełnie nieudany względem celu. Dziękuję za wypowiedź, wiesz, że lubię podłubać w treści, więc wszelkie uwagi i kontry mile widziane. Dobrej nocki:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...