Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czyn odnosząc do numeru
zero będzie równe zeru
bo gdy zero jest partnerem
zawsze pozostanie zerem.

Na to oburzona Lilka,
o przepraszam, bo zer kilka
nieporęcznie i powoli
dopnie swego i zniewoli.

Matematyk zaś, że zerka
to jest istna woltyżerka
bowiem gdy z jedynką łażą
i miliardem się okażą.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hihihi...
przewrotne to politykowanie, ale w dobrym stylu ^^
pozdrówki :)
kasia.



Co by nie rzec o tym zerze
nikt w obronę go nie bierze
no bo po co komu „nul
taki przestarzały ciul
co to sobą nic nie znaczy
a gdy kulnie się z rozpaczy
to mu nie wychodzi wcale
bo do tego jest owalem.


serdecznie pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Dobry dowcip... Ja kiedyś scenę polityczną skomentowałem mało poetycko:

[quote]Mądrość ludowa brzmi: co dwie głowy to nie jedna. Matematyka twierdzi jednak, że suma zer dalej daje zero.



Pozdrawiam. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pozdrawiam. :)



W ludowej mądrości tkwi siła narodu
dlatego ja także z takiego powodu
czasami potrząsam drewnianą kołatką
i film zatrzymuję zwyczajnie, stop klatką

by wstawić te moje prywatne trzy grosze
i chociaż nie zawsze to jednak coś wnoszę
by tutaj nie wiało a tam nie parzyło,
tej lico pogłaszczę a temu dam w ryło

bo spektakl trwać musi bez względu na porę
by aktor miał pracę a za nią kasiorę
a ja satysfakcję, że miewam przebłyski,
a kac (polityczny) to nie skutek whisky.


Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Gdy logika w parze z rymem,
(temat też nie tuzinkowy)
to wierszysko może chłostać
lub przyprawiać o ból głowy

oczywiście tych do, których
kierowana połajanka,
za bezkarność i za butność
polityka – sobiepanka.


Pozdrawiam
HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Najwyżej byłam w Tatrach (nie licząc wysokości nad Oceanem Atlantyckim - przelotem) Ale tutaj, na ziemi, obok innych ludzi, też można zamarznąć. Dzięki :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Prawda, nie można cofnąć czasu, ale może on nas czegoś nauczyć i to pomoże nam w przyszłości - i chyba w ten sposób rozumiem drugi zacytowany wers.
    • @Berenika97 Gusta są tym, co potrafi nas pięknie różnić. Dziękuję za wycieczkę, mnie urzeka  Claude Monet. 
    • impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak  abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...