Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kompilacja


Rekomendowane odpowiedzi

Przez bagna naprzód idąc z plecakiem i nago,
Na przemian mijając błoto, różne płazy,
Nadwyrężając licznych myśli moich stado,
Układam w wyobraźni wyśnione obrazy.

Pierwszym, najbarwniejszym z całej mej kolekcji,
Jest obraz nazwany przeze mnie "Pokojem".
Podziwiam go i niszczę, bez zbędnej prelekcji,
Bez kropli łzy tęsknoty mieszam go wraz z gnojem.

Bo nie ma go już więcej na tym pustym świecie.
Czy był? Ja nie odpowiem - to trudne pytanie.
Dźwigając swoje ciało na kościanym grzbiecie,
Depczę szczątki sztuki, oraz spluwam na nie.

Kolejny w mych zasobach to obraz tęsknoty,
Tak szary i smutny, że w płucach staje dech.
Przez chwilę się rozczulam nad losem miernoty,
Zniszczywszy ramy złote rzucam go na mech.

Bo nie ma już jej więcej na tym pustym świecie.
Czy była? Tak, z pewnością. W ilościach niemałych.
Dźwigam swoje ciało na kościanym grzbiecie
A ciężar mych obrazów chwieje wciąż mną całym.

Z wysiłkiem kolejne płótno piękne kładę,
Na grząskim błocie leży - podpisane "Duma".
Przez chwilę powątpiewam, czy dam sobie radę,
W końcu nad obrazem wisi dymu łuna.

Bo nie ma dumy więcej na tym pustym świecie.
Czy była? Tak, nie przeczę. Było wszak jej sporo.
Dźwigam swoje ciało na kościanym grzbiecie
Cały we mchu, błocie, czerni, smrodzie, moro.

Na plecach wyrokowców już dwóch tylko zostało,
Jednym z nich z pewnością będzie "Przebaczenie".
Wyciągam nóż i kroję obraz ten jak ciało,
Na pobliskiej ściółce widać mordu cienie.

Bo nie ma przebaczenia na tym pustym świecie.
Czy było? To pytanie sam sobie zadaję.
Dźwigam swoje ciało na kościanym grzbiecie
A obraz na plecach jak puch lekkim się staje.

Wyciągam go i patrzę głęboko w sam środek,
W nim widzę swe odbicie - ten obraz to lustro!
Spoglądam na rysy swoje piękne, młode,
Obraz jest w mych dłoniach, w plecaku już pusto.

Bo mimo iż nie ma w życiu moim dumy,
Pokoju, tęsknoty, oraz przebaczenia,
Mam je w swoich dłoniach i na pozór cumy
Ciało me kształtuję czekając zbawienia.

Przez życie idę naprzód nago i z obrazem,
Na przemian mijając błoto, różne płazy,
I nie zatrzymam się nawet, gdy Sędzia rozkaże
Wysmagać moje plecy biczem tysiąc razy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Świat jest wielowymiarowy, my jesteśmy płaszczkami.  
    • Na biurku leży różowa lampka Obok niej podeszwa z trampka Bez talentu papier rozrzucony Wiersz w myślach nie wymyślony. Flaki z olejem leją się przez palce Chęci w sercu wirują jak w pralce I siedzi poeta smutny i suchy Myśli, jak tu opisać złożone duchy Czy pisać o życiu w ziemskich murach Czy pisać o tym co trapi ludzi w komturach Czy może coś do dziennika, z codziennego prania szmat Czy jednak nawiązać do wcześniejszych lat Lecą ciurkiem gęstym wątpliwości Bo nikt nie zrozumie tych wszystkich zawiłości Co poczytać pragnie gawiedź? Czy potrafi ta treść zmaleć? By były to małe kawałki, Które można użyć przy naciskaniu kalki Kalka ta mogłaby posłużyć za prasę Z której mógłby wyciskać sławę i kasę "Wiem! Napiszę o ptaszkach i jesieni O tym jak na wiosnę policzek się rumieni Gdy dziewka idącą chodnikiem się uśmiechnie I umysł w stan snu na jawie wepchnie Będę o chłodnej wodzie w upalny dzień dziergał O tym jak skowronek wczoraj po południu ćwierkał O krzakach, które kryją słodkie maliny O tym, jakie słodkie ciasteczka dostałem na imieniny Poruszę temat prostych sprzeczności Których nie chcę rozpatrywać w rzeczywistości By miała ona ten smak mistyczny A nie polot ściśle techniczny" I tak, siedząc, poeta rozweselił się I zabrał w rękę pióro oraz kartkę zgniecioną tę Rozwinął pofałdowane, połamane kawałki drewna I zmarniał - "Przecież to porażka pewna!" Przypomniał sobie, że wszyscy to robili już I leży na tym jedynie niespełnienia kurz Kartkę podarł, pióro wyrzucił w dal I poszedł w polu żąć, aż po kres górskich hal By mieć co włożyć do gara I czasem zrobić bara-bara  
    • Gram wciąż dla wszystkich gości na sali, panie proszą panów do białego tańca. Wszyscy udają, że są szczęśliwi, lecz każdy w zabawie nie potrafi walca.   Pomyłki tajemne, skrywane za wódką, zapach cygara w niebo unosi. Jutro samotnie, z miną dosyć smutną, dzisiaj zabawa uśmiech wciąż podnosi.   Do końca zostało lat kilkadziesiąt, a taniec przerwany straszną jest hańbą. Okropne losy niezdarnych piskląt – przygoda życia jest restauracją.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...